MarS pisze:Booker:
ale w samej praktyce oczekiwanie rezultatu w zgodzie z jakimś upragnionym obrazem staje się przeszkodą
Nie tylko w zgodzie z jakimś upragnionym obrazem ale samo oczekiwanie na to, że cokolwiek szczególnego zacznie się wydarzać a nawet nie szczególnego, nawet oczekiwanie czegokolwiek byle nie być dalej w tym stanie od jakiego chce się uciec (świadomie lub nieświadomie).
Też
MarS pisze:
Booker:
W zenie to jest "dlaczego to robisz? tylko dla siebie, czy dla wszystkich istot?". Jest to klasyczny przykład tkzw. bodhicitty - nasza praktyka nie jest wyłącznie dla nas
Uważam, że ważne jest zauważenie prawdy tego jakie popychają mnie ku temu "energie" a nie wmawianie sobie bodhicitty. Jeśli jest bodhicitta to wspaniale a jeśli nie, to tylko przyznanie się do prawdy o swojej motywacji pozwoli bodhicittie pojawić się. Inną bodhicitte uważam za wyuczoną postawę, grę aktorską. To jak aktor który może zagrać współczucie lecz wcale tego współczucia nie doświadcza poza krótkim zrywem przed kamerą. Dlatego uważam, że jeśli widzę iż moje motywacje są egoistyczne to nie przykrywam ich pozytywnym nieprawdziwym nastawieniem tylko przenikam. Prawda przemienia choć ego może podczas tego wyć z bólu.
Są metody, które do czegoś doprowadzają. Napewno warto dla siebie poprzez praktykę osiągnąć to, czy ta cała "gadka" o buddyjskim współczuciu nie jest czasem jakimś "picem na wodę". Tak to już głupio jest, że w miejsce rozpuszczonego ego, czy ignorancji/gniewu/pożądania, pojawia się współczucie. Ciekawe, prawda? Dlaczego nie coś innego?
A zatem, wzbudzanie bodhicitty jest tu pomocą, wsparciem ku danemu kierunkowi. Więcej - kiedy się praktykuje, daje się coraz jaśniej postrzegać swój umysł, a żeby było jeszcze śmieszniej, to jasny umysł napotykając na sytuację, w której potrzebna jest pomoc, naturalnie reaguje "jak mogę pomóc?". Jasny umysł znaczy - niezaprogramowany.
A zatem, dlaczego nie raguje inaczej? Na moje, nie raguje inaczej, ponieważ taką ma naturę.
kunzang pisze:
GreenTea napisał pisze:
No właśnie, booker napisał o tym samym: „umysł przed myśleniem”. Ja jednak zapytam dla pewności: tuż przed myśleniem, czy trochę bardziej przed??
Chodzi o podstawę umysłu. Bywa charakteryzowana rożnie, jedna z charakterystyk /śang śung njen dziu/ wygląda tak:
- podstawa dla poruszającego się umysłu
- brak stronniczości
- brak myśli
- nieograniczony potencjał manifestacji
Dla mnie owo zenkowe ''umysł przed myśleniem'' do tego się odnosi, znaczy, do podstawy.
No może i tak, aczkolwiek jak wiesz, zen wstrzymuje się przed opisówką (jest to uważane za styl Mahajany) kierując się bardziej w stronę jakby bezpośredniego uderzenia w umysł, pozostawiając delikwenta z wielkim "nie wiem" (co już jest podstawą, substancją, czy zwał przed umysłem). Ale też "nie wiem" znaczy, że kiedy coś robisz na 100%, to wówczas jest tylko akcja, tylko działanie. Żeby było ciekawiej, tą akcją może być również tylko myślenie - zwane jest to wówczas "czystym myśleniem". Np. 'ściana jest biała'
Pozdrawiam
/M