Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx
Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
W trudnych sytuacjach zdarza się, że odczuwane cierpienie próbujemy sobie w różnych kategoriach tłumaczyć. Z buddyjskiego punktu widzenia można się tutaj posłużyć prawidłami karmy. W uproszczeniu: widocznie należy mi się, nie dało się nic zrobić. Zaznaczam, że nie chodzi mi o sytuacje, w których można jeszcze cokolwiek zmienić. Raczej o takie, kiedy mimo wszelkich podjętych działań doświadczamy bardzo, bardzo głębokiego żalu - takiego, który zdaje się 'rozrywać' nas samych; który całkowicie niszczy podstawę, na której opieraliśmy dotychczasowe życie, zaprzecza wszystkim planom, przekonaniom, marzeniom.
Co dokładnie proponują w takiej sytuacji nauki różnych szkół? Czy lepszym wyjściem jest tłumaczyć sobie to cierpienie w kategoriach prawa karmy? I można to podciągnąć pod schronienie w Dhammie (skoro Dhamma zawiera nauki o przyczynach i skutkach)?
A może lepszym rozwiązaniem jest rzucić się w sam środek doświadczanych emocji, bez wspomagania się żadną racjonalizacją? Tylko wtedy - no właśnie, co wtedy?
Co dokładnie proponują w takiej sytuacji nauki różnych szkół? Czy lepszym wyjściem jest tłumaczyć sobie to cierpienie w kategoriach prawa karmy? I można to podciągnąć pod schronienie w Dhammie (skoro Dhamma zawiera nauki o przyczynach i skutkach)?
A może lepszym rozwiązaniem jest rzucić się w sam środek doświadczanych emocji, bez wspomagania się żadną racjonalizacją? Tylko wtedy - no właśnie, co wtedy?
이 뭣고?
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Myślę, że żaden opisy innych osób niewiele tu pomogą. Mam wrażenie, że jest tyle rodzajów cierpienia, ile osób, które go doświadczają. Dokładnie tak, jak to opisał Tołstoj: "Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób".nayael pisze: A może lepszym rozwiązaniem jest rzucić się w sam środek doświadczanych emocji, bez wspomagania się żadną racjonalizacją? Tylko wtedy - no właśnie, co wtedy?
Chodź odpowiedź na to pytanie mogłaby, jak sądzę, przynieść ulgę wielu osobom.
Są ludzie, którzy doświadczają stanu permanentnego cierpienia, żalu i smutku, bez względu na rodzaj działań, jaki podejmują - mam tu na myśli np. osoby z depresją lekooporną, psychozą maniakalno-depresyjną, itp.
Może powinieneś je skierować w stronę kogoś bardziej doświadczonego, właśnie jakiegoś nauczyciela?
Pozdrawiam.m.
- Dorota
- Posty: 427
- Rejestracja: czw wrz 11, 2008 10:52
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
- Lokalizacja: Łódź
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
myślę ze w takich przypadkach to po pierwsze nie mozna myslec że to jest jakas kara, bo myslenie w takich kategoriach latwo prowadzi do depresji albo przynjamniej do pogorszenia samopoczucia. Mysle ze lepiej pomysleć, że po prsotu takie rzeczy sie dzieją, że wielu doswiadcza ogromnych cierpien, ze nie jest sie jedyna osoba z takim nieszczesciem
Lacho calad! Drego morn!
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
to zalezy ktora z metod ci na dzisiejszy dzien bardziej odpowiada.nayael pisze: Czy lepszym wyjściem jest tłumaczyć sobie to cierpienie w kategoriach prawa karmy? I można to podciągnąć pod schronienie w Dhammie (skoro Dhamma zawiera nauki o przyczynach i skutkach)?
A może lepszym rozwiązaniem jest rzucić się w sam środek doświadczanych emocji, bez wspomagania się żadną racjonalizacją? Tylko wtedy - no właśnie, co wtedy?
ostatecznie, jesli postrzegamy buddyzm jako droge ktora pozwala nam dorosnac (rozwinac samoswiadomosc), to w pewnym momencie zaczeniesz bezposrednio wchodzic w dane emocje i zadne tlumaczenie ich zaistnienia nie bedzie potrzebne.
gdy wstaje i nic mi sie nie chce i mam dola moge dla przykladu:
- uznac ze taka karma
- uznac ze mam przytkane kanaly energetyczne
- uznac ze to tylko sen
- uznac ze moja wewnetrzna energia akurat tak a nie inaczej sie przejawia i spoczywac w tym
- po prostu spoczywac i robic to.
- moge tez porobic kilka pompek i zapalic fajke. moge wszystko. to zalezy ode mnie.
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
No właśnie - jak masz ciężką postać depresji, w dodatku jest ona lekooporna, to nic nie możesz. Nawet wstać z łózka. I zapomnij o pompkach.jerez pisze: - moge tez porobic kilka pompek i zapalic fajke. moge wszystko. to zalezy ode mnie.
Kiedyś jedna osoba wyznała mi, że nie zabiła się podczas ataku choroby tylko dlatego, że wymagało to wstania z łóżka, a na to, po prostu, nie miała siły.
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Tzn. temat założyłem w kontekście sytuacji, gdzie osoba ma większą możliwość kontroli nad sobą. Na tyle dużą, że potrafi spojrzeć na wszystko z perspektywy nauk buddyjskich i zastosować zawarte w nich rady. I teraz - czy są nauki, które radzą radzą bezpośredni kontakt z tymi bolesnymi emocjami, nawet jeśli są bardzo silne ("Więc może raz nie uciekać, wytrwać z tą straszliwą czarną dziurą, z nią, przy niej, tuż obok, bardzo blisko, tuż-tuż.")? A jeśli tak, to czy mamy tutaj konkretne rady, jak przetrwać i dojść do czegoś pozytywnego?moi pisze:No właśnie - jak masz ciężką postać depresji, w dodatku jest ona lekooporna, to nic nie możesz. Nawet wstać z łózka. I zapomnij o pompkach.
Kiedyś jedna osoba wyznała mi, że nie zabiła się podczas ataku choroby tylko dlatego, że wymagało to wstania z łóżka, a na to, po prostu, nie miała siły.
Mi przychodzą do głowy nauki Pemy Cziedryn oraz Chogyama Trungpy.
이 뭣고?
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Nayael,
Na początek Ty powinieneś robić dla takiej osoby Kwan Seum Bosal - optymalnie 6-7 tysięcy powtórzeń w głowie lub godzina głośnego kido.
Pzdr
Piotr
Na początek Ty powinieneś robić dla takiej osoby Kwan Seum Bosal - optymalnie 6-7 tysięcy powtórzeń w głowie lub godzina głośnego kido.
Pzdr
Piotr
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Dziękuję! A czy pokłony również można robić "dla kogoś"?iwanxxx pisze:Na początek Ty powinieneś robić dla takiej osoby Kwan Seum Bosal - optymalnie 6-7 tysięcy powtórzeń w głowie lub godzina głośnego kido.
이 뭣고?
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Można robić np pokłony i Kwan Seum Bosal jednocześnie. Ogólnie wszystko można robić "dla kogoś", ale najbardziej podstawową formą jest właśnie modlitwa do Awalokiteśwary - w naszej tradycji poprzez recytację Jej imienia.nayael pisze:Dziękuję! A czy pokłony również można robić "dla kogoś"?iwanxxx pisze:Na początek Ty powinieneś robić dla takiej osoby Kwan Seum Bosal - optymalnie 6-7 tysięcy powtórzeń w głowie lub godzina głośnego kido.
Lotus Sutra, Chapter Twenty-five: The Universal Gate of Bodhisattva Kanzeon
Pzdr
Piotr
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Demian - proszę zapoznaj się powtórnie z tym tematem - Wskazówki dla osób piszących w panelu Dharma Twa wypowiedź odnosząca się do ustawień została przeniesiona TUTAJ
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Zależy jak to wszystko tłumaczysz.Moim zdaniem lepiej tłumaczyć sobie to w kategorii prawa kammy, (tak tyko sam dla siebie po cichu w myślach), niż uważać, iż to ktoś nas skrzywdził.W trudnych sytuacjach zdarza się, że odczuwane cierpienie próbujemy sobie w różnych kategoriach tłumaczyć
Moim zdaniem praktyka musi miec swój początek. I tym początkiem jest właściwy pogląd. który gdzieś tam kiedyś zamieni się we właściwe zrozumienie.
Ostatnio atomuse założyła temat o burnout i moim zdaniem to było nieco poza "buddyjskie".
Moim zdaniem raczej powinniśmy zacząć myśleć w kategoriach, kusala, akusala, 6 zmysłów które spełniają swoją funkcję, nie my którzy robimy to i to, 5 khandha itd. Moim zdaniem to jest początek. właściwy pogląd który jest stopniowo wprowadzany w życie.
To jest właściwe myślenie, we właściwy sposób, choć nie jest to jeszcze 8 aspektowa ścieżka realizowana w życiu. to jest to początek ścieżki.
Nie tylko karma, ale również 5 khandha, sutty to wszystko jest pomocne. Możesz czytać Tittha Sutte i się uśmiechnąć sam z siebie jak zobaczysz, że właśnie to co jest tam opisane we własnym życiu("walka nad dhammą- spory kto lepiej rozumie, kogo ścieżka jest lepsza").Z buddyjskiego punktu widzenia można się tutaj posłużyć prawidłami karmy
Mi się wydaje że każde słowo Błogosławionego jest warte uwagi. Każde warto rozważyć we własnym życiu. Myślę że dla nas wszystkich to wielkie szczęście że mogliśmy natrafić na Dhammę Buddhy i rozwinąć jakieś rozumienie. Nasi koledzy z podwórka nie mieli tego szczęścia.
Są dwa rodzaje refleksji nad tym co słyszymy np. możemy myśleć o karmie jako o jakiejś magicznej sile która jest tu i wszystko napędza, ale to jest niewłaściwie skierowana uwaga (ayoniso manasikara). Ale możemy również rozważać karmę jako cześć naszego życia, czyli możemy mieć co jakiś czas kilka mądrych refleksji np. gdy ktoś cię skrzywdzi nie pogłębiasz dłużej swoich własnych złudzeń i przestajesz myśleć: "o on mnie skrzywdził". Zamiast to myślisz: "to moja stara kamma wróciła nikt nie jest temu winien jak ja sam". To może być naprawdę własciwe myslenie.W uproszczeniu: widocznie należy mi się, nie dało się nic zrobić
Tak, żal boli bardzo, ale co zrobisz? Możesz zamienić żal w przyjemne uczucie? Buddha również cierpiał gdy nie był Buddha. Nawet bardzo bardzo. Te rzeczy których doświadczył będąc poza miastem, śmierć, choroba i starość zadały mu wielkie wielkie cierpienie. Ale co zrobił? Nie uciekł od nich, ale poznał. Na dodatek powiedział: jaatipi dukkha, jaraapi dukkha, mara.nampi dukkha.. życie jest cierpienie, starzenie jest cierpieniem, śmierć jest ciepienie, ból lamentacja ... jest cierpieniem(zobacz Dhammacakkapavatana Sutta).Raczej o takie, kiedy mimo wszelkich podjętych działań doświadczamy bardzo, bardzo głębokiego żalu - takiego, który zdaje się 'rozrywać' nas samych; który całkowicie niszczy podstawę, na której opieraliśmy dotychczasowe życie, zaprzecza wszystkim planom, przekonaniom, marzeniom.
To jest co Błogosławiony znał. Dlatego nauczał 4 Szlachetnych Prawd. 1 szlachetna prawda to dukkha ariyasacca
dupputa to wstretny bachor ;> du -wstretny , putta -dziecko
-------
du - to znaczy wstrętne , kha - to pusta przestrzeń.
du - 'wstrętne' dlatego, że to miejsce spotkań wielu zagrożeń.
kha - 'pusta przestrzeń',dlatego że wszystko jest pozbawione trwania, piękna, przyjemnosci, również jest pozbawione trwałego "Ja".
du + kha = dukkha
dlatego jest to nazwane dukkha, dlatego że jest pełne wstrętności i pustości.
Taki rozbiór niektórych słów palijskich jest jedną z klasyfikacji Dhammy. więc powinno służyć refleksji.
Tu piękna Sutta o cierpieniu:
Mara(zwracając się do mniszki Vajira):
Przez kogo ta istota została stworzona?
Gdzie jest stwórca tej istoty?
Gdzie istota się narodziła?
Gdzie zaniknie?
Mniszka Vajira odpowiedziała:
Dlaczegóż z góry zakładasz ‘istote’?
Maro, czy lgniesz do poglądów?
To jest stertą stromych budowli
Tu żadna istota nie może być znaleziona
Tak jak przy składaniu części
Słowo powóz jest użyte
Tak też, gdy agregaty są obecne
'istota' jest obecna
To jedynie cierpienie które się rodzi.
Cierpienie które trwa i rozpada się
Nic tylko cierpienie pojawia się
Nic tylko cierpienie ustaje.
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Nie wiem czy to komuś pomoże. Oto słowa Starszych (Thera): (Sammohavinodhanii, saccavibhanga, par.420):du - to znaczy wstrętne , kha - to pusta przestrzeń.
du - 'wstrętne' dlatego, że to miejsce spotkań wielu zagrożeń.
kha - 'pusta przestrzeń',dlatego że wszystko jest pozbawione trwania, piękna, przyjemnosci, również jest pozbawione trwałego "Ja".
du + kha = dukkha
dlatego jest to nazwane dukkha, dlatego że jest pełne wstrętności i pustości.
klasyfikacjia według pochodzenia słów
Tu , jednak, po pierwsze jako pochodzenie [słowa dukkha = "ból" lub "cierpienie"]. Słowo 'du' jest ukazane w sensie wstrętności, tak jak wołają na wstrętnego bachora, dupputta. Słowo 'kha', jest ukazane w sensie pustki, dlatego na 'pustą przestrzeń' wołają 'kha'. I ta pierwsza prawda jest wstrętna, ponieważ jest siedliskiem wielu niebezpieczeństw, i jest pusta ponieważ jest pozbawiona trwałości, piękna, przyjemności oraz "Ja" które postrzegają głupcy; dlatego też to jest nazywane cierpieniem(dukkha) z powodu wstrętności i pustości.
Ta klasyfikacja według pochodzenia słów. To jeden ze sposobów analizy 4 Szlachetnych Prawd i tu służy jedynie rozwojowi rozumienia. Nie służy dywagacjom nad pochodzeniem słowa palijskiego, a jedynie ma pomóc właściwemu rozumieniu rosnąć, poprzez dokładne napunktowanie znaczenia tego słowa. Więcej, znacznie więcej , omówienie pozostałych 3 prawd w Samohavinodhanii.strona 102 w angielskiej edycji PTS, pod nazwą "The Dispeller of Delusion." - dla Piotra i zainteresowanych info.
Palijski orginał na tipitaka.org
Sammohavinodhani to komentarz do Vibhangapali 2 księgi Abhidhammy.
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Budda podobno powiedział:nayael pisze:W trudnych sytuacjach zdarza się, że odczuwane cierpienie próbujemy sobie w różnych kategoriach tłumaczyć. Z buddyjskiego punktu widzenia można się tutaj posłużyć prawidłami karmy.
Moim zdaniem, z własnych obserwacji zauważyłem, ze w padanie w poczucie winny z powodu jakiś złych czynów z przeszłości i czy według wiary w poprzednich wcieleniach i tłumaczenie dlatego cierpię jest bardzo przygnębiające i raczej mija się z celem praktyki bo utwierdza w nas wiarę w jakieś złe ego, które z punkt widzenia buddyzmu nie istnieje. Zresztą to przypomina katolickie cierpię za grzechy? Bóg mnie ukarał musze iść do spowiedzią bo nie będę z bawiony.. Buddysta może powie tak mam złą karme musze robić medytacje Dordze Sempa żałować za negatynosci okazywać skruchę bo cos się złego stanie jakaś bomba zegarowa karma we mnie zrobi cierpienie.? Moim zdaniem nie należy tak na siłę wszystko urealniać bo czasem to co nam się wydaje złe wcale takie nie jest, karma jest w względna i przypomina iluzje? A tez szkoda żeby praktyka buddyjska stała się dewocyjnym rytuałem religijnym z pogranicza histerii i nerwicowego rytuału.Jeśli za dużo będziesz myślał o karmie, zwariujesz – ostrzegał Budda bez osłonek
Ringu Tulku w książce Lodziong dość prosto napisał:
Awersja jest podstawową przyczyną cierpienia. Gdybyśmy nie czuli niechęci do niczego, nie byłoby cierpienia.
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Cierpienie oznacza, że właśnie tkwisz w samym środku doświadczanych emocji, więc nie bardzo jest już w co się rzucać. Chodzi raczej o stworzenie okoliczności, w których choć na milimetr wyściubisz stamtąd nosa. Racjonalizacja to półśrodek, dobry, gdy innych pod ręką brakuje, ale na krótką metę. Jeśli już racjonalizować, to raczej w taki sposób, by wszyscy bohaterowie nieszczęsnego filmu względnie cało wyszli z opresji, nie siejąc nasion kolejnej deprechy. Myślenie tutaj o sobie i innych w kategoriach winy na niewiele się zda – nie obejmiesz winą wszystkich swoich żywotów, braknie Ci na to wyobraźni. Natomiast przydaje się postrzeganie własnych doświadczeń w kategoriach mniej lub bardziej udanych związków karmicznych, przeniesionych z czasów, o których w gruncie rzeczy nie mamy zielonego pojęcia. Gdybyśmy siebie i innych częściej czynili spadkobiercami całego doświadczenia karmicznego, nie bylibyśmy w stanie tak bardzo przykleić się emocjonalnie do wydarzeń z tego żywota.nayael pisze:A może lepszym rozwiązaniem jest rzucić się w sam środek doświadczanych emocji, bez wspomagania się żadną racjonalizacją?
Ja w takich sytuacjach siadam do medytacji. Jeśli nie mogę, to powtarzam mantrę. Jeśli i tego nie mogę (bo emocje skutecznie odetną mnie od możliwości przytomnego zadziałania), to oczywiście wożę się z „koksem” tak długo, dopóki nie wróci przytomność. Kiedy wróci, przestaję myśleć o tym, co działo się wcześniej, siadam do medytacji lub powtarzam mantrę.
Mój refleks często działa z opóźnieniem, a nawyk przyklejania się do emocji nadal jest zbyt silny, żeby ustąpić we właściwym czasie (tu i teraz). Po prostu tak jest - nie pozostaje mi nic innego, jak zauważyć (to już bardzo dużo) i poczekać na warunki bardziej sprzyjające szybkiemu wróceniu do równowagi. Medytacja i mantry przyśpieszają ten proces.
Pozdrawiam, gt.
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Cześć,
Mam nadzieję, że się przyda.
Podsumowanie wskazówek Przebudzonego zachowane w Kanonie Pālijskim:nayael pisze:Co dokładnie proponują w takiej sytuacji nauki różnych szkół?
- Nie przez żałowanie
ani lamentowanie,
osiąga się nawet odrobinę
dowolnego celu.
Twoi nieprzyjaciele są uradowani gdy wiedzą,
że żałujesz i cierpisz.
Jednak gdy mędrzec ma poczucie tego, co jest jego celem
i nie załamuje się w obliczu nieszczęścia,
to jego wrogowie są zasmuceni,
gdy widzą jego niezmienioną twarz.
Jeśli cel da się osiągnąć
przez pochwały, intonacje, dobre słowa,
darowizny i zwyczaje rodzinne,
to podążaj za nimi starannie w ten sposób.
Jednak gdy rozpoznasz, że twojego celu,
lub celu kogoś innego,
nie da się uzyskać w ten sposób,
nie żałując, przytaknij myśląc:
'Jakie ważne zadanie mam teraz do zrobienia?' — Kosala-sutta (AN 5.49)
- Rozprawa ta podaje zalecenia Buddy dotyczące tego jak radzić sobie ze smutkiem. Fragment omawiający pochwały, intonacje, etc., odnosi się do zwyczajów pogrzebowych, pomyślanych tak, aby skanałować uczucia żałobników w owocnym kierunku. Jak Buddha zauważa, tak długo jak te czynności spełniają swoją rolę, angażujmy się w nie. W momencie gdy przestają ją spełniać i okazuje się, że zatapiamy się w smutku, powinniśmy wrócić do ważnych obowiązków własnego życia.
Mam nadzieję, że się przyda.
- piotr
- ex Global Moderator
- Posty: 3569
- Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
Cześć,
'Jāti' to nie 'życie' a 'narodziny'.ikar pisze:Na dodatek powiedział: jaatipi dukkha, jaraapi dukkha, mara.nampi dukkha.. życie jest cierpienie, starzenie jest cierpieniem, śmierć jest ciepienie, ból lamentacja
Re: Racjonalizacja cierpienia - karma, przypadek czy nie wiem?
tak.Jāti' to nie 'życie' a 'narodziny'.
chodzi o moment narodzin.
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah