Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

Znajomość doktryny to niewątpliwie rzecz ważna ale jeszcze ważniejsza jest praktyka medytacyjna.
Dhyana jest sercem dharmy
Nie jest to, co prawda, wypowiedź kanoniczna ale wydaje się bardzo trafna. Chciałbym uczynić ją mottem tego topicu.

Ktoś mógłby zapytać dlaczego nie umieściłem tego tematu w dziale Zen - przecież tam dhjana jest eksplorowana najczystszy sposób.

Od razu więc wyjaśniam, że powodem takiego ulokowania jest odrzucenie przez Zen dyskursywnej wiedzy. Tymczasem w Valahaka Suttcie (Anguttara Nikaya IV.102) Budda mówi o uczniach, którzy praktykują medytację bez konceptualnej wiedzy, jako o burzy z deszczem ale bez grzmotów. Tych zaś, którzy zgłębiają dharmę bez dhjany, porównuje do burzy z grzmotami ale bez deszczu. Okazuje się, że obie grupy są w błędzie, ponieważ należy zarazem zgłębiać naukę i oddawać się medytacji.

Do udziału w dyskusji zapraszam osoby praktykujące medytację buddyjską, zarówno vipassanę, jak i samadhi. Zachęcam szczególnie do dzielenia się praktycznymi uwagami i wskazówkami, które umożliwiły Wam rozwój dhyany.

Jednocześnie chciałbym prosić aby każdy zabierający głos w dyskusji zapozał się najpierw z tekstem tej krótkiej sutry:
http://www.accesstoinsight.org/canon/su ... 4-102.html
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: piotr »

zbyt pisze:Od razu więc wyjaśniam, że powodem takiego ulokowania jest odrzucenie przez Zen dyskursywnej wiedzy.
Myślę, że jesteś w błędzie. Polecam wykład Czcigodnego Kanzena na temat "Sutry buddyjskie a Zen" do ściągnięcia tutaj:

http://data.mahajana.net/audio/kanzen/wroclaw062001/

Piotr
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

piotr pisze:
zbyt pisze:Od razu więc wyjaśniam, że powodem takiego ulokowania jest odrzucenie przez Zen dyskursywnej wiedzy.
Myślę, że jesteś w błędzie. Polecam wykład Czcigodnego Kanzena na temat "Sutry buddyjskie a Zen" do ściągnięcia tutaj:

http://data.mahajana.net/audio/kanzen/wroclaw062001/

Piotr
Dzięki za ciekawe źródło informacji. Ale jak się poczyta np. "Trzy filary Zen" to występuje tam wiele jednoznacznych wskazań do odcięcia dyskursywnego myślenia. Studiowanie sutr zdecydowanie nie jest więc dominującą praktyką w tej tradycji. A o praktykę nam tu chodzi...

Pozdrawiam
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Zen i Zen

Nieprzeczytany post autor: piotr »

zbyt pisze:Dzięki za ciekawe źródło informacji. Ale jak się poczyta np. "Trzy filary Zen" to występuje tam wiele jednoznacznych wskazań do odcięcia dyskursywnego myślenia. Studiowanie sutr zdecydowanie nie jest więc dominującą praktyką w tej tradycji. A o praktykę nam tu chodzi...
Mi się wydaje, że jest kilka rzeczy:

[1] to jak Zen jest praktykowany na Zachodzie i jak był na Zachód przeszczepiony
[2] i to czym szkoły Zen były w Japonii a Chan w Chinach

Na pierwszy temat nie będę się wypowiadał. Powiem tyle, że widzę wiele wypaczeń.

Ocenianie szkół Zen na podstawie jednej książki wydaje mi się po pierwsze nierozsądne, a po drugie krzywdzące.

Szkoły te powstały w pewnym specyficznym okresie czasu w Chinach, a później przesniesiono je do Japonii i Korei. Jak pewnie wiesz mają one swoje charakterystyczne metody treningu, oparte na długiej tradycji. Jedną z nich jest np. pytanie siebie "kim jestem?". Zauważyłem, że znasz dobrze kanon pali, więc zapewne wiesz, że z punktu widzenia Buddy, to pytanie "kim jestem?", jak również "kim byłem?", "czy byłem?", "kim będę?" itd. są uznane za niewartościowe, nic nie wnoszące, nie kładące końca stresowi. Więc można by rzec, że to kolejny punkt w którym Zen jest sprzeczny z nauką Błogosławionego.

Ale w tym treningu właśnie o to chodzi. Adept ma sam ujrzeć, że to pytanie tak naprawdę jest absurdalne, niewartościowe i żadna odpowiedź nic nie wnosi, nic nie zmienia. Więc to jest jakby działanie trochę rewolucyjne, ale jeśli ktoś przejdzie sam przez to i uświadomi sobie "dzikość" takiego pytania, to po prostu puści je luzem.

Co do sutr... To wiesz, zapewne również że szkoły Zen, jako że są szkołami mahayana posługują się innym kanonem, i nawet mimo to, że akcentuje się w nich nacisk na doświadczenie, to sutry nie były i jak mniemam nie są nieobecne w nauczaniu Zen. Co więcej, wielcy mistrzowie Zen z okresu dynastii T'ang, byli po prostu doskonałymi znawcami sutr. Mam przed sobą taką pozycję "Natychmiastowe Przebudzenie. Nauczanie Mistrza Zen Hui Hai" w której to, jest genialny dialog dotyczący Sutry Diamentowej, między właśnie tym mistrzem a innymi nauczycielami sutr. (Wspaniale robi ich w matołków :-) )

Naprawdę polecam wysłuchanie wykładu (to są bodajże te dwa pierwsze pliki).

Metta,
Piotr
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

"Trzy filary" wydawały mi się reprezentatywne i nie napotkałem lektur, które by się z zawartymi tam treściami kłóciły. Dotychczas zen kojarzył mi się właśnie z praktykami w rodzaju zapytywania "kim jestem?", zazen i koanami. Sutr tam po prostu nie było, ale zgoda, że ta kwestia jest do gruntowniejszego zbadania. Być może kluczem jest tu wspomniana kwestia różnic zen na wschodzie i zachodzie?
Zainteresował mnie ten wątek zmian w "przeszczepianiu" zen na zachodzie, jeśli mógłbyś go rozwinąć w odpowiednim dziale tego Forum tu byłbym wdzięczny.
Pozdrawiam.
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Rzut cegłą

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

W sąsiednim topicu (polerowanie cegły cz.2) pojawił się wątek przejścia od akusala do kusala. Dzięki rozpoznaniu tego, co niewłaściwe utrzymywana jest uwaga na tym co właściwe. Rzecz była, zdaje się, o zwalczaniu nałogów, ale jej punkt dojscia jest dobrym punktem wyjścia do tematyki tego wątku.

Generalnie w opisie tego procesu wyraźnie obecny jest motyw wyładowania trojakiej potencjalności karmicznej (kamma-vipaka) i przemiany postrzegania. Ale mam teraz pytanie do Agirosa - co Twoim zdaniem dzieje się dalej? Co, Twoim zdaniem, buddysta powinien czynić dalej z tak rozwiniętą uwagą?
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

ja tam musialem cos zle chyba popisac bo nie moge zrozumiec tego pytania.
wybacz prosze, dosc dawno to pisalem i nie za bardzo teraz
jarze.

moglbys mi wyjasnic co to znaczy przejscie z akusala do kusala?
w jaki sposob rozpoznanie akusala czy kusala przytrzymuje uwage?
chyba rozumiem co masz na mysli mowiac o potencjalonosci procesow
kamma- vippaka ale nie wiem dlaczego one sa trojakie.
ze z trzech roznych sankhar?
nie za bardzo lapie co znaczy "czynic z tak rozwinieta uwaga".

przypuszczam, to znaczy tak mi sie wydaje, ze jakby zadajesz pytanie
z pozycji mnicha ktory rozdzielil akusala na kusala, skupil uwaznosc
na kusala i co teraz ma zrobic zeby wejsc w pierwsze zatopienie
medytacyjne czyli pierwsza materialna dzane?

moglbys mnie jakos podprowadzic?

Andrzej.
***
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

Mówiąc o trojakiej vipace chodziło mi oczywiście o karmę powstałą z udziałem niezdrowych (akusala) typów aktywności opartej na lobha, dosa i moha. Prze zastąpienie ich właściwymi (kusala) postawami - alobha, adosa, amoha - umożliwiona zostaje uważność.
tak mi sie wydaje, ze jakby zadajesz pytanie
z pozycji mnicha ktory rozdzielil akusala na kusala, skupil uwaznosc
na kusala i co teraz ma zrobic zeby wejsc w pierwsze zatopienie
medytacyjne czyli pierwsza materialna dzane?
Dokładnie, to było pytanie o dżnanę. O całym tym procesie mówi Anupadasutta (MN 111)
http://www.metta.lk/tipitaka/2Sutta-Pit ... pada-e.htm

Pozdrawiam[/quote]
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
Agrios
Posty: 318
Rejestracja: sob paź 18, 2003 19:30

parjatti -> patipatti -> pativedha

Nieprzeczytany post autor: Agrios »

dzieki, teraz jarze :)
to pytanie musi wynikac z nieporozumienia, albo z tego ze przeoczyles
w pierwszych zdaniach Anupada Sutty, ze czc. Sariputta Thera jest wolny
od Pieciu Przeszkod. w zdaniach poprzedzajacych to stwierdzenie, jest
rowniez mowa o tym, ze czc. Sariputta Thera cieszy sie obcnoscia przenikliwego umyslu.
Innymi slowy, sa wskazane pewne uwarunkowaniaktore musza miec
miejsce zanim mozliwe jest wejscie w pierwsze zatopienie medytacyjne.

natomiast w cyklu o polerowaniu cegly, pisalem zaledwnie o tym
jakie musza nastapic warunki dla ustabilizowania zrebow zwyklej
zgrzebnej uwaznosci.
innymi slowy, podawalem absolutnie pierwszy krok do jakiejkolwiek
praktyki, a nie do zaawansowanej praktyki jaka sa dzany.
ja sie nie czuje na silach nic szczegolnego o zadnych zaawansowanych technikach
medytacyjnych napisac, bo obawiam sie ze moje doswiadczenia
medytacyjne sa znacznie mniejszego kalibru, gruuuuuubo skromniejsze.
zajrzalem do tego watku wlasnie w nadziei ze sie z niego czegos dowiem :)
ja przypuszczam, ze to jest byc moze bardziej temat w ktorym praktykujacy Zen
beda mieli cos do powiedzenia i do nauczenia nas wszystkich.
przypuszczam, ze to jest wlasnie to co oni praktykuja i ze to wlasnie
jest ich powod dla wyboru Zen jako drogi praktyki.
tak mi sie przynajmniej zawsze wydawalo, bo zen to japonska wersja
slowa dzana.

z tego co wiem, moge tylko zarysowac pewien ogolny plan na
ktorym byc moze czytajacy ten watek beda mogli sobie wyobrazic
miejsce dzan w praktyce medytacyjnej.

generalnie, chyba najlepiej jest o tym myslec przez analogie krokow
na Sciezce. nie mozna jakby przefrunac tej sciezki, ani sie
jakos dyslokowac nagle i niespodziewanie do jej celu, ale wprost
przeciwnie, trzeba sobie spokojnie dreptac po niej krok po kroku.
oczywiscie beda powstawaly tysieczne teorie o roznych skrotach na
sciezce, ale to tylko jest taki rodzaj myslenia. spekulacja po prostu
umyslu skazonego zadza, pragnieniem.

zeby sie jakos zorientowac, trzeba by najpierw przestudiowac moze
sutte MN125. dopiero po jej przestudiowaniu, mozna by czytac 111.
wtedy, stalo by sie dosc jasne, ze dopiero po wypelnieniu pierwszych
bodaj pieciu krokow pojawia sie mozliwosc wejscia w pierwsza dzane.
kroki, beda z grubsza nastepujace:
1. moralne zycie wiedzione jakis czas.
2. pelna kontrola szesciu zmyslow.
3. skromnosc utrzymania
4. przekroczenie Pieciu Przeszkod.
5. przenikliwosc umyslu, penetrujaca swiadomosc.
dopiero teraz, praktycznie po porzuceniu Pieciu Przeszkod i
osiagnieciu owocu przenikliwego umyslu, moze nastapic
praktyka zatopien medytacyjnych czyli dzana.

wejscie w pierwsza z nich, wymaga dokladnie nie mniej nie wiecej
tylko 10 dhamm ktore musza zaistniec w jednym
momencie. jako pierwszy warunek musi nastapic calkowity brak
Kamacchanda Nivarana itd. az do pojawienia sie w punkcie 10
Jhana Ekaggata ktora jest juz pierwsza dzana.

sumujac, dzany czyli samma-samadhi sa zbudowane na samma-sati
a samma-sati jest zbudowana na swoich uwarunkowaniach z ktorych
jedna, zwykla zgrzebna uwaznosc obecnej chwili musi byc oparta na samma
ditti czyli wlasciwym rozumieniu. to rozumnienie nie pojawia sie na skutek
daru z nieba ani spontanicznego czy karmicznego przypadku, ale
wylacznie na bazie pa.riyatti.
***
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Re: parjatti -> patipatti -> pativedha

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

Agrios pisze:sumujac, dzany czyli samma-samadhi sa zbudowane na samma-sati
a samma-sati jest zbudowana na swoich uwarunkowaniach z ktorych
jedna, zwykla zgrzebna uwaznosc obecnej chwili musi byc oparta na samma
ditti czyli wlasciwym rozumieniu. to rozumnienie nie pojawia sie na skutek
daru z nieba ani spontanicznego czy karmicznego przypadku, ale
wylacznie na bazie pa.riyatti.
Świetna odpowiedź. Chodziło mi właśnie o naszkicowanie drogi przejścia od elementarnej uważności - używanej tudzież do polerowania cegieł ;-) - do faktycznego podjęcia medytacji. Dzięki też za przypomnienie 5 kroków poprzedzających. Super.

Jako inną ważną kwestię wstępną dodałbym odpowiednie podejście do "ja". W DN 9 Budda mówi o trzech ujęciach/ulokowaniach empirycznej jaźni - fizykalnym/topornym (gross), mentalnym/subtelnym (mind-made) i pozbawionym formy (formless). Przez odrzucenie pierwszych dwóch następuje spontaniczne przejście do trzeciego

Dlaczego uważam to za ważne? Ponieważ jeśli siądziemy bez ulokowania we właściwym ujęciu jaźni możemy znaleźć się w pułapce myślenia o sprawach krążących wokół naszego codziennego "ja".

Myślę, że ten sam efekt może być wywołany przez uważne zapytywanie "kim jestem?". Efektem tej praktyki też będzie przejżenie pustki "ja" i ulokowanie umysłu w bezforemnym stanie. Jak widać wątki z praktyki Zen pokrywają się z Kanonem :-). Pozdrawiam.
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: piotr »

zbyt pisze:"Trzy filary" wydawały mi się reprezentatywne i nie napotkałem lektur, które by się z zawartymi tam treściami kłóciły. Dotychczas zen kojarzył mi się właśnie z praktykami w rodzaju zapytywania "kim jestem?", zazen i koanami. Sutr tam po prostu nie było, ale zgoda, że ta kwestia jest do gruntowniejszego zbadania. Być może kluczem jest tu wspomniana kwestia różnic zen na wschodzie i zachodzie?
Zainteresował mnie ten wątek zmian w "przeszczepianiu" zen na zachodzie, jeśli mógłbyś go rozwinąć w odpowiednim dziale tego Forum tu byłbym wdzięczny.
Wiesz, jeśli miałbym pisać o buddyzmie zen na podstawie, powiedzmy tylko "Drogi Zen" Alana Wattsa, to mógłbym się dalece przejechać.

Co do tego przeszczepiania buddyzmu (a nawet czasami nie buddyzmu) zen na zachód, to nie sądzę, żeby to była wiedza tajemna, skoro zwykły student budownictwa zdołał ją posiąść :) I nie czuję się na siłach żeby to przedstawiać komukolwiek, niestety.

pk
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

piotr pisze:Wiesz, jeśli miałbym pisać o buddyzmie zen na podstawie, powiedzmy tylko "Drogi Zen" Alana Wattsa, to mógłbym się dalece przejechać.
Racja ale nieco wykroczyłem poza jedną książkę bo w swoim, około dwu letnim, okresie fascynacji Zen pochłonąłem wszystko co się nawinęło - od "Trzech Filarów", przez kwiatki w rodzaju "Zen w sztuce łucznictwa" Herregiela, "Bezbramną bramę" Mu-mon-kana, po pisma szkół koreańskich. Nigdzie nie napotkałem praktyki czytania sutr, wręcz przeciwnie.

O czym to świadczy? Chyba tylko o mojej ograniczonej wiedzy w tym temacie.
Tutaj chciałbym skończyć ten wątek.

Co do medytacji i czytania sutr to wydaje się, że buddyzmie kanonicznym nastąpił taki wewnętrzny podział na "uczonych w piśmie" i "praktykujących medytację". Jest to oczywście uproszczenie ale opisuje faktyczne "dwa światy" - buddyzm klasztornych uniwersytetów wielkich miast i tych bhikku żyjących "w drodze".

Wydaje mi się, że ci drudzy - mniej wykształceni lecz często bardziej zangażowani w praktykę medytacyjną, lepiej realizują Dharmę Buddy.

Dlatego też uważam, że student budownictwa może być lepszym buddystą od studenta filozofii... :-)
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: piotr »

zbyt pisze:Co do medytacji i czytania sutr to wydaje się, że buddyzmie kanonicznym nastąpił taki wewnętrzny podział na "uczonych w piśmie" i "praktykujących medytację".

[...]

Wydaje mi się, że ci drudzy - mniej wykształceni lecz często bardziej zangażowani w praktykę medytacyjną, lepiej realizują Dharmę Buddy.

Dlatego też uważam, że student budownictwa może być lepszym buddystą od studenta filozofii... :-)
Szukałem szukałem aż wreszcie znalazłem :-)
AN VI 64 pisze:Scholars and Meditators

'Thus have I heard. On one occasion the Venerable Mahaacunda was dwelling at Sahaajaati among the Ceti people. There he addressed the monks thus:
"Friends, there are monks who are keen on Dhamma and they disparage those monks who are meditators, saying: "Look at those monks! They thing, "We are meditating, we are meditating!" And so they meditate to and mediate from meditate up and meditate down! What, then, do they meditate about and why do they meditate?' Thereby neither these monks keen on Dhamma nor the meditators will be pleased, and they will not be practising for the welfare and happiness of the multitude, for the good of the multitude, for the welfare and happiness of devas and humans.

"Then, friends, there are meditating monks who disparage the monks who are keen on Dhamma, saying: 'Look at those monks! They thing "We are Dhamma-experts, we are Dhamma-experts!" And therefore they are conceited, puffed up and vain; they are talkative and voluble. They are devoid of mindfulness and clear comprehension, and they lack concentration; their thoughts wander and their senses are uncontrolled. What then makes them Dhamma-experts, why and how are they Dhamma-experts?' Thereby neither these meditating monks nor those keen on Dhamma will be pleased, and they will not be practising for the welfare and happiness of the multitude, for the good of the multitude, for the welfare and happiness of devas and humans.
"There are Dhamma-experts who praise only monks who are also Dhamma-experts but not those who are meditators. And there are meditators who praise only those monks who are also meditators but not those who are Dhamma-experts. Thereby neither of them will be pleased, and they will not be practising for the welfare and happiness of the multitude, for the good of the multitude, for the welfare and happiness of devas and humans.

"Therefore, friends, you should train yourselves thus: 'Though we ourselves are Dhamma-experts, we will practise also those monks who are meditators.' Any why? Such outstanding men are rare in the world who have personal experience of the deathless element (Nibbaana).
'And the other monks, too, should train themselves thus: 'Though we ourselves are meditators, we will praise also those monks who are Dhamma-experts.' And why? Such outstanding persons are rare in the world who can by their wisdom clearly understand a difficult subject."
Widać te dwa podejścia już były obecne w czasie życia Błogosławionego. To nam dano ładną lekcję tolerancji ;-)

pk
3czwarte
Posty: 310
Rejestracja: śr gru 29, 2004 21:36
Lokalizacja: Śląsk

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: 3czwarte »

zbyt pisze:O czym to świadczy? Chyba tylko o mojej ograniczonej wiedzy w tym temacie.
Tutaj chciałbym skończyć ten wątek.
Ja tylko przypomnę, że w zen sutry się śpiewa (żeby śpiewać, trzeba przeczytać), a nawet jest ceremonia przepisywania sutr (ostatnio prowadził Nyogen Nowak). Owszem -- nie jest tego wiele, ale coś jednak jest.
zbyt pisze:Co do medytacji i czytania sutr to wydaje się, że buddyzmie kanonicznym nastąpił taki wewnętrzny podział na "uczonych w piśmie" i "praktykujących medytację". Jest to oczywście uproszczenie ale opisuje faktyczne "dwa światy" - buddyzm klasztornych uniwersytetów wielkich miast i tych bhikku żyjących "w drodze".

Wydaje mi się, że ci drudzy - mniej wykształceni lecz często bardziej zangażowani w praktykę medytacyjną, lepiej realizują Dharmę Buddy.

Dlatego też uważam, że student budownictwa może być lepszym buddystą od studenta filozofii... :-)
Jak wiadomo buddyzm jest drogą środka. Gdzie postawimy ten środek, to nasza sprawa, ale student filozofii równie dobrze może być lepszym buddystą niż student budownictwa. A w ogóle co to znaczy "być lepszym buddystą" i kto ma to oceniać? ;-)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

[quote="zbyt"]
Racja ale nieco wykroczyłem poza jedną książkę bo w swoim, około dwu letnim, okresie fascynacji Zen pochłonąłem wszystko co się nawinęło - od "Trzech Filarów", przez kwiatki w rodzaju "Zen w sztuce łucznictwa" Herregiela, "Bezbramną bramę" Mu-mon-kana, po pisma szkół koreańskich. Nigdzie nie napotkałem praktyki czytania sutr, wręcz przeciwnie.
[/quote]

Jeszcze jedna rzecz - książki, które czytałeś były przeznaczone dla świeckich. Co innego wykształcenie mnicha, co innego praktyka świeckiego człowieka. Mnisi studiują sutry, uczą się ich na pamięć. Ale znajomości doktryny przez świeckiego praktykującego nie jest w zen szczególnie podkreślana.

Ciekawy przypadek to Szeng-Jen. Jest to intelektualista i znawca buddyzmu a jednocześnie mistrz chan. Z jego książek odniosłem wrażenie, że zupełnie oddziela praktykę chan (w tym to co się dzieje podczas rozmowy osobistej) od filozofii i toerii.

pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Koło

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

Sutra do której odsyła Piotr jest tożsama w znaczeniu z tą, od której zacząłem ten topic. Tak więc nie tyle odkryliśmy coś zupełnie nowego, co zatoczyliśmy pewne koło ;-)

Przez bycie "lepszym buddystą" rozumiem tyle co "być bliżej nirwany" lub "podążać doskonalszą drogą do nirwany". Oczywiście ideałem jest studiowanie Dharmy i jej realizacja w Dhjanie ale idealna harmonia między oboma aspektami jest trudna lub wręcz nie możliwa. Zwykle na którejś nodze stoisz trochę mocniej :-).

Medytujący są bliżsi drodze Buddy bo nie był on wybitnym intelektualistą, który stworzył olśniewającą teorię. Był kimś więcej, a przede wszystkim był tym, który przemierzył drogę. Zaś narzędziem do tego była właśnie dhjana...
"Podobnie jak wielkie morze ma tylko jeden smak - smak soli, tak też, ta Nauka i Dyscyplina ma tylko jeden smak - smak wyzwolenia". Udana V.5, Uposatha Sutta.
slawomir
konto zablokowane
Posty: 13
Rejestracja: wt sty 17, 2006 08:56
Kontakt:

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: slawomir »

Oczywiście ideałem jest studiowanie Dharmy i jej realizacja w Dhjanie ale idealna harmonia między oboma aspektami jest trudna lub wręcz nie możliwa. Zwykle na którejś nodze stoisz trochę mocniej :-).

Przykładem takiego mnicha, łączącego pracę "naukowca" z medytacją jest na Sri Lance Ven NananandaOd trzydziestu lat żyje w odosobnieniu, obecnie przebywa w pewnej jaskini ale jego kazania są publikowane w internecia , www.beyondthenet.net.

Seria Kazań Nibbana Mind Stilled jest dość ciekawa bo pisana przez medytującego ale też i
wybitnego znawcę Kanonu.

Wydaje się, że zainteresowany swym osobistym szczęściem i dobrem, powinien praktykować
zgodnie z Nauką Buddy czyli zarówno medytację jak i studiowanie pism, co ciekawe w zenie
Szósty patrircha który sam nie umiał czytać, podkreślał wagę takich studiów:)
sławomir
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: piotr »

sławomir pisze:Szósty patrircha który sam nie umiał czytać, podkreślał wagę takich studiów:)
Ale czy on w końcu nie nauczył się pisać i czytać? W końcu napisał wiersz który został przyjęty przez V Patriarchę:

"Nigdy nie było Drzewa Bodhi
Ani stojącego błyszczącego lustra.
W gruncie rzeczy żadna rzecz nie istnieje,
Gdzież więc ma się zbierać ten kurz?"


pk
slawomir
konto zablokowane
Posty: 13
Rejestracja: wt sty 17, 2006 08:56
Kontakt:

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: slawomir »

Wiersz
Sama istota nie ma drzewa
Nie ma też lustrzanej podstawy.
W rzeczywistości nie ma tam niczego
Cóż zatem ma przyciągać jakikolwiek kurz?

został napisany w odpowiedzi na inny wiersz i tylko gdy zna się ten wiersz, wiersz patriarch może być zrozumiały, nota bene nie został napisany przez piątego patriarchę a przez Shen Hsiu głównago mnicha który miał odziedziczyć Dhammę po Piątym patriarsze. A brzmiał on tak:

Ciało jest drzewen Bodhi
Umysł-czystą lustrzaną podstawą
Oczyszczaj ją stale i gorliwie,
Nie pozwalającj aby przylgnął kurz.

Swój wiersz Hui Neng podyktował:)
sławomir
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: piotr »

sławomir pisze:został napisany w odpowiedzi na inny wiersz i tylko gdy zna się ten wiersz, wiersz patriarch może być zrozumiały, nota bene nie został napisany przez piątego patriarchę a przez Shen Hsiu głównago mnicha który miał odziedziczyć Dhammę po Piątym patriarsze.
Oczywiście, wybacz że piszę tak niejasno.
Swój wiersz Hui Neng podyktował:)
Komu?

pk
slawomir
konto zablokowane
Posty: 13
Rejestracja: wt sty 17, 2006 08:56
Kontakt:

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: slawomir »

To ja piszę niejasno, wzmianka o tym kto napisał pierwszy wiersz, czy był to piaty patriarcha czy nie , była nie na miejscu, coś mi się pomyliło:)

Nie wiem czemu kolega jest tak tym zainteresowany no ale skoro mam przy sobie Sutrę szóstego patriarchy to mogę zacytować iż był to urzędnik z prowincji Ciang Chou o nazwisku Chang Jih Yung.

Wydaje się ze zdecydowanie odbiegliśmy od tematu:)
sławomir
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam

Sławomir napisał:
'Wydaje się ze zdecydowanie odbiegliśmy od tematu:)'

Ujdzie :-)
Miło, że to dostrzegasz.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: piotr »

sławomir pisze:Nie wiem czemu kolega jest tak tym zainteresowany no ale skoro mam przy sobie Sutrę szóstego patriarchy to mogę zacytować iż był to urzędnik z prowincji Ciang Chou o nazwisku Chang Jih Yung.
Dzięki, zainteresowany jestem, bo dałbym sobie głowę uciąć, że słuchałem wykładu na którym, było powiedziane, że Hui-neng w końcu posiadł umiejętność czytania i pisania :-) Może to moja pamięć zawodna jest :-)
Wydaje się ze zdecydowanie odbiegliśmy od tematu:)
Oby nas nie skarcili w iście zenowskim stylu ;-)

Ukłon.

pk
dijana

Re: Dhyana czyli o medytacji buddyjskiej

Nieprzeczytany post autor: dijana »

dużo sie dowiedziałam..hym..
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”