pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:Moi, a ci klienci, nad ktorymi tak ubolewasz, czy oni ida sami na te ustawienia, czy na zlecenie/rade swoich psychiatrow i terapeutow?
Cóż, odpowiem na podstawie tekstów o Hellingerze, które zostały umieszczone w "Charakterach" oraz rozmów z osobami, które same uczą się ustawień przy uczniach Hellingera.

Część z tych ludzi na pewno przychodzi sama - ale raczej nie z powodu ciekawości, tylko faktycznie w sytuacjach, gdy zawiodły inne metody. Ale faktem tez jest, że w Polsce mało które terapie, refundowane przez NFZ są skuteczne- łatwo się wyniszczyć, będąc np. w jakimś nałogu i mając prawo do jednej wizyty raz w miesiącu, a nie -tak jak to by trzeba było zrobić- do dwóch wizyt na tydzień. Ludzie zdesperowani pójdą wszędzie, jeśli ktoś tyko obieca im poprawę.
Czy zostają skierowani przez swoich terapeutów/psychiatrów? W Polsce, poza paroma oficjalnymi ośrodkami, w których ustawienia robią uczniowie Hellingera (to ważne by mieć od niego osobisty "przekaz") niewiele jest osób, które bezkrytycznie i ufnie podchodza do ustawień rodzinnych, jako bezpiecznej metody terapeutycznej.
Jest też tak, że wielu terapeutów, psychologów, wykorzystuje na własną rękę pewne wybrane elementy tej metody, ale uważam,ze to ich prywatna sprawa, jeśli tylko biorą pełną odpowiedzialność za dalsze funkcjonowanie pacjenta.
Hellinger nie zapewnia takiej opieki - z tego, co wiem, robi się ustawienia, tłumaczy co i jak i człowiek zostaje niejako pozostawiony sam sobie.
Głośna była historia kobiety, która pod wpływem ustawień ( prowadzonych osobiście przez Hellingera) popeniła samobójstwo... Słowa mają to do siebie,ze albo odbierają, albo dają nadzieję ... w pewnych sytuacjach ( a do takich należą na pewno relacje pacjent- terapeuta) należy wykazać wyjątkową ostrożność i delikatność, a Hellinger jest znany ze swych autorytarnych sądów, itd ..nawet terapia prowokatywna -która (tak w skrócie) polega na mówieniu pacjentowi rzeczy kontrowersyjnych, obraźliwych, czy nawet uderzających bezpośrednio w jego godność - zakłada,ze pacjent nie może poczuć się obrażony,ale poruszony...ciężko to wytłumaczyć,ale wydaje mi się, że wiele miłości i serca trzeba po prostu włożyć w coś takiego.... i ze Frank Farrelly ( terapia prowokatywna, słyszałam z nim audycję w Trójce) potrafi zapewnić poczucie bezpieczęństwa swoim pacjentom, nawet wtedy, gdy mówi do nich:"Jesteś tak chuda, że jak staniesz profilem i wystawisz język, to będziesz wyglądać jak suwak w bluzie" , a Hellinger używając metaforycznych, poetyckich wyrażeń, typu: "Tu mieszka zimne serce" jest w stanie wykończyć niejednego człowieka...

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
moi pisze:Chyba Synu ;)
Możliwe :) Zielona czcionka... 8) mam dwie córki... 8) tylko dlaczego nic o tym nie wiem 8) ;)

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
syn
Posty: 15
Rejestracja: czw lip 05, 2007 19:25

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: syn »

Witam wszystkich! mój terapeuta nie chciał mnie na początku ustawiać - bo wyczuwał, że nie jestem gotowa, a mi bardzo zależało, bo jak już przyjechałam to skorzystać by się przydało :D no, w końcu odbyło się ustawienie, ja skrywająca uczucia pokazałam je jak na dłoni, wszystkie (no może wszystkie) emocje ,,wyszły", rozmawiałam z kobietą reprezentującą moją mamę jak z mamą, wszystko jej ,,wygarnęłam", wiele osób płakało, ja krzyczałam - takie ujście emocji sie odbyło, mi wówczas potrzebne to było, po 10 minutach ocknęłam się i zrozumiałam , że tak wykrzykuje na rodziców a ok. 10 obcych patrzy na mnie :oops: - także wciągnęło mnie to (jakkolwiek by nie nazwać tego czegoś)
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

A jednak ...Córka ;) :D
syn pisze:(jakkolwiek by nie nazwać tego czegoś)

No tak, ustawienia to mają do siebie,ze są trochę ..nieprzewidywalne (i w sumie nie wiadomo do końca, czy to dobrze, czy źle). A czy faktycznie zmieniło się coś, polepszyło po tych ustawieniach pomiędzy Tobą a rodzicami? ( jeśli mogę zapytać, oczywiście)

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
syn
Posty: 15
Rejestracja: czw lip 05, 2007 19:25

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: syn »

ojciec umarł dawno, a z mamą - lepiej, tzn. chyba tak bardzo chciałam żeby było lepiej, że jest lepiej, mniej złości mam do niej, na ustawieniach musiałam sie jej pokłonić - bardzo dużo mnie to ,kosztowało', ale po paru minutach się udało i nastąpiła ulga, przytulanie itp. byli wszyscy w lekkim szoku :shock:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

Dziękuję za tę historię.
A nie uważasz, że kluczowym momentem w tej historii jest właśnie przebaczenie?
Hellinger, mimo wszystkich kontrowersji, które wokół niego narosły, jest bardzo 'buddyjski" w tym, co robi - nie uważasz?
Mnie np. bardzo ujęło jego stwierdzenie, że nasi rodzice byli dla nas tak dobrymi rodzicami, jak tylko potrafili być.
To takie trudne jednak, zrozumieć, że nie zmienisz przeszłości,ale zawsze mozesz zmienić przyszłość, swoją i innych, właśnie przebaczając.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
syn
Posty: 15
Rejestracja: czw lip 05, 2007 19:25

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: syn »

no właśnie, też tak uważam, miałam zawsze problemy z przebaczaniem rodzicom, często sobie teraz mówię: kochali najlepiej jak potrafili w tamtych czasach w których mnie wychowywali, sytuacjach które przeżywali, najlepiej jak umieli, jak sami byli nauczeni itp.... 8)
tak wiem już bardzo dobrze że nie zmienię przeszłości, już absolutnie do niej ,,nie zaglądam" tylko to co przed nami :!:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

tak wiem już bardzo dobrze że nie zmienię przeszłości, już absolutnie do niej ,,nie zaglądam" tylko to co przed nami n
Mogę tylko pozytywnie pozazdrościć :)
I postarać się jeszcze trochę bardziej :roll:

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

syn pisze:i zrozumiałam , że tak wykrzykuje na rodziców a ok. 10 obcych patrzy na mnie
Mi takze zdarzalo sie krzyczec na swoja mame. Wtedy ona mowila: "Nie krzycz tak, bo sasiedzi uslysza." ;) To skutkowalo. Ale nie dlatego, ze sie balam, co sasiedzi powiedza, lecz z powodu tonu, w jakim to mowila...
syn pisze:na ustawieniach musiałam sie jej pokłonić
Poczulas ku temu wewnetrzna potrzebe, czy ktos Ci powiedzial, ze masz to zrobic?



Moi, dzieki za info :)
moi pisze:Frank Farrelly ( terapia prowokatywna, słyszałam z nim audycję w Trójce) potrafi zapewnić poczucie bezpieczęństwa swoim pacjentom, nawet wtedy, gdy mówi do nich:"Jesteś tak chuda, że jak staniesz profilem i wystawisz język, to będziesz wyglądać jak suwak w bluzie", a Hellinger używając metaforycznych, poetyckich wyrażeń, typu: "Tu mieszka zimne serce" jest w stanie wykończyć niejednego człowieka...
No coz, ja widze to tak: metoda Franka Farrelly moze zapewnic poczucie bezpieczenstwa, jezeli poczucie humoru pacjenta jest jota w jote takie same jak poczucie humoru terapeuty. Natomiast metoda Hellingera jest bez watpienia sukcesem, jezeli kocha sie zime :) (albo i praktykuje tummo)

A ci, ktorzy moga sie na terapiach Hellingera wykonczyc, tym pozostaje zyczyc, zeby nie brali wszystkiego tak osobiscie do serca. W koncu osoby biorace udzial w ustawieniach sa tez tylko reprezentantami :)
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

moi pisze:Hellinger, mimo wszystkich kontrowersji, które wokół niego narosły, jest bardzo 'buddyjski" w tym, co robi - nie uważasz?
Tez tak uwazam. Ale nie z powodu przebaczania jest on bardzo "buddyjski", bo przebaczanie jest "chrzescijanskie", ale z powodu: "spotkasz Budde, zabij Budde".
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:Tez tak uwazam. Ale nie z powodu przebaczania jest on bardzo "buddyjski", bo przebaczanie jest "chrzescijanskie", ale z powodu: "spotkasz Budde, zabij Budde".
Cóż, Hellinger był misjonarzem przez wiele lat- zresztą z powodu ustawień musiała zrezygnować ze święceń kapłańskich..generalnie, jak mi się wydaje, trochę ciężko może mu być czasami funkcjonować - taki podwójny odszczepieniec i podwójny heretyk..zarówno na łonie KK,jak i dla psychoterapeutów....nie jest lekko być pionierem...z drugiej strony - nadal uważam, że jeśli ktoś potrzebuje surowego nauczyciela, to w którymś momencie sam takiego szuka, bo już wie, że potrzebuje bata ;) natomiast, w przypadku ustawień hellingerowskich, często trafiają tam ludzie zupełnie nieprzygotowani na to, co ich czeka - szukają ratunku w dosłownym tego słowa znaczeniu i to może być dla nich faktycznie szok...uważam, ze ustawienia powinny poprzedzać dłuższe, kilkudniowe -co najmniej- warsztaty, albo kursy, a nie - tak jak to się odbywało do tej pory- parę prelekcji, które polegają na tym,ze opowiada sie o sukcesach Hellingera, jego życiu, dorobku naukowym i....kto chętny, rączka w górę :?

PS: Wg mnie przebaczenie, jako takie, jest uniwersalne ;)

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:A ci, ktorzy moga sie na terapiach Hellingera wykonczyc, tym pozostaje zyczyc, zeby nie brali wszystkiego tak osobiscie do serca. W koncu osoby biorace udzial w ustawieniach sa tez tylko reprezentantami n
Tak sobie myślę,ze jeśli nie będą tego brali do serca, to po co mają w ogóle brać w tym udział?
W końcu to nie jest tylko kwestia wyobraźni, uwierzyć,ze moje dziecko ma autyzm, bo wujek ze strony ojca popełnił samobójstwo z powodu odrzucenia przez własną matkę...prawda?
Albo w to wierzysz i bierzesz udział w ustawieniach, albo pracujesz z dzieckiem inną metodą.

Pozdrawiam.m
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

moi pisze:uważam, ze ustawienia powinny poprzedzać dłuższe, kilkudniowe -co najmniej- warsztaty, albo kursy
A jakie to maja byc Twoim zdaniem warsztaty czy kursy?

moi pisze:Tak sobie myślę,ze jeśli nie będą tego brali do serca, to po co mają w ogóle brać w tym udział?
Nie chodzi mi o to, czy w ogole biora to do serca, lecz o to, na ile identyfikuja sie z tym, co sie na takich ustawieniach wydarza.

A tego przykladu z autystycznym dzieckiem chyba nie za bardzo zrozumialam :neutral:

moi pisze: PS: Wg mnie przebaczenie, jako takie, jest uniwersalne ;)
O tak! Jest nawet nierozlaczne od winy i krzywdy :)
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: booker »

moi pisze:A nie uważasz, że kluczowym momentem w tej historii jest właśnie przebaczenie?
Hellinger, mimo wszystkich kontrowersji, które wokół niego narosły, jest bardzo 'buddyjski" w tym, co robi - nie uważasz?
Spotkałem się w buddyzmie z opinią, iż nie ma czegoś takiego, jak "przebaczenie" w buddyzmie i że jest to tak naprawdę obrażaniem kogoś, ponieważ oznacza utrzymywanie opinii "ja miałem rację a Ty się myliłeś" - i kontynując to -"ale przebaczam Ci to teraz" i nie pozwala dostrzec wspólnych związków w takiej sytuacji.

Jak rozumiem związków polegających np. na "powracaniu do nas" tego co wcześniej sami "daliśmy" - czyli np. powrotu zła, w przypadku popełniania kiedyś przez nas zła i powracaniu dobra w przypadku popełniania dobra.

Ciekawym ilu z nas uderzy, w nasze wychowane na katolicyzmie/chrześcijaństwie umysły, ta sprawa (z przebaczaniem jako zniewagą), omawiana w dodatku w kontekście szanowania każdego jako Buddy. Wspominam katolicyzm/chrześcijaństwo nie z powodu uszczypliwości, tylko z powodu kluczowej roli przebaczenia, która w nich występuje.

Więcej tutaj : Respect all as Buddha (ang.)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

booker pisze:Spotkałem się w buddyzmie z opinią, iż nie ma czegoś takiego, jak "przebaczenie" w buddyzmie
W Chrzescijanstwie tez nie ma, skoro Jezus wzial cala wine na siebie... Ale moze wlasnie to bylo aktem przebaczenia...
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:A jakie to maja byc Twoim zdaniem warsztaty czy kursy?
Np. pokaz filmu, albo prezentacja ustawień w jakiejś takiej najbardziej okrojonej formie -chodzi o dokładny opis metody. A nie tylko opowieści o tym, w jaki sposób zmieni to nasze życie i jak wielu ludziom pomogło.
Miałam do czynienia z ustawieniami na warsztatach prowadzonych w Polskim Instytucie Ericksona, na których doświadczeni (co ważne) terapeuci OPOWIADALI jak przeprowadzali swoje ustawieni na konkretnych przykładach.
Znam tez programy spotkań z Hellingerem, podczas jego wizyt w Polsce (było ich trzy)- tego właśnie elementu tam brakuje.
Nie wiem, natomiast, jak faktycznie wygląda terapia u kogoś, kto robi ustawienia - nie korzystałam z takiej pomocy. Zakładam jednak,ze pacjent nie powinien być pozostawiony sam sobie po ustawieniach, tylko prowadzony cały czas, aż do uzyskania wymiernych, pozytywnych efektów (poprawa samopoczucia, polepszenie funkcjonowania, itp)
Osobiście uważam,ze ustawienia są dobrą metodą wspomagająca,ale nie jako jedyna metoda rozwiązywania problemów pacjenta.Hellinger twierdzi,ze same ustawienia wystaraczają, by wprowadzić niezbędne zmiany. Raczej nie kontynuuje terapii poza ustawieniami (przynajmniej ja o tym nic nie słyszałam).
atomuse pisze:Nie chodzi mi o to, czy w ogole biora to do serca, lecz o to, na ile identyfikuja sie z tym, co sie na takich ustawieniach wydarza.
Cały sens tych ustawień polega na tym,żeby się identyfikować z tą sytuacja,jako z prawdziwym obrazem Twojego życia. Reprezentanci nie symboolizują mitycznych matek i ojców,ale konkretne osoby -Twoją Matkę, Twojego Ojca, Twojego Dziadka..takze Twojego Wujka ze strony Twojego Ojca, który popełnił samobójstwo przed Twoimi narodzinami i który może pojawić się w trakcie ustawień nieoczekiwanie i to właśnie on może pokazać Ci, dlaczego np. ktoś w rodzinie choruje, itd.
W tym tez sensie rozumiem "buddyjskość" metody Hellingera- ogarnia ludzi jako całość, wraz z tymi, którzy byli przed Tobą w Twojej rodzinie i tymi, którzy dopiero się w niej narodzą...
atomuse pisze:A tego przykladu z autystycznym dzieckiem chyba nie za bardzo zrozumialam Neutral
Ciężko to wytłumaczyć w teorii - lepiej zobaczyć jak "funkcjonują" takie ustawienia ,albo skontaktować się z ludźmi, którzy je przeprowadzają.
Polecam warsztaty i szkolenia w PIE.

atomuse pisze:moi napisał/a:

PS: Wg mnie przebaczenie, jako takie, jest uniwersalne n

O tak! Jest nawet nierozlaczne od winy i krzywdy n
Dlatego tak trudno jest zrozumieć po co mamy porzucić urazy, itd. Tak fajnie się czasami "jedzie" na wspomnieniach błędów własnych i cudzych - mogą nawet w którymś momencie stać się osnową naszego życia, wiodącym elementem w naszych działaniach.
W buddyzmie się mówi,ze "trzeba coś puścić" - rdzeń słowa jest ten sam
"od- puścić" (synonim "przebaczyć") i "puścić"

To też a propos tego, co napisał Booker.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
moi pisze:
moi pisze: PS: Wg mnie przebaczenie, jako takie, jest uniwersalne ;)
atomuse pisze: O tak! Jest nawet nierozlaczne od winy i krzywdy :)
Dlatego tak trudno jest zrozumieć po co mamy porzucić urazy, itd. Tak fajnie się czasami "jedzie" na wspomnieniach błędów własnych i cudzych - mogą nawet w którymś momencie stać się osnową naszego życia, wiodącym elementem w naszych działaniach.
W buddyzmie się mówi,ze "trzeba coś puścić" - rdzeń słowa jest ten sam
"od- puścić" (synonim "przebaczyć") i "puścić"
Niby od czapy /do tego co powyżej, to co zacytowane poniżej/ a jednak... 8)
Medytacja nad Nietrwałością - nyndro w sandze Garuda /y.b./ pisze: 1 Współczuję temu, który lgnie do tego świata choć nie ma w nim ostatecznej esencji. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
2 Współczuję temu, który lgnie do światowej radości jakby była wieczna choć trwa ona krótko. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
3 Współczuję temu, który jest aż tak naiwny, że wciąż nie jest w stanie zrozumieć ważnej lekcji choć błądzi w samsarze przez niezliczone żywoty. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
4 Współczuję temu, który wciąż nie jest w stanie zrozumieć tego, że nie ma w samsarze ostatecznego szczęścia. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
5 Współczuję temu, który myśli, że będzie żył wiecznie choć życia nie można wydłużyć. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
6 Współczuję temu, który wierzy, że może uchronić się przed nadchodzącą śmiercią choć nie można jej powstrzymać. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
7 Współczuję temu, który łudzi się, że będzie żył wiecznie choć śmierć nadejdzie na pewno. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
8 Współczuję temu, który próbuje wierzyć, że nie umrze i będzie żył wiecznie choć widzi i słyszy, że wokół umierają ludzie. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
9 Współczuję temu, który wierzy, że nic się nie zmieni choć wie, że wszystko się zmienia. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
10 Jeśli uważnie to przemyślę wtedy zrozumiem. Nie ma czasu abym mógł dłużej czekać. Współczuję temu, który odkłada wszystko na jutro. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
11 Prędzej czy później moje ciało stanie się zwłokami. Współczuję temu, który gubi się w chwilowych przyjemnościach swego ciała. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
12 W końcu każdy umrze. Współczuję temu, który wierzy, że będzie od tego wolny. Obym otrzymał błogosławieństwo zrozumienia nietrwałości.
Pobłogosław mnie zrozumieniem znaczenia śmierci. Pobłogosław mnie wycofaniem się ze światowych działań.
Pobłogosław mnie urzeczywistnieniem nieprzywiązania. Pobłogosław mnie zrozumieniem, że wszystko jest iluzją.
Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

Żeby sprawiedliwości było zadość, oddajmy także głos samemu Bertowi Hellingerowi:

"Drodzy Polscy Przyjaciele
Ustawienia rodzinne to metoda, która może niektórym wydać się zupełnie prosta. Bierze się kilkoro ludzi, ustawia i znajduje porządek. Jest to bardzo potężne narzędzie, dlatego trzeba go używać z bojaźnią i drżeniem. Jak łatwo chybić. Jeśli na przykład się nie odkryje, gdzie tkwi uwikłanie i komuś wmówi się coś, czego nie wolno mu przypisywać. Można w ten sposób spowodować straszną szkodę.
Żeby stosować ustawienia, potrzeba też rozległego pola doświadczeń, doświadczenia psychoterapeutycznego, doświadczenia sił, które działają w duszy, i wiedzy, jak sobie z nimi radzić. I trzeba być bardzo ostrożnym, naprawdę ostrożnym, mając zawsze na względzie tych, którzy potrzebują pomocy.
Gdy robiąc ustawienie odczuwa się samemu respekt, wtedy jest się najlepiej do tego przygotowanym. Ponieważ respekt czyni ostrożnym. I wprowadza nas w harmonię i współbrzmienie. Gdy robimy ustawienia jak zabawę, jako odgrywanie ról, wtedy jest to niebezpieczne. Nie szanuje się bowiem głębi sił, które działają. Weźcie to proszę pod rozwagę.
Nie wolno robić ustawień tylko z ciekawości, ponieważ ktoś chce tylko wiedzieć: Co jest w mojej rodzinie? Tylko gdy coś jest naprawdę poważnego, gdy są problemy, których nie można rozwiązać, można stosować ustawienia rodzinne i powinno się to robić.

Ustawienia działają na różnych poziomach. Gdy ktoś zna porządki, wtedy może ustawiać łatwiejsze przypadki. Gdy jednak chodzi o życie i śmierć, wtedy coś zupełnie innego wchodzi w grę. Istnieje wewnętrzna metoda, wedle której wówczas się postępuje. Idzie się do wnętrza, do pustego środka. Im głębiej wejdziemy do tego pustego środka, tym oczywistsze są skutki na zewnątrz, których nie umiemy sobie wyjaśnić. Ponieważ w pustym środku jesteśmy najbardziej ze wszystkim związani i jesteśmy najbardziej w harmonii.

Kto wykonuje ten rodzaj pracy, wchodzi na pewną drogę. Duchową drogę, można by powiedzieć, gdyby to słowo nie było zbyt wielkie. Jesteśmy zmuszani do określonych zachowań, wglądów, odwagi, spokoju, łagodności, im bardziej to robimy. I w ten sposób dojrzewamy wraz z tą pracą. Im bardziej dojrzewamy, tym piękniej możemy to robić. Poddaję to pod rozwagę przed rozpoczęciem warsztatów w Krakowie!
I zapraszam serdecznie.

Bert Hellinger
30.05.2006"
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

moi pisze:Cały sens tych ustawień polega na tym,żeby się identyfikować z tą sytuacja,jako z prawdziwym obrazem Twojego życia.
Rozumiem. Ja widze to jeszcze tak: przy odpowiedniej uwaznosci (czy swiadomosci) cale zycie jest ustawieniem. Dopoki identyfikuje sie z tym, co sie dzieje w takim ustawieniu, dopoty jestem w procesie (cokolwiek to znaczy). Mozliwe, ze sensem ustawien jest identyfikacja, ale celem jest przeciez to, zeby dany problem puscic, a nie go poglebiac.
Oczywiscie bez poglebiania problemow psychologia glebi nie mialaby racji bytu, ale to juz inna para kaloszy...

Od kilku dni niepokoil mnie ten watek, ale nie wiedzialam dokladnie, dlaczego. Az do dzisiaj... Krazylam myslami wokol ustawienia rodzinnego, w ktorym bralam raz przypadkowo udzial. Na koniec tego ustawienia, osoba, dla ktorej ustawienie bylo inscenizowane, dziekowala kazdemu uczestnikowi mowiac "ich entlasse dich aus dem Prozess", co znaczy: "zwalniam cie z procesu". (Nie wiem, jak ta metoda przebiega u innych terapeutow, ale u tych, u ktorych ja bylam, tak wlasnie bylo.) W niemieckim, slowo "entlassen" jest uzywane takze w sensie wypuszczania wieznia z wiezienia. Natomiast slowo "odpuscic" ma podobne brzmienie jak slowo "entlassen" - "erlassen". I tutaj tylko w kontekscie religijnym oznacza ono "odpuszczac". W innych kontekstach oznacza zwolnic, uwolnic, darowac, np. darowac komus kare.
(A na same slowo "przebaczyc" jest jeszcze inne tlumaczenie ;))

Ot i zabawa w slowa... ktora nabiera ciekawego znaczenia, jezeli wezmie sie pod uwage kwestie stosunku polsko-niemieckiego po II WS... Wlasciwie to juz nie pierwszy raz, ze ten temat "przerabiam"... I nie wiem, po kiego, bo kilka miesiecy temu "zmarlam" w obozie koncentracyjnym, przez co przegapilam godzine, na ktora mialam isc do autystycznego dziecka, ktorym sie opiekuje, po czym jego mama zadzwonila i powiedziala, ze nie musze juz tego dnia przychodzic...

A jak potoczyly sie dalej losy rodziny z tym dzieckiem, o ktorym pisalas? Czy babcia tego dziecka (matka ojca i wujka) jeszcze zyje?
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:A jak potoczyly sie dalej losy rodziny z tym dzieckiem, o ktorym pisalas?
Wiem tylko tyle, ze po ujawnieniu tej tajemnicy rodzinnej nt. tragicznej śmierci wuja dziecka, stan chłopca bardzo się poprawił. Mówiono nawet, że "wyszedł" całkiowicie z głębokiego ponoć autyzmu...ale żeby tak powiedziec musielibyśmy sie chyba najpierw zastanowić nad tym, czym jest właściwie autyzm i jak może się przejawiać.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Ja to nie mam smykalki, zeby sie nad tym zastanawiac. Juz sama mysl o zastanawianiu sie budzi we mnie niepokoj... a co dopiero kombinacja: "musielibysmy sie zastanowic, zeby cos powiedziec"... :)

Edit:
Z tego wszystkiego to zapomnialam napisac, ze ucieszylam sie, ze stan chlopca sie poprawil :)
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:Z tego wszystkiego to zapomnialam napisac, ze ucieszylam sie, ze stan chlopca sie poprawil n
Wiesz, równie dobrze, to może być kolejna opowieść o cudownym uzdrowieniu, których ludzie, po prostu, gdzieś w głębi bardzo potrzebują, więc je produkują...Tę akurat opowiadał sam Hellinger.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

moi pisze:Wiesz, równie dobrze, to może być kolejna opowieść o cudownym uzdrowieniu, których ludzie, po prostu, gdzieś w głębi bardzo potrzebują, więc je produkują...
Chcesz przez to powiedziec, ze ten chlopiec wyprodukowal sobie cudowne uzdrowienie? :shock:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

Chcesz przez to powiedziec, ze ten chlopiec wyprodukowal sobie cudowne uzdrowienie? Shocked
Nie, chcę przez to powiedzieć, że być może nigdy nie był chory na autyzm - jedynym pośrednikiem w tej historii jest sam Hellinger i mamy tylko jego świadectwo.
Sama mam znajomą, u której stwierdzono autyzm w dzieciństwie, po którym dziś nie ma śladu (bo być może ktoś przesadził z diagnozą) - jest bardzo kontaktową osobą, itd.
Jak to się np. stało,ze dopiero teraz mamy tyle dzieci z ADHD? Z jednej strony - zasługa rozwoju medycyny, nowoczesnych metod diagnozowania, wzrost świadomości społecznej..z drugiej - ogromne koncerny farmaceutyczne, które produkują leki...

Co nie zmienia faktu, że wierzę w sens takich działań, jak ustawienia rodzinne.
Pod warunkiem,ze robi je kompetentna i otwarta na pacjenta i jego rożne potrzeby osoba.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

moi pisze:chcę przez to powiedzieć, że być może nigdy nie był chory na autyzm - jedynym pośrednikiem w tej historii jest sam Hellinger i mamy tylko jego świadectwo.
Mozliwe, ze Hellinger wymyslil te historie i mozna w nia wierzyc, albo i nie. Jak dla mnie, to jest to tym bardziej ciekawe, ze u mego podopiekuna lekarze nie moga powiedziec, na co on choruje, bo do zadnej ze znanych chorob on nie pasuje. A ze autyzm byl najblizej, wiec autyzm. Chociaz osobiscie uwazam, ze chlopiec komunikuje bezustannie z otoczeniem, tylko, ze otoczenie nie zawsze to dostrzega.

moi pisze:Jak to się np. stało,ze dopiero teraz mamy tyle dzieci z ADHD?
Jak to sie stalo, ze mamy w ogole dzieci z ADHD?
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Ja sama mało wiem o metodzie Hellingera, natomiast moja znajoma jest nim zachwycona, więc to, co o nim wiem, jest z drugiej ręki. Czy to prawda, że uważa on adopcję za coś niewłaściwego, co nie może się udać ( na zasadzie, że obca osoba zajmuje nienależne jej miejsce w grupie)?
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: abgal »

Rozmowa o tym czy poglądy Hellingera są nazistowskie została przeniesiona
tutaj.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

atomuse pisze:Jak to sie stalo, ze mamy w ogole dzieci z ADHD?
Rodzice, ktorzy maja jeszcze mniej czasu na wychowywanie swoich dzieci niz kiedys, osiagaja kolejne porazki wychowawcze, a ze nie chca sie do nich przyznac, to podpinaja dzieciaki do roznych takich jednostek chorobowych i wszystkim jest latwiej. Dzieciaki maja latwiej, bo np. nie musza uczyc sie ortografii (po co? przeciez ma dysleksje, dysgrafie i wogole dyspisanie i dysczytanie ;), nie musza nad soba panowac i byc odpowiedzialnymi za swoje czyny (po co? przeciez ma adhd ;). rodzice maja jeszcze wiecej czasu dla siebie, lekarze maja prace. wszystko sie jakos kreci. place wzrastaja, bezrobocie spada... ;) ehh, jak ja lubie te skroty myslowe. hehehe
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Abgal, to moze przenies jeszcze pytanie Miluszki odnosnie adopcji z powrotem do tego watku, bo w dyskusji o nazistowskich pogladach jest takie wyrwane z kontekstu :)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

atomuse pisze:Abgal, to moze przenies jeszcze pytanie Miluszki (...)
Abgal - zrobione.
.
dane :580:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

miluszka pisze:Ja sama mało wiem o metodzie Hellingera, natomiast moja znajoma jest nim zachwycona, więc to, co o nim wiem, jest z drugiej ręki. Czy to prawda, że uważa on adopcję za coś niewłaściwego, co nie może się udać ( na zasadzie, że obca osoba zajmuje nienależne jej miejsce w grupie)?
Mam przy sobie tylko jedną książkę Hellingera "Sumienie miał czyste",ale przewertowałam ją teraz uważnie i wynika z niej,ze faktycznie: dzieci adoptowane nie należą do "rodu".
Jest tu jeszcze inna rzecz, która mną poruszyła: Hellinger pisze wyraźnie,ze jedynym sposobem,aby ochronić członków danego rodu jest wykluczenie z niego zabójcy. Przy czym, "zabójstwo" i "wykluczenie" są traktowane w ten sposób tylko w przypadku zamordowania członka tego samego rodu, Hellinger nie zalicza też do "zabójstwa " aborcji, chociaż i w ustawieniach i w wielu miejscach tej książki mówi się wyraźnie o "nienarodzonych dzieciach", które też mogą dążyć do wyrównywania rachunków, za którymi mogą podążać inni członkowie rodu, jako reprezentanci, itd...
NO ,jakieś okrutne to się jednak robi. Nie wiem, czy ulegałam nastrojowi (nazizm Hellingera zrobił jednak na mnie wrażenie),ale faktycznie więcej tu Sparty, niż Pigmejów, dla których dzieci są największym skarbem...

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Brzmi jak swietny material na film 8)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

Intraneus pisze:Brzmi jak swietny material na film Cool
Życie podobno pisze najlepsze scenariusze :P
Znam historie chłopaka, który był antysemitą, do momentu, dopóki nie dowiedział się,ze jego prawdziwy ojciec jest pochodzenia żydowskiego - zresztą znanym poetą i aktywnym członkiem polskiej społeczności żydowskiej. Powiedzieli mu to funkcjonariusze policji, którzy -jak się można domyślać- interesowali się jego życiem, w związku z jego antysemicka działalnością (chłopak był nawet jakimś jakimś ważnym szychą w Młodzieży Wszechpolskiej, itd). On sam nie znał prawdy, bo matka rozwiodła się i związała z innym mężczyzną, zaraz po jego urodzeniu.
Chłopak jakoś to przeżył - zmienił środowisko, skontaktował ze swoim ojcem i teraz działa jako antynazista. Znowu jest ważnym szychą - u anarchistów :P ;)

Ciekawe, co by się stało, gdyby np. Bert Hellinger odkrył pod koniec swojego życia, że był adoptowanym dzieckiem :shock:

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Byl taki filmik, czy tez teatr telewizji w tv. Kupa smiechu. Komedia jakas chyba to byla.
Radical Polish Buddhism
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: abgal »

"Cud Purymowy" Izabelli Cywińskiej
http://film.onet.pl/7310,,Cud_Purymowy,film.html
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

wlasnie. polecam :grin:
polecam tez "fanatyka", to juz nie jest komedia, ale klimat podobny
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
miglance
Posty: 387
Rejestracja: wt sie 08, 2006 00:46
Tradycja: brak

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: miglance »

moi pisze: Mam przy sobie tylko jedną książkę Hellingera "Sumienie miał czyste",ale przewertowałam ją teraz uważnie i wynika z niej,ze faktycznie: dzieci adoptowane nie należą do "rodu".
Jest tu jeszcze inna rzecz, która mną poruszyła: Hellinger pisze wyraźnie,ze jedynym sposobem,aby ochronić członków danego rodu jest wykluczenie z niego zabójcy. Przy czym, "zabójstwo" i "wykluczenie" są traktowane w ten sposób tylko w przypadku zamordowania członka tego samego rodu, Hellinger nie zalicza też do "zabójstwa " aborcji, chociaż i w ustawieniach i w wielu miejscach tej książki mówi się wyraźnie o "nienarodzonych dzieciach", które też mogą dążyć do wyrównywania rachunków, za którymi mogą podążać inni członkowie rodu, jako reprezentanci, itd...
NO ,jakieś okrutne to się jednak robi. Nie wiem, czy ulegałam nastrojowi (nazizm Hellingera zrobił jednak na mnie wrażenie),ale faktycznie więcej tu Sparty, niż Pigmejów, dla których dzieci są największym skarbem...

Pozdrawiam.m.
To wszystko jest jakos tak plemienno - brunatne. "Rod" "wykluczenie z rodu" "przeznaczenie" przekaz jakiegos niewiedizalnego "pola", ktora dziala tylko w obrebie rodu.

Stosunek do ofiar przemocy jest moim zdaniem skandlaiczny. Jak moze sie czuc maltretowane dziecko, ktore na ustawiniach rodzinnych dowiaduje, ze ze to nic ze spotkala je krzywda, bo nie moze protestowac, gdzyz nalezy do jednego rodu, a to jest jej rpzeznaczenie? Czy to nie ejst propagowanie biernosci i poddania sie autorytaryzmowi? Idea "porzadku" po prostu jest gloryfikacja sily przywodcy rodu, ktory sprawuje wladze absolutna.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

miglance pisze:To wszystko jest jakos tak plemienno - brunatne. "Rod" "wykluczenie z rodu" "przeznaczenie" przekaz jakiegos niewiedizalnego "pola", ktora dziala tylko w obrebie rodu.
Wiesz, to jest kwestia interpretacji - równie dobrze można na to popatrzeć, jak na pewnego rodzaju próbę systematyzacji układu sił, stosunków i wzajemnych zależności panujących w obrębie rodziny - co już samo w sobie jest wyzwaniem.
Co nie zmienia faktu, że wg mnie także pewnego rodzaju wątpliwości budzi u mnie w ustawieniach:
miglance pisze:Stosunek do ofiar przemocy
Jeśli bowiem widać wyraźnie,ze ktoś potrzebuje wsparcia, to dlaczego mu go nie udzielić , zanim sam nie dojdzie do ładu ze sobą - Hellinger uważa jednak,ze proces musi jakoś sam działać , bez ingerencji z zewnątrz, ze on tylko uruchamia tę przemianę, nie kieruje w stronę równowagi pomiędzy członkami rodziny - tę muszą oni na nowo odnaleźć sami , pomiędzy sobą.
Coś tu jest nie tak wg mnie...Za duże ryzyko.

Inna sprawa:
miglance pisze:Jak moze sie czuc maltretowane dziecko, ktore na ustawiniach rodzinnych dowiaduje, ze ze to nic ze spotkala je krzywda, bo nie moze protestowac, gdzyz nalezy do jednego rodu, a to jest jej rpzeznaczenie? Czy to nie ejst propagowanie biernosci i poddania sie autorytaryzmowi? Idea "porzadku" po prostu jest gloryfikacja sily przywodcy rodu, ktory sprawuje wladze absolutna.
Trochę w inny sposób na to patrzę. Oczywiście, że w przypadku maltretowania dziecka, nie może być mowy o gloryfikowaniu sprawcy - wg mnie jednak Hellinger tego nie robi. On pokazuje pewną zależność, które - wg niego, wg teorii ustawień rodzinnych- doprowadziła do takiego rozwoju wydarzeń. Nie mówi się tu,ze dziecko "jest winne",ale że w sposób nieświadomy uległo pewnemu procesowi - np. "odpowiedziało" w ten sposób na jakieś krzywdy i urazy innego członka rodziny, z którym sprawca był związany. I to akurat się jakoś "klei". Nie od dziś bowiem wiadomo,ze ofiary przemocy, same bywają jej sprawcami. Hellinger pokazuje tę zależność, także w jej postaci nie do końca przez obie strony uświadomiony: np. nie sprawca był molestowany, ale jakiś inny, dawny członek jego rodziny, który został z tego powodu (zmowa milczenia) wykluczony z rodziny ( i np. popełnił samobójstwo, itd). Różne historie się zdarzają pomiędzy ludźmi , Hellinger opisuje je innym językiem, niż tradycyjna psychoterapia. Nigdzie natomiast nie spotkałam jednoznacznego usprawiedliwienia sprawcy -tak jak to zrozumiał Miglance. Mówi się tylko, że dzieci powinny brać od rodziców (dziecko nie może nic "dać"/oddać rodzicom, dopóki nie dorośnie, jeśli przyjmuje od nich w sposób pełny, będzie potem umiało dawać/oddawać w sposób pełny), że starsze dziecko oddaje młodszemu, itd i ze jeśli ta ściśle określona kolejność brania-dawania zostanie zaburzona - w rodzinie dochodzi do pewnych zachowań destruktywnych. To zbyt skomplikowane, by streścić metodę Hellingera w trzech zdaniach. Mogę ewentualnie opisać konkretny przypadek, jaki poznałam od osoby, która zastosowała ustawienia Hellingera (miała uprawnienia do tego) i sama była zdziwiona szybką , naprawdę na swój sposób niezwykłą przemianą, jaka po ustawieniach zaszła w tej rodzinie... rozmowa była prywatna, więc sądzę,ze ta osoba nie miała na celu "propagowania" metody Hellingera - raczej dzieliła się ze mną swoimi obserwacjami.
Ale i tu,w tym konkretnym przypadku, ustawienia były tylko jedną z metod stosowanych podczas długiej i żmudnej terapii rodzinnej, cała rodzina zaś była zarówno przed, jak i po ustawieniach objęta wszechstronną opieką, itd.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
miglance pisze:(...) przekaz jakiegos niewiedizalnego "pola", ktora dziala tylko w obrebie rodu.
Są skrypty rodzinne w ramach których funkcjonujemy - te skrypty tworzą pole rodu - znaczy się, w ramach jakich uwarunkowań związanych z naszym rodem się poruszamy. Nasz stosunek do owego pola /skryptów rodzinnych/ to jedno, a funkcjonowanie tego pola, to drugie. Możemy /uogólniając/ zanegować nasze funkcjonowanie na poziomie rodu, lecz dla mnie, trochę za wcześnie na to... bo nasze wiązania rodowe dopiero od niedawna zaczynają wygasać, a i pole rodowe zaczyna być zdominowane przez sieć i tv, też od niedawna ;)

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

kunzang pisze:a i pole rodowe zaczyna być zdominowane przez sieć i tv, też od niedawna n
Chcesz powiedzieć,że wszyscy mamy na nazwisko Złotopolscy? ;)

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
moi pisze:Chcesz powiedzieć,że wszyscy mamy na nazwisko Złotopolscy? ;)
Możliwe ;)
...ów virtual miesza nam w głowach i to dość ekspansywnie.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
miglance
Posty: 387
Rejestracja: wt sie 08, 2006 00:46
Tradycja: brak

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: miglance »

Mysle jednak ze jest cos niedobrego w tej koncepcji "rodu" To troche wykracza poza obowiazki dziecka. To jest takie dzielnie na "my i oni" taki dualizm, ktory moze zle wyewoluowac. Co do efektow nie nie ma dowodow ze akurat ta technika dziala. Podobnie zreszta ejst w przyypadku NLP - niby oszalamiajace efekty, ale nie na dlugo.

W przypadku napietej sytuacji w rodzinie czasem samo przegadanie problemu i spojzenie z innej strony pomaga.
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Moi, czy w tej ksiazce Hellingera jest gdzies tytul oryginalu? "Sumienie mial czyste" jest chyba dosyc wolnym tlumaczeniem, bo nie moge nic znalezc pod tymi haslami.

miluszka pisze:Czy to prawda, że uważa on adopcję za coś niewłaściwego, co nie może się udać ( na zasadzie, że obca osoba zajmuje nienależne jej miejsce w grupie)?
Z tego, co wyczytalam w necie, adopcja wskazuje na systemowe powiklania, czy to z rodziny oddajacej dziecko, czy takiej, ktora chce dziecko do siebie przyjac.

Franz Ruppert (profesor psychologii i psychoterapeuta) podaje na swojej stronie, ze w kwestii adopcji ustawienia rodzinne moga byc pomocne w ukazaniu stopnia tych powiklan. Na podstawie wynikow Hellingera jak i wlasnej pracy z ustawieniami, wymienia on "niebezpieczne adopcje", czyli takie, ktore moga sie nie udac:

- Adoptujacy rodzice stracili swoje dziecko i chca zastapic je adoptowanym; nadaja mu tez imie zmarlego dziecka.
- Adoptowane dziecko ma zastapic partnerke adoptujacego ojca lub partnera adoptujacej matki, zmarlych tragiczna smiercia.
- Adoptowane dziecko ma zastapic np. wczesniejszego meza matki adoptujacej matki, ktory to maz zginal na wojnie.
- Adoptujacy ojciec adoptuje dziecko, zeby ukryc swoja impotencje.
- Ojczym adoptuje syna, chociaz jego rodzony ojciec moze sie o niego troszczyc.
- Dziecko zostaje oddane do adopcji, poniewaz pochodzi z incestu miedzy ojcem a corka.
- Adoptowane dzieci zostaja sprowadzone z zagranicy bez uprzedniego sprawdzenia, czy i tam nie znalazlby sie ktos, kto by sie mogl nimi zaopiekowac.

( http://www.franz-ruppert.de/html/hauptteil_adoption.htm )

Do jednego z tych punktow moge dodac trzy grosze z wlasnego doswiadczenia: zdarzaly mi sie momenty, ze chcialam zaadoptowac te autystyczne dziecko, ktorym sie opiekuje, chociaz nie bylo na to oczywistego powodu ani propozycji. I mniej wiecej w tym samym czasie pojawialy sie zawsze mysli o moim zmarlym chlopaku, przypominaly sny, ktore snilam po jego smierci itp. Wlasciwie to cala sytuacja w tej rodzinie ze mna wsrod nich, jest dosyc ciekawym ustawieniem...
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: pigmeje a psychoterapia, technologie a duchowość

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:Moi, czy w tej ksiazce Hellingera jest gdzies tytul oryginalu? "Sumienie mial czyste" jest chyba dosyc wolnym tlumaczeniem, bo nie moge nic znalezc pod tymi haslami.
Tytuł oryginału niemieckiego:
Die Mitte fuhlt sich leicht an. Vorlesungen und Geschichten (1996)

Pozdrawiam.m.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”