Medytacja i psychoterapia

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

piotr pisze:ale po coś się te drewna rąbie i po coś się tę wodę nosi, prawda? A chyba nie po to, żeby udowadniać, że zazen jest bezużyteczny.


Piotrze, kiedyś Soen Nakagawa Roshi chcąc skonfrontować swoich słuchaczy zapytał:
- What do you think is more important: Sitting or shitting ?
Nie czekając na odpowiedź, powiedział:
- Of course that shitting.

Powtarzam, ‘niedzielenie’ rzeczywistości jest podstawą ‘weryfikacji’ tego czym jest istota zazen. Jak dla mnie tradycyjne skatologiczne odnośniki ‘klarują’ tę teze w sposób wystarczający.
piotr pisze:Np. właściwa koncentracja w pewnym miejscu jest porównana do pożywienia, które jest zmagazynowane w twierdzy na czas oblężenia. Innymi słowy, rozwijanie jhān (nomen omen to po japońsku zen) prowadzi do tego, że można w lepszy sposób (nie bazując na zewnętrznym przedmiocie) zaspokoić swoje prymitywne pragnienia przyjemności.


To są chyba te pośrednie zalety medytacji o których Thanissaro wspomina pod koniec swojego eseju. Zalety które zachodnia psychologia stara się usilnie ‘zagarnąć’ na obszar swojej praxis.
piotr pisze:Inaczej bardzo łatwo jest po prostu utknąć w wypieraniu się swoich pragnień albo rzucić się w wir impulsów do zaspokojenia zmysłowej przyjemności.
Jak dla mnie rozsądne ‘rzucanie’ się w wir impusów nie jest niczym niepożądanym – jest to ekwiwalent bycia człowiekiem.
piotr pisze:Jeśli za fasadą spokoju i optymizmu, kryje się uczucia zawodu i nienawiści do samego siebie, to jest to raczej kolejna forma żerowania na innych. Inni ludzie są konieczni takiej osobie do żywienia tych uczuć. Gdzie tu możnaby znaleźć prawdziwe szczęście?
Jeżeli mowa o Stefanie to sytuacja jest odwrotna. To nie on żerował na innych ale nieświadomie pozwalał żerować innym na sobie. Robił to między innymi chcąc zyskać aprobatę ze strony wyniosłego i nieprzewidywalnego ojca, chcąc otrzymać miłość i uwagę wycofanej, zagubionej i pochłoniętej swoim własnym życiem matki. Zaangażowanie w praktykę pozwoliło mu początkowo wytłumaczyć i usprawiedliwić swoje nieświadome skłonności do pomniejszania wartości swojego własnego życia. Takie działanie nazwać można mianem bypassingu. W imię współczucia poświęca się siebie tylko dlatego, że nieświadome wzorce reagowania na sytuacje w związkach nie pozwalają na ekspresję swoich potrzeb i pragnień z obawy przed utratą miłości ze strony bliskich. Być może dla Stefana doświadczanie satysfakcji wynikającej z poświęcania siebie innym było namiastką jakiegoś subiektywnego ‘prawdziwego szczęścia’. ‘Oczyszczony’ za pomocą praktyki był jednak w stanie tylko czasowo stłumić wypartą agresywność. A jeżeli jej doświadczał to tylko wtedy kiedy sam stawał się obiektem jej działania - często kwestionował swoje możliwości i czuł się pełen wad i defektów.

Wracając do ‘bezużytności’ zazen – ‘prawdziwe szczęście’ z tej perspektywy jest tym właśnie momentem. Komunał, wiem ... ale póki uczeń nie pozbędzie się całkowicie nadziei na osiągnięcie ‘prawdziwego szczęścia’ nigdy nie zazna spokoju.
Bezużyteczność w tym kontekście jest sztuczną metodą wywoływania frustracji w kompulsywnej pogoni za ‘szczęściem’.

Pozdrawiam +
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Tomek pisze:Kodo Sawaki (nauczyciel Zen) powiedział, że Zen jest bezużyteczny.
W kontekście czego i w jakich okolicznościach to powiedział? Jesteś pewien, że mówił o zen a nie o zazen?

Z reguły nauczyciele używają takich stwierdzeń, aby odciąć przywiązanie ucznia do wkręcania się w wizjonowanie w obrębie zenu czy zazenu a takie jednopunktowe chwyty (podobnie jak np. "MU" Chao-Chou), pasują tylko na daną sytuację [niekoniecznie 500 czy ile tam lat temu z danymi ludźmi tylko] ale a zadziwiające jest jak wiele później na to czyta się nieskończonych wywodów,a w przypadku MU mowiło sie nawet o zarazie "MU" która opanowała Chiny, widocznie transformując mnichów w ryczące krowy.

Jeżeli by było inaczej (to znaczy, jeżeli zazen naprawdę byłby tylko bezużyteczny) wowczas ani Sawaki ani w ogóle nikt z mistrzów nie wykonywał by żadnej praktyki - po co ktokolwiek miałby tracić czas na bezsensowne działania, trując w dodatku tym innych?

Skoro jednak mówisz, że Sawaki kontynuował linię Dogena, to przypomnijmy iż Dogen właśnie nauczał o "praktyce bez końca"
mistrz Dogen pisze:Uczniowie, nawet jeśli zdobyliście oświecenie, nie przestawajcie praktykować, myśląc że osiągnęliście ostateczność. Droga Buddhy jest bez końca. Raz oświecony musisz praktykować jeszcze bardziej.(...)

http://mahajana.net/teksty/dogen_elemen ... /6.html#s7


Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

booker pisze:
Tomek pisze:Kodo Sawaki (nauczyciel Zen) powiedział, że Zen jest bezużyteczny.
W kontekście czego i w jakich okolicznościach to powiedział? Jesteś pewien, że mówił o zen a nie o zazen?
Otóż, Kosho Uchiyama jako młody pełen niepokoju i niepewności mnich zapytał kiedyś swojego nauczyciela Kodo Sawaki’ego czy praktykując Zen będzie mógł kiedyś stać się tak pewnym siebie i nieustraszonym jak on. Sawaki odparł : Absolutnie nie ! Zazen jest bezużyteczny !

Na podstawie wspomnień K.Uchiyamy w : „Living and Dying in Zazen” A.Braverman
booker pisze:Jeżeli by było inaczej (to znaczy, jeżeli zazen naprawdę byłby tylko bezużyteczny) wowczas ani Sawaki ani w ogóle nikt z mistrzów nie wykonywał by żadnej praktyki - po co ktokolwiek miałby tracić czas na bezsensowne działania, trując w dodatku tym innych?
Ta ‘bezużyteczność’ – jak pisze B.Magid w „Ending the Pursuit of Happiness” -
jest ugruntowana w urzeczywistnieniu faktu, że na fundamentalnym poziomie nie ma niczego do osiągnięcia i że nic nie wymaga ulepszania.(...) Urzeczywistnienie ‘nieosiągania’ wyzwala szacunek wobec każdej rzeczy, osoby, momentu jako celów samych w sobie a nie jako środków ku osiągnięciu jakiegoś osobistego celu. ‘Bezużyteczność’ prawdziwej praktyki stoi w sprzeczności z różnymi ‘sekretnymi praktykami’, które zawsze ukradkowo próbują asymilować medytację z takim czy innym skoncentrowanym na sobie planem. W Zenie ‘nieosiągania’ wychodzi się poza zwyczajową domenę pytań i odpowiedzi, problemów i ich rozwiązywania. Wychodzi się poza niekończącą się bieżnię samodoskonalenia i w zamian doświadcza się pełni życia takim jakie jest.(...) Zazen nie jest techniką. Nie jest środkiem aby osiągnąć cel. Nie jest sposobem aby stać się spokojniejszym, lub nawet ‘oświeconym’. W rzeczywistości można powiedzieć, że cała praktyka jest stopowaniem samodoskonalenia, stopowaniem zwyczajowej pogoni za szczęściem lub jego buddyjskim ekwiwalentem, oświeceniem. Nie że nie możemy być szczęśliwi (czy oświeceni), sęk jednak w tym, że dostaniemy się tam całkiem inną drogą niż kiedyś mogło nam się wydawać.

booker pisze:Skoro jednak mówisz, że Sawaki kontynuował linię Dogena, to przypomnijmy iż Dogen właśnie nauczał o "praktyce bez końca"
Po powrocie do Japoni Dogen powiedział, że to czego nauczył się w Chinach to że jego nos jest pionowy a usta poziome.

Każdy to wie ale prawie każdy ulega złudzeniu myśląc, że jest coś więcej do nauczenia się, coś ukrytego i ezoterycznego co ukazuje się jedynie niewielu.

Pozdrawiam +
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Tomek pisze:Otóż, Kosho Uchiyama jako młody pełen niepokoju i niepewności mnich zapytał kiedyś swojego nauczyciela Kodo Sawaki’ego czy praktykując Zen będzie mógł kiedyś stać się tak pewnym siebie i nieustraszonym jak on. Sawaki odparł : Absolutnie nie ! Zazen jest bezużyteczny !
No wiec właśnie. W tym sensie.

Sprawa jest jednak taka, że buddyzm naucza praktycznej drogi do końca cierpienia, a koniec cierpienia, chciał-nie-chciał wiąże się ze szczęściem. :-)

Tomek pisze:Po powrocie do Japoni Dogen powiedział, że to czego nauczył się w Chinach to że jego nos jest pionowy a usta poziome.

Każdy to wie ale prawie każdy ulega złudzeniu myśląc, że jest coś więcej do nauczenia się, coś ukrytego i ezoterycznego co ukazuje się jedynie niewielu.
Czy możesz wyjaśnić więc w jaki sposób pionowy nos i poziome usta są w stanie pomóc w cierpieniu? Czmu ma służyć Twój własny pionowy nos i poziome usta? W jaki sposób mogą pomóc w usunięciu zasłon, czy trucizn umysłowych itp? :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Tomek pisze:Ta ‘bezużyteczność’ – jak pisze B.Magid w „Ending the Pursuit of Happiness” (...) -
Wiesz co, znalazłem bardzo jasną wypowiedź B.Magida, do tekstu, którym tutaj posłużyłeś się w sprawie pytania:
Tomek pisze:Czy ta ‘bezużyteczność’ Zen o której mówi Sawaki jest możliwa do zaakceptowania przez naszą kulturę tak mocno ukierunkowaną na postęp i osiągnięcie wiecznej szczęśliwości ? Czy praktyka nie stanie się kolejną technologią na osiągnięcie tego co wydaje się konieczne aby móc w pełni żyć ?


a która to historia świetnie w sumie pasuje do tematu tego wątku - czyli sprawy swego rodzaju relacji psychoterapii i medytacji.

Idzie to tak:
B.Magid pisze:Roszi Uchiama opowiadał zabawną historię o początkach praktyki ze swoim nauczycielem Kodo Sawakim. Uchiama mówi iż jako młody człowiek był raczej wątły i trwożny [ed. booker - czyli w zasadzie idealny pacjent na psychoterapię] podczas gdy jego nauczyciel był pełnym mocy charyzmatycznym gościem. I tak więc, pewnego dnia, Uchiyama zapytał Rosziego Sawaki o to, czy jeżeli będzie z nim praktykował przez dwadzieścia lat, to czy on również stanie się kiedyś taką silnyą i mocną osobą. Jednak jego nauczyciel nawrzeszczał na niego: "Absolutnie nie! Zawsze taki byłem! Zazen nie ma tu nic do tego! Zazen jest bezużyteczny!"

Widzicie więc, jeżeli sądzimy, że zazen zmieni nas w kogoś innego, wówczas zazen jest naprawdę bezużyteczny. Zazen nie istnieje na poziomie użycia lub bezużyteczności; zazen jest poprostu siedzeniem i byciem tym kim już jesteśmy. To właśnie oznacza powiedzieć, że praktyka i oświecenie są identyczne.

http://www.ordinarymind.com/dharma_useless.html
Nnno. :)
Co do tego "kim już jesteśmy" w pojęciu zenu, dla przypomnienia, mówi się na to Budda :]
Sprawa "tylko siedzenia" to też sprawa "tylko jedzenia", "tylko jechania samochodem", "tylko robienia w toalecie" itd.

I tak własnie ta ciekawa wypowiedź B.Magida, daje troszkę jaśniejsze światło na to, w jaki sposób praktyka zenu podchodzi do różnych psycho-problemów. Pan Uchiyama chciał być za pomocą praktykowania charyzmatycznym gościem z mocną psychiką, w odpowiedzi dostał po uszach. ;)

Uciekanie od życia takim jakie jest, - o zgrozo :D - również jest życiem takim - jakim jest :) łącznie z panem Stefanem i jego baypassami. Tomku, czyżbyś tego nie akceptował?

Czasami może trzeba trochę uciec, żeby cierpienie mogło nas pouczyć lepiej niż najwspanialszy nauczyciel. Czasami wizyta u psychoterapeuty czy psychiatry może być po prostu niezbędna, chociażby po to, aby móc powrócić choć do tego rodzaju stabilności, który pozwolił by praktykować. A i sama praktyka przecież wywleka nam na powierznie masę przedziwacznych rzeczy :) I też musimy to jakoś przerabiać, po prostu sposób i podejście zaledwie jest inne. Czy tu w buddyzmie, czy w psychoterapi pacjent jest ten sam - żywy człowiek :) A to, że ludzie natrafiają na takie pomysły, że zazen zrobi z nich jakichś nieśmiertelnych supermanów, czy da lepszą wypłatę wydaje się wpisane w ludzką cierpiącą naturę. Lepiej nawet, jeżeli ktoś przyjdzie z takim nastawieniem do zazen, niż nie przyjdzie w ogóle. Zawsze jest szansa, że przy odrobinie szczęścia trafi na dobrego nauczyciela, jak Uchiyama trafił na Sawakiego.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Tomek pisze:‘Oczyszczony’ za pomocą praktyki był jednak w stanie tylko czasowo stłumić wypartą agresywność
Zauważyłem że dużo osób w buddyźmie zapomina o pozytywnej stronie gniewu. Gniew jako sposób reakcji na otaczającą nas rzeczywistość 'mówi' o pewnych sprawach które zagrażają nam samym i temu o co sie troszczymy. W ten sposób gniew ze zwykłej reakcji emocjonalnej staje sie jedną z naszych funkcji psychicznych, pewną umiejętnością za pomocą której możemy stać sie jednostakami bardziej silnymi (por. asertywnosc jest forma swiadomego gniewu bowiem jest jasnym zarysowaniem granicy pomiedzy nami a tym co nie jest nasze i jest umiejetnoscia jej bronienia. )

Gniew nieuswiadomiony tj jesli ktos sie o wszystko wkurwia i w sytuacjach gdzie jest dziwnym taka reakcja on tak reaguje rowniez ma pozytywna strone, bowiem moze nas doprowadzic do tego 'co nas uwiera'. Nalezy tylko sie temu przyjrzec :) a nie odrzucac, tlumic.
booker pisze:Sprawa jest jednak taka, że buddyzm naucza praktycznej drogi do końca cierpienia, a koniec cierpienia, chciał-nie-chciał wiąże się ze szczęściem.
]
a nie jest tak ze tu chodzi o ten dualistyczny poglad cierpienie-szczescie? Tzn. nie wydaje mi sie ze to jest takie bardzo linearne : konczy sie cierpienie , cyk jest szczescie. Bo to by sugerowalo ze potem nastepuje koniec szczescia, cyk jest cierpienie.

wg mnie tu raczej chodzi o dualizm cierpienie-szczescie i wyzwolenie sie z tej pogoni za wlasnym tylkiem wciaz i wciazby zlapac sie za wlasny zad. (por. ourobos)
booker pisze:Czmu ma służyć Twój własny pionowy nos i poziome usta? W jaki sposób mogą pomóc w usunięciu zasłon, czy trucizn umysłowych itp?
prawdopodonie w taki sam sposob jak dzwiek uderzajacej dloni o stol.
booker pisze:Widzicie więc, jeżeli sądzimy, że zazen zmieni nas w kogoś innego, wówczas zazen jest naprawdę bezużyteczny. Zazen nie istnieje na poziomie użycia lub bezużyteczności; zazen jest poprostu siedzeniem i byciem tym kim już jesteśmy. To właśnie oznacza powiedzieć, że praktyka i oświecenie są identyczne.
genialne :)
booker pisze:Lepiej nawet, jeżeli ktoś przyjdzie z takim nastawieniem do zazen, niż nie przyjdzie w ogóle. Zawsze jest szansa, że przy odrobinie szczęścia trafi na dobrego nauczyciela, jak Uchiyama trafił na Sawakiego.
niestety nie koniecznie, bo mozna tez trafic na nieodpowiedniego nauczyciela albo poleciec w fantazje na temat cudownych stanow jakie sie osiaga dzieki praktyce.
i wtedy lepiej nie przychodzc... ale : to jest tak jak w totku, kto gra ten byc moze wygra :P tak samo tutaj: jesli nie przyjdziesz to sie nie dowiesz :P
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

booker pisze:
B.Magid pisze:Jednak jego nauczyciel nawrzeszczał na niego: "Absolutnie nie! Zawsze taki byłem! Zazen nie ma tu nic do tego! Zazen jest bezużyteczny!"
Widzicie więc, jeżeli sądzimy, że zazen zmieni nas w kogoś innego, wówczas zazen jest naprawdę bezużyteczny. Zazen nie istnieje na poziomie użycia lub bezużyteczności; zazen jest poprostu siedzeniem i byciem tym kim już jesteśmy. To właśnie oznacza powiedzieć, że praktyka i oświecenie są identyczne.

http://www.ordinarymind.com/dharma_useless.html
Dzięki Booker za rozwinięcie. Co dwie głowy to nie jedna :). 'Zawsze taki byłem' - to czego brakowało w mojej skróconej wersji tej anegdotki.
booker pisze:A to, że ludzie natrafiają na takie pomysły, że zazen zrobi z nich jakichś nieśmiertelnych supermanów, czy da lepszą wypłatę wydaje się wpisane w ludzką cierpiącą naturę. Lepiej nawet, jeżeli ktoś przyjdzie z takim nastawieniem do zazen, niż nie przyjdzie w ogóle. Zawsze jest szansa, że przy odrobinie szczęścia trafi na dobrego nauczyciela, jak Uchiyama trafił na Sawakiego.

Uciekanie od życia takim jakie jest, - o zgrozo :D - również jest życiem takim - jakim jest :) łącznie z panem Stefanem i jego baypassami. Tomku, czyżbyś tego nie akceptował?
Widzisz, Barry (Magid) opowiadał kiedyś o tym jak będąc w Japoni na konferencji ‘Zen i psychoanaliza’ poznał bardzo sympatycznego mnicha, który został przydzielony przez opata świątyni gdzie miała się ona odbyć jako asystent, aby ułatwić zaaklimatyzowanie się zachodnim terapeutom w nowym, egzotycznym środowisku. Mnich wywiązywał się z obowiązków w nienaganny sposób, sprawiając niezatarte wrażenie osoby będącej tu i teraz, równocześnie pełnej ciepła i serdeczności. Jakiś czas po powrocie do Stanów organizatorka konferencji zadzwoniła do Barry’iego ze smutną informacją, że ów mnich nie żyje. Popełnił samobójstwo. Szok ! Jak to możliwe? Okazało się, że mnich wybrał klasztor aby odciąć się od swojej przeszłości i kłopotów rodzinnych. Być może, że klasztor dał mu chwilę wytchnienia ale ostatecznie nie pozwolił mu zapomnieć o tym od czego starał się uciec. Nieznośne poczucie winy ...

Wiem, to jest skrajny i tragiczny przypadek. Niemniej jednak w brutalny sposób przedstawia to co może stać się kiedy ktoś bedzie forsował praktykę na zasadzie nich się dzieje co chce – ja praktykuję. Lepiej byłoby gdyby w ogóle nie przychodził do klasztoru i żył w świecie zmagając się na dobre czy złe ze swoimi problemami. Owszem zawsze jest szansa, ze trafi się na dobrego nauczyciela, który pozwoli zintegrować tłumione aspekty naszej emocjonalnej rzeczywistości, ale czy aby na pewno ? Jak pokazuje przypadek Stefana nie zawsze nauczyciel potrafi zdiagnozować bypassing. Często dzieje się wręcz odwrotnie. Zamiast pomagać uczniowi w uświadomieniu faktycznego źródła emocjonalnego konfliktu i cierpienia, który pierwotnie pchną go ku praktyce nauczyciel może utwierdzać w błędnym przekonaniu że ‘odseparowywanie się’ od negatywnych emocji jest oznaką postępu. Czy to można zaakceptować ?

Pozdrawiam +
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Tomek pisze:Czy to można zaakceptować ?
Nie wiem, ale ktoś tu mówił o postawie radykalnej akceptacji Zen wobec życia jakim jest. :luka:

Co do mnicha, który się zabił - JiJang Bosal. Co do nauczyciela, ktory ma potrafić zdjagnozować baypassing, to mam mieszane uczucia. Dlaczego nauczyciel z urzędu ma być psychoterapeutą?

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

jerez pisze:Zauważyłem że dużo osób w buddyźmie zapomina o pozytywnej stronie gniewu
Gniew jest i nie jest ani pozytywny ani negatywny, jest poprostu sposobem radzenia sobie z lękową sytuacją. Co innego gdy ktoś gra gniew. Jeśli gniew nie jest zagrany a jest nieświadomą reakcją to można go użyć by zadziałać przeciwko temu co wzbudza lęk lub z nim pozostać i dzięki niemu "być w praktyce".
To ostatnie może być postrzegane jako pozytywna strona gniewu ;) np. w buddyzmie. Strona reakcyjna nie jest ani pozytywna ani negatywna. Najwyżej ma dość ciekawe skutki.
jerez pisze:Gniew nieuswiadomiony tj jesli ktos sie o wszystko wkurwia
Uważaj bo za takie słowa lecą ostrzeżenia.
jerez pisze:: konczy sie cierpienie , cyk jest szczescie. Bo to by sugerowalo ze potem nastepuje koniec szczescia, cyk jest cierpienie.
Prawdziwy koniec cierpienia i płynące z niego szczęście nie ma cyku w drugą stronę.
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Tomek pisze:Czy to można zaakceptować ?
Jeśli coś wzburza nie powinno się akceptować. Akceptacja to nie dywan do przykrycia kiepsko wyglądającej podłogi. Wogóle akceptacja to nie jest czynność lecz stan który się ma lub nie ma do danej rzeczy. Jeśli się nie ma akceptacji to akceptowanie jest samooszukiwaniem się i tłumieniem swoich emocji.
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Gniew jest i nie jest ani pozytywny ani negatywny, jest poprostu sposobem radzenia sobie z lękową sytuacją.
nie zgadzam sie. jest reakcja ale nie na lek, bo lek to tez reakcja i nie mozna mowic o rekacji na reakcje. to bez sensu. jest gniew i jest lek jesli juz cos. ale to nie istotne w tym temacie. Nie o tym tu mowimy ale o roznicy w podjesciu do pewnych rzeczy w medytacji (buddyjskiej bo to forum buddyjskie) i psychoterapii.
I wg mnie czesto zapomina sie o pozytywnej stronie np. gniewu w buddyzmie. Przynajmniej ja sie jeszcze z tym nie spotkalem.
MarS pisze:Prawdziwy koniec cierpienia i płynące z niego szczęście nie ma cyku w drugą stronę.
jest. bo tak dlugo jak istenieje cos co mozemy nazwac szczesciem istnieje tez cierpienie, bo istnienie pojecia szczescia implikuje pojecie cierpienie (jedno stwarza drugie). wg mnie to jest wlasnie dualizm.
MarS pisze:Uważaj bo za takie słowa lecą ostrzeżenia.
za to nie ale za wciskanie kitu ludziom jako jedyne najlepsze pod sloncem wskazwoki to tak :)
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

booker pisze:Nie wiem, ale ktoś tu mówił o postawie radykalnej akceptacji Zen wobec życia jakim jest. :luka:
Booker nie ma co mrużyć oka ... radykalna akceptacja nie jest równoważna z bierną postawą. Przypadek Stefana jest tego potwierdzaniem. Jeżeli nauczyciel nie jest w stanie pomóc w przepracowaniu negatywnych emocji moża a nawet trzeba zgłosić się do terapeuty i z nim zastanowić się dlaczego dotychczasowa praktyka wywołuje takie reakcje emocjonalne i czy czasem nie należy zmienić nauczyciela.
booker pisze:Co do mnicha, który się zabił - JiJang Bosal. Co do nauczyciela, ktory ma potrafić zdjagnozować baypassing, to mam mieszane uczucia. Dlaczego nauczyciel z urzędu ma być psychoterapeutą?
A dlaczego nie miałby być lub przynajmniej posiadać rozeznania w kwestii bypassingu ? Moje informacje potwierdzają fakt, że znaczna liczba nauczycieli różnych odłamów buddyzmu na zachodzie po okresie początkowej fascynacji praktyką w wydaniu tradycyjnym doszła do wniosku, ze sztywne kopiowanie wschodnich wzorców nie jest wystarczające. Sporo z nich osobiście poddało się terapii lub zostało terapeutami równolegle do swojej kariery nauczycielskiej. Zresztą niedaleko szukać – kilkoro z nauczucieli Kwan Um jest biegła w tych dwóch dziedzinach. Ja osobiscie miałem sposobność kilka lat temu praktykować pod okiem Richarda Shroba i przyznaję, że pomimo tego, że nie byłem u niego w terapii sama świadomość profesjonalnego zaplecza Wu-Kwang'a powodowała wzrost mojego zaufania co do kwestii jego sugestii dotyczących praktyki formalnej

pozdrawiam +
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Tomek pisze:Jeżeli nauczyciel nie jest w stanie pomóc w przepracowaniu negatywnych emocji moża a nawet trzeba zgłosić się do terapeuty i z nim zastanowić się dlaczego dotychczasowa praktyka wywołuje takie reakcje emocjonalne i czy czasem nie należy zmienić nauczyciela.
z tym ze na cos takiego 'pojdzie' malo ludzi bo raczej dominuje u nas w Polsce poglad ze jesli juz ktos zglasza sie do terapeuty to musi z nim byc BARDZO nie tak i w ogole to wstyd.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

MarS pisze:
jerez pisze: Gniew nieuswiadomiony tj jesli ktos sie o wszystko wkurwia

Uważaj bo za takie słowa lecą ostrzeżenia.
zgadza się.
Jerez pofolgowałeś sobie z ''cholerą'' w panelu ''Dharma'', a teraz tu ma miejsce folgowanie sobie z Twej strony - jeszcze raz i wkraczasz na ścieżkę ostrzeżeń. proszę uszanuj zasady tego forum.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Tomek pisze: Jeżeli nauczyciel nie jest w stanie pomóc w przepracowaniu negatywnych emocji moża a nawet trzeba zgłosić się do terapeuty i z nim zastanowić się dlaczego dotychczasowa praktyka wywołuje takie reakcje emocjonalne i czy czasem nie należy zmienić nauczyciela.
Tomek, wydaje mi się iż po prostu wchodzimy już tu na temat personalnych oczekiwań w stosunku do nauczycieli.

Zgadzam się tutaj z Toba - jeżeli po dłuższym okresie nie ma postępów na ścieżce, warto zastanowić się nad zmianą nauczyciela - ale dobrze by było uprzednio przyglądnąć się sobie, żeby nie okazało się, iż manewr zmiany nauczyciela będzie baypasingiem, tym razem buddyjskim. Czyli po prostu zrobieniem się w bambuko. Może też nie trzeba go odrazu zmieniać, a po prostu popraktykować też u innych nauczycieli, zobaczyć jak to jest gdzie indziej. Może być tak, że inny nauczyciel pomoże w zrozumieniu nauczania naszego własnego nauczyciela (por. przykład historia Lin-chi, który nie rozumiał uderzeń swojego mistrza)
Tomek pisze:A dlaczego nie miałby być lub przynajmniej posiadać rozeznania w kwestii bypassingu ?
Nie wiem, dla mnie mój nauczyciel nie musi posiadać rozeznania w kwestii baypassingu, jak również nie musi mieć w ogóle wiedzy nt. psychologi czy psychoterapii. Dla mnie ma rozumieć swój własny umysł i pomóc mi dotrzeć do zrozumienia własnego tak, abym nie potrzebował jego rozumienia. Pozwólmy ludziom od psychologi zająć się swoją pracą, a mistrzom zen - swoją. Ci, którzy chcą dwa w jednym, proszę bardzo - udadzą się do mistrzów z kwalifikacjami psychoterapeutów. Ale na niebiosa, nie wymagajmy, żeby każdy mistrz buddyjski kumał psychoterapię, baypasingi czy co tam jeszcze do tego dołożymy.
Tomek pisze:Zresztą niedaleko szukać – kilkoro z nauczucieli Kwan Um jest biegła w tych dwóch dziedzinach. Ja osobiscie miałem sposobność kilka lat temu praktykować pod okiem Richarda Shroba i przyznaję, że pomimo tego, że nie byłem u niego w terapii sama świadomość profesjonalnego zaplecza Wu-Kwang'a powodowała wzrost mojego zaufania co do kwestii jego sugestii dotyczących praktyki formalnej
W porządku Tomku, ale skoro mamy tu rozważania, nadeszła chyba pora rozważyć :) na ile te rozważana pokolorowane są naszymi preferencjami i oczekiwaniami w stosunku do nauczycieli. Za chwile może się okazać, że nauczyciel powinien mieć nóżkę bardziej, lub przynajmniej posiadać rozeznanie w kwestii bardziejnóżek. ;)

Dla mnie świadomość tego, że Richard Shrobe jest psychoterapeutą jest w ogóle nieistotna. Może też i dlatego, że ta praktyka pozwala człowiekowi uczyć się odcinania (co nie oznacza tłumienia) tego, z czym psychoterapia pracuje. Uczy też pewnego rodzaju umiejętności zdystansowanego wglądu w siebie. Ale jeżeli tego się nie robi, jeżeli też ciągle tylko potrzebuje się wytwarzać i nosić własne poglądy na to i tamto, zamiast po prostu trochę odłożyć i popraktykować by przeżuć i strawić nauczanie....no to jaki nauczyciel miałby tu pomóc? Zdaje się ma na imię "cierpienie". Nikt, kto zna dobrze praktykę nie naucza, że od medytowania nagle wszystko stanie się piękne, kolorowe czy coś takiego. Właśnie to od praktyki wyłaniają się nam gdzieśtam zmagazynowane rzeczy, których nie chcielibyśmy widzieć, przed którymi chcielibyśmy uciec. Ale dlaczego na te wypływy miałbym stosować psychonalaityczne techniki, to nie mam zielonego pojęcia. Wystarczy, że poprzez kontynuowanie praktykowania te rzeczy odchodzą, czy "odpadają". Powoli, powoli, powoli, zajmuje to czas i wysiłek, ale tak się właśnie dzieje. I co najlepsze, niczego nie ma potrzeby analizować, szatkować, babrać, zestawiać, rozgrzebywać czy wywracać na drugą stronę itd. a przy lepszych dniach wytwarzać do tego jakieś fajne meta-filozoficzne opowiadanie łechtające intelekt. ;)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: jerez »

kunzang pisze:zgadza się.
Jerez pofolgowałeś sobie z cholerą w panelu ''Dharma'', a teraz tu ma miejsce folgowanie sobie z Twej strony - jeszcze raz i wkraczasz na ścieżkę ostrzeżeń. proszę uszanuj zasady tego forum.
ok, juz nie przeklinam :)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

jerez pisze:ok, juz nie przeklinam :)
Możesz próbować łagodniejszych form. Podpowiadam: "motyla noga", "ojejciu"... Jest szeroki wachlarz możliwości :D

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

jerez pisze:jest. bo tak dlugo jak istenieje cos co mozemy nazwac szczesciem istnieje tez cierpienie, bo istnienie pojecia szczescia implikuje pojecie cierpienie (jedno stwarza drugie). wg mnie to jest wlasnie dualizm.
Dualistyczne podejście. Ale nie tylko dualizm istnieje. Myślisz, że jak budda dotarł do kresu cierpienia to się zrobił z niego jakiś nie czujący robocik?
jerez pisze:i nie mozna mowic o rekacji na reakcje. to bez sensu
Widzę, że masz obcykane odczuwanie.
Coś wzbudza mój niepokój, nie chcąc by to trwało sięgam po wypróbowane metody radzenia sobie z tym np. gniew.
jerez pisze:za to nie ale za wciskanie kitu ludziom jako jedyne najlepsze pod sloncem wskazwoki to tak :)
Możesz mieć zastrzeżenia co do formy mojej wypowiedzi gdzie czujesz, że jakoby coś komuś wciskam jako jedynie najlepsze ale pisanie o wciskaniu kitu jest już mało uprzejme i również kwalifikuje się na tym forum do kolejnego ostrzeżenia.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Tomek pisze:Zresztą niedaleko szukać – kilkoro z nauczucieli Kwan Um jest biegła w tych dwóch dziedzinach. Ja osobiscie miałem sposobność kilka lat temu praktykować pod okiem Richarda Shroba i przyznaję, że pomimo tego, że nie byłem u niego w terapii sama świadomość profesjonalnego zaplecza Wu-Kwang'a powodowała wzrost mojego zaufania co do kwestii jego sugestii dotyczących praktyki formalnej
Na marginesie, Wu Kwang SSN będzie 20 - 21 września na "Cały świat jest jednym kwiatem" w W-wie. Tomek, nie wybierasz się?

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć Tomku,
Booker nie ma co mrużyć oka ... radykalna akceptacja nie jest równoważna z bierną postawą.
wyjaśnij, proszę, jak rozumiesz tę różnicą pomiędzy obiema postawami.

Pozdrawiam, :)
Skałosz
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Dualistyczne podejście. Ale nie tylko dualizm istnieje. Myślisz, że jak budda dotarł do kresu cierpienia to się zrobił z niego jakiś nie czujący robocik?
po czym wnosisz ze moge tak myslec?

podpowiem: raczej bym sie sklanial do przeciwnego zdania na ten temat
MarS pisze:Coś wzbudza mój niepokój, nie chcąc by to trwało sięgam po wypróbowane metody radzenia sobie z tym np. gniew.
.
a co jesli widzisz ze gniew bylby w danej sytuacji bardzo wskazany jako forma reakcji na dana sytuacje (chodzi o skutecznosc) ale jednoczesnie za bardzo sie nie niepokoisz o dana sytuacje? co wtedy z twoja teoria leku?
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

booker pisze:Dla mnie świadomość tego, że Richard Shrobe jest psychoterapeutą jest w ogóle nieistotna. Może też i dlatego, że ta praktyka pozwala człowiekowi uczyć się odcinania (co nie oznacza tłumienia) tego, z czym psychoterapia pracuje.
Widzisz, a dla wielu z nas może być istotna taka świadomość czy nauczyciel posiada orientację w kwestiach duchowego bypassingu i czy nie zignoruje lub mylnie nie zinterpretuje sygnałów dochodzących ze strony uwikłanego w konflikt ucznia. Czy pomoże mu przepracować trudności,w których identyfikacji nie specjalizuje się tradycyjne buddyjskie podejście. Weźmy choćby ‘odcinanie’ o którym wspominasz. Dla Ciebie nie jest ono synonimem tłumienia ale wielu może naukę o odcinaniu różnie pojmować i tym samym róznie praktykować – często niekoniecznie z pożytkiem dla siebie i wszystkich dokoła. Dobrze jeżeli sam nauczyciel odkryje błędne podejście ale co jeżeli tak się nie stanie ? Gdzie szukać wtedy pomocy ?
ivanxxx pisze:Na marginesie, Wu Kwang SSN będzie 20 - 21 września na "Cały świat jest jednym kwiatem" w W-wie. Tomek, nie wybierasz się?
Jeżeli będę mógł chętnie przyjadę. Miło byłoby się osobiście spotkać :). Dzięki za informację !
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Tomek pisze:Jeżeli będę mógł chętnie przyjadę. Miło byłoby się osobiście spotkać :) . Dzięki za informację !
Zajrzyj na www.singleflower2008.org. To troszkę kosztuje i trzeba się do końca lipca zgłosić, ale tylu nauczycieli zen a jednym miejscu ten kraj jeszcze nie widział :)

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

jerez pisze:a co jesli widzisz ze gniew bylby w danej sytuacji bardzo wskazany jako forma reakcji na dana sytuacje (chodzi o skutecznosc) ale jednoczesnie za bardzo sie nie niepokoisz o dana sytuacje?
A o tym akurat pisałem wcześniej gdy pisałem o odgrywaniu gniewu. Tylko trzeba dużo uczciwości by zobaczyć czy jest on naprawdę tylko odgrywany.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: booker »

Tomek pisze:Widzisz, a dla wielu z nas może być istotna taka świadomość czy nauczyciel posiada orientację w kwestiach duchowego bypassingu (...)
Oczywiście i nie staję do tego w opozycji.
Tomek pisze:(...) i czy nie zignoruje lub mylnie nie zinterpretuje sygnałów dochodzących ze strony uwikłanego w konflikt ucznia. Czy pomoże mu przepracować trudności,w których identyfikacji nie specjalizuje się tradycyjne buddyjskie podejście. Weźmy choćby ‘odcinanie’ o którym wspominasz. Dla Ciebie nie jest ono synonimem tłumienia ale wielu może naukę o odcinaniu różnie pojmować i tym samym róznie praktykować – często niekoniecznie z pożytkiem dla siebie i wszystkich dokoła. Dobrze jeżeli sam nauczyciel odkryje błędne podejście ale co jeżeli tak się nie stanie ? Gdzie szukać wtedy pomocy ?
Sam przerobiłem chyba z 500 wersji tego, czym jest odcinanie w zen. Po prawdzie, nie da się tego zrozumieć, trzeba to praktykować. Poczytać jest ok, ale potrzeba czegoś więcej - praktyki, która pozwoli to przeżuć i strawić. Rozumienie (przy całym respekcie do tego, jak można je używać) po prostu nie daje takiej możliwości, tak samo jak kij nie daje możliwości walnięcia w księżyc. Nie oznacza to też, że mam tu wszystko przetrawione i się teraz będe wymądrzał czego to ja nie wiem, ok? :D

Natomiast nauczyciel nie musi mieć wiedzy z poza buddyzmu, aby zauważyć błędne poglądy ucznia na temat tego, czego sam naucza. Na temat takich rzeczy jak odcinanie, jak nieporuszający się umysł, skalania (zaciemnienia) itd.

To wychodzi, jeżeli tylko uczeń szczerze praktykuje, ma do nauczyciela choć odrobinę zaufania i będzie dzieli się swoim rozumieniem. Wówczas jest z czym pracować. Chyba, że się oczekuję od niego jeszcze jakiegoś jasnowidzenia? :D

Zobacz, to że nauczyciel będzie psychoterapeutą nie daje żadnej gwarancji tego, że jego uczeń nie wywinie jakiegoś numeru - jak np. wspomniany japoński mnich. Nie chcesz chyba powiedzieć, że pacjenci psychoterapeutów nie popełniają samobójstw itp? :)
iwanxxx pisze:Na marginesie, Wu Kwang SSN będzie 20 - 21 września na "Cały świat jest jednym kwiatem"
Może własnie jego zapytalibyśmy o relację jego pracy mistrza zen i psychoterapeuty? Choć wydaje mi się iż poruszał to w "Open mouth already a mistake"

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: jerez »

MarS pisze:A o tym akurat pisałem wcześniej gdy pisałem o odgrywaniu gniewu. Tylko trzeba dużo uczciwości by zobaczyć czy jest on naprawdę tylko odgrywany.
owszem mozna go wtedy odgrywac. No a jesli jestes w tym gniewie swiadomy (nie jest to afekt) i pozwalasz mu sie wyzwolic bo postrzegasz bardziej rozlegle dana sytuacje i wiesz ze on jest wlasciwy? co wtedy z twoja teoria leku?
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

booker pisze:hoć wydaje mi się iż poruszał to w "Open mouth already a mistake"
Poruszał i powiedział, że nie chciałby, żeby zen i psychoterapia się przenikały i że jego zdaniem na razie się tak nie dzieje.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Czołem Booker,
Zobacz, to że nauczyciel będzie psychoterapeutą nie daje żadnej gwarancji tego, że jego uczeń nie wywinie jakiegoś numeru - jak np. wspomniany japoński mnich. Nie chcesz chyba powiedzieć, że pacjenci psychoterapeutów nie popełniają samobójstw itp? :)
to ja dodam coś jeszcze. :) To że nauczyciel będzie Buddhą również nie daje żadnej gwarancji tego, że jego uczeń nie wywinie jakiegoś numeru – jak np. bhikkhowie z Vesāli, którzy popełnili samobójstwo po tym jak Buddha dał im wskazówki do medytacji nad odpychającym aspektem ciała oraz stopniami rozkładu zwłok, po czym udał się w odosobnienie na dwa tygodnie (zob. Vin.iii,68 oraz S.v,320).

Pozdrawiam,
Skałosz
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: booker »

piotr pisze:
Zobacz, to że nauczyciel będzie psychoterapeutą nie daje żadnej gwarancji tego, że jego uczeń nie wywinie jakiegoś numeru - jak np. wspomniany japoński mnich. Nie chcesz chyba powiedzieć, że pacjenci psychoterapeutów nie popełniają samobójstw itp? :)
to ja dodam coś jeszcze. :) To że nauczyciel będzie Buddhą również nie daje żadnej gwarancji tego, że jego uczeń nie wywinie jakiegoś numeru – jak np. bhikkhowie z Vesāli, którzy popełnili samobójstwo po tym jak Buddha dał im wskazówki do medytacji nad odpychającym aspektem ciała oraz stopniami rozkładu zwłok, po czym udał się w odosobnienie na dwa tygodnie (zob. Vin.iii,68 oraz S.v,320).
IMHO bardzo dobry przykład :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
Jess
Posty: 290
Rejestracja: ndz gru 02, 2007 19:07

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Jess »

booker:
Nie chcesz chyba powiedzieć, że pacjenci psychoterapeutów nie popełniają samobójstw itp?
Powiedziałbym, że doświadczony psychoterapeuta, ale wciąż z niewykruszonymi poglądami błędnymi co do jaźni będzie raczej znajdował oparcie w mniej doświadczonym, ale już jakoś urzeczywistnionym uczniem. Nawet jeśli to ten ostatni będzie szedł na psychoterapię do pierwszego, hmm... tylko po co ten pierwszy (pierwszy w tym zdaniu) miałby iść wówczas do psychotechnika?
Wszyscy dookoła.. a gdzie środek...? - zapytał żywy.

Czekając na odpowiedź umarł.
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

piotr pisze:
Booker nie ma co mrużyć oka ... radykalna akceptacja nie jest równoważna z bierną postawą.
wyjaśnij, proszę, jak rozumiesz tę różnicą pomiędzy obiema postawami.
Piotrze,

Radykalna postawa akceptacji to nic innego jak nie czynienie z praktyki kolejnej formy separowania się od swojego życia. W języku terapii jest to aktywne działanie przeciwdziałające emocjonalnej dysocjacji tych aspektów ‘ja’, które są źródłem dyskomfortu, cierpienia. Radykalna akceptacja konfrontuje z tym co wzbudza lęk i niepewność a nie usuwa to w cień. Terapia stawia sobie za cel zastapić dysocjacje konfliktem. To znaczy, że pacjent musi przestać dzielić siebie - wszystkie przejawy jego 'ja' muszą pozostać w świadomości a napięcie między nimi przyjęte do wiadomości i przepracowane.

Bierna postawa jest próbą zredukowaniem praktyki do zony komfortu, gdzie zminimalizowane jest ryzyko doświadczania tego co stanowi granice naszego ‘ja’. Mam tu na myśli w szczególności praktykę, która na celu ma kultywowanie samadhi lub stanów czystej, pozbawionej myśli koncentracji. Często medytacja zamiast sprzyjać przepracowywaniu manifestacji lęku, gniewu, tendencji do skupiania się na sobie, które pojawiają się w procesie praktyki, tworzy rodzaj bańki mydlanej lub oazy klarowności, spokoju i koncentracji wykluczającej cały zamęt naszej codziennej emocjonalnej rzeczywistości.

Bierność może polegać`też na mniemaniu, że doświadczając coś co Zen nazywa kensho (widzieć swoją prawdziwą naturę) postrzega się rzeczywistość w bezpośredni sposób, bez uwzględnienia wszystkich nieświadomych procesów, które nadal operują tak na poziomie osobistym jak i kulturowym. Mogą nimi być neurotyczna pogoń za autonomią, emocjonalna niepodatność na zranienie czy to, że nie podlega się oddziaływaniu specyficznej polskiej czy japońskiej, męskiej czy żeńskiej rzeczywistosci.

Pozdrawiam +
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Tomku, obawiam się, że wiele osób właśnie tak praktykuje.
Awatar użytkownika
Jess
Posty: 290
Rejestracja: ndz gru 02, 2007 19:07

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Jess »

Obawy na bok, Sir...
Wszyscy dookoła.. a gdzie środek...? - zapytał żywy.

Czekając na odpowiedź umarł.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć Tomku,

dlaczego nazywasz to "radykalną akceptacją"? Nie uważasz, że to określenie jest mylące?

Pozdrawiam,
Skałosz
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

Piotrze, co wydaje się Ci się mylące w tym okresleniu ?

+
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć Tomku,

skoro jest radykalna akceptacja, to jest akceptacja tego konfliktu i napięć. Więc nie ma potrzeby przepracowywania.

IMHO bardziej trafnym określeniem byłaby rozróżniająca przenikliwość.

Pozdrawiam, :)
Skałosz
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

piotr pisze:skoro jest radykalna akceptacja, to jest akceptacja tego konfliktu i napięć
Jakim cudem jest konflikt i napięcia skoro jest akceptacja? Chyba, że mowa o postawie akceptowania.
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

piotr pisze:IMHO bardziej trafnym określeniem byłaby rozróżniająca przenikliwość.
Piotrze, mógłbyś sprecyzować co rozumiesz przez 'rozróżniającą przenikliwość' w tym kontekście ?

Dzięki +
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Tomek pisze:
Radykalna postawa akceptacji to nic innego jak nie czynienie z praktyki kolejnej formy separowania się od swojego życia. W języku terapii jest to aktywne działanie przeciwdziałające emocjonalnej dysocjacji tych aspektów ‘ja’, które są źródłem dyskomfortu, cierpienia. Radykalna akceptacja konfrontuje z tym co wzbudza lęk i niepewność a nie usuwa to w cień. Terapia stawia sobie za cel zastapić dysocjacje konfliktem. To znaczy, że pacjent musi przestać dzielić siebie - wszystkie przejawy jego 'ja' muszą pozostać w świadomości a napięcie między nimi przyjęte do wiadomości i przepracowane.


CZołem Tomek

Dzięki Kunzangowi mogłem sobie poczytać ciekawą książkę o psychologii buddyjskiej. Pozwolę sobie zacytować "Gest równowagi" Tarthang Tulku - mały fragment w którym Rinpocze wyjaśnia o co chodzi z ego :
"Jednak ego jest bardzo sprytne. Stale wymaga uwagi i uświadamiania sobie ciągle każdego doświadczenia. Ta samoświadomość czy "sposób myślenia" ego zawsze lgnie do tożsamości: to "moja medytacja", "moja świadomość", "moje doświadczenie" - dzieląc wszystko na podmiot i przedmiot.
(...)
Postępowanie z ego jest próbą dotknięcia ogona tygrysa - jest to niebezpieczne, dopóki nie wiesz, co robisz. Często po prostu tylko gramy próbując stanąć twarzą w twarz z ego, tak, iż w efekcie końcowym zostajemy skrzywdzeni i dochodzi do głębokiej urazy. Ażeby wyzwać ego, musimy posiadać zręczną mądrość, być na początku łagodnym i nie walczyć bezpośrednio, ponieważ gdy walczymy, stwarzamy frustrację, które prowadzą do jeszcze większego cierpienia. Zamiast tego musimy zręcznie i w sposób bezpośredni "obserwować" ego, a obserwując zobaczymy, że walka nie jest konieczna.

Często dzieje się tak, że o wszystko obwiniamy ego, lecz gdy czynimy to, tworzymy konflikt. Konflikt mam miejsce wówczas, gdy nie obserwujemy dostatecznie zręcznie ego i gdy bezpośrednio próbujemy je zwalczać. Możemy uzyskać powodzenie w krótkotrwałym kontrolowaniu ego, ale nie będziemy zdolni faktycznie je przekroczyć. Jeśli nie damy rady, wówczas ego powróci, mocniejsze i pełniejsze oburzenia aniżeli przedtem. Walka i frustracja biegunowością podtrzymując się wzajemnie. Potrzebujemy bardzo bacznej i czystej samoobserwacji.
Tak na marginesie ode mnie - wszystko zależy od motywacji praktykującego. Ściagając okulary ma się najlepszą motywację do praktykowania istnienia - bo medytacja tym właśnie jest - doswiadczaniem i obserwowaniem tego co jest - jest to więc jak najbardziej afirmacja życia.

metta&peace
p.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć Tomku,
Piotrze, mógłbyś sprecyzować co rozumiesz przez 'rozróżniającą przenikliwość' w tym kontekście ?
jasne. :) Napisałeś, że radykalna akceptacja to "aktywne działanie przeciwdziałające emocjonalnej dysocjacji tych aspektów ‘ja’, które są źródłem dyskomfortu, cierpienia". Moim zdaniem to jest coś więcej niż radykalna akceptacja, bo akceptacja to inaczej aprobata i zgoda na coś. Czasami zgoda na to co jest nie do zmienienia, a więc też rezygnacja. Nie musi, chociaż może, zawierać w sobie zrozumienie tego co się akceptuje.

"Działanie przeciwdziałające emocjonalnej dysocjacji tych aspektów ‘ja’, które są źródłem dyskomfortu, cierpienia"

Widzę tu po pierwsze cechę rozróżnienia. Rozróżnia się to co jest źródłem stresu i cierpienia a co nie jest. A więc jest to rodzaj mądrości i przenikliwości.

"Konfrontuje z tym co wzbudza lęk i niepewność a nie usuwa to w cień"

Tu niezwykle istotna jest moc, która pozwoli przezwyciężyć strach przed konfrontacją, z tym co wzbudza lęk. W pāli taką cechę nazywa się khema, co może oznaczać również ziemię. Umysł i jego właściwości są na tyle mocne, że konfrontują się ze wszystkim co się pojawia bez żadnego wybierania. Tak jak ziemia, który przyjmuje wszystko co się na nią wyleje. Nieważne czy są to perfumy czy ścieki.

"Wszystkie przejawy jego 'ja' muszą pozostać w świadomości a napięcie między nimi przyjęte do wiadomości i przepracowane."

Utrzymywanie w świadomości to pamiętanie, które wraz z przytomnością pozwala na zobaczenie tego co właściwie się robi. Gdy rozwinęło się takie cechy to widzi się, czy pracuje się nad zrozumieniem stresu, jego przyczyny itd., czy też ten konflikt spycha się pod ziemię i pozwala mu działać z tej pozycji bez uprzytamniania sobie tego.

Teraz, gdy to przeanalizowałem, to wydaje mi się że nie ma sensu nazywać całej masy cech przy pomocy jednej. :) Jak to widzisz?

Pozdrawiam, :)
Skałosz
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

piotr pisze:
Utrzymywanie w świadomości to pamiętanie, które wraz z przytomnością pozwala na zobaczenie tego co właściwie się robi. Gdy rozwinęło się takie cechy to widzi się, czy pracuje się nad zrozumieniem stresu, jego przyczyny itd., czy też ten konflikt spycha się pod ziemię i pozwala mu działać z tej pozycji bez uprzytamniania sobie tego.
Czołem Piotr

Ja się tylko wtrącę - kobiety które zgwałcono nie mogą spać. Często ciągle śni im się sen - powtarza się co noc - symbolizujący tę sytuację. Tzw podświadomość nie potrafi sobie tego "zmieścić w głowie". Racjonalna świadomość oczywiście jakoś sobie to wyjaśnia - takie a takie impulsy spowodowały, że człowiek mnie zgwałcił. Ale emocjonalne pokłady "stają dęba". Podczas śnienia, mówi się, że na początku nocy istnieje faza, podczas której umysł konfrontuje się z najgorszymi naszymi uczuciami, emocjami. Jeśli te uczucia są nieznośne, objawia się to koszmarami, powtarzającymi się snami, etc.

Wyjściem nie jest spychanie tego w podśwaidomość "pod ziemię". Uprzytamnianie sobie i racjoanlizacja, też na wiele się nie zdaje. W przypadku gwałtu ponoć lekarstwem nie jest uzewnętrznianie pokładów emocji jakie czuje się wobec gwałciciela - to tylko wzmaga negatywne uczucia - najlepszym lekiem jest metta - anty-gniew. Czyli irracjonalna zdawałoby się praktyka - miłującej dobroci naszego oprawcy. Po praktyce metty śni się dobrze, nie ma złych snów, a wybaczenie jest wtedy najlepszym efektem praktyki. To są zręczne środki.

metta&peace
p.
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Har-Dao pisze:Ażeby wyzwać ego, musimy posiadać zręczną mądrość, być na początku łagodnym i nie walczyć bezpośrednio, ponieważ gdy walczymy, stwarzamy frustrację, które prowadzą do jeszcze większego cierpienia
Wyzwać ego? Nie walczyć bezpośrednio? A któż to wszystko robi, czyż nie to samo ego tylko w przebraniu? Ego nie tylko walczy może równie dobrze czuć się w odgrywaniu medytacji.
Har-Dao pisze:Ściagając okulary ma się najlepszą motywację do praktykowania istnienia
Okulary są zdejmowane przez inne okulary. Okulary jeśli już to odpadają. Najlepsza motywacja też musi odpaść.
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Har-Dao pisze:Wyjściem nie jest spychanie tego w podśwaidomość "pod ziemię". Uprzytamnianie sobie i racjoanlizacja, też na wiele się nie zdaje. W przypadku gwałtu ponoć lekarstwem nie jest uzewnętrznianie pokładów emocji jakie czuje się wobec gwałciciela - to tylko wzmaga negatywne uczucia - najlepszym lekiem jest metta - anty-gniew. Czyli irracjonalna zdawałoby się praktyka - miłującej dobroci naszego oprawcy. Po praktyce metty śni się dobrze, nie ma złych snów, a wybaczenie jest wtedy najlepszym efektem praktyki. To są zręczne środki.
Oby taka milujaca dobroc nie okazala sie spychaniem doswiadczenia w cien.
Awatar użytkownika
MarS
konto zablokowane
Posty: 462
Rejestracja: pt cze 06, 2008 09:12
Lokalizacja: kabaty

Re: Medytacja i psychoterapia

Nieprzeczytany post autor: MarS »

Har-Dao pisze:najlepszym lekiem jest metta - anty-gniew. Czyli irracjonalna zdawałoby się praktyka - miłującej dobroci naszego oprawcy.
Najlepszym lekiem jest uświadomienie sobie swojego gniewu (jeśli to gniew bo może to być coś innego) i przeżycie go w sobie (zjednoczenie z gniewem) które nie prowadzi do wyrażania go w zachowaniu czy też wyobrażaniu sobie zachowania. Bez tego miłująca dobroć naszego oprawcy tłumi emocje na maxa. Nawet już się nie śnią.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”