Jeszcze nie wiem co ja na to, bo na dziś to ja nie wiem dokładnie co to jest rzeczywistośćHar-Dao pisze:Zatem percepcja byłaby nakładką na rzeczywistość, tak jak we śnie nakładamy swój program na to co się w spontanicznym śnie pojawia. Co Ty na to?
Napewno to jak odbieram świat jest projektowane przez umysł. Ja nie twierdze, że góry, dzieci w Aftyce umierające z braku wody czy Amogh nie istnieją. Chodzi mi to, że odbiór tego, to jak to się jawi, jest mielony przez umysł, efektem jest więc projekcja, która błędnie postrzegana jest jako pochodząca z wizji "z zewnątrz", a defakto pochodzi z tego, jak wizja jest potraktowana. Więc jakby ten obszar na bank jest umysłem, a skoro jest umysłem, to są nasze wytwory wyłącznie, więc to tak samo jest, jak w śnie (w tym względzie jeno) wiec nie trzeba się tak stresować, tak samo jaki kiedy śnisz i wiesz że śnisz, nie musisz się stresować na swój sen, bo wiesz, że wszystko w nim zmienić.
Powoli temat obczajam - bardziej interesowało mnie w tym wątku ustanawianie doświadczenia siebie, owego "ja", które sądzimy iż przechodzi, z życia na życie. Jako przykład takiego życia, trochę wywróciłem by rozpatrywać "życie" nie jako życie - ale jako wizję (smaki,zapachy,myślenie, dotyk itd). I takie coś, takie wizje, mamy na jawie, i mamy też kiedy śnimy. W obu przypadkach (zwłaszcza, kiedy w śnie nie wiemy, że śnimy) ustanawia się "ja". Jawa jest oczywiście "twardsza", reguły są bardziej konkretne, ale w każdej tradycji buddyjskiej mówi się, że te prawa można nagiąć, i nawet na jawie, nie tylko w śnie można robić różne bajery, jak latanie itd.
Kwestia jest, jak mi się wydaje, rozumienia tego co się dzieje. Kiedy śnię, a nie wiem, że śnie, to klasycznie sądze, że żyję i z reguły treści snów mam "ziemskie" niewiele się dzieje ponad to, co mi się na jawie dzieje. Ale kiedy orientuje się, że śnie, z tą świadomością pojawia się wiedza, że mogę cokolwiek - wówczas z reguły to co robię, to latam i zaraz się gubie i znów zapominam, że śnię. Ale poczucie "ja" i tu i tu jest. I tu i tu są obiekty, wiadomo, na jawie nie da się tak pożądzić jak na śnie... ale zaraz, zaraz, skąd napewno wiemy, że nie? Przecież kiedy śpię a nie wiem, że śpię też niewiele mogę pożądzić, ba nawet jest w tle to przekonanie, że niewiele można zrobić i w temu towarzysza klasyczne trucizny pożadania, gniewu itd (no już na tyle na ile kto ich ma, oczywiście) w każdym razie, ten sam sposób reagowania co na jawie - z tym myśleniem, że...no mało się da i że świat jest obiektywny, itd itp.
Tak sobie luźno myślę...