Przepraszam, że się wtrącę - mam nadzieję, Ivan, że nie trzeba będzie tej notki kasować - ale wydaje mi się, że czasami dobrze jest wyjść poza przemyślenia filozofów, których imion nie da się wypowiedzieć i poszperać wśród rodzimych Sokratesów i Tomaszówpingchang pisze:Skąd wiesz jakie jest niebo,gdy na nie nie patrzysz?
Pisałem już kiedyś na forum o Berkeleyu, który mówił mniej więcej to samo co Pingchang. Żeby nie zwariować, po kilku latach przemyśliwań Berkeley porzucił te poglądy, uznając je za niesłychanie ponure i niebezpieczne dla psyche. Współcześni filozofowie nie są w stanie obalić jego postulatów (a do dyspozycji mają całą mechanikę kwantową i współczesną naukę), ale również nie da się ich obronić. Zawsze zostajemy z pytaniem: czy Bóg mruga oczami? (Berkeleyowi zarzucano, że - biorąc pod uwagę jego poglądy - każdy człowiek tworzy rzeczywistość, a więc 10 osób patrzących na ten sam dom widzi 10 różnych domów, co jest absurdem, bo doświadczenie mówi co innego. Berkeley wsadził tu Boga, który miał cały czas spoglądać na Wszechświat i "stabilizować" to, co widzimy. Bylibyśmy zatem jedynie snem/wizją/wyobrażeniem Boga?)
Podsumowując: niebo, oczywiście, NIE JEST niebieskie. Jest czarne (profesor astronom bardzo często pytał o to na egzaminie:)), ale to bez znaczenia. Nawet jeśli Ivan śpi, niebo jest jakie jest. A czy czarne to to samo co black i noir, to już semantyka, nie filozofia.
Proszę o pouczenie, jeśli to, co teraz napiszę uważa się za pomieszany pogląd, ale osobiście sądzę, że stwierdzenia w stylu "trawa jest zielona, a pies szczeka hau hau" szkodzą umysłom nieprzygotowanym, są przez nie wypaczane i zdecydowanie nadużywane.
Oświeceni - to co innego, oni problem przepracowali bardzo dokładnie, mają pewną intencję i w pewnych okolicznościach z bełkotu czynią dzieło sztuki lingwistycznej. Skoro jednak forum.Budda.pl nie jest miejscem spotkań Oświeconych...
Pozdrawiam serdecznie,
B.
----------------
list przeniesiony przez kunzanga