Carl Gustav JUNG

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Intraneus pisze:Co takiego strasznego jest w wizji Junga?
No to - zanosi się na wątek o Jungu. Fanka/?/ Junga, Fan Junga i... jeszcze Jereza brakuje :mrgreen:

Pozdrawiam
kunzang

Wątek wydzielony z tematu ''Poezja'' i przeniesiony do panelu ''Ateneum'', przez kunzanga
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Ciii. Wszystko zpesules ;)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Ciii. Wszystko zpesules Wink

Nie, czemu? - chętnie podejmę rekawicę :)
Co jest strasznego w wizji Junga?
Weźmy pierwszą rzecz z brzegu:
"Dusza jest znacznie bardziej skomplikowana i o wiele trudniej dostępna, niż ciało.Stanowi ona rzec by można, tę połowę świata, która istnieje o tyle, o ile jest się jej świadomym. Dlatego dusza nie jest problemem li tylko osobistym, lecz zagadnieniem o zasięgu światowym, a psychiatra ma do czynienia z całym światem".("Wspomnienia, sny, myśli", Warszawa 1993, s.163)
Pokaż mi psychiatrę, który myśli w ten sposób/potrafi tak popatrzec na pacjenta...Chociaz w głębi duszy wszyscy wiemy (lub przeczuwamy przynajmniej),że te słowa to szczera prawda...
Jung przewidził ten dualizm i niemożność ujęcia tej pełni podczas "normalnego" życia przez większość ludzi. Wiedział,że "uzyskanie takiego wglądu' (mówiąc językiem buddyjskim) wymaga poświęcenia, rezygnacji z siebie...przynajmniej na jakiś czas, zeby przejść cało przez proces "indywiduacji", który ( pomyślnie odbyty) pozwoliłby patrzeć na otaczajacą rzeczywistość w sposób.... pełny(?) Bez tego rozdziału na to, co zewnętrzne i wewnętrzne. Jednostkowe i zbiorowe.Itd.
Czyz to nie straszna wizja, ze wiemy o tym, ale nie potrafimy tak żyć, leczyć, być z ludźmi?
Dla mnie to straszne,ze co dzień sie trzeba o to potykać.
Ale moze przesadzam.Może znowu mi się przydarzyło przez chwilę jakieś życie wewnętrzne i teraz coś tam się mieli w środku :)

PS: Słyszałeś o psychosyntezie Roberto Assagioli?
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Czy straszna, to nie wiem :)
Dla mnie raczej oczywista i bardzo kojazaca z tym co w buddyzmie nazywa sie ignorancja. Zreszta Jung tez chyba widzial to podobienstwo. Proces indywiduacji mial wg niego wile wspolnego z oswieceniem. Osoba ktorej udalo sie przejsc indywiduacje w calosci tak jak i osoba oswiecona wycofuje sie z projekcji na temat rzeczywistosci i postrzega wszystko takim jakie jest lub jest swiadoma swoich projekcji. Z tego co pamietam dla Junga to bylo o wiele bardziej przerazjace, bo wiazalo sie z wzieciem na siebie pelnej odpowiedzialnosci za cale swoje zycie kazda czesc rzeczywistosci.
moi pisze:Wiedział,że "uzyskanie takiego wglądu' (mówiąc językiem buddyjskim) wymaga poświęcenia, rezygnacji z siebie...przynajmniej na jakiś czas, zeby przejść cało przez proces "indywiduacji", który ( pomyślnie odbyty) pozwoliłby patrzeć na otaczajacą rzeczywistość w sposób.... pełny(?)
Jesli chodzi o poswiecenie to chyba wiem co masz na mysli, ale o jakiej rezygnacji mowisz? Rezygnacji z czego?
moi pisze:PS: Słyszałeś o psychosyntezie Roberto Assagioli?
Slyszalem. Czemu pytasz?
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Intraneus pisze:esli chodzi o poswiecenie to chyba wiem co masz na mysli, ale o jakiej rezygnacji mowisz? Rezygnacji z czego?
Umówmy sie od razu, że znamy się na tyle mało, by nie mieć wspólnego słownka i słowa będą tu często przeszkodą w zrozumieniu drugiej strony...

Przez "rezygnację" rozumiem tu to, co Jung uczynił z własnym życiem, karierą naukową, itd - rzucił wszystko na jedną szalę i zrezygnował z takiego "przyziemnego człowieczeństwa" na rzecz...no właśnie - wizji (skąd wiedział, ze to nie wizja szaleńca? moze miał po prostu szczęście, ze w tamtych czasach nie istniała jeszcze tak rozległa klasyfikacja chorób psychicznych?)
To niezwykłe, bo niewielu ludzi było by na to stać. Wyobraź to sobie we współczesnych realiach, kiedy to ludzie są jeszcze bardziej uwiązani do swoich obowiązków, stanu posiadania, itd (Jung miał przynajmniej jakiś niewielki majątek zgromadzony, jak równiez silne wsparcie ze strony najbliższych, ale ...karierę naukową na Uniwersytecie Wiedeńskim zaprzepaścił, itp, itd)
Jest też wiele innych "rezygnacji" związanych z tym, co nazwałeś "przyjęciem pełnej odpowiedzialności za całe swoje życie każdą częśc rzeczywistości"...ale nie muszę o tym juz chyba pisać...
Przykłady Kępińskiego i Dąbrowskiego dokładnie tłumaczą jak wiele może być tych rezygancji: z siebie,z życia prywatengo,z szacunku innych, z łatwych pieniędzy...zarówno oni,jak i Jung ryzykowali też stałą utratą równowagi psychicznej (wszystko wszak odbywało się w warunkach eksperymentu, niekontrolowanego z zewnątrz) i sądzę, że stany przez które przeszli to było coś o wiele gorszego, niż ogólna w czasach Junga "histeria"... To, co sobie robił później Thimothy Leary to przy tym przyszcz. (uogólniam i upraszczam, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz)

Jeśli słyszałeś o psychosyntezie, to wiesz,że istnieje wiele możliwości, zeby tego rozdźwięku uniknąć, żeby umożliwiać dzieciom od najmłodszych lat edukację, hmmm, holistyczną (znowu upraszczam)...Więc dlaczego się tego nie robi? Dlaczego takie pomysły (Celestyn Freinet itp) ciągle są traktowane jak jakiś cudaczny eksperyment, a nie normalny proces rozwoju, który warto naśladować w procesie edukacyjno-wychowawczym ( jak go zwał, tak zwał, ważne, zebys wiedział o co mi tu chodzi)?
No dlaczego?
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Pewnie nie znam tak dobrze jego biografii jak Ty, ale wydaje mi się, ze do pewnego momentu był to eksperyment, a od pewnego była to już konieczność. Inaczej mówiąc doszedł do miejsca, z którego nie było już powrotu. Gdzieś czytałem, że jemu udało się to co nie powiodło sie Ferdkowi Nietzshe. Teraz zostało nam tylko gdybanie, ale mozliwe, ze Jung wracając zrobil by sobie wieksza krzywde, niz ryzykujac i idac dalej. Taki juz los pionierow a my mozemy mu tylko dziekowac za wklad w rozwoj nauki i wiedzy o nas samych :)
Poza tym kazdy wybor jest jednoczesnie rezygnacja :)

moi pisze:Jeśli słyszałeś o psychosyntezie, to wiesz,że istnieje wiele możliwości, zeby tego rozdźwięku uniknąć, żeby umożliwiać dzieciom od najmłodszych lat edukację, hmmm, holistyczną (znowu upraszczam)...Więc dlaczego się tego nie robi? Dlaczego takie pomysły (Celestyn Freinet itp) ciągle są traktowane jak jakiś cudaczny eksperyment, a nie normalny proces rozwoju, który warto naśladować w procesie edukacyjno-wychowawczym ( jak go zwał, tak zwał, ważne, zebys wiedział o co mi tu chodzi)?
No dlaczego?
Pewnie jest poprostu za wczesnie. Nasza kultura choruje na inna paradygmatoze niz rozwoj holistyczny ;) Dla wiekszosci z nas brzmi to jak utopia, bo wymagalo by to calkowitej zmiany podejscia do chociazby edukacji. Poza tym "wladza" woli gdy ludzie nie maja zbyt duzego poziomu samoswiadomosci z oczywistych wzgledow. Kto wie. moze dozyjemy tych czasow, ze stanie sie to faktem, choc nie zapominajmy, ze zyjemy w kali judze :)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Intraneus pisze:choc nie zapominajmy, ze zyjemy w kali judze Smile
A ja nie wiem co to znaczy...
I co teraz?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Intraneus pisze: choc nie zapominajmy, ze zyjemy w kali judze :)
moi pisze:A ja nie wiem co to znaczy...
I co teraz?
Masta google :roll:

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

kunzang pisze:Masta google Rolling Eyes
Ba, nawet w wyszukiwarce mahajany nie ma, więc nie sądze,zeby się wygoogliło..ale oczywiscie rzucę się na poszukiwania, skoro nikt mi nie chce tu uchylić rąbka tajemnicy...
Co za życie :wink:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
moi pisze: Co za życie :wink:
Prosze LINK :)

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

O, już mam.
Szczególnie to jest dobre:

"Słucham też dużo ostatnio włoskiego Aborym , szcególnie jedynki Kali Juga Bizarre - taki odjechany industrialny black metal , pozatym wciąż nie gardzę ...
tipestopes.net/forum/posting.php?mode=quote&p=7782&sid=728c7d70127a79fef293f92bea770088 - 66k - Wynik uzupełniający - Kopia - Podobne strony"

hehe - mata odpowiedź: "taki odjechany industrialny black metal"
Mnie pasuje.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

kunzang pisze:Prosze LINK :)
Dziekuję, rzeczywiście niepotrzebnie szukałam zbyt daleko... Wikipedia - dobra rzecz :)
Ale jak to sie stało,ze taki ważny (?) termin nie wyskoczył w wyszukiwarce na mahajana.net?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
moi pisze:Ale jak to sie stało,ze taki ważny (?) termin nie wyskoczył w wyszukiwarce na mahajana.net?
Wpisz - Kali Yuga /przez Y/

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

kunzang pisze:Wpisz - Kali Yuga /przez Y/
Dziekuję za dobrą radę - moja ciekawość i dociekliwość została już w pełni zaspokojona :D
Intraneus pisze:Pewnie nie znam tak dobrze jego biografii jak Ty
To po prostu jedna z metod (biografizm), którą się posługuję z powodu ubogiego warsztatu...Jednakże są i tacy, którzy twierdzą, że nie jest ona wcale taka zła. Na pewno pozwala popatrzec na pewne sprawy w zupełnie inny sposób.
Np. Życie i twórczość Junga. Dzieki metodzie biograficznej widać wyraźnie,że Freud poszedł za kasą, a Jung za wizją, dla której mógł nawet stracić życie (patos, no ale to prawda). Freud dopiero pod koniec życia się ocknął i zaczął odczuwać obecność (i porzebę tej obecności) archetypów w swoim zyciu...Ale nawet wtedy nie przyznał racji Jungowi (zdaje sie, że chyba nigdy mu nie przebaczył tej odszczepieńczej wizji), tylko napisał swój moralitet pt. "Mojżesz"...Jung był już wolny od takich rzeczy - mógł się bardziej zwrócić w strone swojego dzieła, a nie życia...Ale to była właśnie kwestia odpowiedniego wyboru i -stosownej do niego- rezygnacji z pewnej części życiowych doświadczeń...Być moze zadziałał tu przykład Freuda i dał odpowiedni impuls do podjęcia tych decyzji...Nie ma chyba osoby, ktora byłaby w stanie (bez wzgledu na obraną metodę badawczą) z łatwością wyjść jakoś poza ten zaczarowany krąg powiązań Jung-Freud, dusza-ciało, Eros-Thanatos, to-tamto...Jung jako pierwszy starał się przekroczyć ten dychotomiczny podział, ale...I na tym stanęło. Czy się mylę?Nie bez powodu chyba kwartalnik poswięcony badaniu mysli Jungowskiej nazywa się "Albo-albo" :wink:
Czy w takim razie książkaF. Capry ("Zmiana paradygmatu") miała w ogole jakikolwiek sens, poza tym,ze narobiła trochę szumu?
Mam wrazenie,ze od czasow Junga nauka nie poszła ani o krok do przodu. Możliwe,że nie ma godnych nastepców- kontynuatorów ( lub...Kali Juga uber alles?)....

PS: Przepraszam za bałagan treściowy i błędy logiczne...ja znam się dobrze jedynie na bajkach...jezyk symboliczny Junga to jedno z narzędzi do interpretacji tychże, fascynacja Jungiem i jego myślą zaś to drugie, ale na domorosłym jednak wciąż poziomie :oops:
Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Rzeczywiscie mozna odniesc wrazenienie, ze po Jungu jakos slabo sobie radza inni naukowcy z posunieciem tamtu, ale moze to wynikac z mojej nieznajomosci wspolczesnej psychologii.
Slyszalem ze calkiem ciekawa koncepcje stworzyl niejaki James Hillman, uwazany przez Jungistow troche za heretyka. Jego szkola nazywa sie Psychologią Archetypalną.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: jerez »

moi pisze:Dzieki metodzie biograficznej widać wyraźnie,że Freud poszedł za kasą, a Jung za wizją,

sie zgadzam. dodam tylko od siebei ze gdzies czytalem ze Freud nawet posunal sie do falszerstw wynikow swych badan by nie przyznac sie do bledu bo to wiazalo by sie z utrata prestizu i kasy.
moi pisze:Nie ma chyba osoby, ktora byłaby w stanie (bez wzgledu na obraną metodę badawczą) z łatwością wyjść jakoś poza ten zaczarowany krąg powiązań Jung-Freud, dusza-ciało, Eros-Thanatos, to-tamto...Jung jako pierwszy starał się przekroczyć ten dychotomiczny podział,
Imho Jung po prostu odrzucil stare mapy i stworzyl swoja wlasna mape, a jako prekursor swej wlasnej wizji mial prawo na nia naniesc rozne symbole i rownania (procesy). Z reszta mapa ta co poniektorym z nas sluzy i to dobrze ;) Tez nie wiem czy przekraczal jakas dychotomie czy nie bo nie znam sie na historii psychologi wspolczesnej.

Ale od siebie dodam ze uczy dystansu i daje pierszenstwo czlowiekowi w sensie oddaje mu pierszenstwo interpretacji czesto zabieranej pod nazwa pigulek szczescia. I przede wszystkim jak by na to nie spojrzec to troche metoda dla odwaznych bo nie kazdy potrafi zmierzyc sie ze swoim wlasnym cieniem i wziac swoje zycie w rece. Jedo metody raczej polegaja na metodzie uczenia sie przez wglad. Na poszerzaniu samoswiadomosci. A tego ludzie sie boja. Czasem o wiele prosciej jest sie slizgac po magicznych nazwach i karmic sie mysleniem zyczeniowym.

aha :) spotkalem sie kiedys z twierdzeniem ze Jung jest troche metoda szamana. No i coz:) szamanem nie jestem ale te sny .. te sny ! :D

poza tym to dzieki jungowi skumalem o so chozilo z paleniem czarownic na stosie :) zawsze mnie to dziwilo ale jak widze w telewizji jak pijak leje zone i dziecko na smierc widze w tym spore podobienstwo :)

pozdrawiam
mat
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Właśnie Moi

Czy twoje zainteresowanie Jungiem jest praktyczne czy teoretyczne? Pracujesz w jakis sposob z jego technikami?
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Intraneus pisze:Slyszalem ze calkiem ciekawa koncepcje stworzyl niejaki James Hillman, uwazany przez Jungistow troche za heretyka. Jego szkola nazywa sie Psychologią Archetypalną.
Archetypalną, albo archetypową...Ale nie taki znowu heretyk - swojego czasu "Albo albo" poświeciło całkiem sporo miejsca na szczegółową analizę jego badaniom nad bipolarnym charakterem archetypów...Mam gdzieś ten numer nawet, chętnie podam namiary (warto przeczytać), bo na stronach ENETEI to wlaściwie nic się nie można dowiedzić o numerach archiwalnych.
jerez pisze: I przede wszystkim jak by na to nie spojrzec to troche metoda dla odwaznych bo nie kazdy potrafi zmierzyc sie ze swoim wlasnym cieniem i wziac swoje zycie w rece. Jedo metody raczej polegaja na metodzie uczenia sie przez wglad. Na poszerzaniu samoswiadomosci. A tego ludzie sie boja. Czasem o wiele prosciej jest sie slizgac po magicznych nazwach i karmic sie mysleniem zyczeniowym.
Ludzie w ogóle boją się zmian. Znakomita większość przynajmniej. Myślę (ale to takie moje domorosłe gdybanie), że Freud dlatego nie mógł pójść dalej. No i dlatego,że interesowal go prawda o innych, a nie o sobie. No i zgubiła go pycha.
jerez pisze:Ale od siebie dodam ze uczy dystansu i daje pierszenstwo czlowiekowi w sensie oddaje mu pierszenstwo interpretacji czesto zabieranej pod nazwa pigulek szczescia
Teraz w ogóle odchodzi się od takich form indywidualnego "wglądu" w procesie psychoterapeutycznym. Dominuje ujęcie systemowe, czyli człowiek w powiązaniu z innymi. Czasami są to b. odległe powiązania, tak jak np. u Berta Hellingera (nawet z niennarodzonymi członkami rodziny,c o zresztą Hellinger przejął od kultur pierwotnych), ale mam tu głównie na myśli szkołę Ericksonowską ( lub też jego metody, bo szkoły -jako takiej- nie stworzył)...
jerez pisze:aha Smile spotkalem sie kiedys z twierdzeniem ze Jung jest troche metoda szamana. No i coz:) szamanem nie jestem ale te sny .. te sny ! Very Happy
W ogóle, to, za co zostal Jung wyklęty kiedyś z naukowego grona (czyli za intuicjonizm jako metodę naukową oraz wprowadzenie pojęcia duchowości pomiędzy fizjologię/biologię i popęd/naturę) stało się teraz dopuszczalne, jeśli by nie rzec nawet pożądane w procesie psychoterapeutycznym...Jeśli zajrzycie do książek o Miltonie Ericksonie ( Lutowy czlowiek i in.) i jego metodach albo do książek A. Mindella (np. Tyłem do przodu), to z łatwościa zrozumiecie o co mi chodzi (bo trudno tylko słowami tu operować)...

Jeśli zaś chodzi o osobisty rozwój, to jasne,że takie drogowskazy,jakie zostawił Jung są cenne. Głównie ze względu na swój uniwersalizm: czy to baśń, czy badania kulturoznawcze, czy religioznawstwo - symbolika Jungowska zawsze znajduje uzasadnienie i potwierdza swoją obecność gdzieś pomiędzy człowiekiem a jego obecnością w świecie...Ja np. używam języka analizy Jungowskiej i związanej z nią symboliki przy opisie i próbie analizy rysunków dziecięcych...Można więc powiedzieć ,że staram się tego używać świadomie jako pewnego rodzaju techniki, czy metody w swojej pracy. Tak że i teoria (badanie tzw. "struktur głębokich" w baśniach) i praktyka (analiza prac dzieci)....

Hehe - nie ma to, jak komuś spróbować opowiedzieć o pewnych rzeczach - od razu mi się wydaje, że to nawet ma jakiś sens..choc pewnie za chwilę strace tę jasność, ale to nic...Jak to mówią - im głębiej w las... Dopiero doczołguję się do jakiegoś własnego zrozumienia w tych kwestiach, więc trzeba mieć trochę wyrozumiałości do tego, co mi się tu wykluwa :)

Aha, Jerez, musisz mi chyba łopatologicznie wytłumaczyć jak połączyłeś pijaka, palenie czarownic, bicie żony i dzieci oraz Junga w jedno, bo nie zrozumiałam tego skrótu (każdy ma w końcu swoje i do tych jest najbardziej przyzwyczajony :wink: )


Pozdrawiam.m. :)
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

moi pisze:Aha, Jerez, musisz mi chyba łopatologicznie wytłumaczyć jak połączyłeś pijaka, palenie czarownic, bicie żony i dzieci oraz Junga w jedno, bo nie zrozumiałam tego skrótu (każdy ma w końcu swoje i do tych jest najbardziej przyzwyczajony Wink )

Chodzi o Cien :)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Intraneus pisze:
moi pisze:Aha, Jerez, musisz mi chyba łopatologicznie wytłumaczyć jak połączyłeś pijaka, palenie czarownic, bicie żony i dzieci oraz Junga w jedno, bo nie zrozumiałam tego skrótu (każdy ma w końcu swoje i do tych jest najbardziej przyzwyczajony Wink )

Chodzi o Cien :)
O, Archetypalna Matko!
Nigdy bym na to nie wpadła...no, w każdym bądź razie bardzo dłuuuuugo bym szła ( już zaczynałam przeglądac, co Jung napisał o "Młocie na czarownice" :lol: )
Nie mówiłam,że kazdy ma swoje skróty?
"Wężykem, Jasiu, wężykem" :)
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

A tak w ogóle (jeśli można zapytać nieśmiało) - jaką bajkę pamiętacie z dzieciństwa najbardziej?
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: jerez »

A tak w ogóle (jeśli można zapytać nieśmiało) - jaką bajkę pamiętacie z dzieciństwa najbardziej?
powrot zywych trópow i amerykanskiego wilkolaka :P

a co do twojego pytania o czarownice to intra mial racje. chodzilo o cien. koniec koncow zawsze zaczyna sie od swego cienia. nigdy od jasnosci bo mozna sie oszukiwac do konca zycia.

to co wydaje sie jasnoscia nie zawsze nia jest. a to co wydaje sie cieniem zawsze nim jest.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

jerez pisze:i amerykanskiego wilkolaka Razz
O to bardzo ciekawy wątek :lol:
Można zacząć tak,ze – z punktu widzenia baśniowej symboliki, odczytywanej za pomocą analizy Jungowskiej (jako gł. klucza interprtacyjnego)- wprowadzenie w większości bajek postaci psa, wilka lub wilkołaka (jeszcze lepiej!) który (jak gdyby w zastępstwie człowieka) jest prawdziwym i wyłącznym partnerem rozgrywek basniowego bohatera, powoduje,że łączy go z bohaterem jakaś tajemnicza historia. Jej wytłumaczenia należałoby chyba szukać w przeszłych wcieleniach owego zwierzęcia (co zresztą ono samo często sugeruje- np. "Piękna i Bestia" itp). Motyw wilkołaka to także bardzo delikatna aluzja do innych baśni o małżonkach i narzeczonych zamienionych w zwierzęta, które ukazują trudne doświadczenia przemiany dziecinnej, niedojrzałej postawy wobec własnej płciowości i seksualności. Przemiana taka zwykle nie może nastąpić, gdyż dalszy rozwój bohatera uniemożliwiają jakieś warunki zewnętrzne (choroba, utrata, opuszczenie, kara itp)... Jednak najważniejszym tropem, wprowadzonym dzięki wątkowi wilkołaka, wilka czy psa w każdej baśni, czy baśniowej fabule, jest to, że chodzi tu nie tylko o świadomą manifestację potrzeb swojej własnej płci w duchu freudowsko-jungowskiej analizy, lecz również -co jest celem finalnym większości baśni- o próbę wzajemnego odnalezienia się mężczyzny i kobiety, czyli połączenie, które jest celem samym w sobie i jest zarazem odnalezieniem własnej duszy i własnego losu – wtedy dopiero w bajkowym królestwie może zapanować pokój.
(Fajnie, nie? też jestem z siebie dumna :wink: )

jerez pisze:koniec koncow zawsze zaczyna sie od swego cienia. nigdy od jasnosci bo mozna sie oszukiwac do konca zycia.
Zauważ,ż e w ten wlaśnei sposób w więksozści baśni zawiazuje sie główny wątek fabuły: bohater musi sprostać jakiejś próbie, pokonac własna słabość, lęk, czasami lenistwo, głupotę...Dopiero na końcu okazuje sie, z czym tak naprawde sie zmierzył :)
to co wydaje sie jasnoscia nie zawsze nia jest. a to co wydaje sie cieniem zawsze nim jest.
W przypadku jednak ludzi, ktorzy zabijają swoje dzieci w pijackim amoku nie mówiłabym o walce z Cieniem...Walka z Cieniem jest dla wybranych, a na TO po prostu nie ma słów.

Niestety.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Jerez, dziekuję z atego wilkołaka :D
Teraz tak mi sie ułożylo w całość, ze pies to prawie zawsze magiczny pomocnik w baśniach, wilk - antagonista, wilkołak zaś to forma pośrednia, przetrwalnikowa, stadium larwalne człowieczeństwa....coś, co przypomina człowiekowi o tej cząstce jego natury, która mimo Kartezjusza, Spinozy, itd od zawsze i bardzo trwale łączy go z królestwem zwierząt...
I masz bipolarny charakter archetypów jak w mordę strzelił: pies-oswojenie/dom/pomoc/przyjaźń/ gromada i wilk - dzikość/przemoc/las/samotność/przewodnictwo
Wilkolak byłby tu obrazem niepełnego człowieczeństwa, niemożności odnalezienia swojego miejsca wśród ludzi, nieznajomości swojej wlasnej natury i jej dwoistego charakteru...Działaniem poprzez instynkt...Itd. Studium o wilkołakach powstało już i to niejedno, więc ta analiza nie jest zapewne niczym nowym, ale chyba nigdy w kontekście bipolarnego charakteru archetypów (ZAKLEPUJĘ!!!!)
Dziękuje jeszcze raz i pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

moi pisze:A tak w ogóle (jeśli można zapytać nieśmiało) - jaką bajkę pamiętacie z dzieciństwa najbardziej?
zabrzmi dziwnie, ale po przeczytaniu tego nic nie przyszlo mi do glowy. dopiero po usilnej probie przypomnienia sobie jakichkoliwek bajek, przyszla mi na mysl krolowa sniegu, ale tak bez przekonania ;)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

moi pisze:Cytat:
to co wydaje sie jasnoscia nie zawsze nia jest. a to co wydaje sie cieniem zawsze nim jest.


W przypadku jednak ludzi, ktorzy zabijają swoje dzieci w pijackim amoku nie mówiłabym o walce z Cieniem...Walka z Cieniem jest dla wybranych, a na TO po prostu nie ma słów.

Niestety.
W tym przykladzie nikt nie mowi o walce. W tym wypadku jest to raczej inflacja Cienia. Opetanie przez Cien.

Czemu myslisz ze walka z Ciebniem jest dla wybranych? Wg mnie kazdy to robi w mniejszym lub wiekszym stopniu.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Czemu myslisz ze walka z Ciebniem jest dla wybranych? Wg mnie kazdy to robi w mniejszym lub wiekszym stopniu.
So, kluczowe rozumienie tego problemu leży w słowie "walka".
Ludzie zdominowani od samego początku przez swoj Cień, którzy nigdy nie poznali innego stanu ducha/świadomości walczą tylko z innymi (nie będą walczyć przecież z tym, co stanowi sam rdzeń ich życia). Najlepiej słabszymi od siebie, gdzyż Cien lubi wygrywać (np.Sauron). Jest tworem nie tylko władczym (Sauron), ale też pazernym i żarłocznym (np.orkowie). Rodzi się i potężnieje w mroku(Mordor,oczywiście).Ktoś zdominowany przez swój Cień pragnie go zwyciężyć, uciec z tego zniewolenia, ale w gruncie rzeczy gdzieś w głębi przeczuwa,że walka z Cieniem jest walką beznadziejną - nie można zabić swojego Cienia, bo to oznacza również unicestwienie samego siebie...Tym bardziej jest ona (walka) bolesna, bo uświadamia, ze to "cos" ma naszą własną twarz (nb. walka z sobowtórem to element wielu baśniowych fabuł). Ogromnego wysiłku wymaga dostrzeżenie,że walka z Cieniem nie polega na całkowitym wyeliminowaniu go ze swojego życia ( bo tak sie nie da),ale na zrównoważeniu pozostałymi elementami (Persona, Jaźń, Ego, Animus, Anima, itd)...


Oczywiście wiedza książkowa nt Cienia nie jest żadną bronią ( to tak pod moim adresem).

Jeśli bardzo bredzę, to przepraszam. Ale jak twierdził sam Jung - nie ma w tej materii ścisłych definicji; każdy tworzy swoje puzzle...

Intraneus pisze:przyszla mi na mysl krolowa sniegu, ale tak bez przekonania ;)
Bo widocznie to "coś", co było Twoją Krolową Śniego, co Cię zatrzymywało kiedyś, już odeszło...To moze trochę infantylne, ale ta baśń zawsze kojarzy mi się z pytaniem "Co jest Twoją Królową Śniegu"
Poza tym, to bardzo piękna bajka.
No, a teraz? Żadnych bajek?
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

moi pisze:Cytat:
Czemu myslisz ze walka z Ciebniem jest dla wybranych? Wg mnie kazdy to robi w mniejszym lub wiekszym stopniu.


So, kluczowe rozumienie tego problemu leży w słowie "walka".
Ja mysle, ze walka z Cieniem jest bledem, bo kojazy sie z odrzucaniem czegos, a nie z akceptacja. A to wlasnie trzeba zrobic. Lepiej zamienmy slowo "walka" na slowo "konfrontacja". Wg mnie wlasnie konfrontujemy sie z wlasnym cieniem na kazdym kroku.
No, a teraz? Żadnych bajek?
Teraz moimi bajkami sa moje sny. Wierz mi ze czasamai o wiele bardziej bajkowe niz same bajki :D
Praca z bajkami/basniami ma imho ten problem, ze czasami tak fajnie nam sie je interpretuje, ze zapominamy odniesc je do wlasnego zycia. Mozna spedzic miliony kalp na takim "rozkminianiu" basni i nie ruszyc sie ani o cm w indywiduacji. To taki duchowy materializm w wydanu terapii jungowskiej. Zwykle intelektualizowanie bez odniesien do wlasnej sytuacji.
Gdy pracujesz ze snami, to jest o wiele trudniej odsunac je od siebie. Nawet najprostsza interpretacja, ktora poszerzy twoje doswiadczenie "siebie" i "zycia", jest warta setki razy wiecej, niz nie wiadomo jak odkrywcze zinterpretowanie jakichs tam basni.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Intraneus pisze:Lepiej zamienmy slowo "walka" na slowo "konfrontacja"
To właśnie robią kroniki policyjne: " między uczestnikami spotkania doszło do konfrontacji"...

Kiedy jesteś sponiewierany przez swój dominujący Cien, kiedy jesteś jego niewolnikiem, to nie zaakceptujesz tego stanu (bo marzysz za wolnością, która jest najlepszym stanem),ale nie masz wyjścia...Walka zawsze będzie walką z sobą samym - to fakt. Więc...Jung mówił o "dyplomacji" o probie "dogadywania się"...też chyba tak to rozumiem
Intraneus pisze:Wg mnie wlasnie konfrontujemy sie z wlasnym cieniem na kazdym kroku.
Według mnie próbujemy się z nim dogadać na każdym kroku (przynajmniej ja)
Intraneus pisze:Teraz moimi bajkami sa moje sny. Wierz mi ze czasamai o wiele bardziej bajkowe niz same bajki
Wierzę. Wierzę tez, że baśnie i sny są utkane z tej samej materii. Nie jest tak,jak myślisz, że praca z baśnią to "sztuka dla sztuki", itd. Żeby rozpracować symbolikę i stworzyć swoją własną interpretację baśni - musisz posiadać swój własny klucz, podobny do tego, którego używasz do interpretacji snów. Jest "joga snu" jest i całkiem poważna "bajkoterapia".Czy czytałeś "Cudowne i pożyteczne"B. Bettelheima? Dziecko, które dostaje w prezencie od rodziców baśń, jest początkowo na takim samym etapie rozumienia, jak TY z materią snu - to jest ukryty program, kóry, odpowiednio wgrany na twardy dysk, uruchomi się w stosownym momencie i przyniesie właściwe rozwiązania...
Wiem, ze ludzie lekceważą baśnie...szamaństwo, sny - to jest egzotyka. Ale jedno warunkuje drugie. Baśnie są stare jak świat i były z nami od zawsze. Dlatego warto wiedziec, w jakim języku do nas przemawiają i co chca nam przekazać... :D
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

moi pisze:Intraneus napisał/a:
Lepiej zamienmy slowo "walka" na slowo "konfrontacja"


To właśnie robią kroniki policyjne: " między uczestnikami spotkania doszło do konfrontacji"...
A wiesz ze teraz najprawdopodobniej przemowil przez Ciebie Twoj Cien? ;)

moi pisze:Nie jest tak,jak myślisz, że praca z baśnią to "sztuka dla sztuki", itd.

Nie mowie, ze interpretowanie bajek jest bezowocne. Mowie, ze interpretowanie bajek niesie ze soba zagrozenie robienia tego "dla sportu", co trudniej jest zrobic ze snami. Mowie tez, ze dla mnie bardziej wartosciowe jest interpretowanie moich snow niz czyichs bajek. Aczkolwiek oczywistym jest, ze basnie niosa wiele archetypowej sily, ktora moze byc bardzo przydatna, gdy wezmiemy sie za ich interpretacje.
A to, ze w przypadku dzieci sprawa wyglada tak jak mowisz, to zgodze sie w 100% :)

Czy Ty pracujesz ze swoimi snami?
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Intraneus pisze:A wiesz ze teraz najprawdopodobniej przemowil przez Ciebie Twoj Cien? Wink
Fakt. Moj Cień jest wyjątkowo wredny i podstępny :wink:
Intraneus pisze:interpretowanie bajek niesie ze soba zagrozenie robienia tego "dla sportu", co trudniej jest zrobic ze snami.
Wcale nie tak trudno - patrz liczne "Senniki"..ale rozumiem o co chodzi

Intraneus pisze:...czyichs bajek.
Nie takich znowu czyichś - jeśłi zadasz sobie dziś wieczorem ten trud i przeczytasz Królową Śniegu jeszcze raz - zobaczysz ile w niej jest z Ciebie (tak sądzę). Naprawdę, to jest ten sam klucz. Gdyby nie Twoje doświadczenia, Twój własny poziom wrażliwości, itd - powstałyby zupelnie inne obrazy i skojarzenia.
"Krolowa Śniegu" jest zresztą nie do końca dobrym przykładem, bo to baśń literacka - więcej tu kunsztu artystycznego, niż zabawy z archetypicznymi znaczeniami, którymi przesiąknięte są te wszystkie bajki magiczne wywodzące sie wprost z folkloru...Ale wszyscyśmy z nich, więc i Andersen się nimi posiłkował w swojej wyobraźni podczas tworzenia.Tylko, że to taka droga naokoło.
Intraneus pisze:Czy Ty pracujesz ze swoimi snami?
Tak.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

moi pisze:Intraneus napisał/a:
A wiesz ze teraz najprawdopodobniej przemowil przez Ciebie Twoj Cien? Wink


Fakt. Moj Cień jest wyjątkowo wredny i podstępny Wink
daj mu buziaka ;)


Nie sadzisz, ze interpretowanie bajek ma wieksza sile w sytuacji gdy pracujemy z Cieniem zbiorowym, czy archetypowym, a mniejsza w przypadku Cienia idnywidualnego? Na odwrót jest w przypadku snow, no chyba, ze przysni sie nam jakis archetypowy sen.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Intraneus pisze:daj mu buziaka Wink
Oki :D Jakoś się dogadamy, w końcu już mnie nie zabija tak strasznie, więc chyba wszystko jest na dobrej drodze do porozumienia... (ty, Cienu, ty,nununu)
Nie sadzisz, ze interpretowanie bajek ma wieksza sile w sytuacji gdy pracujemy z Cieniem zbiorowym, czy archetypowym, a mniejsza w przypadku Cienia idnywidualnego? Na odwrót jest w przypadku snow, no chyba, ze przysni sie nam jakis archetypowy sen.
I tak, i nie.
Nie oddzielisz dokładnie tego, co indywidualne od tego, co zbiorowe, choćbyś nie wiem,jak bardzo chciał - nie przenikniesz nieświadomości zbiorowej, żeby to wydzielić - zawsze będzie ta nieuchwytne osmoza. Ja bym na to popatrzyła inaczej: czy pracuję nad jakimś problemem, który ma dla mnie ważne znaczenie, czy też chodzi o inne rzeczy? Jeśli problem - to tylko klucz wewnętrznej psychoanalizy, a więc podejście indywidualne. Zdziwiłbyś się jednak, jak często rozwiązanie znajdujesz nie w sobie (sen) a na zewnątrz właśnie. Sen jest więc tu czymś w rodzaju lustra, tu tylko zadajesz pytanie...(sorry, nie umiem o tym składnie pisać, są różne techniki, metody, ale załóżmy,że można i tak i tak)

Ty natomiast mówisz tak,jakby istniały jakieś idealne, laboratoryjne warunki...A tak nigdy nie ma.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Nie chodzi o idealne warunki.
Chodzi mi o to, ze sen jest zawsze Twoj, to jest sygnal od Twojej podswiadomosci komentujacy Twoja rzeczywistosc. Oczywiscie czesto sie zdaza, ze jest to tez rzeczywistosc innych osob, wszak jest cos takiego jak kultura, socjalizacja itp. Poslugujemy sie podobnymi symbolami, jezykiem itp.
Natiomiast basn jest zawsze zewnetrzna. Jest to typowo kulturowy twor polaczony z osobistymi jazdami autora. W tym wszystkim tez oczywiscie mozna znalezc obraz swojej rzeczywistosci i przy odrobinie wysilku odniesc do wlasnych problemow.
Tak jak napisalas, wszystkom sie przeplata, ale moim zdaniem akcenty rozkladaja sie tak, ze sny bardziej nadaja sie do pracy z problemami indywidualnymi (np. kompleksy)a basnie ze zbiorowymi (np. archetypy, motym podrozy wewnetrznej itp.). Podkreslam, ze slowo "bardziej" nie oznacza slowa "tylko" ;)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Podkreslam, ze slowo "bardziej" nie oznacza slowa "tylko" Wink
Dokladnie. To chyba trochę taki system a la rosyjska "matrioszka" - czasami największą" babą" jest sen, ale na samym dnie znajdziesz baśń (jako jeden z elementów całości), a czasami odwrotnie - najważniejszym elementem w pracy jest tekst literacki lub pochodzący z "oralitury" (upieram się, że musi to być baśń ze wzgledu na jej specyficzne właściwości), a jego uzupełnienie, będzie sen na ten temat, zawierajacy dodatkowe informcje...

Czy to nie Jung pisał,że kultura często jawi mu się pod postacia cebuli ?... :)

Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak chyba zachować umiar i rozsądek - nie popadać w fanatyzm "metafizyczny" i nie przeginać z symboliką (wszak jak się człowiek uprze to wszystko będzie mu się jakoś tam kojarzyć i pasować do całości obrazu, a to juz zakrawa na lekką schizofrenię)... no i nie dać sie też zwieść "drodze na skróty" - wszelkie "programowanie umysłu" w trzy dni z użyciem świadomego śnienia, różne techniki NLP, itp...To czasami może być chyba gorsze,niż dragi i narobić tyle zamieszania, że później człowiek będzie miał robotę ze swoimi wlasnymi duperelami do końca życia...Warto pamiętać, czytając ogloszenia o różnych takich kursach, że za większością z nich stoją ludzie, którym w pierwszej kolejności zależy na KASIE, a dopiero w dalszej kolejności, zeby cos komuś przekazać, nauczyć czegoś, pomóc itd...
Ma być szybko, sprawnie, kolorowo i bez bólu, za to dużo fajerwerków i sztuczek...
Sama brałam udział w takich kursach..cóż - z perspektywy czasu widać wyraźnie, że nie warto było inwestować w to swojego czasu, energii i pieniędzy. Naprawdę, nie warto. :(
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Warto dodać, że techniki Junga nie prowadza ze soba takich problemów. W przypadku nieodpowiedniego zinterpretowania snu, nieświadomość dalej będzie krążyć wokół nierozwiazanego tematu i będzie podsuwać inne sny o podobnej teamtyce, lub nawet te same. Jeśli miewacie powtarzające się sny lub motywy w snach, to właśnie świadczy o nierozwiązanym problemie, na którym jesteśmy zafiksowani. Problem ten najczęściej ma największy wpływ na nasze życie w danym momencie. Psychika dąży do równowagi i cały czas daje do zrozumienia (poprzez sygnały z poświadomości), ze trzeba się zająć problemem.
Pracując ze snami (baśniami), rozwój idzie w odpowiednim dla danej psychiki tempie i jest mała prawdopodobne, że zaleje nas coś z czym nie będziemy mogli sobie poradzić, jak np. siedząc w zazen (o czym była mowa na panelu zen).
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: jerez »

elllo. kwilke mnie nie bylo a tu takie eseje rozpisane :) wiec i ja cos skomentuje zupelnie jak sen.... :P
Intraneus pisze:Pracując ze snami (baśniami), rozwój idzie w odpowiednim dla danej psychiki tempie i jest mała prawdopodobne, że zaleje nas coś z czym nie będziemy mogli sobie poradzić, jak np. siedząc w zazen (o czym była mowa na panelu zen).
No nie koniecznie. Istnieje mozliwosc ze proces bedzie szedl zbyt szybko i to co sie wyloni, byc moze zobaczymy, ale nie zintegrujemy. A rezultatem jest osobowosc psychotyczna: szybka, gwaltowna, pelna wigoru, ale tez niezrownowazona koniec koncow.
moi pisze:no i nie dać sie też zwieść "drodze na skróty" - wszelkie "programowanie umysłu" w trzy dni z użyciem świadomego śnienia, różne techniki NLP, itp...
fakt. takie programowanie jest do bani, bo majac np. nie przerobiony cien, nie jestesmy w stanie jasno sprecyzowac co jest tym cieniem a co nie. To tak jakby oko chcialo zobaczyc samo siebie. To nie mozliwe. Potrzebne jest lustro - a tym lustrem jest psychoterapeuta, ktory ma cos czego takiemu oku brakuje - dystans. Bardzo latwo jest sie przejechac na takich technikach.

Generalnie psychoterapeuta spelnia taka sama funkcje jak lama.
Intraneus pisze:Chodzi mi o to, ze sen jest zawsze Twoj, to jest sygnal od Twojej podswiadomosci komentujacy Twoja rzeczywistosc.
Zdaje mi sie ze chodzi ci o funkcje kompensacyjna w stosunku do rzeczywistosci? Teraz nie pamietam ale zdajsie sen mial trzy cechy. Jedna z nich byla wlasnie funkcja kompensacyjna. Nie pamietam pozostalych.

I faktycznie jest tak ze sen odbija nasza rzeczywistosc. Generalnie Jung uwazal ze nie ma tych dwoch rzeczywistosci tylko jest jedna. Nie ma zewnatrz i wewnatrz. Jest tylko jednosc przejawiajaca sie dwojako. tutaj znajduje wlasnie wyjasnienie taki termin jak synchronizacja.
Nie takich znowu czyichś - jeśłi zadasz sobie dziś wieczorem ten trud i przeczytasz Królową Śniegu jeszcze raz - zobaczysz ile w niej jest z Ciebie (tak sądzę).
To powyzsze bylo w odniesieniu do interpretacji basni. Pojawia sie tu pewien problem z ktorym osobiscie zetnkanlem sie na warszacie z obrazowania snow. Mianowicie zeby zinterpretowac czyis sen/tu basn/ najpierw nalezy odzielic swoje jazdy, a to jest rownoznaczne z przepracowaniem ich. W przeciwnym razie bedziemy projektowac je na interpretacje. Dlatego w terapii jungowskiej tak bardzo sie podkresla odpowiedni rozwoj psychoterapeuty. Jezeli oddzielisz te projekcje to potem patrzysz na kontekst w jakim wystapil sen. Patrzysz na to co komentuje, na to co kompensuje i na to na co wskazuje. I masz element ukladanki - element bo pojedynczy sen wyrwany z procesu nie ma takiej mocy jak bedacy elementem procesu. To jest jak ogniwo.

dlatego to co ty robisz z interpretacja basni i mowisz ile jest tego z ciebie... nie zgadzam sie. Basn odnosi sie do calego spoleczenstwa i zawiera cien zbiorowy jak i archetypy odnoszace sie do calego spoleczenstwa. Oczywiscie moze sie okazac ze taki archetyp bardzo wplywa na ciebie. Ale basn powinna byc interpretowana w kontekscie calego spoleczenstwa. Nie indywidualnie. Indywidulanie mamy sny (na pewno na poczatku procesu). I nasza rzeczywistosc. Obraz z jakim mozemy pracowac to nie tylko sen - sen jest abstrakcyjny i istnieje tu pewne niebezpieczenstwo niezrozumienia jego symboliki chocby tylko dlatego ze symbol jest wieloznaczny. Innym obrazem jest nasze wlasne zycie, nasze wydarzenia. Ale i tu potrzebne jest lustro. Psychoterapeuta, lama albo przynajmniej niezly instruktor medytacji.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

jerez pisze:Mianowicie zeby zinterpretowac czyis sen/tu basn/ najpierw nalezy odzielic swoje jazdy, a to jest rownoznaczne z przepracowaniem ich. W przeciwnym razie bedziemy projektowac je na interpretacje.
Tak, zgadzam sie,ale ja mówiłam w kontekście samorozwoju - pracy z samym sobą...i tak zawsze to robisz, a świadoma praca z tekstem literackim jest jedną z metod..zauważ, ze kiedyś nie było psychoterapeutów - ludzie mieli do swojej dyspozycji tylko mądrośc ludowych bajarzy i ...teksty, z którymi zostawali potem sam na sam i tak.(nb. dzataki również powstały przed narodzinami Buddy)

jerez pisze:Basn odnosi sie do calego spoleczenstwa i zawiera cien zbiorowy jak i archetypy odnoszace sie do calego spoleczenstwa. Oczywiscie moze sie okazac ze taki archetyp bardzo wplywa na ciebie. Ale basn powinna byc interpretowana w kontekscie calego spoleczenstwa. Nie indywidualnie. Indywidulanie mamy sny (na pewno na poczatku procesu). I nasza rzeczywistosc.
Baśń ma dwa wymiary - uniwersalny i jednostkowy. Tak było, jest i będzie. Warto o tym pamiętać, bo zbyt dosadnie zaczynamy tu traktować to co zewnętrzne i wewnetrzne...

Tymczasem (moim skromnym zdaniem) Jung wyróżniał nieświadomość indywidualną
(powstaje w trakcie rozwoju jednostki i może być zredukowana w ciągu jej życia do zera) i nieświadomośc zbiorową (funkcjonującą poza indywidualnym wymiarem psyche - zarówno TWojej, jak i psyche Twojego terapeuty) - to jedno.

Drugie to to, że zarówno strukturę nieświadomości, jak i świadomości tworzą cztery "warstwy podstawowe" (cały czas ujęcie Jungowskie):
1.nieświadomość zbiorowa (najgłębsza)
2. nieświadomośc indywidualna
3.sfera endopsychiczna ( zw. z nieś. indywidualną)
4 sfera ektopsychiczna (najbardziej zewnętrzna)

Czwarta sfera odpowiada wg mnie najgłębszym doznaniom transcendentnym ( bo jest najbardziej na zewnątrz), ale wydaje mi się,ze w śnie za bardzo sie "zlewa" z innymi sferami.W baśni natomiast - jest ona celowo zaznaczona, oddzielana od innych pewnego rodzaju Tajemnicą (jest przedstawiana w sposób b. symboliczny, metaforyczny- nie ma sensu sie tu teraz nad tym rozpisywać, jej znaczenie i sposób funkcjonowania w tekstach tradycyjnych ma charakter intuicyjny)

Nieświadomość zbiorowa jest natomiast symbolizowana w tzw. tekstach tradycyjnych w zupełnie inny sposób...

Innymi słowy - ludzi śnli od zawsze... a potem przyszli bajarze i im to uświadomili:)
jerez pisze:I faktycznie jest tak ze sen odbija nasza rzeczywistosc. Generalnie Jung uwazal ze nie ma tych dwoch rzeczywistosci tylko jest jedna. Nie ma zewnatrz i wewnatrz. Jest tylko jednosc przejawiajaca sie dwojako. tutaj znajduje wlasnie wyjasnienie taki termin jak synchronizacja.
Nie zawsze sen odbija rzeczywistość - częściej jest wyrazem przeżycia wewnętrznego, natomiast baśń - tak, jest bardzo wyraźnym lustrem.
Synchroniczność, rozumiana w tym kontekscie, jako tajemniczy związek między psyche człowieka a światem materialnym, znajduje o wiele większe uzasadnienie i rację bytu, a takze jest łatwiejsza do uchwycenia i interpretacji właśnie w baśni, a nie - w snie.

jerez pisze:A rezultatem jest osobowosc psychotyczna: szybka, gwaltowna, pelna wigoru, ale tez niezrownowazona koniec koncow.
O, coś tu jest nawet o mnie :wink:

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Tak, zgadzam sie,ale ja mówiłam w kontekście samorozwoju - pracy z samym sobą...i tak zawsze to robisz, a świadoma praca z tekstem literackim jest jedną z metod..zauważ, ze kiedyś nie było psychoterapeutów - ludzie mieli do swojej dyspozycji tylko mądrośc ludowych bajarzy i ...teksty, z którymi zostawali potem sam na sam i tak.(nb. dzataki również powstały przed narodzinami Buddy)
nie sadzisz ze to moze byc trudne? taka praca? lepiej chyba zaglebic sie w swoje basnie - sny niz w sny odnoszace sie do ogolu? zanim przekopiesz sie ta droga przez swoje wzorce i projekcje jakim ulegasz to minie sporo czasu bo choc jestes czescia spoleczenstwa to jeszcze nie zapominaj o swoim indywidualnym procesie, o swoich indywidualnych symbolach, a te na pewno nie wszystkie znajdziesz w literaturze basniowej. Wręcz zaryzukuje stwierdzenie ze wiekszosci nie znajdziesz, a nawet jesli znajdziesz jakies to nie zapominaj o tym ze symbol jest zawsze wieloznaczny. I tak np. sowa w basni moze oznaczac madrosc, a dla ciebie moze oznaczac symbol cienia. To niebezpieczne bawic sie basniami. Sny stanowia tez pewnego rodzaju zabezpieczenie. Jesli cos idzie nie tak, zaraz sen bedzie mowil ze cos jest nie tak. Basn tego ci nie powie.

moi pisze:Baśń ma dwa wymiary - uniwersalny i jednostkowy. Tak było, jest i będzie. Warto o tym pamiętać, bo zbyt dosadnie zaczynamy tu traktować to co zewnętrzne i wewnetrzne...
fakt. taka byla rola basni. miala uczyc i bawic. Ja tylko zaznaczylem fakt tak jak zauwazylas istnieje pewne rozdzielenie pomiedzy nieswiadomoscia zbiorowa a indywidualna. Po prostu nie ma sensu zaczynac od najglebszej warstwy skoro nie przekopalo sie przez swoje warstwy cebuli. I choc mozesz tak bawic sie basniami, osobiscie uwazam ze o wiele skuteczniej zaczac od wlasnych snow, nauczyc sie wlasciwego obrazowania, wyrobic wlasciwy dystans bo w przeciwnym razie bez przerobienia wlasnych projekcji (indywidualnych) nie dokopiesz sie do archetypów zbiorowych. Poza tym np. jesli mamy jakies sen to lubimy dopisywac teorie do pasienia krow, i mozemy latwo sie oklamac ze zaglebiamy sie w glebsze warstwy, podczas gdy to bedzie zupelnie najbardziej zewnetrzna warstwa cebuli.

moi pisze:Czwarta sfera odpowiada wg mnie najgłębszym doznaniom transcendentnym ( bo jest najbardziej na zewnątrz), ale wydaje mi się,ze w śnie za bardzo sie "zlewa" z innymi sferami.W baśni natomiast - jest ona celowo zaznaczona, oddzielana od innych pewnego rodzaju Tajemnicą (jest przedstawiana w sposób b. symboliczny, metaforyczny- nie ma sensu sie tu teraz nad tym rozpisywać, jej znaczenie i sposób funkcjonowania w tekstach tradycyjnych ma charakter intuicyjny)
nie czuje sie na silach by mowic o tak glebokich warstwach. byc moze tak jest byc moze nie.. byc moze to co nam sie wydaje ze jest tym co jest nie jest tym co jest.
Nieświadomość zbiorowa jest natomiast symbolizowana w tzw. tekstach tradycyjnych w zupełnie inny sposób...
jak?

Nie zawsze sen odbija rzeczywistość - częściej jest wyrazem przeżycia wewnętrznego, natomiast baśń - tak, jest bardzo wyraźnym lustrem.
a czym jest przezycie wewnetrzne? sen jest przezyciem wewnetrznym , a to zawsze jest zwiazane z rzeczywistoscia zewnetrzna. Moze sie zdarzyc ze nagle cos wyplynie z twojej nieswiadomosci i bedzie sie wydawalo to oderwane od rzeczywistosci zewnetrznej, ale zawsze wszystko co sie wydarza pojawia sie w odpowiednim kontekscie. I to ze cos wyplynelo musialo miec swoja przyczyne, chocby to np. ze ego jest bardzo slabe i zalewa ja nas tresci nieswiadomosci. Ego takie natomiast woli sadzic ze jest wybrane (pojawiaja sie mesjasze, uzdrowiciele i inne oszolomy) niz przyznac sie do wlasnej slabosci. Wszystko co sie pojawia ma swoja przyczyne. (znajome prawda? :> prawo karmy jak byk)
moi pisze:Synchroniczność, rozumiana w tym kontekscie, jako tajemniczy związek między psyche człowieka a światem materialnym, znajduje o wiele większe uzasadnienie i rację bytu, a takze jest łatwiejsza do uchwycenia i interpretacji właśnie w baśni, a nie - w snie.
i tu i tu. To zalezy czy jestesmy w stanie zobaczyc slonia na wlasnym nosie czy muche na czyims. Synchronicznosc choc kazdy ja mial to nie kazdy ja zauwazyl. Mnie np czasem sie zdarza ale najczesciej jestem tak bardzo pochloniety swym wewnetrznym procesem (przezyciem wewnetrznym) ze nie zauwazam tego co na zewnatrz, a czasem swiat po prostu robi sobie z nas jaja. Stanowi komentarz do naszego procesu, jest lustrem.

moi pisze:jerez napisał/a:
A rezultatem jest osobowosc psychotyczna: szybka, gwaltowna, pelna wigoru, ale tez niezrownowazona koniec koncow.


O, coś tu jest nawet o mnie Wink
zwolnij ;) moze za szybko prowadzisz?
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

jerez pisze:Intraneus napisał/a:
Pracując ze snami (baśniami), rozwój idzie w odpowiednim dla danej psychiki tempie i jest mała prawdopodobne, że zaleje nas coś z czym nie będziemy mogli sobie poradzić, jak np. siedząc w zazen (o czym była mowa na panelu zen).


No nie koniecznie. Istnieje mozliwosc ze proces bedzie szedl zbyt szybko i to co sie wyloni, byc moze zobaczymy, ale nie zintegrujemy. A rezultatem jest osobowosc psychotyczna: szybka, gwaltowna, pelna wigoru, ale tez niezrownowazona koniec koncow.

Jestes pewny, ze jest taka mozliwosc, gdy pracujemy TYLKO ze snami? Moim zdaniem taka mozliwosc jest wtedy, gdy zaczynami amplifikowac sygnaly, odczucia itp., stosujemy technike aktywnej wyobrazni, mieszamy z innymi technikami pracy z umyslem, jak np. z medytacją. Takie cuś przynajmniej przeczytałem w pewnej ksiazce. Postaram sie znalezc ten fragment i przytocze go w calosci.
Inaczej mowiac, w jaki sposob wyobrazasz, ze proces moze biec zbyt szybko? I o jakim procesie mowisz? Bo boje sie, ze zaczniemy sie poslugiwac roznymi mapami i juz wogole sie nie dogadamy ;)
Jak slysze "proces" to kojazy mi sie Mindell ze swoim POP'em, a ja nie wiem, czy ty uzywasz tego w tym konteksice.
moi pisze:jerez napisał/a:
Mianowicie zeby zinterpretowac czyis sen/tu basn/ najpierw nalezy odzielic swoje jazdy, a to jest rownoznaczne z przepracowaniem ich. W przeciwnym razie bedziemy projektowac je na interpretacje.


Tak, zgadzam sie,ale ja mówiłam w kontekście samorozwoju - pracy z samym sobą...i tak zawsze to robisz, a świadoma praca z tekstem literackim jest jedną z metod..zauważ, ze kiedyś nie było psychoterapeutów - ludzie mieli do swojej dyspozycji tylko mądrośc ludowych bajarzy i ...teksty, z którymi zostawali potem sam na sam i tak.(nb. dzataki również powstały przed narodzinami Buddy)

Kiedys byly rytualy przejscia, dobrze rozwiniety system tabu, norm, praw, nakazow/zakazow, kazdy mial przydzielona role praktycznie od urodzenia. nie bylo wiec takich problemow jakie mamy obecnie. basnie sluzyly przede wszystkim zabawie i nauce. tlumaczyly, ze "tak jak jest", jest wlasnie "dobrze". utrzymywaly i tlumaczyly dany pozadek spoleczny.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: jerez »

Intraneus pisze:Jestes pewny, ze jest taka mozliwosc, gdy pracujemy TYLKO ze snami? Moim zdaniem taka mozliwosc jest wtedy, gdy zaczynami amplifikowac sygnaly, odczucia itp., stosujemy technike aktywnej wyobrazni, mieszamy z innymi technikami pracy z umyslem, jak np. z medytacją. Takie cuś przynajmniej przeczytałem w pewnej ksiazce. Postaram sie znalezc ten fragment i przytocze go w calosci.
Inaczej mowiac, w jaki sposob wyobrazasz, ze proces moze biec zbyt szybko? I o jakim procesie mowisz? Bo boje sie, ze zaczniemy sie poslugiwac roznymi mapami i juz wogole sie nie dogadamy Wink
Jak slysze "proces" to kojazy mi sie Mindell ze swoim POP'em, a ja nie wiem, czy ty uzywasz tego w tym konteksice.
tak, jestem pewny. ostatecznie problemem jest integracja. Jesli za duzo rzeczy bedzie wyplywac w procesie indywiduacji (tu wyjasnienie: nie mowie o mindelu, mowie o indywiduacji. Indywiduacja to tez pewien proces.) istnieje mozliwosc nie zintegrowania tego i popadniecie w psychoze. Nie jest wazne jakiej metody uzywasz, jesli nie zintegrujesz tego co sie pojawi moze byc zle.
Intraneus pisze:basnie sluzyly przede wszystkim zabawie i nauce. tlumaczyly, ze "tak jak jest", jest wlasnie "dobrze". utrzymywaly i tlumaczyly dany pozadek spoleczny.
sluzyly jeszcze czemus innemu. Sluzyly tradycji, czyli zachowaniu kultury.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

jerez pisze:Intraneus napisał/a:
Jestes pewny, ze jest taka mozliwosc, gdy pracujemy TYLKO ze snami? Moim zdaniem taka mozliwosc jest wtedy, gdy zaczynami amplifikowac sygnaly, odczucia itp., stosujemy technike aktywnej wyobrazni, mieszamy z innymi technikami pracy z umyslem, jak np. z medytacją. Takie cuś przynajmniej przeczytałem w pewnej ksiazce. Postaram sie znalezc ten fragment i przytocze go w calosci.
Inaczej mowiac, w jaki sposob wyobrazasz, ze proces moze biec zbyt szybko? I o jakim procesie mowisz? Bo boje sie, ze zaczniemy sie poslugiwac roznymi mapami i juz wogole sie nie dogadamy Wink
Jak slysze "proces" to kojazy mi sie Mindell ze swoim POP'em, a ja nie wiem, czy ty uzywasz tego w tym konteksice.


tak, jestem pewny. ostatecznie problemem jest integracja. Jesli za duzo rzeczy bedzie wyplywac w procesie indywiduacji (tu wyjasnienie: nie mowie o mindelu, mowie o indywiduacji. Indywiduacja to tez pewien proces.) istnieje mozliwosc nie zintegrowania tego i popadniecie w psychoze. Nie jest wazne jakiej metody uzywasz, jesli nie zintegrujesz tego co sie pojawi moze byc zle.

masz jakies przyklady na popracie swoich slow? nie sadze zeby nam sie to do tej pory przydazylo, wiec pewnie poslugujesz sie swoimi/cudzymi przemysleniami. swoje - udowodnij, cudze - przedstaw zrodla.
moim zdaniem podswiadomosc nigdy nie pozwolila by na pokazanie ci wiecej niz jest ci to potrzebne w danej chwili (lub inaczej - zobaczysz tyle ile jestes w stanie w danym momencie). dawales przyklad cebuli. moim zdaniem popadniecie w psychoze moze sie przydazyc wtedy gdy jakims cudem siegniesz za gleboko (chemia, medytacja, nieodpowiedzialny terapeuta, ktory powie ci wiecej niz moze w danej sytuacji itp.), czyli dzieki amplifikacji.

jerez pisze:Intraneus napisał/a:
basnie sluzyly przede wszystkim zabawie i nauce. tlumaczyly, ze "tak jak jest", jest wlasnie "dobrze". utrzymywaly i tlumaczyly dany pozadek spoleczny.


sluzyly jeszcze czemus innemu. Sluzyly tradycji, czyli zachowaniu kultury.
to oczywiscie tez mialem na mysli mowiac o pozadku spolecznym. kazdy twór stworzony przez czlowieka jest nosnikiem kultury, nawet wykałaczka :)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: moi »

Witam.
Po kolei ;)
jerez pisze:lepiej chyba zaglebic sie w swoje basnie - sny niz w sny odnoszace sie do ogolu? zanim przekopiesz sie ta droga przez swoje wzorce i projekcje jakim ulegasz to minie sporo czasu bo choc jestes czescia spoleczenstwa to jeszcze nie zapominaj o swoim indywidualnym procesie, o swoich indywidualnych symbolach, a te na pewno nie wszystkie znajdziesz w literaturze basniowej.
Nie , według mnie to nie jest za trudny proces, a wręcz przeciwnie -NATURALNY, ze względyu chociazby na swoją pierwotną formę, sięgającą czasów myślenia archaicznego, czasow przedszkola ludzkości.Poza tym - jedno warunkuje drugie: nie odczytasz baśnowej symboliki bez znajomości (choćby elementarnej) swojego wnętrza (mam tu na myśli wszelkie formy życia duchowego, a nie flaczki)...Poza tym - w literaturze baśniowej znajdziesz WSZYSTKO: pierwsze baśnie funkcjonowaly na zasadzie mitów (kto wie, czy nie były z nimi tożsame, albo nawet starsze, jak twierdzi szkoła rytownicza, albo rytualna [?], do której należała M.Mead ...), potem ewoulowały: przypowiastki biblijne, bajka zwierzęca, narracyjna, magiczna, itd....

jerez pisze:Wręcz zaryzykuje stwierdzenie ze wiekszosci nie znajdziesz, a nawet jesli znajdziesz jakies to nie zapominaj o tym ze symbol jest zawsze wieloznaczny
I chwala mu za to,bo dzięki temu baśń będzie zawsze przemiawiać w wielu językach, a nie tylko językiem Twoich potrzeb, pragnień, jak sen...Baśń, po prostu sięga głębiej, niż, sen...Nie tylko do Twoich własnych, osobistych źródeł...(sen , czywiście też,ale w inny spsób i na innych zasadach)
jerez pisze:To niebezpieczne bawic sie basniami.
Tak, dlatego kiedyś baśni nie opowiadało się dzieciom, a zeby wysłuchać niektórch z nich, trzeba było urodzić się albo mężczyzną, albo kobietą...

jerez pisze:Sny stanowia tez pewnego rodzaju zabezpieczenie. Jesli cos idzie nie tak, zaraz sen bedzie mowil ze cos jest nie tak. Basn tego ci nie powie.
Nieprawda - basnie spełniają dokladnie tę samą rolę (wentyl bezpieczeństwa). Dlatego tak ważna jest w baśniach rola postaci negatywnych i mechanizm utożsamienia...

jerez pisze:Po prostu nie ma sensu zaczynac od najglebszej warstwy skoro nie przekopalo sie przez swoje warstwy cebuli.
W baśni zawsze zaczynasz od najprostszych sensów i stopniowo dochodzisz do tych uniwersalnych, ponadjednostkowych...baśń otwiera,a nie - zamyka:)

jerez pisze:I choc mozesz tak bawic sie basniami, osobiscie uwazam ze o wiele skuteczniej zaczac od wlasnych snow, nauczyc sie wlasciwego obrazowania, wyrobic wlasciwy dystans bo w przeciwnym razie bez przerobienia wlasnych projekcji (indywidualnych) nie dokopiesz sie do archetypów zbiorowych.
Wg mnie skuteczniejsza jest praca i tu i tu z symbolami.Jednoczesna, równoległa. Jak wspomniałam wcześniej - jedno warunkuje drugie.Baśń ma jednak tę przewagę nad snem,że kazda praca z interpretacją snu wcześniej czy późnej zaczyna czerpać z języka i baśniowej metaforyki...

jerez pisze:Poza tym np. jesli mamy jakies sen to lubimy dopisywac teorie do pasienia krow, i mozemy latwo sie oklamac ze zaglebiamy sie w glebsze warstwy, podczas gdy to bedzie zupelnie najbardziej zewnetrzna warstwa cebuli.
No właśnie - i co wtedy? W pracy z baśnią sie to nie zdarzy, gdyż w jej strukturę pierwotną jest już a priori wpisane takie podstawowe znaczenie..nawet jeśli dopuścisz się nadinterpetacji - nie naruszy ona uniwersalenj wymowy danego problemu, na który prędzej, czy później natrafisz (bo krążą satelitą po naszej kulturze) i skorygujesz swoje błędne nadinteretacje...Inna sprawa,ze te teksty, należące do zupełnie innej tradycji i wzorca kulturowego, funkcjonują teraz w innych kontekstach - trudno czasami dotrzeć do najprostszych nawet treści,jeśli ma sie do dyspozycji tylko disneyowską, skróconą i wygładzoną wersję jakiejs baśni :evil: ...No, ale to osobny problem....

jerez pisze:nie czuje sie na silach by mowic o tak glebokich warstwach. byc moze tak jest byc moze nie.. byc moze to co nam sie wydaje ze jest tym co jest nie jest tym co jest.
Tak o podziale treści uświadomionych i nieuświadomionych w basni pisal Jung i ja mu wierzę :)

jerez pisze:Cytat:
Nieświadomość zbiorowa jest natomiast symbolizowana w tzw. tekstach tradycyjnych w zupełnie inny sposób...


jak?
Jak wspomniałam wcześniej symbol baśniowy zawsze ma dwa wymiary i dwa ( co najmniej) znaczenia: jednostkowe i uniwersalne. Dobrym przykładem na zobrazowanie zbiorowej nieświadomości będzie np. las, albo morze i taki topos jest b. często wykrzystywany w baśniach dla zasygnalizowania,ze oto mamy do czynienia z żywiołem zbiorowej nieświadomości, czyli dzieją sie tu rzeczy dziwne, niewidoczne i nie do końca zrozumiałe...itd.

Intraneus pisze:Kiedys byly rytualy przejscia, dobrze rozwiniety system tabu, norm, praw, nakazow/zakazow, kazdy mial przydzielona role praktycznie od urodzenia. nie bylo wiec takich problemow jakie mamy obecnie. basnie sluzyly przede wszystkim zabawie i nauce. tlumaczyly, ze "tak jak jest", jest wlasnie "dobrze". utrzymywaly i tlumaczyly dany pozadek spoleczny.
Równie czesto go burzyły i wskazywały drogę do wyzwolenia się ze społecznych i kulturowych więzów..Znacie baśń o Sinobrodym z "1000 i 1 nocy" - najlepszy przykład na próbę obalenia patriarchatu (dlatego to dyżurna baśń feministek, obok Czerwonego Kapturka, oczywiście :wink: )...O Ikarze, czy Lucyferze już nie wspomnę...

Intraneus pisze:moim zdaniem podswiadomosc nigdy nie pozwolila by na pokazanie ci wiecej niz jest ci to potrzebne w danej chwili (lub inaczej - zobaczysz tyle ile jestes w stanie w danym momencie
Ta sama zasada działa w baśni. Np. bajki z 1000 i jednej nocy czytają i dzieci i dorośli...Byłoby to nie do pomyślenia jeszcze jakies 150 lat temu, ale to dowodzi,z espołeczeństwo ewoluuje - niekoniecznie obyczajowo.Po porstu inne treści stają sie dla nas ważne, itd. Seks nie jest takim tabu, jak kiedyś, a nawet istnieje tendencja do coraz szybszego uświadamiania dzieci.. itd.Co więcej - współczesne baśnie udowadniają jeszcze jedną ciekawą zasadę, ktora (ale tylko wg pewnej szkoły antorpologicznej ) kształtuje wszystkie typy kultur....Otóż, zgodnie z rozróżnieniem amerykańskiej antropolog Margaret Mead mozemy podzielić kulturę na kulturę postfiguratywną, konfiguratywną i prefiguratywną.W tej pierwszej dzieci czerpią wiedzę od rodziców, w drugiej - dzieci i rodzice uczą się głównie od rówieśników, a w ostatniej - rodzice i starsi, by nie stracić orientacji w szybko zmieniającej się rzeczywistości, są zmuszeni korzystać z wiedzy młodszych, swoich dzieci...Czytaliści może bajkę Leszka Kołakowskeigo "Bajka o smutnym nosorożcu"? To jest dokładnie to, o czym mówiła (70 lat temu!) M. Mead - kultura prefiguratywna. :D

Intraneus pisze:kazdy twór stworzony przez czlowieka jest nosnikiem kultury, nawet wykałaczka
Dzieki powyższemu przykładowi (bajka filozoficzna autorstwa L. Kołakowskiego) jestem w stanie uwierzyć, ze baśń jest nie tylko nośnikiem kultury - jest wręcz jej katalizatorem :D


Pozdrawiam.
m.
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Carl Gustav JUNG

Nieprzeczytany post autor: jerez »

moi pisze:jerez napisał/a:
To niebezpieczne bawic sie basniami.

Tak, dlatego kiedyś baśni nie opowiadało się dzieciom, a zeby wysłuchać niektórch z nich, trzeba było urodzić się albo mężczyzną, albo kobietą...
:) no a teraz mamy takie np Matrix - y basnie na ekranie. I choc nie prawdziwe, tez otwieraja oczy.

moi pisze:W pracy z baśnią sie to nie zdarzy, gdyż w jej strukturę pierwotną jest już a priori wpisane takie podstawowe znaczenie..nawet jeśli dopuścisz się nadinterpetacji - nie naruszy ona uniwersalenj wymowy danego problemu, na który prędzej, czy później natrafisz (bo krążą satelitą po naszej kulturze) i skorygujesz swoje błędne nadinteretacje...
kazda nasza nadinterpretacja wydaje sie nam ostateczna. mam do takiej zabawy bardzo duzy dystans. Owszem, kazdy uczyl sie interpretacji poczawszy od szkoly podstawowej.
pamietam ze pare razy dostalem pale z mojej ostatecznjej wg mnie oczywiscie interpretacji tekstu. Te jednyki nauczyly mnie pokory i dzielnie korzystalem potem ze sciag :twisted:
moi pisze: Tak o podziale treści uświadomionych i nieuświadomionych w basni pisal Jung i ja mu wierzę Smile
tez mu wierze.
a czy widzisz je w sobie? bo ja nie siegam tak gleboko. chodzi mi o swiadomosc zbiorowa.
moi pisze:.Znacie baśń o Sinobrodym z "1000 i 1 nocy" - najlepszy przykład na próbę obalenia patriarchatu (dlatego to dyżurna baśń feministek, obok Czerwonego Kapturka, oczywiście Wink )

A teraz na kotelt schabowy mowia kotleta schabowa bo tamta nazwa je obraza :mrgreen:

moi pisze:Nieprawda - basnie spełniają dokladnie tę samą rolę (wentyl bezpieczeństwa). Dlatego tak ważna jest w baśniach rola postaci negatywnych i mechanizm utożsamienia...
ok, ale to ty interpretujesz a interpretacja jest twoja mysla. Ja tylko wskazuje caly czas fakt, ze zarowno tak jak w interpretacji snow jak i basni mozemy ulec nadinterprecaji. I o ile ulegniesz nadinterprecji w obrazowaniu snu, to twoja nieswiadomosc bedzie ci podsuwac kolejne obrazy senne mowiace o tym czego nie dostrzeglas, bo sen wyplywa z ciebie. Basn ci tego nie powie bo wyplywa z kartek.
moi pisze:Wg mnie skuteczniejsza jest praca i tu i tu z symbolami.Jednoczesna, równoległa. Jak wspomniałam wcześniej - jedno warunkuje drugie.Baśń ma jednak tę przewagę nad snem,że kazda praca z interpretacją snu wcześniej czy późnej zaczyna czerpać z języka i baśniowej metaforyki...
To prawda ze sny potrafia byc niezwykle, basniowe. Bardzo mozliwe ze czesc z nich przerodzila sie potem w basnie. Ale o przewadze basni nad snem, ani snu nad basnia bym nie decydowal, bo basn odnosi sie przede wszystkim do ogolu spoleczenstwa a sen przede wszystkim do nas samych.
intraneus pisze:masz jakies przyklady na popracie swoich slow? nie sadze zeby nam sie to do tej pory przydazylo, wiec pewnie poslugujesz sie swoimi/cudzymi przemysleniami. swoje - udowodnij, cudze - przedstaw zrodla.
O tym ze problemem moze byc integracja tresci powiedziala mi pewna pani doktor ktora tez znasz i pewnie domyslasz sie o kim mowie. Pisalem ze to co wyplywa moze za szybko wyplywac, i dobrze myslisz ze moze to nastapic za pomoca amplifikacji, bo amplifikacja moze byc rowniez medytacja, czy zwykle zdarzenia ktore akurat sie teraz wydarza i cos tam porusza. Nie jest problemem ilosc informacji jakie sie wydostaja z nieswiadomosci ale problemem w tym przypadku jest integracja. Po prostu nastepuje inflacja tresci nieswiadomych. I owszem nasza nieswiadomosc choc dazy do rownowagi to tak jak moze sie za malo wylewac wody nieswiadomosci, tak moze sie tez wylewac jej za duzo.


pzdr
mat :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”