James Randi - pogromca duchów
James Randi - pogromca duchów
"James Randi od dziesięciu lat oferuje milion dolarów każdemu, kto potrafi zaprezentować choć jeden nadprzyrodzony czyn. Jak na razie nie wypłacił nawet centa. "
"James Randi to demaskator pseudonauki, pogromca cudotwórców, astrologów, jasnowidzów, telepatów, radiestetów, psychokinetyków... Częsty komentator amerykańskiego programu TV "Bullshit" ("Gówno prawda"), którego autorzy kpią i nabijają się z ludzkiej naiwności i wiary w nadprzyrodzone moce."
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4043366.html
Re: James Randi - pogromca duchów
http://www.nautilus.org.pl/?i=560 rok temu zapowiadał że odbierze te bańke jednak Randi nadal ją ma :lol:
edit: nie rok a 3 lata temu :lol: :lol: :lol:
edit: nie rok a 3 lata temu :lol: :lol: :lol:
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
Co nie zmienia faktu, że coś w rodzaju "przebłysków" jasnowidzenia ma każdy z nas - czujemy np. kiedy ktoś ma zapukać do drzwi, albo kiedy zadzwoni telefon, albo kogo spotkamy (z dawno niewidzianych osób), itd. Albo mamy prorocze sny...Problem w tym, że jakby to powiedzieć, naprawdę ciężko to "udowodnić". Jednakże np. Na kursach Metody Silvy tzw. diagnozowanie osób chorych wynosi ok 90 % trafności - jeśli się regularnie ćwiczy ta umiejętność może się rozwijać, jeśli nie - zanika, zapominasz o niej... Byłam, widziałam, itd...Inna sprawa, że być może jest to "naturalna", trochę zapomniana umiejętność polegająca na tym, ze oprócz przesłanek racjonalnych kierujemy się w życiu także intuicją, itd...Jeśli motywacją do rozwijania się w ten sposób byłyby tylko względy finansowe, to wg mnie byłoby to śmieszne...to tak, jakby do robienia obiadu używać rakiety kosmicznej Dlatego ci, co mogliby z łatwością pozbawić Randiego owej bańki dolców nie zrobią tego - po cóż miały by im być potrzebne zielone, szeleszczące papierki? :lol:keylan pisze:rok temu zapowiadał że odbierze te bańke jednak Randi nadal ją ma
To taka moja, trochę pokrętna, teoria na ten temat
Pozdrawiam.m.
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
PS: Ach, bo zapomniałam dodać,ze oprócz "diagnozowania", na kursach Silvy robi się także "uzdrawianie" - z równie podobną skutecznością, tzn. w ok 90 % przypadków następuje poprawa, itd.
To,żeby było jasne, że chodzi o tzw. "cuda", a nie tylko intuicję
POzdrawiam.m.
To,żeby było jasne, że chodzi o tzw. "cuda", a nie tylko intuicję
POzdrawiam.m.
Re: James Randi - pogromca duchów
Pozwólcie, że dołączę do dyskusji...
Problem jest z definicją "cudu" oraz "zdolności nadprzyrodzonej".
Zacznijmy od drugiego: "zdolność nadprzyrodzona", z czym tak naprawdę się rodzimy ?
Na początku mamy niewiele zdolności - nabywamy je z czasem - np. nabywamy zdolność prowadzenia pojazdu albo zostajemy ratownikiem GOPR.
Powiedzmy, że ktoś potrafi uzdrawiać - jakieś "ręce które leczą" i potrafią usuwać guzy rakotwórcze etc. - zawsze można by takiej osobie zarzucić, że to żadna zdolność "nadprzyrodzona" bo nabyła ją w jakiś sposób, podobnie jak można wykształcić się na dziennikarza albo biologa. James Randi zawsze mógłby takiego argumentu w ostateczności użyć.
"Cud" - co to jest ? Coś co nie da się wytłumaczyć współczesnymi metodami naukowymi ? Zgoda, z tym, że w dawnych czasach nie udawało się wyjaśniać wielu zjawisk- a teraz jest to już możliwe.
Dlatego James Randi zawsze może użyć argumentu, że owszem, może coś wygląda na cud, ale nim nie jest, poczekajmy 50 lat a na pewno znajdą się jakieś metody na wyjaśnienie "cudu".
W sumie dla Pana Jamesa to jest chyba wygodna sytuacja - chodźcie tu do mnie cudotwórcy, nie macie szans
Problem jest z definicją "cudu" oraz "zdolności nadprzyrodzonej".
Zacznijmy od drugiego: "zdolność nadprzyrodzona", z czym tak naprawdę się rodzimy ?
Na początku mamy niewiele zdolności - nabywamy je z czasem - np. nabywamy zdolność prowadzenia pojazdu albo zostajemy ratownikiem GOPR.
Powiedzmy, że ktoś potrafi uzdrawiać - jakieś "ręce które leczą" i potrafią usuwać guzy rakotwórcze etc. - zawsze można by takiej osobie zarzucić, że to żadna zdolność "nadprzyrodzona" bo nabyła ją w jakiś sposób, podobnie jak można wykształcić się na dziennikarza albo biologa. James Randi zawsze mógłby takiego argumentu w ostateczności użyć.
"Cud" - co to jest ? Coś co nie da się wytłumaczyć współczesnymi metodami naukowymi ? Zgoda, z tym, że w dawnych czasach nie udawało się wyjaśniać wielu zjawisk- a teraz jest to już możliwe.
Dlatego James Randi zawsze może użyć argumentu, że owszem, może coś wygląda na cud, ale nim nie jest, poczekajmy 50 lat a na pewno znajdą się jakieś metody na wyjaśnienie "cudu".
W sumie dla Pana Jamesa to jest chyba wygodna sytuacja - chodźcie tu do mnie cudotwórcy, nie macie szans
Cały czas jest teraz.
Re: James Randi - pogromca duchów
ja bym stawiał raczej na podświadomość/niewykorzystaną część mózgu w końcu wykorzystujemy tylko te 10-15%(chyba?) naszych mózgów a co z resztą? jeśli jesteśmy w stanie uruchomić odpowiednie części mózgu i pokierować procesami wewnątrz nas które zwykle są kontrolowane przez te częsci bez udziału świadomości to np poprawa wzroku byłaby możliwa, równierz nasza podświadomość prawdopodobnie odbiera sygnały ktore nasza świadomość omija... -to taka moja teoria, jednak co innego to a co innego wyginanie łyżeczek siłą woli, cudowna działalność form w pierscieniach atlantów, różdżki, "cyganka prawde ci powie" itd... A co do bańki to oprócz grupki altrustów jest masa szarlatanów zwyczajnie wyciągających kase, popatrz do środka np pisemka Wróżka ile jest reklamówek "magicznych talizmanów cywilizacji UHU-BUHU za jedyne 199,99+kozty wysyłki" "wszystkowiedzących Davidów Harkleyów za jedyne 9.99 za minute+VAT" i to w nich wycelowane jest działanie tego Randiego przynajmniej ja tak to widze.
EDIT:
TeZet wątpie by takie działanie przeszło zwłaszcza że obalanie cudotwórców odbywa się często przed okiem kamery, gdyby taki Randi w ten sposób próbował coś obalić na oczach widowni to zostałby wygwizdany bo to by była tylko sztuczka metodologiczna/semantyczna
EDIT:
TeZet wątpie by takie działanie przeszło zwłaszcza że obalanie cudotwórców odbywa się często przed okiem kamery, gdyby taki Randi w ten sposób próbował coś obalić na oczach widowni to zostałby wygwizdany bo to by była tylko sztuczka metodologiczna/semantyczna
Re: James Randi - pogromca duchów
Keylan: może jest tak, że ta pozostała część mózgu jest wykorzystana tylko bez udziału świadomości, ale niestety niewiele o tym wiem - może faktycznie 85 - 90% naszego mózgu "leży odłogiem" ?
Po za tym, nie napisałem jednego: działalność Pana Ramdi rzeczywiście jest pożyteczna jeżeli chodzi o aspekt demaskowania naciągaczy i manipulatorów, jestem jednak Ciekawy jak "ewentualnie" zmieniło by się podejście Ramdiego po jakimś przeżyciu mistycznym czy spotkaniu z jednym z buddyjskich mistrzów
Jeszcze jedna sprawa: styk psyche a świata materialnego, osobiście w sumie nie wierzę w możliwość oddziaływania za pomocą psychiki/sił mentalnych na świat materialny, Ramdi chyba jeszcze bardziej w to nie wierzy.
Wcześniej próbowałem w sumie przeanalizować sytuację jak zachowałby się Ramdi (a jak każdy z nas ?) w sytuacji kiedy jednak ktoś w jego programie przedstawiłby "Cud" lub "zdolność nadprzyrodzoną".
Po za tym, nie napisałem jednego: działalność Pana Ramdi rzeczywiście jest pożyteczna jeżeli chodzi o aspekt demaskowania naciągaczy i manipulatorów, jestem jednak Ciekawy jak "ewentualnie" zmieniło by się podejście Ramdiego po jakimś przeżyciu mistycznym czy spotkaniu z jednym z buddyjskich mistrzów
Jeszcze jedna sprawa: styk psyche a świata materialnego, osobiście w sumie nie wierzę w możliwość oddziaływania za pomocą psychiki/sił mentalnych na świat materialny, Ramdi chyba jeszcze bardziej w to nie wierzy.
Wcześniej próbowałem w sumie przeanalizować sytuację jak zachowałby się Ramdi (a jak każdy z nas ?) w sytuacji kiedy jednak ktoś w jego programie przedstawiłby "Cud" lub "zdolność nadprzyrodzoną".
Cały czas jest teraz.
Re: James Randi - pogromca duchów
Moi drodzy, Wasze komentarze skłaniają mnie do dwóch stwierdzeń:
1. Ludzie tacy jak Randi zawsze będą mieli pracę.
2. Randi ma rację podchodząc do tego wszystkiego z humorem.
Pozdrawiam
1. Ludzie tacy jak Randi zawsze będą mieli pracę.
2. Randi ma rację podchodząc do tego wszystkiego z humorem.
Pozdrawiam
Re: James Randi - pogromca duchów
To teraz wyobraźmy sobie spotkanie i dyskusję Ramdiego z autorem chyba już zakończonego TVNowskiego programu "Nie do wiary", szefem "Strefy 11" i kapitanem "Nautilusa", Maciejem Trojanowskim :lol:
Cały czas jest teraz.
Re: James Randi - pogromca duchów
Budda nie ptorzebowal czynic cudow, by propagowac Dhamme.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: James Randi - pogromca duchów
Siristru (szkoła Therawady) pokazywał kiedyś jakieś malowidło, na którym Budda unosi się nad jeziorem (rzeką ?) i świeci.
Pozdrawiam
/M
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: James Randi - pogromca duchów
Nie potrzebował czy nie czynił? - To są dwie różne rzeczy.miglance pisze:Budda nie potrzebowal czynić cudów, by propagować Dhamme.
W buddyzmie nie należy oczekiwać cudów.
“Nikt by nigdy nie umierał gdyby choroby mogły byc leczone dzięki modlitwom. Choroba i śmierć są rzeczami naturalnymi’’
Honen
Re: James Randi - pogromca duchów
Ludzie oczekuja cudow, bo chca byc jak dzieci. To jest zle
@Abgal Gdyby Budda czynil cuda, to cale jego nauczanie byloby bezsensowne. Budda zreszta sam odrzucil czynienie cudow ponadnaturalnych mocy i telepatii jako sposobu na przyciaganie wiernych. Jedynym dopuszczalnym "cudem" jest nauczanie. Dzieki nauczaniu mozna przekonac czlowieka i czlowiek moze osiagnac nadzwyczajne moce, ale ma je dla siebie, a nie dla popisywania sie. (Kevatta Sutta)
@Abgal Gdyby Budda czynil cuda, to cale jego nauczanie byloby bezsensowne. Budda zreszta sam odrzucil czynienie cudow ponadnaturalnych mocy i telepatii jako sposobu na przyciaganie wiernych. Jedynym dopuszczalnym "cudem" jest nauczanie. Dzieki nauczaniu mozna przekonac czlowieka i czlowiek moze osiagnac nadzwyczajne moce, ale ma je dla siebie, a nie dla popisywania sie. (Kevatta Sutta)
Re: James Randi - pogromca duchów
Czy mógłbyś wyjaśnić dlaczego "to jest zle"?miglance pisze:Ludzie oczekuja cudow, bo chca byc jak dzieci. To jest zle
Re: James Randi - pogromca duchów
Tak, ludzie oczekują, że coś się za nich załatwi samo. Pragną dla siebie 'luksusu' nieponoszenia konsekwencji i możliwości uzyskiwania wszystkiego metodą 'stoliczku nakryj się'. Dlatego pragną cudów. Nie każdy jest jednak gotów przyjąć to do wiadomości. Nie ma w tym nic złego - to jest stan zastany, który należy zaakceptować/zrozumieć.miglance pisze:Ludzie oczekuja cudow, bo chca byc jak dzieci.
Ty się opierasz (jak sądzę) na pismach palijskich. Ja opieram się na naukach Shinrana, który 800 lat temu miał odwagę głosić, że cudów nie ma. Nie głosił, że nie należy bądź nie trzeba ich czynić, ale że ich NIE MA (nie zdarzają się).miglance pisze:Dzieki nauczaniu mozna przekonac czlowieka i czlowiek moze osiagnac nadzwyczajne moce, ale ma je dla siebie, a nie dla popisywania sie. (Kevatta Sutta)
Re: James Randi - pogromca duchów
A tak na marginesie: co to w ogóle są cuda?
Czy to jest jakiś skutek, który nie ma przyczyny? Nie rozumiem tego słowa - po prostu.
Czy to jest jakiś skutek, który nie ma przyczyny? Nie rozumiem tego słowa - po prostu.
Re: James Randi - pogromca duchów
Encyklopedia PWN:macadamia pisze:A tak na marginesie: co to w ogóle są cuda?
Czy to jest jakiś skutek, który nie ma przyczyny? Nie rozumiem tego słowa - po prostu.
cud, religiozn. zjawisko naruszające prawa przyrody, wyjaśniane w religiach jako ingerencja sił nadprzyrodzonych (np. uzdrawianie chorych);
Re: James Randi - pogromca duchów
Dzięki wielkie Abgal za tę definicję, ale ja niestety, nadal nie rozumiem Jak coś może występować w przyrodzie i jednoczesnie "naruszać prawa przyrody"? Skoro coś jest - to znaczy, że zaistniało i nie może być "wbrew byciu". A jeśli coś nie istnieje... no... swego czasu Trungpa pisał że właściwie wszystkie rzeczy "nieistniejące" w naszej wyobraźni są jedynie zestawieniem z elementów rzeczy istniejących, które znamy. Bo nie można sobie wyobrazić czegoś, czego nie ma.abgal pisze:Encyklopedia PWN:
cud, religiozn. zjawisko naruszające prawa przyrody, wyjaśniane w religiach jako ingerencja sił nadprzyrodzonych (np. uzdrawianie chorych);
Re: James Randi - pogromca duchów
W to, że w ogóle istnieją jakiekolwiek prawa przyrody, też jedynie _wierzymy_. Wiara ta jednak znajduje bardzo szerokie potwierdzenie.macadamia pisze: Jak coś może występować w przyrodzie i jednoczesnie "naruszać prawa przyrody"?
Zwróć uwagę, że Budda nauczał, że wszelkie istoty 'nadprzyrodzone' tak samo podlegają prawu karmy jak i cała 'reszta świata'.
Przesadzasz. Mogę sobie np. wyobrazić smoka wawelskiego albo smurfa Marudęmacadamia pisze: Bo nie można sobie wyobrazić czegoś, czego nie ma.
Chciałbym więcej napisać na ten temat, ale muszę lecieć...
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: James Randi - pogromca duchów
No właśnie.macadamia pisze:Bo nie można sobie wyobrazić czegoś, czego nie ma.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: James Randi - pogromca duchów
Prawa przyrody to jest jedynie jakby sposób porządkowania tego, co się zdarza. Nie istnieją prawa przyrody bez przyrody, a jeśli chodzi o istnienie ich jako funkcji przyrody - to funkcja ta jest zmienna i zależna od bardzo wielu czynników. Innymi słowy: nie da się dwa razy powtórzyć tego samego doświadczenia, bo przez ten kawałek czasu coś się już zmieniło.abgal pisze:W to, że w ogóle istnieją jakiekolwiek prawa przyrody, też jedynie _wierzymy_. Wiara ta jednak znajduje bardzo szerokie potwierdzenie.
Dla mnie jest ciekawsze, że Budda mówił, że jako Budda zna wszystkie przyczyny wszystkich skutków. To mi zaimponowałoabgal pisze:Zwróć uwagę, że Budda nauczał, że wszelkie istoty 'nadprzyrodzone' tak samo podlegają prawu karmy jak i cała 'reszta świata'.
Ale ten obraz w Twojej wyobraźni jakoś powstał, prawda? Smerfa Marudę widziałeś zapewne w dobranocce, a wizerunek smoka wawelskiego albo też gdzieś widziałeś, albo zestawiasz go jako zbiór np. kawałka dinozaura, ze skórą krokodyla, głową jaszczurki itp. Chodzi mi o to, jak działa wyobraźnia - szuka coś, co zna i dokonuje przeróbek. Trungpa pisał o rogach zająca. Zająca można sobie wyobrazić z rogami, ale nie z rogami zajęczymi . To jest temat dotyczący twórczości - w zasadzie każda twórczość jest "odtwórcza". Ale to temat rzeka.abgal pisze:Przesadzasz. Mogę sobie np. wyobrazić smoka wawelskiego albo smurfa Marudęmacadamia pisze: Bo nie można sobie wyobrazić czegoś, czego nie ma.
To jak dolecisz to napisz coś więcej Pozdrawiam!abgal pisze:Chciałbym więcej napisać na ten temat, ale muszę lecieć...
- LordD
- Posty: 2542
- Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Re: James Randi - pogromca duchów
Są na tym świecie rzeczy, które się fizjonomom nie śniły. (F.Kiepski) Randi to głupiec i showman.
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
Robi sprytnie reklamę samemu sobie. Ma facet głowę do interesów, po prostu.LordD pisze:Randi to głupiec i showman.
Pozdrawiam.m.
PS: Pamiętacie fenomen Kaszpirowskiego w Polsce? Adin, dwa, tri, czitirij...pamagło? niet? a mnie pamagło! hehe
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
Powiem może o jeszcze jednej rzeczy, którą zauważyłam podczas Kursów Silvy: wielu ludzi, którzy na te kursy przychodziło, potrzebowało właściwie tylko jednej rzeczy - nadziei. Że mąż wróci, ze syn przestanie pic, że operacja się powiedzie, że wnuczka zostanie wyleczona z białaczki, że dostanę pracę, że przestanę rozpaczać po śmierci kogoś bliskiego... To jedno. Drugie, to to, ze tej nadziei nie dostali w sposób "konwencjonalny": od bliskich, znajomych, terapeutów, itd. Zabrakło wystarczająco dużo czasu, energii, czy pieniędzy - nie znalazł się też nikt, kto mógłby im to ofiarować w sposób, jakiego akurat potrzebowali...W pewien sposób więc, te kursy spełniły swoje zadanie - obudziły w iluś tam ludziach ogromne pokłady nadziei. Paru z nich na pewno zmieniło dzięki temu życie swoje i swoich bliskich na lepsze. Cud, o którym tu mówimy, w pewnym sensie,ten cud się tu wydarzył...
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam.m.
Re: James Randi - pogromca duchów
Moi czyli co taki zaawansowany efekt placebo?
Naviare necesse est, Vivere non est necesse.
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
No nie mów,że nie wiesz Chodzi o cud w postaci "uruchomienia" nieograniczonych możliwości tkwiących w nas samych. To działa w prosty sposób - jeśli masz dużo negatywnych doświadczeń, masz dostęp prawie wyłącznie do "negatywnych" plików, jeśli masz dużo "dobrych" doświadczeń, masz dostęp do "pozytywnych" plików. Problem polega na tym, w jaki sposób "zamienić" pliki "negatywne" na "pozytywne". Buddyzm ma swoje metody, psychoterapia swoje, a czasami trzeba ludzi chyba po prostu "podkręcić" wiarą w cud, żeby ten "prawdziwy" cud - cud "psychiczno-duchowo-mentalnej" przemiany mógł się dokonać. Czy jakoś tak...keylan pisze:Moi czyli co taki zaawansowany efekt placebo? Smile
Pozdrawiam.m.
- miluszka
- ex Global Moderator
- Posty: 1515
- Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
- Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
- Lokalizacja: Kraków
Re: James Randi - pogromca duchów
A jeśli to nie jest cud - to co?
As of today, Feb. 4, Chogye Rinpoche has remained in tukdam or "spiritual practice" (thugs dam), the meditative state where the breathing has ceased but the mind is still connected to the body. Only the most subtle consciousness remains, becoming all-pervasive, and the subtle life-force withdraws from the entire body, and remains only as warmth in the area of the heart. When great lamas pass away, their tukdam experience is resting in the clear light of the dharmakaya, the clear light awareness of the ground of being (zhi'i osal). A realized master such as Chogye Trichen Rinpoche remains in the state of dharmakaya buddhahood, resting in the nature of reality, dharmata. A master may remain in this state for a few days or longer, prior to manifesting sambhogakaya and nirmanakaya enlightened emanations for the benefit of sentient beings.
Całość relacji jest tu:
blazing splendor blog
A ja tam jako prawowierna buddystka linii Kagju wierzę w wiele cudów, które dzieją się w obecności, czy też dzięki nauczycielom.
As of today, Feb. 4, Chogye Rinpoche has remained in tukdam or "spiritual practice" (thugs dam), the meditative state where the breathing has ceased but the mind is still connected to the body. Only the most subtle consciousness remains, becoming all-pervasive, and the subtle life-force withdraws from the entire body, and remains only as warmth in the area of the heart. When great lamas pass away, their tukdam experience is resting in the clear light of the dharmakaya, the clear light awareness of the ground of being (zhi'i osal). A realized master such as Chogye Trichen Rinpoche remains in the state of dharmakaya buddhahood, resting in the nature of reality, dharmata. A master may remain in this state for a few days or longer, prior to manifesting sambhogakaya and nirmanakaya enlightened emanations for the benefit of sentient beings.
Całość relacji jest tu:
blazing splendor blog
A ja tam jako prawowierna buddystka linii Kagju wierzę w wiele cudów, które dzieją się w obecności, czy też dzięki nauczycielom.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: James Randi - pogromca duchów
Hm, ale dlaczego na przykład nikt jeszcze nie sfilmował i udostępnił publicznie rozpuszczania się w tęczowe ciało, lub nie zostało to poddane rzetelnie przeprowadzonym badaniom naukowym ?
Jak rozumiem tęczowe ciało można zamanifestować również przed śmiercią - i są też (czy nie ma już?) mistrzowie, którzy mają zrealizowane tęczowe ciało.
Pozdrawiam
/M
Jak rozumiem tęczowe ciało można zamanifestować również przed śmiercią - i są też (czy nie ma już?) mistrzowie, którzy mają zrealizowane tęczowe ciało.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
Ale po co? Żeby sprawdzić jak "to" działa? Jeśli wierzysz - to nie sprawdzasz, a jeśli sprawdzasz, to z założenia nie wierzysz, więc po co ci te "cuda"? Dla tych, co "nie wierzą" pozostaną one chyba, po prostu, niedostępne...Oni potrzebują innych cudów, takich, w które uwierzą - cudu techniki, nauki, itp. Porównaj np. umysł człowieka, który wierzy w cud powstawania tęczowego ciała do umysłu dziecka - dzieci wierzą w wiele rzeczy, które są np. sprzeczne z logiką i w ogóle sprzeczne z prawami przyrody, itd. Zajęcze rogi - no problem. Ludzie latają, czy mają tęczowe ciała - no problem. Itd.booker pisze:Hm, ale dlaczego na przykład nikt jeszcze nie sfilmował i udostępnił publicznie rozpuszczania się w tęczowe ciało, lub nie zostało to poddane rzetelnie przeprowadzonym badaniom naukowym ?
A jak powszechnie wiadomo - "dzieci wiedzą lepiej"
Czemu nie, czemu nie....
Re: James Randi - pogromca duchów
wiem, szkoda tylko że jest to przedstawiane jako cudotwórstwo, działanie sił nadprzyrodzonych itd...moi pisze:No nie mów,że nie wieszkeylan pisze:Moi czyli co taki zaawansowany efekt placebo? Smile
Pozdrawiam.m.
pozdrawiam
P.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: James Randi - pogromca duchów
Nie wiem o jakim rodzaju wiary tu mówisz - o ślepej wierze ?moi pisze:Ale po co? Żeby sprawdzić jak "to" działa? Jeśli wierzysz - to nie sprawdzasz, a jeśli sprawdzasz, to z założenia nie wierzysz, więc po co ci te "cuda"?
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
Dlaczego, szkoda? Rozumiem, jak ktoś wmawia choremu człowiekowi, że wyzdrowieje, a w gruncie rzeczy chodzi mu jedynie o własne korzyści materialne, czy inne korzyści, nie zaś czyste, bezinteresowne działanie- to faktycznie, należy przed tym przestrzegać ...ale tu chodzi o coś innego... wiarę w cud właśnie, bo wszystko inne (ludzie, środki materialne i tzw. środki konwencjonalne) zawiodły... chodzi o pokonanie własnej słabości i niewiary - jeśli jesteś do tego zdolny, dostaniesz swój cud.keylan pisze:szkoda tylko że jest to przedstawiane jako cudotwórstwo, działanie sił nadprzyrodzonych itd.
Weźmy np. śmierć - umierasz, nie ma cię, biologiczne funkcje organizmu zakończyły swoją działalność, nie ma cudów...Ale np. dla chrześcijanina śmierć jest obszarem dokonania się pewnego cudu, cudu związanego z posiadaniem wiary w zbawczą moc Bożej opieki i miłości nad tobą....( nie darmo mówi się w katolicyzmie, że wiara jest darem, niektórzy go po prostu nie mają, nie prosili o niego, nie było im dane tego doświadczyć). Wg mnie najtrudniej na tym świecie jest agnostykom i solipsystom - oni są faktycznie zdani tylko na własne zmysły, poruszające się jedynie po powierzchni zdarzeń...(przepraszam za poetyckie ujęcie tej kwestii)...no,ale to kwestia wyboru, że tak powiem...
Pozdrawiam.m.
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
Nie, raczej o zaufaniu i otwartości, które powodują,ze nie masz potrzeby sprawdzania, czy dążenia do tego, żeby coś sprawdzić.booker pisze:Nie wiem o jakim rodzaju wiary tu mówisz - o ślepej wierze ?
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: James Randi - pogromca duchów
Czy wykluczasz w takim razie bycie otwartym i ufnym (acz nie "w klapach"), lecz ciekawskim ?moi pisze:Nie, raczej o zaufaniu i otwartości, które powodują,ze nie masz potrzeby sprawdzania, czy dążenia do tego, żeby coś sprawdzić.booker pisze:Nie wiem o jakim rodzaju wiary tu mówisz - o ślepej wierze ?
Dzieci są wszystkiego ciekawe - a jak powszechnie wiadomo "dzieci wiedzą lepiej".
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: James Randi - pogromca duchów
Alez cuda istnieja!!! Istnieja w naszym umysle i tak sa tworzone. Uzycie tu slowa "iluzja" jest semantycznie wlasciwe, ale niewskazane. Cud jako nieopisany i niewyjasniony ma wieksza sile razenia niz iluzja. Cudotworcy wywoluja wiare w cuda i na tej podstawie zdobywaja uczniow. Budda kaze wstrzymywac sie przed czynieniem cudow, co samo w sobie jest wyzszym stadium moralnym.abgal pisze: Ty się opierasz (jak sądzę) na pismach palijskich. Ja opieram się na naukach Shinrana, który 800 lat temu miał odwagę głosić, że cudów nie ma. Nie głosił, że nie należy bądź nie trzeba ich czynić, ale że ich NIE MA (nie zdarzają się).
Shiran jest tu zupelnie nie na temat. Problemem nie jest to czy cuda sa zgodne z prawem Karmy (Budda w Kanonie Palijskim uwazal tak samo jak Shinran). Ale to na jakiej podstawie indoktrynujemy wiernych. Ludzie maja tendencje do intelektualnego lenistwa i stad takie opinie, ze osoby odwazne i madre, ktore demaskuja cuda jak Randi sa "glupcami" bo nie widza rzeczy, ktore sie "nie snily filozofom".
Racjonalizm jest podstawa oswiecenia, nie dlatego, ze odrzucamy cuda jako nieistniejace, ale dlatego odrzucamy cuda jako niepotrzebne naszemu szalejacemu ego.
Osoby ktore wierza tez sa zdane tylko na swoje zmysly, a poruszaja sie po swiecie znacznie plyciej niz Ci, ktorzy dostrzegli wspolzaleznosc. Zwierzeta nie wierza w cuda bo nie maja potrzeby budowania swojego "ja" tak jak ludzie. Czlowiek potrzebuje "ja" i to jest wlasnie "cudem". Jednak pelnie czlowieczenstwa osiagasz dopiero wtedy, gdy pozbywasz sie wiary - ona jest magnesem, ktory trzyma czlowieka w samsarze. Miec wlasne "ja" i porzucic je, to jest najwieksze osiagniecie. Ale wymaga zaakceptowania tego ze pod tym co nazywasz "jedynie powierzchnia zdarzen" nie ma zadnej glebii! Nie ma niczego! Jest tylko ta "zewnetrzna powierzchnia" a pod nia kryje sie PUSTKA!!! To jest esencja Buddyzmu, nie na darmo Budda i wielcy mistrzowie uzywaja slowa pustka!moi pisze:.
Weźmy np. śmierć - umierasz, nie ma cię, biologiczne funkcje organizmu zakończyły swoją działalność, nie ma cudów...Ale np. dla chrześcijanina śmierć jest obszarem dokonania się pewnego cudu, cudu związanego z posiadaniem wiary w zbawczą moc Bożej opieki i miłości nad tobą....( nie darmo mówi się w katolicyzmie, że wiara jest darem, niektórzy go po prostu nie mają, nie prosili o niego, nie było im dane tego doświadczyć). Wg mnie najtrudniej na tym świecie jest agnostykom i solipsystom - oni są faktycznie zdani tylko na własne zmysły, poruszające się jedynie po powierzchni zdarzeń...(przepraszam za poetyckie ujęcie tej kwestii)...no,ale to kwestia wyboru, że tak powiem...
Pozdrawiam.m.
Re: James Randi - pogromca duchów
właśnie z tego powodu szkoda.moi pisze:[Dlaczego, szkoda? Rozumiem, jak ktoś wmawia choremu człowiekowi, że wyzdrowieje, a w gruncie rzeczy chodzi mu jedynie o własne korzyści materialne, czy inne korzyści,
Pozdrawiam.m.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: James Randi - pogromca duchów
Hmm - zgadza sie - ogólnie "cud" to społeczny zachwyt nad jakimś zjawiskiem - a co jest rzadkie - jest cenne - jak złoto - albo jak platyna :))miglance pisze: Racjonalizm jest podstawa oswiecenia, nie dlatego, ze odrzucamy cuda jako nieistniejace, ale dlatego odrzucamy cuda jako niepotrzebne naszemu szalejacemu ego.
Dla mnie personalnie niemożliwym jest mieć taki sam stan koncentracji - bo zawsze jest inny, być moze na równi głęboki - ale inny - co widać i czuć. Randi może nie wiedzieć o tym - takie cos jak na przykład jasnowidzenie byc moze komuś może sie zdarzyć - faktyczne i prawdziwe - przez ułamek chwili - czego nigdy w życiu potem nie powtórzy. Nie znaczy to dokładnie nic - oprócz czegoś co sie wydarzyło i było rzadkie. Ale powtórzyć? Tak jak z koncentracją - nigdy do tej samej wody sie nie wchodzi...
A ze ludzie miewają różne stany swiadomości i te stany są rzadkie acz prawdziwe - w to personalnie wierzę, co nie znaczy że wierzę w cuda - wierzę, że umysł to coś bardzo subtelnego co moze zagłebic sie w różnych rejonach i różnorako oddziaływać.
http://theravada.na.mahajana.net/html/s ... ki_14.html
W tej suttcie nieco o tym co mnich potrafi, jeśli potrafi co innego :))
metta&peace
p.
Re: James Randi - pogromca duchów
Czlowiek ma mnostwo stanow swiadomosci, ale jasnowidzenie ejst pewnym wyborem postfactum. Po jakims wydarzeniu przypominamy sobie ze kiedys cos tam myslelismy, znieksztlcamy obraz pamieciowy i juz mamy proroctwo. Ludzka pamiec potrafi platac figle i zmieniac swa zawartosc pod wplywem pozniej rpzezywanych doswiadczen.
Innym przyklad to metniactwo. Metny opis powoduje ze postfactyum mozna go odczytac tak by wygladal na proroctwo. Doskonalym przykladem jest ksiega Nostradamusa - bezsensowny poemat bedacy zapisem narkotycznych halucynacji, napisany w sposob zupelnie nieczytelny, pelno w nim roznych dziwnych slow, mieszania roznych jezykow. Taka forma tej ksiegi umozliwia wlasciwie dowolna interpretacje.
Innym przyklad to metniactwo. Metny opis powoduje ze postfactyum mozna go odczytac tak by wygladal na proroctwo. Doskonalym przykladem jest ksiega Nostradamusa - bezsensowny poemat bedacy zapisem narkotycznych halucynacji, napisany w sposob zupelnie nieczytelny, pelno w nim roznych dziwnych slow, mieszania roznych jezykow. Taka forma tej ksiegi umozliwia wlasciwie dowolna interpretacje.
- sosnowiczanin
- Posty: 412
- Rejestracja: sob mar 03, 2007 15:48
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Bon
- Kontakt:
Re: James Randi - pogromca duchów
właśnie dlatego kocham Bon - jest cudowny !
a to że przybywaja duchy to nie jest jakiś cud ? i że potem są zadowolone ?
nawet tak zadowolone że włączają nieużywane zapomniane obwody znane jako siddhi ?
a skutki mantr to nie jest cud ?
jest mi trochę smutno jak czytam zdania ludzi którzy nie wierzą w cuda&magię.
bo maja nudne życie, ot co. fuck, mam nadzieję ze to nie współczucie :twisted:
a to że przybywaja duchy to nie jest jakiś cud ? i że potem są zadowolone ?
nawet tak zadowolone że włączają nieużywane zapomniane obwody znane jako siddhi ?
a skutki mantr to nie jest cud ?
jest mi trochę smutno jak czytam zdania ludzi którzy nie wierzą w cuda&magię.
bo maja nudne życie, ot co. fuck, mam nadzieję ze to nie współczucie :twisted:
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
O - to to to właśnieHar-Dao pisze:...umysł to coś bardzo subtelnego co moze zagłebic sie w różnych rejonach i różnorako oddziaływać.
Wiesz, to jest tak, że tego typu układy wcześniej, czy później same się kompromitują...Nawet jeśli jesteś bardzo naiwny, dobroduszny, czy łatwowierny, to w końcu dostrzeżesz, co tak naprawdę stoi za tego typu "cudami" - chęć zysku, czy chęć pomocy....keylan pisze:właśnie z tego powodu szkoda.
Ufny i ciekawski jednocześnie?Nie uważasz, że to trochę dziwnie brzmi? Mnie się tu od razu włącza historyjka o ciekawskim, acz wątpiącym Tomaszu...booker pisze:Czy wykluczasz w takim razie bycie otwartym i ufnym (acz nie "w klapach"), lecz ciekawskim ?
Eeee, za tym, czego się boją w życiu nie pójdą, nawet nie popatrzą w tamtą stronę...ciekawość ma swoje granice - jedną z nich jest zapewne strach i dzieci dobrze o tym wiedzą. Itd.booker pisze:Dzieci są wszystkiego ciekawe
Nie "jak powszechnie wiadomo", tylko taki był tytuł jednego z utworów Kultu Baaardzo pouczającego zresztąbooker pisze:...a jak powszechnie wiadomo "dzieci wiedzą lepiej".
Pozdrawiam.m.
Re: James Randi - pogromca duchów
nie wierze*, życie mam ciekawe czasem aż za ciekawe...nie czuje braku z powodu nie wiary w magie, ludzie z wszystkimi swoimi plusam i minusami dają mi dużo więcej emocji :lol:sosnowiczanin pisze: jest mi trochę smutno jak czytam zdania ludzi którzy nie wierzą w cuda&magię.
bo maja nudne życie, ot co. fuck, mam nadzieję ze to nie współczucie :twisted:
Pozdrawiam
*chyba że chodzi o cuda w stylu wycieknięcie moich danych osobowych z prokuratury do oskarżonego, albo cudowne umorzenie sprawy w pełni udokumentowanej dowodami i z przyznaniem sie winy :lol: takie cuda w tym kraju zdarzają się na porządku dziennym :lol:
Re: James Randi - pogromca duchów
stąd taki Randi jest bardzo przydatny sciąga jak magnes na siebie wszystkich cinkciarzy i bufonów, ci co robią coś dla pomocy raczej na kase nie polecą chyba że dla sprawdzenia swoich umiejętności...moi pisze: Wiesz, to jest tak, że tego typu układy wcześniej, czy później same się kompromitują...Nawet jeśli jesteś bardzo naiwny, dobroduszny, czy łatwowierny, to w końcu dostrzeżesz, co tak naprawdę stoi za tego typu "cudami" - chęć zysku, czy chęć pomocy....
Pozdrawiam.m.
Pozdrawiam
P.
ps przepraszam za dwa posty pod rząd
- moi
- Posty: 4728
- Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
- Lokalizacja: Dolny Ślask
Re: James Randi - pogromca duchów
Nie uważasz, że równie dobrze mogliby strzykać przez zęby i sprawdzać, czy aby celnie?keylan pisze:chyba że dla sprawdzenia swoich umiejętności...
Za kasę to się sprawdza wg mnie uroczy iluzjonista - David Copperfield...ci, co robią coś dla innych, robią to dla innych - nie żeby się sprawdzić, nie dla kasy i nie dla siebie. Ghandi to będzie dobry przykład, czy nie?
Pozdrawiam.m.
Re: James Randi - pogromca duchów
Prawa przyrody są właśnie opisem ZMIENNOŚCI przyrody. Nie jestem pewien o czym się teraz uczy dzieci w szkole, ale ja pamiętam, że moja pierwsza lekcja fizyki w szóstej klasie miała temat:"Zmienność przyrody". Pamiętam, że w podręczniku był taki rysunek:macadamia pisze: Prawa przyrody to jest jedynie jakby sposób porządkowania tego, co się zdarza. Nie istnieją prawa przyrody bez przyrody, a jeśli chodzi o istnienie ich jako funkcji przyrody - to funkcja ta jest zmienna i zależna od bardzo wielu czynników. Innymi słowy: nie da się dwa razy powtórzyć tego samego doświadczenia, bo przez ten kawałek czasu coś się już zmieniło.
Dobrze ilustruje temat, prawda?
To właśnie zauważona zmienność przyrody dała impuls ku zastanowieniu się czy w świecie panuje zupełna 'dowolność' czy też możemy 'wypatrzyć' w tej zmienności jakieś reguły. Fizyka to opis ZMIANY. Fizyka to nauka o ZMIANIE. Fizyka mówi o tym co się ZDARZA i o tym co się NIE ZDARZA a nie o tym co 'jest'.
A możesz sobie wyobrazić coś co 'jest'?macadamia pisze:Bo nie można sobie wyobrazić czegoś, czego nie ma.
A widziałaś kiedyś 'w naturze' trójkąt?macadamia pisze:Chodzi mi o to, jak działa wyobraźnia - szuka coś, co zna i dokonuje przeróbek. Trungpa pisał o rogach zająca. Zająca można sobie wyobrazić z rogami, ale nie z rogami zajęczymi Smile. To jest temat dotyczący twórczości - w zasadzie każda twórczość jest "odtwórcza".
A masz-li Pan pojęcie co się fizjonomom śni?LordD pisze:Są na tym świecie rzeczy, które się fizjonomom nie śniły.
To rzeczywiście argument...LordD pisze:Randi to głupiec
Gdzieś już to słyszałem - to szło chyba tak:moi pisze:Ale po co? Żeby sprawdzić jak "to" działa? Jeśli wierzysz - to nie sprawdzasz, a jeśli sprawdzasz, to z założenia nie wierzysz, więc po co ci te "cuda"? Dla tych, co "nie wierzą" pozostaną one chyba, po prostu, niedostępne...
"błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli".
Dobry 'chwyt'?
Moim zdaniem, to jest świetny przepis na to, by zawsze 'wiedziec, że ma się rację'.moi pisze:Nie, raczej o zaufaniu i otwartości, które powodują,ze nie masz potrzeby sprawdzania, czy dążenia do tego, żeby coś sprawdzić.
Co masz na myśli?miglance pisze:Alez cuda istnieja!!! Istnieja w naszym umysle i tak sa tworzone.
Shinran jest tu jak najbardziej na temat. W Kyosho (podstawach Jodo Shinshu) podkreśla się:miglance pisze:Shiran jest tu zupelnie nie na temat.
"Pamiętając o prawie karmy nie praktykujemy modlitw wypraszalnych ani magii. Nie wierzymy również astrologii ani przesądom."
To podejście chciałem w swojej wypowiedz podkreślić.
A skąd Ci o ty wiadomo?miglance pisze:Zwierzeta nie wierza w cuda bo nie maja potrzeby budowania swojego "ja" tak jak ludzie.
To 'jest' jakaś 'zewnętrzna powierzchnia'?miglance pisze:Ale wymaga zaakceptowania tego ze pod tym co nazywasz "jedynie powierzchnia zdarzen" nie ma zadnej glebii! Nie ma niczego! Jest tylko ta "zewnetrzna powierzchnia" a pod nia kryje sie PUSTKA!!!
Rzeczywiście - poglądy metafizyczne to kwestia wyboru i gustu. Jest jednak jeszcze inna możliwość - można zauważyć, że 'poszukiwania' pod 'powierzchnią zdarzeń' "to jest ziemia jałowa. Piątej, szóstej klasy grunt. To jest sam piach, gdzie nic nie urośnie albo prawie nic. To jest Pustynia Błędowska takie myślenie. Nie prowadzi do niczego ten rozważań nurt."moi pisze:Wg mnie najtrudniej na tym świecie jest agnostykom i solipsystom - oni są faktycznie zdani tylko na własne zmysły, poruszające się jedynie po powierzchni zdarzeń...(przepraszam za poetyckie ujęcie tej kwestii)...no,ale to kwestia wyboru, że tak powiem...
Pozdrawiam
P.S.: He, he... Właśnie zauważyłem, że to mój 666-ty post na tym forum. To na pewno musi coś znaczyć.