Buddyzm a egzystencjalizm

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: booker »

Jakub Safjański pisze:"uwiadomić sobie, że umieramy z każdą minutą i że kiedyś umrzemy naprawdę. Pisząc te słowa właściwie w to nie wierzę, ale to jednak prawda. Ileś tam dni i nocy minie i już. I co wtedy będzie ważne?"

bardzo poruszające pytanie, Moi.
gassho
J.
Oczywiście, że poruszające.

Tak z nienacka, przypomniała mi się taka scena z Matrixa, kiedy Agenci próbują złamać Morpheusza. Cisną w niego dragi...i nic.
Więc w końcu Smith się pyta, "Dlaczego nie mamy żadnych odpowiedzi?" na co rudy bystrzak odparł "Może zadajemy niewłaściwe pytania?"

Jo? Więc co to za pytanie, co będzie wazne po Twoim trupie? Gdzie to ma zaprowadzić? :) Hmmm?

Mam lepsze pytanie: "Jeżeli w tym życiu nie otworzysz swojego umysłu, to kiedy chcesz to zrobić?" (autora pewnie znacie, DSSN Seung Sahn)

Więc jakby nasza sytuacja to jedno, a to co z nią robimy, to drugie.
Jedne pytania ciągną w dół do dołowania z trupowaniem, a inne - mogą zaprowadzić do czegoś kompletnie innego, otwartości na przykład, wyjęcia czułek z kubła.
A wszystko to i tak i tak na tej samej podstawie. Zn. naszej egzystencji. Zadawane przez te same istoty, zn. nas - ludzi.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

Ok, wszystko to bardzo piękne, ale..
...jakie było/jest Twoje pytanie, Booker? (Twoje, a nie Nauczyciela)
Hm?

-------------------------------
Duży uśmiech za Matrixa!!!

Mi podobał się tam ten motyw z człowiekiem, który świadomie zdradza w zamian za komfort życia w iluzorycznym świecie

Ok- na razie cisza u mnie - zaczynam dzisiaj weekendowe siedzenie.

Dobrego weekendu wszystkim
:padam:
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: lwo »

booker pisze:
Jakub Safjański pisze:"uwiadomić sobie, że umieramy z każdą minutą i że kiedyś umrzemy naprawdę. Pisząc te słowa właściwie w to nie wierzę, ale to jednak prawda. Ileś tam dni i nocy minie i już. I co wtedy będzie ważne?"

bardzo poruszające pytanie, Moi.
gassho
J.
Oczywiście, że poruszające.

Tak z nienacka, przypomniała mi się taka scena z Matrixa, kiedy Agenci próbują złamać Morpheusza. Cisną w niego dragi...i nic.
Więc w końcu Smith się pyta, "Dlaczego nie mamy żadnych odpowiedzi?" na co rudy bystrzak odparł "Może zadajemy niewłaściwe pytania?"

Jo? Więc co to za pytanie, co będzie wazne po Twoim trupie? Gdzie to ma zaprowadzić? :) Hmmm?

Mam lepsze pytanie: "Jeżeli w tym życiu nie otworzysz swojego umysłu, to kiedy chcesz to zrobić?" (autora pewnie znacie, DSSN Seung Sahn)

Więc jakby nasza sytuacja to jedno, a to co z nią robimy, to drugie.
Jedne pytania ciągną w dół do dołowania z trupowaniem, a inne - mogą zaprowadzić do czegoś kompletnie innego, otwartości na przykład, wyjęcia czułek z kubła.
A wszystko to i tak i tak na tej samej podstawie. Zn. naszej egzystencji. Zadawane przez te same istoty, zn. nas - ludzi.

Pozdrawiam
/M
Witaj Jakub, witaj Booker,
mnie się wydaje, że tutaj nie ma konfliktu. Różne rzecze są dla różnych ludzi inspirujące. Dla jednych książki egzystencjalistów będą dołujące dla innych inspirujące. Podobnie jest z praktyką buddyjską. Ktoś może sądzić, że głęboko praktykuje i być pogrążony w śnie. Ja odbieram ,,przesłanie egzystencjalistów" jako zachętę do życia w ,,teraz", do życia ze świadomością jego wszystkich aspektów również tych negatywnych. Taka cała jaskrawość życia. Kiedyś DSSN Seung Sahn powiedział coś takiego: gdyby ktoś naprawdę postrzegł prawdziwą sytuację tego świata to szybko ogolił by głowę i zostałby mnichem. Zastanawiam się ile osób znających treść pierwszej szlachetnej prawdy tak naprawdę akceptuje to co ona ze sobą niesie?
Pozdrawiam
Leszek
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: booker »

Jakub Safjański pisze:...jakie było/jest Twoje pytanie, Booker? (Twoje, a nie Nauczyciela)
Hm?
Takie: (uwaga, instrukcja :) )

1.Wyobraz sobie, że jesteś dzieckiem, może z 7-10 lat.

2.Poowoooli zaciskaj i rozkurczaj dłoń w pięść.

Patrząc na takie działanie dłonią, pytanie brzmi:
3.Co to robi?

wersja rozszerzona
3a. Jak to się dzieje? Co to robi?

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

Ok- teraz to już naprawdę ostatnie słowo - tak mnie wciągnęło to forum, że nie mogę przestać czytać i pisać
(Niezliczone są ślepe namiętności?....) :(

No więc i Ty Booker wyobraź sobie chłopca w takim wieku, który pyta swoją Mamę-
Mamo - a gdybym urodził się kilka dni wcześniej lub później to ja byłbym sobą czy też zupełnie kimś innym.

Dzisiaj zamieniłbym tylko "urodzić się" na być poczętym i wciąż byłoby to dla mnie aktualne. Tak jak sens zaciskania palców dłoni.


Hai!
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
moi pisze:I czemu ja mu nie wierzę?
Bo, nie potwierdza Twej wizji - na jego temat... :oczami:

Pozdrawiam
kunzang

ps
Moi - Tymom, nie jest narkomanem... serio.

psps
egzystencjaliści pili /jeśli już/.
.
dane :580:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: moi »

kunzang pisze:Bo, nie potwierdza Twej wizji - na jego temat... :oczami:
W porządku - świat wielkich gwiazd muzyki undergroundowej był dla mnie zawsze moralnie podejrzany ;) A pana Tymona przepraszam za swoje niezdrowe projekcje na Jego temat.
kunzang pisze:egzystencjaliści pili /jeśli już/.
Cóż, moderniści też ("Pijmy absynt"). Widocznie każdy, z braku laku, tzn. z braku wiary, siły, determinacji itd - przystaje na jakiś sztuczny raj ...to też a propos człowieka z Matrixa, który zgodził się na kolaborację w zamian za fikcyjne, idealne życie.
Awatar użytkownika
hermit
Posty: 738
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 22:40
Tradycja: Sŏn (Szkoła Zen Kwan Um)

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: hermit »

moi pisze:"Pijmy absynt"
a tam, absynt:
Obrazek
;)
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: moi »

Daniel Charms, wielki kpiarz i taki baaardzo...egzystencjalista :)



Daniel Charms „Cztery przykłady tego, jak nowa idea oszołamia człowieka, na nią nie przygotowanego”

I
PISARZ: Jestem pisarzem!
CZYTELNIK: A dla mnie, jesteś gównem!
(Pisarz stoi kilka minut, wstrząśnięty tą nową ideą i pada martwy. Wynoszą go.)

II
ARTYSTA: Jestem artystą!
ROBOTNIK: A dla mnie, jesteś gównem!
(Artysta od razu zbladł, jak płótno, i zachwiał się jak trzcinka I niespodziewanie zmarł. Wynoszą go.)

III
KOMPOZYTOR: Jestem kompozytorem!
WANIA RUBLOW: A dla mnie, jesteś gównem!
(Kompozytor, ciężko dysząc, opadł. Niespodziewanie wynoszą go.)

IV
CHEMIK: Jestem chemikiem!
FIZYK: A dla mnie, jesteś gównem!
(Chemik nie powiedział więcej ani słowa i ciężko runął na podłogę.)
Daniel Charms pisze:Charms ubierał się z angielska: chodził w kraciastej marynarce, getrach i czapce a la Sherlock Holmes. Daniel Charms należał do poetyckiego ugrupowania Oberiutów. Przedstawienia poetyckie Oberiutów przebiegały w skandalizujący sposób. Jezry Czech pisze tak: "Przez pierwszą "godzinę" poeci czytali wiersze. Tyle że Wwiedienski czytał je po wyjściu z szafy, a Charms czynił to samo, siedząc na niej z głową okrytą kołpakiem, jaki nakłada się na imbryk z herbatą, żeby prędko nie wystygła".

Ostatni oficjalny występ Oberiutów odbył się w kwietniu 1930 r. Później Charms utrzymywał się z literatury dziecięcej. On i jego koledzy (Wwiedienski, Olejnikow) pisali dla "Dietgizu" Samuela Marszaka. I tak do końca lat trzydziestych, kiedy Oberiuci zostają aresztowani i lądują w gułagach: w 1937 r. - Olejnikow, w 1938 r. - Zabołocki, w 1941 r. - Charms i Wwiedienski. Charms był więziony w obleganym Leningradzie. Aby uniknąć rozstrzelania, udawał chorego umysłowo. Prawdopodobnie umarł z głodu 2 lutego 1942 r.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Mam wrażenie, że większość ludzi na świecie to chyba tak za bardzo nie wierzy w pierwszą szlachetną prawdę. Myślę, że większość ludzi wierzy w to, że można osiągnąć trwałe (czy też w miarę trwałe) szczęście tzn doświadczać przede wszystkim radości pozostając jednocześnie uwarunkowaną istotą która wierzy w realność swojego ego i jest przywiązana do różnych jego charakterystyk (pragnień). Wierzą, że coś takiego jest generalnie możliwe, że istnieje na to jakiś sposób, jakaś technika (sposób na szczęśliwe życie). A jeśli nie będzie to możliwe w tym życiu to będzie możliwe w jakimś przyszłym (wiecznym) ale na podobnych zasadach tzn ego pozostanie nienaruszone bądź jakoś zmodyfikowane (będzie wspanialsze, doskonalsze). Pierwsza szlachetna prawda wygłoszona przez Buddę mówi, że to nie jest możliwe. Że dopóki pozostajemy uwarunkowanymi istotami wierzącymi w realność naszego ja i przywiązanymi do niego (przywiązanymi do pragnień) to będziemy doświadczać cierpienia. Pierwsza szlachetna prawda jest po prostu czymś w rodzaju prawa naturalnego tak jak prawa fizyki. Mówi ona o tym jaka jest sytuacja uwarunkowanych istot w tym świecie. I teraz tak. Można sobie z tego wszystkiego zdawać sprawę na zasadzie ,,istnieje cierpienie na świecie, wiem o tym, ale co z tego, po co się tym przejmować, jakoś tam będzie" czyli świadomość istnienia cierpienia nie jest jakimś wielkim problemem (da się to zaakceptować). Albo też ,,istnieje cierpienie, muszę coś z tym zrobić, dla siebie, dla innych, nie mogę tego tak zostawić" czyli świadomość istnienia cierpienia na świecie jest nie do zaakceptowania. Tak właśnie było w przypadku księcia Sidharthy. W takim przypadku żyje się z tą śwadomością na codzień i nie da się tego tak po prostu odstawić czy o tym zapomnieć. I wcale nie musi być tak, że jeśli ktoś ma takie właśnie podejście do cierpienia to musi wpaść w depresję, słuchać całymi dniami jazzu, pić absynt i w końcu popełnić samobójstwo. Książę Sidhartha nie wpadł w depresję tylko zrobił ze swojego ,,egzystencjalnego doświadczenia" użytek. Z pożytkiem dla nas wszystkich.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: booker »

leszek wojas pisze:. Pierwsza szlachetna prawda jest po prostu czymś w rodzaju prawa naturalnego tak jak prawa fizyki.
Podobnież, druga, trzecia i czwarta Prawda wydaje się naturalną konsekwencją pierwszej.

Skoro cierpienie ma baze w uwarunkowaniach, to nie jest ono (to cierpienie) trwałym, a skoro tak, to może być wyeliminowanie. :)
leszek wojas pisze:W takim przypadku żyje się z tą śwadomością na codzień i nie da się tego tak po prostu odstawić czy o tym zapomnieć.
Zdaje się problem doła egzystencjalnego to taki syndrom "zawieszki" na 1-szej Prawdzie.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

leszek wojas pisze:Mam wrażenie, że większość ludzi na świecie to chyba tak za bardzo nie wierzy w pierwszą szlachetną prawdę.
Albo ja czegoś nie rozumiem, albo buddyzm sobie tu przeczy. Skoro wszystko jest puste, to pierwsza szlachetna prawda też jest pusta. A więc życie nie jest cierpieniem, nie ma atrybutu "cierpienie" przypisanego na stałe.
Dla mnie cierpienie jest tak samo uwarunkowane, jak uwarunkowane jest szczęście.
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: moi »

leszek wojas pisze:Myślę, że większość ludzi wierzy w to, że można osiągnąć trwałe (czy też w miarę trwałe) szczęście tzn doświadczać przede wszystkim radości pozostając jednocześnie uwarunkowaną istotą która wierzy w realność swojego ego i jest przywiązana do różnych jego charakterystyk (pragnień). Wierzą, że coś takiego jest generalnie możliwe, że istnieje na to jakiś sposób, jakaś technika (sposób na szczęśliwe życie).
Tak, ta technika nazywa się Kurs Doskonalenia Umysłu Metodą Silvy.
http://silva.alpha.pl/
Awatar użytkownika
hermit
Posty: 738
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 22:40
Tradycja: Sŏn (Szkoła Zen Kwan Um)

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: hermit »

@Intraneus
Jesteś przywiązany do pustki!
:)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
hermit pisze:@Intraneus
Jesteś przywiązany do pustki!
:)
he he :padam:

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

A to spoko. Bo już myślałem, ze buddyzm jest jakiś nielogiczny, a tego bym nie zniósł :>
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: booker »

Intraneus pisze:Skoro wszystko jest puste, to pierwsza szlachetna prawda też jest pusta. A więc życie nie jest cierpieniem, nie ma atrybutu "cierpienie" przypisanego na stałe.
Nie ma, ale to zdaje się dopiero, kiedy osiągasz to "puste", a nie gadasz tylko puste,puste,puste :]

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

A przynajmniej tam mówią mądre książki i do tego przyszło ci się przywiązać ;]
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: booker »

Intraneus pisze:A przynajmniej tam mówią mądre książki i do tego przyszło ci się przywiązać ;]
No nie ma lekko. Człowiek do czegoś musi być przywiązany, inaczej by oszalał. :)

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

booker pisze:No nie ma lekko. Człowiek do czegoś musi być przywiązany, inaczej by oszalał. :)
Powiem więcej. Przywiązanie jest zdrowe dla ciała :)
Radical Polish Buddhism
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: lwo »

booker pisze: Zdaje się problem doła egzystencjalnego to taki syndrom "zawieszki" na 1-szej Prawdzie.

Pozdrawiam
/M
Witaj,
przyczyn ,,doła egzystencjalnego" może być zapewne wiele. Od problemów emocjonalnych w dzieciństwie (albo jeszcze wcześniej) do prozy życia dorosłego człowieka. Pewnie może być też tak jak Ty twierdzisz, że ktoś silnie doświadcza istnienia cierpienia i nie widzi żadnych dróg wyjścia z tej sytuacji. Ktoś mi kiedyś powiedział, że egzystencjalizm to taka filozofia dla nastolatków. Nie bardzo się zgadzam z takim poglądem. Uważam, że egzystencjalizm to filozofia dla bardzo dojrzałych ludzi. Dla ludzi którzy mają za sobą prawdziwe doświadczenie egzystencjalne albo w jakiś sposób otarli się o nie. To nie jest to samo co jakieś smutki czy depresje dnia codziennego. To wręcz jest coś zupełnie innego. Pisał już o tym Kiergegard, że ,,rozpacz jest stanem transcendentnym" i nie ma nic wspólnego z różnymi humorami, nostalgiami itd. To jest po prostu doświadczalne zrozumienie (odczucie) prawdziwej natury egzystencji czy też przynajmniej pewnego jej aspektu. Mówiąc krótko to nie jest chore, to jest właśnie zdrowe. Oczywiście, że pod hasło egzystencjalizm ludzie podciągają wszystko to co im się z tym kojarzy a więc różne humory, depresję, melancholię, ekscentryczne zachowania artystycznej bohemy itd. Myślę, że z egzystencjalizmem jest podobnie jak z czterema szlachetnymi prawdami które jak słusznie zauważyłeś tworzą jedną całość. Można znać tylko ich treść a można ich naprawdę doświadczyć w swoim życiu. I to są dwie różne rzeczy.
Pozdrawiam
Leszek
Awatar użytkownika
hermit
Posty: 738
Rejestracja: wt wrz 26, 2006 22:40
Tradycja: Sŏn (Szkoła Zen Kwan Um)

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: hermit »

booker pisze: Człowiek do czegoś musi być przywiązany, inaczej by oszalał.
A zatem musisz stać się kompletnie szalony!
pozdr.
m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: booker »

leszek wojas pisze: Myślę, że z egzystencjalizmem jest podobnie jak z czterema szlachetnymi prawdami które jak słusznie zauważyłeś tworzą jedną całość. Można znać tylko ich treść a można ich naprawdę doświadczyć w swoim życiu.
Jednakże zastanawia mnie, w jaki sposób egystencjaliści potwierdzili swoim doświadczeniem, że życie to definitywny koniec.
por. "Śmierć nie jest przejściem do innego, lepszego świata ale definitywnym końcem.

To prawo o końcu wydaje się bardziej odpowiedzią "z braku laku". Jeżeli jednak nie, to wówczas można to potwierdzić własnym doświadczeniem.

Oraz drugie:

"Stosunkiem człowieka do śmierci jak i do samego istnienia jest trwoga."

co jest już na tyle względne, że aż dziw, że brane jest za prawo, czy cechę egzystencji - cechę uniwersalną, a nie każdego człowieka dotyczy trwoga w stosunku do śmierci jak i samego istnienia - i to nie koniecznie musi być duchowy guru czy mistrz. Wydaje się, że dziecko nie ma takich problemów egzystencjalnych.
leszek wojas pisze: Zgodnie z buddyjską tradycją książę Siddhartha miał w czasie swoich przejażdżek napotkać troje ludzi: starca, ciężko chorego i osobę niedawno zmarłą. Te doświadczenia wstrząsnęły nim tak bardzo, że uznał swoje dotychczasowe życie w luksusowym pałacu swojego ojca za iluzoryczne i postanowił udać się na poszukiwanie prawdziwego znaczenia ludzkiego życia. Czy książę Siddhartha przeżył doświadczenie egzystencji autentycznej?
Pewnie i można tak to nazwać.

Czwartą osobą był jogin (asceta), który go nakierował na praktykę.

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć Jakub,
Oto istotny wkład do egzystencjalizmu dokonay przez naszego rodaka z XVII wieku.
dlaczego do egzystencjalizmu?

Pozdrawiam,
Piotrek
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

Cześć Piotr,
A dlaczego nie, hm??
Z jakim założeniem zadajesz pytanie?

Czytając współczesny komentarz do tego wiersza autorstwa Bronisława Maja, odnajduję w nim tezę taką, że przypomina to filozofię Martina Heideggera. To jest więc argument "z autorytetu".
Ja także widzę w wierszu zbieżność z egzystencjalizmem w szerokim rozumieniu - nie jako nurtu filozofii w XX wieku, ale pewnego sposobu postrzegania siebie w świecie. A więc niu w tym rozumieniu egzystencjalistą będzie też dla mnie starożytny Marek Aureliusz i jego "amor fati".

czy trafiłem w zakres Twojego pytania?

pozdrawiam
Jakub


[/i]
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

Leszku,
Podzielam w pełni Twoje rozróżnienie na doły i melancholię oraz stan egzystencjalny jako to coś więcej. Ja także uważam, że egzystencjalizm jest filozofią dla dojrzałych ludzi - a więc z pewnością jeszcze nie dla mnie. Ale odczuwam duże myślowe pokrewieństwo zwłaszcza z Karlem Jaspersem.
Wiem też, że w regule benedyktynów jest zapis aby mieć swoją śmierć zawsze przed oczami. Czytałem też gdzieś, o pewnej świątyni w Japonii, na której widnieje napis, że wstęp mają tam osoby, dla których życie i śmierć to poważne sprawy. Przykro mi, że nie potrafię teraz podać źródeł mojej wiedzy. A zatem doświadczenie przemijalności jest czymś istotnym w poważnej praktyce duchowej - i to w różnych tradycjach religijnych.

pozdrawiam,
Jakub
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Z jakim założeniem zadajesz pytanie?
z założeniem, że poznam twoje zdanie. :)
Czytając współczesny komentarz do tego wiersza autorstwa Bronisława Maja, odnajduję w nim tezę taką, że przypomina to filozofię Martina Heideggera. To jest więc argument "z autorytetu".
W czym przypomina to filozofię Heideggera?
czy trafiłem w zakres Twojego pytania?
Niestety nie. Choć jeśli odpowiesz na powyższe pytanie, to może mi się rozjaśni dlaczego uważasz ten wiersz za istotny wkład do egzystencjalizmu.

Pozdrawiam,
Piotrek
Awatar użytkownika
Jakub Safjański
Posty: 557
Rejestracja: wt sty 01, 2008 17:30
Tradycja: zen, Sanbo-Kyodan
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Jakub Safjański »

Witaj Piotrze,

Wywołany ponownie do tablicy spróbuję sprecyzować. Niechętnie, bo nie lubię jednak forsować "kanonicznych" interpretacji czegokolwiek. Każdy ma prawo czytać na swój sposób i widzieć różne odniesienia.
zatem
To na, co Bonaszewski mocno zaznaczył, to rewolucyjne (jak na kontrreformacyjny okres) określenie podstawy Bytu. Nie jest to więc chrześcijański Bóg - podtrzymujący wszystko w istnieniu, jak widział to Tomasz z Akwinu. Tutaj podstawą bytu - (arche) jest "Nikt i Nic".
Ten tajemniczy duet mam jednakowóż właściwość istnienia . W jakim więc sensie można powiedzieć, że "Nic istnieje, Nikt istnieje"? Zwykła logika wyklucza sensowność takiego zdania.
Zdanie to będzie jednak prawdziwe w sensie egzystencjalnym, gdzie słowa są tylko mniej lub bardziej odzwierciedleniem pewnego stanu wewnętrznego, wyrazem doświadczenia istnienia.
Zatem, podobnie jak w XX wiecznym egzystencjalizmie człowiek u Bonaszewskiego zmuszony zostaje do zrezygnowani oparcia w Bogu - rozumianym w tradycyjnym sensie religijnym. Doświadczenie pustki metafizycznej jest tutaj doświadczeniem trwogi istnienia. Wkład Bonaszewskiego jest tego rodzaju, że przydaje on tej nicości przymiot istnienia co w pewnym stopniu otwiera na poszukiwanie sensu swojego istnienia w obliczu "Nicości" jako ostatecznej podstawy a także zakłada możliwość jakiegoś jej poznania - skoro sam autor wyraża się o niej w taki sposób, jakby uzyskał w nią wgląd.
Co do Heideggera, to nie czuję się na siłach szukania analogii z "Byciem i czasem". Jednak "późny Heidegger" szukał "arche" właśnie w byciu, odwołując się do filozofii przedsokratejskiej. Być może Bonaszewski i Heidegger są tu niedaleko od siebie. Anaksymenes widział bowiem podstawę metafizyczną w bezkresie.
Myślę, że niedaleko nam stąd do pustki, która wcale nie jest pusta.
Ale znowu to tylko skojarzone słowa nie podparte osobistym doświadczeniem autora tej krótkiej analizy.

Być może - c.d.n.
:padam:
Jakub[/i]
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Witaj Jakubie,
Co do Heideggera, to nie czuję się na siłach szukania analogii z "Byciem i czasem". Jednak "późny Heidegger" szukał "arche" właśnie w byciu, odwołując się do filozofii przedsokratejskiej. Być może Bonaszewski i Heidegger są tu niedaleko od siebie. Anaksymenes widział bowiem podstawę metafizyczną w bezkresie.
miałem nadzieję, że odniesiesz się do Bycia i czasu Heideggera, bo ono jednak jest głównym dziełem w którym autor pyta o sens ludzkiej egzystencji. Nie znam Heideggera na tyle by stwierdzić jak jego poglądy ewoluowały.

Jednak jeśli o wczesny okres myśli Heideggera, to tak o nim i o nicości pisze Sartre w swoim Bycie i nicości. Najpierw o bycie i niebycie:
  • Kiedy Hegel pisze: "[Byt i nicość] są niczym innym jak pustymi abstrakcjami i każda z tych dwóch abstrakcji jest równie pusta jak druga", zapomina o tym, że pustka jest zawsze opustoszona z czegoś. Otóż byt jest opustoszony z każdego określenia innego niż tożsamość z samym sobą. Niebyt natomiast jest opustoszony z bycia. Jednym słowem, wbrew Heglowi trzeba tu przypomnieć, że byt jest, a niebytu nie ma. — Jean-Paul Sartre Byt i nicość, str. 47
I już o samym Heideggerze:
  • To prawda, że można w inny sposób pojmować komplementarność bytu i nicości. Można w obu widzieć dwa równie konieczne składniki rzeczywistości, nie "przeprowadzając" jednak bytu w nicość, tak jak Hegel, ani nie nalegając na wtórność czy też następczość nicości, jak sami próbowaliśmy to czynić. W tym wypadku kładłoby się nacisk na obustronne siły odpychania, którymi byt i niebyt oddziaływałyby na siebie nawzajem, tak iż rzeczywistość byłaby w pewnym sensie napięciem wynikającym z działania tych antagonistycznych sił. Ku tej nowej koncepcji skłania się Heidegger. (...) istnieje natomiast wiele postaw rzeczywistości ludzkiej, które zakładają rozumienie nicości: nienawiść, odmowa, zakazywanie, żal, etc. Dla Dasein istnieje nawet pewna nieustająca możliwość znalezienia się "w obliczu" nicości i odkrycia jej jako fenomenu; jest nią mianowicie trwoga. Jednak Heidegger, nawet ustalając możliwość faktycznego uchwycenia nicości, nie popada w błąd Hegla i niebytowi nie przypisuje bytu, choćby miał to być byt abstrakcyjny; nicości nie ma, nicość się nicościuje. Jest ona podtrzymywana i warunkowana przez transcendentny byt.— Jean-Paul Sartre Byt i nicość, str. 48-49


Zatem jeśli Bonaszewski nadaje "nicości przymiot istnienia" to raczej oddala go to zarówno od myśli Sartre ("niebyt jest tylko na powierzchni bytu") jak i od Heideggera, który w swoim wykładzie Czym jest metafizyka? zmaga się z problemem tego czy nicość jest, oraz czy można spotkać coś innego oprócz tego co jest, tzn. nicość.

Pozdrawiam,
Piotrek
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Jakub Safjański pisze:Leszku,
Podzielam w pełni Twoje rozróżnienie na doły i melancholię oraz stan egzystencjalny jako to coś więcej. Ja także uważam, że egzystencjalizm jest filozofią dla dojrzałych ludzi - a więc z pewnością jeszcze nie dla mnie. Ale odczuwam duże myślowe pokrewieństwo zwłaszcza z Karlem Jaspersem.
Wiem też, że w regule benedyktynów jest zapis aby mieć swoją śmierć zawsze przed oczami. Czytałem też gdzieś, o pewnej świątyni w Japonii, na której widnieje napis, że wstęp mają tam osoby, dla których życie i śmierć to poważne sprawy. Przykro mi, że nie potrafię teraz podać źródeł mojej wiedzy. A zatem doświadczenie przemijalności jest czymś istotnym w poważnej praktyce duchowej - i to w różnych tradycjach religijnych.

pozdrawiam,
Jakub
Witaj Jakubie,
,,Istnienie jest życiem które ciecze z niczego w nic. Po radości chwilowego spełnienia, po bólu kruchości opada je nuda powtarzania i przerażająca wiedza, że jako istnienie życie nosi w sobie zalążki zniszczenia." (Karl Jaspers)
,,Jeśli jesteś przywiązany do pięciu skand - formy, uczuć, percepcji, impulsów i świadomości, wtedy twoje cierpienie ma gdzie się zatrzymać. Ale Sutra Serca mówi, że wszystkich pięć skand jest pustych. Umysł jest kompletnie pusty więc gdzie cierpienie miałoby się pojawić? To nauczanie o pustce jest bardzo ważne, musisz je osiągnąć. Kiedy praktkujesz drogę doskonałej mądrości, w końcu osiągniesz pustkę wszystkich pięciu skand.
... Tak więc, kiedy mówimy, że wszystko jest puste, nie ma poznania ani osiągania. W tym punkcie pustka jest absolutem. (uderzenie w stół) Nic nie istnieje, więc co jest do osiągnięcia? Te słowa w Sutrze Serca są tylko piękną mową, ale nawet najwspanialsza i najbardziej interesująca mowa, słowa, jeśli tylko rozumiesz je pojęciowo nie mogą pomóc ci w życiu. Powtarzam jeszcze raz, naprawdę musisz coś osiągnąć. Musisz osiągnąć pewność, że rzeczywiście nie ma nic do osiągnięcia. Wszystko jest prawdą dokładnie takie jakie jest. Już jesteś kompletny. Ale uważaj! Samo rozumienie tych pięknych słów to jedno, ale osiągnięcie ich to całkiem coś innego."
(mistrz zen Seung Sahn - komentarz do Sutry Serca)
Pozdrawiam
Leszek
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Obaj tzn Karl Jaspers i mistrz zen Seung Sahn mówią o pustce ale mówią jednak o czymś innym. Karl Jaspers mówi o pustce absurdalności (niezrozumiałości) życia i pustce przemijania (ulotności). Doświadczanie tego rodzaju pustki jest cierpieniem. Mistrz zen Seung Sahn mówi o pustce jako absolucie (o pustce jako podstawowej naturze rzeczywistości). Osiągnięcie tego rodzaju pustki - pustki pęciu skand uwalnia od cierpienia.
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Dorzuce ciekawy fragment z Kirkegarda. Jakoś mnie tak zaintrygował

„Jeżeli człowiek rozpacza nad własnym ja, musi mieć świadomość istnienia tego ja; i właśnie to ja jest powodem rozpaczy, nie rzeczy ziemskie czy pewna rzecz ziemska, ale właśnie rozpacz z powodu swej osobowości. (...) Jak ojciec wydziedzicza syna, tak samo osobowość nie chce przyznać się do swego ja, które było słabe. W rozpaczy swej nie może ona zapomnieć o swojej słabości, nienawidzi w pewien sposób siebie, nie chce ukorzyć się przed swą słabością w wierze, mając na celu odzyskanie siebie z powrotem; niczego nie chce, jeżeli tak można powiedzieć, nie chce słyszeć o sobie samej, nic nie chce wiedzieć o swoim ja. Nie może być jednak mowy o tym, aby tu pomogło zapomnienie i aby z pomocą niepamięci można było uciec się do formy bezduszności i być takim samym człowiekiem i chrześcijaninem jak inni ludzie i chrześcijanie; nie, na to jego ja jest zbyt wyraźnym ja. Tak jak często zdarza się ojcu, który wydziedziczył syna, że ten fakt zewnętrzny niewiele mu pomaga, nie uwalnia go od syna, a jeszcze mniej od niego uwalnia jego myśli; jak często się dzieje z zakochanymi i przekleństwami, jakie zrzucają na znienawidzonych (to znaczy ukochanych), niewiele im to pomaga, a raczej jeszcze bardziej ich wiąże, tak jest w przypadku zrozpaczonej osobowości i jej stosunku do własnego ja”

został wykorzystany w tym tekście.

http://www.eneteia.pl/index.php?option= ... 1&Itemid=1

długi, ale imho ciekawy. idealnie wpisuje sie w temat dyskusji
Radical Polish Buddhism
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Przepraszam, że trochę na inny temat. Wczoraj słyszałem w tv, że nowy prezydent Rosji słucha Pink Floydów. Może nowe hasło Rosji będzie brzmiało: egzystencjaliści wszystkich krajów łączcie się.
karmadorje
Posty: 39
Rejestracja: wt maja 17, 2011 12:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: karmadorje »

Hej, odgrzebuję ten stary temat - mam nadzieję na dalszą dyskusję ;)
Szukałem zestawienia "buddyzm a egzystencjalizm" w google i trafiłem tu. Już sam pierwszy post w temacie wiele wytłumaczył (a może przypomniał?) Wielkie dzięki.
Chciałem poruszyć parę kwestii.
leszek wojas pisze:egzystencjalizm był ,,tylko” filozoficzno-intelektualnym kierunkiem a nie ruchem religijnym. Egzystencjalizm poszukiwał odpowiedzi na swoje pytania w obszarze filozofii, używając do tego dość typowych narzędzi filozoficznych mieszczących się czy też odwołujących się do sfery intelektu.
Jak to w końcu jest? I Schopenhauer, i Hesse mieli świadomość istnienia buddyzmu. ("On, który jako osobowość rozwinął się daleko ponad miarę dostępną mieszczuchowi, on, który zna zarówno słodycz medytacji, jak i ponurą radość nienawiści do innych i do siebie samego, on, który pogardza prawem, cnotą i common sense, jest przecież więźniem mieszczaństwa i nie może się od niego wyzwolić[/i]." - Wilk Stepowy, czy motyw napotkania i odrzucenia nauczania Buddy Siakjamuniego w Siddharcie Hessego). Czy to wyjście ze sfery cierpienia z pomocą buddyzmu było niemożliwe ze względu na błędne zrozumienie Dharmy (np. przefiltrowanie jej przez intelektualną bramkę egzystencjalizmu) czy z powodu np. założenia, że Dharma opisuje egzystencję nieautentyczną? Z jednej strony oba powody mogą się zazębiać, z drugiej nie wiem, jakie szkoły buddyzmu były znane ówczesnym.

Sam wychodzę raczej z egzystencjalizmu, który przez całe dotychczasowe życie mnie prześladuje, a dopiero od kilku lat zdaję sobie sprawę, że to, co czuję i rozwija się we mnie od dzieciństwa, zostało nazwane i dokładnie oddane w dziełach egzystencjalistów. Z drugiej strony widzę, że dziś buddyzm przyciąga raczej pozytywnie zakręconych ludzi niż neurotycznych 'wilków stepowych'. Czy można dziś podejść do buddyzmu tybetańskiego od strony egzystencjalnej tj. od niej wyjść? - nie zależy mi na podtrzymywaniu stanu egzystencjalnego bólu, absurdu egzystencji i bezcelowości działań. W odniesieniu do egzystencjalnych myśli - które być może są iluzją - nauki o "oświeconej postawie" czy ogólny, tantryczny - jak mi się wydaje - przepełniony ekstazą i radością styl - wydają się jak gdyby leżące na innym krańcu bieguna.
Czy 'obłąkanie', świadomość cech egzystencji, o których mówią egzystencjaliści, jest pomocą czy przeszkodą na ścieżce Dharmy? Czy może lepiej wyjść z przeciwieństwa tej postawy - Hesse'owskiego 'mieszczaństwa'. Jednak czy da się, posiadając już tę wiedzę daną nielicznym, cofnąć do postawy nieświadomej tragizmu i absurdu egzystencji? Czy może droga z egzystencjalizmu do buddyzmu wiedzie w inny sposób?
booker pisze:Zdaje się problem doła egzystencjalnego to taki syndrom "zawieszki" na 1-szej Prawdzie.
Tylko jak się odwiesić??

+znalazłem taki cytat
"[Buddyzm] Wyprowadza ludzi z zaułka, w który zapędził ich egzystencjalizm i nihilizm." Jak do tego podejść? Jak wyjść z tego europocentrycznego zaułka, na który tak psioczyłem podczas wchodzenia na ścieżkę Dharmy kilka lat temu..?
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze:Przepraszam, że trochę na inny temat. Wczoraj słyszałem w tv, że nowy prezydent Rosji słucha Pink Floydów. Może nowe hasło Rosji będzie brzmiało: egzystencjaliści wszystkich krajów łączcie się.
BTW, Leszku, masz cenną zdolność jasnowidzenia. :D

karmadorje pisze:Czy można dziś podejść do buddyzmu tybetańskiego od strony egzystencjalnej tj. od niej wyjść?
Nie jestem pewna, czy dobrze Cię rozumiem, bo z jednej strony za punkt wyjścia chcesz przyjąć egzystencjalizm, a z drugiej piszesz, że już zetknąłeś się z buddyzmem kilka lat temu, więc prawdopodobnie masz trochę własnych doświadczeń w kwestii spostrzegania ludzi i świata z buddyjskiej perspektywy. Wygląda to trochę, jak "tam i z powrotem", ale nie wiem, czy rzeczywiście, więc trochę intuicyjnie się wypowiem. ;)
Moim zdaniem, warto zwrócić uwagę na ten fragment charakterystyki egzystencjalizmu w artykule Leszka:
6) Wolność.
,,Człowiek jest skazany na to by był wolny.” Człowiek jest z konieczności wolny gdyż nie znajduje w swoim życiu żadnego trwałego fundamentu, żadnych autentycznych wartości, zasad czy wskazówek według których powinien żyć i podejmować decyzje. Naszego działania (postępowania) nic nie usprawiedliwia. Człowiek będzie tym czym sam się stworzy.
7) Etyka.
Wybór jest koniecznością gdyż musimy wybierać. Nie ma żadnych wskazówek do dokonywania wyborów ale jednocześnie jesteśmy odpowiedzialni za nasze wybory (za ich skutki). Egzystencjaliści stali na stanowisku heroicznym: człowiek powinien wybierać tak by był czymś więcej niż jest.
Według mnie, to są dobre punkty wyjścia od egzystencjalizmu do buddyzmu, chyba nawet kiedyś sama od takich zaczęłam: jestem wolna, jestem tym, czym sama siebie stworzę, jestem skazana na wybór, wybiorę więc tak, bym była czymś więcej niż jestem.

Co oznacza "więcej" w ograniczających warunkach (buddysta powiedziałby: z karmicznym bagażem)? Myślę, że egzystencjaliści nie odpowiedzieli na to pytanie jednoznacznie, nie wyznaczyli granicy, poza którą "więcej" nie może się wydarzyć. Dr Rieux z "Dżumy" Camusa wytrwał w obliczu choroby i śmierci, nieustannie podejmował ten sam wysiłek ratowania innych i paradoksalnie, sam przeżył, pomimo okoliczności, które wcale nie wskazywały na taką możliwość. Był raczej autentyczny, a jednak udało mu się opanować lęk i poczucie beznadziejności. Z buddyjskich nauk wynika, że jeśli komuś uda się wykształcić nawyk opanowania w sytuacjach ekstremalnych, które niesie ze sobą życie, to również ten nawyk zadziała w sytuacji śmierci. Czy egzystencjaliści wierzyli w moc nawyków? Czy wierzyli, że nawyki można zmienić? W sprawie dr Rieux zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że po prostu był, jaki był zawsze, a inni, że zmieniło go doświadczenie ogromu cierpienia. Z pewnego punktu widzenia praktyka dr Rieux przypomina trochę praktykę buddyjską, pojawiają się duże ilości powtórzeń niesionej pomocy, pomimo epidemiologicznego absurdu i szczególny rodzaj odporności (mocy) wzrastającej proporcjonalnie do liczby tych powtórzeń. To, co pozwalało dr Rieux dokonywać powtórzeń, ja nazwałabym byciem "tu i teraz", nie zastanawiał się, co będzie później, po prostu robił to, co miał do zrobienia.

Buddyści również praktykują w ramach własnych egzystencji i nie mogą przekroczyć ich granic tak długo, dopóki... nie mogą. ;) Medytują, to prawda, ale wartość medytacji mierzona jest stopniem udziału jej efektów w codziennym życiu.

To tyle ode mnie.
Pozdrawiam, gt
karmadorje
Posty: 39
Rejestracja: wt maja 17, 2011 12:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Buddyzm a egzystencjalizm

Nieprzeczytany post autor: karmadorje »

GreenTea, dziękuję Ci bardzo za podjęcie tematu :)

GreenTea pisze:Nie jestem pewna, czy dobrze Cię rozumiem, bo z jednej strony za punkt wyjścia chcesz przyjąć egzystencjalizm, a z drugiej piszesz, że już zetknąłeś się z buddyzmem kilka lat temu, więc prawdopodobnie masz trochę własnych doświadczeń w kwestii spostrzegania ludzi i świata z buddyjskiej perspektywy. Wygląda to trochę, jak "tam i z powrotem", ale nie wiem, czy rzeczywiście,(...)
Dokładnie tak jest - tam i z powrotem. Właściwe egzystencjalistom postrzeganie świata towarzyszy mi od zawsze, tak od strony wyrachowanego intelektualizmu, jak i "przeżyć egzystencjalnych". Hurraoptymistą byłem na początku ścieżki (chyba każdy tak ma), później zapał do praktyki i dobre uczucia stanowiły sinusoidę z coraz niższą chyba częstotliwością. Tak mniej więcej to wygląda. Poznałem trochę buddyzmu z wykładów i książek, od strony ludzi - Sanghi i niby te podstawy dobrze znam - potrafiłbym je wyrecytować, ale oczywiście nie gwarantuje to ich urzeczywistnienia.
Egzystencjaliści stali na stanowisku heroicznym: człowiek powinien wybierać tak by był czymś więcej niż jest.
Odnośnie do tego znalazłem pewien cytat:
[istnieje] pięć typów odpowiedzi stanowiących próby jej [pojęcia tragiczności] przezwyciężenia lub oswojenia: heroiczną afirmację, hedonizm, obojętność, wyrzeczenie, oraz nadzieję. Z każdą z nich wiąże określoną tradycję filozoficzną lub religijną (odpowiednio: egzystencjalizm, epikureizm, stoicyzm, buddyzm i chrześcijaństwo).
Tu wyrzeczenie, tam afirmacja. Może to zbyt dalekie uogólnienie?

Wiem, że strasznie motam. Wśród klasyczniejszych pozycji mistrzów można znaleźć postawę wyrzeczenia się samsary i pragnienie praktyki, by zakończyć tragedię samsarycznej egzystencji, koła narodzin i śmierci. Przez innych ten swoisty klimat nazywany bywa 'nihilistyczną koncepcją nirwany', która jako europocentryzm jest błędnym poglądem (nirwana jako wygaśnięcie?) Nie to jest chyba celem bodhisattwy, a jeśli już, to na tyle odległym, że zdaje się tym nie zaprzątać głowy. Egzystencjalista z kolei pragnie wygaśnięcia, "za cel życia uważają już nie doskonalenie się i kształtowanie samych siebie, lecz unicestwienie się, powrót do matki, do Boga, do wszechświata. Natury takie są w większości zupełnie niezdolne do popełnienia prawdziwego samobójstwa, ponieważ pojęły dogłębnie tkwiący w nim grzech. Dla nas są jednak samobójcami, gdyż w śmierci, a nie w życiu widzą wybawiciela, są gotowi usunąć się i poświęcić, zgasnąć i wrócić do początku" (Hesse) Może to i ekstremalny dla niektórych pogląd, ale myśl taka przeplątuje się falami przez mój umysł od lat. Do niedawna nie wiedziałem nawet, że ktoś ją spisał.
Czy można pogodzić wiedzę (pogąd?) o wszechobecnym cierpieniu i bezsensie z "Czystym poglądem" czy "Oświeconą postawą" ("Wszystko jest doskonałe i czyste" itd.)
GreenTea pisze:Z buddyjskich nauk wynika, że jeśli komuś uda się wykształcić nawyk opanowania w sytuacjach ekstremalnych, które niesie ze sobą życie, to również ten nawyk zadziała w sytuacji śmierci.
Ukończyłem pomyślnie praktykę Phowa i wiążę z nią chyba wyższe niż z czymkolwiek innym nadzieje.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”