Ja w kwestii formalnej, powtórzę po raz trzeci to co już dwukrotnie pisałem w wątku o Wielkim Wybuchu.airavana pisze: O.K., ale film nie dowodzi prawdziwości tezy, którą stawia. Przedstawia tylko argumenty, które ją wspierają - trudno też powiedzieć, na ile argumenty te są obiektywne.
Użycie słowa (terminu) ,,dowód” wymaga sprecyzowania znaczenia (wykładni) tego terminu. To znaczy powinno być jasne w jakim sensie ten termin został użyty.
Ten termin jest używany w dwóch znaczeniach:
1)w znaczeniu popularnym (potocznym), jako przekonywująca dla danej osoby czy grupy osób argumentacja na potwierdzenie danej tezy czy też pewien zbór przesłanek przekonywujący jakąś osobę (grupę osób) co do danej kwestii;
2)w znaczeniu ścisłym, używanym w matematyce oraz w zmatematyzowanych teoriach fizyki, techniki, ekonomi i nauk przyrodniczych (teorii względności, fizyce kwantowej, automatyce, ekonometrii, biometrii itd.) jako ciąg zdań logicznych (zdań w sensie logiki) lub formuł zdaniowych rozpoczynający się od wyrażeń przyjętych jako założenia, zawierający następnie wyrażenia otrzymane z założeń w wyniku przekształceń dozwolonych przez reguły dowodzenia (reguły dedukcyjne), następnie wyrażenia otrzymane z tych wyrażeń itd. (dowodzenie ma charakter indukcyjny), ostatnim ogniwem tych przekształceń jest zdanie dowodzone.
Tak więc, użycie terminu ,,dowód” w znaczeniu 2 w jakiejś dyskusji (w kontekście, że coś dowodzi lub też nie dowodzi czegoś) wymaga by w obszarze dyskusji były precyzyjnie określone założenia i ustalone reguły dowodzenia (wspólne dla wszystkich uczestników dyskusji). Czyli po prostu wymaga to by obszar dyskusji był tak naprawdę w jakimś stopniu zmatematyzowany oraz by wszyscy uczestnicy dyskusji akceptowali wspólne dla wszystkich założenia (aksjomaty) i reguły dedukcyjne.
Natomiast termin ,,dowód” w znaczeniu 1 nie ma znaczenia (rangi) procedury która w sposób jednoznaczny rozstrzyga prawdziwość bądź nieprawdziwość danej tezy. To znaczenie opiera się na subiektywnym odczuciu. Nie ma tutaj precyzyjnie określonego obszaru dowodzenia. Użycie terminu ,,dowód” w znaczeniu 1 oznacza tylko, że dla danej osoby (osób) coś jest przekonywujące. Tak więc stwierdzenie w stylu ,,film (książka) nie dowodzi prawdziwości tezy ale tylko przedstawia argumenty które ją wspierają” jest w gruncie rzeczy (w myśl punktów 1 i 2) wewnętrznie sprzeczne bo z jednej strony mówi się, że istnieją argumenty czyli dowód w sensie 1 a z drugiej strony, że takiego dowodu nie ma. Nie może być tutaj mowy o dowodzeniu w sensie punktu 2 bo nie ma precyzyjnie określonego wspólnego obszaru dowodzenia. Domyślny sens tego stwierdzenia jest mniej więcej taki: mnie nie przekonują te argumenty a ciebie przekonują.
Nie rozróżnianie znaczeń 1 i 2 terminu ,,dowód” czy też wręcz celowe nimi manipulowanie jest dość popularne w mediach. Bardzo często można usłyszeć stwierdzenia ,,to dowodzi, że...”, ,,jak zostało udowodnione” używane w znaczeniu 2 (jako coś jednoznacznie prawdziwego) kiedy w rzeczywistości chodzi tylko o znaczenie 1 czyli o czyjąś (czy jakiejś grupy) prywatną opinię.
Pozdrawiam