moi pisze:
Iwanxxx, a jak wyglądaly początki Waszej grupy w Toruniu? Ile było osób na początku i kto był inicjatorem tego przedsięwzięcia? Czy wszyscy mają/ mieli tego samego nauczyciela?
To będzie długie, bo grupa jest według mnie w tym momencie w jakichś tam początkach czy może w fazie rozwojowej cyklu
A żeby ją zrozumieć, trzeba poznać również wcześniejsze doły
Grupa zawiązała się, kiedy w latach 80-tych przyjechał do Torunia Seung Sahn DSSN. Ja miałem wtedy kilka latek i się tym nie interesowałem. O ile wiem, potem skład i miejscówki były różne, od kilku do 20 osób. Ponadto formy praktyki Kwan Um raz były zachowana a raz nie.
W momencie, kiedy ja dołączyłem nie było lokalu. Ostatni lokal był wspólnym miejscem praktyki dla karma kagyu, karma kamtzang, sakji i zen. Stopniowo wygasła chęć współpracy oraz niektóre grupy osłabły. Ponadto obserwowano wyraźną niecheć do płacenia składek, których wysokość wynosiła w owym czasie równowartość ceny 2 piw. Dlatego, kiedy właściciel podniósł czynsz wszystko się rozpadło. Grupka zen przestała się trzymać formy Kwan Um i się rozlazła.
Potem siedzieliśmy tak właścnie bezforemnie w 2 prywatnych mieszkaniach pod rząd, a ludzie stopniowo odpadali aż zostały 3 osoby. Te trzy osoby były zgodne co do tego, że dalej tak być nie może
Powstał impuls, zeby razem z Karma Kamtzang zrobić ośrodek.
Potem magicznie spadł nam on z nieba, bo jedna osoba z KK wyjechała do Anglii do pracy i zostawiła nam swoje mieszkanie.
W owym czasie siedziały osoby z różnych sang zen - Kannon, Bodhidharma i Kwan Um. Potem dwie pierwsze odpadły więc ci, co zostali stwierdzili, że wracamy do macierzy Kwan Um, zakupiliśmy moktak
i zaczęliśmy robić pełne śpiewy jak DSSN przykazał.
Potem, po wielkich bojach przenieśliśmy się tego nowego ośrodka, co nam spadł z nieba. Pojawiły się nowe osoby, które na szczęście nie pamiętają tych czasów bez śpiewów
i nie marudzą, że trzeba poduszkę z prawej a nie z lewej kłaść
Walka trwa... Ze starej grupy zostały 2 osoby plus jedna zagubiona owieczka, która wróciła wczoraj z długich wojaży.
Zasadniczo przedsięwzięcie jeszcze trwa, bo dopiero teraz mamy zamiar się troszkę poreklamować a w listopadzie przyjeżdza do nas nauczyciel, który zrobi wykład otwarty oraz wprowadzenie do zen.
Co do kwestii tych samych nauczycieli - jest część osób, co nie spotkali się z żadnymi nauczycielami nigdy, jest jedna osoba formalnie bardziej związana z roshim Kwongiem, część coś tam sobie miesza (np. nyndro + zen) a hardkorowych kwanumowców jest może troje. Każdy ma jakąś swoja sytuację i ok.
I tak to wygląda
Nauczyciele nasi mówią, że starczy jedna osoba z jasnym kierunkiem i wszystko się kręci, więc do roboty
Pzdr
Piotr