Wyśmiewanie się.

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

Awatar użytkownika
kamila
Posty: 20
Rejestracja: czw maja 17, 2012 15:44
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada

Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: kamila »

Nie wiem, czy jest to dobry ale wątek, ale mam do was pytanie:

Czy kiedy zaczęliście interesować się buddyzmem, uczyliście się medytacji itp. spotkaliście się z wyśmianiem was przez innych ludzi?

Wczoraj miałam taką sytuację, gdy zaczęłam popołudniową praktykę vipassany. Do pokoju weszła mi mama, po czym zaraz pobiegła do ojca i takim sposobem przykleili mi łatkę "sekciary". Męczą mnie teraz docinkami, a ja mimo ogromnych starań ignorowania ich i robienia tego co czuję, powoli zaczynam się przejmować.

Co mam robić? Przecież nie robię nic złego. Nie moja wina, że moja rodzina przedkłada telewizor nad jakieś wyższe wartości.
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Dlatego najlepiej chyba nie pokazywać siebie jako praktykującego medytację, buddysty itp.
Generalnie to chyba typowe zachowanie, choć moja mama po roku niepokoju odwiedziła mnie razem z siostrą w ośrodku gdzie mieszkałem (to raczej chyba nietypowe?). Mama zainteresowała się nawet medytacją, choć bardziej później ciągnęło ją w kierunku reiki. Siostra do dziś jest zainteresowana buddyzmem.
Nieufność na początku była, choć wyśmiewania nie. Ale nigdy nie pokazywałem swojej buddyjskości, chyba że chciały o tym rozmawiać. Ostatecznie przed śmiercią mamy medytowaliśmy razem i myślę, że w jakiś sposób jej to pomagało.
Także różnie to może się ułożyć. Wyśmiewanie to taki typowy mechanizm obronny przed czymś nowym. Moim zdaniem staraj się być w tym (praktyce) intymna. Po pierwsze nie dasz im powodów do śmiechu, po drugie czas robi swoje i jak zobaczą, że jesteś wciąż "normalna", to któż to wie, może sami zostaną joginami ;) W każdym razie może to zaakceptują.
Staraj się w ich obecności nie palić kadzidełek, nie robić ołtarzyków, zakładać szat itp.
Praktykuj gdy śpią, ich nie ma. Nie wywołuj konfliktów na tej linii.
Może sama się z tego śmiej ;) Humor jest OK.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Cześć,

Pamiętam jak podczas jakiegoś wykładu Ajahn Brahmali opowiadał, jak jego rodzice byli zszokowani i pukali się w czoło, gdy powiedział im, że zostanie bhikkhu (są Norwegami). Gdy później co jakiś czas odwiedzał ich w domu w Norwegii, ich stosunek do niego się powoli zmieniał, aż w końcu, po kilku latach, jego ojciec poprosił go, żeby sam nauczał go Dhammy. Ajahn twierdził, że zmiana jego rodziców, była spowodowana zmianą jego własnego charakteru, która się dokonywała dzięki praktyce. Nie tylko medytacji, ale też większej chęci do dzielenia się materialnymi rzeczami i swoim czasem, dzięki postawie życzliwości i współczucia. Na te wszystkie rzeczy potrzeba czasu obu stronom. Jednej stronie na ich rozwijanie i doskonalenie, a drugiej na odczucie ich efektów i zrozumienie ich przyczyn. Dlatego ważne wydaje się być bycie cierpliwym. :)
podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

piotr pisze:Cześć,

Pamiętam jak podczas jakiegoś wykładu Ajahn Brahmali opowiadał, jak jego rodzice byli zszokowani i pukali się w czoło, gdy powiedział im, że zostanie bhikkhu (są Norwegami). Gdy później co jakiś czas odwiedzał ich w domu w Norwegii, ich stosunek do niego się powoli zmieniał, aż w końcu, po kilku latach, jego ojciec poprosił go, żeby sam nauczał go Dhammy. Ajahn twierdził, że zmiana jego rodziców, była spowodowana zmianą jego własnego charakteru, która się dokonywała dzięki praktyce. Nie tylko medytacji, ale też większej chęci do dzielenia się materialnymi rzeczami i swoim czasem, dzięki postawie życzliwości i współczucia. Na te wszystkie rzeczy potrzeba czasu obu stronom. Jednej stronie na ich rozwijanie i doskonalenie, a drugiej na odczucie ich efektów i zrozumienie ich przyczyn. Dlatego ważne wydaje się być bycie cierpliwym. :)
Dokładnie tak jak Piotr pisze. Ja także doświadczałem takich rzeczy ze strony innych. Musisz dać sobie czas - i to z terminem bliżej nieokreślonym. To samo przyjdzie na drodze treningu medytacyjnego i nabywania wiedzy. Tak jak wspomniany Ajahn Brahmali - rodzice tak mu robili bo znali go od początku całkiem innego ale z czasem gdy zobaczyli pozytywny wpływ na niego i jego sposób zachowania* to zmienili zdanie.

* Sposób zachowania - w tym kontekście, to jest taka coś ala charyzma, siła przekonania bez słów, samoistna, którą inni ludzie wyczuwają...wraz ze zmianą charakteru inni zmieniają podejście do niego...coś ala fluidy niewidzialne.

Pozdrawiam i powodzenia!
Awatar użytkownika
kamila
Posty: 20
Rejestracja: czw maja 17, 2012 15:44
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: kamila »

Ukrywanie to za dużo powiedziane, ale też nie afiszuję się z tym praktycznie w ogóle. Problem leży w tym, że u mnie w domu ciężko jest zachować jakąkolwiek prywatność i intymność. No, chyba że w toalecie ;)

Może rzeczywiście, gdy zobaczą, że nie ma to na mnie złego wpływu to zaakceptują mój wybór? Tak samo było dwa lata temu gdy powiedziałam im, że chcę być wegetarianką. Pamiętam ciągłe docinki "jaka to szynka nie jest smaczna", nawet mama zaczęła częściej gotować obiady. Na marne ich wysiłki, chyba zrozumieli, że tak czuję się lepiej i nawet sami zaczęli kupować mi różne produkty itp.

Dziękuję Wam bardzo za podzielenie się ze mną własnym zdaniem :padam:
Szaman
użytkownik zbanowany
Posty: 1169
Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
Płeć: mężczyzna
Tradycja: #

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: Szaman »

Jeszcze nie koniec, jeszcze nie wszyscy, jeszcze Ja ;)
stepowy jeż pisze:Ostatecznie przed śmiercią mamy medytowaliśmy razem i myślę, że w jakiś sposób jej to pomagało.
Przedwczoraj poniosło mnie w okolicę na wietrzenie głowy z tematu "Nieobceność dharmy w niektórych światach". Włóczyłem się na wietrze i słońcu po zielonych i żółtych polach bez konkretnego celu i znalazłem się w pobliżu miejscowości, gdzie pochowano drugą żonę mojego dziadka, pierwsza (właściwa moja babcia) zmarła jeszcze 3 lata przed moimi narodzinami. Ta "babcia" jest jak do tej pory jedynym członkiem najbliższej rodziny, którego śmierci (10 lat temu) doświadczyłem. Nie było to w żaden sposób bolesne bo za nią nie przepadałem i tylko "z łaską" dla reszty rodziny pojawiłem się na jej katolickim pogrzebie. Gdy podchodziłem przedwczoraj pod kościół i cmentarz z jej grobem byłem już świadom zachodzącej synchronizacji nie tylko z zajmowaniem swojego umysłu tematem śmierci i (świadomych) odrodzeń, ale i z rocznym/zodiakalnym czasem jej śmierci, która przypadła co prawda - jak odczytałem - na 18 maja, ale zodiakalnie w tym roku Słońce na tej pozycji było właśnie 17ego (częsty rodzaj koincydencji w życiu). "Babcia" pod koniec życia w zasadzie wegetowała i tak też umierała, doświadczając w międzyczasie wylewu, który do końca ją od nas odciął, mogła tylko patrzeć i ruszać palcami obejmowanej dłoni. To wtedy, na kilka dni przed jej ostateczną agonią usiadłem przy niej i medytowałem, patrząc w jej oczy, lewą dłonią obejmując jej dłoń, a z prawą położoną na jej czole, bawiąc się w bardzo przyjemnie wyczuwalny obieg energii i nawet z intencją jej lepszego odrodzenia w buddyjskiej rodzinie, na wypadek gdyby reinkarnacja była faktem ;) To było moje pożegnanie z tą bardzo nielubianą przeze mnie (ze wzajemnością zresztą), nie mogącą wiedzieć o co w ogóle chodzi kobietą. Dla dziadka siedzenie w medytacji, które czasem widział, było niczym innym jak formą treningu czy hatha-yogi tyle że nie na siłowni :D Życzyłem jej też dobrej podróży w dniu samej śmierci. Zapomniawszy już o sprawie, kilka lat później miałem w życiu epizod z Karma Kagyu. W ośrodku spotykałem regularnie młode małżenstwo z nowonarodzoną dziewczynką, która przy mnie jakoś wyjątkowo często popadała w nerwowość i płacz ... i jak mnie raz w końcu uderzyło spojrzenie jej niebieskich oczu i postawiło przede mną wspomnienie niebieskich oczu "babci" wpatrzonych we mnie medytującego nad nią przed śmiercią ... :) Dalszego ciągu mych myśli można się już domyslić. Rzecz jest oczywiście do wzięcia na wiarę jeśli ktoś ma ochotę :) Opowiadam jako szamańską anegdotkę, czytać najlepiej przed snem ;)



Co do wątku, to jak byłem młody i zaczynałem to trochę ostrzej bo bandzie jeździłem. Liceum, druga czy trzecia klasa, długa przerwa, 20 min, pogoda jak dziś, na lekcjach przymuł, no to idę na chojraka na trawnik kilkadziesiąt metrów od szkoły i siadam z dala od wszystkich w lotosiku. Jak mnie nie wypatrzą spod murów koledzy ... :) ... dwóch podeszło, trochę z szyderą, trochę z ciekawości, że miewam odmienne zapatrywania na to i owo to mogli się już domyślać ze zgrzytów z księdzem na lekcjach religii, zwłaszcza gdy o religiach wschodu chciał nas (tj. mnie) czegoś nauczyć ... Pewna bariera powstała ale mi nie przeszkadzała, miałem więcej przestrzeni dla samego siebie. Poza taką medytką na trawniku to się czepiać czego za bardzo nie było i w ostatecznym rozrachunku to oni się całe liceum siedząc na religi frajerowali a ja wagarowałem, z trzeciej do czwartej przeszedłem z religii nieklasyfikowany a żebym miał coś na maturalnym, to dla garstki takich jak ja zorganizowano po raz pierwszy w szkole etykę :] Ale piszę o tym żeby zwrócić uwagę na coś jeszcze. Takich eksperymentalnych społecznie medytek sobie w liceum odbyłem w sumie kilka i jeśli ktokolwiek miał jakieś wonty, to dramatyzujący ludzie z mojej klasy, innych ludzi - rozwalonych gdzieś tam na kocyku w pobliżu na przykład - to w ogóle nie ruszało :meditate: No i tak samo jest myślę w rodzinie, że jeśli ktoś się bardziej emocjonuje, to częściej jest to ta najbliższa a nie dalsza, czego świadomość może też myślę pomóc w nabraniu większego dystansu.
108poklonow
konto zablokowane
Posty: 9
Rejestracja: sob maja 19, 2012 14:49
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddyzm

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: 108poklonow »

Zastanawia mnie jeszcze czy mowicie w pracy, ze nie jestescie Katolikami? Czy mozna nie tylko dostac hahaha! ale i stracic prace! Ja wlasne nic nie mowie(lub ze jestem poszukujacy), bo boje sie, ze strace prace, jak powiem, ze praktykuje Buddyzm.
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Ja w pracy w ogóle nie opowiadam o sobie. Generalnie to obcy ludzie są. Nie wynika to wcale ze strachu, że mnie wyrzucą, ale to byłoby dziwne gdybym im zaczął opowiadać o buddyzmie. Mi też nikt nie opowiada, że jest chrześcijaninem, ateistą czy wierzy w UFO.
Po prostu w pracy się pracuje :P
:zdrowko: :popcorn: :guitar:
108poklonow
konto zablokowane
Posty: 9
Rejestracja: sob maja 19, 2012 14:49
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddyzm

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: 108poklonow »

Mowie w sensie gdy w pracy ludzie spedzaja ze soba 8h duzo mowia, o rodzinach, o pracy, no i zazwyczaj tez o religii, polityce. ktos mowi, ze pojdzie po pracy do kosciola, czy w niedziele. No i tak zazwyczaj wiedza wzajemnie czy ktos jest z innej religii. No chyba, ze tak pogadac se w pracy nie moga, bo jest jak na lodzi krola gdzie niewolnicy nie moga se pogadac tylko wiosluja w rytm dzwonu/a, nie znaja nawet swoich imion, a jak ktory padnie to moze jedynie sasiedni niewolnik zauwazy...
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

108poklonow pisze:Mowie w sensie gdy w pracy ludzie spedzaja ze soba 8h duzo mowia, o rodzinach, o pracy, no i zazwyczaj tez o religii, polityce. ktos mowi, ze pojdzie po pracy do kosciola, czy w niedziele.
No wiesz, to zależy gdzie pracujesz. Ja nie bardzo mam kiedy pogadać... (nie jestem wioślarzem)
A masz takie doświadczenia, że za wyznawanie innej religii wyrzucają? Ba ja np. nie spotkałem się. No chyba, że w pewnym miejscu w Toruniu ;)
108poklonow
konto zablokowane
Posty: 9
Rejestracja: sob maja 19, 2012 14:49
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddyzm

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: 108poklonow »

No jak siedzialem z kolega na zielonej trawie w parku w jednym zachodnich krajow to nikt sie nie smial. A pytam czy ktorys Buddysta dzis, wczoraj czy przedwczoraj usiadl w lotosie w parku miasta polskiego? Nie sadze, bo albo balibysmy sie, ze ktos z pracy nas zobaczy i wysmieje(poinforumje szefa a tej jako Katolik zwolni) lub Moherowy Beret rzucilby w siedzacego swym beretem. Ja sie wstydze medytowac nawet w lesie, bo jak ktos mnie widzi(jadac rowerem na polowanie) to czuje sie nieswojo...i niedajBoze zobaczy nas sasiad, no przeciez zaden Buddysta nie medytuje w swoim ogrodzie z obawy przed siasiadka!
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

A przeszkadza Ci to?
Lamvadis
Posty: 432
Rejestracja: wt sie 04, 2009 09:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Toruń

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: Lamvadis »

Takie czasy, że praktykę powinno się wykonywać bardziej "wewnętrznie" - czyli niekoniecznie w lotosie, z mudrą, śpiewając czy mantrując.
Pamiętam sytuację jak w Poznaniu chciałem ze znajomymi buddystami wyjść gdzieś do natury pomedytować. Poszliśmy do jakiegoś lasu, znaleźliśmy możliwie najbardziej ustronne miejsce, wspięliśmy się nawet na górkę dość stromą, z która kobiety miały niemały problem, wygodnie się usadowiliśmy i zaczęliśmy śpiewać Pieśń Wadżry. Już po chwili zjawili się jacyś hardcorowi rowerzyści, tacy co skaczą po górkach, wywijają fikołki i takie tam :) Nie muszę chyba mówić, że nasze zdziwienie było niemałe, gdyż naprawdę natrudziliśmy się żeby znaleźć takie miejsce. Żeby uszanować przekaz musieliśmy oczywiście przestać śpiewać.

W każdym razie, ja też miałem problemy z rodzicami, ale po pewnym czasie się uspokoili, starałem się praktykować gdy ich nie ma lub gdy mam pewność, że tego nie zobaczą (czyli zazwyczaj gdy są wpatrzeni w "taniec z gwiazdami" czy inne "mam talent"). Pewnego razu mama mnie nawet spytała, czy ja wciąż medytuję, bo dawno już nic nie widziała :)

Życzę powodzenia w praktyce "ukrytego jogina" :namaste:

[edit] Takie jeszcze spostrzeżenie jedno mam. Jak już ktoś wie, że medytuję, bądź na pewno niedługo się dowie (np w sytuacji gdzie mieszka się z kimś razem), to takiej osobie przedstawiam to co robię w najmniej egzotyczny sposób. Mówię, że medytacja polega na koncentracji umysłu, nic ponadto. Wówczas ktoś albo wyrazi swoją aprobatę, stwierdzając, że to fajna opcja bo np pomaga się skupić w pracy i jest to całkiem OK, lub ewentualnie trochę się ponabija, że tracę czas. Gdybym z kolei mówił o buddyźmie, guru yodze itd - to już brzmi dla niektórych dość obco i niebezpiecznie.
Dlatego też w praktyce, zamiast śpiewać na głos siedmiolinijkową, machając wadżrą i dzwoniąc dzwonkiem, robię to po cichu - jednocześnie starając się zachować sens praktyki, jej esencję.
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

to ja mam szczęście chyba.

Siedzę w pokoju z niezwykle miłym i traktującym rzecz po prostu członkiem Duszpasterstwa Rodzin :) On wie, że ja praktykuję, zresztą wielu wie, co powoduje bardzo twórcze dyskusje: ostatnio byłem proszony przez koleżankę o rozwinięcie problemu "co po śmierci" w buddyzmie, kolega poprosił o komentarz a propos demonów i okultyzmu buddyjskiego (źródło rewelacji znamy, ale plotka stugębna dotarła do niego pośrednio, programu nie widział, co pokazuje siłę rażenia głupoty Cejrowskiego)... A inny zaopatrzył si u mnie, widząc, ze wydałem, w Hardcore Zen i dodatkowo Buddyzm dla początkujących Khandro.

I generalnie atmosfera jest pełna ciekawości i zwykłego uznania, ze tak ktoś ma.

A.
Awatar użytkownika
LotusFlower
Posty: 57
Rejestracja: wt maja 15, 2012 00:30
Płeć: kobieta
Tradycja: Yungdrung Bon
Lokalizacja: Silesia
Kontakt:

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: LotusFlower »

Myślę, że w stosunku do rodziców po prostu trzeba cierpliwości, zrozumienia. Nie uczy się o tym w szkołach i ludzie nie zawsze wiedzą z czym to się je.
Gdzieś kiedyś czytałam - może nawet w którejś książce Thich Nhat Hạnh'a - że jeśli mamy do czynienia z innowiercą, który może czuć się niekomfortowo/dziwnie będąc obserwatorem czynności związanych z praktyką, najlepiej nie robić tego przy tej osobie. Jeśli ktoś mógłby się też źle czuć z wiedzą o tym, co praktykujemy - nie mówić.
W swoim domu musiałam przeczekać pięć lat, by w końcu móc praktykować bardziej oficjalnie (z grupą praktykujących), uczestniczyć w wykładach etc. Opłacało się czekać te pięć lat, w ciągu tego czasu nawet nie przyznawałam się, że zaczytuję się w naukach i cokolwiek praktykuję. Stopniowo przygotowywałam domowników. Puszczałam jakieś filmy, opowiadałam jakieś mądre (wyczytane oczywiście :D) rzeczy.

Dzisiaj mama jest wręcz zadowolona z mojej praktyki, siostra zapala czasem kadzidełko na ołtarzyku (pod moją nieobecność), a brat nic nie mówi.

Mimo to o prywatność u mnie też ciężko. Co wtedy robię? Wstaję wcześnie rano przed wszystkimi i wykonuję swój cykl praktyk. Albo idę spać bardzo późno - czekam, kiedy wszyscy zasną i robię swoje ;).
Awatar użytkownika
AHuli
Posty: 489
Rejestracja: sob mar 12, 2011 19:58
Płeć: kobieta
Tradycja: kamtzang, krypto ningmapa
Lokalizacja: Festung Breslau

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: AHuli »

Z rodziną bywa czasem ciężko. Znam tą sytuację, min. po to aby mieć możliwość praktykowania dharmy wyprowadziłam się od rodziców... Dawniej miałam nadzieję że, zaakceptują mój wybór i jakoś przywykną. Od wielu lat omijamy ten temat i tyle... Pozostaje mi tylko wierzyć że, widzą iż nie robię im na złość, czy coś w tym guście.
Jeżeli chciałabyś próbować jakoś pozytywnie nastawić rodziców do tego co robisz, spróbuj wytłumaczyć im, że medytacja jest uważana za skuteczną terapię i że może ci pomóc w twojej chorobie. Są na ten temat książki i strony internetowe...
Jeśli masz możliwość uczęszczania do ośrodka lub w twojej okolicy mieszkają jakieś osoby medytujące, to spróbuj umówić się na sesje gdzie indziej...
A teraz anegdotka z mojej rodziny: Będąc jeszcze na studiach nabyłam ładny komplecik ściereczek kuchennych w chińskie wzorki. W akademiku nie było pralki więc zawiozłam je wraz z odzieżą do wyprania, do rodziców. Moja mama następnego dnia przynosi mi małą, kwadratową, pikowaną ściereczkę i mówi. "Ojciec wyciągał ją z pralki i powiedział, że to jest takie rytualne nakrycie głowy, które zakładacie do modlitwy. Ja do niego mówię, że to ścierka kuchenna, a on że widział jak się w tym modlisz... To powiedz mi co to takiego?" :rotfl:
Nie zostawisz samsary, odrzucając ją - wyzwolisz ją wewnętrznie, pozwalając jej być. Twe próby wyleczenia się z nieszczęść nie przyniosły ci ulgi, ulgę przynosi rozluźnienie i pozostawienie rzeczy takimi, jakie są.
Awatar użytkownika
kamila
Posty: 20
Rejestracja: czw maja 17, 2012 15:44
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: kamila »

Czekam aż się wyprowadzę do akademika i będę miała spokój, przynajmniej od tego ich głupiego gadania. Chcę z nimi normalnie rozmawiać i żyć w zgodzie, ale oni nie potrafią. Przynajmniej z mamą mam taki problem. A o chorobie nic nie wiedzą. Czekałam z pójściem do psychologa, a potem do psychiatry aż skończę 18 lat, bo wiedziałam że wtedy lekarz nie będzie mógł im o tym powiedzieć. Boję się tego koszmaru, który może mieć miejsce po tym jak się dowiedzą. W sumie to te cztery lata liceum zmieniły mnie w takiego potwora, który uważa, że sam świetnie sobie da radę.


Ośrodków nie ma ;( Mogłabym spotykać się z olsztyńskimi Karma Kagyu , ale oni zaczynają o 20:00 i potem nie miałabym już pociągu powrotnego ;(
108poklonow
konto zablokowane
Posty: 9
Rejestracja: sob maja 19, 2012 14:49
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddyzm

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: 108poklonow »

Moze ktos z Olsztynskiego osrodka moglby Cie podwozic... O ktorej jest ostatni pociag? Sa nocne autobusy tak jak w Warszawie?
Awatar użytkownika
kamila
Posty: 20
Rejestracja: czw maja 17, 2012 15:44
Płeć: kobieta
Tradycja: Theravada

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: kamila »

ostatni bodajże 20:30, a nocne autobusy tylko te miastowe, pks-ów nie ma ;/

dam radę ^-^ od października będę szła na studia do gdańska (jeśli się dostanę;)) , może tam ktoś się znajdzie ;)
Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Co do wyśmiewania się - w domu czasami ktoś stroi sobie żarty, ale odkąd moja rodzina zauważyła (i to dość wyraźnie) jaki praktyka buddyjska ma na mnie pozytywny wpływ i przekonała się, że organizacje buddyjskie do których chodziłem praktykować nie są zagrożeniem, wspierają mnie w wysiłkach. Moi bliscy czasem nawet naciskają, żebym poszedł pomedytować, jak jest mi źle, albo robię się trudny. Docinkami zbytnio się nie przejmuję, bo nie są w złej wierze, wszystko zależy od tego, jaką masz relację z bliskimi :)

Wiadomo, każda rodzina jest inna i nie w każdej panuje taka szczerość i wolność jak u mnie w domu. Pod jednym dachem mam ateistę, chrześcijanki i buddystę i jakoś się nie gryziemy, tylko wspieramy nawzajem. Natomiast, szczególnie w rodzinach katolickich, lepiej jest się nie obnażać ze swoim światopoglądem do czasu usamodzielnienia i pozostawiać praktykę w sferze czysto prywatnej - nie każdy potrafi i chce zrozumieć. Czasem pragnienie szczęścia dla drugiego człowieka jest słabsze, niż pragnienie, aby sprawy wyglądały tak, jak nam się podoba. Cóż, trzeba wybaczyć i robić dalej swoje. ;)
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

18 lat temu kiedy zaczynałem praktykę buddyzmu tybetańskiego mój tata i siostra wyśmiewali i przedrzeźniali mnie w domu naśladując powtarzanie mantr, a mama w trakcie vipasany potrafiła wejść do pokoju i potrząsać mną żeby sprawdzić czy nie umarłem :) hahaha

teraz mama zgłębia z zapałem filozofie chrześcijańska oraz stała się katoliczka prawdziwie głęboko wierzącą, natomiast reszta rodziny - jak się tylko spotykamy 2 lub 3 razy w roku - ma nieskończoną ilość pytań o ścieżkę i filozofie buddyjska - ja staram się wyjaśnić ile mogę i podaje tytuły książek które warto przeczytać ...
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Cześć

Umknął mi wcześniej ten temat. :) U mnie źle nie było. Jak w telewizji pokazywali Dalajlamę to moja mama do tej pory się śmieje i mnie woła, żebym popatrzył bo o "moim papieżu" mówią, ale to dla żartów tylko, bez złych intencji. Trochę się martwiła jak pierwszy raz jechałem do ośrodka Zen na praktykę, ale wróciłem cały to jej przeszło. Parę razy nawet wspominała, że może powinienem jej pokazać jak się medytuje, ale teraz do tego nie wraca. Z resztą praktykuję jak jestem sam w domu, nie słyszy jak co wieczór z komputerem śpiewam chanting Zenków, ani nie przyłapuje mnie jak zlany potem strzelam pokłony, więc może myśli, że mi się znudził buddyzm i mi przeszło. :)
Jak Twoja rodzina się tylko trochę nabija, a nie macie spięć ideologicznych (nikt Ci nie mówi, że zdradzasz jedyną prawdziwą wiarę skuszona przez szatana) to im przejdzie jak się przyzwyczają.

pozdrawiam,
Tomek
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Ze mnie też się nabijali ( pisałam już wcześniej o tym tutaj). nie było to sympatyczne, ale na szczęście juz wtedy mieszkałam z mężem, który akurat bardzo tolerancyjny był. Było to i tak dość przykre, zwłaszcza,że niektórzy znajomi próbowali buntować mojego męża. A moja wlasna rodzina - ojciec, ciotka, sa dość zlośliwi. No ale im przeszło - po kilku latach,
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: LordD »

kamila pisze:Czy kiedy zaczęliście interesować się buddyzmem, uczyliście się medytacji itp. spotkaliście się z wyśmianiem was przez innych ludzi?
Cały czas się z tym spotykam. Nie zawsze jest to śmiech prosto w twarz, często jest to lekceważenie, albo w ogóle niechęć. Na ogół ludzie traktują to jako infantylne, nierealne i nieżyciowe hobby. Czasem po prostu patrzą na ciebie jak na idiotę.
Co z tym zrobić? Przyzwyczaić się i robić swoje...
Awatar użytkownika
nataliablanka
Posty: 403
Rejestracja: ndz kwie 17, 2022 16:50
Płeć: kobieta
Tradycja: Bon

Re: Wyśmiewanie się.

Nieprzeczytany post autor: nataliablanka »

U mnie (katolicka) matka miała styczność z zen, mniej więcej wie, z czym to się je i kojarzy pozytywnie; natomiast rodzina ojca ma tradycje ateistyczne, ale nie mam z nimi za często kontaktu, więc problem z głowy.
Nie afiszuję się specjalnie, ale nie ma też jakiegoś nastroju sekty dookoła tego. W pracy zasada 'swoje poglądy zachowaj dla siebie'. Być może w moim liceum katolickim byłoby to ryzykowne, ale ukończyłam je spory kawałek czasu temu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”