celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

czuowiek
Posty: 20
Rejestracja: pn paź 19, 2015 20:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: racjonalista

Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?

Nieprzeczytany post autor: czuowiek »

stepowy jeż pisze: Kunzang stwierdził, że stan umysłu w chwili śmierci na wpływ na przyszłe odrodzenie
To znaczy jaki konkretnie wpływ ma stan umysłu w chwili śmierci na przyszłe odrodzenie? Jaka będzie różnica w "miejscu odrodzenia" gdy umieramy w przerażeniu i bólu - np. jako gwałcone 3-letnie dziecko, lub w błogim spokoju i poczuciu piękna otaczającego nas świata? Jest szansa na jakiś konkret?
Czy miejsce odrodzenia ma wpływ na to, kim będziemy i jakie będziemy mieć możliwości co do wypracowania "tendencji nawykowych", czy nie ma kompletnie żadnego wpływu?

Gdzie odrodzi się człowiek, któremu islamski terrorysta odcina głowę nożem?
A gdzie by się odrodził, gdyby umarł naturalnie, w spokoju, ze starości, trzymany za rękę przez swoje ukochane dziecko?

Potrafisz własnymi słowami i własnym rozumieniem opisać różnicę między "miejscem odrodzenia" w jednym i drugim przypadku?
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

Czuowieku, przecież nie odpowiemy ci konkretnie, gdzie odrodzi się ten i ten pies czy człowiek zabity przez tego a tego islamistę. Przecież nie jesteśmy jasnowidzami, nie posiadamy takich danych. O jaki kurna konkret pytasz?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witam
czuowiek pisze:
kunzang pisze:znaczy, to w jakim stanie umysłu się umiera, determinuje miejsce odrodzenia
Jaki jest więc stan umysłu dziecka mordowanego przez pedofila?
o to powinieneś zapytać owo konkretne dziecko, nie mnie - lub możesz sobie na ten temat w nieskończoność spekulować :oczami:
czuowiek pisze:Możemy się spodziewać, że zdeterminuje on "miejsce odrodzenia" raczej pozytywnie czy raczej negatywnie? Dasz radę odpowiedzieć wreszcie jakimś konkretem?
już Tobie o tym napisałem, przypomnę...
kunzang pisze: (...) mają wpływ na ich kolejną manifestację /odrodzenie/ i jest to wpływ negatywny /rodzi frustrację, lęk, awersję, itd - a stan umysłu w momencie śmierci jest bardzo istotny, determinuje to, co dalej/ - niczego pozytywnego to im nie niesie.
wniosek - rzecz ma się odwrotnie w przypadku, gdy umiera się w sprzyjających warunkach, a stanem umysłu jest np spokój wewnętrzny, bodhiczitta /itp/ - wtedy niesie to w sobie pozytyw.
EDIT
acz, by było zabawniej /w przypadku istot ludzkich/, pomyślny moment śmierci nie musi się przekładać z automatu na pozytywny stan umysłu i odwrotnie, negatywny moment śmierci, nie musi się przekładać z automatu na negatywny stan umysłu - po prostu, negatywny moment śmierci sprzyja negatywnym stanom umysłu, a pozytywny moment śmierci sprzyja pozytywnym stanom umysłu. a te determinują miejsce kolejnej manifestacji /wcielenia/. warto też mieć na uwadze i to, że moment śmierci nie sprowadza się do jakiegoś jednego konkretnego stanu umysłu, a do wielu następujących po sobie - stan umysłu jest wtedy dynamiczny.
czuowiek pisze:Jakie "tendencje nawykowe" jest w stanie wypracować 3-letnie dziecko, które morduje pedofil?
ma te tendencje nawykowe, które odziedziczyło /z poprzedniej manifestacji/ plus te w które popadło przez trzy lata życia.

odnoszę wrażenie, że czytasz nas po łebkach :oczami:

pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witam
czuowiek pisze:To znaczy jaki konkretnie wpływ ma stan umysłu w chwili śmierci na przyszłe odrodzenie?
determinuje gdzie ono nastąpi.
czuowiek pisze:Jaka będzie różnica w "miejscu odrodzenia" gdy umieramy w przerażeniu i bólu - np. jako gwałcone 3-letnie dziecko, lub w błogim spokoju i poczuciu piękna otaczającego nas świata? Jest szansa na jakiś konkret?
patrz, mój poprzedni post do Ciebie.
czuowiek pisze:Czy miejsce odrodzenia ma wpływ na to, kim będziemy i jakie będziemy mieć możliwości co do wypracowania "tendencji nawykowych", czy nie ma kompletnie żadnego wpływu?
jest jednym z wielu czynników, który ma na to wpływ, nie determinuje jednak tego w jakie popadniemy czy wypracujemy, tendencje nawykowe - to zależy od nas.
czuowiek pisze:Gdzie odrodzi się człowiek, któremu islamski terrorysta odcina głowę nożem?
nie wiadomo - można sobie tylko na ten temat gdybać.
czuowiek pisze:A gdzie by się odrodził, gdyby umarł naturalnie, w spokoju, ze starości, trzymany za rękę przez swoje ukochane dziecko?
nie wiadomo - można sobie tylko na ten temat gdybać.

jakby co. w buddyzmie, karma, to nie jest fatum - karma jest dynamiczna, może ulec zmianie w dowolnym momencie, znaczy, warunkuje ale nie determinuje. jest takie powiedzenie w buddyzmie /parafrazuję/: to nie zjawiska są przyczyną krążenia w sansarze a nasz stosunek do nich. nasz stosunek do nich, to tendencje nawykowe, a te możemy zmienić... a najlepiej, by ustały.

pozdrawiam
:14:

ps
z mej strony eot
.
dane :580:
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

czuowiek pisze:Nie mam poglądu na ten temat. Próbuję zrozumieć podejście buddyzmu do problemu cierpienia - zwłaszcza cierpienia wywoływanego w jednej istocie czującej, przez inną.
To ja może krótko od siebie, uwzględniając całość nauk buddyjskich, mam nadzieję, że moje dojaśnienia pozwolą Ci lepiej zrozumieć to, co do tej pory zostało napisane w tym wątku.

Napisałam wcześniej, że jeśli zakładasz istnienie karmy, to musisz przyjąć, że postrzelić można ciało, ale nie umysł. To jest właściwie fundament buddyjskiego myślenia. Za drugi taki fundament można uznać założenie, że z cierpienia nie można wyjść poprzez cierpienie. Prawo przyczyny i skutku jest pod tym względem nieubłagane: cierpienie nigdy nie może stać się przyczyną szczęścia. Nieporozumienia w tej rozmowie polegają, moim zdaniem, na nieuwzględnianiu przez Ciebie tych dwóch podstawowych założeń. Jest jeszcze trzecie, o którym sporo mówiliśmy, istoty towarzyszące mogą tworzyć warunki sprzyjające takiej, a nie innej manifestacji karmy, ale warunki nie są karmą, są warunkami - w Twoich przykładach warunkami negatywnymi. Od czego zależy moc tych warunków? Od stopnia w jakim istota, której warunki dotyczą, potrafi panować nad swoim umysłem. Jeśli potrafi, negatywne warunki nie będą miały swojej mocy, jeśli nie potrafi, warunki wpłyną na jej przeżycia, a tym samym na jej stan umysłu, a tym samym na jej karmę, oczywiście zgodnie z regułą: cierpienie staje się przyczyną cierpienia i zgodnie z założeniem, że w chwili śmierci umiera ciało, nie umysł. Umysł, według nauk buddyjskich, kończy pewien etap manifestacji (poprzez ciało zwierzęcia lub ciało ludzkie) i przechodzi powoli do kolejnej. Dzieje się to nie raz czy dwa, ale niezliczoną ilość razy, tak długo, dopóki umysł ten nie osiągnie wyzwolenia z kołowrotu wcieleń.

Karma, czyli to, co staje się przyczyną kolejnych narodzin, nie jest duszą, jest strumieniem wrażeń z wielu żywotów, te wrażenia wykazują silniejsze lub słabsze tendencje, najsilniejsze z nich doprowadzą do kolejnej manifestacji. A zatem, jeżeli najsilniejsze okażą się te z chwili śmierci (cierpienie), to i zgodnie z nimi kolejna manifestacja może mieć miejsce ponownie w warunkach, w których przeżywa się cierpienie.

I jeszcze jedna końcowa uwaga, buddyzm nie zajmuje się jednostkowymi historiami, nauki o karmie temu nie służą, by badać losy pojedynczych istot. Różne przykłady obrazujące, jak ona może działać są elementem nauk, których zadaniem jest wyjaśnić, na czym polega wyzwolenie z samsary, wyzwolenie z cierpienia. Z pewnością nie poprzez cierpienie. Poprzez umysł wolny od przeszkadzających emocji i nawyków myślowych.

Pozdrawiam, gt
Mio

Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?

Nieprzeczytany post autor: Mio »

A dlaczego nie interesuje Cię pytanie, czy przypadkiem napotkana istota nie nosi w sobie pozytywnego potencjału, i że warto by ją nie tylko pozostawić przy życiu, ale wręcz jej pomagać w rozwijaniu się?

Nigdy nie wiesz, jaką kto ma karmę i co ma w umyśle. Równie dobrze możesz trafić na bodhisatwę, kogoś oświeconego lub ogólnie bardzo pożyteczną istotę - jeśli 3-letnie dziecko potrafiłoby postrzegać gwałt na sobie i brutaną śmierć jako doskonale czystą, tym bardziej byłabym skłonna powiedzieć, że było kimś wyjątkowym. Tymczasem Ty w swej niewiedzy chcesz zabić kogoś takiego. Dla buddysty jedną z najgorszych rzeczy, jaką może zrobić, jest celowe zabicie buddy (czyli oświeconej istoty) - ponieważ nie pozwala mu na przynoszenie pożytku, by inni dzięki jego działaniom i naukom też byli szczęśliwi.

Natomiast jeśli celowo zabijasz "zwykłą" istotę, to przynosisz jej wyłącznie cierpienie, solidną dawke bólu i strachu. Generuje to po prostu same przykre wrażenia i powoduje, że ktoś widzi w Tobie wyłącznie oprawcę, czuje do Ciebie żal i nienawiść. Nawet nie trzeba górnolotnych dywagacji i buddyjskich opowieści, żeby wiedzieć, jak na przemoc reagują ludzie i co podczas niej czują, a nawet męczone chomiczki, które nie katowane też wyraźnie sygnalizują, że są przepełnione strachem o to, że coś większego je zaraz zje - uciekają przed ręka, hałasem itd.

Swoją drogą GreenTea dobrze to opisała.
Awatar użytkownika
nataliablanka
Posty: 403
Rejestracja: ndz kwie 17, 2022 16:50
Płeć: kobieta
Tradycja: Bon

Re: celowe wywoływanie cierpienia u istot czujących?

Nieprzeczytany post autor: nataliablanka »

pomóc przepracować cierpienie teraz, żeby w następnym wcieleniu już nie musiało tego robić
Śliskie. Śliskie jak lodowisko olimpijskie. Na takie okazje wyciągam jednak klasyczny cytat z 'Władcy Pierścieni' Tolkiena, wygłaszany nad powszechnie nielubianym Gollumem: 'Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci, nawet bowiem najmądrzejszy nie wszystko wie.'
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”