Trans
Moderator: forum e-budda team
Trans
Krótka piłka: czy uważacie trans za tożsamy medytacji? Czy w buddyźmie istnieją praktyki transowe?
Moim zdaniem trans to zawężenie świadomości (podobie jak zażycie narkotyku, alkoholu, czy hipnoza) i jako taki jest wbrew piątemu wskazaniu. A także wbrew temu, co czuję, a co dość trafnie wyraził Osho słowami: "Ego to ciemność, światło to uważność." Moim zdaniem w transie uważność zanika. Jeśli nie mam racji, pokornie proszę o argumenty, nie jestem tu specjalistą :-)
Moim zdaniem trans to zawężenie świadomości (podobie jak zażycie narkotyku, alkoholu, czy hipnoza) i jako taki jest wbrew piątemu wskazaniu. A także wbrew temu, co czuję, a co dość trafnie wyraził Osho słowami: "Ego to ciemność, światło to uważność." Moim zdaniem w transie uważność zanika. Jeśli nie mam racji, pokornie proszę o argumenty, nie jestem tu specjalistą :-)
Re: Trans
ja bym mial argument przeciwko uznaniu transu jako sprzecznego z piatym bo:
Suramerayamajja pamadatthana veramani sikkhapadam samadiyami
oznacza: podejmuje trening nieuzywania uzywek ktore prowadza do rozkojarzenia.
w najszerszym zakresie mowi sie ze:
podejmuje trening nieuzywania niczego co zmienia prace umyslu.
wiec do transu sie to wogole nie odnosi.
trudno tez zdefiniowac jakos trans, bo moim zdaniem i z mojego
doswiadczenia to jest taka dziura w ktora wpada umysl kiedy sie
sankhara zawezli w jakies samonapedzajace sie koleczko, a jak
z tym idzie jakies przyjemne albo obojetne uczucie to medytujacy
jest czasem sklonny ta petle utrzymywac.
nie widze jednak nic zlego w tym, ze ktos sobie wpada w trans i
obserwuje uwaznie co sie dzieje.
slyszalem o yoginach ktorzy wpadaja w trans i zostaja w nim
przez kilka dni, ale w ich wypadku to jest dzana czyli zatopienie
medytacyjne.
dzany to nie sa te ciemne dziury, ale cos zupelnie innego, jak
najbardziej godnego polecenia. niestety, ja nawet nie umiem sie
utrzymac w pierwszej dzanie wiec niewiele mam do powiedzenia.
z sutt wynika, ze droga do przebudzenia prowadzi przez 4 takie dzany
jesli liczyc zgrubsza, a przez osiem jesli byc dokladnym.
Nibbana jest po osmej dzanie i nie jest juz zatopieniem medytacyjnym,
ale permanentna swiadomoscia. wlasciwie to superswiadomoscia,
bo swiadomosci sa porzucone gdzies na samym poczatku.
wydaje mi sie, ze co by to nie bylo - jesli jest wglad i uwaznosc
to jest to jak najbardziej pozadane. I odwrotnie, czyli co by to
nie bylo a nie bylo by w towarzystwie wgladu i uwaznosci - to
jest to strata czasu.
Suramerayamajja pamadatthana veramani sikkhapadam samadiyami
oznacza: podejmuje trening nieuzywania uzywek ktore prowadza do rozkojarzenia.
w najszerszym zakresie mowi sie ze:
podejmuje trening nieuzywania niczego co zmienia prace umyslu.
wiec do transu sie to wogole nie odnosi.
trudno tez zdefiniowac jakos trans, bo moim zdaniem i z mojego
doswiadczenia to jest taka dziura w ktora wpada umysl kiedy sie
sankhara zawezli w jakies samonapedzajace sie koleczko, a jak
z tym idzie jakies przyjemne albo obojetne uczucie to medytujacy
jest czasem sklonny ta petle utrzymywac.
nie widze jednak nic zlego w tym, ze ktos sobie wpada w trans i
obserwuje uwaznie co sie dzieje.
slyszalem o yoginach ktorzy wpadaja w trans i zostaja w nim
przez kilka dni, ale w ich wypadku to jest dzana czyli zatopienie
medytacyjne.
dzany to nie sa te ciemne dziury, ale cos zupelnie innego, jak
najbardziej godnego polecenia. niestety, ja nawet nie umiem sie
utrzymac w pierwszej dzanie wiec niewiele mam do powiedzenia.
z sutt wynika, ze droga do przebudzenia prowadzi przez 4 takie dzany
jesli liczyc zgrubsza, a przez osiem jesli byc dokladnym.
Nibbana jest po osmej dzanie i nie jest juz zatopieniem medytacyjnym,
ale permanentna swiadomoscia. wlasciwie to superswiadomoscia,
bo swiadomosci sa porzucone gdzies na samym poczatku.
wydaje mi sie, ze co by to nie bylo - jesli jest wglad i uwaznosc
to jest to jak najbardziej pozadane. I odwrotnie, czyli co by to
nie bylo a nie bylo by w towarzystwie wgladu i uwaznosci - to
jest to strata czasu.
***
Re: Trans
Dzięki za odpowiedź. Ja myślę, że trans jednak zmienia pracę umysłu w jakiś sposób, tak mi się wydaje. Z mojego doświadczenia wynika, że w stanie transu traci się pewien kontakt ze światem zewnętrznym, więc jak tu mówić o uważności?
- jw
- Senior User
- Posty: 2151
- Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
- Kontakt:
Re: Trans
A czy nie jest tak, że wszystko zmienia pracę umysłu, tylko my nie zawsze te zmiany jesteśmy w stanie dostrzec? Np. w upalny dzień, kiedy jesteśmy rozleniwieni, szklanka chłodnej wody zmienia pracę umysłu, stajemy się bardziej rześcy. Chyba, że pod pojęciem "praca umysłu" rozumiesz coś innego?Agrios pisze: Suramerayamajja pamadatthana veramani sikkhapadam samadiyami
oznacza: podejmuje trening nieuzywania uzywek ktore prowadza do rozkojarzenia.
w najszerszym zakresie mowi sie ze:
podejmuje trening nieuzywania niczego co zmienia prace umyslu.
jw
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Re: Trans
Jarek:
no wlasnie. umysl sie zmienia nieustannie, na skutek roznorodnych warunkow.
przypomina sie Sutta, w ktorej Budda mowi ze jak juz
ktos koniecznie musi sie z czyms utosamiac, to lepiej zeby sie utozsamial
z cialem, bo cialo trwa przynajmniej przez kilka chwil niezmienione,
natomiast najszybciej ze wszystkiego we wszechswiecie zmienia sie umysl.
ja tez sie zgadzam, ze ta interpretacja piatego w ktorej sie mowi
o "wszystkim co zmienia prace umyslu" to jest jakies religijne i
ideologiczne stanowisko, a nie praktyczna porada dla ucznia ktory
zalozyl sobie poznanie umyslu i wogole dhammy i powinien unikac
wszystkiego co mu to uniemozliwia.
Niemniej, z obowiazku je przytoczylem, poniewaz 3czwarte zastanawia
sie wlasnie w tym kierunku.
Suramerayamajja pamadatthana veramani sikkhapadam samadiyami
dotyczy precyzyjnie niuzywania uzywek typu alkochole i dragi bo
one powoduja hm... powiedzialbym niedbalosc, arogancje i glupote
razem wziete.
ale jedno slowo mi na to wszystko nie przychodzi do glowy.
3czwarte:
umysl sie zmienia nieustannie.
w czarnej dziurze sie traci kontakt ze swoim rozumieniem swiata,
a precyzyjniej sie je zawiesza na kolku, bo umysl wpada w myslowa
petle i nie ma kiedy pomyslec o czyms innym niz to o czym mysli
w srodku tej petli.
jak mowisz "kontakt ze swiatem" to masz na mysli myslenie o tym
ze jestes w kontakcie ze swiatem, bo uszy jednak nadal slusza,
wech nadal filtruje powietrze, bebenki nadal drgaja.
poniewaz swiadomosc umyslowa (mano vinnana) jest zapetlona
przez twoja wole (cetana) i nie ma kiedy skanowac tego drgania
bebenkow - myslisz, ze nic nie slyszysz.
tak samo myslisz ze nic nie slyszysz kiedy sie zamyslisz.
zamyslenie to jest taki trans wlasnie tylko ze nie tak dobrze zapetlony.
mozna nawet dojsc do sporego mistrzostwa w tworzeniu takich
petli i petli w srodku petli.
ale to jest strata czasu, bo to sa wylacznie formacje myslowe (sankhara)
a nie dhamma.
natomiast w dzana jest inaczej, bo dzana nie sa mysleniem, sa
konkretnymi rzeczywistosciami, a konkretnie sa stopniowym odklejaniem
sie od utozsamienia sie ze swoja swiadomoscia. Mowia, ze to sa
wlasnie te niematerialne swiaty.
Oczywiscie, nie mozna w nie wejsc majac silne przekonanie ze sie
jest osoba ktora w nie wchodzi, bo wiara w swoje osobowe istnienie
w jakims zewnetrznym swiecie powoduje odpalenie calego tego kolowrotu
zwanego samsara.
( z ignorancji wynikaja formacje myslowe, z formacji umyslowych wynikaja swiadomosci etc.)
no wlasnie. umysl sie zmienia nieustannie, na skutek roznorodnych warunkow.
przypomina sie Sutta, w ktorej Budda mowi ze jak juz
ktos koniecznie musi sie z czyms utosamiac, to lepiej zeby sie utozsamial
z cialem, bo cialo trwa przynajmniej przez kilka chwil niezmienione,
natomiast najszybciej ze wszystkiego we wszechswiecie zmienia sie umysl.
ja tez sie zgadzam, ze ta interpretacja piatego w ktorej sie mowi
o "wszystkim co zmienia prace umyslu" to jest jakies religijne i
ideologiczne stanowisko, a nie praktyczna porada dla ucznia ktory
zalozyl sobie poznanie umyslu i wogole dhammy i powinien unikac
wszystkiego co mu to uniemozliwia.
Niemniej, z obowiazku je przytoczylem, poniewaz 3czwarte zastanawia
sie wlasnie w tym kierunku.
Suramerayamajja pamadatthana veramani sikkhapadam samadiyami
dotyczy precyzyjnie niuzywania uzywek typu alkochole i dragi bo
one powoduja hm... powiedzialbym niedbalosc, arogancje i glupote
razem wziete.
ale jedno slowo mi na to wszystko nie przychodzi do glowy.
3czwarte:
umysl sie zmienia nieustannie.
w czarnej dziurze sie traci kontakt ze swoim rozumieniem swiata,
a precyzyjniej sie je zawiesza na kolku, bo umysl wpada w myslowa
petle i nie ma kiedy pomyslec o czyms innym niz to o czym mysli
w srodku tej petli.
jak mowisz "kontakt ze swiatem" to masz na mysli myslenie o tym
ze jestes w kontakcie ze swiatem, bo uszy jednak nadal slusza,
wech nadal filtruje powietrze, bebenki nadal drgaja.
poniewaz swiadomosc umyslowa (mano vinnana) jest zapetlona
przez twoja wole (cetana) i nie ma kiedy skanowac tego drgania
bebenkow - myslisz, ze nic nie slyszysz.
tak samo myslisz ze nic nie slyszysz kiedy sie zamyslisz.
zamyslenie to jest taki trans wlasnie tylko ze nie tak dobrze zapetlony.
mozna nawet dojsc do sporego mistrzostwa w tworzeniu takich
petli i petli w srodku petli.
ale to jest strata czasu, bo to sa wylacznie formacje myslowe (sankhara)
a nie dhamma.
natomiast w dzana jest inaczej, bo dzana nie sa mysleniem, sa
konkretnymi rzeczywistosciami, a konkretnie sa stopniowym odklejaniem
sie od utozsamienia sie ze swoja swiadomoscia. Mowia, ze to sa
wlasnie te niematerialne swiaty.
Oczywiscie, nie mozna w nie wejsc majac silne przekonanie ze sie
jest osoba ktora w nie wchodzi, bo wiara w swoje osobowe istnienie
w jakims zewnetrznym swiecie powoduje odpalenie calego tego kolowrotu
zwanego samsara.
( z ignorancji wynikaja formacje myslowe, z formacji umyslowych wynikaja swiadomosci etc.)
***
Re: Trans
tak mi przyszlo do glowy, ze ja czesto sobie wpadam w transiki
jak sie pojawi jakies szczegolnie bolesne cierpienie na ktore sie
nie umiem zgodzic.
nie wiem jak wy, ale u mnie to wyglada tak, ze jesli sie bede umial
zgodzic na chwile obecna, to moge przylozyc uwage do tego jak to
boli i sobie spokojnie zaznajomic sie z calym tym zjawiskiem, przyjrzec
sie procesom, powrocic do tego w trakcje formalnej medytacji.
jesli natomiast spotyka mnie jakis tzw. cios, to wowczas powstaje
bardzo silna niezgoda na chwile obecna i czasem trwa bardzo dlugo.
kiedy istnieje jakas awersyjna swiadomosc, to nastepuje taka troche
slimacza reakcja wycofania sie i wtedy uwaga gwaltownie poszukuje
jakiegos obiektu na ktorym moze sie skupic aby wlasnie stworzyc
jakas petle z ktorej nie bedzie wyjsciaw to cierpienie.
no bo wiadomo... na zewnatrz tego wycofania sie jest bol.
zastanawiam sie jak praktykowac w taki sposob, zeby wykorzystac
ten karmiczny odruch wycofania sie, a po wycofanu sie nie szukac
jakiegos spokojnego i milego transiku, tylko wykorzystac to
wycofanie na wglad i uwazna medytacje chwili obecnej - precyzyjnie
tego co stanowilo ten cios.
jak sie pojawi jakies szczegolnie bolesne cierpienie na ktore sie
nie umiem zgodzic.
nie wiem jak wy, ale u mnie to wyglada tak, ze jesli sie bede umial
zgodzic na chwile obecna, to moge przylozyc uwage do tego jak to
boli i sobie spokojnie zaznajomic sie z calym tym zjawiskiem, przyjrzec
sie procesom, powrocic do tego w trakcje formalnej medytacji.
jesli natomiast spotyka mnie jakis tzw. cios, to wowczas powstaje
bardzo silna niezgoda na chwile obecna i czasem trwa bardzo dlugo.
kiedy istnieje jakas awersyjna swiadomosc, to nastepuje taka troche
slimacza reakcja wycofania sie i wtedy uwaga gwaltownie poszukuje
jakiegos obiektu na ktorym moze sie skupic aby wlasnie stworzyc
jakas petle z ktorej nie bedzie wyjsciaw to cierpienie.
no bo wiadomo... na zewnatrz tego wycofania sie jest bol.
zastanawiam sie jak praktykowac w taki sposob, zeby wykorzystac
ten karmiczny odruch wycofania sie, a po wycofanu sie nie szukac
jakiegos spokojnego i milego transiku, tylko wykorzystac to
wycofanie na wglad i uwazna medytacje chwili obecnej - precyzyjnie
tego co stanowilo ten cios.
***
Re: Trans
jeszcze opinia mojego tutaj mnicha nad mnichami,
czcigodnego Madawela Punnaji Thero:
on uwaza, ze na to pytanie odpowiadaja slowa Blogoslawionego
ktory zapytany o to jaka medytacje uprawiac, wyjasnia:
"Nie pochwalam kazdej formy medytacji.
Takiej medytacji ktora powoduje wzrost zadzy, gniewu, otepienia,
ekscytacji (pasji), obaw i pogubienia - takiej medytacji nie pochwalam.
Ale kazda forme medytacji ktora pomniejsza czy eliminuje wszystkie
te stany - taka pochwalam."
Weglug tego mnicha medytacja jest kultywacja dobra (kusala).
Konkretnie - dobrych stanow mentalnych.
Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to jest o tyle rewelacja,
ze pierwszy raz widze precyzyjnie ogniwo laczace vipassane
z metta medytacja.
czcigodnego Madawela Punnaji Thero:
on uwaza, ze na to pytanie odpowiadaja slowa Blogoslawionego
ktory zapytany o to jaka medytacje uprawiac, wyjasnia:
"Nie pochwalam kazdej formy medytacji.
Takiej medytacji ktora powoduje wzrost zadzy, gniewu, otepienia,
ekscytacji (pasji), obaw i pogubienia - takiej medytacji nie pochwalam.
Ale kazda forme medytacji ktora pomniejsza czy eliminuje wszystkie
te stany - taka pochwalam."
Weglug tego mnicha medytacja jest kultywacja dobra (kusala).
Konkretnie - dobrych stanow mentalnych.
Nie wiem jak dla was, ale dla mnie to jest o tyle rewelacja,
ze pierwszy raz widze precyzyjnie ogniwo laczace vipassane
z metta medytacja.
***
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Trans
Witaj Agrios
Choć ryty, którymi podążamy różnią się, to odnajduję trochę elementów wspólnych.
Stan uważności jest minimum w jakim powinienem przebywać. Gdy w stanie uważności, doświadczam szczególnie bolesnego cierpienia, zaczynam je odnosić do doświadczenia praktyki Nyndro. Na początku, przywołuję doświadczenie i analizę stanu nietrwałości. Jeżeli to nie pomaga i zaczynam popadać w zapętlenie, idąc dalej rytem Nyndro - jeżeli jest to tylko możliwe - siadam i wykonuję praktykę Czie, jeżeli nie jest to możliwe, wchodzę w praktykę Bodhiczitty... Generalnie, pozostaje mi jeszcze sześć aspektów praktyki Nyndro, przy pomocy których mogę się starać utrzymać stan uważności. Bywa różnie, ale prawie zawsze się udaje.
Paradoksalnie, mam o wiele większy problem z utrzymaniem stanu uważności, gdy doświadczam szczególnie miłych stanów radości...
Pozdrawiam
kunzang
Choć ryty, którymi podążamy różnią się, to odnajduję trochę elementów wspólnych.
Stan uważności jest minimum w jakim powinienem przebywać. Gdy w stanie uważności, doświadczam szczególnie bolesnego cierpienia, zaczynam je odnosić do doświadczenia praktyki Nyndro. Na początku, przywołuję doświadczenie i analizę stanu nietrwałości. Jeżeli to nie pomaga i zaczynam popadać w zapętlenie, idąc dalej rytem Nyndro - jeżeli jest to tylko możliwe - siadam i wykonuję praktykę Czie, jeżeli nie jest to możliwe, wchodzę w praktykę Bodhiczitty... Generalnie, pozostaje mi jeszcze sześć aspektów praktyki Nyndro, przy pomocy których mogę się starać utrzymać stan uważności. Bywa różnie, ale prawie zawsze się udaje.
Paradoksalnie, mam o wiele większy problem z utrzymaniem stanu uważności, gdy doświadczam szczególnie miłych stanów radości...
Pozdrawiam
kunzang
Re: Trans
no tak jak o tym piszesz, to by to bylo idealna metoda.
super, ze ci sie juz udaje obserwowac chwile obecna na tyle
uwaznie zeby sie nie dac wykopsac w ten galop uczuc i pomyslow
na przyszlosc czy wspomnien z przeszlosci.
ja sie wykolejam znacznie latwiej i dosc dokladnie. :)
ale z kazdym rokiem praktyki uwaznosc jakby sie stabilizowala,
wiec jestem dobrej mysli.
istotnie latwiej sie niewykoleic w ostrym cierpieniu bo jest to
karmiczne dazenie ego do zmienienia stanu rzeczy, natomiast
medytowanie radosci jakos sie wydaje marnotrawstem...
fajnie jest to niech sobie beeeedzie...
eony zrodzen przede mna :)
roznica ktora obserwuje jest tego typu, ze nie mam tego
odczucia o "mnie ktory sie utrzymuje w stanie uwaznosci", raczej
jest pewien strumien zdarzen o takiej a nie innej charakterystyce.
to wymyslanie sobie mnie jako medytujacego jest jednym z pradow
w tym strumieniu.
super, ze ci sie juz udaje obserwowac chwile obecna na tyle
uwaznie zeby sie nie dac wykopsac w ten galop uczuc i pomyslow
na przyszlosc czy wspomnien z przeszlosci.
ja sie wykolejam znacznie latwiej i dosc dokladnie. :)
ale z kazdym rokiem praktyki uwaznosc jakby sie stabilizowala,
wiec jestem dobrej mysli.
istotnie latwiej sie niewykoleic w ostrym cierpieniu bo jest to
karmiczne dazenie ego do zmienienia stanu rzeczy, natomiast
medytowanie radosci jakos sie wydaje marnotrawstem...
fajnie jest to niech sobie beeeedzie...
eony zrodzen przede mna :)
roznica ktora obserwuje jest tego typu, ze nie mam tego
odczucia o "mnie ktory sie utrzymuje w stanie uwaznosci", raczej
jest pewien strumien zdarzen o takiej a nie innej charakterystyce.
to wymyslanie sobie mnie jako medytujacego jest jednym z pradow
w tym strumieniu.
***
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Trans
Jestem za... strumieniem. Stan czystej uważności w nim umiejscawiam.
Z mojej strony - w skrócie - wygląda to następująco:
Stan czystej uważności możemy osiągnąć poprzez trening. Może on mieć dowolny koloryt: emocji, myśli etc... pozostając sam niewzruszony. Wymaga jednak podpory - odniesienia. Można doprowadzić do sytuacji, gdy przebywa się w tym stanie godzinami - latami... jest jednak nietrwały, jak wszystko w
strumieniu.
Takoż, dla mnie stan czystej uważności to jeden z nieskończonej ilości aspektów tego strumienia. Jednak stan ten jest tylko/aż jedną z bram do stanu czystej przytomności, gdzie kwestia odczucia 'ja', czy jego braku, nie istnieje. Kwestią jest jednak to, że stanu czystej przytomności nie da się osiągnąć - można go jedynie odkryć i w nim spocząć - jeżeli się wie jak.
Tak jak i Ty stwierdzam, że z latami treningu stan uważności ulega stabilizacji. Nie jest jednak mą intencją stabilizowanie stanu czystej uważności - choć niewątpliwie taki jest efekt uboczny mej praktyki z tym stanem. Jest on bardzo przydatny, bo od niego jest rzut beretem do stanu czystej przytomności - a tu, imprezka się rozkręca... ;)
Pozdrawiam
kunzang
Z mojej strony - w skrócie - wygląda to następująco:
Stan czystej uważności możemy osiągnąć poprzez trening. Może on mieć dowolny koloryt: emocji, myśli etc... pozostając sam niewzruszony. Wymaga jednak podpory - odniesienia. Można doprowadzić do sytuacji, gdy przebywa się w tym stanie godzinami - latami... jest jednak nietrwały, jak wszystko w
strumieniu.
Takoż, dla mnie stan czystej uważności to jeden z nieskończonej ilości aspektów tego strumienia. Jednak stan ten jest tylko/aż jedną z bram do stanu czystej przytomności, gdzie kwestia odczucia 'ja', czy jego braku, nie istnieje. Kwestią jest jednak to, że stanu czystej przytomności nie da się osiągnąć - można go jedynie odkryć i w nim spocząć - jeżeli się wie jak.
Tak jak i Ty stwierdzam, że z latami treningu stan uważności ulega stabilizacji. Nie jest jednak mą intencją stabilizowanie stanu czystej uważności - choć niewątpliwie taki jest efekt uboczny mej praktyki z tym stanem. Jest on bardzo przydatny, bo od niego jest rzut beretem do stanu czystej przytomności - a tu, imprezka się rozkręca... ;)
Pozdrawiam
kunzang
Re: Trans
no prosze, dwie rozne tradycje, dwie rozne praktyki,
a praktycznie medytujemy tak samo i te same procesy
obserwujemy.
stabilizacja uwaznosci wynika zdaje sie z akumulacji tych krotkich
wyladowan uwaznosci w ktorych ona jest yoniso czyli:
1. Wlasciwie skierowana, czyli na to co ma miejsce (dhamma)
a nie to o czym jest myslenie czy czucie czy nawet swiadomosc.
2. Czysta, czyli jest tylko wowczas, kiedy nie ma tej konstrukcji
myslowej ze "ja obserwuje cos na zewnatrz mnie" i nie ma
tego uwiklania w obiekt ktory wzbudzil swiadomosc.
jakby mniej tej szarpaniny jest :)
EDIT: troche to bardziej sprecyzowalem.
a praktycznie medytujemy tak samo i te same procesy
obserwujemy.
stabilizacja uwaznosci wynika zdaje sie z akumulacji tych krotkich
wyladowan uwaznosci w ktorych ona jest yoniso czyli:
1. Wlasciwie skierowana, czyli na to co ma miejsce (dhamma)
a nie to o czym jest myslenie czy czucie czy nawet swiadomosc.
2. Czysta, czyli jest tylko wowczas, kiedy nie ma tej konstrukcji
myslowej ze "ja obserwuje cos na zewnatrz mnie" i nie ma
tego uwiklania w obiekt ktory wzbudzil swiadomosc.
jakby mniej tej szarpaniny jest :)
EDIT: troche to bardziej sprecyzowalem.
***
Re: Trans
troche siedzialem nad tym, bo tlumaczylem Anapanasati dla was.
mam na mysli niezwykle istotna instrukcje blogoslawionego,
ktorej sens mi kompletnie umykal dotychczas.
mianowicie, blogoslawiony rozpoczyna instrukcje medytacji
w kilku sutach niemal identycznie:
1. znalesc spokojne miejsce
2. usiasc wygodnie bez ruchu
3. parimukham satim upatthapetvá co znaczy:
"ustalic, skupic, ustabilizowac uwaznosc przed soba"
to znaczy zeby skupic uwaznosc POZA soba.
siedzialem troche i obserwowalem jak ego natychmiast tak skupiana
uwaznosc probuje zawlaszczyc. doslownie wsysa ja natychmiast na powrot
we mnie. i juz jestem ja medytujacy jak cholera... urodzilo sie poczucie
mnie, zawlaszczylo chwile obecna i co tam tylko chcesz.
drugie spostrzezenie to jest rozroznienie miedzy uwaga i uwaznoscia.
uwaga to jest cetasika, mentalny ogon ktory sie przykleja do kazdej
swiadomosci jaka powstaje. i tak - kazda swiadomosc ma swoja uwage,
swoj punkt jej przylozenia i jej trwanie.
ale uwaznosc, to jest cos innego.
uwaznosc jakby byla bardziej taka jak kiedy sie jedzie na rowerze
i mimo ze powinno sie wywalic - ciagle sie utrzymuje na kolach.
mozna nawet puscic kierownice - i sie wciaz jedzie.
ale jak sie calkiem rozkojarzyc - lezymy bo wtedy nie bylo uwaznosci.
obysmy wszyscy umieli kultywowac uwaznosc!
mam na mysli niezwykle istotna instrukcje blogoslawionego,
ktorej sens mi kompletnie umykal dotychczas.
mianowicie, blogoslawiony rozpoczyna instrukcje medytacji
w kilku sutach niemal identycznie:
1. znalesc spokojne miejsce
2. usiasc wygodnie bez ruchu
3. parimukham satim upatthapetvá co znaczy:
"ustalic, skupic, ustabilizowac uwaznosc przed soba"
to znaczy zeby skupic uwaznosc POZA soba.
siedzialem troche i obserwowalem jak ego natychmiast tak skupiana
uwaznosc probuje zawlaszczyc. doslownie wsysa ja natychmiast na powrot
we mnie. i juz jestem ja medytujacy jak cholera... urodzilo sie poczucie
mnie, zawlaszczylo chwile obecna i co tam tylko chcesz.
drugie spostrzezenie to jest rozroznienie miedzy uwaga i uwaznoscia.
uwaga to jest cetasika, mentalny ogon ktory sie przykleja do kazdej
swiadomosci jaka powstaje. i tak - kazda swiadomosc ma swoja uwage,
swoj punkt jej przylozenia i jej trwanie.
ale uwaznosc, to jest cos innego.
uwaznosc jakby byla bardziej taka jak kiedy sie jedzie na rowerze
i mimo ze powinno sie wywalic - ciagle sie utrzymuje na kolach.
mozna nawet puscic kierownice - i sie wciaz jedzie.
ale jak sie calkiem rozkojarzyc - lezymy bo wtedy nie bylo uwaznosci.
obysmy wszyscy umieli kultywowac uwaznosc!
***
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Trans
Witj Agrios
Agrios napisał:
'(...) 3. parimukham satim upatthapetvá co znaczy:
"ustalic, skupic, ustabilizowac uwaznosc przed soba"
to znaczy zeby skupic uwaznosc POZA soba. '
Kojarzy mi się to - plus Twe spostrzeżenia na ten temat - z kulminacyjną dla mnie praktyką.
Jest to 'Praktyka przestrzeni' i odnosi do stanu czystej przytomności.
Punkty 1 i 2 te same.
3. Nagi stan czystej przytomności, powinien zostać wypchnięty na zewnątrz w przestrzeń i z nią się zintegrować. Po spoczęciu w tym stanie, należy go zintegrować z wszystkimi aktywnościami.
Istnieje podobna esencjonalna praktyka odnosząca się do stanu czystej uważności /w niektórych tekstach dzogczen, nazywa się ten stan: 'naga
uważność'/. Stan ten, choć posiada doświadczenie pustki, lgnie do persony /obym istniał/.
Podobnie, istnieje esencjonalna praktyka odnosząca się do stanu czystej obecności, lub nagiej obecności. Dla mnie jest to stan, który określasz jako: 'uwaga'. Jest podobny do Twego opisu.
Agrios napisał:
'obysmy wszyscy umieli kultywowac uwaznosc!'
Jestem, za kultywacją... i wiedzą jak :)
Pozdrawiam
kunzang
Agrios napisał:
'(...) 3. parimukham satim upatthapetvá co znaczy:
"ustalic, skupic, ustabilizowac uwaznosc przed soba"
to znaczy zeby skupic uwaznosc POZA soba. '
Kojarzy mi się to - plus Twe spostrzeżenia na ten temat - z kulminacyjną dla mnie praktyką.
Jest to 'Praktyka przestrzeni' i odnosi do stanu czystej przytomności.
Punkty 1 i 2 te same.
3. Nagi stan czystej przytomności, powinien zostać wypchnięty na zewnątrz w przestrzeń i z nią się zintegrować. Po spoczęciu w tym stanie, należy go zintegrować z wszystkimi aktywnościami.
Istnieje podobna esencjonalna praktyka odnosząca się do stanu czystej uważności /w niektórych tekstach dzogczen, nazywa się ten stan: 'naga
uważność'/. Stan ten, choć posiada doświadczenie pustki, lgnie do persony /obym istniał/.
Podobnie, istnieje esencjonalna praktyka odnosząca się do stanu czystej obecności, lub nagiej obecności. Dla mnie jest to stan, który określasz jako: 'uwaga'. Jest podobny do Twego opisu.
Agrios napisał:
'obysmy wszyscy umieli kultywowac uwaznosc!'
Jestem, za kultywacją... i wiedzą jak :)
Pozdrawiam
kunzang
Re: Trans
a nie, tu sie chyba troche mijamy.
twoje praktykowanie przestrzeni wydaje sie byc jakas bazowane
na tym co blogolawiony nazywa "zatopieniem medytacyjnym
nieograniczonej przestrzeni" raczej niz odnosic sie do ustalenia
uwaznosci przed soba.
ja pisalem o bardzo podstawowym warunku wstepnym kazdej
bez wyjatku medytacji. tak jak ja rozumiem te instrukcje, to
nalezy umiescic , skupic uwaznosc przed soba, zanim przystapimy
do formalnej medytacji. precyzyjniej, jest to pierwszy akt mentalny
madytacji.
nie wiem jak dla twojej praktyki, ale ja obserwuje tutaj bardzo radykalna
zmiane calej nastepujacej medytacji.
po pierwsze, powstaje swiadomosc uwaznosci i podejmuje
wspolprace z wola (cetana) zmieniajac akcje (kamma).
ta swiadomosc uwaznosci mozna rozwijac jak przypuszczam
w nieskonczonosc...
po drugie, nastepuje akcja umieszczenia uwagi i bez trudu mozna
sobie obserwowac zdolnosc woli do operowania tym przylozeniem
uwaznosci. mozna sobie spokojnie przykladac uwaznosc do czubka glowy
a pozniej spokojnie do uszu, policzkow i dalej nizej do kolejnych
czesci ciala i obserwowac jak uwaznosc tak przylozona wzbudza
stosowne reakcje, jak powstaja swiadomosci, jak sie rozpadaja,
jak sie przyklada uwaznosc do slowa "ucho" jak sie przyklada
uwaznosc do wyobrazenie ucha i jak sie powoli dochodzi do przylozenia
uwagi do odczucia ucha zeby na ulamek sekundy przylozyc ja
do "tego co jest jako ucho" i obserwowac tego rozpad.
po trzecie, nastepuje wycofanie sie z sytuacji "ja medytuje" czy
"ja mam ucho" i powstaje sytuacja: uwaznosc obserwuje fenomeny
ktore sie manifestuja.
to jest moim zdaniem roznica o kardynalnym znaczeniu.
oczywiscie, natychmiast nasze karmiczne akumulacje biora gore
i najpierw wyswietla sie nawykowy obrazek sanja - odpala cala
lawine spekulacji (papanca sanja sankhara) i lecimy z lawina
w przepasc tego... zametu.
wiec powstaje swiadomosc tego co nastapilo i tym razem sanja jest
na naszych uslugach bo przywoluje obrazek mentalny nas umieszczajacych
uwaznosc "przed soba" a konkretnie "poza soba - przed soba" i teraz
nie ma wielkiego problemu zeby zrobic to powtornie.
twoje praktykowanie przestrzeni wydaje sie byc jakas bazowane
na tym co blogolawiony nazywa "zatopieniem medytacyjnym
nieograniczonej przestrzeni" raczej niz odnosic sie do ustalenia
uwaznosci przed soba.
ja pisalem o bardzo podstawowym warunku wstepnym kazdej
bez wyjatku medytacji. tak jak ja rozumiem te instrukcje, to
nalezy umiescic , skupic uwaznosc przed soba, zanim przystapimy
do formalnej medytacji. precyzyjniej, jest to pierwszy akt mentalny
madytacji.
nie wiem jak dla twojej praktyki, ale ja obserwuje tutaj bardzo radykalna
zmiane calej nastepujacej medytacji.
po pierwsze, powstaje swiadomosc uwaznosci i podejmuje
wspolprace z wola (cetana) zmieniajac akcje (kamma).
ta swiadomosc uwaznosci mozna rozwijac jak przypuszczam
w nieskonczonosc...
po drugie, nastepuje akcja umieszczenia uwagi i bez trudu mozna
sobie obserwowac zdolnosc woli do operowania tym przylozeniem
uwaznosci. mozna sobie spokojnie przykladac uwaznosc do czubka glowy
a pozniej spokojnie do uszu, policzkow i dalej nizej do kolejnych
czesci ciala i obserwowac jak uwaznosc tak przylozona wzbudza
stosowne reakcje, jak powstaja swiadomosci, jak sie rozpadaja,
jak sie przyklada uwaznosc do slowa "ucho" jak sie przyklada
uwaznosc do wyobrazenie ucha i jak sie powoli dochodzi do przylozenia
uwagi do odczucia ucha zeby na ulamek sekundy przylozyc ja
do "tego co jest jako ucho" i obserwowac tego rozpad.
po trzecie, nastepuje wycofanie sie z sytuacji "ja medytuje" czy
"ja mam ucho" i powstaje sytuacja: uwaznosc obserwuje fenomeny
ktore sie manifestuja.
to jest moim zdaniem roznica o kardynalnym znaczeniu.
oczywiscie, natychmiast nasze karmiczne akumulacje biora gore
i najpierw wyswietla sie nawykowy obrazek sanja - odpala cala
lawine spekulacji (papanca sanja sankhara) i lecimy z lawina
w przepasc tego... zametu.
wiec powstaje swiadomosc tego co nastapilo i tym razem sanja jest
na naszych uslugach bo przywoluje obrazek mentalny nas umieszczajacych
uwaznosc "przed soba" a konkretnie "poza soba - przed soba" i teraz
nie ma wielkiego problemu zeby zrobic to powtornie.
***
Re: Trans
Kunzang:
"(...) tak przy okazji, czy mógł byś w nim wyjaśnić: '(...) blogolawiony nazywa "zatopieniem medytacyjnym nieograniczonej przestrzeni". To 'zatopienie' kojarzy mi się z popadnięciem w jakiś transik ;) "
no jest :)
zatopienie medytacyjne nieograniczonej przestrzeni to jest jedna
z djan czy dzan ktore prowadza do nibbany.
wrocmy do transu.
ja jeszcze raz chcialbym wyraznie wskazac, ze transem nazywam
po prostu odlot, wpadniecie w czarna dziure albo czasem w bardzo
nawet rozowa dziure mentalna. w petle myslowa.
trans wiec sie rozgrywa w myslach (sankhara) i w takim transie mozna
zobie siedziec dowolnie dlugo zeby potem sie z niego ocknac.
czesto sobie w takie transiki czlowiek wpada kiedy cos zlego sie stanie
i po prostu nie mozna juz dluzej zniesc tego odczucia i ma sie dosc.
wtedy wystarczy skupic sie na czyms diametralnie innym, na jakims
milym marzeniu, wspomnieniu, na czymkolwiek co bedzie stanowilo
dystrakcje dla tamtego niemilego ciagu myslenia.
albo cos robic mozna... rabac drewno czy strzelac z wielkiego glosnego
pistoletu do butelek.
natomiast zatopienia medytacyjne to sa diametralnie rozne rzeczy,
glownie przez to ze nic sobie w nich nie wymyslamy, wprost przeciwnie
jestesmy w pelni swiadomi tego co faktycznie ma miejsce.
drugim wyroznieniem jest obecnosc statycznie trwajacej pelnej
uwaznosci (sati) i pelnego zrownowazenia (upekha) w ktorym powoli
sie zatapia uwaznosc.
To zatapianie sie, scalanie uwaznosci z jej obiektem to wlasnie djana.
"(...) tak przy okazji, czy mógł byś w nim wyjaśnić: '(...) blogolawiony nazywa "zatopieniem medytacyjnym nieograniczonej przestrzeni". To 'zatopienie' kojarzy mi się z popadnięciem w jakiś transik ;) "
no jest :)
zatopienie medytacyjne nieograniczonej przestrzeni to jest jedna
z djan czy dzan ktore prowadza do nibbany.
wrocmy do transu.
ja jeszcze raz chcialbym wyraznie wskazac, ze transem nazywam
po prostu odlot, wpadniecie w czarna dziure albo czasem w bardzo
nawet rozowa dziure mentalna. w petle myslowa.
trans wiec sie rozgrywa w myslach (sankhara) i w takim transie mozna
zobie siedziec dowolnie dlugo zeby potem sie z niego ocknac.
czesto sobie w takie transiki czlowiek wpada kiedy cos zlego sie stanie
i po prostu nie mozna juz dluzej zniesc tego odczucia i ma sie dosc.
wtedy wystarczy skupic sie na czyms diametralnie innym, na jakims
milym marzeniu, wspomnieniu, na czymkolwiek co bedzie stanowilo
dystrakcje dla tamtego niemilego ciagu myslenia.
albo cos robic mozna... rabac drewno czy strzelac z wielkiego glosnego
pistoletu do butelek.
natomiast zatopienia medytacyjne to sa diametralnie rozne rzeczy,
glownie przez to ze nic sobie w nich nie wymyslamy, wprost przeciwnie
jestesmy w pelni swiadomi tego co faktycznie ma miejsce.
drugim wyroznieniem jest obecnosc statycznie trwajacej pelnej
uwaznosci (sati) i pelnego zrownowazenia (upekha) w ktorym powoli
sie zatapia uwaznosc.
To zatapianie sie, scalanie uwaznosci z jej obiektem to wlasnie djana.
***
- nataliablanka
- Posty: 404
- Rejestracja: ndz kwie 17, 2022 16:50
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Bon
Re: Trans
Tak, to jest rozpraszacz równie skuteczny jak złość.Paradoksalnie, mam o wiele większy problem z utrzymaniem stanu uważności, gdy doświadczam szczególnie miłych stanów radości...