opowieści różnej treści
Moderator: iwanxxx
opowieści różnej treści
Nie wiem, czy taki temat już był, więc jak coś to proszę o naprowadzenie mnie tam -
czytaliście pewnie trochę, słyszeliście nie mniej - czy macie swoje ulubione opowiastki o dawnych i mniej dawnych mistrzach zen? Może związane z okolicznościami ich oświecenia, naukami, może po prostu zabawne historie z życia codziennego
będzie mi miło jeśli podzielicie się nimi ze mną
czytaliście pewnie trochę, słyszeliście nie mniej - czy macie swoje ulubione opowiastki o dawnych i mniej dawnych mistrzach zen? Może związane z okolicznościami ich oświecenia, naukami, może po prostu zabawne historie z życia codziennego
będzie mi miło jeśli podzielicie się nimi ze mną
this is where words fail
- lepsze
- ex Moderator
- Posty: 1895
- Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
- Tradycja: Brak
- Lokalizacja: Toruń
Re: opowieści różnej treści
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
- Amicus
- ex Moderator
- Posty: 197
- Rejestracja: śr mar 01, 2006 11:53
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: none
- Lokalizacja: Kraków
Re: opowieści różnej treści
"Do pewnego mistrza zen przyszedł urzędnik i poprosił o krótką kaligrafię wyrażającą istotę buddyzmu. Mistrz po chwili napisał na zwoju: »Uważność« . Niezadowolony urzędnik stwierdził:
- Ale ja prosiłem cię o głębokie wyrażenie buddyzmu!
- A, rozumiem... - odparł mistrz i dopisał do poprzedniego, kolejne: »Uważność«
- Nie rozumiesz - powiedział urzędnik - chciałem otrzymać istotę nauk Buddy!
- A! Teraz rozumiem! - wykrzyknął mistrz i dopisał do poprzednich dwóch, kolejne: »Uważność!«."
I jedna z moich ulubionych:
"Gdy zmarl pewien mistrz zen, nie wyznaczajac nastepcy, powstal problem, kto z jego dwoch najblizszych uczniow ma byc spadkobierca linii przekazu. Jeden z nich twierdzil, ze jemu sie nalezy, gdyz nikt nie potrafi osiagnac glebszej koncentracji. Chcac to zademonstrowac, wszedl na tak gleboki poziom skupienia, ze juz z niego nie wyszedl. I to ten drugi zostal nastepca mistrza."
A nastepna pochodzi z "Niezwykłych uwag o Mistrzu Zen Ryokanie":
Bywało, że Mistrz grywał w go na pieniądze, a ludzie dawali mu wygrać. Kiedy jednak zgromadził już pewną ich ilość, nie wiedział co z nimi zrobić. Kiedyś powiedział: ,,Ludzie martwią się kiedy mają za mało pieniędzy, a ja martwię się, kiedy mam ich za dużo!''
W rodzinnym mieście Ryokana Izumazaki przetrwała legenda o pojedynku w go pomiędzy Ryokanem a Sekigawą Mansuke. Mansuke był bliskim przyjacielem Ryokana, a ludzie, którzy szukali kaligrafii Ryokana często korzystali z Mansuke jako pośrednika.
Pewnego pogodnego jesiennego dnia, kiedy Mansuke zrywał persymonie w ogrodzie za swoim domem, obrócił się i zobaczył stojącego tam Ryokana, który patrzył marzycielsko w górę. Kiedy Mansuke zszedł z drzewa, Ryokan powiedział: ,,Zagrajmy dziś w go.''
Go było ulubioną rozrywką Mansuke i natychmiast przyniósł swoją planszę do gry w go. Ale najpierw miał pewien pomysł: ,,Gra tylko w samo go nie jest zabawna. Może założymy się o coś?'' - zaproponował. ,,Jeśli wygrasz (robi się zimno)'' - powiedział Ryokan, ,,możesz dać mi ocieplaną szatę.''
,,A co jeśli ja wygram?'' - zapytał Mansuke.
,,Nie mam czego Ci dać.'' przyznał Ryokan.
,,Może zrobiłbyś parę kaligrafii?'' zasugerował Mansuke, patrząc w kierunku wysokiego stosu papieru, który umieścił na swoim biurku.
,,W porządku,'' Zgodził się Ryokan, nie mając wyboru.
Zaczęli grać, ale Mansuke był lepszy od Ryokana w go i szybko go pobił. Zaczął wtedy nalegać, aby Ryokan zrobił kilka kaligrafii. Wówczas Ryokan niechętnie wziął wachlarz z biurka i napisał na nim:
Zrywając persymonie
Moje jaja czują chłód
Jesiennego wiatru
Mansuke przeczytał wiersz i uśmiechnął się gorzko. Wygrał następną rundę, a Ryokan napisał ten sam wiersz raz jeszcze. Kiedy powtórzył to trzeci raz, Mansuke nie mógł znieść już tego dłużej.
,,Trzy razy ten sam wiersz o jajach, to za dużo!'' zaprotestował.
,,No cóż,'' odparł Ryokan, ,,wygrałeś w tą samą grę go trzy razy, no nie? Więc też napisałem ten sam wiersz trzy razy.''
I jeszcze tu mozna zajrzec.
- Ale ja prosiłem cię o głębokie wyrażenie buddyzmu!
- A, rozumiem... - odparł mistrz i dopisał do poprzedniego, kolejne: »Uważność«
- Nie rozumiesz - powiedział urzędnik - chciałem otrzymać istotę nauk Buddy!
- A! Teraz rozumiem! - wykrzyknął mistrz i dopisał do poprzednich dwóch, kolejne: »Uważność!«."
I jedna z moich ulubionych:
"Gdy zmarl pewien mistrz zen, nie wyznaczajac nastepcy, powstal problem, kto z jego dwoch najblizszych uczniow ma byc spadkobierca linii przekazu. Jeden z nich twierdzil, ze jemu sie nalezy, gdyz nikt nie potrafi osiagnac glebszej koncentracji. Chcac to zademonstrowac, wszedl na tak gleboki poziom skupienia, ze juz z niego nie wyszedl. I to ten drugi zostal nastepca mistrza."
A nastepna pochodzi z "Niezwykłych uwag o Mistrzu Zen Ryokanie":
Bywało, że Mistrz grywał w go na pieniądze, a ludzie dawali mu wygrać. Kiedy jednak zgromadził już pewną ich ilość, nie wiedział co z nimi zrobić. Kiedyś powiedział: ,,Ludzie martwią się kiedy mają za mało pieniędzy, a ja martwię się, kiedy mam ich za dużo!''
W rodzinnym mieście Ryokana Izumazaki przetrwała legenda o pojedynku w go pomiędzy Ryokanem a Sekigawą Mansuke. Mansuke był bliskim przyjacielem Ryokana, a ludzie, którzy szukali kaligrafii Ryokana często korzystali z Mansuke jako pośrednika.
Pewnego pogodnego jesiennego dnia, kiedy Mansuke zrywał persymonie w ogrodzie za swoim domem, obrócił się i zobaczył stojącego tam Ryokana, który patrzył marzycielsko w górę. Kiedy Mansuke zszedł z drzewa, Ryokan powiedział: ,,Zagrajmy dziś w go.''
Go było ulubioną rozrywką Mansuke i natychmiast przyniósł swoją planszę do gry w go. Ale najpierw miał pewien pomysł: ,,Gra tylko w samo go nie jest zabawna. Może założymy się o coś?'' - zaproponował. ,,Jeśli wygrasz (robi się zimno)'' - powiedział Ryokan, ,,możesz dać mi ocieplaną szatę.''
,,A co jeśli ja wygram?'' - zapytał Mansuke.
,,Nie mam czego Ci dać.'' przyznał Ryokan.
,,Może zrobiłbyś parę kaligrafii?'' zasugerował Mansuke, patrząc w kierunku wysokiego stosu papieru, który umieścił na swoim biurku.
,,W porządku,'' Zgodził się Ryokan, nie mając wyboru.
Zaczęli grać, ale Mansuke był lepszy od Ryokana w go i szybko go pobił. Zaczął wtedy nalegać, aby Ryokan zrobił kilka kaligrafii. Wówczas Ryokan niechętnie wziął wachlarz z biurka i napisał na nim:
Zrywając persymonie
Moje jaja czują chłód
Jesiennego wiatru
Mansuke przeczytał wiersz i uśmiechnął się gorzko. Wygrał następną rundę, a Ryokan napisał ten sam wiersz raz jeszcze. Kiedy powtórzył to trzeci raz, Mansuke nie mógł znieść już tego dłużej.
,,Trzy razy ten sam wiersz o jajach, to za dużo!'' zaprotestował.
,,No cóż,'' odparł Ryokan, ,,wygrałeś w tą samą grę go trzy razy, no nie? Więc też napisałem ten sam wiersz trzy razy.''
I jeszcze tu mozna zajrzec.
Re: opowieści różnej treści
Czytałam o jednym mnichu, który grzał swoje weszki zimą w promieniach słońca.
I wiecie co? Ja go rozumiem, jakbym miała też bym grzała, na razie mam jamnika i czasem pchły.
I wiecie co? Ja go rozumiem, jakbym miała też bym grzała, na razie mam jamnika i czasem pchły.
Re: opowieści różnej treści
blee :)co za brudas :) Moze w ogole uczynil swe cialo siedliskiej wszelkiej zarazy, pozywka dla pasozytow i niebiem dla robali ...Ja tam bym go normalnie po ludzku wyszorowal ;)Tusia1 pisze:Czytałam o jednym mnichu, który grzał swoje weszki zimą w promieniach słońca.
I wiecie co? Ja go rozumiem, jakbym miała też bym grzała, na razie mam jamnika i czasem pchły.
Re: opowieści różnej treści
blee co za brudas Moze w ogole uczynil swe cialo siedliskiej wszelkiej zarazy, pozywka dla pasozytow i niebiem dla robali ...Ja tam bym go normalnie po ludzku wyszorowal
:lol: :lol: :lol:
Re: opowieści różnej treści
Mnie się bardzo podoba opowieść o Sawakim Kodo Roshim. Rzeczy tyczy prostego kręgosłupa w zazen. Jeden z jego świeckich uczniów wraz z listem przysłał mu zdjęcie, które przedstawiało owego ucznia siedzącego w zazen oraz jego małe dziecko, które również jakoś tam siedziało. Roshi odpowiedział na ten list jednym zdaniem: Dorosły fatalnie, dziecko wyśmienicie.Maeve pisze:Nie wiem, czy taki temat już był, więc jak coś to proszę o naprowadzenie mnie tam -
czytaliście pewnie trochę, słyszeliście nie mniej - czy macie swoje ulubione opowiastki o dawnych i mniej dawnych mistrzach zen? Może związane z okolicznościami ich oświecenia, naukami, może po prostu zabawne historie z życia codziennego :)
będzie mi miło jeśli podzielicie się nimi ze mną
(Dzieci mają naturalnie proste kręgosłupy, starsi muszą się wysilać, żeby taką postawę utrzymać).
Druga historyjka o Kalu Rinpocze. O tym jak postrzega się mistrzów, albo o zderzeniu dwóch kultur. Kalu Rinpocze został po raz pierwszy zaproszony na Zachód. W pierwszy dzień wizyty zapytano go, czy jest głodny, na co odpowiedział, że nie. Więc mu nie dali jeść. Drugiego dnia również odparł, że nie chce jeść. I nie dostał nic. Trzeciego dnia to samo. Po prostu dla ludzi z Zachodu nie było niczym dziwnym, że wielki oświecony mistrz nie jest głodny po trzech dniach. Natomiast w Tybecie jest taki zwyczaj, że gość tradycyjnie mówi, że nie jest głodny, ale gospodarze zawsze częstują. Czwartego dnia Kalu Rinpocze machnął ręką na dobre, tybetańskie wychowanie i gdy go zapytali czy jest głodny, odpowiedział że TAK, jest głodny! I gdy już wrócił do Tybetu to wszystkim mówił: jak was będą pytali, czy jesteście głodni, to mówcie, że jesteście, bo inaczej nie dostaniecie jedzenia.
w.