Shikantaza a Dzogczen
Moderator: iwanxxx
-
- Posty: 95
- Rejestracja: sob paź 08, 2011 14:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: nie wiedziałem co tu wpisać
Shikantaza a Dzogczen
Witam forumowiczów, to moja pierwsza wypowiedź.
Mam takie pytanko, w jaki sposób można przenieść podejście do umysłu z shikantazy (czyli pozostawianie go takim jakim jest) do życia poza czasem siedzenia? Ponoć jest to bardzo powolny proces, jeśli polegać na tym, że to się stanie przez samą praktykę. Czy można jakoś ten proces przyspieszyć?
Kupiłem sobie książkę 'Lustro', Namkhai Norbu, bo tam jest ponoć dużo o integrowaniu medytacji z życiem ccodziennym, ale jest to już ujęcie tematu wg innej niż Zen tradycji, czyli Dzogczen.
Wyborażam sobie to tak: codzienna praktyka shikantazy jak do tej pory, plus wykorzystanie wskazówek z książki w integrowaniu stanu z shikantazy z życiem codziennym i pojawia się pytanie, czy w książce 'Lustro', jest napisane o zintegrowaniu z życiem codziennym tego samego stanu umysłu,
który pojawia się podczas shikantazy? Tak sobie pomyślałem, że rzeczywistość jest jedna i w tych różnych tradycjach (Zen, Dzogczen), chodzi o to samo, ale być może się mylę, stąd ten temat.
Mam takie pytanko, w jaki sposób można przenieść podejście do umysłu z shikantazy (czyli pozostawianie go takim jakim jest) do życia poza czasem siedzenia? Ponoć jest to bardzo powolny proces, jeśli polegać na tym, że to się stanie przez samą praktykę. Czy można jakoś ten proces przyspieszyć?
Kupiłem sobie książkę 'Lustro', Namkhai Norbu, bo tam jest ponoć dużo o integrowaniu medytacji z życiem ccodziennym, ale jest to już ujęcie tematu wg innej niż Zen tradycji, czyli Dzogczen.
Wyborażam sobie to tak: codzienna praktyka shikantazy jak do tej pory, plus wykorzystanie wskazówek z książki w integrowaniu stanu z shikantazy z życiem codziennym i pojawia się pytanie, czy w książce 'Lustro', jest napisane o zintegrowaniu z życiem codziennym tego samego stanu umysłu,
który pojawia się podczas shikantazy? Tak sobie pomyślałem, że rzeczywistość jest jedna i w tych różnych tradycjach (Zen, Dzogczen), chodzi o to samo, ale być może się mylę, stąd ten temat.
-
- Posty: 189
- Rejestracja: sob cze 07, 2008 16:50
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Kwan um
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Shikantaza a Dzogczen
Nie jestem ekspertem jeśli chodzi o inne szkoły, ale jeśli chodzi o zazen (praktyka, którą wspominasz zdaje się jest czymś pokrewnym) to sama praktyka w niewielkim stopniu wpływa na życie. Ot uspokaja. Cały myk polega na tym żeby siedzieć nie tylko wczasie formalnej praktyki, ale też (może nawet przede wszystkim) przez cały czas. Skupienie uwagi na oddechu, zachowanie spokoju. "Właściwa sytuacja, właściwa relacja, właściwe działanie w każdej chwili" -- tak się naucza w szkole Kwan Um. Zdaje się, że w innych szkołach zenu jest podobnie.
Co do dżogczen, słyszałem, że jest bardzo podobne do zenu. Uogólniając natomiast wszystkie szkoły to to samo. Różnią się tylko metodami.
Co do dżogczen, słyszałem, że jest bardzo podobne do zenu. Uogólniając natomiast wszystkie szkoły to to samo. Różnią się tylko metodami.
-
- Posty: 95
- Rejestracja: sob paź 08, 2011 14:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: nie wiedziałem co tu wpisać
Re: Shikantaza a Dzogczen
W książce o której wcześniej wspomniałem było opisane to w taki sposób: Aby zrozumieć, jak można zintegrować obecność z całą codzienną aktywnością, użyjemy przykładu chodzenia. W chwili kiedy pojawia się impuls, by gdzieś pójść, nie musimy wcale nagle wstać i iść w nieuważny sposób, ryzykując uszkodzeniem rzeczy znajdujących się na naszej drodze. Powinniśmy iść pamiętając: "Teraz wstaję, zaś idąc nie chcę się rozpraszać". W ten sposób, nie pozwalając sobie na rozproszenie, jesteśmy świadomi faktu, że idziemy i krok po kroku zaczynamy przejmować kontrolę nad sobą poprzez obecność świadomości - Namkhai Norbu.
Dzisiaj spróbowałem tej metody jak szedłem po zakupy i bardzo fajnie to na mnie podziałało.
Dzisiaj spróbowałem tej metody jak szedłem po zakupy i bardzo fajnie to na mnie podziałało.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Shikantaza a Dzogczen
Witam
Pozdrawiam
Jakby co, to w zen masz praktykę świadomego chodzenia - kinhin. Kiedyś miałem okazję uczestniczyć w zazen sangi Kannon, gdzie się praktykuje kinhin i jak dla mnie, to jest to samo podejście do sprawy, co w dzogczen.surdik pisze:W książce o której wcześniej wspomniałem było opisane to w taki sposób: Aby zrozumieć, jak można zintegrować obecność z całą codzienną aktywnością, użyjemy przykładu chodzenia. (...)
Pozdrawiam
-
- Posty: 95
- Rejestracja: sob paź 08, 2011 14:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: nie wiedziałem co tu wpisać
Re: Shikantaza a Dzogczen
Kinhin również tylko raz wykonywałem, faktycznie to byłby chyba dobry sposób na integrację medytacji z czynnościami ruchowymi.
Co do innych czynności niż chodzenie, to znalazłem taki fragment:
Tak naprawdę praktyka oznacza życie bez rozproszenia. Aby wyćwiczyć się w obecności możemy praktykować medytację, która polega na rozpoznawaniu stanu spokoju i ruchu w okresie, który nazywa się niamszak - siedzącą sesją medytacyjną.
Nie możemy jednak przez cały dzień siedzieć jak posąg: musimy wstawać, chodzić i wykonywać wszystkie codzienne czynności. Po tybetańsku nazywamy to dziethob, okresem między sesjami medytacyjnymi. W dziethob możemy wykonywać wszystkie działania, jednak powinniśmy to robić bez rozproszenia. Jeśli praktykujemy bez rozproszenia, stopniowo przestrzeń naszej medytacji zwiększa się i integruje się z codziennymi czynnościami, aż dochodzimy do punktu, kiedy nie istnieje żaden podział na sesje medytacyjne i życie codzienne.
-Namkhai Norbu, 'Lustro'.
Wielokrotnie w tej książce jak i w tym tekście przewija się zwrot 'bez rozproszenia' i 'w obecności'. Chyba nie chodzi o to by się wytężać w skupieniu ale o taką bezwysiłkową spokojną przytomność. Tak to odczułem, być może się mylę.
Pozdrawiam.
Co do innych czynności niż chodzenie, to znalazłem taki fragment:
Tak naprawdę praktyka oznacza życie bez rozproszenia. Aby wyćwiczyć się w obecności możemy praktykować medytację, która polega na rozpoznawaniu stanu spokoju i ruchu w okresie, który nazywa się niamszak - siedzącą sesją medytacyjną.
Nie możemy jednak przez cały dzień siedzieć jak posąg: musimy wstawać, chodzić i wykonywać wszystkie codzienne czynności. Po tybetańsku nazywamy to dziethob, okresem między sesjami medytacyjnymi. W dziethob możemy wykonywać wszystkie działania, jednak powinniśmy to robić bez rozproszenia. Jeśli praktykujemy bez rozproszenia, stopniowo przestrzeń naszej medytacji zwiększa się i integruje się z codziennymi czynnościami, aż dochodzimy do punktu, kiedy nie istnieje żaden podział na sesje medytacyjne i życie codzienne.
-Namkhai Norbu, 'Lustro'.
Wielokrotnie w tej książce jak i w tym tekście przewija się zwrot 'bez rozproszenia' i 'w obecności'. Chyba nie chodzi o to by się wytężać w skupieniu ale o taką bezwysiłkową spokojną przytomność. Tak to odczułem, być może się mylę.
Pozdrawiam.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Shikantaza a Dzogczen
Witam
Pozdrawiam
Tu chodzi o naturalny stan i o spoczywanie w nim, o zintegrowanie go z codziennymi aktywnościami - najpierw jednak musi być on rozpoznanym. Jednak można to także wykorzystać do integracji bycia świadomym w tym co się wydarza z codziennymi aktywnościami.surdik pisze:(...) Tak to odczułem, być może się mylę.
Pozdrawiam
-
- Posty: 95
- Rejestracja: sob paź 08, 2011 14:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: nie wiedziałem co tu wpisać
Re: Shikantaza a Dzogczen
O, a tutaj też o tym nie byciu rozproszonym:
Praktyka Dzogczen nie wymaga wierzenia w takie, czy inne dogmaty i wyznawanie takiego lub innego światopoglądu.
Podstawą jest zrozumienie funkcjonowania naszego umysłu. Zauważenie kiedy jesteśmy rozproszeni, i nauczenie się przebywania w nierozproszonym stanie umysłu.
Dlatego podstawą praktyki Dzogczen jest samo bycie uważnym i obecność.
W momencie, gdy nauczymy się być nierozproszonym, zrozumiemy czym jest kontemplacja, która jest naturalną łącznością ze swoją potencjalnością.
http://samadi.republika.pl/pmed05.htm
Na czym polega to uczenie się przebywania w nierozproszonym stanie? Czy to jest takie zenowskie bycie tu i teraz?
Pozdrawiam.
Praktyka Dzogczen nie wymaga wierzenia w takie, czy inne dogmaty i wyznawanie takiego lub innego światopoglądu.
Podstawą jest zrozumienie funkcjonowania naszego umysłu. Zauważenie kiedy jesteśmy rozproszeni, i nauczenie się przebywania w nierozproszonym stanie umysłu.
Dlatego podstawą praktyki Dzogczen jest samo bycie uważnym i obecność.
W momencie, gdy nauczymy się być nierozproszonym, zrozumiemy czym jest kontemplacja, która jest naturalną łącznością ze swoją potencjalnością.
http://samadi.republika.pl/pmed05.htm
Na czym polega to uczenie się przebywania w nierozproszonym stanie? Czy to jest takie zenowskie bycie tu i teraz?
Pozdrawiam.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Shikantaza a Dzogczen
Witam
Pozdrawiam
Na czym polega zenowskie ''tu i teraz''?surdik pisze:(...) Czy to jest takie zenowskie bycie tu i teraz?
Pozdrawiam
-
- Posty: 95
- Rejestracja: sob paź 08, 2011 14:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: nie wiedziałem co tu wpisać
Re: Shikantaza a Dzogczen
Na nie uciekaniu od tego co jest i nie zmienianiu tego. Tak mi sie wydaje.
Pozdrawiam
Pozdrawiam