booker pisze:mundek pisze:To wykłady z kształtujące właściwy pogląd, jak to DSSn mówł "właściwy kierunek"...np. studia nad sutrami typu Upasakasilasutra, praktyki przygotowacze do przyjęcia 10 wskazań z ich wyjasnieniami, pokłony spiewy....forma jest rózna w zależności od lini nauczyciela. a później "zazen" w formie jaka"odrazu" ludziom w Polsce się "sprzedaje"...
Niezbyt to dla mnie jest jasne co napisałeś.
Czy chodzi Ci o coś w stylu
"bez indoktrynacji nie uczymy medytacji"?
Jedyne Nyndro jakie znam, to Lama Ole-Kagyupowe Cziak-Czien Nyndro. Ale po to, aby w ogóle je zacząć trzeba przesiedzieć nieco medytacji tkw. schronienia. Wiec jakby, pewna medytacja jest wymagana
zanim zaczniesz Nyndro. Pozatym równolegle robi się Guru Yoge (określaną jako kwintesencje medytacji, czy najwyższa formę medytacji w ogóle, przynajmniej tak to jest tlumaczone w UK). A tak swoją drogą, to ja od tych nyndro to niezłe "jazdy" miałem
spokojnie można je zakwalifikować w ramach różnego typu schizoidów
I to nawet do praktyki Dorje Sempa nie dotarłem (ponoć nieźle "kopie"
).
No ale...co do kwestii "sprzedawania odrazu zazen" ludziom w Polsce. Zn. jak sobie to wyobrażasz? Że nie pozwolisz nikomu usiąść w zendo do policzenia od 1-10 przez 30 minut nim nie przejdzie studiów nad sutrami typu Upasakasilasutra, praktyk przygotowawczych do przyjęcia 10 wskazań z ich wyjaśnieniami, pokłonów, śpiewów...
Niezbyt rozumiem co chciałeś powiedzieć.
Przepraszam, dokonałem pewnej nadintrepretacji używając słowa "nyndro" jako synonimu praktyk wstępnych.
Musimy zdać sobie sprawę, że na wschodzie wiekszość ludzi świeckich praktykuje tzw. "zwyczajną ścieżkę", która w swej formie niewiele ma wspólnego z tym jak praktykują mnisi. Jeżeli jednak osoba świecka przejawia taką aspirację to jest możliwe by podjeła się praktyki "ścieżki nadzwyczajnej", jednak musi przejść pewne przygotowanie. Sam wiesz, że zarówno w Japonii jak i Koreii jest niewiele miejsc intensywnego treningu dla świeckich, zatem takie osoby muszą się udać do klasztoru(do których osoby takie w większości nie mają wstępu) lub świątyni a to samo juz wymaga przygotowania... ale zosatwmy to i przejdźmy do sedna. Rodzaj praktyk wykonywanych na zachodzie, typu Kyol Che,Sesshin...Ango to tradycyjne praktyki dla mnichów, którzy są z natury ich stanu pod ciągłym nadzorem nauczycieli. DSSN stworzył Szkołę Kwan Um, dlaczego? Z prostego względu ludzie świecy nie mogliby praktykować w formule jaką ma Jogye w tak pełnym wymiarze, szczególnie w latach , gdy przyjechał na zachód, oczywiście to tylko jeden z powodów. Bardzo mocno podkreślał znaczenie "właściwego kierunku" w praktyce, i tu już wcześniej napisałem, że w innych tradycjach tym jest nauczanie w ramach właściwego poglądu, nie ma to nic wspólnego z indoktrynacją. Jest poza tym szereg innych praktyk przygotowawczych, jak np. skrucha itp itd. W tym czasie oczywiście można dostać instrukcje do zazen i rozpocząć już siedzenie, ale w określonym wymiarze. Zazen bez nauki właściwego poglądu może prowadzić do "nikąd", z drugiej strony pewne nauki bez minimalnego doświadczenia zazen też nie mogą być właściwie uchwycone, dlatego stosuje się ich wzajemne wsparcie. Przebiega to jednak w ściśle wywarzonych proporcjach. Praktyka z oddechem 1-10... jest tak samo zawansowana jak z koanem, czy shikantaza, jesli ją właściwie praktykujesz. Ale by tak było musisz otrzymać właściwe instrukcje, jednym z najwżniejszych instrukcji do zazen są wskazania właściwego poglądu, jak nazywał to DSSN właściwego kierunku, to najważniejsze wskazówki do pracy z umysłem. Mało tego wykonanie tych "wstępnych praktyk" daje rezultat "statystyczny", większość ludzi na wschodzie traktuje swą praktykę jak drogę na całe zycie, a na zachodzie niby też, a jednak rotacja jest tak duża....że mozna śmiało wysnuć znaczące wnioski o "lekkim" podejściu do sprawy. Gdy spojrzysz na polskie wspólnoty z pewnej perspektywy czasu łatwo możesz ocenić, że przewineło się przez nie tysiące ludzi, a może nawet dziesiątki tysięcy...gdzie są, czy praktykują, hę? Średnia wynosi jakieś 3,5 roku...jest niewiele osób, których "staż" wynosi 15 lat. Nasuwa się tu pewna spotrowa metafora, podobnej użyła kiedyś Dorota Krzyżanowska. Jeśli dasz ludziom odrazu pojeździć samochodem po torze wyścigowym ..będą zachwyceni, dopóki nie okaże się, że nie moga jeżdzić jak im sie podoba, dopóki im się też nie znudzi i nie zorientują się, iż może to wymagać wysiłku i być jeszcze niebezpieczne. Gdy najpierw posadzisz ich za ławką, niż kierownicą, by wszystko teoretycznie wyjasnić, a poźniej dasz im poćwiczyć na sucho, nauczysz radzić sobie z trudnościami i jak z nich wychodzić...to wygląda na to, że będą dobrymi kierowcami, szczególnie ci, ktorzy poznając blaski i cienie jednak się na to zdecydują. Kilka dni temu oglądałem dokument o naukach dla świeckich w Korei, obrazował on dokładnie to samo co opisałem. Zwróć uwagę, że u was w Szkole macie dużo praktyki śpiewów, pokłonów...a to są formy w wielu innych liniach zen zaliczane właśnie do praktyk "przygotowawczych" w późniejszym etapie treningu w tych liniach są prawie nieobecne. A nie znam drugiego Mistrza, który by tak "wałkował" nauczanie właściwego kierunku jak DSSN.
Miłego dnia