a co chodzi z tym wspolczuciem?

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

go_o_ute
Posty: 12
Rejestracja: wt cze 20, 2006 23:12

a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: go_o_ute »

Witam!
Pozwole sobie zadac pewne pytanie odnosnie wspolczucia. Nie bardzo moge zrozumiec idee tegoz. Skoro w skrocie mowiac cierpienia czlowieka generuje jego karma, po coz mamy mu wspolczuc? Co tak wlasciwie jest kwintesencja wspolczucia w ujeciu buddyjskim? Litosc, czy empatia? Czy idealem nie powinno byc dazenie do pomocy innym bez angazowania ku temu uczuc typu wlasnie wyzej wymienione, czy nie jest to zaprzeczeniem dystansu do wszystkiego, ktory chyba jest najbardziej pozadany? Czy moze to nie sa uczucia, ale bardziej wyrafinowane stany umyslu? Moze przy okazji jeszcze jedno: jak przez pryzmat buddyzmu postrzegane jest samobojstwo? Nie mam na mysli krancowych efektow traumatycznych przezyc, ale bardziej sytuacje, w ktorej jedyne czego sie chce to isc do lasu i medytowac tam do konca zycia - po co przezywac te wszystkie fizyczne aspekty zycia ludzkiego, skoro odczuwa sie je jedynie na plaszczyznie fizjologicznej? Zycie jako sztuka dla sztuki, dlaczego? Dla innych? To przeciez samonakrecajace sie bledne kolo, dopoki ludzie beda sie przejmowac innymi, dopoty trwal bedzie swiat, w ktorym ktos cierpi. Taki sposob myslenia bynajmniej nie jest uniwersalny, zawsze bedzie ktos kto poprostu nie bedzie sobie zadawal takich pytan, ale jesli ktos inny sie od nich nie moze uwolnic, to czy naturalna konsekwencja nie jest dla niego poprostu uczciwe zabicie sie?
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Pytasz o ujęcie buddyjskie, niestety wątpie żeby ktoś Ci mógł na tak postawione pytanie odpowiedzieć. Za to moge napisać co myśli lepsze ;D
go_o_ute pisze:Co tak wlasciwie jest kwintesencja wspolczucia w ujeciu buddyjskim?
Pomagaj i nie myśl za dużo. Jak ktoś jest głodny - nakarm, jak smutny - pociesz.
go_o_ute pisze:jak przez pryzmat buddyzmu postrzegane jest samobojstwo?
Wg mnie, samobójstwo to zmarnopwanie szansy. Jeżeli po człowieku nic nie zostaje to nie ma sprawy, jeżeli coś reinkarnuje to smobójstwo niczego nie rozwiązuje. Można założyć że samobójstwo nie jest żadną drogą chociażby dlatego że osiągnięcie stanu Buddy nie polega na zabiciu się - jak padniesz martwy nie staniesz się Buddą.
go_o_ute pisze:Zycie jako sztuka dla sztuki, dlaczego? Dla innych?
Joł, czym jest życie? Nie wiemmmmmm
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
go_o_ute
Posty: 12
Rejestracja: wt cze 20, 2006 23:12

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: go_o_ute »

Zmarnowanie szansy? Czyz idealem nie jest wyzbycie sie wszelkich pragnien, dazen ku czemus, nadziei na cos? Chodzi mi o samobojstwo nie jako rozwiazanie, lecz jako bedacy efektem przeksztalcen efekt koncowy, naturalna kolej rzeczy. Nie w ujeciu uniwersalnym oczywiscie, poprostu alternatywa dla pewnych ludzi, jedni sobie widza szanse, inni nie potrzebuja bodzcow zew do poczucia spelnienia i wtedy cialo tylko im przeszkadza. Mozna zostac asceta czy przestac jesc itp, ale to tylko polsrodki. Nie moge wyzbyc sie przekonania ze w pewnych przypadkach samobojstwo jest poprostu najuczciwsza droga.
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Najpierw porozmawiajmy o współczuciu, a o samobójstwie mozesz zrobic topic nowy jeśli chcesz, oka?

Co do współczucia, także z mej strony, a nie z perpektywy buddyzmu, bo to niemożliwe. Dla mnie zwerzęta i rośliny które cierpią wzbudzają współczucie i szybką reakcję pomocy im. Czasem pomoc jest niemożliwa, wtedy powinno się po prostu przelecieć nad tym, a nie złościć sie na siebie, że sie jakiejś istocie nie mogło pomóc, wypominać sobie, że mogłem to lub tamto. Jeśli się nie udało, ponad siły , trudno. Co do ludzi jest trochę gorzej. Staram się pomagać, robię tak sobie. Tutaj inna bajka, bo ludzie są podobni do mnie, wiec oceniam ich swoją miarą. Skoro robią rzeczy głupie wzbudzam sobie już nie współczucie (jak ma to miejsce automatycznie u zwierząt, nawet głupie zachowania zwierząt wzbudzają we mnie współczucie i litosć), bo ludzka głupota, prowadząca do cierpienia wzbudza raczej zażenowanie, bezradnosć, czasem malutką, ale złosć.

Jest to kwestia mojego postrzegania oczywiście - innymi słowy na innych ludzi powinienem reagować jak na zwierzęta i rośliny - które to są niewinne i zawsze bliskie memu sercu. Powoli zmieniam to, ale wymaga to czasu i treningu, również w plenerze (w praktyce - pomagać inym, pomagać mądrze i do konca! )

Więc współczucie to nie jakiś wydumany ideał, jakieś hipotetycznezaożenie, współczucie jest jak refleks w kolanie gdy ktoś walnie cię młoteczkiem. Jak go masz, to jestes zdrowy, jak nie, coś to znaczy i trzeba szukać przyczyny braku tego refleksu (współczucia). A choroby kolan sa częste :)))))

metta&peace
p.
Bojan
Posty: 132
Rejestracja: pt maja 12, 2006 17:48
Lokalizacja: Niechorze

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: Bojan »

Z perspektywy buddyzmu Współczucie jest pragnieniem aby wszystkie odzczuwające istoty były wolne od cierpienia i wszelkich przyczyn cierpienia.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj Go_o_ute

Współczucie - Bodhiczitta. Mamy dwa rodzaje bodhiczitty: względną /konwencjonalną/, i absolutną. O tej pierwszej - da się mówić godzinami, ta druga - leży poza słowami, i to o nią w istocie chodzi.

Zajrzyj tutaj:
Współczucie
...i, tutaj:
Bodhiczitta

Pozdrawiam
kunzang
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Bojan pisze:Z perspektywy buddyzmu Współczucie jest pragnieniem aby wszystkie odzczuwające istoty były wolne od cierpienia i wszelkich przyczyn cierpienia.
To nie jest z perspektywy buddyzmu, a z perspektywy interpretatorów buddyzmu, i... nie odnosi się to, do bodhiczitty, a do modlitwy bodhiczitty, lub ślubowania bodhisattwy - a to, to już trochę inna bajka. Da się to - od biedy - odnieść do bodhiczitty względnej, jednak, to nie ona jest tą, o którą w buddyzmie /w swej istocie/ chodzi.

Tak wygląda modlitwa bodhiczitty w szkole yungdrung bon:

''Z mocą wkraczam w praktyki bóstwa tajemnej doskonałości.
To wielki sekret bon, klejnot spełniający życzenia.
Aby prowadzić wszystkie istoty, dla ich pożytku rozwijam
umysł współczucia, zdecydowany osiągnąć oświecenie.''

Nie chodzi tu jednak o pragnienie, a o rozwinięcie intencji, która staje się podstawą naszej praktyki.

Pozdrawiam
kunzang
go_o_ute
Posty: 12
Rejestracja: wt cze 20, 2006 23:12

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: go_o_ute »

Czy gdy jakis przypadek wzbudza w nas chec pomocy, to zawsze musi sie to odbywac za sprawa wspolczucia? Ja staram sie nie wspolczuc nikomu ani niczemu, w mysl zasady ze nie trzeba zadnego powodu zeby pomagac ludziom, tzn nie trzeba by odczucie empatii stalo sie bodzcem do jakiegos czynu. Ono mi wrecz przeszkadza, stajac sie zalazkiem jakichs glebszych wiezi angazujacych emocje i mogacych sie przyczynic do wzajemnego wartosciowania ludzi (i roslinek:) Bo chodzi mi o to, zeby przynajmniej na tej plaszczyznie wszystko traktowac na rowni.
Z perspektywy buddyzmu Współczucie jest pragnieniem aby wszystkie odzczuwające istoty były wolne od cierpienia i wszelkich przyczyn cierpienia.
Jesli jest to pragnienie, to prowadzi tylko do tego, ze bedziemy smutni bo ludzie wciaz cierpia.
Poza tym, z moich obserwacji ludzi wynika ze niektorzy tak naprawde chca cierpiec. Poprostu zawsze w taki a nie inny sposob czuja potrzebe klopotania sie o cos i stan, w ktorym nie widza na horyzoncie zadnego potencjalnego problemu uwazaja za wysoce nienormalny i nie umieja sie w nim odnalezc. W obliczu tego pomaganie wydaje sie tylko srodkiem doraznym i cala ta zabawa w stylu 'ja ci pomoge, a ty sobie znajdziesz nastepny problem zebym mogl ci ciagle pomagac' wydaje sie byc bez sensu.
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

go_o_ute pisze:Ja staram sie nie wspolczuc nikomu ani niczemu, w mysl zasady ze nie trzeba zadnego powodu zeby pomagac ludziom, tzn nie trzeba by odczucie empatii stalo sie bodzcem do jakiegos czynu.
Takimi zasadami wg mnie właśnie najłatwiej się ograniczyć. A poza tym takie unikanie "bodźców do czynów" to chyba błędne koło. Już poprzez unikanie powstaje działanie. Lepiej jest, wg mnie oczywiście, nie myśleć przede wszystkim za dużo (co nie oznacza bezmyślności ;D). Po prostu rób to co robisz. Z chwili na chwile. Jak chcesz mieć jakieś zasady to polecam tą w szczególności.
go_o_ute pisze:Jesli jest to pragnienie, to prowadzi tylko do tego, ze bedziemy
smutni bo ludzie wciaz cierpia.
Nie, bo jeśli nie ma Ciebie, to kto jest smutny? Tylko się pomaga, a nie że JA pomagam.


Wszystko co tu napisałem jest wyłącznie moim zdaniem.
Pozdr
Łukasz
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć.

Go_U_Ute: współczucie w moim pojęciu nie oznacza litowania się nad istotami i dostarczania im lekarstw niwelujących każdy ból. Niejednokrotnie aktywne współczucie będzie oznaczało wykonywanie działań, które są pożadane ale cierpiąca istota postrzegać je będzie jako nieodpowiednie dla siebie. Również ten który działa początkowo takie działania odbiera jako wykonywanie czegoś nie koniecznie przyjemnego.

Całe aktywne współczujące działanie nie jest takie proste w świetle konwencjonalnego pojęcia współczucia, które najczęściej jest dołączeniem się i pocierpieniem razem z tymi którzy cierpią - cały temat aktywnego współczucia to decyzja aby podejmować działania tylko i wyłącznie takie, które przynoszą innym istotom korzyśc co musi być z jednej strony praktyką intencji wznoszenia się na ponadosobisty poziom-widzimisie-tego-co-jest dobre dodatkowo dobalansowane mądrością, której rozwijanie również jest konieczne. Nad zrównoważoną praktyką rozwijania aktywnego współczucia i mądrości trzeba się napocić, przebijając głównie przez samolubstwo widzenia-i-wiedzenia-lepiej-niż-inni. Pozwala na to praktyka np. sześciu wyzwalających działań ,

Efekty takiego działania bardzo często pojawiają się dopiero po jakimś długim czasie i niejednokrotnie są zaskoczeniem i dla obdarowującego i dla obdarowywanego, który to ten pierwszy powinien sukcesywnie przestać utrzymywać podczas aktywności w umyśle wyobrażenia o kimś, kto robi coś dla kogoś innego.

Zobacz też http://www.diamentowadroga.pl/dd33/nie_ ... lu_czesc_i


Pozdrawiam
Marcin
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Bojan
Posty: 132
Rejestracja: pt maja 12, 2006 17:48
Lokalizacja: Niechorze

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: Bojan »

"Gdy pojawia się w nas współczucie, wraz z nim przychodzi wewnętrzny spokój.
Chcąc czynić dobro innym, w rezultacie nagradzamy samych siebie." J.Ś. Dalajlama
Bojan
Posty: 132
Rejestracja: pt maja 12, 2006 17:48
Lokalizacja: Niechorze

Re: a co chodzi z tym wspolczuciem?

Nieprzeczytany post autor: Bojan »

"Współczucie jest nasieniem i początkiem, a także ścieżką i celem" Akong Tulku Rinpocze

W książce pt. Bramy Buddyjskiej Praktyki znalazłem taką oto definicję współczucia:
"Współczucie - życzenie, aby wszyscy byli wolni od cierpienia; uczucie oparte na głębokiej miłości do wszystkich odczuwających istot, pozbawione śladu litości, która ze swej natury nosi znamiona pogardy i poczucie własnej wyższości"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”