Satori?

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
siakuhaci pisze:(...) Jak pisalem takie niepelne doswiadczenia daja dobra podstawe ale trzeba potem tez mocno praktykowac aby nie zapomniec tego doswiadczenia JEDNOSCI.
Jedności z czym, jest to niepełne doświadczenie?

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

W ;) idze ze dociekliwy jestes zapytaj kota ktorego przedstawia Twoj avatar. Pozdr.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj
siakuhaci pisze:(...) zapytaj kota ktorego przedstawia Twoj avatar.
Freya odesłała mnie do Ciebie :)
/ona nie ma pojęcia co masz na myśli/

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

Mogla spytac sie osobiscie. Jutro napisze reszte teraz ide juz spac. :spi:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
siakuhaci pisze:Mogla spytac sie osobiscie.
Ona nie pyta :) Ona odsyła mnie z pytaniem skierowanym do Ciebie z powrotem do Ciebie.
siakuhaci pisze:Jutro napisze reszte teraz ide juz spac. :spi:
Miłych snów :)

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
HarryShultz
Posty: 42
Rejestracja: śr lip 23, 2008 23:33

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: HarryShultz »

siakuhaci pisze:Rozmawialem z paroma osobami ktore twierdzily iz mialy kensho. Jak mowily nie bylo to zbyt trudne.
Mocarze! :orany: Dużo latek wcześniej przesiedzieli na poduszce? Trafiło ich w trakcie twardego kilkumiesięcznego seshin, czy przy codziennym 2godzinnym zazen przed śniadaniem?
siakuhaci pisze: Jak pisalem takie niepelne doswiadczenia daja dobra podstawe ale trzeba potem tez mocno praktykowac aby nie zapomniec tego doswiadczenia JEDNOSCI. Kensho odnosi sie do obrazka nr.3 - Pierwsze dostrzezenie wolu i jest bardzo mgliste.
To i tak bardzo wiele. Przynajmniej się wie, że droga, którą się podjęło faktycznie gdzieś prowadzi.
siakuhaci pisze:Piszesz ze znasz grupe ktora praktykuje ok 20 lat. Ludzie sa tylko ludzmi, twierdza ze nie o to chodzi ale moze mysla inaczej.
A jakże, najpierw kilka pobłażliwych "ale na co to i po co, przecież ja już za poważny, żeby się za kensio uganiał", a starczy trochę dłużej pogadać i zaraz głos się scisza i mówi "a swoją drogą, jak siedziałem tu i tu, to się mówiło, że taki jeden, co też tam praktykował, zobaczył ... ale nie wiem, czy to prawda" i zaraz wypieki na twarzy i przebierające rączki jednoznacznie pokazują, że mówimy o sprawie trywialnej i zupełnie bez znaczenia :)
siakuhaci pisze:Mozna wyroznic dwa rodzaje praktykujacych. Dla jednych droga jest celem dla drugich satori.
Po prostu nie chcą się kręcić w kółko, więc szukają drogowskazu.
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

HarryShultz nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi krytykujesz swoich kolegow czy jestes troche zniechecony? Pragnienie oswiecenia tworzy pewne problemy. Najlepiej wiec je rozwiazac na sesji( jak sie ma czas). Wiele osob doszlo do kensho na sesji medytacyjnej - tam jest okazja na super praktyke. Jak twierdza mistrzowie najlepsza praktyka powinna byc pozbawiona pragnienia oswiecenia.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
siakuhaci pisze:(...) Jak twierdza mistrzowie najlepsza praktyka powinna byc pozbawiona pragnienia oswiecenia.
No tak - co zatem wtedy jest kierunkiem?

Pozdrawiam
kunznag
.
dane :580:
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

„Jeżeli starasz się osiągnąć oświecenie, stwarzasz karmę i ona tobą kieruje, i marnujesz czas na czarnej Poduszce ".

Najważniejsze w naszej praktyce to postawa fizyczna i sposób oddychania. Mniej interesuje nas głębokie rozumienie buddyzmu. Jako filozofia, buddyzm jest bardzo głębokim rozległym i spójnym systemem myśli, ale zen nie jest zainteresowany filozoficznym rozumieniem. Kładziemy nacisk na praktykę. Powinniśmy rozumieć, dlaczego nasza fizyczna postawa i oddech są tak ważne. Zamiast głębokiego zrozumienia potrzebna nam jest mocna ufność w naszą naukę, która głosi, że pierwotnie mamy naturę Buddy. Nasza praktyka oparta jest na tej wierze.
Zanim Bodhidharma udał się do Chin, prawie wszystkie dobrze znane pojęcia zen były już w użyciu. Istniał na przykład termin „nagłe oświecenie". „Nagłe oświecenie" nie jest odpowiednim przekładem, ale posłużę się roboczo tym wyrażeniem. Oświecenie przychodzi znienacka. To jest prawdziwe oświecenie. Przed Bodhidharmą ludzie myśleli, że po długim przygotowaniu przyjdzie nagłe oświecenie. W tym rozumieniu praktyka zen była rodzajem treningu zmierzającego do osiągnięcia oświecenie. Wielu ludzi praktykuje obecnie zazen z tą myślą. Ale to nie jest tradycyjne rozumienie zen. Rozumienie przekazywane od Buddy do naszych czasów jest takie, że kiedy rozpoczynacie zazen, oświecenie już jest, bez żadnego przygotowania. Czy praktykujecie zazen czy też nie, macie naturę Buddy. Ponieważ ją macie, w waszej praktyce jest oświecenie. Tym, na co kładziemy nacisk, nie jest osiągany etap, ale mocna ufność jaką pokładamy w naszej pierwotnej naturze i w szczerości naszej praktyki. Powinniśmy praktykować zen z taką szczerością jak Budda. Jeśli pierwotnie mamy naturę Buddy, powodem, dla którego praktykujemy zazen, jest to, że musimy zachowywać się jak Budda. Przekazywać naszą drogę, to przekazywać naszego ducha aż od Buddy. Musimy więc naszego ducha, naszą fizyczną postawę i naszą działalność zharmonizować z tradycyjną drogą. Możecie oczywiście osiągnąć jakiś szczególny etap, ale duch waszej praktyki nie powinien opierać się na jakimkolwiek egoistycznym pojęciu.
Zgodnie z tradycyjnym buddyjskim rozumieniem, nasza ludzka natura jest pozbawiona ego. Gdy nie mamy żadnego wyobrażenia o ego, widzimy życie jak Budda. Nasze egoistyczne myśli są ułudą przesłaniającą naszą Naturę Buddy. Zawsze tworzymy te myśli i podążamy za nimi i w powtarzaniu tego procesu raz za razem, nasze życie staje się całkowicie wypełnione egocentrycznymi wyobrażeniami. Nazywa się to życiem karmicznym, czyli karmą. Buddyjskie życie nie powinno być życiem karmicznym. Celem naszej praktyki jest odcięcie karmicznego niespokojnego umysłu. Jeżeli starasz się osiągnąć oświecenie; należy to do karmy, wtedy tworzysz karmę i karma tobą kieruje, i marnujesz czas na czarnej poduszce. Według rozumienia Bodhidharmy, praktyka oparta na jakimkolwiek pojęciu korzyści jest po prostu powtarzaniem karmy. Zapominając o tym, wielu późniejszych mistrzów zen podkreślało jakiś etap, który należało osiągnąć przez praktykę.
Ważniejsza niż jakikolwiek osiągnięty etap jest wasza szczerość, wasz właściwy wysiłek. Właściwy wysiłek musi być oparty na prawdziwym rozumieniu naszej tradycyjnej praktyki. Kiedy to zrozumiecie, zrozumiecie również, jak ważne jest utrzymywanie właściwej postawy. Dopóki tego nie rozumiecie, postawa i sposób oddychania są po prostu środkami do osiągnięcia oświecenia. Jeśli takie macie podejście, znacznie lepiej byłoby wziąć jakieś narkotyki zamiast siedzieć w postawie ze skrzyżowanymi nogami! Jeśli nasza praktyka jest tylko środkiem do osiągnięcia oświecenia, nie ma żadnego sposobu osiągnięcia go. Tracimy znaczenie drogi prowadzącej do celu. Lecz kiedy mocno wierzymy w naszą drogę, już osiągnęliśmy oświecenie. Kiedy wierzysz w swoją drogę, oświecenie już jest. Ale kiedy nie potrafisz uwierzyć w znaczenie praktyki, którą czynisz w tym momencie, nic nie możesz zrobić. Tylko błądzisz wokół celu swoim małpim umysłem. Bez przerwy szukasz czegoś, nie wiedząc, co robisz. Jeśli chcesz coś zobaczyć, powinieneś otworzyć oczy. Jeśli niezrozumiały jest dla ciebie zen Bodhidharmy, to znaczy, że patrzysz z zamkniętymi oczami. Nie lekceważmy idei osiągania oświecenia, ale najważniejsza jest obecna chwila, a nie jakiś dzień w przyszłości. Musimy czynić wysiłek w tym momencie. To jest najważniejszą rzeczą w naszej praktyce.
Przed Bodhidharmą rezultatem studiowania nauki Buddy była głęboka i wzniosła filozofia buddyzmu i ludzie próbowali osiągać jej wysokie ideały. To błąd. Bodhidharma odkrył, że błędem było tworzenie jakiejś wzniosłej czy głębokiej idei, a potem próbowanie osiągnięcia jej poprzez praktykę zazen. Jeśli nasze zazen jest takie, to nie różni się niczym od naszej zwykłej działalności czyli małpiego rozumu. Wygląda jak bardzo dobra, bardzo wzniosła i święta działalność, ale właściwie nie ma różnicy pomiędzy nią a naszym małpim rozumem. To jest właśnie to, co podkreślał Bodhidharma.
Zanim Budda osiągnął oświecenie, podejmował dla nas wszelkie możliwe wysiłki i w końcu osiągnął dokładne rozumienie różnych dróg. Możecie myśleć, że Budda osiągnął jakiś etap, na którym był wolny od życia karmicznego, ale tak nie jest. Budda wiele mówił o swoich doświadczeniach, kiedy już osiągnął oświecenie. Nie był wcale inny niż my. Kiedy jego kraj był w stanie wojny z potężnym sąsiadem, opowiedział swoim uczniom o swojej własnej karmie i o tym, jak cierpiał, kiedy zobaczył, ie jego kraj ma być podbity przez sąsiedniego króla. Gdyby osiągnął oświecenie, w którym nie byłoby karmy, nie miałby powodu, żeby tak cierpieć. Jednakże Budda nawet po osiągnięciu oświecenia kontynuował ten sam wysiłek, który my podejmujemy. Ale jego widzenie życia nie było chwiejne. Jego widzenie życia było zrównoważone i obserwował życie każdego, włącznie ze swoim własnym. Obserwował siebie i obserwował innych tymi samymi oczami, którymi obserwował kamienie czy rośliny, czy cokolwiek innego. Miał bardzo naukowe rozumienie. Taka była jego droga życia po osiągnięciu oświecenia.
Kiedy mamy tradycyjnego ducha podążania za prawdą tak, jak ona się przejawia, i praktykujemy naszą drogę bez jakiejkolwiek egoistycznej myśli, wówczas osiągamy oświecenie w jego prawdziwym znaczeniu. A kiedy to rozumiemy, w każdym momencie będziemy podejmowali największy wysiłek. To jest prawdziwe rozumienie buddyzmu. Tak więc nasze rozumienie buddyzmu nie jest po prostu rozumieniem intelektualnym. Nasze rozumienie jest jednocześnie swoim własnym wyrazem, jest samą praktyką. Nie przez czytanie czy kontemplowanie filozofii, ale tylko poprzez praktykę, rzeczywistą praktykę, możemy zrozumieć, czym jest buddyzm. Powinniśmy praktykować zazen stale, z mocną ufnością w naszą prawdziwą naturę, przerywając łańcuch działalności karmicznej i znajdując swoje miejsce w świecie rzeczywistej praktyki.

Shunryu Suzuki
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam

Dziękuję Siakuhaci :) Kocham być uczniem, więc wiecznym nim jestem.
To poproszę jeszcze :) o cytat stosowny, związany z tymi Twymi słowami:
siakuhaci pisze: (...) Jak pisalem takie niepelne doswiadczenia daja dobra podstawe ale trzeba potem tez mocno praktykowac aby nie zapomniec tego doswiadczenia JEDNOSCI.
kunzang pisze:Jedności z czym, jest to niepełne doświadczenie?
:)

Pozdrawiam
kunznag
.
dane :580:
Awatar użytkownika
stepowy jeż
Senior User
Posty: 1852
Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dzogczen, Zen

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: stepowy jeż »

siakuhaci pisze:„Jeżeli starasz się osiągnąć oświecenie, stwarzasz karmę i ona tobą kieruje, i marnujesz czas na czarnej Poduszce ".
Odnosząc się do słów Shunryu Suzukiego:

Z punktu widzenia nauk dzogczen dobrze oddają to dwa ostanie wersy z sześciu wersów wadżry:

"Wszystko zostało już osiągnięte, więc, przezwyciężywszy chorobę wysiłku,
znajdujemy się w stanie, który sam w sobie jest doskonały: to kontemplacja. "

pzdr
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

Kensho jest niepelnym doswiadczeniem w/g Obrazow pasterskich Kuo Ana kensho odnosi sie do obrazka nr 3 czyli pierwsze dostrzezenie wolu. Takie doswiadczenie powinno byc poglebiane przez praktyke, nawet satori ma wiele wiele poziomow. Wglad bez dalszej praktyki pozostaje tylko przyjemnym doswiadczeniem a nasze widzenie swiata jest dalej dualistyczne.
Pozdr.
HarryShultz
Posty: 42
Rejestracja: śr lip 23, 2008 23:33

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: HarryShultz »

siakuhaci pisze:HarryShultz nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi krytykujesz swoich kolegow czy jestes troche zniechecony?
To drugie. Zniechęcony czy raczej wątpiący - mam tak przez całe życie (karma ;) ). Ludzi, którzy poświęcają ćwierć wieku na regularną praktykę i jeszcze sproro robią dla lokalnej sangi to nawet podziwiam. Może tylko dostrzegam pewną nieszczerość w pozie wynoszenia się ponad banalną mistykę :) - pozie wymuszonej brakiem upragnionych doświadczeń. Nie chciałem krytykować.

Jeśli coś bym krytykował, to ocenianie "pragnienia oświecenia" jako egoistyczne. Szkodliwe dla praktyki - być może - to najlepiej wiedzą mistrzowie, tyle że ich poglądy na to też są zróżnicowane. Ale egoizm? Gdyby ktoś wyobrażał sobie oświecenie jako monstrualny orgazm :D była by to istotnie płytka motywacja. Twierdzi się jednak, że w owej chwili można w jakiś nieopisywalny sposób zrozumieć (oczywiście nierozumowo) naturę istnienia. Chęć poznania "jaki jest świat", nie po to by go okiełznać, ale właśnie poznać - to naturalna dziecięca ciekawość, ciekawość naukowca (jeśli pracuje z pasji a nie dla patentów i pozycji) imho jedno z najwznioślejszych ludzkich uczuć. Ponad to pragnienie rozstrzygnięcia pytań podstawowych z punktu widzenia ludzkich emocji - jaki właściwie jest sens mojego istnienia, wartość wyboru hedonizm - altruizm, czy ludzie których kochamy kończą się na zawsze wraz z zasypaniem trumny etc. itd. Wiesz, one zwykle zaczynają nas gnębić, gdy stajemy się bardziej ludzcy a właśnie nasz egoizm ucicha. Po trzecie mówi się, że istota oświecona potrafi nie czynić zła, wie jak należy postąpić a więc jest wolna od kołowrotu dylematów "czy dobrze zrobiłem, czy nie należało inaczej" itd. Każdy by tak chciał, chyba że jest egoistą.
O ile pamiętam tytułowe 3 filary (wiodące do oświenia), to były a) wielka wiara (że nauki o wyzwoleniu są prawdziwe i prowadzą do tego, co obiecują - tego mam mało, pewnie taka karma) b) wielka sprzeczność - że świat który widzimy nie pasuje do nauk i ma głęboko gdzieś to wszystko, co dla człowieka jest istotne (to chyba ma każdy, niektórzy nawet wymyślaja rozmaite religie, by ową sprzeczność zasypać) c) wielkie pytanie jak jedno z drugim pogodzić? Wątpię by dręczyło mnie ono wystarczająco, by się oświecić, niemniej to głównie z jego powodu łażę za różnymi buddystami dopytując "i co, miałeś kensho? i jak było?" :D
PS> Mam wrażenie, że nawet w "Kompasie Zen" też wymieniano te 3 filary, tylko pod innymi nazwami, prawda?
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

Jestem buddysta od ok 18 lat i tez mialem etap w praktyce kiedy pragnelem oswiecenia. Rozmawialem na sesji z mistrzem i on stwierdzil ze to lepiej porzucic. Lepiej byc jak "stara opuszczona studnia" a wszystko co ma byc odnalezione ujawni sie samo. Mysle ze jest to kolejny ale wlasciwy etap praktyki.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

siakuhaci pisze:„Jeżeli starasz się osiągnąć oświecenie, stwarzasz karmę i ona tobą kieruje, i marnujesz czas na czarnej Poduszce ".
Dzięki siakuhaci. _/|\_ Dobrze, że pojawił się w końcu na forum ktoś doświadczony w japońskim zen, bo kimchi mamy już sporo :)

HarrySchultz, "wielkie pytanie" to nie jest "chcę kensho, chcę kensho, chcę kensho". 3FZ to książka, która niektórym bardzo szkodzi - bo wydaje się, że redukuje buddyzm do doświadczenia, które opisuje. Jeśli stwarzasz książkowe kensho, to robisz to, o czym pisze Suzuki-roshi - tworzysz kolejną karmiczną wizję i przenosisz na nią swoje karmiczne ambicje. Czytanie i wymyślanie kensho tak na prawdę zagłuszają Twoje wielkie pytanie bardzo małą odpowiedzią. Dlatego nikt kto doświadczył kensho nie będzie z Tobą o tym rozmawiał.

Poza tym nie wiem, czy się dobrze wczytałeś, ale kensho to nie jest w żadnym wypadku koniec drogi. Po kensho nie jesteś "istotą oświeconą, która potrafi nie czynić zła", jesteś wciąż człowiekiem i musisz do końca życia, a potem jeszcze długo ciężko praktykować. Czy to Cię nie zniechęca? Dopóki o tym myślisz tworzysz czas. Jeśli tworzysz czas, masz problem, bo on jest nieskończony - nigdy nie osiągniesz oświecenia. To codzienna praktyka i codzienne próbowanie są oświeceniem, są główną rzeczą, którą warto w życiu robić. Praktyka to nie jest jakieś wielkie przygotowanie do jednego błysku zrozumienia i z tego właśnie powodu 3FZ, bywa uważane za wypaczenie buddyzmu. Więc bez względu na to, czy praktykujesz w szkole, która uczy o kensho, czy nie, przed Tobą 10.000 lat praktyki. Co Ty na to? ;)

Tytułowe 3 filary to nauka, praktyka i oświecenie. Tradycyjnie mówi się o wielkiej wierze, wielkiej odwadze i wielkim pytaniu. Wielkiej sprzeczności - nie kojarzę. Wielka wiara to nie tylko wiara w nauki, to przede wszystkim wiara we własną prawdziwą naturę.

Pzdr
Piotr
PS. Z góry mówię, że nie mam żadnego urzeczywistnienia, ale za to dzisiaj dałem jeść kotom.
HarryShultz
Posty: 42
Rejestracja: śr lip 23, 2008 23:33

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: HarryShultz »

iwanxxx pisze:Poza tym nie wiem, czy się dobrze wczytałeś, ale kensho to nie jest w żadnym wypadku koniec drogi. [...] Więc bez względu na to, czy praktykujesz w szkole, która uczy o kensho, czy nie, przed Tobą 10.000 lat praktyki. Co Ty na to? ;)
Wiem, bardzo ciekawa perspektywa ;) Wgląd gdzieś na początku tych 10000 lat byłby cenny nie dlatego, by od razu prawie wszystko zrozumieć, tylko by doświadczywszy choćby drobnego wycinka Celu móc się przekonać naocznie o wartości drogi którą ew. ma się obrać (że faktycznie prowadzi do czegoś cennego). Że nie jest to kolejna wyssana z palca religijna idea, którą ludzie powtarzają sobie od stuleci ku pokrzepieniu serca. Przypadki ludzi, którzy doświadczyli jakiegoś wglądu i po nim zrezygnowali są dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
iwanxxx pisze:Z góry mówię, że nie mam żadnego urzeczywistnienia, ale za to dzisiaj dałem jeść kotom.
Spoko, z tym zaczepianiem buddystów na ulicy i dopytywaniem o kensho to był żart, don't panic ;)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

HarryShultz pisze:Wgląd gdzieś na początku tych 10000 lat byłby cenny nie dlatego, by od razu prawie wszystko zrozumieć, tylko by doświadczywszy choćby drobnego wycinka Celu móc się przekonać naocznie o wartości drogi którą ew. ma się obrać (że faktycznie prowadzi do czegoś cennego)
Widzisz to często jest właśnie błąd. Ty chcesz "czegoś", a tam czeka na Ciebie nic :) Nie da się w ten sposób. O wartości drogi można się przekonać bez żadnych mistycznych uniesień. Kiedy zaczniesz praktykować w Twoim życiu częściej zagości coś, co Seung Sahn nazywał właściwą sytuacją, właściwym odniesieniem do sytuacji i właściwą funkcją i to bez bombastycznych przeżyć. To niezwykle cenne.
HarryShultz pisze:Przypadki ludzi, którzy doświadczyli jakiegoś wglądu i po nim zrezygnowali są dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
Dla mnie zupełnie zrozumiałe. Jeśli przywiążesz się do specjalnych stanów umysłu, to jakbyś przywiązał sobie kulę do nogi. Pewnie im ciężko było z tymi kulami, to w ogóle przestali. A może to nie chodzi o te specjalne stany? Wiem, że roshi Kapleau tak zredagował książkę, że wydaje się, że kensho to wszystko. Ale w rzeczywistości to chyba jednak inaczej się przedstawia :)

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Czy w Zen można "tylko być"? Czy to też jest za dużo?

metta&peace
p.
Awatar użytkownika
nayael
Posty: 479
Rejestracja: pn paź 30, 2006 19:33
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Kontakt:

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: nayael »

HarryShultz pisze:Wgląd gdzieś na początku tych 10000 lat byłby cenny nie dlatego, by od razu prawie wszystko zrozumieć, tylko by doświadczywszy choćby drobnego wycinka Celu móc się przekonać naocznie o wartości drogi którą ew. ma się obrać (że faktycznie prowadzi do czegoś cennego).
Lub odwrotnie: bez uwierającej niepewności nie byłoby wysiłku, żeby sprawdzić.
iwanxxx pisze:
HarryShultz pisze:Przypadki ludzi, którzy doświadczyli jakiegoś wglądu i po nim zrezygnowali są dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
Dla mnie zupełnie zrozumiałe. Jeśli przywiążesz się do specjalnych stanów umysłu, to jakbyś przywiązał sobie kulę do nogi. Pewnie im ciężko było z tymi kulami, to w ogóle przestali.
Albo mogli potraktować te stany jako coś, co się osiąga i się ma, i się jest zadowolonym i spełnionym z tego powodu że się to coś ma. Potem nudzi się jak nowa zabawka i trzeba znaleźć kolejny cel, żeby nakarmić umysł poszukujący czegoś na zewnątrz. To czysta spekulacja wobec tych osób, ale nieźle się uśmiałem widząc u siebie podobną tendencję :)

Spekulując dalej: ja widzę to tak, że przytrafiają się różne doświadczenia, ale same w sobie nie likwidują naszych utartych schematów. W dodatku o kensho najczęściej (chyba?) mówi się jako o czymś chwilowym: jeden moment, kilka dni, miesięcy i koniec. Potem staje się wspomnieniem. W "Trzech Filarach" też jakaś dziewczyna wspominała o swoim kensho w czasie przeszłym. No i raczej ciężko, żeby taki przemijający stan umysłu zdążył rozpuścić wieloletnie (a może i wielowcieleniowe) przyzwyczajenia, np. przyzwyczajenie do swojego "ja", przyzwyczajenie do dzielenia świata na wrogów i przyjaciół, do kierowania się na zewnątrz w poszukiwaniu szczęścia, itp. itd. etc. Więc kiedy wszystko się kończy, wracamy do tych schematów. Jeśli zdażyliśmy się przywiązać do tamtego stanu, to teraz mamy dodatkowo syndrom trzeźwego narkomana, więc chcąc zagłuszyć poczucie straty - odwracamy uwagę od siebie. Ciężko ją odwrócić siedząc dalej na poduszce.

To cześciowo moje spostrzeżenia, a może zwykłe wizje. <bum!> Nie wiem :)
이 뭣고?
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

Na poczatku praktyki zen i oswiecenie jest czyms niezwyklym, mysle ze stad biora sie te wszystkie dyskusje. Dyskutuje sie, czyta, podnieca rozmysla o mocach plynacych z medytacji. Jak powiedzial pewien mistrz po przeczytaniu 10000 ksiazek trzeba przejsc 10000 mil. Tyczy sie to praktyki a praktyka w buddyzmie to nie tylko sesje i codzienne 40 min zazen ale 24 godz wysilku obojetne czy to koan, mantra czy "bycie obecnym".
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

„Zen nie jest rodzajem ekscytacji, lecz koncentrowaniem się na naszym zwykłym, codziennym życia".

Mój mistrz zmarł, kiedy miałem trzydzieści jeden lat. Chociaż chciałem poświęcić się jedynie praktyce zen w klasztorze Eiheidzi, musiałem przejąć obowiązki mojego mistrza w jego świątyni. Byłem bardzo zajęty, a będąc tak młodym, miałem wiele trudności. Te trudności dały mi pewne doświadczenie, ale nie znaczyło to nic w porównaniu z prawdziwą, spokojną, pogodną drogą życia.
Utrzymywanie stałej drogi jest dla nas rzeczą konieczną. Zen nie jest rodzajem ekscytacji, lecz koncentrowaniem się na naszym zwykłym, codziennym życiu. Jeśli jesteście zbyt zajęci i zbyt podnieceni, wasz umysł staje się wzburzony i szorstki. To nie jest dobre. Próbujcie, jeśli to jest możliwe, być zawsze spokojni i radośni i powstrzymywać się od podniecenia. Zazwyczaj stajemy się coraz bardziej zajęci, dzień po dniu, rok po roku, szczególnie w naszym nowoczesnym świecie. Jeśli po długim czasie odwiedzamy stare, znajome miejsca, jesteśmy zadziwieni zmianami. Nic na to nie można poradzić. Lecz jeśli zainteresuje nas jakaś ekscytacja albo własna przemiana, zaplączemy się całkowicie w pełne krzątaniny życie i będziemy zgubieni. Jeśli jednak wasz umysł jest spokojny i stały, molecie trzymać się z dala od hałaśliwego świata, nawet jeśli jesteście w jego środku. Pośród hałasu i zmian wasz umysł będzie spokojny i zrównoważony.

Zen nie jest czymś, czym należy się ekscytować. Niektórzy ludzie zaczynają praktykować zen po prostu z ciekawości i stają się tylko jeszcze bardziej zajęci. Jeśli twoja praktyka czyni cię gorszym, to jest to absurdalne. Myślę, że jeśli zaczniecie od ćwiczenia zazen raz na tydzień, to będziecie dostatecznie zajęci. Nie bądźcie zbytnio zainteresowani zen. Kiedy młodzi ludzie zaczynają się ekscytować zen, często porzucają naukę i idą na jakąś górę czy do lasu, żeby tam siedzieć. Ten rodzaj zainteresowania nie jest prawdziwym zainteresowaniem.
Po prostu kontynuujcie swoją spokojną, zwykłą praktykę, a wasz charakter zbuduje się. Jeśli wasz umysł jest stale zajęty, nie będzie czasu na budowanie i nie osiągniecie powodzenia, szczególnie jeśli będziecie nad tym zbyt ciężko pracować. Budowanie charakteru podobne jest do robienia chleba - musicie mieszać ciasto po troszeczku, krok po kroku, i potrzebna jest umiarkowana temperatura. Znacie siebie całkiem dobrze i wiecie, jakiej potrzebujecie temperatury. Wiecie dokładnie, czego wam potrzeba. Lecz jeśli staniecie się zbyt podekscytowani, zapomnicie jaka temperatura jest dla was dobra i utracicie swoją drogę. To jest bardzo niebezpieczne.
To samo powiedział Budda o dobrym poganiaczu wołu. Poganiacz wie, jak wielki ładunek może unieść wół i nie pozwala, aby został on przeciążony. Znacie swoją drogę i stan swojego umysłu. Nie nieście zbyt wiele! Budda powiedział również, ie budowanie osobowości podobne jest do budowania tamy. Powinniście być bardzo ostrożni przy robieniu grobli. Jeśli spróbujecie zrobić to od razu, woda przezeń przecieknie. Sypcie groblę troskliwie, a otrzymacie w końcu piękną tamę dla zbiornika wody.
Nasz pozbawiony ekscytacji sposób praktyki może robić bardzo ujemne wrażenie. Lecz to tylko pozory. Jest to mądra i skuteczna droga pracowania nad sobą. Tyle, że bardzo prosta. Wiem, że tę kwestię jest ludziom bardzo trudno zrozumieć, szczególnie ludziom młodym. Z drugiej strony, mole się wydawać, że mówię o osiąganiu stopniowym. Również i tak nie jest. W istocie jest to droga natychmiastowa, bowiem kiedy wasza praktyka jest spokojna i zwyczajna, codzienne życie samo w sobie jest oświeceniem.

Shunryu Suzuki
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Har-Dao pisze:Czy w Zen można "tylko być"? Czy to też jest za dużo?
Do 7 bhumi włącznie, bodhisattwa musi opierać się na mocy ślubowań. Czy pytasz o coś innego?

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

HarryShultz pisze:Wiem, bardzo ciekawa perspektywa Wgląd gdzieś na początku tych 10000 lat byłby cenny nie dlatego, by od razu prawie wszystko zrozumieć, tylko by doświadczywszy choćby drobnego wycinka Celu móc się przekonać naocznie o wartości drogi którą ew. ma się obrać (że faktycznie prowadzi do czegoś cennego). Że nie jest to kolejna wyssana z palca religijna idea, którą ludzie powtarzają sobie od stuleci ku pokrzepieniu serca. Przypadki ludzi, którzy doświadczyli jakiegoś wglądu i po nim zrezygnowali są dla mnie zupełnie niezrozumiałe.
Zaczynałem myśląc w ten sposób. Teraz juz dałem sobie spokój, bo wiem, ze i tak nikt nie wyciągnie z kieszeni swojego satori i nie powie "Zobacz, tak to wygląda". Z resztą chyba mistrz Seung Sahn powiedział cos w stylu: Po co ci oświecenie? Nie możesz nim nawet przykręcic zarówki.
nayael pisze:Lub odwrotnie: bez uwierającej niepewności nie byłoby wysiłku, żeby sprawdzić.
Według mnie jest właśnie tak. Na samym początku w siedzeniu pomagały mi właśnie dwa takie pytania. Nie wiedziałem która tradycja (myślałem o dwóch) jest tą "lepszą" i własnie takie mocne "Co ja właściwie robię na tej poduszce? Może tylko marnuję swój czas? Może to tylko kolejny stek bzdur których jedni ludzie używają do manipulowania drugimi?" Wiem, że często zaznacza się, że chęć osiągnięcia czegoś nie jest odpowiednia, ale w moim przypadku to trochę pomogło. Chęć tego osiągnięcia dała motywację, a potem wystarczyło zrozumieć, że tu nie chodzi o zdobycie czegoś ale o wyzbycie się czegoś.
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

iwanxxx pisze:
Har-Dao pisze:Czy w Zen można "tylko być"? Czy to też jest za dużo?
Do 7 bhumi włącznie, bodhisattwa musi opierać się na mocy ślubowań. Czy pytasz o coś innego?
Czołem

Chyba o to :) Tzn - że można "być" - chcieć być - na przykład właśnie bodhisattwą - bo nie wiem czy czasem w Zen nie jest to "nie wiem" instrukcją wyłącznie do praktyki medytacyjnej? Czyli reprezentuje prawdę uniwersalną.

Czy "nie wiem" można używać w stosunku do ścieżki bodhisattwy? W stosunku do prawdy relatywnej?

Jeśli można - wtedy jakieś "bhumi"? Nie ma bhumi - jest nie wiem... :D

metta&peace
p.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Har-Dao pisze:Chyba o to :) Tzn - że można "być" - chcieć być - na przykład właśnie bodhisattwą - bo nie wiem czy czasem w Zen nie jest to "nie wiem" instrukcją wyłącznie do praktyki medytacyjnej? Czyli reprezentuje prawdę uniwersalną.
"Nie wiem" to prawdziwa natura, co oznacza, że prawda absolutna i prawda względna grają razem. Albo inaczej, jak by powiedzieli nasi tybetańscy koledzy i koleżanki: jedność pustki i przejrzystości.

Większość z nas znajduje się tu, gdzie się znajduje, więc musimy mieć praktykę, ścieżkę, wskazania, ślubowania. W tym punkcie "nie wiem" jest bramą, jak mówią w Seon nie-metodą nie-szkoły. Jako istota ludzka musimy wracać do tego umysłu, opierać się na Bodhiczicie. Dopiero na 8 bhumi bodhisattwa nie musi już pamiętać o ślubowaniach, przekracza tzw. bramę "braku ślubowań" i robi to spontanicznie.
Har-Dao pisze:Czy "nie wiem" można używać w stosunku do ścieżki bodhisattwy? W stosunku do prawdy relatywnej?
Co to znaczy "używać w stosunku"? Prawda absolutna nie istnieje bez prawdy względnej. Przypomnijmy sobie Sutrę Serca. Najpierw masz zaprzeczenie wszystkiego - nie ma tego, tamtego, śmego: pustka. Potem: bum ;) bohisattwowie opierają się na Pradżniparamicie i osiągają Annuttara Samyak Sambodhi. Więc znowu jest droga, jest bodhisattwa, jest praktyka, jest osiąganie. I tak samo jest w zen.
Har-Dao pisze:Jeśli można - wtedy jakieś "bhumi"? Nie ma bhumi - jest nie wiem... :D
Tak, w zen na pewno nie będzie zastanawiania się na którym bhumi ktoś jest. Ale "nie wiem" nie oznacza ignorancji ani odrzucenia koncepcji.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem Iwan

Dzięki za wyjaśnienia - zupełnie nie rozumiem (nawet patrząc spod oka madhyamaki, którą onegdaj liznąłem) ale to chyba dobrze... :)

BTW - jako zupełny outsider patrząc - "nie wiem" zdaje się jawić jako odrzucanie konceptualizowania jakiegokolwiek, w tym zwłaszcza koncepcji siebie. A pytałem, gdyż imho (i nie tylko in my humble opinion) własne ja jest rodzajem koncepcji - obrazu się samego. Tnąc ten obraz za każdym razem (nie wiem) tnie się swoją osobowość, którą ponoć się potem rekompensuje. To opinia z punktu widzenia psychologii - nie ma bezpośredniego odniesienia w psychologii do "nie wiem" - oczywiście. Mógłbyś sie jeszcze do tego odnieść? I już się nie czepiam :))

metta&peace
p.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

W skrócie: "nie wiem" nie jest odrzuceniem konceptualizowania, ale jest odcięciem przywiązania do konceptualizowania. Duża część chińskiej mahayany opiera się właśnie na tym: żeby odciąć (nie usunąć w drodze lobotomii) dyskryminujący umysł. Wtedy osiągasz swoją prawdziwą naturę, i wszystkie rzeczy, takie jak osobowość, myśli nie są problemem, tylko są, jak to kunzang pisał kiedyś, jak ornamenty. Do tego masz właściwą motywację, więc dzięki temu możesz wykorzystać swoje myślenie, swoją osobowość, swoje koncepcje by pomóc innym. Nie dzieje się już tak, że ornament Twojej osobowości pozwala Ci usprawiedliwać krzywdzenie innych. To jest to o czym Piotr ostatnio pisze - nie chodzi o zaprzeczenie siebie, chodzi o uwolnienie się od tego obrazu i wykorzystanie w zręczny sposób. W niektórych naukach mówi się, że pradżnia wtedy zastępuje karmiczną świadomość. U czujących istot - bywa tak czasami. U Buddów - jest tak na trwałe.

Nie mam czasu teraz się na ten temat rozpisywać, a nie ma bookera, coby jakiś fajny cytat wynalazł, ale w Chinach cała sytematyka wzięła się z tego tekstu: Przebudzenie Wiary. Noszę się z zamiarem uruchomienia wspólnego przestudiowania całości w panelu Mahajana, ale to może za 2 tygodnie.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Oki - dzięki za linkę i jak rzekłem , nie czepiam się już, peace-out

metta&peace
p.
HarryShultz
Posty: 42
Rejestracja: śr lip 23, 2008 23:33

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: HarryShultz »

Ryuu pisze:Z resztą chyba mistrz Seung Sahn powiedział cos w stylu: Po co ci oświecenie? Nie możesz nim nawet przykręcic zarówki.
To akurat nie jest słuszne, choćby powyżej wymieniłem szereg powodów, dla których wydaje mi się ono być bardzo cenne, choć niekoniecznie do przykręcania.
Ryuu pisze: ... i własnie takie mocne "Co ja właściwie robię na tej poduszce? Może tylko marnuję swój czas? Może to tylko kolejny stek bzdur których jedni ludzie używają do manipulowania drugimi?" Wiem, że często zaznacza się, że chęć osiągnięcia czegoś nie jest odpowiednia, ale w moim przypadku to trochę pomogło.
OK, chciałeś coś osiągnąć, rozumiem że jeszcze tego nie zdobyłeś. Dziś jednak siedząc na poduszce nie boisz się, że marnujesz czas. Bardzo mnie ciekawi, co sprawiło, że wątpliwości zniknęły.
Awatar użytkownika
nayael
Posty: 479
Rejestracja: pn paź 30, 2006 19:33
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Kontakt:

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: nayael »

Har-Dao pisze:Tnąc ten obraz za każdym razem (nie wiem) tnie się swoją osobowość, którą ponoć się potem rekompensuje.
Jak się rekompensuje? [przepraszam, jeśli to mały offtopic]
이 뭣고?
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

HarryShultz pisze:OK, chciałeś coś osiągnąć, rozumiem że jeszcze tego nie zdobyłeś. Dziś jednak siedząc na poduszce nie boisz się, że marnujesz czas. Bardzo mnie ciekawi, co sprawiło, że wątpliwości zniknęły.
Wiem, ze to nie ładnie, ale odbije to pytanie do Ciebie. Rozumiem, że nie nie doznałes jeszcze ani Satori, ani Kensho. Jeżeli uważasz, że jest czyms cennym i nalezy do tego dążyć, a jeszcze to Ci się nie udało, a nawet piszesz o ludziach którym po wielu latach praktyki nawet tego przez moment nie doznali to co Ciebie trzyma na poduszce?
U mnie to było jakoś tak:
Przy którymś zazen po prostu siedząc na poduszce doszło do mnie co wcześniej usłyszałem na wykładach (co by człowiek zrobił bez video.google.pl?). Nauczyciele powtarzają aż do znudzenia, żeby wracać do umyslu-przed-mysleniem, pierwotnego punktu, nie wiem, KATZ! czy jakby to inaczej nie nazwać i jezeli cos robisz to po prostu rób to na 100%. Siedząc po prostu siedziałem, potem robiąc jakies domowe czynności po prostu je robiłem. Jasne, że nie zawsze mi to wychodzi (na razie rzadziej niż częściej pewnie), ale to mi starczyło jako moja motywacja do dalszej praktyki, czy do tego, żeby wreszcie odwiedzić ośrodek Zen. Może nie dogadaliśmy się po prostu i cos takiego nazwałbyś jakimś "osiągnięciem czegoś", ale jakbym ja miał to jakos nazwać to raczej: "odcięcie się od potrzeby osiągnięcia czegoś". ;)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

nayael pisze:
Har-Dao pisze:Tnąc ten obraz za każdym razem (nie wiem) tnie się swoją osobowość, którą ponoć się potem rekompensuje.
Jak się rekompensuje? [przepraszam, jeśli to mały offtopic]
Np kupuje się czarne BMW albo diamentowego iPhone'a :D

A wracając do tematu znalazałem Mowę Dharmy Dae Kwanga SSN, która odpowiada z punktu widzenia naszej linii przekazu na pytanie Har-Dao o "chcenie", potem przetłumaczę. Sprowadza się to do:

Richard Shrobe, "Open Mouth Already A Mistake", s. 154-155
"I cannot get get freedom; I want something. That is the core and root of the bodhisattva path. If you have no wants then you have complete freedom and no hindrance. [...] But that kind of freedom is not the last word in Zen practice. The last word in Zen practice is "Oh, Man Gong Sunim, I cannot get freedom, I want something!" So, how do I use my wants?

If you have no want then you can't have any desire. If you have no desire, then you have no feeling. If you have no passion, then you cannot have compassion. How does one light the fire, cook the rice, and turn it into something that everyone can eat? That is our Zen practice"

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
siakuhaci
Posty: 78
Rejestracja: pt sie 29, 2008 22:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen-Ōbaku

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: siakuhaci »

Jezeli utrzymujemy trzy lub cztery godziny dziennie czysty umysl skupiony na jednym to mozna powiedziec o sporym sukcesie w praktyce.
Justyna Kulikow

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: Justyna Kulikow »

Jeszcze jeden glos do dyskusji o kensho-mozna probowac opisac ten stan, a z drugiej strony nie ma chyba takiego srodka wyrazu, ktory by na to w pelni pozwolil. Jakby caly swiat znalazl sie na wlasciwym miejscu, nagle przywrocenie proporcji, otwarcie. Dopoki myslisz o tym i wyobrazasz sobie- to nie bedzie to. Praktyka jest potrzebna, ale najwazniejsze wydarzy sie samo, gdy pozwolisz temu przyjsc, gdy juz nie bedziesz czekac tylko po prostu zyc zyciem tu i teraz.
Z wlasnego doswiadczenia, z cieplymi myslami dla wszystkich Na Sciezce.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Satori?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witamy na forum Justyno Kulikow :)
Justyna Kulikow pisze:Jeszcze jeden glos do dyskusji o kensho-mozna probowac opisac ten stan, a z drugiej strony nie ma chyba takiego srodka wyrazu, ktory by na to w pelni pozwolil. Jakby caly swiat znalazl sie na wlasciwym miejscu, nagle przywrocenie proporcji, otwarcie. Dopoki myslisz o tym i wyobrazasz sobie- to nie bedzie to. Praktyka jest potrzebna, ale najwazniejsze wydarzy sie samo, gdy pozwolisz temu przyjsc, gdy juz nie bedziesz czekac tylko po prostu zyc zyciem tu i teraz. Z wlasnego doswiadczenia, z cieplymi myslami dla wszystkich Na Sciezce.
W ramach jakiej sangi podążasz ścieżką i u jakiego nauczyciela weryfikowałaś swe doświadczenie? :)

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”