Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Igo »

Inspiracja do napisania tego postu była dla mnie lektura Berzina a konkretnie:

http://www.berzinarchives.com/web/en/ar ... ipt_5.html

Zalozmy, ze Nowak okradł Kowalskiego w jednym z poprzednich zywotow. Ale pozniej Nowak praktykowal np. Wadzrasatwe i oczyscil nieco swej karmy (akurat tej karmy odnosnie okradzenia Kowalskiego). Znaczy to tyle, ze oczyscil pewne splamienia ze swego kontinuum świadomości. Ale nie oczyscil, bo niby jak, splamien z kontinuum świadomości Kowalskiego. Zalozmy tez, ze Kowalski nie praktykowal zadnej duchowej sciezki i pewne slady, zle wspomnienia z bycia okradzionym przez Nowaka zostały w jego umysle.
Zatem co się wydarzy przy ponownym (np. w kolejnym zywocie) spotkaniu Nowaka i Kowalskiego ? Czy Kowalski w jakis sposób swiadomy (bądź nieswiadomy) będzie miał tendencje, by Nowaka skrzywdzic, okrasc czy tez w jakis inny sposób wyrownac karmiczny dlug ?
Awatar użytkownika
Aditya
Posty: 1115
Rejestracja: pn maja 23, 2011 21:13
Płeć: kobieta
Tradycja: buddyzm
Lokalizacja: Wonderland

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Aditya »

Może Kowalski odrodzi się jako uczeń Nowaka. Nowak odda mu w Dharmie to, co ukradł. Może będzie to upierdliwy uczeń, który przysporzy problemów. Jeśli oczyści umysł, to nie ma splamień, a więc jest arją, albo blisko tego stanu. Dla Kowalskiego odrodzenie się przy nim będzie bardzo korzystne... :) Aach te spekulacje "teologiczne" :)
Motylu!
Dobre myśli jak złote mlecze
wyrastają z umysłu.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Igo pisze: Zatem co się wydarzy przy ponownym (np. w kolejnym zywocie) spotkaniu Nowaka i Kowalskiego ? Czy Kowalski w jakis sposób swiadomy (bądź nieswiadomy) będzie miał tendencje, by Nowaka skrzywdzic, okrasc czy tez w jakis inny sposób wyrownac karmiczny dlug ?
A w ogóle dojdzie do spotkania? Może spotkać się dwoje ludzi, z których przynajmniej jeden nie czuje potrzeby spotkania? No dobrze, załóżmy, że się spotkają, i znowu, jak tu wyrównać karmiczne długi, gdy dłużnik gdzieś wsiąkł... no, sama obecność fizyczna chyba tutaj nie wystarczy, chyba musi zaiskrzyć w obu umysłach ten związek: wierzyciel - dłużnik?
Gdzieś słyszałam, że uwalniając siebie od negatywnej karmy, pomagam też uwolnić się od niej tym, z którymi tą karmą byłam związana, ale nie wiem dokładnie, na czym to miałoby polegać. Wydaje mi się, że Kowalski nie musi szukać Nowaka, jeśli ten go nie szuka. Gdyby się bardzo uparł z wyrównaniem długu, innych okradających będzie miał wokół siebie na wyciągniecie ręki. ;)

Pozdrawiam, gt
Grundman
Posty: 77
Rejestracja: sob lip 19, 2008 18:02
Tradycja: medytacja :)
Lokalizacja: Wrocław

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Grundman »

Może być tak, że Nowak, jeśli oczyści swą karmę, po prostu nie będzie Kowalskiego spotykał na swej drodze. Tak bywa nawet w tym, w jednym wcieleniu, że gdy oczyszczamy się, oczyszczamy karmę, zmieniają się nasze intencje, to zaczynamy spotykać innych ludzi - można to zaobserwować TU I TERAZ, w tym życiu.

A więc ogólnie zakładam tak jak GreenTea, do spotkania nie dojdzie. Nie będzie relacji karmicznej.
moja książka "Anatomia zła. Rzecz o mentalności śmierci": http://www.empik.com/anatomia-zla-rzecz ... ,ksiazka-p
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: lwo »

GreenTea pisze:A w ogóle dojdzie do spotkania? Może spotkać się dwoje ludzi, z których przynajmniej jeden nie czuje potrzeby spotkania?
jest to tak zwane przypadkowe spotkanie, przypadkiem wpadli na siebie na ulicy ;)
przykład: ktoś, jadąc samochodem potrąca przechodzacą na pasach osobę, nie mając takiej intencji, jest trzeźwy, samochód jest sprawny, po prostu ... tak wyszło
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Igo »

Kwestia, nad ktora zaczalem sie zastanawiac w tym watku nadal mnie nieco nurtuje.

Czytam sobie Berzina i natrafilem na dwa fragmenty, ktore pasuja do tego watku:

http://www.berzinarchives.com/web/en/ar ... de9b4e6348

During the rest of the lifetime in which we have attained liberation, we still experience the tainted aggregates with which we were born. In addition, we still experience things happening to us similar to our past karmic actions. However, we no longer experience tainted feelings of happiness or unhappiness, and we no longer experience feeling like repeating our past karmic behavior.

W skrocie: w trakcie zywota, w ktorym osiagnelo sie wyzwolenie nadal bedziemy doswiadczac rezultatow podobnych do naszych poprzednich dzialan.

oraz
http://www.berzinarchives.com/web/en/ar ... ma_03.html
As arhats, we also still experience the tainted environments that we are in. Things also continue to happen to us similar to our previous actions. Arhats experience people throwing things at them, hitting them and so on, though they don’t experience any suffering from it and there is no compelling thought of throwing something back at the person. And, while arhats do not suffer or feel like striking back, they are still experiencing bodies that become injured and environments in which injurious things can happen, both of which come from confusion.
W skrocie: Arhaci rowniez doswiadczaja rezultatow negatywnych dzialan z przeszlosci, ale nie cierpia z tego powodu.
Sen
Posty: 34
Rejestracja: ndz gru 01, 2013 14:10
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Sen »

Cała teoria karmy jest niespójna i więcej chaosu wprowadza niż pożytku. Potem powstają takie właśnie spory o Kowalskiego, czy się spotkają z Nowakiem. Tylu jest ludzi na świecie, że jeśli się spotkają to będzie to czysty przypadek, w jaki sposób jakaś karma miałaby dopilnować ich spotkania? Gdyby karma miała za to odpowiadać, to miałaby pełne ręce roboty przy samym organizowaniu spotkań ludzi którzy mają wobec siebie jakieś długi i z pewnością szybko zrezygnowałaby z tej roboty.

Są też podobno przypadki, że ludzie odmawiają pomocy innym, tłumacząc to tym, że wołający o pomoc powinien wycierpieć swoją złą karmę, dopóki się ona nie wypali. I jeszcze uważają się przy tym za świadomych i mogących decydować o losach innych. Trochę to pomieszane, ale takie sytuacje mają miejsce.

A archaci zapewne przestają odczuwać skutki działania karmy bo dochodzą do wniosku, że ona nie istnieje. Ciekawe tylko jakim sposobem nauczyciele buddyjscy wymyślają zasady jej funkcjonowania, czy nie powinno się odrzucić wszelkich teorii jako czegoś, co czyni nas ślepymi?
Awatar użytkownika
Barah
Posty: 267
Rejestracja: śr kwie 07, 2010 10:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen
Lokalizacja: Wrocław

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Barah »

Karma to nic innego jak intencja AN 6.63. To intencje napędzają naszą egzystencję w trakcie naszego życia. Czy kontynuują po śmierci, nie wiem, uważam tę doktrynę za techniczny zabieg. No, ale mniejsza o to. Jak pięknie mawiał Shopenhauer "Man can do what he wills but he cannot will what he wills". To jest właśnie karma w akcji. Buddyzm oparł się na tym "can do", czyli możemy robić co chcemy, ale nie musimy robić tego co chcemy. Wyzwolenie polega właśnie na uwolnieniu się od zachcianek poprzez zrozumienie ich natury (i kilku innych rzeczy).
Nowe intencje budowane są na podstawie naszych obecnych zachowań. Jeżeli nasze zachowanie dało skutki, które w przyjętym przez nas systemie norm jest pozytywne, wygenerujemy intencję do powtarzania tego zachowania. System bardzo skuteczny z ewolucyjnego punktu widzenia, ale bolesny dla samoświadomej jednostki.
Dla mnie nie ma oświecenia
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Igo »

Sen pisze:Cała teoria karmy jest niespójna i więcej chaosu wprowadza niż pożytku.
Czy moglbys wskazac (wypunktowac) te niespojnosci ?
Sen
Posty: 34
Rejestracja: ndz gru 01, 2013 14:10
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Sen »

Hej, takie podstawowe niespójności dotyczące karmy, jakie ja widzę (być może wynikają one z braku wiedzy, nie wiem):

- wiele osób traktuje karmę jako jakieś prawo, co jest co najmniej dziwne, gdyż nasuwa się pytanie, jakim sposobem jakieś zewnętrzne prawo o tak skomplikowanej naturze mogłoby istnieć i z jakiej przyczyny (skomplikowana natura dlatego, że nie jest to tak intuicyjne jak prawo grawitacji chociażby, trudno je udowodnić naukowo)

- ktoś już ironizował na temat akumulatora karmy, o ile logicznym jest, że ponosimy konsekwencje naszych czynów, to trudno wyobrazić sobie, w jaki sposób nasze działania miałyby mieć wpływ na nasze kolejne wcielenie/wcielenia i objawiać się tym, że ktoś ma więcej majątku niż ktoś inny lub też lepiej/gorzej wygląda (to śmieszne, ale tak czytałem w buddyjskiej literaturze – taki sposób rozumowania zniechęca do działania, bagatelizuje fakt, że w większości majątek to efekt ciężkiej pracy, jeżeli komuś na takowym zależy)

- konsekwencje tego rodzaju „karmicznego rozumowania” (niepomaganie cierpiącym, którzy jakoby muszą wypełnić swoją karmę lub czynienie dobra, nie z potrzeby serca, lecz w celu zapewnienia sobie lepszej karmy) – kompletny nonsens

- nadmierne skupianie się na przeszłości bądź przyszłości, zamiast na teraźniejszości

Nie prościej byłoby powiedzieć, że „jak będziesz zły, to odczujesz tego konsekwencje na własnej skórze (sprawdź sam)”, bez wprowadzania tego pojęcia? Może ktoś jeszcze jakieś nieścisłości wypunktuje, to takie pierwsze, które przychodzą mi na myśl.
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Rozwazania na temat prawa karmy w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: ethan »

Cześć Sen :)
Gdybym w taki sposób postrzegał buddyjskie prawo karmy, to również wydało by mi się conajmniej nieścisłe/nielogiczne :)
- wiele osób traktuje karmę jako jakieś prawo, co jest co najmniej dziwne, gdyż nasuwa się pytanie, jakim sposobem jakieś zewnętrzne prawo o tak skomplikowanej naturze mogłoby istnieć i z jakiej przyczyny (skomplikowana natura dlatego, że nie jest to tak intuicyjne jak prawo grawitacji chociażby, trudno je udowodnić naukowo)
Jeśli prawo grawitacji może działać w sposób intuicyjny i bezosobowy to dlaczego nie mogłoby tak działać prawo karmy? Poniekąd wszystko działa w ten sposób, wszechświaty same się tworzą a żywe organizmy same rozwijają :)
- ktoś już ironizował na temat akumulatora karmy, o ile logicznym jest, że ponosimy konsekwencje naszych czynów, to trudno wyobrazić sobie, w jaki sposób nasze działania miałyby mieć wpływ na nasze kolejne wcielenie/wcielenia i objawiać się tym, że ktoś ma więcej majątku niż ktoś inny lub też lepiej/gorzej wygląda (to śmieszne, ale tak czytałem w buddyjskiej literaturze – taki sposób rozumowania zniechęca do działania, bagatelizuje fakt, że w większości majątek to efekt ciężkiej pracy, jeżeli komuś na takowym zależy)
Szczerze mówiąc nie wiem gdzie tutaj widzisz nieścisłość, skoro sam przyznajesz że ponosimy konsekwencje swoich czynów. Jeśli coś działa w sposób krótkofalowy np. za kradzież trafisz do więzienia to dlaczego nie mogłoby działać w sposób długofalowy, z życia na życie. Nie wiem również dlaczego miałoby to zniechęcać do ciężkiej pracy, to właśnie poprzez ciężką, w sensie wewnętrznym, pracę nad sobą uzyskujemy lepsze odrodzenie.
- konsekwencje tego rodzaju „karmicznego rozumowania” (niepomaganie cierpiącym, którzy jakoby muszą wypełnić swoją karmę lub czynienie dobra, nie z potrzeby serca, lecz w celu zapewnienia sobie lepszej karmy) – kompletny nonsens
To jest kompletny nonsens :) i już kilkakrotnie spotkałem się z takim stwierdzeniem. Mniemam że prawdopodobnie bierze się to z hinduskiego postrzegania prawa karmy powiązanym z systemem kastowosci, że każdy w społeczeństwie może być tylko tym, na ile pozwoli mu "czystość" jego odrodzenia (wtf). Budda jednak od samego początku sprzeciwiał się całej idei kastowości, mówiąc że każdy człowiek jest równy. Kompletnym nonsensem jest także twierdzenie, że skoro ktoś zasłużył sobie na takie odrodzenie i na przykład żyje w biedzie i chorobie, to nie można mu pomagać bo przecież musi wypalić swoją karmę. Ręce opadają, kiedy słyszy się coś takiego :/ Karma to nie jest nic takiego, co bez zająknięcia należy przyjmować, ale coś, co można i należy zmieniać.
- nadmierne skupianie się na przeszłości bądź przyszłości, zamiast na teraźniejszości
Buddyzm wręcz wymusza skupienie się na teraźniejszości, zamiast na przeszłości i przyszłości, oczywiście, są to ważne i użyteczne wyznaczniki ale jednak tylko i wyłącznie w chwili obecnej można odkryć swoją prawdziwą kondycję. Inaczej człowiek tylko żyje miotany swoimi myślami np. lękiem o przyszłość i żalem za przeszłość i w ten sposób jak poprzez palce ulatuje mu życie teraźniejsze.
Nie prościej byłoby powiedzieć, że „jak będziesz zły, to odczujesz tego konsekwencje na własnej skórze (sprawdź sam)”, bez wprowadzania tego pojęcia?
Byłoby i tak w istocie jest. Karma to tylko pojęcie, jednak żyjemy w świecie w którym pojęcia mogą być użyteczne, jest to również coś znacznie prostszego niż czasem postrzegane bo działa z chwili na chwilę, tzn. jeśli zjesz coś nieświeżego to rozboli Cię brzuch. Również w moim odczuciu, system nagrody i kary za uczynki jest tu nietrafiony, bowiem nie o to w istocie tu chodzi, ale o to, że żywym istotom tak manifestuje się rzeczywistość, w jaki sposób są oni gotowi ją postrzegać.
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”