Pragnienie puszczenia pragnienia.

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Pragnienie puszczenia pragnienia.

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Witam,

w wątku o dotyczącym wolnej woli, cytowałem fragment sutty w której Błogosławiony naucza mnichów by rozwijali to co zręczne, a unikali tego co jest niezręczne. Zaleca konkretne działanie, czyli wzbudza w nas pragnienie rozwijania pozytywnych działań i omijania negatywnych.

Nasuwa się pytanie jak pragnieniem można położyć kres pragnieniom. Pytanie jest o tyle ważne, że stawia pod znakiem zapytania sensowność działania, rozwijania czegokolwiek, bo przecież każde działanie jest powodowane pragnieniem.

Kwestia zdaje się być problematyczna, gdy np. w Mula Sutta czytamy, że wszystkie fenomeny są zakorzenione w pożadaniu i że wszystkie mają koniec w wygaśnięciu (nibbana). Przecież chcenie niechcenia też jest chceniem. No ubaw :-))) Zdaje się, że taki ubaw miało wielu praktykujących zen.

Taki problem miał też pewien brahmin , który zadał podobne pytanie Czcigodnemu Anandzie. Twierdził, że praktyka, ścieżka, która zmierza do porzucenia pragnień powodowana pragnieniem nie ma końca...

Czcigodny Ananda zadał mu pytanie:

-Czy przed przyjściem tutaj najpierw nie miałeś pragnienia myśląc "Pójdę do parku"? A będąc już na miejscu to pragnienie zniknęło?

Odpowiedź była twierdząca. Podobnie jest ze ścieżką która prowadzi do porzucenia pragnienia. Można mieć pragnienie jego porzucenia, podjąć właściwe działanie i w końcu, dzięki rozwinięciu tego co zręczne (ośmioraka ścieżka), je porzucić.

Jak to widzicie? :-)

pk
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Pragnienie puszczenia pragnienia.

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Ja bardzo prosto to widzę. Nawet jeśli pojawia sie pragnienie wyzbycia pragnienia, to w momencie gdy się to zrealizuje to jest to przeszłosć. Przeszłe pragnienie pragnienia braku pragnienia. Gdy już pragnienie braku pragnienia się spełniło, jest to co jest - brak pragnienia.

To jak z dawaniem czegoś. Mam jabłko i daję je koleżance - nie ważne są zadne konotacje umysłowe(czy mi sie podoba, czy może jabłko jest kwaśne, etc), jesli skupimy się na jabłku to go de facto nie mamy.

Po drugie - nie każde działanie jest powodowane pragnieniem, czasem właśnie robi się coś bez pragnień. Oddychając nie myślisz za każdym razem, że: "chcę zrobić wdech by żyć". :)) To akurat nieswiadomość, ale można być świadomym oddechu i jednocześnie nie pragnąc (ani też nie nienawidząc, czy być ambiwalentnym) oddechu. Innymi słowy wyzbycie sie pragnienia nie koniecznie musi urodzić się z pragnienia tegoż, może przyjść zupełnie naturalnie - jakaż to musi być dobra kamma, tego już nie wiem :))

Sam mam pragnienia, i jeśli czegoś pragnę to to, żeby naturalnie wygasły (czyli pragnienie naturalnego zgaśnięcia pragnień :))

pzdrwk
p.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Pragnienie puszczenia pragnienia.

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Witam :-)
Har-Dao pisze:Ja bardzo prosto to widzę. Nawet jeśli pojawia sie pragnienie wyzbycia pragnienia, to w momencie gdy się to zrealizuje to jest to przeszłosć. Przeszłe pragnienie pragnienia braku pragnienia. Gdy już pragnienie braku pragnienia się spełniło, jest to co jest - brak pragnienia.
Jak dla mnie trafiłeś w sedno. To umieszczenie w czasie jest o tyle istotne, że właśnie niweluje ten podły paradoks, który czasami jest nam serwowany :-) Coś podobnego działa równie fantastycznie w odniesieniu do tego co "wie", któremu wciąż i wciąż się ulega i bierze za "mnie", "ja". Często się mówi "Wiem, że wiem" albo nawet "Wiem, że wiem, że wiem" :-)) Co ma świadczyć właśnie o tym, że to co "wie" jest "ja". To złudzenie jest o tyle mylące, bo jak pisze Czcigodny Brahmavamso, proces dzieje się bardzo szybko i traci się tą perspektywę czasową. W rzeczywistości to jest coś jak "Wiem, że wiedziałem, że wiedziałem" :-)) Czyli ciągły proces w którym nic nie jest stałe, więc nic w tym nie może być wzięte za "moje" lub "ja".
Innymi słowy wyzbycie sie pragnienia nie koniecznie musi urodzić się z pragnienia tegoż, może przyjść zupełnie naturalnie - jakaż to musi być dobra kamma, tego już nie wiem :))
Fakt :-) się zapędziłem. Chodziło mi o to w kontekście praktyki - Czyli w pewnym sensie, kwestia tego czy można świadomie wkroczyć na ścieżkę, która prowadzi do wygaśnięcia pragnienia. Ktoś tu kiedyś napisał, że przekleństwem dla niego było usłyszenie o Dhammie, bo wie żeby puścić pragnienie, ale wiedząc o tym nie może tego zrobić :-)))

Stąd się chyba wzięła kwestia spontaniczności w Cha'an? Tylko, że ona jest często mylona z samowolą moralną, a mistrzom z dynastii T'ang chyba chodziło o kwestię praktyki jhan i ostatecznego urzeczywistnienia (?)
Sam mam pragnienia, i jeśli czegoś pragnę to to, żeby naturalnie wygasły (czyli pragnienie naturalnego zgaśnięcia pragnień :))
:-) No to idziemy dalej.

pomyślności,
pk
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Pragnienie puszczenia pragnienia.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Ja bardzo prosto to widzę. Nawet jeśli pojawia sie pragnienie wyzbycia pragnienia, to w momencie gdy się to zrealizuje to jest to przeszłosć. Przeszłe pragnienie pragnienia braku pragnienia. Gdy już pragnienie braku pragnienia się spełniło, jest to co jest - brak pragnienia.
Na tym właśnie, o ile dobrze wiem, polega tantra :)

Pozdrawiam,
Piotr
Toperz
Posty: 15
Rejestracja: śr mar 15, 2006 13:48

Re: Pragnienie puszczenia pragnienia.

Nieprzeczytany post autor: Toperz »

piotr pisze:
Przecież chcenie niechcenia też jest chceniem. No ubaw :-))) Zdaje się, że taki ubaw miało wielu praktykujących zen.


pk

Witaj,

... i nie tylko zen.
Budda powiedział - zacytuje luźno z pamięci - że wiele pragnień oznacza wiele cierpienia, jedno pragnienie oznacza jedno cierpienie, brak pragnień oznacza brak cierpienia.

Lepsze jest jedno pragnienie które doprowadzi (oby) do braku pragnień niż wiele pragnień nie majacych końca.

Myślę, że od czegoś trzeba zacząć. A pragnienie braku pragnień to imho dobry krok, bo ma dobre źródło - mądrość.

pozdrowaśki,
te
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”