Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Gak Song
Posty: 196
Rejestracja: śr sty 18, 2006 09:55
Lokalizacja: Szczecin

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Gak Song »

[quote=" zacząć nauczanie od pouczenia ... samych siebie? ;)[/color][/quote]

oj, to wazna kwestyja :)
mi sil brakuje by zmadrzec ;)
co tu robic, co tu robic ...???:)

GS
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Dla ustalenia uwagi

Nieprzeczytany post autor: abgal »

zbyt pisze:
Czy kobieta znajdzie tyle czasu i sił na rozwój osobisty, medytację etc. co mężczyzna? Czy jej kwalifikacje i rozwój intelektualno-duchowy będą większe niż mężczyzny? Szczerze wątpię
Reszta była tylko demagogicznym rozwadnianiem tej 'tezy'.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Łatwo pozwalacie sobie za to na docinki ad personam, na ocenianie kogoś kogo w ogóle nie znacie. Widać w tym brak dystansu, równowagi, opanowania. Może więc nasze orlice powinny zacząć nauczanie od pouczenia ... samych siebie? Wink
Zbyt, skoro już chcesz robić za Borata, to się przynajmniej nie obrażaj. Wpadłeś na forum w celu ucięcia sobie kłotni, więc zebrałeś to, co zasiałeś.
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

iwanxxx pisze:Zbyt, skoro już chcesz robić za Borata, to się przynajmniej nie obrażaj. Wpadłeś na forum w celu ucięcia sobie kłotni, więc zebrałeś to, co zasiałeś.
Nie obrażam się. :)
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

Nezz pisze:Elisabeth Kubler-Ross
Nie znam dokładnie biografii i sylwetki tej kobiety, ale wydaje mi się kimś naprawdę niezwykłym, bowiem,jako jedna z niewielu pracuje (hmmm) świadomie z umierającymi ludźmi w sposób, nazwijmy to, świecki (być moze korzysta z różnych praktyk i tradycji, ale ja o tym nie wiem). I jako jedna z nielicznych osób w sposób mądry, świadomy (i bez egzaltacji, a zarazem niedomówień częstych w tym temacie) opisuje pracę z własnym wyobrażeniem śmierci...Właściwie, oprócz niej, nie znam nikogo, kto się tym tematem zajmuje szerzej, a jednocześnie w sposób bardzo przystępny...
Tytuły jej książek:
"Rozmowy o śmierci i umieraniu"
"Koło życia" (znajome, prawda?)
"Życiodajna śmierć" - szczególnie ten tytuł wiele mówi o podejściu Autorki do tematu i o tym, co ze swoich doświadczeń chce w nas zaszczepić...
Gorąco wszystkim polecam lekturę (nawet we fragmentach) tych książek.

Pozdrawiam serdecznie.
m.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

zbyt pisze:Chodziło mi o rzeczywiście istniejące, obiektywne problemy związane z życiem kobiety, które sprawiają że podlegają one ograniczeniom. Takie rzeczy jak np. fakt, że żaden mężczyzna nie urodzi dziecka i nie będzie prowadził domu jak kobieta, menopauzę itp.
Cóż, wydaje mi się, że to nie są żadne problemy :) .Problemem jest rzucanie kłód pod nogi tym kobietom, które chciałyby wyjść poza ten wąski schemat .Głównym problemem jest tu właściwie brak czasu, ale to da się rozwiązać, jeśli obok jest ktoś, kto rozumie te potrzeby i od czasu do czasu np. "zwolni" partnerkę od "domowych obowiązków". Oczywiście, że nie urodzi i nie "odchowa" za nią dziecka, itd, ale to są sytuacje wyjątkowe i -dodajmy- przejściowe (trwają góra ok 2 lata, a zwykle mniej). Natomiast nie widzę powodu, dla którego mężczyzna:
zbyt pisze:nie będzie prowadził domu jak kobieta
Tego to naprawdę nie rozumiem - bo ma jedna rączkę, czy nóżkę bardziej? Wszystkiego można się w życiu nauczyć (w miarę możlwiości, oczywiście). O "dobrym" prowadzeniu domu nie decyduje wybitna wiedza, mądrość, odwaga, siła fizyczna, itd - tylko zwykła ludzka pracowitość i dobra wola. Jesli je masz - pomożesz bez ociągania swojej partnerce. Jeśli nie- będziesz uparcie trwał przy zdaniu, ze kobiety prowadzą dom "lepiej" od mężczyzn...
Zbycie, każdy z tych problemów , które opisałes odnośnie roli kobiet i mężczyzn, wg mnei w rzeczywistości oddaje wiernie obraz społeczeństwa polskiego A.D. 2006, co nie oznacza, ze jest to sytuacja dobra i zdrowa dla wszystkich. Dla większości kobiet nie. Wystąpienia feministek tylko pogorszyły te sytuacje wg mnie, gdyż za zmianami zewnętrznymi ( równouprawnienie, prawo do pracy, bierne i czynne prawo wyborcze, itd) nie poszły zmiany wewnętrzne. Wielowiekowa tradycyjna rola kobiety -matki, opiekunki, patronki domowego ogniska stała się trudna do pogodzenia z innymi, które również trzeba wypełniać (mamy przecież równouprawnienie).Nie jestem zwolennikiem polityki UPR-owskiej, która chce "odciążyć" kobiety i "wyzwolić " z "obowiązku" pracy zawodowej,itd...uważam,ze możliwa jest prawdziwa współpraca w rodzinie między kobeitą i mężczyzną, współpraca, która obydwu stronom daje satysfakcję i przynosi wszechstronny rozwój. Co prawda, łamie ona wszelkie stereotypowe wyobrazenia, zarówno te tradycyjne, jak i nowoczesne - feministyczne ( facet do garów, kobieta na dyrektora), ale jest -mimo wszystko- możliwa do realizacji. Problemem jet tu tylko kto i dlaczego tego nie chce ( ;) )
zbyt pisze:Widać w tym brak dystansu, równowagi, opanowania.
Cóz, nie jest to jednostronne zachowanie wg mnie w tej dyskusji, a rzekłabym nawet, że wątek inicjujący te nastroje pochodzi tu od "nie-kobiety" :wink: Proponuję jednak ,coby dać temu spokój i zając się poważniej tematem :roll:

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

zbyt pisze:Nie obrażam się. Smile
To dobrze :) Dopiero by było, gdyby Ostatni Hinayanin, obrócił się na pięcie i odszedł gdzieś w siną dal. Odczułbym to wręcz, jako osobistą stratę :D

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
Maeve
Posty: 52
Rejestracja: wt lip 04, 2006 11:48
Lokalizacja: Kraków

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Maeve »

moi pisze:Wielowiekowa tradycyjna rola kobiety -matki, opiekunki, patronki domowego ogniska stała się trudna do pogodzenia z innymi, które również trzeba wypełniać (mamy przecież równouprawnienie).Nie jestem zwolennikiem polityki UPR-owskiej, która chce "odciążyć" kobiety i "wyzwolić " z "obowiązku" pracy zawodowej,itd...uważam,ze możliwa jest prawdziwa współpraca w rodzinie między kobeitą i mężczyzną, współpraca, która obydwu stronom daje satysfakcję i przynosi wszechstronny rozwój. Co prawda, łamie ona wszelkie stereotypowe wyobrazenia, zarówno te tradycyjne, jak i nowoczesne - feministyczne ( facet do garów, kobieta na dyrektora), ale jest -mimo wszystko- możliwa do realizacji. Problemem jet tu tylko kto i dlaczego tego nie chce
Oczywiście, że współpraca jest możliwa, a nawet w moim spojrzeniu na rodzinę konieczna. Gdyby stała przede mną perspektywa bardzo nierównego podziału "domowych" obowiązków zakładanie rodziny nie stałoby się na pewno moim udziałem... no chyba, że z kobietą ;) :P Ja nieźle prasuję, on nieźle gotuje, zadbałam byśmy oboje nauczyli się opieki nad dzieckiem, mam wciąż czas na spotkania z przyjaciółmi, włóczenie się po mieście, rozmyślanie o czym tam chcę... To wszystko jest naprawdę możliwe - trzeba tylko w razie potrzeby przeprowadzić ostre negocjacje i nie czuć się winną, że każda minuta spędzona samotnie, każda minuta dbania o siebie jest minutą ukradzioną innym. Jeśli ktoś uważa to za egoizm to jest to egoizm bardzo zdrowy, naprawdę :)

A artykuł, który przytoczyłaś moi w pierwszym poście jest... bardzo smutny, bardzo. Naprawdę żal mi kobiet, które w pewnym momencie nie powiedziały nie gdy bardzo tego chciały, poddały się presji innych i teraz cierpią. Na wspomnienie różnych moich doświadczeń dziś nóż mi się w kieszeni otwiera. Asertywność, odwaga, nie uzależnianie się od innych, ta szczypta siebie-dla-siebie - niby tak mało potrzeba, ale jak czasem o to trudno.
this is where words fail
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

Maeve pisze:To wszystko jest naprawdę możliwe - trzeba tylko w razie potrzeby przeprowadzić ostre negocjacje i nie czuć się winną, że każda minuta spędzona samotnie, każda minuta dbania o siebie jest minutą ukradzioną innym.
Negocjacje to pryszcz w porównaniu z wyrzutami sumienia, które i tak mogą się pojawić...Matryce, którymi obraca nasz umysł są tak silnie zakodowane w dzieciństwie, że dochodzimy w którymś momencie do tego oto psychologicznego paradoksu, iż -mimo powstania sprzyjających warunków- okazuje się, ze to wewnętrzne zmiany , w nas samych są tak naprawdę najtrudniejsze do przeprowadzenia. Znam kobiety, które nie poradziły sobie tylko "wewnętrznie" ze stereotypami i mitami, jakimi żywiono ich psychikę od najwcześniejszych lat i stłamszone poczuciem winy poddały się, zaniechały robienia czegokolwiek dla siebie, odkładając to na czasy -jak mówią- "gdy dzieci już podrosną", itd.
Tutaj upatruję rolę dla innych kobiet, które były na tyle mądre, dojrzałe i wytrwałe, że nic nie stanowiło dla nich przeszkody w pracy nad sobą...Osiągnęły to,co chciały: swobodę wyboru, wykształcenie, umiejętności, możliwość pracy nie tylko dla innych,ale również "tylko" dla siebie.
Maeve pisze:Jeśli ktoś uważa to za egoizm to jest to egoizm bardzo zdrowy, naprawdę Smile
Dokładnie. A poza tym, trzeba być bardzo krótkowzrocznym, by nie zauważać, ze pracując "tylko" dla siebie, w gruncie rzeczy robimy to również "dla innych".Ponieważ ja bardzo późno to zrozumiałam, zawsze ciągnęło mnie do kobiet, które te sprawy już sobie poukładały w życiu i świetnie funkcjonowały, zarówno jako matki, żony, gospodynie domowe, pracownice, itd, jak i instruktorki tańca, jogi, tai-chi, witrażystki, malarki, itd...Rzekłabym,że jest to nawet pewną regułą, że kobiety, które nie maja żadnych oporów przed rozwijaniem swojej pasji, czy swoich "duchowych" potrzeb, funkcjonują o niebo lepiej od tych, które z uporem maniaka, najlepiej jak potrafią. samodzielnie i samotnie starają się połączyć wszystkie obowiązki rodzinne z zawodowymi...A wszystko to w imię źle pojętego obowiązku, poszanowania tradycji, itd...
Maeve pisze:Na wspomnienie różnych moich doświadczeń dziś nóż mi się w kieszeni otwiera.
Otóż to :evil:

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

siristru pisze:2.1 Kobieta jako człowiek 16
2.1.1 Kobieta i mężczyzna – różni a jednak równi 16
2.1.2 Kobieta a przypisane role 21
Poproszę kolegę, Siristru o zagajenie tematu ;) :D


Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

Gak Song pisze:mi sil brakuje by zmadrzec ;)
co tu robic, co tu robic ...???:)
Proponuję zacząć od poszukiwania jakiejś mądrej kobiety.Razem na pewno dacie rade ;) :D

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
siristru
ex Moderator
Posty: 1121
Rejestracja: wt lut 14, 2006 23:10
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Funcje społeczne kobiety w społeczeństwach wyznających...

Nieprzeczytany post autor: siristru »

Zagajam:) jeno ostrzegam iż najpierw będzioe lektura a potem dyskusja... nie ma innego wyjścia jak tylko wklejać fragmenty. Abyście mieli ogląd na vsio wklejam cały rozdział - proszę o cierpliwość w czytaniu :) I jeszcze ważna uwaga temat pracy mgr. "Funcje społeczne kobiety w społeczeństwach wyznających buddyzm theravada" - czyli dotyczy tylko i wyłącznie theravady:

2.1 Kobieta jako człowiek

Buddyjska koncepcja Świata zakłada podział wszechświata na 31 planów lub też światów istnienia. Każdy ze światów materialnych (a jest ich 27 – 11 Światów Zmysłowych i 16 Światów Czystej Materii) zamieszkują istoty w dwóch odmianach: żeńskiej i męskiej. Rozważanie na temat żeńskich form istnień w innych światach niż ludzkim (manussa loka) jest raczej zadaniem buddyjskiej „teologii” a nie podstawą do naukowych rozważań socjologicznych. Dlatego też w mojej pracy skupię się wyłącznie na świecie ludzkim tak dobrze nam znanym. Buddyzm postrzega istoty dwojako: tym czym one są i ich narodziny jako te konkretne istoty. Narodziny istot w cyklu zwanym samsarą determinuje prawo kammy czyli efekty działania (pozytywnego lub negatywnego) podjętego w poprzednim życiu. Prawo kammy decyduje o jakości przyszłych narodzin. Określa miejsce narodzin w jednym z 31 światów egzystencji a także szczegóły następnego żywota takie jak wygląd, szczęście i tym podobne a także to co dla nas najważniejsze płeć.

2.1.1 Kobieta i mężczyzna – różni a jednak równi

Płeć jest bardzo często definiowana przez ustalone wyobrażenia o tym co jest „męskie” a co jest „żeńskie” a także poprzez męskie i żeńskie role społeczne. Buddyjska idea zwana anatta czyli „nie-ja” niweluje podział na kobiety i mężczyzn. Nie posiadając określonego „ja” podział na kobiety i mężczyzn staje się niejasny. „Ktokolwiek myśli: ‘jestem kobietą’ lub ‘jestem mężczyzną’ lub ‘czy jestem czymkolwiek?’ ten podziela pogląd Mary” . Buddha dostrzegał zarówno czynniki równające obie płcie jak i różniące je .

Pierwszym czynnikiem wymienianym przez Nauczyciela jest wspólny początek ludzkości. Pierwotnie nie istniał podział na płcie a istoty odradzały się jedynie duchowo. Zróżnicował się on dopiero w wyniku podziału pracy podczas zbioru ryżu. Od tego momentu rozpoczęła się seksualna reprodukcja rodzaju ludzkiego .

Zarówno kobietę jak i mężczyznę zrównuje wspólny cel oraz ta sama droga do jego osiągnięcia. Wspólnym celem jest osiągniecie wyzwolenia z nieustannych narodzin i śmierci (samsary) poprzez osiągnięcie Nibbany. Nie ma najmniejszej różnicy w sposobie ani w jakości Oświecenia osiągniętego przez kobietę czy mężczyznę. Buddha odkrył, że płeć nie ma znaczenia jeśli chodzi o osiągnięcie Wyzwolenia. Kobieta która osiągnęła stan Oświecenia nie może podlegać żadnemu innemu „szlachetnemu” ani świeckiemu wyznawcy . Należy jednak wyjaśnić jedną kwestię. Istnieją trzy stany Oświecenia (każdy z nich nie różni się niczym od siebie, jest to ta sama jakość Oświecenia): arahant („szlachetny”), paccekabuddha („cichy Buddha”) i sammasambuddha („w pełni samooświecony”). Kobieta może osiągnąć zarówno stan arahanta jak i stan paccekabuddhy, jednak nie może stać się sammasambuddhą. Dlaczego? Źródła jako wyjaśnienie podają iż istnieją cztery rzeczy, których nie można pojąć przez ich rozważanie. Jedną z tych czterech rzeczy jest poziom mocy Buddhy .

W naukach Buddhy praktycznie nie istnieją praktycznie żadne różnice między płciami. Oboje są równi w swych zależnościach od siebie i swym przywiązaniu do trwania, które oboje muszą w sobie pokonać („O mnisi, nie znam kształtu, który by zniewalał umysł mężczyzny tak jak kształt kobiety. Za prawdę kształt kobiety zniewala umysł mężczyzny”) . Kobieta i mężczyzna mają te same prawa i obowiązki w związku partnerskim, które Nauczyciel opisał w powszechnie znanej nauce dla syna gospodarza Sigali (ową naukę dotyczącą obowiązków i praw małżonków szczegółowo opiszę w rozdziale poświęconym związkom). Także religijne zobowiązania dotyczą w równym stopniu kobiet jak i mężczyzn (np. trzecie przykazania pañcasili - zobowiązuję się przestrzegać nakazu, powstrzymywać się od złego seksualnego prowadzenia się).
Czynniki różniące kobietę od mężczyzny można podzielić na trzy grupy: biologiczne, egzystencjalne i społeczne .

Zgodnie z buddyjską nauką kobieta w swoim życiu doświadcza cierpienia, którego mężczyzna nie jest w stanie pojąć, gdyż nigdy go nie doświadczy. Są to: cierpienie spowodowane menstruacją, ciążą i porodem. Te rodzaje cierpienia są wyjątkowe wyłącznie dla ludzi i zwierząt gdyż boginie nie doświadczającą już tego rodzaju cierpienia .

Słowa Buddhy dotyczące niemożności kobiet do zajmowania pięciu władczych pozycji mogą budzić pewne kontrowersje. Według słów Nauczyciela, kobieta nie może władać piekłem (niraya), niebem (sagga), Brahmami (wyższymi bóstwami), światem ludzi (manussa loka) i nie może zostać sammasambuddhą (o czym już wspominałem) . Buddha ani nie stworzył tych niemożności ani ich nie broni. Jego słowa wynikają z tego, że dzięki swym mocom („oko Buddhy”) nigdy nie zobaczył kobiety zajmującej te pięć pozycji w jakichkolwiek niezliczonych eonach jakie miał sposbność widzieć. To, że kobieta nie może władać piekłem to nie wada lecz zaleta. Władanie bogami ze zmysłowych światów (kama-loka), brahmami oraz ludźmi jest czymś ulotnym i nie ma znaczenia dla kogoś o aspiracjach duchowych. Kobieta, która została arahantem („świętą”), która posiada cztery rodzaje ufności, której przeznaczeniem jest osiągnięcie Nibbany (Oświecenia) w ciągu siedmiu lat, ma szesnaście razy więcej do zyskania niż władca świata czterech kontynentów. Buddha powiedział, że kobieta nie może zostać „sakkatta” czyli nie może osiągnąć pozycji Sakki, władcy 33 bogów w zmysłowych niebach, Nie powiedział, że kobieta nie może władać wyższymi niebiosami. Kobieta nie może władać Brahmami gdyż nie są one ani kobietami ani mężczyznami, są ponad tymi kategoriami .

Społeczne czynniki są związane ze współczesnym Buddhdzie społeczeństwem indyjskim. Jest to cierpienie spowodowane tym, że kobieta musi opuścić dom swych rodziców i być zależna od męża . We współczesnym społeczeństwie może to być cierpienie związane z przymusowym małżeństwem, gwałtem, nierównymi szansami zatrudnienia i obarczeniem „obowiązkami” domowymi.

Buddha nie określał wymienionych rodzajów cierpienia jako konieczne lecz jako realne elementy bycia kobietą.

W związku z różnicami między kobietami i mężczyznami nasuwa się jeszcze jedna różnica, którą możemy określić mianem różnicy terminologicznej . W czasach Buddhy, w języku Magadhi (język średnioindoaryjski) istniały dwa określenia dotycząc kobiety: neutralne itthi (kobieta) i pejoratywne matugama (matu – matka + gama – wioska = wiejska kobieta, wieśniaczka). Słowo matugama opisywało kobietę jako osobę, która nie myśli szerzej niż horyzont jej własnej wioski, nie mającą wyższych aspiracji niż macierzyństwo. Każda matugama to itthi lecz nie każda itthi to matugama. Kiedy w tekstach kanonicznych pojawia się „prosta kobieta” jest ona określana jako matugama a nie itthi. Jednak w późniejszych tekstach i komentarzach generalizowano wszystkie kobiety jako matugama niebezpieczne dla mnichów. Podobny podział nie istniał w stosunku do mężczyzn. Słowo pitugama (pitu – ojciec) po prostu nie istnieje.
Na koniec kwestia, która może wzbudzić największe kontrowersje.

Jak wspomniałem na początku niniejszego rozdziału buddyzm postrzega istoty dwojako: tym czym one są i narodziny jako konkretne istoty. Omówiłem już spojrzenie na kobietę zatem teraz poruszę kwestię narodzin jako kobieta. W buddyzmie narodziny jako kobieta są uznawane za narodziny gorsze niż jako mężczyzna. Wiąże się to z tym, że kobieta doświadcza więcej cierpienia (dukkha) niż mężczyzna . Dlatego też kobiety na Sri Lance poprzez dokonywanie miłosiernych czynów pragną narodzić się ponownie jako mężczyźni. Także w społeczeństwie birmańskim, znanym z równości płci kobiety recytują modlitwę: „Modlę się bym mogła narodzić się ponownie jako mężczyzna” . W Thailandii, w roku 1399 Królowa Matka ufundowała klasztor. Wydarzenie to upamiętnia słup na którym wyryto inskrypcję: „Poprzez moc mej ofiary, obym narodziła się jako mężczyzna...” .

2.1.2 Kobieta a przypisane role

Buddyzm nie narzuca kobiecie ról, które są sankcjonowane przez religię. W tej kwestii odwołuje się, tak jak w wielu przypadkach do praw i tradycji panujących na danym terenie. Pamiętajmy, że buddyzm powstał na tradycyjnie patriarchalnym gruncie jakim było społeczeństwo hinduskie. W związku z tym część ról, które określił bym jako uniwersalne, takie jak matka czy małżonka/partnerka zostały zaaprobowane przez buddyzm. Jednak nadano im charakter bardziej egalitarny niż ten obowiązujący w patriarchalnym społeczeństwie hinduskim.

Święte teksty w wielu miejscach wspominają o kobietach lecz w żadnym tekście nie jest powiedziane w wprost jakie role kobieta może czy też powinna pełnić. Pojęcie o rolach kobiety możemy zdobyć raczej interpretując słowa Buddhy: „O mnisi, kobieta umiera nienasycona jeśli przeszkodzi się jej doświadczyć dwóch rzeczy. Jakich dwóch? Zażyć stosunku seksualnego i począć dziecko.” Z tego teksu jasno wynika, że jedną z ról kobiety jest macierzyństwo. W wielu tekstach pojawia się odwołanie do tej roli kobiety jako paraleli cnót.

Kolejną rolą kobiety jaką znajdujemy w świętych tekstach to rola małżonki/partnerki. Słowa świadczące o tym znajdujemy w znanych tekstach takich jak Sigalovada Sutta – „Tak oto żona czczona przez męża jako Zachód okazuje mu swą miłość na pięć sposobów” czy Uggaha Sutta – „O szlachetny, te dziewczęta wkrótce odejdą do klanów swych mężów (..)”.

Obie role kobiety: żona i matka/partnerka, trwają od początku ludzkości. Buddyzm ich ani nie stworzył ani nie usankcjonował. Zalecał jedynie by pełniąc te role kobieta kierowała się miłością, współczuciem i dobrą wolą.

Zupełną nowością było (jak na ówczesne czasy i patriarchalne społeczeństwo) dopuszczenie kobiety do religii, pozwalając jej pełnić czynną rolę – mniszki. W społeczeństwie hinduskim kobieta mogła być jedynie świecką wyznawczynią oraz miała ograniczony dostęp do świątyń. Braminizm wypowiadał się na kartach „Zbioru Praw” gdzie czytamy, że „Śudrowie, niewolnicy i kobiety” nie mogą czytać Wed . W takim społeczeństwie niemalże rewolucją było zrównanie kobiety i mężczyzny na drodze ku Prawdzie. Mimo iż z pewnymi zastrzeżeniami Buddha zgodził się stworzyć zakon mniszek (bhikkhuni), tworząc tym samym kolejna rolę społeczną w jaką mogła się wcielić kobieta.

W czasach Buddhy trzy wymienione wyżej role były możliwymi rolami, które mogła pełnić kobieta. Buddyzm dawał w tych kwestiach znaczniejszą swobodę niż braminizm, zwłaszcza jeśli chodzi o pozwolenie aktywnego uczestnictwa kobiet w religii. W owym czasie istniały również inne społeczne role dostępne dla kobiet takie jak kurtyzana czy ascetka, lecz wiązały się one z pewnym ryzykiem (chociaż zajmowały one określone miejsce w społeczeństwie, nie zapewniało im to bezpieczeństwa) . Należy zaznaczyć, że buddyzm nie wtłaczał kobiety w role jakie mogła pełnić. Są one dobrowolne. Nie każda kobieta musi być żoną, mniszką czy matką. Buddyzm nigdy nie stosował religijnej presji wobec kobiet (lub mężczyzn) by podejmowały konkretne role. Presja ta jest raczej związana z normami społecznymi lub tradycją a nie religią.

Społeczeństwa wyznające buddyzm uległy zmianie od czasów Nauczyciela. Dokonało się to dzięki rozwojowi technologii i wiedzy. Tym samym w zmienionych społeczeństwach pojawiły się nowe role jakie może pełnić kobieta. Wiele kobiet zaczęło pracować poza własnym gospodarstwem domowym (jako pracownice, zarządzające lub właścicielki przedsiębiorstw). Korzystając z wolności demokratycznych mogą wyrażać się politycznie i społecznie poprzez działalność w ruchach społecznych, organizacjach czy partiach politycznych. Być może Buddha gdyby żył dałby wskazówki jak należałoby spełniać właściwie te nowe role. Lecz wystarczy by kierować się najważniejszymi naukami Buddhy o współczuciu (karuna) i dobrej woli (metta) by owe role spełniać właściwie.

Źródeł nie wklejam... ale dla zainteresowanych:) będą...
братство и јединство!
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

Witaj, Siristru :)
Interesuje mnie to:
siristru pisze:Pierwotnie nie istniał podział na płcie a istoty odradzały się jedynie duchowo. Zróżnicował się on dopiero w wyniku podziału pracy podczas zbioru ryżu.
-skoro na początku były tylko istoty duchowe, to po co był im ryż? ( przepraszam za ignorancję,ale nie rozumiem po prostu tej argumentacji)
siristru pisze:Zarówno kobietę jak i mężczyznę zrównuje wspólny cel oraz ta sama droga do jego osiągnięcia. Wspólnym celem jest osiągniecie wyzwolenia z nieustannych narodzin i śmierci (samsary) poprzez osiągnięcie Nibbany.
-jeśli to takie oczywiste, to dlaczego zachowała się tak wiele pism, które stwierdzają jednoznacznie,ze ciało mężczyzny jest lepszą forma do osiągnięcia Nibbany, niż ciało mężczyzny? ( z tego bowiem wynikałoby,że jednak droga do osiągnięcia wyzwolenia nie była ta sama, itd)
siristru pisze:Źródła jako wyjaśnienie podają iż istnieją cztery rzeczy, których nie można pojąć przez ich rozważanie. Jedną z tych czterech rzeczy jest poziom mocy Buddhy .
- a pozostałe trzy?
siristru pisze:Są to: cierpienie spowodowane menstruacją, ciążą i porodem. Te rodzaje cierpienia są wyjątkowe wyłącznie dla ludzi i zwierząt gdyż boginie nie doświadczającą już tego rodzaju cierpienia .
- Siristru, czy to gdzieś zostało zapisane w tradycyjnym przekazie nauk buddyjskich, bo z tego co się orientuję współczesne doświadczenia wielu kobiet znacznie odbiegają od tych ( obiegowych rzekłabym) opinii...jest to rozległy temat, jednakże wydaje mi się, ze wiele pism powstało za sprawą mężczyzn, stad te "przekłamania" na temat fizjologii kobiet (chyba,ze ród ludzki ewoluuje i większość kobiet osiąga stan bogini, nie wiedząc nawet o tym ;) )
siristru pisze:która posiada cztery rodzaje ufności
-jakie to są rodzaje ufności?
W buddyzmie narodziny jako kobieta są uznawane za narodziny gorsze niż jako mężczyzna. Wiąże się to z tym, że kobieta doświadcza więcej cierpienia (dukkha) niż mężczyzna . Dlatego też kobiety na Sri Lance poprzez dokonywanie miłosiernych czynów pragną narodzić się ponownie jako mężczyźni.
- nie wydaje ci sie SIristru,że to jakieś przeklamanie?- kobiety i mężczyźni są równi w drodze do osiągnięcia Nibbany, a tymczasem okazuje się, ze cierpienie,którego (rzekomo) kobieta doświadcza więcej może tu być przeszkodą i że kobieta powinna jednak dążyć do odrodzenia się, jako mężczyzna...wg mnie jedno przeczy drugiemu
siristru pisze:Obie role kobiety: żona i matka/partnerka, trwają od początku ludzkości. Buddyzm ich ani nie stworzył ani nie usankcjonował. Zalecał jedynie by pełniąc te role kobieta kierowała się miłością, współczuciem i dobrą wolą.
-wydaje mi się,ze kobiety tymi własnie cnotami się kierowały, skoro nad życie klasztorne ( jak wspomniano wcześniej mogące -po spełnieniu określonych warunków- b. szybko doprowadzić kobietę od wyzwolenia) wybierały często urodzenie dziecka i opiekę nad rodziną...
siristru pisze:W takim społeczeństwie niemalże rewolucją było zrównanie kobiety i mężczyzny na drodze ku Prawdzie.
-zupełnie tego nie rozumiem w kontekście wcześniejszych słów o równości kobiety i mężczyzny w drodze do osiągnięcia Nibbany
siristru pisze:W owym czasie istniały również inne społeczne role dostępne dla kobiet takie jak kurtyzana czy ascetka, lecz wiązały się one z pewnym ryzykiem (chociaż zajmowały one określone miejsce w społeczeństwie, nie zapewniało im to bezpieczeństwa)
- niebezpieczeństw wynikających z bycia kurtyzaną można się domyślać, ale co stało na przeszkodzie kobietom w przyjęciu na siebie losu ascetki? dlaczego ówczesne społeczeństwo źle to postrzegało?
siristru pisze:Presja ta jest raczej związana z normami społecznymi lub tradycją a nie religią.
- no tak, ale w theravadzie religia ,zdaje się zawsze funkcjonowała w ramach pewnej tradycji kulturowej, społecznej, itd- czyli jedno warunkowało tu drugie i widzę to trochę ,jako zamknięty krąg zakazów, z których kobietom było w theravadzie raczej trudno się wyrwać...

Dziękuję z góry za wyjaśnienia :)
Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

moi pisze:Natomiast nie widzę powodu, dla którego mężczyzna:
zbyt pisze:nie będzie prowadził domu jak kobieta
Tego to naprawdę nie rozumiem - bo ma jedna rączkę, czy nóżkę bardziej? Wszystkiego można się w życiu nauczyć (w miarę możlwiości, oczywiście). O "dobrym" prowadzeniu domu nie decyduje wybitna wiedza, mądrość, odwaga, siła fizyczna, itd - tylko zwykła ludzka pracowitość i dobra wola. Jesli je masz - pomożesz bez ociągania swojej partnerce. Jeśli nie- będziesz uparcie trwał przy zdaniu, ze kobiety prowadzą dom "lepiej" od mężczyzn...
Obawiam się, że jednak będę przy tym zdaniu trwał bo uważam, że taki podział ról jest naturalny i właściwy. Jeśli tylko nie popada się w przesadę to wszystko jest ok. Facet może przejąć część obowiązków kobiety gdy sytuacja tego wymaga. To oczywiste. Nigdy nie uważałem, że kobieta powinna tylko siedzieć w kuchni czy coś podobnego. Takie poglądy, rodem z ciemnogrodu, przypisują mi tylko ludzie nie życzliwi.

Rzecz nie polega na jakimś sztucznym "zrównywaniu" w obowiązkach kobiet i mężczyzn bo natura rozwinęła w nas pewne specjalizacje. IMHO sedno sprawy tkwi we wzajemnym szacunku i zrozumieniu, kompromisie oraz zdolności do spojrzenia na sytuację "z drugiej strony". I na tym polega partnerstwo - tylko tyle, lub aż tyle...
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

zbyt pisze:Rzecz nie polega na jakimś sztucznym "zrównywaniu" w obowiązkach kobiet i mężczyzn bo natura rozwinęła w nas pewne specjalizacje. IMHO sedno sprawy tkwi we wzajemnym szacunku i zrozumieniu, kompromisie oraz zdolności do spojrzenia na sytuację "z drugiej strony". I na tym polega partnerstwo - tylko tyle, lub aż tyle...
Bardzo się cieszę ,ze to napisałeś, bo to wiele wyjaśnia.
Pozostaje mi tylko się pod tym podpisać :)

Pozdrawiam.m.
jarek
Posty: 12
Rejestracja: śr paź 11, 2006 23:19

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: jarek »

Jestem przerażony :-) tą dyskusja..........
Wiem jedno - moja partnerka cierpi na przemęczenie i przepracowanie nie tylko z powodów nazwijmy je karmicznymi lub dlatego że w świętych pismach stoi iż odredzenie się jako kobieta jest gorszym od odrodzenia jako mężczyzna ale też /lub przedewszystkim/ dlatego że TO JA JESTEM LENIWY I SZUKAM WSZELKICH SPOSOBóW NA USPRAWIEDLIWIENIE TEGO LENISTWA
jarek
Posty: 12
Rejestracja: śr paź 11, 2006 23:19

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: jarek »

zbyt pisze: Obawiam się, że jednak będę przy tym zdaniu trwał bo uważam, że taki podział ról jest naturalny i właściwy
Zbycie postaram się poszperać w literaturze atropologiczno - etnograficznej prac które udowadniają że taki podział nie jest ani naturalny ani wlaściwy.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

jarek pisze:TO JA JESTEM LENIWY I SZUKAM WSZELKICH SPOSOBóW NA USPRAWIEDLIWIENIE TEGO LENISTWA
Witaj, Jarku :)
Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć, ale z drugiej strony -jest do dobry punkt wyjścia do pracy ze sobą i sobą w związku ;)

Pozdrawiam.m.
jarek
Posty: 12
Rejestracja: śr paź 11, 2006 23:19

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: jarek »

jeżeli nie znajde przestaje w domu zmywać gary, prowadzać dzieciaka do przedszkola i przychodni, sprzątać, załatwiać domową logistyke/hehehehehe/
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

jarek pisze:zbyt napisał/a:

Obawiam się, że jednak będę przy tym zdaniu trwał bo uważam, że taki podział ról jest naturalny i właściwy

Zbycie postaram się poszperać w literaturze atropologiczno - etnograficznej prac które udowadniają że taki podział nie jest ani naturalny ani wlaściwy.
Wydaje mi się,że zawsze znajdą się takie kultury patriarchalne, albo matriarchalne, których funkcjonowanie będzie dobrze pasować, jako pewnego rodzaju argument do naszych wywodów ;)
Najważniejsze chyba jest co każdy z nas z osobna sądzi na ten temat - bez szukania argumentów na udowodnienie swoich racji.
Po prostu, to jest pewien obraz sytuacji , w której teraz jesteśmy i drogowskaz, co można z tym jeszcze zrobić, by możliwe stało się odnalezienie:
zbyt pisze:we wzajemnym szacunku i zrozumieniu, kompromisie oraz zdolności do spojrzenia na sytuację "z drugiej strony".
Pozdrawiam.m.
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: abgal »

iwanxxx pisze:
moi pisze:Czy oprócz Khandro Rinpocze, Hannah, Joko Beck są jeszcze inne kobiety-nauczycielki?
Rozumiem, że pytasz o Polskę. W Polsce są Bon Shim SSN (Ola Porter), Myong Oh Sunim JDPS (Dorota Krzyżanowska), roshi Braunek, roshi Moneta-Malewska. Jeszcze Bon Yo SSN (mieszka we Francji z mężem, ale jest Polką i tu bywa często). ZBZ Bodhidharma rządzi aktualnie Sunya Kjolhede sensei. W Kwan Um jest kilkanaście nauczielek, Mistrzyń Dharmy i Mistrzów Zen.
Zapomniałeś o bardzo ważnej postaci jaką jest Sensei Myoshu Agnieszka Jędrzejewska z Polskiej Sanghi Jodo Shinshu
http://jodoshinshu.republika.pl/jodopl/kaplani.htm
Gak Song
Posty: 196
Rejestracja: śr sty 18, 2006 09:55
Lokalizacja: Szczecin

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Gak Song »

moi pisze:
Gak Song pisze:mi sil brakuje by zmadrzec ;)
co tu robic, co tu robic ...???:)
Proponuję zacząć od poszukiwania jakiejś mądrej kobiety.Razem na pewno dacie rade ;) :D

Pozdrawiam.m.
Biere Ciebie mą szeri ;)
hehe, hello :)
Masz racje, ale musi byc piekna i madra ;)
Jak jest tu jakas pani o ww atrybutach to zapraszam na priv :)
Pozdro all ;)
GS
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Gak Song pisze:mą szeri ;)
Nie mą szeri (Mon chéri) ino ma szeri (Ma chérie). Mą to by było do faceta. Jak tam będziesz ly frąse kaleczył, to która Cię zechce, man... przepraszam, mec? :mrgreen:

Pzdr
Piotr
Gak Song
Posty: 196
Rejestracja: śr sty 18, 2006 09:55
Lokalizacja: Szczecin

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Gak Song »

iwanxxx pisze:
Gak Song pisze:mą szeri ;)
Nie mą szeri (Mon chéri) ino ma szeri (Ma chérie). Mą to by było do faceta. Jak tam będziesz ly frąse kaleczył, to która Cię zechce, man... przepraszam, mec? :mrgreen:

Pzdr
Piotr
no czlowiek uczy sie cale zycie :)
teraz bede wiedzial jak wyrywac lachony na "ly frąse" ;)

Pozdro
GS
Awatar użytkownika
zbyt
Posty: 365
Rejestracja: wt sty 10, 2006 20:01
Lokalizacja: Otwock

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: zbyt »

jarek pisze:Zbycie postaram się poszperać w literaturze atropologiczno - etnograficznej prac które udowadniają że taki podział nie jest ani naturalny ani wlaściwy.
Żebyś tylko z rozpędu nie znalazł też naukowych uzasadnień dla swojego lenistwa... :lol:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

Gak Song pisze:no czlowiek uczy sie cale zycie :)
teraz bede wiedzial jak wyrywac lachony na "ly frąse" ;)
No proszę, a Zbyt twierdził,że to kobiety pół życia marnują na uganianiu się za wielką miłością i -w konsekwencji- na wychowywaniu dzieci przez pozostałą połowę :lol: :wink:
Czasy się zmieniają, idzie NOWE i trza się przyzwyczajać powoli... :wink:
Życzę powodzenia Gak Song, bo szkoda, coby taka radosna i miła istota, jak Ty, sama sobie ciągle opowiadała dowcipy ;) :D
Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
siristru
ex Moderator
Posty: 1121
Rejestracja: wt lut 14, 2006 23:10
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: siristru »

moi pisze:-skoro na początku były tylko istoty duchowe, to po co był im ryż? ( przepraszam za ignorancję,ale nie rozumiem po prostu tej argumentacji)
Podaję za: Agañña Sutta (DN 27)
-jeśli to takie oczywiste, to dlaczego zachowała się tak wiele pism, które stwierdzają jednoznacznie,ze ciało mężczyzny jest lepszą forma do osiągnięcia Nibbany, niż ciało mężczyzny? ( z tego bowiem wynikałoby,że jednak droga do osiągnięcia wyzwolenia nie była ta sama, itd)
Osobiście nie znalazłem nic takowego w Tipitace... o jakie pisma chodzi? jeśli o jakieś z buddyzmu północnego to odpowiedz sama już dałaś bo kto je sformułował? Na pewno nie Tathagata :)
moi pisze:- Siristru, czy to gdzieś zostało zapisane w tradycyjnym przekazie nauk buddyjskich, bo z tego co się orientuję współczesne doświadczenia wielu kobiet znacznie odbiegają od tych ( obiegowych rzekłabym) opinii...jest to rozległy temat, jednakże wydaje mi się, ze wiele pism powstało za sprawą mężczyzn, stad te "przekłamania" na temat fizjologii kobiet (chyba,ze ród ludzki ewoluuje i większość kobiet osiąga stan bogini, nie wiedząc nawet o tym Wink )
Tak, zapisano w Avenikadukkha Sutta (SN.XXXVII.3)... Tathagata obserwował mu współczesną zreczywistość... czy cierpienie biologiczne sie nie zmieniło? Czy poród nie jest bolesny? Czy menstruacja nie bywa bolesna? Czy ciąża nie bywa nieprzyjemna... czy wszystkie te zdarzenia nie są źródłem napięcia.. generalnie dukkha? (dukkha to o wiele szersze pojęcie niż cierpienie.. zobacz: http://www.theravada.int.pl/projektdhamma/dukkha.htm )
moi pisze:-jakie to są rodzaje ufności?
Za: Baladi Sutta (SN.L.1)
- nie wydaje ci sie SIristru,że to jakieś przeklamanie?- kobiety i mężczyźni są równi w drodze do osiągnięcia Nibbany, a tymczasem okazuje się, ze cierpienie,którego (rzekomo) kobieta doświadcza więcej może tu być przeszkodą i że kobieta powinna jednak dążyć do odrodzenia się, jako mężczyzna...wg mnie jedno przeczy drugiemu
Badałem ta sprawę wnikliwie.. i zawsze budziła gorące kontrowersje. Tak jest - to dość proste... życie w którym doświadcza sie więcej cierpienia jest mniej mile widziane niz to w którym doswiadcza sie go mniej... ale jeśli postawimy obok siebie kobietę i mężczyznę i posiadamy "oko buddhy" to może okazać sie iż dany mężczyzna posiada gorsze wcielenie niż dana kobieta... "gorsze" dotyczy jedynie doświadczanej dukkha - skoro pisma mówią iż kobieta doświadcza 5 rodzajów dukkha którego nie doświadcza meżczyzna (i jest to jedyne dukkha o którym się wie.. bo nie każdy ma "oko buddhy") to nie należy sie dziwić. jednak nie powinno to stanowić źródła opresji kobiety...
-wydaje mi się,ze kobiety tymi własnie cnotami się kierowały, skoro nad życie klasztorne ( jak wspomniano wcześniej mogące -po spełnieniu określonych warunków- b. szybko doprowadzić kobietę od wyzwolenia) wybierały często urodzenie dziecka i opiekę nad rodziną...
Zaskoczy Cię zatem ciąg dalszy mojej pracy... w Tipitace mamy kilka ciekawych przykładów co kobiety wybierały ;)
-zupełnie tego nie rozumiem w kontekście wcześniejszych słów o równości kobiety i mężczyzny w drodze do osiągnięcia Nibbany
Tathagata nie zrównał kobiet i meżczyzn duchowo czy też ich możliwości osiagnięcia Nibbany - zrównał ich w oczach społeczeństwa, dał im możliwosci działania ku Nibbanie w społeczeństwie. Rewolucją było otwarte powiedzenie o ich równości...
moi pisze:- niebezpieczeństw wynikających z bycia kurtyzaną można się domyślać, ale co stało na przeszkodzie kobietom w przyjęciu na siebie losu ascetki? dlaczego ówczesne społeczeństwo źle to postrzegało?
Ascetki nikt nie bronił a z ascezą wiązało sie przebywanie w różnych odludnych miejscach...
- no tak, ale w theravadzie religia ,zdaje się zawsze funkcjonowała w ramach pewnej tradycji kulturowej, społecznej, itd- czyli jedno warunkowało tu drugie i widzę to trochę ,jako zamknięty krąg zakazów, z których kobietom było w theravadzie raczej trudno się wyrwać...
Nie koniecznie zamknięty krąg - społeczeństwa Indochin są barzdo tradycyjne a ich tradycja nie zawsze ma związek z buddyzmem chociaż do niego sie odwołują... mamy też do czynienia z tzw. "ludowym buddyzmem" czyli nadinterpretacjami...

Slava!
братство и јединство!
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

siristru pisze:Podaję za: Agañña Sutta (DN 27)
No tak - dla jednych mitologia, dla innych religia.Tak było zawsze, więc ciężko chyba o wspólny punkt odniesienia dla kogoś, kto -po prostu- wierzy i dla kogoś, kto przyjmuje pozycję scholara, jak sądzę?
siristru pisze:Osobiście nie znalazłem nic takowego w Tipitace...
Rzeczywiście nie miałam na myśli theravady, tylko buddyzm tybetański (ściślej- wspomnianą już wyżej książkę "Kobiety mądrości").
Cóż, mogę tu tylko dodać, ze -jak by nie patrzeć- religia jest również tworem społecznym, historycznym , itd - dlatego trzeba wiele zdroworozsądkowego podejścia , żeby nie ulec pewnym..hmmm stereotypom i uproszczeniom.A im dalej w czasie, tym łatwiej chyba tym uproszczeniom ulec...
W czasach, kiedy żył Budda Siakjamuni, kobiety cieszyły się w Indiach stosunkowo dużą swobodą. Uczestniczyły w życiu społecznym, a nawet religijnym.Były szanowane i kochane. Dopiero w późniejszych czasach pozbawiano je stopniowo wolności ( źródło :"Sto kluczy zen" Claud Durix).
W czasach Dogena, kobiety w Japonii były zepchnięte już niemal na sam dół drabiny społecznej, toteż Dogen wywołał niemały skandal, otwierając przed kobietami salę do medytacji w swej świątyni w Kosho-ji w Uj pod Kioto. Fakt, że w ten sposób zrównał on kobietę i mężczyznę w obliczu religii, stało się powodem wielu gwałtownych wystąpień wobec niego i z tego też powodu Dogen musiał schronić się w górach (to samo źródło informacji - "Sto kluczy zen").
Widzisz, wszystkie te słowa, przemawiające za tym,ze kobiety mają do czegoś prawo lub nie - zmierzają chyba w trochę niebezpieczną stronę udowodnienia tezy postawionej kiedyś dowcipnie przez pewnego humorystę:"Człowiek to termin ogólny, obejmujący także kobiety". Dlaczego więc w ogóle to robimy?
Słowami ,które najlepiej oddają paradoks tych rozważań są słowa Dogena właśnie:
"Z jakich powodów, mężczyzna miałby być lepszy od kobiety? Uzyskanie Dharmy winno być szanowane tak samo u kobiet, jak i mężczyzn.Nie zwracajcie uwagi na płeć.Oto cudowne prawo zen. Najgłupszym aspektem myśli ludzkiej jest patrzenie na kobitę przez pryzmat przesądu i traktowanie jej jako obiektu rozpusty.Nie jest to godne wyznawcy Buddy. Jeśli unika się kobiet ,ponieważ powodują pożądanie, czy nie należy także unikać wszystkich ludzi? (...) Czasami popełnia się czyn nieczystości z powodu odbicia w wodzie, czasami z powodu słońca, z powodu Bogów, z powodu demonów: nie sposób wyliczyć tu wszystkich przyczyn.Mówi się, że jest ich 84 tysiące.Czy należy to wszystko porzucić?Czy nie należy tego zobaczyć?" ( "Shobogenzo").
Zaś jeśli chodzi o osobę Nauczycieli, to chodziło mi w gruncie rzeczy o to samo, o czym właśnie pisał Dogen: "Prawdziwy mistrz jest "poza" płcią.Istota prawdziwego szacunku leży poza płcią i poza wiekiem".
Co nie zmienia oczywiście faktu,że moje osobiste doświadczenia i -wynikające z nich- potrzeby pchają mnie w chwili obecnej do szukania wsparcia, wiedzy i doświadczenia u kobiet, nie u mężczyzn. Podczas tych poszukiwań (tak to nazwijmy) zauważyłam podobną prawidłowość, o której pisała Tsurlim Alione - że jest niewiele kobiet, które oprócz zajmowania się domem, pracą zawodową i rodziną robią, oprócz tego, coś '"ponad to" w życiu..tak jakby ugrzęzły w tej samej rozpadlinie społeczno-obyczajowo-kulturowej, co za czasów Dogena...
Japońskie moralista Kaibra Ekiken pisał w XVIII w: "Pięcioma najcięższymi chorobami kobiecej duszy jest: nieposłuszeństwo, zły humor, obmowa, zazdrość, głupota. Te pięć dotyka siedem lub osiem kobiet na dziesięć i jest dowodem niższości kobiety w stosunku do mężczyzny(...). Kobieta jest jak cień: to stworzenie bierne..." Itd.
Jest wiele osób (zarówno kobiet , jak i mężczyzn), w których te przekonania w takiej lub innej formie żyją cały czas.
siristru pisze:Zaskoczy Cię zatem ciąg dalszy mojej pracy... w Tipitace mamy kilka ciekawych przykładów co kobiety wybierały Wink
Domyślam się - w sytuacji rosnącego braku społecznego przyzwolenia, była to chyba jedyna droga wyrwania się z okowów tradycji i zwyczaju, zanim całkowicie zabroni się kobietom jakichkolwiek praktyk religijnych.To są oczywiście moje domniemania na ten temat, sądzę jednak,że ciężko zachować w tym wszystkim równowagę i spojrzeć naprawdę trzeźwo na zlepek w postaci historii, tradycji i religii, który powstaje w ciągu wieków,a pisma stają się sposobem legalizacji takiego, czy innego punktu widzenia.
Sądzę, że to właśnie stało się przyczyną nieporozumień w stylu:
siristru pisze:Tak, zapisano w Avenikadukkha Sutta (SN.XXXVII.3)... Tathagata obserwował mu współczesną zreczywistość... czy cierpienie biologiczne sie nie zmieniło? Czy poród nie jest bolesny? Czy menstruacja nie bywa bolesna? Czy ciąża nie bywa nieprzyjemna... czy wszystkie te zdarzenia nie są źródłem napięcia.. generalnie dukkha? (dukkha to o wiele szersze pojęcie niż cierpienie.. zobacz:
Widzisz, Siristru na tej samej zasadzie można by powiedzieć,ze mężczyźni są jednak skazani bardziej na cierpienie, gdyż to na nich od wieków ciążył obowiązek obrony bliskich (wojny, rany, kalectwo, gwałtowna, bolesna śmierć, itd).Nie myśl tylko, proszę, ze jest to atak na Twój sposób myślenia na te kwestie - jest to tylko próba spojrzenia na nie z innej strony.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
siristru
ex Moderator
Posty: 1121
Rejestracja: wt lut 14, 2006 23:10
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: siristru »

moi pisze:W czasach, kiedy żył Budda Siakjamuni, kobiety cieszyły się w Indiach stosunkowo dużą swobodą. Uczestniczyły w życiu społecznym, a nawet religijnym.Były szanowane i kochane. Dopiero w późniejszych czasach pozbawiano je stopniowo wolności
Czytałem co innego w pracach dr. Swarna de Silva: http://www.enabling.org/ia/vipassana/Ar ... html#chap2

"Women were prevented from performing religious rites, and even the knowledge of the Vedas was to be kept away from them (IX, 18). The question for historians is how far these laws were in force at the time of the Buddha. The Hindus claim a divine origin for the laws of Manu, but they were probably complied later when Hinduism had assumed its rigid form centuries after the Buddha's time. However the Brahmanical religion of the Buddha's day, though somewhat better in this respect, did not accord spiritual parity to women. The primordial principle in the Vedic-Upanishadic philosophy which was dominant in the Buddha's time, was the male-principle (purusha), and this provided justification for the exclusion of women generally from social and spiritual activity. "

moi pisze:Widzisz, Siristru na tej samej zasadzie można by powiedzieć,ze mężczyźni są jednak skazani bardziej na cierpienie, gdyż to na nich od wieków ciążył obowiązek obrony bliskich (wojny, rany, kalectwo, gwałtowna, bolesna śmierć, itd).Nie myśl tylko, proszę, ze jest to atak na Twój sposób myślenia na te kwestie - jest to tylko próba spojrzenia na nie z innej strony.
Ależ vsio haraszo :) Tylko, że te źródła cierpienia kobiet (akórat te trzy) mają początek w biologii a nie polityce czy kwestiach społecznych... na pewno dwa ostatnie dukkaha kobiet (opószczenie domu rodzinnego i służenie mężczyźnie) w dzisiejszych czasach dzieje sie na znacznie mniejsza skalę - kwestia norm społecznych... obyczajowości.

Moi, przyjaciółko - w żaden sposób nie odbbieram tego za atak na ten pogląd. Raczej bardzo sobie cenię twoje wypowiedzi - cenię kobiety które mają siłę polemizować ze "światem mężczyzn". Dlatego szacun :o
братство и јединство!
Awatar użytkownika
Maeve
Posty: 52
Rejestracja: wt lip 04, 2006 11:48
Lokalizacja: Kraków

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Maeve »

Ech, moje kobiece wcielenie wydaje mi się znakomite do praktyk duchowych :) niezależnie od tego czy przeżywam mniejsze czy większe napięcia/cierpienia... żadne z nich nie wypełnia mojej każdej sekundy, nie powraca w snach, nie przywiązuje do siebie moich myśli. A propos napięć "biologicznych" które tu przypisywane są przede wszystkim kobietom... ostatnio, jako przyrodnika w końcu, zainteresowała mnie kwestia męskiego napięcia "erotycznego" - skłoniłam kilku zdrowych mężczyzn do zwierzeń i... oj, to jest dopiero biologiczne napięcie... ja bym tak żyć nie mogła w spokoju ;) Jak to myśli nakręca, zalepia - niby przyjemne, a wirtualna symulacja w mojej głowie... brrr, nieznośna sprawa ;) :mrgreen: Czułabym się jakby mi co jakiś czas przylatywało coś i brzęczalo koło ucha, tylko w umyśle.
Pamiętam jak ktos kiedyś napisał, że kobieta jest tą bardziej ziemską, biologiczną płcią, tą bardziej "zwierzęcą" wręcz, bo "co miesiąc jej ciało dobitnie o tym przypomina". Panom jednak przypomina ponoć częściej, codziennie...

Jeśli kiedyś wybuduję buddyjską świątynię to będą w niej mogli przebywać wszyscy - nawet kundle, wróble i muchy. Kiedyś chyba pisałam o przygodzie z muchą, która w momencie mojego olbrzymiego zachwytu jakimś głębokim zdaniem z książeczki o zen po prostu elegancko się na to zdanie wypróżniła :) Do dziś wierzę, że to był muszy bodhisattva. I mój pierwszy nauczyciel ;) Tak, że nie robię różnicy pomiędzy nauczycielami, czy ze względu na płeć czy na liczbę "wyznawców", słuchaczy.
this is where words fail
Awatar użytkownika
siristru
ex Moderator
Posty: 1121
Rejestracja: wt lut 14, 2006 23:10
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: siristru »

Maeve pisze:Panom jednak przypomina ponoć częściej, codziennie...
Łahahahah...Maeve, świetnie to ujęłaś - mogę potwierdzić twoje słowa.. cóż, wspominałem już na forum ale powtórzę: meżczyzna jest bardzo prosto zbudowany: jedna wajcha na wszystkie biegi :twisted:

Jednak dukkha będąca napięciem seksualnym jest wspólne dla kobiet i meżczyzn a jej nasilenie jest doprawdy zróżnicowane.
Jeśli kiedyś wybuduję buddyjską świątynię to będą w niej mogli przebywać wszyscy - nawet kundle, wróble i muchy. Kiedyś chyba pisałam o przygodzie z muchą, która w momencie mojego olbrzymiego zachwytu jakimś głębokim zdaniem z książeczki o zen po prostu elegancko się na to zdanie wypróżniła Smile Do dziś wierzę, że to był muszy bodhisattva. I mój pierwszy nauczyciel Wink Tak, że nie robię różnicy pomiędzy nauczycielami, czy ze względu na płeć czy na liczbę "wyznawców", słuchaczy.
Kiedy byłem po raz drugi w świątyni Buddhapadipa w Londynie (Wimbledon) - latem to było około 17.00. Na progu pod szklanymi drzwiami dżemał sobie... nietoperz. Kiedy poruszyłem drzwiami by wejśc do viharnu... netoperek poruszył sie by znaleźć sie pod krawędzią drzwi... nie wiem kim był, ale to było urocze :)
братство и јединство!
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

siristru pisze:Moi, przyjaciółko - w żaden sposób nie odbbieram tego za atak na ten pogląd. Raczej bardzo sobie cenię twoje wypowiedzi - cenię kobiety które mają siłę polemizować ze "światem mężczyzn".
Witaj, Siristru, miły druhu :)

Ha - Twoje słowa jednak zaniepokoiły mnie trochę. Gdyż wynika z nich, że ten sztuczny twór, zmierzający do dualistycznego podziału świata pt. "męskie/żeńskie" jest jednak nie tylko moją własną fantasmagorią, ale że ulegamy temu podziałowi wszyscy. Z jednej strony - to oczywiste: kobiety od zawsze rodziły dzieci, zaś mężczyźni polowali na mamuty ( teraz na toyoty, itp)...Z drugiej jednak strony - co, jeśli ten podział przesłoni uniwersalne przesłanie buddyjskich nauk, itd? Czy jesteśmy na tyle świadomi, uważni, mądrzy itd, by rozumieć w jaki sposób ów podział pojawia się i znika? I co jest poz nim?

PS:Tak sobie pomędrkowałam tu, ale czytając wypowiedzi Maeve i Twoje doszło do mnie jeszcze jedno: wszystko byłoby cudownie łatwe i idealnie piękne, gdyby nie to ROZMNAŻANIE :mrgreen: :wink:

Pozdrawiam.m
Awatar użytkownika
siristru
ex Moderator
Posty: 1121
Rejestracja: wt lut 14, 2006 23:10
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: siristru »

Moi, jeśli spojżymy na świat z szerokiej perspektywny okaże sie iż ta dualność jst jedynie lokalna - to co w jednej społeczności jest "męskie" w innej przystoi kobietom... tym samy okazuje sie iż "kobiece i meskie" to wytwory ludzkie a tym samym iz dualizm jest sztuczny - my widzimy dualizm a Tathagata miał Oko Przebudzonego - widział więcej.. a tym samym wiedział co mówi ;)
братство и јединство!
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

siristru pisze:a Tathagata miał Oko Przebudzonego - widział więcej.. a tym samym wiedział co mówi Wink
Wydaje mi się jednak,że kobiety, które mają Oko Przebudzonego nie piszą o większej ilości życiowego cierpienia u kobiet, bo zdają sobie sprawę z tego,że to nie do końca jest prawdą (tzn. to,że menstruacja,ciążą, poród, wychowanie dzieci=zwiększona dawka cierpienia)..W sumie to nie wiem, czemu gdzieś takie przekłamania powstały i że nawet,jak powiadasz Tathagata tak o tym pisał...naprawdę wydaje mi się to dziwne.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
siristru
ex Moderator
Posty: 1121
Rejestracja: wt lut 14, 2006 23:10
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: siristru »

moi pisze:Tathagata tak o tym pisał
Nie, Tathagata tego nie napisał.. tylko to dostrzegł i powiedział... nikt z nas nie potrafi stworzyć bilansu cierpienia danej istoty...
братство и јединство!
Awatar użytkownika
nayael
Posty: 479
Rejestracja: pn paź 30, 2006 19:33
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Kontakt:

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: nayael »

Ciekawa lektura w związku z wątkiem (po angielsku): Therigatha (Strofy Mniszek). Chwilami dosyć mocna :D
Orrick
Posty: 27
Rejestracja: czw paź 05, 2006 21:22
Tradycja: Vipassana

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Orrick »

Kilka pytań:
-Jaki dokładnie stosunek był Siakjamuniego do kobiet (wiele już czytałem, ale oczywiście nie we wszystko można wierzyć, ogólnie to streszcza się to w tym, że nie wyobrażał sobie on kobiet jako mniszek i w ogóle przestrzegał mnichów przed kontaktami z kobietami- obie kwestie można jakoś tam wytłumaczyć tym, żeby mnisi nie mieli pokus i żeby koncentrowali się na tym co ważne itd.) Ogólnie to Ananda w końcu przekonał Go do zmiany decyzji. Dlaczego Oświecony dopiero po czasie zdał sobie sprawę, że kobiety mają takie samo prawo dostąpić jego nauk?
-Jeśli się nie mylę, to Siakjamuni godząc się na powyższe, stwierdził, że mniszki będą miały kilka (nie pamiętam dokładnie) praw do przestrzegania? Dlaczego?
-Czy Siakjamuni wypowiedział kiedykolwiek te słowa:
„Buddyzm miał trwać 1000 lat, ale teraz, kiedy są mniszki, nie przetrwa nawet 500"?

Z góry dzięki za odpowiedzi.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: jw »

http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
Orrick
Posty: 27
Rejestracja: czw paź 05, 2006 21:22
Tradycja: Vipassana

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Orrick »

Ok, nie dotarłem do tych dzieł, które poleciłeś jw, ale doszukałem się kilku rzeczy, które w pełni odpowiedziały na moje pytania:
http://www.buddyzm.edu.pl/pytania/2003/141.html - heh, pytanie praktycznie identyczne, krótka zwięzła odpowiedź.
http://tiny.pl/r32j - zdecydowanie bardziej obszerne i zdecydowanie bardziej przekonywujące. Cieszę się, że został także przytoczony przykład Mistrza, który w sposób negatywny (heh, mało powiedziane) odnosi się do kobiet- duże ostrzeżenie, przed pokładaniem bezgranicznego zaufania (i to jeszcze współczesny ... ;/).

Bardzo się cieszę za ten tekst: http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=44

pozdrawiam :wink:
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

Orrick pisze:http://tiny.pl/r32j - zdecydowanie bardziej obszerne
Tak, ten artykuł jest chyba fragmentem jakiejś pracy naukowej - rzetelność i wiedza autora są doprawdy godne podziwu ( nb. czy ktoś wie, kto jest autorem, bo nie mogłam nigdzie odnaleźć?)

Padają tu np. takie słowa:
"Na zakończenie tej pracy przytoczę fragment recenzji książki Mirandy Shaw pióra polskiego badacza buddyzmu Jacka Sieradzana. Niechaj będzie to mój ukłon w kierunku tych o których pisałem powyżej: „Tantra opiera się na integracji dwóch energii (męskiej i żeńskiej) i żadna z nich nie jest z założenia gorsza. „Tantra Czandamaharoszany” mówi nawet : "Buddowie nakazują, że musisz służyć zachwycającej kobiecie, która Cię podtrzymuje. Mężczyzna, który łamie ten nakaz, jest głupi i nie osiągnie oświecenia."

Artykuł ten posiada tez obszerną bibliografie, którą pozwalam sobie tu przytoczyć, gdyż - ze względu na temat tego wątku- może być ona dla kogoś b. pomocna:

1.“A brief Biography of Jetsunma Ahhon Lhamo”- tara.org/Jetsunma.htm 2.Dalajlama „Moc Współczucia” – Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 1996
3.Damien Keown „Buddyzm – bardzo krótkie wprowadzenie” Wydawnictwo Prószyński i S-ka Warszawa 1997
4.“Discourses of the Ancient Nuns(Bhikkhuni- samyutta)” transl. Bhikkhu Bodhi, Buddhist Publication Society Sri Lanka 1997
5.Hanna Havnevik “The Life of Jetsun Lochen Rinpoche” w “Journal of Religious Culture(Journal für Religionskultur)” No. 27-11 (1999)- http://www.rz.uni-frankfurt.de/htdosc/F ... 27-11.html
6.Heng-Ching Shih “Chinese Bhiksunis in the Ch’an Tradition”- pages.hotbot.com/rel/wanderling/buddhism.htm (Internet)
7.Hsuan Hua “Sutra Dawnych Ślubowań Bodhisattwy Ksitigarbhy”, Wydawnictwo Atext, Gdańsk 1992
8.„Kobieta i Dakini” Kraków 1985 – na prawach rękopisu
9.„Mynsel” nr 6 (maj 1998)
10.„Mynsel” nr 8 (grudzień 1998) – Biuletyn Związku Buddyjskiego Tradycji Karma Kamtzang
11. „Nauka Buddy” Wydawnictwo “A” – Kraków 1999
12. „Nomos” (kwartalnik religioznawczy) nr 18/19 z 1997 roku Uniwersytet Jagielloński – Instytut Religioznawstwa, Zakład Wydawniczy “Nomos” Kraków 1997
13. Oldenberg Hermann „Życie, nauczanie i wspólnota Buddy”, Oficyna Literacka, Kraków 1994
14.Sławomir Pawłowski “Od Buddyzmu Chan do Szaolin Kung-Fu”- www.wudang.cis.com.pl/chan_13.html
15.Ven. Saddhatissa „ Życie Buddy” Karma Dargye Ling 1985 – na prawach rękopisu
16.Śantidewa „Przewodnik na ścieżce bodhisattwy” – Teksty buddyzmu indyjskiego – vol. 1, Kraków w roku Wodnej Owcy
17. „Tajemna Wyprawa Milarepy” – Tajemne Teksty Tybetańskie (vol. 16) , Yungdrung Publishing Kraków w roku Ziemnego Tygrysa (1998)
18.Tsultrim Allione „Kobiety mądrości. Tajemnicze życie Maczig Labdron i innych Tybetanek” Wydawnictwo “A” Kraków 1998
19. Tulku Thondup Rinpocze „Ukryte Nauki Tybetu”, Wydawnictwo Mandala, Warszawa 1998
20.„The Dakini Principle”- home.earthlink.net/~lhadon/dakini.htm (Internet)

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
jw
Senior User
Posty: 2151
Rejestracja: śr lip 30, 2003 22:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Tradycja Rogatego Buddy ;)
Kontakt:

Re: Tylko dla orlic, czyli o kobietach w buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: jw »

moi pisze: „Tantra Czandamaharoszany” mówi nawet : "Buddowie nakazują, że musisz służyć zachwycającej kobiecie, która Cię podtrzymuje. Mężczyzna, który łamie ten nakaz, jest głupi i nie osiągnie oświecenia."
Większy fragment tejże tantry:
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=834

Jeden rozdział ze wspomnianej książki Mirandy Shaw:
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=832

I krótko o żeńskiej zasadzie w buddyzmie tantrycznym:
http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=830
http://www.rogatybudda.pl
Wszystko, co napisałem powyżej wyraża wyłącznie moje prywatne opinie, chyba że zostało to WYRAŹNIE zaznaczone inaczej. Nikt nie musi się z nimi zgadzać.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”