Szkoła Zen Kwan Um

labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

Poprawaka....
Inka w KUSZ nie jest odpowiednikiem Inka w innych szkołach zen. "Mistrz zen" to ktoś kto dostał Przekaz Dharmy z pozwoleniem nauczania, jednak żadna "tytułologia" jego osoby nie istnieje i nadal jest tylko mnichem, czy "kapłanem" z nazwy. Jednak jeśli jednak dostanie funkcję nauczania w klasztorze lub światyni to będzie Senseiem, czyli po polsku nauczycielem. Gdy zajmie funkcję, w dużym klasztorze, nauczyciela odpowiedzialnego za cały departament lub zostanie opatem tego klasztoru to wtedy zyskuje tytuł Roshi. Może też być starym zasłużonym Senseiem i wtedy przez szacunek będzie nazywany właśnie Straszym...Szacownym Nauczycilem tzn. Roshi. Jak się orientuję podobna struktura do do funkcji jest w Korei, Iwanxxx wspomniał już o tym, że "Mistrz Zen" to zachodni wytwór, czy w tym wypdaku owoc pomysłu DSSN na strukturę nauczania.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

leszek wojas pisze:Czy mógłbyś podać jakieś źródła tej wiedzy?
Kobieca intuicja ;)
leszek wojas pisze:Czytałem wywiad na ten temat z DSSN-mem wiele lat temu i o ile pamiętam dotyczył kwestii tej jednej osoby - osoby odpowiedzialnej za linię przekazu. Tam padło pytanie który z mistrzów zen którzy dostali od ciebie przekaz będzie kolejnym patriarchą. Padła odpowiedź: oni wszyscy są następnym patriarchą. Czyli chodziło o to, że on nie będzie wyznaczał jednej osoby.
Nie przypominam sobie żeby chodziło o chronologię. Czy nie było tak, że Mang Gong ,,mianował" Ko Bonga swoim następcą właśnie tuż przed śmiercią?
To nie ten wywiad - ja pamiętam taki, gdzie omawiał to szczegółowo, ale nie mogę tego znaleźć, bo przebudowali kwanumzen.com i wyrzucili połowę. To była taka mowa, w której opowiadał o wielu rzeczach, które wprowadził i dlaczego.
leszek wojas pisze:Co do różnicy jakościowej. Wiemy jak jest w szkole Kwan Um. Otrzymanie Inka (przekazu na poziomie Inka) to nie jest to samo co zostanie mistrzem zen. To są oddzielne przekazy. Czy chcesz powiedzieć, że w Korei było inaczej? Że ktoś dostawał Inka a mistrzem zen stawał się dopiero wtedy kiedy miał uczniów? To czy wogóle przekaz Inka był do czegoś potrzebny? Jeśli ktoś miał uczniów bez przekazu to był mistrzem zen? Jak w takim razie rozumieć informację w biografii DSSN-ma, że po ceremoni przekazu od Ko Bonga w wieku 22 lat stał się najmłodszym mistrzem zen w Korei? No bo uczniów to wtedy on na pewno nie miał.
W Korei nie ma czegoś takiego jak dwa stopnie przekazu. DSSN mówił o tym tu - prawdopodobnie wprowadził dwa stopnie tak jak wszyscy inni w Ameryce. Te sformalizowane tytuły sensei i roshi to też wynalazek z Ameryki. Co więcej przekazy były prywatną sprawą - to DSSN postanowił je upublicznić na wzór czasów dynastii Tang, więc o tym kto jest z jakiej linii dowiadywano się np po śmierci zainteresowanych. Wiesz, że sam udzielił też co najmniej jednego przekazu "po staremu", czyli tajnego - Mu Shim Sunimowi.
labdryn pisze:W kontekście tych dwóch praktyk nikt nie rostrzyga, która forma jest "lepsza ", czy "gorsza".
To był żart :)
labdryn pisze:Tak z falenickich lasów, tzw zakulisowe (a może raczej zapłotkowe) historie przy dymku z papierosa
Właśnie tak to widzę :) Dodaję do tego, że DSSN często upraszczał różne rzeczy, a większość ludzi wtedy nie mówiła po angielsku.
labdryn pisze:Inka w KUSZ nie jest odpowiednikiem Inka w innych szkołach zen. "Mistrz zen" to ktoś kto dostał Przekaz Dharmy z pozwoleniem nauczania, jednak żadna "tytułologia" jego osoby nie istnieje i nadal jest tylko mnichem, czy "kapłanem" z nazwy. Jednak jeśli jednak dostanie funkcję nauczania w klasztorze lub światyni to będzie Senseiem, czyli po polsku nauczycielem. Gdy zajmie funkcję, w dużym klasztorze, nauczyciela odpowiedzialnego za cały departament lub zostanie opatem tego klasztoru to wtedy zyskuje tytuł Roshi. Może też być starym zasłużonym Senseiem i wtedy przez szacunek będzie nazywany właśnie Straszym...Szacownym Nauczycilem tzn. Roshi. Jak się orientuję podobna struktura do do funkcji jest w Korei, Iwanxxx wspomniał już o tym, że "Mistrz Zen" to zachodni wytwór, czy w tym wypdaku owoc pomysłu DSSN na strukturę nauczania.
Inka w KUSZ oznacza prawo do samodzielnego nauczania - "your practice is okay, teaching other people is possible (DSSN)". W większości szkół oznaczało, np w rinzai oznacza przekaz. W soto nie ma inka, jest shiho. Teraz co do tytułów to z tego, co się zorientowałem to w Azji są prawie wszędzie grzecznościowe. Sensei to tytuł nauczyciela, którego używa się do nauczycieli wszelkich, ale także np w stosunku do kierowców autobusów. W rzeczywistości rangi nauczycielskie nazywają się inaczej - jakieś tam kyoshi coś tam ;) Roshi to już ustaliliśmy... Nie jestem pewien, czy w rinzai roshi nie jest rzeczywiście nadawanym tytułem, ale w soto to na pewno nie. I z tego, co się orientuję masz rację, że w Korei jest podobnie. Jak się czyta biografie mnichów, to często nie ma nic o przekazach, tylko, że napierw był uczniem tego i tego, a potem w tym i tym momencie poprosili go o nauczanie w tym klasztorze, albo dali mu funkcje taką i taką. Wtedy stawał się znany jako mistrz seon.

Co do testamentu Sheng-yena, to kiedyś to czytałem. Właściwie z nauczania DSSN'a nigdy nie wynikało, że mistrz zen już coś zakończył. Sam praktykował do końca życia i mówił, że trening nigdy się nie kończy. wszyscy nauczyciele, których znam praktykują o wiele więcej niż ich uczniowie (tzn my ;) ) Zongmi ponad 1000 lat temu orzekł, że oświecenie ludzkich istot oznacza ukończenie stadium wiary, czyli 10 z 52 stopni oświecenia - jeszcze masa roboty do zrobienia ze względu na karmę, która nie znika w dosłownym sensie.

A jeszcze to:
labdryn pisze:jeślipytasz ogólnie to inni znai mi nauczyciele stosują podział na Bhumi
Z ciekawości - jacy nauczyciele? W klasycznym chan podział na bhumi raczej schodził na trzeci plan, bo nie pasował trochę do doktryny chan. Seongjeol Sunim np mówił, że bhumi to metaforyczny opis głębi medytacji. W pismach z dynastii Tang raczej nic o bhumi nie ma. Sheng-yen używał na ten przykład stopni oświecenie z Tiantai...

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

:fokus:
Stopnie oświecenia powędrowały tutaj.

Znalazłem:
活句 hwalgu, huójù - oznacza "żywe słowo"
A Chan term. Named in contradistinction to a 'dead phrase' 死句. A statement or response, usually made in the course of Chan encounter dialogue, which comes forth from genuine and spontaneous personal actualization, and is thus helpful in terms of leading others to self-realization. 〔汾陽無德禪師語錄 T 1992.47.595c24 〕 [cmuller]
參句 chamgu, sānjù - oznacza "badanie słowa", czyli hwadu.
A description of gong-an practice, wherein the meditator focuses exclusively on the head phrase 話頭 without any conceptualization. [O.B. Chun]
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: LordD »

iwanxxx pisze:Zongmi ponad 1000 lat temu orzekł, że oświecenie ludzkich istot oznacza ukończenie stadium wiary, czyli 10 z 52 stopni oświecenia - jeszcze masa roboty do zrobienia ze względu na karmę, która nie znika w dosłownym sensie.
Czyli oświecenie to jest coś jak leveling w grach RPG? :)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

LordD pisze:
iwanxxx pisze:Zongmi ponad 1000 lat temu orzekł, że oświecenie ludzkich istot oznacza ukończenie stadium wiary, czyli 10 z 52 stopni oświecenia - jeszcze masa roboty do zrobienia ze względu na karmę, która nie znika w dosłownym sensie.
Czyli oświecenie to jest coś jak leveling w grach RPG? :)
Tak, a punkty doświadczenia to wiesz jak się zdobywa ;)
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: amogh »

iwanxxx pisze:
LordD pisze:
iwanxxx pisze:Zongmi ponad 1000 lat temu orzekł, że oświecenie ludzkich istot oznacza ukończenie stadium wiary, czyli 10 z 52 stopni oświecenia - jeszcze masa roboty do zrobienia ze względu na karmę, która nie znika w dosłownym sensie.
Czyli oświecenie to jest coś jak leveling w grach RPG? :)
Tak, a punkty doświadczenia to wiesz jak się zdobywa ;)
A na Final Enlightenment to ile PDków u was trzeba ;)
labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

Z ciekawości - jacy nauczyciele? W klasycznym chan podział na bhumi raczej schodził na trzeci plan, bo nie pasował trochę do doktryny chan. Seongjeol Sunim np mówił, że bhumi to metaforyczny opis głębi medytacji. W pismach z dynastii Tang raczej nic o bhumi nie ma. Sheng-yen używał na ten przykład stopni oświecenie z Tiantai...
Ot dla przykładu Roshi Murakami, John Crook z lini Sheng Yena, Roshi Mumon Yamada a za nim jego spadkobierca Roshi Harada Shodo, Roshi Hogen Bays... i wielu innych, temat rzeka. Ven. Sengjeol z tego co pamietam wogóle mówił o "Jednym Oświeceniu", choć jak wspomniałeś dawał też nauczanie o Bhumi jako wglądzie medytacyjnym.
"Klasyczny chan" jak wielu utożsamia to ze "złotym okresem czan" epoki dynasti Tang, to dość umowna sytuacja. To jakim zen jest dziś w jego mnogości metod nauczania jest bardziej obrazem tego jak dalej rozwijała się ta szkolą, przyjmując, asymilując się z innymi tradycjami, moim zdanie nie tracąc nic z tego "klasycznego okresu" a jedynie wzbogacając swe "właściwe metody naucznia" (lub jak inaczej nazywane "zręczne środki") zgodnie z potrzebami adeptów.
Jeśli spojrzymy na szkołę Rinzai, koany, o których w znanym nam formacie nauki Linji, nie ma mowy. Z ciekawostek dodam, iż są nauczyciele Rinzai w Japoni, którzy nie stosują metody koanów...ale własnie maja styl Linji, rzadkość ale obecna.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: lwo »

iwanxxx pisze:Kobieca intuicja ;)
Zmieniasz płeć czy żona coś podpowiedziała? :)
iwanxxx pisze:W Korei nie ma czegoś takiego jak dwa stopnie przekazu. DSSN mówił o tym tu
Tu, jeśli chodzi o Koreę to w zasadzie mówi się tylko o tym, że tytuł Ch’ŏng Yong Sǔn - odpowiednika JPSN w szkole Kwan Um zaniknął w Korei. Natomiast jest wyraźnie powiedziane : ,,Inka also implies that many Dharma Heirs may be possible; whereas, Transmission means there is only one Zen Master in a particular lineage.” Tak więc wracając do mojego pytania, czy DSSN-im otrzymał od mistrza Ko Bonga Inka czy przekaz i w związku z tym czy był jedynym mistrzem Zen w linii?
labdryn pisze:Inka w KUSZ nie jest odpowiednikiem Inka w innych szkołach zen. "Mistrz zen" to ktoś kto dostał Przekaz Dharmy z pozwoleniem nauczania
W Kwan Um otrzymanie Inka daje prawo do samodzielnego nauczania jako JPSN ale to nie jest taki zakres swobody nauczania jak w przypadku mistrza zen.
iwanxxx pisze:Właściwie z nauczania DSSN'a nigdy nie wynikało, że mistrz zen już coś zakończył. Sam praktykował do końca życia i mówił, że trening nigdy się nie kończy.
Moim zdaniem są tu dwie kwestie. Po pierwsze kwestia ,,ukończenia drogi” czy też może lepiej by brzmiało: wyjaśnienia do końca drogi. Po drugie, jak to określił mistrz Lin Chi ,,nawet najostrzejszy miecz wymaga ciągłego ostrzenia” a więc utrzymywanie w codziennym życiu tego poziomu. Nie wiem czy mistrz zen by zostać mistrzem zen, musi ,,do końca wyjaśnić drogę”. Zapewne może być różnie. DSSN-im powiedział ,,osiągnąć oświecenie nie jest trudno, utrzymać oświecenie w swoim codziennym życiu jest bardzo trudno”. To wymaga właśnie ,,ciągłego ostrzenia”. :)
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: lwo »

iwanxxx pisze:
leszek wojas pisze:
iwanxxx pisze:Mang Gong przekazał Dharmę 25 osobom. Kyong Ho siedmiu.
To mam jeszcze jedno pytanie do Ciebie Piotrze. Czy pomiędzy tymi 25-cioma przekazami nie było zadnej różnicy ,,jakościowej"? Czy mistrz Mang Gong miał 25 uczniów którzy zostali mistrzami zen? I czy istniała wtedy taka ,,instytucja" jak główny spadkobierca linii - patriarcha?
Nie było żadnej różnicy jakościowej
Piotrze w podanym przez Ciebie linku DSSN-im mówi: ,,Inka and Transmission are different.". Jest wyraźny podział na Inka i przekaz (trnsmission). Więc wracając do mitrza Mang Gonga. Ile spośród tych 25 przekazów to było Inka a ile transmisji z takimi konsekwencjami o których mówi DSSN-im?
Inka to według mnie oznacza tylko otrzymanie potwierdzenia, ewentualnie z jakimiś dodatkowymi prawami do nauczania - tak właśnie jak w przypadku JPSN. Natomiast transmisja oznacza w myśl tego co mówił DSSN-im uczynienie kogoś swoim głównym spadkobiercą w danej linii przekazu.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

leszek wojas pisze:Piotrze w podanym przez Ciebie linku DSSN-im mówi: ,,Inka and Transmission are different.". Jest wyraźny podział na Inka i przekaz (trnsmission).
Ale DSSN tam mówi o tym, co on wprowadził w Kwan Um, a nie o tym, co było za czasów Man Gonga. A innym miejscu, w mowie, która zniknęła mówił o tej chronologii - więc jakościowo różnica była w tym sensie, że dawni mistrzowie powierzali jednemu uczniowi całokształt obowiązków związanych z rządzeniem klasztorem itd i ten był głównym spadkobiercą, i tego wpisywali na listę potem.

Pzdr
Piotr
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: lwo »

iwanxxx pisze:
leszek wojas pisze:Piotrze w podanym przez Ciebie linku DSSN-im mówi: ,,Inka and Transmission are different.". Jest wyraźny podział na Inka i przekaz (trnsmission).
Ale DSSN tam mówi o tym, co on wprowadził w Kwan Um, a nie o tym, co było za czasów Man Gonga. A innym miejscu, w mowie, która zniknęła mówił o tej chronologii - więc jakościowo różnica była w tym sensie, że dawni mistrzowie powierzali jednemu uczniowi całokształt obowiązków związanych z rządzeniem klasztorem itd i ten był głównym spadkobiercą, i tego wpisywali na listę potem.

Pzdr
Piotr
Witaj :) ,
nie Piotrze, w moim odczuciu mówił tam o tradycyjnym znaczeniu takich pojęć jak Inka i transmisja poczynając od VI Patriarchy.
Fragment: ,,Măzŭ Dàoyī received Transmission from Báizhàng in a large public ceremony. This is a famous Chán story. Prior to Transmission is what is known in Chán as “Inka,” which means a candidates Zen practice is clear and that it is possible for this candidate to teach Chán to others. Inka also implies that many Dharma Heirs may be possible; whereas, Transmission means there is only one Zen Master in a particular lineage. Inka and Transmission are different." nie dotyczy szkoły Kwan Um. W kontekście szkoły Kwan Um mówił o roli i pracy JPSN.
A zatem przekaz na poziomie Inka i przekaz na poziomie transmisji to są dwa różne przekazy, dwie różne jakości przekazu.
Moja dyskusja z Labdrynem (tak na marginesie to w moim odczuciu nie była sprzeczka tylko dość konstruktywna dyskusja :) ) nie dotyczyła tego która linia przekazu w Korei jest najlepsza tylko tego na jakim ,,poziomie" był to przekaz.
W biografii DSSN-ma na stronie Jogye Order jest dwukrotnie podana informacja o jego linii przekazu. Raz w abstrakcie: ,,Venerable Seungsahn received the dharma lineage from Seon Master Mangong" i następnie w tekście: ,,Master Seungsahn, at the age of 22 in 1949, inherited the Korean Seon lineage from masters Gyeongheo, Mangong, and Gobong who had restored the Korean Seon tradition.". Tak więc osoba czy też osoby piszące biografie mistrzów na stronie Jogye Order uznały widocznie tę informację za ważną.
Pytanie zasadnicze jest takie: na jakim poziomie były to przekazy? Czy przekazy w tej linii były tylko na poziomie Inka - to znaczy każdy z mistrzów dał kolejnemu tylko Inka czy tez były to przekazy na poziomie transmisji - czyli każdy z mistrzów uczynił następnego swoim bezpośrednim i głównym spadkobiercą dharmy? I nie ma znaczenia czy taki przekaz nazwiemy ,,patriarchalnym" czy też transmisją. To jest tylko kwestia używanej terminologii. Ważne jest co taki przekaz konkretnie oznaczał. Jaki był jego ,,poziom" i konsekwencje czy też wynikające z tego ,,uprawnienia" w zakresie nauczania.
Pozdrawiam :)
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Jeszcze jedna kwestia. Moim zdaniem, tak jak to rozumiem, osoba która otrzymała Inka (w tradycyjnym znaczeniu) od jakiegoś mistrza zen nie ma ,,prawa" twierdzić, że jest spadkobiercą dharmy w danej linii. Ma prawo powiedzieć, że ma potwierdzenie od jakiegoś mistrza czy też potwierdzenie w jakiejś linii przekazu. Dopiero otrzymanie transmisji do tego upoważnia. I teraz wszystko zaczyna się układać w pewną logiczną całość. DSSN-im zrezygnował z tradycyjnego rozumienia terminu ,,transmisja" które zakładało przekaz tylko jednej osobie - był tylko jeden główny mistrz (nauczyciel) w linii przekazu na rzecz wielu niezależnych mistrzów zen w tej samej linii. Tak rozumiem jego odpowiedź na pytanie: który z mistrzów zen którzy otrzymali od ciebie przekaz jest kolejnym patriarchą - oni wszyscy są kolejnym patriarchą. Natomiast to o czym Ty pisałeś Piotrze ,,że dawni mistrzowie powierzali jednemu uczniowi całokształt obowiązków związanych z rządzeniem klasztorem itd i ten był głównym spadkobiercą" to jest trochę inna kwestia. Jeśli dany mistrz rezydował w jakiejś świątyni to otrzymanie od niego transmisji wiązało się też z tym, że kolejny patriarcha w linii stawał się też kolejnym rezydentem w tej świątynii. I być może bywało też tak, że taki przekaz odbywał się niejako ,,z automatu" a nie na podstawie kryteriów merytorycznych. Na przykład główny mnich czy też najstarszy uczeń stawał się kolejnym patrirchą. W przypadku VI Patriarchy właśnie tak nie było - zadecydowały kryteria merytoryczne.
Wracając do linii przekazu DSSN-ma, to moim zdaniem była to właśnie linia transmisji od mistrza Kyong Ho do DSSN-ma.
labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

Jak wcześniej pisałem Leszku Inka to pełny ostateczny przekaz Dharmy w innych tradycjach zen, i oznacza to, że ktoś ma takie same "umocowania" jak np. Bon Shim. Z histori przekazów zen nie wiadomo nic o takim rozgraniczeniu o jakim piszesz. Choć z punktu funkcji pełnionej w danej szkole, klasztorze zdażało się, nawet wciąż tak bywa, że ktoś naucza bo ma takie umocowania ze strony swego mistrza, ale nadal nie ma przekazu. Jedynie jego mistrz uznaje, że czas już by "szkolił" się w nauczaniu lub też jest to konieczny dla dlaszej jego praktyki etap. Zaznaczyłem wcześniej, iż patrzenie na całą tradycję zen przez pryzmat słów DSSN nie ma potwierdzenia, bo jak zaznaczył Iwanxxx Seung Sahn pewne aspekty "upraszczał" dla łatwiejszego zrozumienia...a być może uważał , iż nie śa tak ważne dla istoty praktyki. Ale skoro tak bardzo opierasz się na jego słowach.... to jak było z Gobongiem, ich spotkanie itd...? Albo w którym roku DSSN został mnichem, i czy po 10 dniach poszedł na 100 odoosobnienie?
Awatar użytkownika
Jasz
Posty: 21
Rejestracja: śr lis 03, 2010 19:11
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen
Lokalizacja: Poznań

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: Jasz »

myślenie, myślenie, myślenie!
garscryzu
Posty: 146
Rejestracja: czw sty 27, 2011 00:45
Tradycja: buddyzm

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: garscryzu »

Tak myślenie myślenie.... ale obydwaj mają racje .W całej historii zen jest ciągle ten sam problem nauczanie i kwalifikacje nauczycieli . Podobno są dwa rodzaje nauczycieli buddyjskich jedni uczą ,,natychmiastowego oświecenia ,, a drudzy czystości przekazu, poprawności zasad współżycia we wspólnocie buddyjskiej itd. uważają że pozytywna karma ma wielkie znaczenie i nie akceptują ,,szalonych,, zachowań . Tak samo ich uczniowie przejmują od swych nauczycieli sposób rozumienia . Często dlatego jedni drugich krytykują i podważają kompetencje swoich poprzedników .Uniwersalnym nauczycielem był MOIM ZDANIEM tylko BUDDA.Budda umierając nie zostawił następcy tylko DHARMĘ .Niestety ludzie kochają struktury i organizacje .Co chwile ktoś kto uzyskał (lub nie) wgląd w swoją naturę tworzy swoją szkołę dodając kolejne pomieszanie do istniejących.Robi to niekoniecznie ze złych pobudek,po prostu wydaje mu się że, komuś pomoże w ten sposób. Należący do tej pierwszej grupy mają problem w znalezieniu następców , organizacja im się nie rozwija ale zawsze możesz liczyć na rozmowę i atmosfera jest extra, a u tych drugich wszystko jest dopięte na 100% obojętnie ile przyjedzie osób na session ,ale trzeba lat żeby ,,zasłużyć,, na rozmowe z mistrzem. Pozdrawiam przepraszam za powtórkę ale w poprzednim część tekstu mi się zgubiła :zawstydzony:
Cokolwiek mi przynoszą, natychmiast to rozbijam.Jeśli mają to w rękach,rozbijam to w ich rękach,jeśli pochodzi to z ich ust,rozbijam to właśnie tam,jeśli z ich oczu,rozbijam to w oczach.Do tej pory nikt nie przyszedł sam. LIN-CHI
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
garscryzu pisze: przepraszam za powtórkę ale w poprzednim część tekstu mi się zgubiła :zawstydzony:
To proszę, po prostu edytuj swą wypowiedź - zawsze masz na to godzinę czasu :) Poprzednią ślę w niebyt.

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: lwo »

labdryn pisze:Jak wcześniej pisałem Leszku Inka to pełny ostateczny przekaz Dharmy w innych tradycjach zen ... patrzenie na całą tradycję zen przez pryzmat słów DSSN nie ma potwierdzenia
Nie chodziło o całą tradycję zen. Inka i transmisja bywają różnie rozumiane. Nawet w Wikipedii można przeczytać: ,,Dharma transmission is sometimes juxtaposed with the term inka, though such a combination of terms can be misleading and cause confusion when not applied to the proper tradition."
To co cytowałem za DSSN-em dotyczyło tradycyjnego podejścia w chińskim chan. ,,Prior to Transmission is what is known in Chán as “Inka,” which means a candidates Zen practice is clear and that it is possible for this candidate to teach Chán to others.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

leszek wojas pisze:To co cytowałem za DSSN-em dotyczyło tradycyjnego podejścia w chińskim chan. ,,Prior to Transmission is what is known in Chán as “Inka,” which means a candidates Zen practice is clear and that it is possible for this candidate to teach Chán to others.
No właśnie - nic to nam nie mówi o tym jakie zwyczaje zaprowadził Kyongho po tym jak odbudował linię seon. Nic też nie wskazuje na to, aby wyróżniał jakiś główny przekaz. Do tego nie jestem pewien, czy w tradycyjnym podejściu chan było tak, jak DSSN mówi.

Pzdr
Piotr
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: lwo »

iwanxxx pisze:No właśnie - nic to nam nie mówi o tym jakie zwyczaje zaprowadził Kyongho po tym jak odbudował linię seon. Nic też nie wskazuje na to, aby wyróżniał jakiś główny przekaz.
iwanxxx pisze:W Korei nie ma czegoś takiego jak dwa stopnie przekazu.
Witaj :) ,
Piotrze tutaj dyskusja dotyczyła w zasadzie linii przekazu DSSN-ma a inne tematy pojawiły się w sposób poboczny. Otóż, moim zdaniem wystarczy przeczytać biografię DSSN-ma w ,,Strzepując popiół na Buddę" czy w ,,The Whole World is a Single Flower" by dostrzec dwa stopnie przekazu. W biografii DSSN-ma w ,,The Whole World is a Single Flower" są takie fragmenty:
,,On January 15, the sesion was over and Soen-sa left to see Ko Bong. On the way to Seul, he had interviews with Zen Master Keum Bong and Zen Master Keum Oh. Both gave him inga, the seal of validation of a Zen student's great awakening."
,,On January 25, 1949, Soen-sa recived from Ko Bong the Transmission of Dharma, thus becoming the Seventy-Eighth Patriarch in this line of succesion. It was the only Transmission that Ko Bong ever gave."
Podobna informacja jest tu.
DSSN-im nie jest z linii Keum Bong-a ani Keum Oh-a gdyż dostał od nich Inka. Jest z linii Ko Bonga i jego poprzedników gdyż dostał od niego Transmisję.
Co do mistrza Kyong Ho. Nie mogę sobie przypomnieć gdzie był fragment dotyczący przekazu udzielonemu Ko Bongowi przez Mang Gonga. Czytałem to parę razy. Może Ty Piotrze pamiętasz gdzie to jest? Tam jest taki opis, że Mang Gong wezwał Ko Bonga niedługo przed swoją śmiercią i powiedział mu ,,teraz pozostawiam w twoich rękach zbawienie tych wszystkich czujących istot" i następnie przekazał mu księgi (czy też sutry?) które otrzymał od swojego mistrza Kyong Ho. Tak jak to rozumiem był to przekaz jednorazowy - na zasadzie przekazania miski i szaty w linii patriarchów tej linii przekazu.
Pozdrawiam
labdryn
konto zablokowane
Posty: 136
Rejestracja: pt lip 09, 2010 05:41
Tradycja: Mahajana

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: labdryn »

ak jak to rozumiem był to przekaz jednorazowy - na zasadzie przekazania miski i szaty w linii patriarchów tej linii przekazu.
:super:
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Mam pytanie odnośnie śpiewów specjalnych w Kwan Um: kim jest postać "Hwa um song dżung", do której kieruje się śpiewy w osobnej, zatytułowanej właśnie tak pieśni? Bądź co oznaczają te słowa?

Wiem, że Kwan se um bosal to Avalokiteśwara, Amita bul to Amitaba budda, Sogamuni bul to Siakjamuni, zaś Dżi Dżang Bosal to Ksitigarbha.
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Bhikku pisze:Mam pytanie odnośnie śpiewów specjalnych w Kwan Um: kim jest postać "Hwa um song dżung", do której kieruje się śpiewy w osobnej, zatytułowanej właśnie tak pieśni? Bądź co oznaczają te słowa?
Te słowa oznaczają 華嚴聖衆, czyli "święte zgromadzenie Sutry Avatamsaki". Hwaeom = Avatamsaka. Chodzi o całą publiczność obecną podczas wygłaszania tej sutry - w praktyce o listę istot wymienionych w znanym wyłącznie w Korei skrócie sutry, który nazywa się "Yakchangae". Istoty te są strażnikami Dharmy - ochraniają sanghę i po koreańsku mówi się na nie popularnie shinjung - czyli "zgromadzenie duchów".

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Dziękuję za odpowiedź.

Mam jeszcze jedno pytanie, dotyczące śpiewania Namu Amita bul: czy praktycy w szkole Kwan Um "muszą" wyrzec się (i czy takowa postawa jest "legitymizowana" przez Amitabę), konsekwencji śpiewania Namu Amita bul, tj. odrodzenia się w Czystej Krainie? W haśle o Amitabie na wikipedii wyczytałem bowiem takie coś:
Wyznawcy zen mają do niego taki sam stosunek jak do wszystkich innych buddów; oddają mu cześć pokłonami, ale nie oczekują pomocy.
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Na polskiej wikipedii jest masa bzdur. Obecność praktyki Czystej Krainy w szkołach zen w Chinach i Korei to bardzo złożony temat. Zobacz tutaj.
Awatar użytkownika
takanobu
Posty: 90
Rejestracja: sob sie 14, 2010 18:47
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soto-Zen

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: takanobu »

iwanxxx pisze:Na polskiej wikipedii jest masa bzdur. Obecność praktyki Czystej Krainy w szkołach zen w Chinach i Korei to bardzo złożony temat. Zobacz tutaj.
To jednak możemy szukać (oczekiwać) pomocy od Amitaby ai takie pytanko jeszcze czym dla Ciebie jest karma
Lotos rośnie w mule i nie unika nieprzyjemnych zapachów a jednak nadal rozsiewa swój aromat
Wielkistach
Posty: 3
Rejestracja: wt mar 08, 2016 14:10
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Brak

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: Wielkistach »

Dlaczego w szkole kwan um tak dużą wagę przykłada sie do śpiewów? Jest to pełnoprawna praktyka? Jaki jest sens śpiewania tekstów po koreański których sie nie rozumie? Czy w innych szkołach tez tyle sie śpiewa?
Awatar użytkownika
Diamentum
Posty: 1026
Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
Płeć: kobieta
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: Diamentum »

Witaj Wielkistachu,
Wprowadzenie do medytacji śpiewu Mistrza Zen Seung Sahn:
Medytacja śpiewu oznacza utrzymywanie nieporuszonego umysłu i postrzeganie dźwięku własnego głosu. Postrzeganie swego głosu oznacza postrzeganie swego prawdziwego ja, prawdziwej natury. Wtedy Ty i ten dźwięk jesteście jednością, co oznacza, że Ty i cały wszechświat jesteście nierozdzielni. W ten sposób postrzeganie naszej prawdziwej natury oznacza postrzeganie uniwersalnej substancji.
Kiedy regularnie śpiewamy, wzrasta siła naszego centrum. Kiedy mamy mocne centrum, możemy panować nad naszymi uczuciami, uwarunkowaniami i sytuacją.
W naszych ośrodkach zen ludzie razem mieszkają i wspólnie praktykują. Na początku każdy przybywa z mocnymi opiniami i silnymi upodobaniami i niechęciami. Dla wielu osób medytacja śpiewu wcale nie jest prosta. Pojawia się wiele myśli, niejasności, przyzwyczajeń i upodobań, wiele sprzecznych uczuć. Jednak kiedy wykonujemy medytację śpiewu poprawnie, wtedy postrzegamy dźwięk naszego głosu, a także inne głosy wokół nas i nasz umysł staje się jasny. W czystym umyśle nie ma upodobań i niechęci, tylko dźwięk głosu. Ostatecznie uczymy się, że medytacja śpiewu nie jest po to, by przynieść nam osobistą przyjemność czy dobre samopoczucie, ale po to żeby uczynić nasz kierunek jasnym. Naszym kierunkiem jest stać się czystym i osiągnąć oświecenie po to, by uratować wszystkie istoty od cierpienia.
Tak więc kiedy śpiewasz, postrzegaj dźwięk swojego głosu: Ty i wszechświat już staliście się jednym, cierpienie znika, pojawia się prawdziwe szczęście. Nazywamy to nirwaną. Jeżeli trwasz w stanie nirwany, twój umysł jest przejrzysty jak przestrzeń. Przejrzysty jak przestrzeń to znaczy czysty jak lustro. Pojawia się czerwień, jest czerwień. Pojawia się biel, jest biel. Ktoś jest szczęśliwy, ja jestem szczęśliwy. Ktoś jest smutny, ja jestem smutny. Ktoś jest głodny, daj mu jeść. Nazwą tego jest wielka miłość, wielkie współczucie, wielka droga bodhisattwy. Oznacza to także wielką mądrość. To właśnie jest medytacja śpiewu, zen śpiewu.
Postrzeganie dźwięku oznacza, że wszystko co słyszysz jest uniwersalnym dźwiękiem: śpiew ptaków, odgłos burzy, szczekanie psów – wszystko to jest uniwersalnym dźwiękiem. Jeżeli nie masz umysłu, wszystko będzie postrzegane właśnie takim, jakie jest. Dlatego, jeżeli śpiewasz bez umysłu, twój śpiew także jest uniwersalnym dźwiękiem.
Jeśli masz „ja”, wtedy to jest „mój” dźwięk. Ale kiedy utrzymujesz umysł przejrzysty jak przestrzeń, wtedy czasem nawet szczekanie psa albo dźwięk samochodowego klaksonu spowoduje oświecenie. Bo w tym momencie ty i dźwięk stajecie się jednym. Kiedy ty i dźwięk stajecie się jednym, wtedy nie słyszysz dźwięku, wtedy stajesz się dźwiękiem.
Pewien sławny mistrz zen usłyszał tylko pianie koguta i osiągnął oświecenie. Inny mistrz zen zamiatał podwórze i kamień pchnięty miotłą uderzył głośno o kawałek bambusa – ten dźwięk wywołał oświecenie. On i dźwięk stali się jednym. Kwestia postrzegania dźwięku w praktyce zen jest naprawdę bardzo prosta. Każdy dźwięk może przynieść oświecenie. To, co istotne, to postrzegać dźwięk i stać się z nim jednym, bez separacji, bez tworzenia „ja” i „dźwięk”.
W momencie rzeczywistego postrzegania nie ma myśli, nie ma oddzielenia, jest tylko postrzeganie dźwięku. To bardzo istotny punkt nauczania. Tak więc podczas śpiewu postrzegaj Twój własny głos i głosy innych, po prostu postrzegaj dźwięk dzwonu czy moktaka i odetnij całe myślenie. Wtedy twój umysł mądrości będzie wzrastał, osiągniesz oświecenie i uratujesz wszystkie istoty.
Czy to jest wystarczające wyjaśnienie? W innych szkołach, wiem że również się śpiewa i jest to często połączone z mantrą, lecz czy podejście do śpiewów jest podobne do tego jakie mamy w KU tego nie wiem.

Pozdrawiam.

PS. Zasłyszane: podobno DSSNim chciał z medytacji śpiewów zrobić główną praktykę, a nawet zrezygnować z medytacji siedzącej na rzecz śpiewów. Niewątpliwie łączy się to z Jego własnymi doświadczeniami. Pokazuje to nam jak bardzo ta praktyka jest ważna i pożyteczna.
Wielkistach
Posty: 3
Rejestracja: wt mar 08, 2016 14:10
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Brak

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: Wielkistach »

Dziękuję za odpowiedź. No dobrze, a co jeśli chodzi o język śpiewów? Dlaczego większość jest po koreańsku, nie po polsku? Skoro ma to wynikać z tego, że w praktyce śpiewów chodzi o postrzeganie dźwięku itd. i znaczenie treści samego tekstu nie ma większego znaczenia, to czy nie lepiej przez 30 minut wydawać z siebie jedną sylabę, głoskę, dźwięk? Albo śpiewać do-re-mi-fa-so-la?
Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Diamentum
Posty: 1026
Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
Płeć: kobieta
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Warszawa

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: Diamentum »

Witaj.
Wielkistach pisze:Dziękuję za odpowiedź. No dobrze, a co jeśli chodzi o język śpiewów? Dlaczego większość jest po koreańsku, nie po polsku?
Bo Kwan Um ma korzenie w koreańskim zen.
Wielkistach pisze:Skoro ma to wynikać z tego, że w praktyce śpiewów chodzi o postrzeganie dźwięku itd. i znaczenie treści samego tekstu nie ma większego znaczenia, to czy nie lepiej przez 30 minut wydawać z siebie jedną sylabę, głoskę, dźwięk? Albo śpiewać do-re-mi-fa-so-la?
Spróbuj :) Jeżeli uważasz, że to jest lepsze. Jak sam zauważyłeś bez większego znaczenia jest co, a ważne jest jak. Można śpiewać koreańskie sutry, można śpiewać pieśni kościelne albo do-re-mi przy goleniu - przy czym przy tym ostatnim trzeba uważać by się nie zaciąć :)

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
GatoNegro
Posty: 503
Rejestracja: śr lis 24, 2010 19:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: GatoNegro »

Czolem Wielkistachu :)
Na wstepie przpraszam za brak polskich znakow, odpisuje na Twoj post bedac w trasie a w aucie nie posiadam polskiej klawiatury.

W ksiazce Mistrza Zen Seung Sahna pt. "Strzepujac popiol na Budde" na stronie 63 jest poruszony temat "Dlaczego spiewamy?" Pozwol ze przepisze go dla Ciebie.

"Pewnego niedielnego wieczoru, po mowie Dharmy w Miedzynarodowym Osrodku Zen w Nowym Jorku, pewien uczen zapytal Seung Sahn Soen Sa Nima:
- Dlaczego spiewacie? Czy nie wystarczy siedzenie zen?
Soen Sa powiedzial:
- To bardzo wazna sprawa. Tu, w osrodku zen, klaniamy sie razem, spiewamy razem, jemy razem, siedzimy razem i robimy razem jeszcze wiele innych rzeczy. Dlaczego razem praktykujemy? Kazdy ma inna karme. Dlatego wszyscy ludzie maja rozne sytuacje, rozne uwarunkowania i rozne opinie. Ktos jest mnichem, ktos inny uczniem, ktos inny pracuje w fabryce. Ktos zawsze utrzymuje czysty umysl, ktos inny jest czesto niespokojny i niezadowolony. Ktos lubi ruch wyzwolenia kobiet, ktos inny - nie. Lecz kazdy mysli: "Moja opinia jest wlasciwa!" Nawet mistrzowie zen sa tacy. Dziesieciu mistrzow zen bedzie mialo dziesiec sposobow nauczania i kazdy bedzie myslal, ze jego metoda jest lepsza. Amerykanie maja amerykanskie poglady, ludzie Wschodu maja wschodnie poglady. Rozne poglady powoduja rozne dzialania, ktore tworza rozna karme. Dlatego jesli trzymasz sie usilnie swoich pogladow, trudno jestkontrolowac twoja karme i twoje zycie bedzie trudne. Gdy utrzymujesz swoje bledne poglady, utrzymuje sie takze twoja zla karma, jednak w naszym osrodku zen mieszkamy razem, praktykujemy razem i wszyscy przestrzegamy regol swiatyni. Przychodza do nas ludzie z bardzo mocnymi upodobaniami i niecheciami, ale stopniowo je odcinaja. Wszyscy wspolnie klaniamy sie 108 razy o 5:30 rano, wszyscy razem siedzimy, wszyscy razem jemy, wszyscy razem pracujemy. Czasem nie masz ochoty robic poklonow lecz jest to regula swiatyni, wiec klaniasz sie. Byywa, ze nie masz ochoty spiewac, lecz spiewasz. Czasem jestes zmeczony i chcesz spac, ale wiesz, ze jesli nie przyjdziesz na siedzenie, inni beda zastanawiac sie nad powodem dlaczego - wiec przychodzisz siedziec. Kiedy jemy, jemy zgodnie z rytualem, w czterech miskach, po zjedzeniu, myjemy miski herbata przy pomocy wskazujacego palca. Poczatkowo ten sposob jedzenia nikomu sie nie podobal. Pewna osoba z Osrodka Zen w Cambridge, przyszla do mnie bardzo przygnebiona. "Nie moge zniesc tego sposobu jedzienia! Herbata jest pelna brudow! Nie mooge pic! Powiedzialem do niej: Czy znasz Sutre Serca?
"Tak". "Czyz nie mowi ona, ze rzeczy nie sa brudne, ani czyste? "
"Tak". "A wiec dlaczego nie mozesz wypic herbaty?" "Bo jest ohydna!"
(smiech zebranych). "Dlaczego jest ohydna? Te okruchy pochodz z pozywienia, ktore juz zjadles. Jesli myslisz, ze herbata jest brudna, to jest brudna. Jezeli myslisz ze jest czysta, to jest czysta". "Masz racje. Bede pil ta herbate." (smiech)
Tak wiec zyjemy razem i dzialamy raem. Wspolne dzialanie oznacza odciecie wlasnych opinii, wlasnych uwarunkowan i wlasnej sytuacji. Stajemy sie wowoczas czystym umyslem. Powracamy do stanu czystej kartki. Wtedy pojawiaja sie nasze prawdziwe opinie, nasze prawdziwe uwarunkowania i nasza prawdziwa sytuacja. Kiedy klaniamy sie razem, spiewamy razem i jemy razem, nasze umysly staja sie jednym umyslem. To tak, jak na morzu. Kiedy przychodzi wiatr, powstaje wiele fal. Kiedy wiatr slabnie, fale sie zmniejszaja. Kiedy wiatr ustanie, woda staje sie jak lustro, wktorym wszystko sie odbija: gory, drzewa, obloki. Nasz umysl jest taki sam. Kiedy mamy wiele pragnien i wiele opinii, jest w nim wiele duzych fal. Jednak po siedzeniu zen i wspolnym dzialaniu przez pewien czas, nasze opinie i pragnienia znikna. Fale staja sie coraz mniejsze i mniejsze. A potem nasz umysl jest jak czyste lustro i wszystko, co widzimy, slyszymy, smakujemy, wachamy, dotykamy czy myslimy jest prawda. Wowczaslatwo jest zrozumiec umysly innych ludzi. Ich umyslu odbijaja sie w naszym umysle.
Dlatego spiewanie jest bardzo wazne. Z poczatku nie bedziesz go rozumial. Lecz gdy bedziesz spiewal regularnie, zrozumiesz. "Ach, spiewanie - to wspaniale uczucie!" Tak samo jest z klanianiem sie 108 razy. Poczatkowo ludzie tego nie lubia. Dlaczego sie klaniamy? Nie klaniamy sie Buddzie. Klaniamy sie sami sobie. Male "ja" klania sie duzemu "ja". Wowczas znika male "ja", pojawia sie zas wielkie "ja". To prawdziwe klanianie sie. Dlatego praktykuj razem z nami. Wkrotce zrozumiesz.
Uczen poklonil sie i powiedzial: - Dziekuje ci bardzo".



Pozdrawiam.
GN
Kwan Seum Bosal
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Diamentum pisze:Witaj.
Wielkistach pisze:Dziękuję za odpowiedź. No dobrze, a co jeśli chodzi o język śpiewów? Dlaczego większość jest po koreańsku, nie po polsku?
Bo Kwan Um ma korzenie w koreańskim zen.
Dyskusja na temat tłumaczenia śpiewów została zarzucona w Kwan Um wieki temu z tego powodu, że jesteśmy międzynarodowa sangą. Na kyolche w Falenicy są Niemcy, Hiszpanie, Żydzi i wiele innych narodowości. Dzięki tym śpiewom mamy wspólną bazę. Chińczyk z Malezji może prowadzić kyolche w Falenicy dla grupy Polaków, Czechów i Katalończyków.

Powód jest więc bardzo prozaiczny.

Nawiasem mówiąc, to nie jest po koreańsku tylko w "liturgicznym" buddyjskim chińskim w wariancie koreańskim. Koreańczyk też tego nie rozumie bez tłumaczenia. Chińczyk z resztą też nie, bo to buddyjski chiński sprzed 1000 lat. Wszyscy zatem muszą najpierw to studiować i nie jest to dla nikogo język, w którym mówią.
Wielkistach
Posty: 3
Rejestracja: wt mar 08, 2016 14:10
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Brak

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: Wielkistach »

Bardzo wam dziękuję, wasze posty rozjaśniły mi sprawę :namaste: Spróbuję śpiewać na najbliższej praktyce, chociaż kompletnie nie"ogarniam" większości melodii :89:
Pzdr
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Szkoła Zen Kwan Um

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj
Wielkistach pisze:(...)Spróbuję śpiewać na najbliższej praktyce, chociaż kompletnie nie"ogarniam" większości melodii :89:
ogarniesz, zmęczysz się i ogarniesz - znaczy, proponuję: skup się wtedy /że się tak wymądrzę/ na hara, a nie na tym co w głowie i gardle.... i wtedy ogarniesz.

pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”