GreenTea pisze:Wiecie, to jest naprawdę koszmar, właśnie wróciłam z marketu, te żywe ryby ludzie pakują w foliówki, kładą na wózki i wożą po sklepie, a one się strasznie męczą. Ja oczywiście zamiast skupić się na sensownych zakupach, biegałam za nimi i powtarzałam mantry.
Nie tak dawno temu pracowałem w markecie jako kasjer, również w święta. Zostało mi coś z tamtego okresu. Pewność w praktyce, poczucie sensu tego co robię, wzrosło - a jest to między innymi powtarzanie mantr i ochranianie życia - np. muchy z mieszkania wypuszczam, albo pozwalam im pomieszkać jak jest zima - i różne inne takie - co do mantr są mantry todrol, wprowadzające na ścieżkę poprzez kontakt zmysłowy
(ok: czyt. przez zmysły
). No i jeszcze coś mi zostało... poczucie humoru.
Gdzieś dwa miesiące temu byłem w sklepie gdzie kasjerkę zdenerwował klient i powiedziałem do niej: 'Niech się pani nie denerwuje. Święta przyjdą, karpia pani zabije i od razu poczuje się pani lepiej.' W sumie to nie pierwszy raz powiedziałem to do kogoś i zawsze reakcja jest taka sama - wszystko puszcza i adresat się śmieje, trafia to do wszystkich, chociaż pewnie i tak karpia potem zjadają.
Niebo nie jest niebieskie, kolor z powodu atmosfery ziemskiej, z Księżyca nie ma koloru niebieskiego.
'a a ha sha sa ma
Heaven holds a place for those who pray
When all are one and one is all To be a rock and not to roll