A co to?booker pisze:(...) Giana Sisters.
Pozdrawiam
kunzang
Moderator: iwanxxx
A co to?booker pisze:(...) Giana Sisters.
No, co moge zyskac dzieki jego powaznemu traktowaniuabgal pisze:czego?macadamia pisze:zeby sie dowiedziec?abgal pisze: Nie chcę byc złośliwy, ale skoro nie widzisz, to po co się odezwałaś?
:roll:macadamia pisze:No i zas... to samo? co innego? Ojojoj! Oczywiscie ze to samo! Oczywiscie ze co innego!
Smieszy mnie taki "czarno-bialy" swiat. Ludzie! Przeciez tego sie w ogole nie da porownac! Lepiej zajmijcie sie swoja praktyka.
Tu, pełna zgodamacadamia pisze:Wiec jesli ktos uwaza, ze sa jakies podobienstwa lub roznice, to niech to przedstawi, ale moze jeszcze przedstawi argumentacje - po co to robi?
Dziękujęmacadamia pisze:A wiec prosze: (...)
macadamia pisze:Po pierwsze, (...)
Nie będzie: ''Po drugie'' ? :roll:macadamia pisze:To tyle ze strony mojego komentarza.
Nie... jedno wystarczy. Dosc jest dosadne (tak sadze)kunzang pisze:Nie będzie: ''Po drugie'' ?
http://klasyka.gery.pl/staregry-plikir-1136.htmkunzang pisze:Witam
A co to?booker pisze:(...) Giana Sisters.
Oczywiscie nie chodzilo o cel - ale o przywiazywanie się do poglądów.Po pierwsze, taka slyszalam kiedys przypowiesc Buddy o tym, jak slepcy porownywali slonia z roznych stron. Jeden, ktory trafil na trabe twierdzil, ze slon jest dlugi, drugi, ktory trafil na ucho - ze slon jest cienki itd. To oczywiscie chodzilo o cel.A wiec oczywiscie, posrednie cele poszczegolnych sciezek sa rozne, ostateczny cel jest ZAWSZE taki sam, bo wynika to z jego ostatecznosci.
Moj nauczyciel mowil, ze to chodzilo o cel. Ale widac sa rozne interpretacje.booker pisze:Oczywiscie nie chodzilo o cel - ale o przywiazywanie się do poglądów.
O głębokie przywiązywanie się do poglądów, nawet.
Skoro o celu mowa... Na jakiej podstawie jesteś pewna, że to ten sam słoń?macadamia pisze:Po pierwsze, taka slyszalam kiedys przypowiesc Buddy o tym, jak slepcy porownywali slonia z roznych stron. Jeden, ktory trafil na trabe twierdzil, ze slon jest dlugi, drugi, ktory trafil na ucho - ze slon jest cienki itd. To oczywiscie chodzilo o cel.
Intuicjakunzang pisze:Witam
Skoro o celu mowa... Na jakiej podstawie jesteś pewna, że to ten sam słoń?macadamia pisze:Po pierwsze, taka slyszalam kiedys przypowiesc Buddy o tym, jak slepcy porownywali slonia z roznych stron. Jeden, ktory trafil na trabe twierdzil, ze slon jest dlugi, drugi, ktory trafil na ucho - ze slon jest cienki itd. To oczywiscie chodzilo o cel.
Pozdrawiam
kunzang
Jeżeli to nie jest zbyt intymne - czy mogę poprosić o godność Twego nauczyciela ?macadamia pisze:Moj nauczyciel mowil
Jeżeli mnie pytasz to mają tyle, jak podążanie daną drogą ( w tym wypadku dwoma, bo rozmawiamy o buddyjskiej i hinduskiej jodze) i wówczas naprawdę "dotykasz" a nawet i smakujesz, bo zbierasz owoce obu ścieżek.macadamia pisze:A co maja poglady z bezposrednim doswiadczeniem (dotykiem)???
To jest zbyt intymne.booker pisze: Jeżeli to nie jest zbyt intymne - czy mogę poprosić o godność Twego nauczyciela ?
Tak samo jak ty tutaj imaginujesz, tak samo mozna sobie imaginowac na temat tej imaginacji. Gdybys znal okreslone przypadki zamiast teorii - inaczej bys to moze widzial.booker pisze: Jeżeli mnie pytasz to mają tyle, jak podążanie daną drogą ( w tym wypadku dwoma, bo rozmawiamy o buddyjskiej i hinduskiej jodze) i wówczas naprawdę "dotykasz" a nawet i smakujesz, bo zbierasz owoce obu ścieżek.
A drugi wyimaginowany przypadek to taki, że podąża się jedną z nich a na temat drugiej wie się tyle, co się przeczyta i wymyśli [na ten temat]. Wtedy zamiast owoców smakuje się kartki papieru z farbą poukładaną w literki tekstów.
Nie wiemmacadamia pisze:Wiesz o czym pisze...?
A kto pyta?macadamia pisze:Zastanow sie, czy odpowiadasz mi jako czlowiek, czy jako buddysta. Czy jestes w stanie zrozumiec mnie (czlowieka), czy musisz "tlumaczyc" sobie mnie na buddyjskie rozumienie.
To ma byc usprawiedliwienie? A co stoi na przeszkodzie, aby zdjac te okulary?Sykstoos pisze: Tak to już jest że każdy z nas ma swoje "okulary" przez które patrzy na świat.
Wada wzroku.macadamia pisze:To ma byc usprawiedliwienie? A co stoi na przeszkodzie, aby zdjac te okulary?
A czy to nie te okulary powoduja wade wzroku?kunzang pisze:Wada wzroku.
Możliwe. Co nie znaczy, że jest to regułą.macadamia pisze:A czy to nie te okulary powoduja wade wzroku?
Jesli tak sie twierdzi, to nie da sie szansy swojemu wzrokowi na samonaprawe. Na zawsze bedzie sie juz uwiazanym do okularow i w przypadku ich zgubienia zostanie sie calkowitym slepcem. Uwazam, ze wzrok sam sie zregeneruje, jesli bedzie sie cierpliwym i pozostawi sie go w spokoju.kunzang pisze:Bywa, że dzięki okularom zaczynamy postrzegać właściwie.
Niekoniecznie. Trochę przerysowane będzie to, co napiszę, ale...macadamia pisze:Jesli tak sie twierdzi, to nie da sie szansy swojemu wzrokowi na samonaprawe.
Niekoniecznie. Okulary mogą nam pokazać, że świat nie wygląda jak przez mgłę, że jest ostry, pełen wyraźnych kolorów, półtonów... nawet jeżeli zgubimy okulary to, już wiemy jak świat wygląda. A będąc tego świadomymi, założymy nowe okulary.macadamia pisze:Na zawsze bedzie sie juz uwiazanym do okularow i w przypadku ich zgubienia zostanie sie calkowitym slepcem.
Ów pogląd, to są właśnie okulary. Okulary, że się coś samo zrobi, gdy pozostawi się to w spokoju. Cóż... możliwe. Są okulary, przez które gdy się patrzy - wszystko jest możliwe.macadamia pisze:Uwazam, ze wzrok sam sie zregeneruje, jesli bedzie sie cierpliwym i pozostawi sie go w spokoju.
Oj... strasznie uprosciles! Sprowadziles buddyzm do etyki - a przeciez niekrzywdzenie jest wartoscia ogolnoludzka, nie potrzeba do tego miec zadnych okularow, chociaz, jak sie ma - to tez skutkuje. Mozna wychowywac dziecko zupelnie bez wtlaczania mu jakiejkolwiek ideologii a jedynie na zasadzie "nie rob drugiemu co Tobie nie mile", albo jeszcze lepiej: "posluchaj swojego serca zanim cokolwiek uczynisz" - to ostatnie to jest wyostrzanie wzroku bez zadnych szkiel. I chyba najmniej znieksztalcony obraz daje, oczywiscie jesli sie jest w tym szczerym.kunzang pisze:Niekoniecznie. Trochę przerysowane będzie to, co napiszę, ale...
Oto ludożerca z nowej gwinei staje się buddystą. Przestaje zabijać i spożywać w ramach rytuału mięso istot ludzkich. Ma na nosie okulary buddyzm.
Cos w tym jest... To troche jak metoda dzogczen - najpierw wglad, a pozniej stabilizacja. Jesli chodzi rzeczywiscie o doswiadczenie - to zgadzam sie w 100%, ale jesli chodzi o poglady - osobiscie sadze, ze takie, czy siakie - nie ma to znaczenia. Byle byly nieszkodliwe.kunzang pisze:Niekoniecznie. Okulary mogą nam pokazać, że świat nie wygląda jak przez mgłę, że jest ostry, pełen wyraźnych kolorów, półtonów... nawet jeżeli zgubimy okulary to, już wiemy jak świat wygląda. A będąc tego świadomymi, założymy nowe okulary.
Owszem, mozliwe. Zatem okularami jest przyjmowanie tego co jest z pokora i czynienie z tego sciezki bez oczekiwan i pragnien... OK. - To ja wybieram takie okularykunzang pisze:Ów pogląd, to są właśnie okulary. Okulary, że się coś samo zrobi, gdy pozostawi się to w spokoju. Cóż... możliwe. Są okulary, przez które gdy się patrzy - wszystko jest możliwe.
I wtedy, jeżeli ściągniesz majtki przez głowę, to znaczy, że jesteś wolnym człowiekiemkunzang pisze:Są okulary, przez które gdy się patrzy - wszystko jest możliwe.
Podobno jest to mozliwe... jak przgnija w kroku :? bleee.booker pisze: I wtedy, jeżeli ściągniesz majtki przez głowę, to znaczy, że jesteś wolnym człowiekiem
Myślę iż miałem dziś udany obiad.macadamia pisze:Podobno jest to mozliwe... jak przgnija w kroku :? bleee.booker pisze: I wtedy, jeżeli ściągniesz majtki przez głowę, to znaczy, że jesteś wolnym człowiekiem
Trzymam Cię za słowo.macadamia pisze:Zatem okularami jest przyjmowanie tego co jest z pokora i czynienie z tego sciezki bez oczekiwan i pragnien... OK. - To ja wybieram takie okulary
Tylko, że to co hindusi nazywają atmanem, buddyści nazywają umysłem buddy czy dharmakają. Jaźń inaczej definiowana jest w hinduzimie, a inaczej w buddyzmie, więc zrównywanie tych pojęć mija się z celem. Jaźń postrzegana w hinduizmie przypomina buddyjską bezjaźniowośćCo do metod - może zewnętrznie się zbliżają, ale wewnętrznie zupełnie rozbiegają.
Temat o Atma (atmanie) jest kluczowy. W buddyzmie nie ma nauk o atmanie, są tylko nauki o anatmanie i anatta, precyzyjniej atma jest klasyfikowany jako złudzenie.
Jaźń postrzegana jest w buddyzmie jako skupisko - jest zlożona i nie istnieje wiecznie.
Zgodnie z zasadą iż wszysko to co jest złożone podlega rozpadowi.
Tak więc nie powinno się opierać umysłu na czymkolwiek.
Ależ pustka jest tym samym co hinduski Absolut i podobnych negacji używa się na jego określenie Poza tym jedną z cech pustki jest przejrzystość (jeśli dobrze pamiętam termin), a więc świadomość"Jeden we wszystkim, wszystko w Jednym" też występuje w buddyzmie ale nie jest to koniec nauk. Napewno jest to koniec konceptualizowania.
Czasami tutaj tą naukę przyrównuje się do doktryny zawartej w Sutrze Serca, gdzie powiedziano "forma jest pustką, pustka jest forma" jednak ona pustka nie jest tym samym co jogiczny kosmos, czy Bóg. Jak dalej czytamy w Sutrze Serca w pustce nie ma oka,ucha...umysłu, wymiaru umysłowego, nie ma wiedzy, nie ma cierpienia i drogi do końca cierpienia. W pustce nie ma też boskiej Jaźni, nie ma też czytej Świadomości i nie ma też Prawdy - więc te sprawy nie są zbieżne.
W zasadzie przekroczenie tego, rozpoczyna rozwój wolny od intelektualizowania, którą czasami określa się jako "ścieżkę wszystkich Buddów".
To proponuję zapoznanie się jeszcze z hinduską tantrą i filozofią śiwaizmu kaszmirskiego.W sumie na tym się kończą nauki, które można objąć intelektem, ale nie praktyka buddyjska w ogóle
Czasami odnoszę wrażenie, że tam gdzie kończy się nauka jogi wed, tam rozpoczyna się nauka Buddy.
Nie do końca tak jest Praktyka jogi nie tyle prowadzi do odcięcia od bodźców zewnętrznych tylko do uwolnienia się od przywiązania do tychże bodźców. Zacznij praktykować np. hatha jogę to zobaczysz jak zwiększy się Twoja wrażliwość świata i zmysłów zamiast robić z joginów niepełnosprawnych pogrążonych we własnym wnętrzu:)miglance pisze:Z punktu widzenia psychologii to sa mierzalne roznice w efektach obu praktyk. Praktyka yoga powadzi od odciecia sie od bodzcow zewnetrznych - czlowiek jest skupiony na wewnetrznym doswiadczeniu i nie docieraja do niego sygnaly ze swiata zewnetrznego. Praktyki buddyjskie: zazen, vipassana, mahamudra prowadza do przeciwnego osiagniecia - czlowiek jest o wiele bardziej wrazliwy na bodzce zenwetrzne niz normalnie.
Ale sam budda niejako robił takie porówania krytykując wedantę i szukając nowej drogiA tak serio - ja nie wymyslilam tematu porownywania tych dwoch wielkich religii (sic!). Wiec jesli ktos uwaza, ze sa jakies podobienstwa lub roznice, to niech to przedstawi, ale moze jeszcze przedstawi argumentacje - po co to robi? Jaki sens ma taka analiza i jakie sa jej motywy.
Ale to chyba świadczy na korzyść joginów (jak rozumiem hinduskich), ich umysł jest w samadhi nieporuszony co nie oznacza że zmysły mają przytępioneW Yodze wystepuja fale alfa zwiazane z relaksacja oraz fale beta zwiazane z intensywnym mysleniem, koncentracja psychiczna. Fale alfa u joginow w samadhi sa stale i nie zmieniaja sie pod wplywem bodzcow. W przypadku zen tez wystepuja fale alfa, ktore z czasem zmieniaja swoja amplitude, a potem wystepuja fale theta podobne do tych ktore towarzysza wczesnej fazie snu. Jednak dzieje sie to przy otwartych oczach. U praktykujacych zen fale alfa zmieniaja sie pod wplywem bodzca.
Ciekawa refleksjaSiwy Jogin pisze:Ale to chyba świadczy na korzyść joginów (jak rozumiem hinduskich), ich umysł jest w samadhi nieporuszony co nie oznacza że zmysły mają przytępione
Natomiast zenkowie widać mają umysł rozproszony, wytrącony zewnętrznymi zjawiskami
To szybkie i bardzo uogólniające stwierdzenie. Według mni sprawa wygląda tak:Tylko, że to co hindusi nazywają atmanem, buddyści nazywają umysłem buddy czy dharmakają
i jeszcze jednen cytat:Pojmowanie natury buddy jako trwałego, istniejącego wiecznie rzeczywistego obiektu, rozumianego jako dngos po1, może prowadzić do postrzegania jej jako czegoś w rodzaju hinduskiego atmana. Buddyści jednak zawsze starali się podkreślać, że w ich doktrynie nie ma miejsca na wiarę w atmana.2 III Karmapa mówi więc:
„Nie jest to jak atman u Tirthików3, gdyż (to pojęcie) wiąże umysł, a (natura buddy) go nie wiąże”4.
Thrangu Rinpocze dodatkowo wyjaśnia to następująco: z ideą „ja”, czy też „atmana” wiąże się koncepcja, że „ja” lub „atman” wykonuje jakieś aktywności, że posiada jakąś wiedzę. W ten sposób pojawia się koncepcja trzech – tego, kto wie, wiedzy, oraz przedmiotu, na którego temat ma się wiedzę, lub tego, kto działa, działania i przedmiotu aktywności. Tego typu pogląd jest sztucznym wytworem pomieszanego umysłu. 5. Khenpo Cultrim odpowiadając na podobny zarzut mówi, że „doskonałe ja” o którym mówią sutry i siastry tathagatagarbhy nie może być rozumiane w kategoriach atmana, jako coś stałego, jednostkowego i niezależnego6. „Doskonałe ja” to nazwa stanu spokoju, wolnego od wszelkich konceptualnych wytworów. Zwraca też uwagę na kolejność, w jakiej przekazywane są nauki o naturze buddy7 : Są one wykładane w „Trzecim Obrocie Kołem Dharmy”, zgodnie z etapami stopniowego wprowadzania w coraz trudniejszą do zrozumienia materię. W Drugim Obrocie 8 Budda nauczał o braku „ja” i pustce wszelkich uwarunkowanych zjawisk, a dopiero potem przekazywał nauki Trzeciego Obrotu. Z kolei aby przyjąć nauki Buddy, muszą być nieomylne w trzech typach analizy, tzn. analizowane na trzy sposoby muszą być prawdziwe:
Po pierwsze – nauki Buddy o rzeczach postrzeganych bezpośrednio, nie mogą pozostawać w sprzeczności z bezpośrednim prawomocnym poznaniem za pomocą świadomości zmysłowych.
Po drugie nauki o czymś, co nie jest postrzegane bezpośrednio, muszą być zgodne z rozumową analizą .
Po trzecie zaś, nauki o zjawiskach, które nie mogą być poznane nawet poprzez rozumowanie, nie mogą pozostawać w sprzeczności z naukami wyłożonymi wcześniej
Dlatego też objaśnienia Buddy o pierwotnej mądrości dharmadhatu nie mogą być w żaden sposób porównywane z naukami innych nie buddyjskich tradycji o istnieniu „prawdziwego ja”.]
o atmanie z Upaniszad za Filozofią Indyjską: s.393 tII „Tylko on jeden jest. Jest niepodzielny, gdyż jeśliby istniały w nim części, to byłaby mnogość. Nie może być różnic i podziałów w bycie, gdyż to, co jest różne od bytu jest niebytem, a niebytu nie ma. Byt jest identyczny z myślą, bo gdyby nim nie był, nie mógłby być bezwględnie jeden”. W doktrynie buddyjskiej z pewnością nie ma miejsca na takie rozumienie atmana. Nawet Dolpopa , używajacy często określenia „atman” zamiennie z określeniem „natura buddy” z pewnością nie określił by go w ten sposób.
ale sny nie są objawienieniami poza może szczególnymi snami a i w jodze przecież zachodzą wglądy (a wg badań fale theta nie wystąpiły u badanych) więc fale theta są dla mnie wątpliwym argumentem na ocenę urzeczywistnienia adepta danej szkołysosnowiczanin pisze:nie do konca.
fale theta towarzyszą też głębokim stanom objawień,
w snach są tak często jak w normalnym zyciu czyli rzadko.
A możesz mi wyjaśnić dlaczego jedno pojęcie wiąże umysł, a drugie nie? Bo wg. mnie każde pojęcie wiąże umysł, a i tak najważniejsze jest wyjście poza pojęcia czyli wgląd uzyskany w medytacji, a taki jest również cel jogi hinduistycznej.III Karmapa mówi więc:
„Nie jest to jak atman u Tirthików3, gdyż (to pojęcie) wiąże umysł, a (natura buddy) go nie wiąże”4.
To tylko jeden z opisów. W buddyzmie tybetańskim także istnieją poglądy różniące się nieco od siebie, a często nawet sprzeczne ze sobą, a mimo to urzeczywistnienie mistrzów poszczególnych szkół nie jest kwestionowane. Pogląd jest jedynie pojazdem, mniej lub bardziej trafionym opisem Rzeczywistości.o atmanie z Upaniszad za Filozofią Indyjską: s.393 tII „Tylko on jeden jest. Jest niepodzielny, gdyż jeśliby istniały w nim części, to byłaby mnogość. Nie może być różnic i podziałów w bycie, gdyż to, co jest różne od bytu jest niebytem, a niebytu nie ma. Byt jest identyczny z myślą, bo gdyby nim nie był, nie mógłby być bezwględnie jeden”. W doktrynie buddyjskiej z pewnością nie ma miejsca na takie rozumienie atmana. Nawet Dolpopa , używajacy często określenia „atman” zamiennie z określeniem „natura buddy” z pewnością nie określił by go w ten sposób.
Nie wiem. Może trafił na jałowy okres w religijności Indii? Rozbudowany rytuał wedyjski zarezerwowany dla braminów, joga dostępna elitom...sosnowiczanin pisze:to na czym polegałą rewolucja Buddy ?
a moze nie dokonał żadnej rewolucji ?
Może XVII Karmapowie będą pamiętać o co im chodziło? Nie znam na tyle Upaniszad więc nie potrafię podać innych cytatów, bardziej znana mi jest doktryna Śaiwasiddhanty. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na to, że najważniejszy tutaj wydaje się być ideał tożsamości atmana z Brahmanem czy jaźni z Śiwą (pojmowanymi jako Najwyższa Zasada). To czy atman ma charakter substancjalności czy nie jest rzeczą drugorzędną. Z pewnością jest wieczny tak jak Natura Buddy.miluszka pisze:O wyjaśnienia trzeba by zapytać III Karmapę. Ja moge jedynie pogdybać, że według niego zapewne idea atmana jest ideą czyli poglądem a natura buddy nią nie jest. ( Tak jak według Nagardżuny pustka rozumiana właściwie nie może być poglądem)
Odnośnie opisów atmana proszę cię o inne przykłady. Tylko proszę o cytaty z Upaniszad, bo głosiciele adwajtawedanty a zwłaszcza jej prekursor Gaudapada był pod zdecydowanym wpływem idei tathagatagarbhy. Przez wielu był nazywany kryptobuddystą, więc jego wykładnia atmana rzeczywiście jest zbliżona do opisu natury buddy według sutr III obrotu. ( Co mi zresztą nie przeszkadza, a nawet bardzo się podoba).
Bo tak zwykle przedstawainy jest w literaturze hagiograficznej założyciel nowej religii, tzn. spotyka na swej drodze samych pseudomistyków (których zresztą jest multum w każdej religiii).sosnowiczanin pisze:a czym się zajmowali jogini których budda spotkał na swej drodze ?
czy mieli słuszny pogląd czy nie ?
dlaczego oni mantrowali, cudowali, a on po prostu siedział ?
to jest istota nie-działania.
ascezą, koncentracją.sosnowiczanin pisze:a czym się zajmowali jogini których budda spotkał na swej drodze ?
Nie.czy mieli słuszny pogląd czy nie ?
Doktrynę nie-działania w tamtym czasie promował założyciel dżainizmu.dlaczego oni mantrowali, cudowali, a on po prostu siedział ?
to jest istota nie-działania.