Biologiczna przyczyna szczęścia

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

Jak się ma poziom monoaminooksydazy, trójglicerydów, magnezu, hormonów, zaburzenia tarczycy itp. do wewnętrznego poczucia szczęścia ?

Czy waszym zdaniem żyją osoby skazane na ogromne poczucie nieszczęścia z tego powodu ?

Może cały chemiczny wpływ został wymyślony żeby ludzie mogli usprawiedliwić swoją nieudolność życiowo-emocjonalną ?

Dyskusja z cyklu behawioryzm vs psychoanaliza ;)
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: LordD »

Nawet nasz sposób odżywiania się ma wpływ na stan naszego umysłu. Mamy więc wpływ na nasz organizm, właśnie poprzez jedzenie, które wpływa na nasz mózg - to co się tam dzieje jest ważne. My mamy wpływ na naszą biochemię i biochemia ma wpływ na nas. Mamy wpływ nie tylko poprzez jedzenie. Nie jesteśmy swoim ciałem, ale jesteśmy z nim zintegrowani, co nie znaczy, że jesteśmy przez nie zupełnie zdeterminowani - możemy na nie wpływać, możemy je "przekraczać".
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

Dperesja moze powstać w wyniku zaburzeń wydzielania serotoniny lub zbyt dużego wydzielania kortyzonu, czyli hormonu stresu, który niszczy serotoninę. To są bilogiczne podstawy. Niektórych ludzi nie da się leczyć inaczej, niż poprzez psychotropy nowej generacji, jak np. prozac. Niedawne badania nad prozakiem wykazaly, że być może niedługo lekarze będą aplikować go w małych dawkach do codziennego użytku profilaktycznie. Ciągły stres jakiemu jesteśmy poddawani, zmiany cywilizacyjne, złe jedzenie, brak odpoczynku itp. powoduje, że układ hormnalny nie działa tak jak powinien. Więc prozac jedzony jak aspirynka wydaje się niektórym ludziom dobrym rozwiazaniem, żeby organizm wrócił do równowagi.

Jak mawiał Woody Alen, "dopóki nie zacząłem jeść prozacu, to nie wiedziałem, że mam depresję" ;)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

LordD, Intraneus - dobrze powiedziane :)

Moim zdaniem wszelkie zaburzenia związane z tymi substancjami chemicznymi mózgu i układu nerwowego należą do kategorii najbardziej subtelnych i złożonych aspektów ludzkiego funkcjonowania.

Przyszły mi tylko na myśl dwa dość "hardcorowe" pytania ;)

- jak zachowuje sie oświecony z uszkodzoną chemia mózgu ?
- jaka karma może powodować u niektórych ludzi takie zaburzenia ?


ps. Intraneus, teraz tak spojrzałem - kortyzon czy kortyzol ? ;)
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
looker pisze:- jak zachowuje sie oświecony z uszkodzoną chemia mózgu ?
Chodzi Tobie o kogoś, kto permanentnie spoczywa w stanie buddy, tylko chemia mu szwankuje?

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

kunzang pisze:Chodzi Tobie o kogoś, kto permanentnie spoczywa w stanie buddy, tylko chemia mu szwankuje?
Dokładnie.

Czy to przypadkiem nie Ken Wilber mówił o oświeconym z nerwicą ? :D
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
Awatar użytkownika
Intraneus
ex Moderator
Posty: 3671
Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
Tradycja: Youngdrung Bon
Lokalizacja: Pless/Silesia

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Intraneus »

looker pisze:- jaka karma może powodować u niektórych ludzi takie zaburzenia ?
Niektorym wystarczy poprostu zycie. Juz samo to dobija ich tak bardzo, ze po chwili umysl zaczyna sie psuc ;)

looker pisze:ps. Intraneus, teraz tak spojrzałem - kortyzon czy kortyzol ?
Kortyzol :)
Kortyzon to lek.
pomylka :)
Radical Polish Buddhism
Awatar użytkownika
miglance
Posty: 387
Rejestracja: wt sie 08, 2006 00:46
Tradycja: brak

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: miglance »

Prozac nie jest taki cudowny jak sie czasem wydaje. Zazywany ot tak sobie powoduje zobojetnienie na zycie. Cala ta propaganda chemii wydaje mi sie tylko spamem koncernow farmaceutycznych. Nasz organizm dazy do rownowagi. Jesli nie moze jej osiagnac to trzeba sie zastanowic nad swoim zyciem. Jesli depresja staje sie choroba spoleczna to znaczy, ze nasz system jest chory i nie farmakologia, a socjologia tu jest potrzebna. Czasem mam wrazenie, ze ludziom mazy sie lek na swiat - tabletka, ktora sprawi, ze swiat stanie sie prosty.

Podobno w krajach 3 swiata ludzie sa szczesliwsi. Rozne badania pokazuja, ze ludzi z depresjami nerwicami itp w krajach Czarnej Afryki, Ameryki Lacinskiej i biednej czesci Azji jest znacznie mniej niz w krajach Hight - Tech. Skrajnym przykladem jest Japonia gdzie ostatnio powolano ministerstwo do walki z samobojstwami. :shock: To jest jakas przeslanka do refleksji, czy spoleczenstwo konsumpcyjne samo nie pograza sie w stanie letargu.

Wizja przyszlosci wydaje mi sie niezbyt ciekawa. Rozne dziwne instytucje coraz bardziej nas kontroluja. Z jednej strony technika, ktora nas zaczyna trzymac na wiecznym podsluchu i podgladzie. Z drugiej strony coraz lepsze metody psychomanipulacji, ktore sa stosowane juz niemale wszedzie. Do tego dochodzi trend powszechnego stosowania psychofarmacuetykow, ktore ograniczaja nasza wole i sprawiaja, ze jestemy podatni na sugestie. Stajemy sie spoleczenstwem grzybow. Wcielniem utopijnego koszmaru.

Keep smiling za jedyne 5 zl plus vat. :?
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

Ojj miglance, ja był bym bardzo ostrożny z tą tęsknotą za radosnym pierwotnym światem.
miglance pisze:Podobno w krajach 3 swiata ludzie sa szczesliwsi.
Zwłaszcza w Sierra Leone ;)
miglance pisze:Rozne badania pokazuja, ze ludzi z depresjami nerwicami itp w krajach Czarnej Afryki, Ameryki Lacinskiej i biednej czesci Azji jest znacznie mniej niz w krajach Hight - Tech.
W Afryce jest problem żeby ludzie mieli chociaż co zjeść raczej nie przeznacza się zbyt dużo środków na badania samopoczucia. Poza tym porównaj sobie długość życia i zaludnienie w obu regionach.
miglance pisze:Skrajnym przykladem jest Japonia gdzie ostatnio powolano ministerstwo do walki z samobojstwami.
To raczej świadczy o tym że ktoś podjął właściwą inicjatywę w dobrze rozwiniętym społeczeństwie.
miglance pisze:To jest jakas przeslanka do refleksji, czy spoleczenstwo konsumpcyjne samo nie pograza sie w stanie letargu.
Dla mnie to trochę nadmierny pesymizm i czarnowidztwo tak jak i reszta wypowiedzi.
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
Kilgore Trout
Posty: 374
Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
Lokalizacja: Zima

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Kilgore Trout »

looker pisze:ostrożny z tą tęsknotą za radosnym pierwotnym światem
Ja bylbym ostrozny z byciem ostroznym :)

Jest taka hmm koncepcja "archaic revival". Podobno sekretnym marzeniem ludzkosci jest wlasnie odwrocic sie i cofnac do raju sprzed tysiecy lat ktorego pamiec nosimy gdzies w sobie. Stad tatuaze, kolczyki, caly ten neoprymitywizm, abstrakcjonizm and so on. Takze gleboko w podswiadomosci pragniemy powrotu do zyjacego w zgodzie z natura plemienia :)

Jakby kto chcial to mozna poogladac tu:
http://tnij.org/aat2

I poczytac tu:
http://tnij.org/aat2

(Po angielsku niestety, wybaczcie... a osobiscie uwielbiam sluchac tego nagrania)
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.


Issa
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

Kilgore Trout pisze:Takze gleboko w podswiadomosci pragniemy powrotu do zyjacego w zgodzie z natura plemienia n
To chyba jest mit wykreowany przez hollywoodzkie filmy przygodowe. Sztuczny obraz ludzi pierwotnych którzy sobie siedzieli większość dnia na zielonej trawce, mężczyźni przeżywali niesamowite przygody na polowaniach i wyprawach, a wieczorami wszyscy radośnie spotykali się przy plemiennym ognisku, razem śpiewali a potem kopulowali zgodnie z naturą (i tutaj ta melodia by pasowała z filmu Ace Ventura) ;)

Łatwo można do takiego wniosku dojść jak się siedzi pod krawatem w nieklimatyzowanym biurowcu-mrówkowcu czekając na opinie szefa. ;)
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
Kilgore Trout
Posty: 374
Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
Lokalizacja: Zima

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Kilgore Trout »

looker pisze:To chyba jest mit wykreowany przez hollywoodzkie filmy przygodowe. Sztuczny obraz ludzi pierwotnych którzy sobie siedzieli większość dnia na zielonej trawce, mężczyźni przeżywali niesamowite przygody na polowaniach i wyprawach, a wieczorami wszyscy radośnie spotykali się przy plemiennym ognisku, razem śpiewali a potem kopulowali zgodnie z naturą (i tutaj ta melodia by pasowała z filmu Ace Ventura)
Nie da sie ukryc ze trawa byla zielona, polowac bylo trzeba, wyprawy sie urzadzalo, ogniska palilo, spiewalo przy nich tez zapewne ale "kopulowanie w zgodzie z natura" wyglada mi juz podejrzanie :) Wiec o co chodzi? :D

Jedyny hollywoodzki film o takich plemieniach jaki widzialem to "Apocalypto" :D
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.


Issa
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

Kilgore Trout pisze:Wiec o co chodzi?
O to ze tak naprawdę ludzie się dawniej non stop mordowali o jedzenie, średnia długość życia wynosiła ok. 30 lat, i nie było internetu ;)
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
Awatar użytkownika
miglance
Posty: 387
Rejestracja: wt sie 08, 2006 00:46
Tradycja: brak

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: miglance »

looker pisze: [
W Afryce jest problem żeby ludzie mieli chociaż co zjeść raczej nie przeznacza się zbyt dużo środków na badania samopoczucia. Poza tym porównaj sobie długość życia i zaludnienie w obu regionach.
Wizje umierajacej Afryki sa przesadzone. Ludzie widocznie maja inne zmartwienia, byc moze latwiejsze do nazwania. Konkretyzacja problemu powoduje ze latwiej jest nam go jakos zaakcptowac.

Oczywistym jest ze smiertelnosc kiedys byla wieksza itp Dzis zyjemy wygodniej itp Jednak problemy zostaly. Teraz jednak sa bardziej mgliste. To za subiektywnie jest bardziej dreczace.
looker pisze:
To raczej świadczy o tym że ktoś podjął właściwą inicjatywę w dobrze rozwiniętym społeczeństwie.
Japonia jest krajem z najwieksza na swiecie liczba samobojstw.
Kilgore Trout
Posty: 374
Rejestracja: ndz kwie 09, 2006 21:16
Lokalizacja: Zima

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Kilgore Trout »

looker pisze:O to ze tak naprawdę ludzie się dawniej non stop mordowali o jedzenie, średnia długość życia wynosiła ok. 30 lat, i nie było internetu
Teraz sie ciagle zabijaja za papierki takie, a od internetu uzalezniaja i siedza przy nim nieszczesliwi. Nie liczy sie tez dlugosc zycia a jakosc :)
Japonia jest krajem z najwieksza na swiecie liczba samobojstw.
Gdzie indziej tez nie jest dobrze:
http://www.cbsnews.com/stories/2007/09/ ... 9837.shtml

(po angielsku, przepraszam, art jest o drastycznie wzrastajacej liczbie samobojstw wsrod mlodych dziewczyn)
Nigdy nie zapominaj:
Chodzimy nad piekłem
Oglądając kwiaty.


Issa
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

miglance pisze:Japonia jest krajem z najwieksza na swiecie liczba samobojstw.
Mówisz o ilości czy o procencie ?

Japonia-

127.215.000 mieszkańców na obszarze 377.750 km(2)


np. Polska-

38.623.000 mieszkańców na obszarze 312.685 km(2)



Teraz pytanie gdzie będzie rażąco większa ilość samobójstw ?
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: abgal »

Awatar użytkownika
miglance
Posty: 387
Rejestracja: wt sie 08, 2006 00:46
Tradycja: brak

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: miglance »

Kraje postkomunistyczne to odrebna kategoria. Transforamacja ustrojowa ma swoje skutki. Wsrod krajow wysoko rozwinietych Japonia przoduje. Australia kiepsko - sadzilem ze beda na takim poziomie jak reszta krajow anglosaskich.
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

Tutaj scenka z cyklu radosny powrót do natury http://www.youtube.com/watch?v=GOZqio3B34E :D :D
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
abgal
ex Moderator
Posty: 1856
Rejestracja: czw lis 02, 2006 23:45

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: abgal »

My ludzie składamy się z ciała, mowy i umysłu, ale to nasz umysł jest tym co nazywamy „Królem który Spełnia Wszystko” – „Kundże Gjalpo”, który panuje nad ciałem i mową i kieruje nimi. Twórcą szczęścia jest umysł i twórcą cierpienia jest także umysł.

Jak powstaje szczęście? Gdy będziemy obserwowali swój umysł i uważnie pozostawimy go w stanie spokoju, wówczas pojawi się szczęście.

Jak powstaje cierpienie? Ponieważ pragnienia umysłu są nienasycone, gdy on pożąda przedmiotów pragnienia, powoduje to powstanie wszelkiego rodzaju zakłócających emocji, takich jak gniew i agresja, które z kolei wzbudzają chmarę negatywnych myśli. Wpędza nas to we wszelkiego rodzaju nie kończącą się aktywność, która w całości wplątana jest w negatywne działania, w ten sposób stwarzając negatywną karmę. Skutkiem tego, umysł i ciało schwytane są w niemożliwe do umknięcia więzienie nie uśmierzonego cierpienia. Aż do chwili śmierci, nie ma końca tego cierpienia i wyczerpującego, uciążliwego trudu umysłu. Gdyby śmierć była całkowitym końcem tego, to byłoby cudowne; jednak, faktycznie, umiera tylko nasze ciało a nie umysł. I to czym umysł zajmuje się w tym życiu – wszystkimi tymi negatywnymi i niepomyślnymi działaniami – jest tym za czym będziemy musieli podążać w następnym życiu, doświadczając konsekwencji, które odpowiadają temu dokładnie.

Zatem, w tym życiu i w następnym będziemy odkrywali, że działania pozytywne i negatywne, szczęście i cierpienie, wszystkie zależą od umysłu. To co musimy zrobić to zawrócić umysł i zebrać go w sobie. Ponieważ, jeśli spojrzymy na nasz umyśl, zobaczymy że jest tak zwariowany i tak powikłany jak szaleniec; rzeczy o których nie sądzimy, że moglibyśmy kiedykolwiek pomyśleć, pomyślimy dziewięć razy! Wtedy zrozumiemy, że umysł jest odpowiedzialny także za to szaleństwo i że musimy go zawrócić i sprowadzić z powrotem do siebie; gdyż to na czym musimy się skupić to aktywność, która uspokaja i stabilizuje umysł.

Bez wprowadzenia do umysłu pewnego rodzaju ciszy, swobody i rozluźnienia, i bez stosowania sposobów sprowadzających spokój i szczęście – lub przynajmniej myślenia o zrobieniu tego – moglibyśmy posiadać bogactwo tak ogromne jak Góra Sumeru, potężne jak ocean, a jednak wciąż nie bylibyśmy zadowoleni. Gdyż jeśli będziemy mieli coś, to będzie istniało cierpienie posiadania a jeśli nie będziemy mieli czegoś, to będzie istniało cierpienie nie posiadania. Jeśli zaczniemy coś, będzie istniało cierpienie niemożności skończenia tego. Chociaż cierpienie może ukazać się nam jako szczęście, samą jego istotą jest zawsze cierpienie. Tak więc zdecyduj się i bądź pewien, że główną przyczyną tego wszystkiego jest umysł.

Moglibyśmy zapytać: zatem, jaki jest ten umysł? Gdybyśmy mieli zbadać go dokładnie, odkrylibyśmy, że nie ma on żadnej formy, na którą można by patrzeć, żadnego dźwięku do usłyszenia – on jest jak wiatr. Niespodziewanie myśl powstaje i tak samo niespodziewanie znika. Oprócz tego nie ma niczego innego.

Z tego pustego umysłu powstaje pusta myśl, jednak zamiast zostawić ją tak jak ona jest, próbujemy uchwycić tę myśl, poprzez wzbudzenie następnej. Pierwsza myśl daje pracę drugiej myśli tak aby uchwycić myśl... itd. bez końca. Gdy w ten sposób jedna myśl zatrudnia drugą myśl, stwarza to iluzję i rozproszenie i sprawia, że w naszej głowie wiruje. Tak więc powinniśmy zrozumieć to: w jaki sposób stwarzamy nieskończony łańcuch myśli i bezustannej aktywności, i że wszystko to jest całkowicie bezcelowe. Jeśli ścigamy myśl, to nigdy nie będziemy mogli jej uchwycić. Więc zamiast tego, niech sam umysł wgląda w umysł. Gdy umysł rzeczywiście obserwuje umysł, zauważymy, że świadomość która patrzy i obserwowany umysł nie mogą być oddzielone ani odróżnione.

Przyczyną całej iluzji i zwiedzenia są powstające myśli, „namtok”, tak więc nie pozwalajmy umysłowi wędrować za przypadkowymi myślami. Zamiast tego, gdy powstaje myśl, spójrzmy prosto na nią i zobaczmy jaka ona jest i jak wygląda. Ponieważ gdybyśmy mieli pójść za nią, nie wystarczyłoby sto lat żeby ją schwytać.

Więc nie ścigając myśli, pozostańmy po prostu w tym naturalnym, uspokojonym stanie medytacji. Gdy pozostawiamy umysł sobie samemu, niezakłócony w swojej własnej przestrzeni, wówczas jeśli powstaje myśl, jest wspaniale; gdy nie powstaje, to także wspaniale. Obojętni i niewzruszeni powstającymi myślami, możemy doświadczyć stanu, w którym nie ma żadnych wspomnień ani myśli, ale jest czysta, głęboka, rozbrzmiewająca pustka. Nazywa się to „spokojem” medytacji, lub „nepa”. Jeśli w ten sposób pozwolimy swojej uważność uwolnić umysł i pozwolimy mu ustalić się na swój własny sposób, wtedy nawet w ciele będziemy doświadczali wibrującej lekkości a w umyśle głęboki spokój i czystą, promieniującą szczęśliwość. Dlaczego? Jest tak ponieważ umysł potrafi odnaleźć swój własny naturalny stan i spocząć w swojej własnej naturze. Gdy potrafimy w ten sposób pozostawać, naturalnie rozluźnieni w naturze umysłu, ten stan medytacji nazywa się „Szi ne” lub czasami „Ting nge dzin”.

To właśnie wtedy, gdy potrafimy rozluźnić swój umysł tak iż pozostaje cichy i trzeźwy, osiągamy prawdziwy spokój i szczęście. Gdy w ten sposób odkrywamy wewnętrzny spokój w umyśle, wówczas nie ma po prostu żadnej przyczyny by wzbudzać agresję wobec zewnętrznych zjawisk lub innych ludzi, ani nie ma najmniejszego powodu dla uczuć zawiści i rywalizacji. Zamiast tego będziemy potrafili naturalnie i automatycznie wprowadzać spokój i szczęście w otaczający nas świat. Jeśli nie potrafimy kultywować tego spokoju i dobrego samopoczucia wewnątrz siebie, wówczas umysł wplącze się we wszelkiego rodzaju myśli i niezwykle trudno będzie osiągnąć spokój i szczęście w świecie.

Gdy raz zrozumieliśmy, ze spokój i szczęście zależą całkowicie od umysłu, z tą pewnością i przekonaniem każdy z nas powinien próbować doskonalić spokój umysłu wewnątrz siebie, co przyniesie szczęście i spokój zarówno w tym jak i w przyszłym życiu. Mamy to w swoich rękach. Jeśli będziemy potrafili rozwijać to sami, nie będziemy musieli szukać spokoju lub szczęścia gdzie indziej, ani też nikt nie będzie mógł ukraść ani żądać tego od nas. Proszę pamiętajcie o tym i praktykujcie to. Gdy siedzimy, pozostawiamy ciało w jego naturalnym stanie, nie zmienione; mowę nie zmienioną, naturalnie dostosowaną do oddechu; i umysł nie zmieniony, w swoim własnym miejscu spoczynku.


Umysł Mądrości Buddów jest tym co nazywamy „Mądrością Pustki”; zatem ta pustka jest tym, z czego jako jej własne samopromieniowanie, powstaje Pięć Mądrości i wszystkie wspaniałe cechy. Naturą naszego umysłu jest także pustka; z punktu widzenia pustki jest to dokładnie to samo. Ale my, gdy promieniowanie pustki emanuje, nie rozpoznajemy go jako Pięciu Mądrości tak jak jest to w przypadku Buddów, i dlatego zostajemy opanowani iluzją, która manifestuje się jako powstające myśli, zwodząc nas i wciągając głębiej w iluzję. Dlatego jeśli potrafimy rozpoznać naszą własną naturę, prawdziwy stan rzeczy, wówczas nie będziemy musieli szukać Buddy z dala od siebie – w rzeczywistości możemy znaleźć to w sobie samych. Ponieważ tak jest, pamiętajcie o tym.
Duddziom Rinpocze Dżigdral Jeshe Dordze
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

LordD pisze:Nawet nasz sposób odżywiania się ma wpływ na stan naszego umysłu.
Stan naszego umysłu czy na biochemie mózgu ?
LordD pisze:Mamy więc wpływ na nasz organizm, właśnie poprzez jedzenie, które wpływa na nasz mózg - to co się tam dzieje jest ważne.
Czy nasz proces decyzyjny nie zależy przypadkiem od stu miliardów neuronów w mózgu ?
LordD pisze:My mamy wpływ na naszą biochemię i biochemia ma wpływ na nas. Mamy wpływ nie tylko poprzez jedzenie.
Co jest elementem "ponad" wpływ biochemiczny tzw. "My" ? Proces decyzyjny ?
LordD pisze:Nie jesteśmy swoim ciałem, ale jesteśmy z nim zintegrowani, co nie znaczy, że jesteśmy przez nie zupełnie zdeterminowani - możemy na nie wpływać, możemy je "przekraczać".
"Przekrocz" na chwile swoje ciało i mi to udowodnij a dam Ci 100zł :)
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
macadamia
Posty: 551
Rejestracja: pt mar 16, 2007 00:15

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: macadamia »

Napiszę tak: MOŻNA czuć się wewnętrznie szczęśliwym w przypadku fizycznego cierpienia. Sprawdziłam - da się. Napiszę nawet tak, że można czuć się wewnętrznie szczęśliwym nawet w przypadku psychicznego cierpienia. Trzeba tylko umieć to zobaczyć jako różne smaki życia.
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

macadamia pisze:Napiszę tak: MOŻNA czuć się wewnętrznie szczęśliwym w przypadku fizycznego cierpienia.
Co rozumiesz po przez "fizyczne cierpienie" ?

Jeśli ktoś się mocno uzależni od heroiny i ta osoba jest akurat "na głodzie" to raczej nie ma siły żeby była "wewnętrznie szczęśliwa". Po prostu procesy biologiczne, odpowiadające na ten czas za regulowanie emocji są uszkodzone. Ciężko tutaj mówić o cierpieniu fizycznym i nie-fizycznym.
macadamia pisze:Sprawdziłam - da się.
Wiadomo że da się :)) tylko teraz kwestia tego... przy jakim nasileniu bólu. To ze ktoś złamie sobie nogę i nadal ma w miarę dobre samopoczucie może oznaczać tylko ze ma dobrą tolerancje na ból. Ośrodkowy układ nerwowy tej osoby lepiej tłumi gdzieś po drodze bodźce bólowe, ale sam nie zostaje mocno nimi "popieszczony".
macadamia pisze:Napiszę nawet tak, że można czuć się wewnętrznie szczęśliwym nawet w przypadku psychicznego cierpienia. Trzeba tylko umieć to zobaczyć jako różne smaki życia.
Ładnie i twórczo powiedziane, ale czy ma się to jakoś do rzeczywistości ?

Zasadniczo można powiedzieć ze cierpienie fizyczne dotyczy obwodowego układu nerwowego, a psychiczne ośrodkowego. Jak by się nad tym zastanowić wszystko i tak zmierza do tego drugiego więc ciężko tu o jakiś podział. Ja tam np. nie chciał bym próbować "różnych smaków życia" przy porażeniu mózgowym.
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
macadamia
Posty: 551
Rejestracja: pt mar 16, 2007 00:15

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: macadamia »

Też bym nie chciała. To fakt, że cierpienie powstaje właściwie wtedy, kiedy człowiek się broni, ucieka i spina przed bólem. Robiłam sobie kiedyś takie doświadczenie, kiedy bolała mnie głowa, żeby zaakceptować ten fakt i przestać chcieć, żeby mnie przestała boleć. Czując ból - przestaje się wtedy cierpieć. To całkiem ciekawe doświadczenie - polecam spróbować.

Ładnie to opisałeś z tymi układami nerwowymi, ale czy sądzisz, że to jest wszystko tak bardzo materialistyczne? Nie umiem i nie chcę z takim poglądem dyskutować. Taka opcja byłaby bardzo optymistyczna, bo znaczyłaby, że brak ciała = brak cierpienia. Obawiam się, że tak dobrze to nie ma...
JeongKwang
Posty: 80
Rejestracja: ndz wrz 23, 2007 22:43
Tradycja: Soen (Kwan Um Zen School)
Lokalizacja: everywhere & nowhere

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: JeongKwang »

miglance pisze:Japonia jest krajem z najwieksza na swiecie liczba samobojstw.
Ciekawe, czy ma tu znaczenie fakt, ze samobojstwo od wiekow bylo akceptowane w kulturze japonskiej?
Życie to gra, której reguł nie znamy. Gra ta jest śmiertelną pułapką - nie da się jej ukończyć i przeżyć..
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

macadamia pisze:Też bym nie chciała. To fakt, że cierpienie powstaje właściwie wtedy, kiedy człowiek się broni, ucieka i spina przed bólem. Robiłam sobie kiedyś takie doświadczenie, kiedy bolała mnie głowa, żeby zaakceptować ten fakt i przestać chcieć, żeby mnie przestała boleć. Czując ból - przestaje się wtedy cierpieć. To całkiem ciekawe doświadczenie - polecam spróbować.
Wole nie pytać o metodologie takich doświadczeń :).
Udokumentowane jest pewne zjawisko, że od bólu można po prostu odwrócić uwagę. Jednak przy bardziej natarczywych bólach napór bodźców jest tak duży ze raczej uwagi nijak się nie odwróci i takie rady w stylu "pozwól bólowi być, przepływać" też wiele nie pomogą.
macadamia pisze:Ładnie to opisałeś z tymi układami nerwowymi, ale czy sądzisz, że to jest wszystko tak bardzo materialistyczne? Nie umiem i nie chcę z takim poglądem dyskutować.
Czy to nie jest przypadkiem tak, że jesteś uwarunkowana po przez materie ? Właśnie to jest dość smutne że wielu buddystów za bardzo nie ogarnia tych tematów "materialistycznych", a mimo to mówi wiele na temat szczęścia i cierpienia. W brew pozorom naukowcom naprawdę nieźle udało się rozpracować sposób działania naszych zmysłów i percepcji.
macadamia pisze:Taka opcja byłaby bardzo optymistyczna, bo znaczyłaby, że brak ciała = brak cierpienia. Obawiam się, że tak dobrze to nie ma...
Cóż nie ukrywajmy dla mnie opcja stricte materialistyczna zmierza do opcji nihilistycznej. Bo przecież już jako dzieci domyślamy się, że śmierć może być końcem wszystkiego także i cierpienia. Co często z reszta prowadzi do samobójstwa.

Jednak jak już to dobrze zrozumiemy i postanowimy zrobić krok na przód to wychodzi mały absurdzik. Świat wydaje się nie być realny bez "obserwującego". Więc można dojść do wniosku że "obserwator" może być ponadczasowy, a że w życiu nie mamy nic do stracenia, bo tak czy siak umrzemy, głupio by było dawać na samym wstępie za wygraną.
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
macadamia
Posty: 551
Rejestracja: pt mar 16, 2007 00:15

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: macadamia »

looker pisze:Udokumentowane jest pewne zjawisko, że od bólu można po prostu odwrócić uwagę. Jednak przy bardziej natarczywych bólach napór bodźców jest tak duży ze raczej uwagi nijak się nie odwróci i takie rady w stylu "pozwól bólowi być, przepływać" też wiele nie pomogą.
To wszystko zależy. Także, oczywiście od wytrzymałości na ból, która to też ulega zwiększeniu w przypadku kiedy ból się powtarza lub trwa długi czas. Dla mnie najsilnieszym bólem jakiego doświadczyłam był ból porodowy oraz ból przy zabiegach dentystycznych. Z tego, ten drugi był znacznie trudniejszy do przeżycia, oczywiście z powodu nastawienia i jego zupełnej bezcelowości ;) Tak jak każdy normalny człowiek nie jestem masochistką i wolę trzymać się jak najdalej od bólu (bo przecież właśnie taka jest jego rola), ale zdaję sobie sprawę z tego, że kiedy już się pojawia, mój opór przed nim w niczym nie pomaga, a jedynie powiększa cierpienie.
looker pisze:Czy to nie jest przypadkiem tak, że jesteś uwarunkowana po przez materie ? Właśnie to jest dość smutne że wielu buddystów za bardzo nie ogarnia tych tematów "materialistycznych", a mimo to mówi wiele na temat szczęścia i cierpienia. W brew pozorom naukowcom naprawdę nieźle udało się rozpracować sposób działania naszych zmysłów i percepcji.
Tak, masz rację. Materia to pięknie pole do uwarunkowania. Chciałabym móc powiedzieć, że tak nie jest, że mnie to nie dotyczy, ale to nieprawda. Materia daje ogromne ograniczenia ale nie jest tak do końca zła. Daje też wielkie możliwości. To tyle na obronę materii ;)
looker pisze:Cóż nie ukrywajmy dla mnie opcja stricte materialistyczna zmierza do opcji nihilistycznej. Bo przecież już jako dzieci domyślamy się, że śmierć może być końcem wszystkiego także i cierpienia. Co często z reszta prowadzi do samobójstwa.
Kiedyś podążając za tym tokiem myślenia odkryłam, że taka opcja byłaby fantastyczna. Nie istnieć = nie cierpieć = nie musieć = być wolnym. Tylko gdzie wtedy odpowiedzialność, gdzie miejsce na jakieś wartości? To wygodny, ucieczkowy pogląd. Osobiście wolę wyżej postawioną poprzeczkę - już niezależnie od tego, jak to będzie w rzeczywistości.
looker pisze:Jednak jak już to dobrze zrozumiemy i postanowimy zrobić krok na przód to wychodzi mały absurdzik. Świat wydaje się nie być realny bez "obserwującego". Więc można dojść do wniosku że "obserwator" może być ponadczasowy, a że w życiu nie mamy nic do stracenia, bo tak czy siak umrzemy, głupio by było dawać na samym wstępie za wygraną.
Widzisz, ja wolę mieć w życiu wiele do stracenia. I może nie chodzi tu o coś co posiadam, ale o możliwości znalezienia najlepszego z rozwiązań z każdej życiowej sytuacji. W zasadzie problem życia po śmierci jest mi obojętny. W pewnym momencie zaczęło mnie interesować samo życie, takie jakim jest. Jakoś cierpienie, przyjemność, oczekiwania - zeszły na dalszy plan (nie twierdzę, że nie istnieją, bo pojawiają się i grają czasem główne skrzypce, ale są to tylko incydenty, mało istotne), ważne stało się to, by być w danym miejscu najefektywniej, by starać się odkryć znaczenie i to, by nie tracić okazji.
Ale to chyba nie dotyczy zadanego tematu...
Awatar użytkownika
looker
ex Moderator
Posty: 169
Rejestracja: śr sty 18, 2006 00:08
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu (Lama Ole)
Lokalizacja: Warszawa

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: looker »

Chciałem jeszcze dodać że mnie akurat nie interesuje za bardzo przeskakiwanie z chrześcijańskiego wydania "magicznego myślenia" w buddyjskie wydanie " magicznego myślenia" wole szukać prawdy bez względu na to czy mi się ona podoba czy nie.
60%-buddyzm
30%-naturalizm
10%-inne


- Ten użytkownik udziela się teraz w tzw. "realu" (coś w opozycji do "wirtual"). pzdr
macadamia
Posty: 551
Rejestracja: pt mar 16, 2007 00:15

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: macadamia »

Twój wybór! ;)
Mam podobnie, ale akceptuję w ludziach potrzebę magicznego myślenia, niezależnie od przyjetej religii.
Ext
Posty: 105
Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu
Lokalizacja: Białystok

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Ext »

Jeśli jesteśmy przy neurofizjologii i buddyzmie - ciekawe jak rzecz się ma w przypadku osób upośledzonych umysłowo, chorych psychicznie lub z otępieniem. Znamy przypadki lamów uchodzących za wyzwolonych, a nawet w pełni oświeconych i jednocześnie chorujących (na forum był nawet poruszany ten temat). Jeśli mistrzowie medytacji chorują fizycznie, dlaczego nie mieliby chorować psychicznie, zwłaszcza że we współczesnym modelu medycznym nie istnieje granica pomiędzy psyche a soma..
Czy taki urzeczywistniony jogin może zachować przytomność umysłu i postrzegać cierpienie w czysty sposób chorując np na chorobę Alzhaimera?
Om Mani Peme Hung
rybysferyczne
konto zablokowane
Posty: 303
Rejestracja: sob sie 26, 2006 18:23

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: rybysferyczne »

zwłaszcza że we współczesnym modelu medycznym nie istnieje granica pomiędzy psyche a soma..
nie istnieje? tzn. ze ze zlamana reka i nerwica idziesz do tego samego lekarza? no chyba ze po skierowanie.
UŻYTKOWNIK ZABLOKOWANY - administracja forum
Ext
Posty: 105
Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu
Lokalizacja: Białystok

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Ext »

Jak połamię rękę idę do ortopedy, jak dostanę nerwicy - do psychologa, ale zdrowie człowieka rozpatruję się w obydwu (i każdym innym) przypadku w rozumieniu psychosomatycznym. Nerwica wyraża się poprzez ciało, lęk powoduje masę reakcji fizjologicznych, a złamana ręka owocuje (przynajmniej u nas samsarycznych) zmianą stanu psychicznego.
Ale słuszna uwaga - źle się wyraziłem. Granica istnieje. Nie rozpatruje się tylko sfer psychiki i ciała fizycznego bez powiązania ze sobą.
Om Mani Peme Hung
zyptse
Posty: 458
Rejestracja: wt lip 18, 2006 10:48
Lokalizacja: Poznań

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: zyptse »

Ext pisze:Granica istnieje.
Nieśmiało spytam - gdzie leży ta granica między ciałem a umysłem?
"Jeżeli żądza, gniew czy głupota się zwiększają to to, co praktykujesz nie jest buddyzmem" pewien mistrz zen
Ext
Posty: 105
Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu
Lokalizacja: Białystok

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Ext »

He he, nie wiem ;)

ale z punktu widzenia medycznego, nie zaś absolutnego, istnieje takowa, choć bardzo nieostra

Muszę przyznać, że ze skaleczoną nogą do psychologa nie pójdę, a w przypadku depresji chirurga nie zalecę.. nno, przynajmniej nie w pierwszej kolejności
Om Mani Peme Hung
zyptse
Posty: 458
Rejestracja: wt lip 18, 2006 10:48
Lokalizacja: Poznań

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: zyptse »

Ext pisze:ale z punktu widzenia medycznego, nie zaś absolutnego, istnieje takowa, choć bardzo nieostra

Muszę przyznać, że ze skaleczoną nogą do psychologa nie pójdę, a w przypadku depresji chirurga nie zalecę.. nno, przynajmniej nie w pierwszej kolejności
W sumie zderzenie podejścia medycznego z "absolutnym" robi na mnie nieco absurdalne wrażenie :) Nie wiem jak to ugryźć (pomijając matę do medytacji).
"Jeżeli żądza, gniew czy głupota się zwiększają to to, co praktykujesz nie jest buddyzmem" pewien mistrz zen
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

Noc. Dentysta ma nocny dyzur. Przychodzi do niego pacjent i mowi:
- Panie doktorze, jestem ćmą.
- Yhm... ale ja nie jestem odpowiednim dla pana lekarzem.
- Wiem. Ale tylko u pana palilo sie swiatlo.

;)
Ext
Posty: 105
Rejestracja: pn lip 12, 2004 23:14
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu
Lokalizacja: Białystok

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: Ext »

zyptse pisze:Nie wiem jak to ugryźć.
Fakt! Jak na to spojrzę, jako na pozbawione kontekstu, mam podobne wrażenie :)
Om Mani Peme Hung
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Biologiczna przyczyna szczęścia

Nieprzeczytany post autor: moi »

atomuse pisze:Noc. Dentysta ma nocny dyzur. Przychodzi do niego pacjent i mowi:
- Panie doktorze, jestem ćmą.
- Yhm... ale ja nie jestem odpowiednim dla pana lekarzem.
- Wiem. Ale tylko u pana palilo sie swiatlo.

:rotfl:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”