Szkody wyrządzone medytacją?

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

MrCozmic

Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: MrCozmic »

Witam ponownie.

Co prawda nie dostałem jeszcze odpowiedzi na moje poprzednie pytanie (może trochę zbyt ogólne?), ale mam kolejne, bardziej konkretne.

Przeglądając forum kilkukrotnie natknąłem się na ostrzeżenia dla początkujących, o możliwych szkodach, jakie można wyrządzić sobie samotną medytacja. Nie spotkałem się jednak z wyjaśnieniem jakie to mogą być szkody.

Czy ktoś będzie tak uprzejmy i rozwinie temat?

Pozdrawiam. :)
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

MrCozmic pisze: Przeglądając forum kilkukrotnie natknąłem się na ostrzeżenia dla początkujących, o możliwych szkodach, jakie można wyrządzić sobie samotną medytacja. Nie spotkałem się jednak z wyjaśnieniem jakie to mogą być szkody.

Czy ktoś będzie tak uprzejmy i rozwinie temat?

Pozdrawiam. :)
Zależy jaka medytacja. Jeśli zamierzasz medytować bez konsultacji z nauczycielem, szkody mogą być. Zwykle wynika to z nieprawidłowej medytacji. Najczęściej może to być po prostu stracony czas. Jeśli mowa o jakichś skomplikowanych jogicznych ćwiczeniach, mogą byc kłopoty ze stawami czy inne. Jeśli to jakieś wizualizacje czy inne "psychiczne" może to skutkować omroczeniem, w sensie, wiele wynika z podejścia. Możesz np. poczuć się "lepszy od innych", że medytujesz, unieść się dumą. Różnie. Najlepiej wpierw zbadać dokładnie temat o co w tym chodzi, a najlepiej wyjaśni to nauczyciel albo rzetelna lektura. Masz jakąś konkretną medytację na myśli? Jest wiele prostych podstawowych medytacji nie budzących kontrowersji które są że tak powiem fundamentalne, tzn chodzi mi o to, że nie są gorsze od jakichś skomplikowanych wizualizacji. Może to byc np. uważne obserwowanie swojego oddechu; to chyba taka praktyka którą się wykonuje raz po raz, myślę, że nie można jej nie doceniać. Poszukaj w google hasła Vipassana, "Anapanasati Sutra", "Satipatthana Sutra".

Pozdrawiam
MrCozmic

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: MrCozmic »

Dzięki.


Od tygodnia wykonuje taką właśnie koncentrację nad oddechem. 15 minut raz dziennie. Zauważyłem poprawę koncentracji, która trwa zwykle około godziny po medytacji. Przyjrzałem się
hasłom, które podałeś. Z pewnością okażą się pomocne.


Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: booker »

MrCozmic pisze:Przeglądając forum kilkukrotnie natknąłem się na ostrzeżenia dla początkujących, o możliwych szkodach, jakie można wyrządzić sobie samotną medytacja. Nie spotkałem się jednak z wyjaśnieniem jakie to mogą być szkody.
Hm. Proste podstawowe medytacje może wykonywać niemal każdy, ale jeżeli chodzi o głębszą praktykę, bez pracy wspólnie z nauczycielem(ami) oraz współpraktykującymi jest bardzo trudno o takie, no solidne efekty.

Jasne, koncentracja i skupienie dają się wytrenować. Ale do owoców ścieżki buddyjskiej sama umiejętność koncentracji niestety nie wystarczy.

Na moje to bardzo dobrze, że robisz koncentrację nad oddechem, ale - jeżeli mogę - zachęcał bym Cie do pracy z nauczycielem. Praktyka koncentracji występuje w każdej tradycji buddyjskiej, nie tylko w tradycji Vipassany czy Theravady.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
TeZeT
Posty: 846
Rejestracja: pn sty 08, 2007 21:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Brak

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: TeZeT »

MrCozmic - ja dość regularnie robię podstawową medytację koncentracji na oddechu od jakichś 2 - 3 lat.

To co mogę powiedzieć to to, że zwiększa się nie tylko koncentracja ale intensywność wszelkich doznań - zarówno ocenianych jako przyjemne jak i nieprzyjemne.

Dlatego, jeżeli spotykasz się często z nieprzyjemnymi rzeczami to wtedy w pewnym sensie taka medytacja może zaszkodzić.

Chyba, że masz w sobie współczucie oraz zdajesz sobie sprawę z iluzje ego, etc, wtedy nie bierzesz do siebie tak mocno tego co się wydarza, ale łatwe to nie jest, w sensie robienia tego samemu, wiem coś o tym ;-) chociaż nadal sam to robie.

Więc jeżeli lubisz być w grupie ludzi, etc - to najlepiej odwiedź jakiś ośrodek buddyjski.
Cały czas jest teraz.
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Jezeli moge wypowiedziec sie z mej strony to chcialbym zabrac głos. Jak wiadomo mam tą niby schizofrenie od lat 7. I pewnie przyczyn było wiele itd. itd. bo oprocz tego ze mialem niezbyt dobre do zycia podejscie to w dodatku ostro ćpałem. Ale jezeli rozmawiamy juz o takim temacie to musze ostro ostrzec zalozyciela wątku. Otoz jako niesforny młodzian natknolem sie pewnego razu na ksiazki o medytacji autora Osho. Rozumiejąc wszystko nie tak jak sie powinno zaczolem stroic w swej głowie medytacyjne "miny" snułem wielkie wyobrazenia o medytacji i jej efektach. Oprocz tego robiłem rozne dziwne rzeczy ze swoimi emocjami jakich sie nauczylem z owych lektur. Efektem był moj pierwszy fantastyczny epizod psychotyczny. Jak sie pozniej okazało nie ostatni. Co chce powiedziec? Otoz drogi czytelniku operowanie psychiki za pomoca takich roznych przyżądow jak te ksiazki o tych medytacjach "w ruchu", transcendentalnych itd. jest jak zabawa z granatem. Ja przyplacilem ta zabawe piekłem w wieku lat 19. Bo nawet dragi nie zryły mi beretu tak jak zryłem sobie "siebie" za pomocą tych praktyk ktore niby rozumiałem. Wiadomo, jak bym rozumiał to nic by mi sie nie stało. Rzecz w tym ze jak nikt Cie nie wybije z głupiego myslenia, to niczym zaczniesz sie łapać o co w ogole chodzi mozesz zwiedzić piekło na własne zyczenie. Nie twierdze ze kazdy by tak mial. Ja jestem tylko przykladem dla siebie, moze dla Ciebie ze z takich bajerow moze wyniknąć cos bardzo niedobrego. A leczenie jest bolesne i długie. Bo widzisz jak juz poczujesz tą "moc" i zobaczysz jak to napisane zostalo w poscie u gory ześ jest wielki i umysł masz nieprzeciętny to twoja głowa stanie sie podatna na nieciekawe rzeczy. Im wieksze wzloty tym dluzej sie spada. Ja po paru fajnych tripach zwyczajnie znalazlem sie po drugiej stronie "fajnosci" i ta niefajność trwa po dzien dzisiejszy. A mineło lat 7 jak juz wspomniałem. I teraz do jakiego wniosku dochodze po latach. Ze wiedza wszelaka, znajomosc tego wszystkiego o czym mowa na tym forum moze byc zbawienne dla mnie. Problem tylko moim zdaniem mozesz miec kiedy wezmiesz sie od dupy strony za to wszystko. Rada odemnie: nim poswiecisz na ta medytacje pierwsza choc 5 minut, poswiec najpierw pare lat na to zeby dowiedziec sie co , jak i dlaczego. Bo jak juz ci sie trafi odpukac zła faza, to bedziesz wiedzial z czym to sie je a nie odwiedzał pobliski psychiatryk co roku. To tylko moje zdanie. W dodatku nie pisze tutaj o buddyzmie ani o dharmie ani o niczym podobnym. Przestrzegam jedynie przed ksiazkami z tytulem "oswiecenie w 5 minut" czy cos w tym stylu. Chyba bedziesz wiedział o co chodzi. Mam nadzieje. Trzymaj sie.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Zryty dobrze mówisz. Myślę, że najważniejsze co trzeba mieć na uwadze to własny czas. Jeżeli medytacja to tylko strata czasu, zmień medytację albo zajmij się czym innym, albo dowiedz się więcej. :)

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Zryty pisze:Jezeli moge wypowiedziec sie z mej strony to (...)
:padam:
Jednak z tym: ''Rada odemnie: nim poswiecisz na ta medytacje pierwsza choc 5 minut, poswiec najpierw pare lat na to zeby dowiedziec sie co , jak i dlaczego.'' - to raczej przesada, po prostu należy to robić pod okiem kompetentnego nauczyciela, zwłaszcza, że podstawą jest żywy przekaz od nauczyciela i jego rady tyczące się praktyki /medytacji, także/, a nie to co jest napisane w książkach - książki są wsparciem.
Sądzę, iż warto pamiętać przy tym, że buddyzm /jaka by to szkoła nie była/, nie sprowadza się do samej medytacji - medytacja jest jedną z części ścieżki buddyjskiej.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: booker »

Ostatnio spodobała mi się wypowiedzi jednej osoby na ZFI. Napisał, że jest początkującym, że przeczytał conajmniej 10 książek o Zenie, wysłuchał wielu wykładów i oglądał dokumenty i inne filmy o zenie, oraz iż praktykuje codziennie.... ale iż dalej mimo tego wszystkiego nie wie w jaki sposób właściwie medytować. Iż nigdzie nie znalazł odpowiedzi na jego pytanie co do pewnej rzeczy w medytacji.

No i tak to właśnie kurcze jest; to co mówi kuznang - żywy przekaz od nauczyciela.

ps. tamten gość w końcu po prostu skontaktował się z jakimś zendo w jego okolicy.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Lo'tsa'wa : strata czasu to zadne niebezpieczenstwo. Mi chodziło o to zeby nie wpasc w psychiczne kłopoty. A jak sie juz wpadnie to zeby wiedziec jak sie szybko wyprostowac. Dlatego jak ktos nie ma minimum dystansu do siebie to moze miec nieciekawie jak jego głowa uraczy go czyms niedobrym. I racja z jednej strony taki nauczyciel to podstawa. Szkoda tylko ze kontakt z nimi jest taki utrudniony i ogolnie z tego co slyszalem niezbyt czesty.

Tu mam linka o kundalini. Moze nie o to konkretnie chodziło ale z ciekawosci mozna przeczytac. Piszą o złych fazach ktore przytrafiły sie ludziom podczas zabawy. Nie wiem skad ten link wczoraj go znalazalem.

http://www.geocities.com/Athens/Forum/5 ... oPII6.html
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: booker »

Zryty pisze:Szkoda tylko ze kontakt z nimi jest taki utrudniony i ogolnie z tego co slyszalem niezbyt czesty.
Jeżeli mówisz o tradycji Theravady w Polsce to się zgadza.

Co do reszty tradycji nie można tego powiedzieć.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Zryty pisze:Lo'tsa'wa : strata czasu to zadne niebezpieczenstwo. Mi chodziło o to zeby nie wpasc w psychiczne kłopoty. A jak sie juz wpadnie to zeby wiedziec jak sie szybko wyprostowac. Dlatego jak ktos nie ma minimum dystansu do siebie to moze miec nieciekawie jak jego głowa uraczy go czyms niedobrym. I racja z jednej strony taki nauczyciel to podstawa. Szkoda tylko ze kontakt z nimi jest taki utrudniony i ogolnie z tego co slyszalem niezbyt czesty.
Ja po prostu wierzę, że wszelkie psychiczne kłopoty które człowiek sam na siebie sprowadza są czymś różnym od naszej prawdziwej natury, a to co jest różne od naszej prawdziwej natury trwa jakiś czas, a potem zanika.
Trudniejsza sprawa gdy psychiczne kłopoty wynikają z jakichś fizycznych zaburzeń, tzn związane są z jakimiś chorobami. Mówiłeś wcześniej o schizofrenii. Przyczyny z tego co mi wiadomo są do końca nie znane. Nie wiem czy medytacja ma taką siłę by sprowadzić na człowieka chorobę psychiczną.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Lo'tsa'wa pisze:Nie wiem czy medytacja ma taką siłę by sprowadzić na człowieka chorobę psychiczną.
Osobiście myślę, że nie. Myślę oczywiście o buddyjskiej medytacji pod okiem nauczyciela. Ale może czasem działać tak, jak działa katalizator – przyspieszać pewne procesy, wpływać na ich bieg, w taki właśnie sposób, że choroba, która już w organizmie jest, nagle objawia się z całą mocą. I w rezultacie właśnie medytacji skłonni jesteśmy wówczas przypisać złe działanie.
Ej, co Ty tak bronisz dragi, Zryty? ;)

Pozdrawiam, gt
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Nie bronie dragów. Ale ta cała historia moja zaczeła sie kiedy je rzuciłem. Najpierw były dragi, potem odstawienie pod wpływem haju medytacyjnego (niby) kiedy to myslalem ze jestem jedynym w swoim rodzaju ewenementem a na koncu psychoza. Więc niby po dragach bezpośrednio mi nie odbiło a dopiero w momencie jak po tych ksiazkach zaczolem budzic kundalini. Tak naprawde wszystko sie nakłada w takich momentach. Lekarze mówia ze czlowiek z silną psychą by nie zwariował po takich doswiadczeniach jakie mialem kiedy sie bawiłem z kundalini, tylko ze ja mam niby słabą. No i wiadomo dragi nie sa obojetne jak chodzi o takie rzeczy. Anyway nie polecam dragow nikomu kto chce pozostac przy zdrowych zmysłach :ok:
Awatar użytkownika
nataliablanka
Posty: 404
Rejestracja: ndz kwie 17, 2022 16:50
Płeć: kobieta
Tradycja: Bon

Re: Szkody wyrządzone medytacją?

Nieprzeczytany post autor: nataliablanka »

natknąłem się pewnego razu na książki o medytacji autora Osho
Osho ma raczej specyficzny sposób pisania. Wiem, że jest popularny, ale nie jestem pewna, czy to najlepsze wprowadzenie do tematu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”