Spokojny pisze:no właśnie nie doznaniem tylko doznającym. Przecież samego siebie nie doznasz tak jak nie zobaczysz ze środka tej obrotowej mapy google tego właśnie środka.
Doznaję samego siebie - a konkretnie jest to doznawanie zespołu skupisk mentalno-fizycznych ,na które umysł projektuje podmiot. To doznanie jest typowym dziennym stanem "obserwatora", ale może zniknąć
dlatego pisałem o stanie bezpodmiotowym, albo stanie absencji obsertwatora.
Spokojny pisze:
Tak jak napisałem - "ja" to nie jest coś co możesz doznać i poczuć i powiedzieć "o - to o to chodziło z tym ja i to jest właśnie moje ja" tylko "ja" to jest właśnie ta perspektywa dzięki której czegokolwiek doznajesz. Ta która różni to, że tego doznajesz (na przykład widzisz) od takiej na przykład sytuacji w której to jakiś aparat fotograficzny to cyka albo w której ktoś o tym myśli. Pierwszoosobowość doświadczenia to nie jest zjawisko które można odtworzyć w komputerze (tak twierdziłem nie odwrotnie i dlatego nie wierzę w AI kiedykolwiek) właśnie dlatego, że wszystkie te rodzaje zjawisk o których pisałeś - cały ten proces od spostrzegania okiem do przewodzenia, do rejestrowania itd. mógłby się odbywać w maszynie natomiast pierwszoosobowość nie.
Chyba zaczynam Cię rozumieć. W tej sytuacji, to co Ty określasz jako "ja" czy perspektywa, dzięki której się doznaje, dla mnie jest to świadomość umysłu. Pierwszoosobowość, albo "ja" jest nadwyżkowym konstruktem, fantazmem właśnie, iluzją. Iluzją dlatego, że nie ma żadnej osoby - jest wiara w to, że istnieje osoba, czy sobość. Z tej wiary wypływa cała gama trucizn właśnie - głównie z walki o zaspokojenie.
Spokojny pisze:
Istnienie pierwszej osoby jest inne niż istnienie obiektów spostrzeganych przez pierwszą osobę. To tak jak z sensem zdania. W której części zdania on się mieści? Sens jest czymś zupełnie innym niż poszczególne wyrazy. Aby był, potrzebna jest.. no właśnie. Osoba. Podmiot. Pierwsza osoba. Ona nadaje sens.
Rozumiem. Dla mnie osoba nie jest potrzebna w tym, a co więcej zakładanie o niej, jako realnie istniejącej, a tym bardziej wiecznie istniejącej, jest niewiedzą. Do tego, żeby pojawił się sens wystarczy myślenie - za to odpowiada umysł. To umysł w niewiedzy wytwarza perspektywę "ja", czy też perspektywe osoby. Można to zauważyć w stanie, który dla Ciebie nie istnieje - w stanie pozbawionym osoby.
Tak samo na sekwencję liter, mówi się zdanie. Jest to po prostu mentalna projekcja na formę. To czy ona ma sens, czy nie, jest również mentalnym procesem, założeniem. Żadne zdanie nie ma sensu lub jego braku - umysł musi to wyprojektować. Litery również nie istnieją - zostały stworzone w procesie mentalnym. Wizja pierwszoplanowa, czy wizja osoby powstaje na tej samej zasadzie. Osoba nie istnieje jako taka, dopóki nie zejdą się odpowiednie warunki, podobnie jak znak + nie istnieje, dopóki nie złożymy dwóch patyczków na krzyż, i dodatkowo powiemy "to jest plus"
Osoba powstaje w wyniku niewiedzy, która projektuje na świadomości wizję "kogoś" - kogoś kto doświadcza, żyje, umiera itd. Poza tą projekcją jednak, osoba nie istnieje.
Spokojny pisze:
Jeszcze co do karmy. Intencja stwarza karmę ok. Ale intencje bywają w dużej części nieświadome. Poza tym zakładając, że istnieje "zła karma" musiałbyś założyć, że istnieje coś takiego jak głęboko zła intencja. Ale co to znaczy właściwie, taka "zła intencja"? Kiedy chcesz, żeby ktoś bardzo bardzo cierpiał? A może chcesz tego bo taka jest jego karma?
Karma to jest to co stwarzamy. Jak masz intencje by krzywdzić innych, no to jest to zła, albo ciemna intencja, ciemna karma. Skutki czynów z taką intencją będa odpowiednie do niej - tym silniejsze im silniejsza jest satysfakcja z czymu. W tym życiu, albo w następnych. Nie jest to liniowe, bynajmniej. Również np. głębokie "chcenie czegoś" to typowy efekt karmiczny.
Spokojny pisze:
w czasie kiedy ja będę gromadził złą karmę Ty będziesz osiągał oświecenie. I później Ty będziesz oświecony a ja będę w piekle. Nasze doświadczenia będą zatem się różnić prawda? Jeśli będą się różnić, to tym co umożliwia istnienie tej różnicy jest właśnie ten fakt, że nie będziesz mną a ja nie będę Tobą. A nie będziemy sobą nawzajem ponieważ moje "ja" jest moje, a Twoje "ja" jest Twoje. Dlatego nie będę mógł ukraść Twoich doświadczeń duchowych ani Ty nie będziesz mógł wziąć mojej złej karmy
Karmy Twojej ukraść nie mogę
ale jest opcja, że można doświadczać stanów umysłowych innych ludzi. Co więcej, ludzie z urzeczywistnioną praktyką tonglen są w stanie wprowadzić poprzez dotyk w stan błogości - na chwilę co prawda, ale jest to możliwe. Ponownie, perspektywa piekła to zaledwie stan umysłu (zakładając, że mówimy jeszcze o ziemskim planie odrodzin). Nie ma "ja" w piekle, jest umysł - konkretnie to proces mentalno-emocjonalny - pochłonięty przez "piekielne" skutki karmiczne, który wytwarza projekcję osoby to przeżywającej. Skutki działania z uprzednio wcześniej odpowiednią do tego intencją.
Na moje - z tego co opowiadasz - świadomość powstającą w bramie umysłu, i w pozostałych 5 bramach zmysłowych kolektywnie, nazywasz "ja" albo osobą.
Możesz mi powiedzieć, gdzie jest Twoje "ja" albo gdzie Ty jesteś, kiedy jesteś nieprzytomny? Gdzie wówczas jesteś?
Albo kiedy miałeś (jeżeli miałeś) po obudzeniu rano wrażenie, że nic Ci się nie sniło - gdzie wówczas, gdy się działo to spanie bez snów był owy tajemniczy pierwszoosobowy?
To oczywiście pytam jak się ma z Twojej perspektywy.