LordD pisze:Jeśli mantra to dźwięk, konkretne sylaby posiadające konkretne właściwości, to nie bardzo rozumiem czemu pozwolono na niewłaściwą wymowę, to teoretycznie psuje mantrę.
W niektórych językach, nie ma pewnych głosek. To oczywiście wszyscy wiemy. Np. w języku tybetańskim nie istnieje min. głoska "W" taka jaką my ją wymawiamy. Dla Tybetańczyków W=B lub Ł
Stąd Warszawa w ich wymowie to będzie Łarszała albo Barszała, albo jakiś inny miks.
Pewnych rzeczy się po prostu nie przeskoczy. Nazwa tradycji Bon to tak naprawdę Pyd albo jeszcze inaczej a nasze nyndro, to wierz mi, nie wiem jak zapisać może łngongdro? Po to min. istnieje system Wyliego do zapisu tybetańskich głosek.
Więc, nie jest tak, że ktoś POZWOLIŁ na niewłaściwą wymowę. Ona się sama stała.
Istotny jest fakt, że wielcy tłumacze Dharmy byli oświeconymi istotami. Nie ograniczali się"jedynie" do tłumaczenia, ale rozumieli także wewnętrzne znaczenie buddyjskich tekstów. Nie miało więc znaczenia, że ich uczniowie nie potrafią bezbłędnie powtórzyć dźwięku, ponieważ otrzymywali od nauczycieli, coś bardzo cennego, błogosławieństwo mowy oświeconej istoty. My to błogosławieństwo otrzymujemy wraz z lungiem od naszych tybetańskich nauczycieli. Pewnie jak będą polscy oświeceni nauczyciele, to może będzie jakaś polska wymowa i też będzie przynosiła taki pożytek jak sanskrycka, japońska, tybetańska itd.
Nie zostawisz samsary, odrzucając ją - wyzwolisz ją wewnętrznie, pozwalając jej być. Twe próby wyleczenia się z nieszczęść nie przyniosły ci ulgi, ulgę przynosi rozluźnienie i pozostawienie rzeczy takimi, jakie są.