1. Czy medytację można "zautomatyzować"? Czy można wykonywać ją niemalże mechanicznie, przez co stanie się tylko i wyłacznie "siedzeniem"?
2. Czy ego jest w stanie "przyzwyczaić się" do medytacji i w pewnym stopniu "omijać" jej dobroczynny wpływ ?
3. Czy może dojść do sytuacji, w której ego będzie potrzebować medytacji i zainspiruje człowieka do podjęcia praktyki?
4 (nieco podobne do poprzedniego). Czy ego jest w stanie zachęcić człowieka do medytacji ze względu na pozytywne rezultaty jakie przynosi praktyka medytacji (na podobnej zasadzie jak lgnięcie do nałogów)?
5. Jaka lektura z obecnych na polskim rynku najlepiej porusza tematykę dot. "ego" oraz "ego a medytacja"?
Ego a medytacja
Moderator: forum e-budda team
- Ryu
- ex Global Moderator
- Posty: 1940
- Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Ego a medytacja
Cześć
1.
Nie wiem. U mnie jeszcze daleko do takiego stanu.
2.
Na ścieżce jest sporo sytuacji, na które trzeba uważać. W pewnym momencie możesz być w stanie osiągać w medytacji różne przyjemne stany i nie trudno się do nich przywiązać i na nich się skupiać. Możesz też zacząć myśleć "JA staję się co raz lepszym joginem. HA chcę stać się jeszcze lepszym joginem. JA chcę być jak Dalajlama, Seung Sahn, czy Ajahn Chah i być wielkim szanowanym mistrzem."
3.
Myślę, że tak, ale to wcale nie musi być coś dobrego, a właśnie wynikać z punktu drugiego. Rozbudowujesz swoje ego, bo masz zaliczoną kolejną mistyczną praktykę, kolejne 1000 powtórzeń jakiejś mantry, albo kolejne odosobnienie. Niestety wtedy w o wiele mniejszym stopniu osiągasz swoje osiągnięcia, a w dużej mierze po prostu kolekcjonujesz je niczym jakieś odznaczenia i pożywkę dla ego.
4.
Myślę, że trochę za bardzo tutaj dzielisz nas na "człowieka" i "ego." Ego to jednak tylko i wyłącznie twór naszych umysłów. Każdy człowiek pragnie szczęścia i jeżeli widzisz, że medytacja zbliża cię do jakiegoś rodzaju szczęścia, to masz motywację, by medytować. Niezależnie czy będzie to motywacja światowa (dzięki medytacji jesteś mniej nerwowy, lepiej radzisz sobie ze stresem itd.) czy ponadświatowa (czujesz, że co raz bardziej zbliżasz się do "Prawdy" i końca cierpienia)
5.
Nie wiem.
pozdrawiam,
Tomek
1.
Nie wiem. U mnie jeszcze daleko do takiego stanu.
2.
Na ścieżce jest sporo sytuacji, na które trzeba uważać. W pewnym momencie możesz być w stanie osiągać w medytacji różne przyjemne stany i nie trudno się do nich przywiązać i na nich się skupiać. Możesz też zacząć myśleć "JA staję się co raz lepszym joginem. HA chcę stać się jeszcze lepszym joginem. JA chcę być jak Dalajlama, Seung Sahn, czy Ajahn Chah i być wielkim szanowanym mistrzem."
3.
Myślę, że tak, ale to wcale nie musi być coś dobrego, a właśnie wynikać z punktu drugiego. Rozbudowujesz swoje ego, bo masz zaliczoną kolejną mistyczną praktykę, kolejne 1000 powtórzeń jakiejś mantry, albo kolejne odosobnienie. Niestety wtedy w o wiele mniejszym stopniu osiągasz swoje osiągnięcia, a w dużej mierze po prostu kolekcjonujesz je niczym jakieś odznaczenia i pożywkę dla ego.
4.
Myślę, że trochę za bardzo tutaj dzielisz nas na "człowieka" i "ego." Ego to jednak tylko i wyłącznie twór naszych umysłów. Każdy człowiek pragnie szczęścia i jeżeli widzisz, że medytacja zbliża cię do jakiegoś rodzaju szczęścia, to masz motywację, by medytować. Niezależnie czy będzie to motywacja światowa (dzięki medytacji jesteś mniej nerwowy, lepiej radzisz sobie ze stresem itd.) czy ponadświatowa (czujesz, że co raz bardziej zbliżasz się do "Prawdy" i końca cierpienia)
5.
Nie wiem.
pozdrawiam,
Tomek
- dharmozjad
- Posty: 622
- Rejestracja: sob sie 11, 2012 16:03
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravada, Vipassana
Re: Ego a medytacja
lektura tego forum!Luk pisze:5. Jaka lektura z obecnych na polskim rynku najlepiej porusza tematykę dot. "ego" oraz "ego a medytacja"?
- GatoNegro
- Posty: 503
- Rejestracja: śr lis 24, 2010 19:07
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Ego a medytacja
Luk pisze:5. Jaka lektura z obecnych na polskim rynku najlepiej porusza tematykę dot. "ego" oraz "ego a medytacja"?
dharmozjad pisze: lektura tego forum!
Kwan Seum Bosal
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Ego a medytacja
Luk, odnośnie punktów 2-4: Co rozumiesz przez ego?
Ego w znaczeniu buddyjskim nie jest tym samym, co ego freudowskie. To pierwsze jest rodzajem świadomości, która powoduje, że spostrzegamy siebie jako oddzielny byt (co z buddyjskiego punktu widzenia jest iluzją), a to drugie wchodzi w skład struktury osobowości, obok superego i id, i nie wyobrażam sobie, że miałoby go nie być w przypadku zdrowo funkcjonującego człowieka, nie wyobrażam sobie również praktyki buddyjskiej bez jego udziału, bo to właśnie ono podejmuje wszystkie ważniejsze decyzje odnośnie rodzaju i sposobu ludzkiego działania. Problem tylko w tym, że nie wszystkie obszary freudowskiego ego są świadome, pojawiają się tzw. "wyparcia" na skutek (nieświadomych) mechanizmów obronnych, które ego (w znaczeniu freudowskim) może uruchomić. A zatem proces decyzyjny nie w pełni będzie wynikał z uświadomionej wiedzy ego.
Natomiast, jeśli chodzi o ego w znaczeniu buddyjskim, to w buddyzmie tybetańskim wyraźnie się mówi, że jest to jeden z rodzajów świadomości odpowiedzialny za iluzję "ja" (tych rodzajów świadomości jest osiem/dziewięć, na forum często nawiązywano do tematu świadomości w ujęciu tybetańskim, poszukaj). I głównie z tym rodzajem ego buddysta pracuje, jeśli mowa np. o jego "rozpuszczaniu", "pozbywaniu się". Przynajmniej ja to tak rozumiem.
Nie wiem, do którego ego odnosisz swoje pytania. A może jeszcze jakoś inaczej je pojmujesz?
Pozdrawiam, gt
Ego w znaczeniu buddyjskim nie jest tym samym, co ego freudowskie. To pierwsze jest rodzajem świadomości, która powoduje, że spostrzegamy siebie jako oddzielny byt (co z buddyjskiego punktu widzenia jest iluzją), a to drugie wchodzi w skład struktury osobowości, obok superego i id, i nie wyobrażam sobie, że miałoby go nie być w przypadku zdrowo funkcjonującego człowieka, nie wyobrażam sobie również praktyki buddyjskiej bez jego udziału, bo to właśnie ono podejmuje wszystkie ważniejsze decyzje odnośnie rodzaju i sposobu ludzkiego działania. Problem tylko w tym, że nie wszystkie obszary freudowskiego ego są świadome, pojawiają się tzw. "wyparcia" na skutek (nieświadomych) mechanizmów obronnych, które ego (w znaczeniu freudowskim) może uruchomić. A zatem proces decyzyjny nie w pełni będzie wynikał z uświadomionej wiedzy ego.
Natomiast, jeśli chodzi o ego w znaczeniu buddyjskim, to w buddyzmie tybetańskim wyraźnie się mówi, że jest to jeden z rodzajów świadomości odpowiedzialny za iluzję "ja" (tych rodzajów świadomości jest osiem/dziewięć, na forum często nawiązywano do tematu świadomości w ujęciu tybetańskim, poszukaj). I głównie z tym rodzajem ego buddysta pracuje, jeśli mowa np. o jego "rozpuszczaniu", "pozbywaniu się". Przynajmniej ja to tak rozumiem.
Nie wiem, do którego ego odnosisz swoje pytania. A może jeszcze jakoś inaczej je pojmujesz?
Pozdrawiam, gt