Praca ogrodnika a zabijanie czujących istot...
Moderator: forum e-budda team
- karuna
- Posty: 1226
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Praca ogrodnika a zabijanie czujących istot...
Ciężko u mnie z pracą, wciąż nie mogę jej znaleźć. Mam ochotę się przekwalifikować i wziąć udział w kursie Urzędu Pracy dla pracowników od pielęgnacji terenów zielonych. Praca i fajna i na powietrzu, choć może ciężka, ale dochodzi tu pewnie niszczenie siedliska mszyc, pewnie mrówek, czy innych owadów, robaków...
I to niszczenie życia jest tutaj problemem. Nie przypomina mi to pracy Bodhisattwy... Chcę i próbuję praktykować miłującą dobroć, a tu może być przeszkoda. Jakoś trzeba przeżyć i zarobić na siebie, i nie wiem, bym się modlił za te istoty, ale przypomina mi to świadome szkodzenie...
Macie jakieś doświadczenia związane z tematem? Lub jakieś przemyślenia?
pozdrawiam słonecznie
karuna
I to niszczenie życia jest tutaj problemem. Nie przypomina mi to pracy Bodhisattwy... Chcę i próbuję praktykować miłującą dobroć, a tu może być przeszkoda. Jakoś trzeba przeżyć i zarobić na siebie, i nie wiem, bym się modlił za te istoty, ale przypomina mi to świadome szkodzenie...
Macie jakieś doświadczenia związane z tematem? Lub jakieś przemyślenia?
pozdrawiam słonecznie
karuna
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Praca ogrodnika a zabijanie czujących istot...
Zabić krowę, osiągnąć oświecenie
Mowa Mistrza Zen Seung Sahna w Honkongu, 18 listopada 1995 roku
Pytanie: Mój mąż ma pomysł otwarcia restauracji z owocami morza w Chinach. Ma bardzo dobry plan i wyglada na to, ze możemy na tym zarobić. Ale posiadanie restauracji, a szczególnie takiej z owocami morza oznacza, że zabija się dużo żywych istot. Poprosiłam go więc aby nie otwierał tej restauracji ale nie miałam dość argumentów żeby go przekonać. Jak Pan przekonałby go?
DSSN: W czasach Buddy był pewien człowiek. Jego codzienną pracą był ubój krów. Nie mógł on zmienić swojego zajęcia z powodu sposobu w jaki funkcjonowało indyjskie społeczeństwo: byli tam bramini, rody z wysokich sfer, następnie rodzina króla, potem zwykli rolnicy, w końcu rodzinny z najniższej klasy, które zabijały krowy, czy wykonywały inne tego typu prace. Tak więc mężczyzna ten zabija krowy każdego dnia. Krowa przychodziła, potem "Bum!". Krowa ryczała "Muuuuuu!", potem umierała. Człowiek nigdy nie zmienił pracy ale bardzo jej nie lubił. Rozmawiał o tym z rodzicami ale nie było możliwe, żeby to zmienić. Któregoś dnia Siariputra, uczeń Buddy, przechodził obok miejsca, gdzie ten człowiek pracował. Siariputra całkowicie osiągnął już sutrę o pustce. Mężczyzna poszedł za nim, pokłonił się i powiedział: "Przepraszam, mam pytanie. Budda - oraz wskazania mówią: Powstrzymaj się od zabierania życia. Moją praca jest zabijanie krów codziennie. Stwarzam dużo złej karmy. Co mam uczynić?"
Siariputra powiedział: "Kto zabija krowę?"
- Ja zabijam krowę.
- Kim jesteś?
- Nie wiem.
- Tylko utrzymuj ten umysł "nie wiem" i zabijaj krowy. Wtedy nie będziesz stwarzał złej karmy. - I Siariputra odszedł.
Człowiek kontynuował zabijanie krów codziennie ale w międzyczasie pytał sam siebie: "Kto zabija krowę?" To pytanie stawało się większe, większe, większe. Gdy zabijał krowę nie czuł się winny, tylko wielkie pytanie: "Kto zabija krowę?". Któregoś dnia pojawiła się krowa. Człowiek tylko trzymywał wielkie pytanie: "Kto zabija krowę?". Potem "Bum!", zabił krowę. Krowa zaryczał "Muuuuu!". Człowiek usłyszał to "Muuuuu!" i "Bum!" osiągnął oświecenie. "Nasze prawdziwe ja nie ma ani życia, ani śmierci. Ja jestem jednym z Buddów". Żaden biznes nie jest problemem. To bardzo ważne. Jeśli jest tylko dla ciebie, wtedy będziesz miała problem. Ale jeśli zarobisz dużo pieniędzy i zbudujesz świątynię pomożesz wielu innym ludziom. Wtedy twój kierunek jest czysty To jest działanie Bodhisatwy. Okay? Spróbuj tego.
Dziękuję Panu.
"Newsletter 02/1996 tłum. Piotr Janus
- karuna
- Posty: 1226
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Praca ogrodnika a zabijanie czujących istot...
Nie idę na ten kurs..
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
- Diamentum
- Posty: 1026
- Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Praca ogrodnika a zabijanie czujących istot...
Nie szkodzi, ważne, że jest kurs. Trzymam za Ciebie kciuki.
I pozdrawiam
Ps. Z osobistych doświadczeń n/t świadomego pozbawiania życia innych istnień, nic więcej dodać nie mogę, niż ten post co powyżej. No może jeszcze to, że imo mechanizm działania karmy nie tworzy rozróżnień.
I pozdrawiam
Ps. Z osobistych doświadczeń n/t świadomego pozbawiania życia innych istnień, nic więcej dodać nie mogę, niż ten post co powyżej. No może jeszcze to, że imo mechanizm działania karmy nie tworzy rozróżnień.
- karuna
- Posty: 1226
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Praca ogrodnika a zabijanie czujących istot...
Dziękuję.
Bardziej czuję, że kogoś krzywdzę. Będę nadal próbował pracy w jakimś biurze po prostu. Ostatnio wczoraj zaniosłem CV. Decyduję /obecnie/ się na Wadżrajanę, a tam dosłownie nie wolno krzywdzić czujące istoty. Przyjmę wskazanie o nie zabijaniu. Bym je złamał postępując tak. Szkoda, bo byłaby to fajna praca. Nie mogę działać na rzecz dobra niszcząc życie. Może to w końcu nagromadzić negatywnej karmy i nieciekawym odrodzeniem odcinającym już od praktyki...
bardzo dziękuję Ci za odpowiedź
pozdrawiam serdecznie
karuna
PS Mnie z tej wypowiedzi Seung Sahna, Mistrza Zen, przekonał opis drastycznego zabijania krów. Tak to odczułem, że to tragiczne.
Bardziej czuję, że kogoś krzywdzę. Będę nadal próbował pracy w jakimś biurze po prostu. Ostatnio wczoraj zaniosłem CV. Decyduję /obecnie/ się na Wadżrajanę, a tam dosłownie nie wolno krzywdzić czujące istoty. Przyjmę wskazanie o nie zabijaniu. Bym je złamał postępując tak. Szkoda, bo byłaby to fajna praca. Nie mogę działać na rzecz dobra niszcząc życie. Może to w końcu nagromadzić negatywnej karmy i nieciekawym odrodzeniem odcinającym już od praktyki...
bardzo dziękuję Ci za odpowiedź
pozdrawiam serdecznie
karuna
PS Mnie z tej wypowiedzi Seung Sahna, Mistrza Zen, przekonał opis drastycznego zabijania krów. Tak to odczułem, że to tragiczne.
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania
Re: Praca ogrodnika a zabijanie czujących istot...
Witajkaruna pisze:dochodzi tu pewnie niszczenie siedliska mszyc, pewnie mrówek, czy innych owadów, robaków...
może najpierw zorientuj się czy tego rodzaju działania są częścią tej pracy?
a nawet jeśli usuwanie owadów będzie należało do Twoich kompetencji, być może są jakieś naturalne sposoby, które raczej odstraszają te owady (np. jakimś zapachem, którego one nie lubią) zamiast je zabijać?
Takie działanie jest zdaje się "trendy", nie niszczy się środowiska naturalnego chemikaliami itp, więc jeśli opanujesz tego rodzaju techniki będziesz mieć więcej klientów niż "tradycyjni" ogrodnicy?
pozdrawiam
- karuna
- Posty: 1226
- Rejestracja: wt kwie 09, 2013 18:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtsang
- Lokalizacja: Ziemia teraz
Re: Praca ogrodnika a zabijanie czujących istot...
Hej.
U mamy pracuję w ogrodzie i kiedy zalegną się mszyce na różach czy porzeczkach to już po sprawie, a na mnie to mama zrzuca i w zeszłym roku popełniłem błąd się zgadzając na to. W tym roku niedawno już pryskałem, więc może będzie spokój i nic nie zagości na roślinach. Już się na takie działanie nie zgodzę, a usłyszałem, że tak ludzie robią żeby przetrwać. No dobrze, ale co mają do tego kwiaty i mszyce na nich?
Widziałem już ofertę pracy w ogrodzie, więc po kursie mógłbym tam startować. I wiem z własnego doświadczenia, że kończy się tu dobrobycie mrowiska, czy ul zalęgniętych pszczół albo os.
Jak najbardziej chciałbym być trendy w tym sensie, ale jak dadzą mi do ręki środek owadobójczy a ja się zbuntuję, to będzie już po etacie, i znowu bezrobocie. Nie od razu będę miał własną działalność, pracę na własną rękę, jeżeli w ogóle kiedykolwiek. Nie mam żyłki bycia przedsiębiorcą.
To trudny wybór, ale będę jednak szukał nadal czegoś w biurze, czy coś w tym stylu, w każdym razie, by nikomu nie szkodzić.
pozdrawiam serdecznie
karuna
U mamy pracuję w ogrodzie i kiedy zalegną się mszyce na różach czy porzeczkach to już po sprawie, a na mnie to mama zrzuca i w zeszłym roku popełniłem błąd się zgadzając na to. W tym roku niedawno już pryskałem, więc może będzie spokój i nic nie zagości na roślinach. Już się na takie działanie nie zgodzę, a usłyszałem, że tak ludzie robią żeby przetrwać. No dobrze, ale co mają do tego kwiaty i mszyce na nich?
Widziałem już ofertę pracy w ogrodzie, więc po kursie mógłbym tam startować. I wiem z własnego doświadczenia, że kończy się tu dobrobycie mrowiska, czy ul zalęgniętych pszczół albo os.
Jak najbardziej chciałbym być trendy w tym sensie, ale jak dadzą mi do ręki środek owadobójczy a ja się zbuntuję, to będzie już po etacie, i znowu bezrobocie. Nie od razu będę miał własną działalność, pracę na własną rękę, jeżeli w ogóle kiedykolwiek. Nie mam żyłki bycia przedsiębiorcą.
To trudny wybór, ale będę jednak szukał nadal czegoś w biurze, czy coś w tym stylu, w każdym razie, by nikomu nie szkodzić.
pozdrawiam serdecznie
karuna
koniec wojen
tylko liście do zamiatania
tylko liście do zamiatania