zagubiony w dharmie, czyli mnóstwo pytan

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

lepsze@wp.pl

zagubiony w dharmie, czyli mnóstwo pytan

Nieprzeczytany post autor: lepsze@wp.pl »

Nie dawno zetknąłem się z buddyzmem (jego różnymi odmianami) i mam kilka pytan z tego powodu.
1.Oświecenie. Ile istnieje ludzi obecnie zyjących, ktorzy sa oswieceni? Wiele watpliwosci budzi sam fakt mozliwosci osiagniecia oswiecenia wspołczesnie. Czemu rozne szkoły buddyzmu tak roznie opisuja to doznanie (szkoły zen skupiaja sie na zaniku ego inne na wszechwiedzy itd.)? Czy tak na prawde tego doswiadczyl ktos inny oprocz Buddy? Czasami nawet myśle że to może byc po prostu autosugestia. Jak sie przez 20 lat cos sobie wmawia to sie w to uwierzy. I czemu w jednej szkole czas do doswiadczenia oswiecenia wynosi 5 lat a w drugiej trwa to cale zycie? (oczywiscie wiem ze to zalezy głowie od indywidualnej pracy itd.) Iczemu niktore pisma (zen) opiują ludzi ktorzy kilka razy doswiadczali oswiecenia?
2.Kolejny podpunkt dotyczy wspołczucia i radości, ktore niby sa niodłączne od oswiecenia, co potwierdza sie na wielu zdjeciach mistrzów wiekszosci szkoł oprocz zenu (znowu).Czy ta szkoła w ogóle dotyczy tego samego co inne szkoły buddyzmu?
3.I ostatnie pytanie. Jaki sens ma praktyka bez nauczyciela? Wystarcza ksiazki z instrukcjami medytacyjnymi?Przecież podobno wystarczy byc cały czas skupionym, wiec nauczycie jest nie potrzebny.
Bede wdzieczny za jakiekolwiek odpowiedzi i sugestie.
pozdrawiam. lepsze@wp.pl
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: zagubiony w dharmie, czyli mnóstwo pytan

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam

Twe pytania, generalnie tyczą się zen. W zasadzie, powinieneś je zadać w panelu zen... tam, być może, ustosunkowali by się do nich praktykujący zen. Z drugiej strony, być może zrobią to tutaj :)
lepsze@wp.pl pisze: 1.Oświecenie. Ile istnieje ludzi obecnie zyjących, ktorzy sa oswieceni? Wiele watpliwosci budzi sam fakt mozliwosci osiagniecia oswiecenia wspołczesnie. Czemu rozne szkoły buddyzmu tak roznie opisuja to doznanie (szkoły zen skupiaja sie na zaniku ego inne na wszechwiedzy itd.)? Czy tak na prawde tego doswiadczyl ktos inny oprocz Buddy? Czasami nawet myśle że to może byc po prostu autosugestia. Jak sie przez 20 lat cos sobie wmawia to sie w to uwierzy. I czemu w jednej szkole czas do doswiadczenia oswiecenia wynosi 5 lat a w drugiej trwa to cale zycie? (oczywiscie wiem ze to zalezy głowie od indywidualnej pracy itd.) Iczemu niktore pisma (zen) opiują ludzi ktorzy kilka razy doswiadczali oswiecenia?


Nie mam bladego pojęcia ilu obecnie żyje ludzi oświeconych. Kwestią jest to, co rozumiemy pod pojęciem: oświecenie.
Twierdzących, iż są oświeceni, jest cała masa. Symptomatyczne jest to, że te istoty, z reguły arbitralnie twierdzą kto co powinien robić, a czego nie, kto jest oświecony, a kto nie itp. Często powtarzają to, iż są oświecone, jakby chciały już nie tylko innych, ale przede wszystkim przekonać same siebie, że tak jest. Ciekawym jest to, jak do owego oświecenia są one przywiązane...
Nigdy nie słyszałem z ust mych nauczycieli /Tybetańczycy/ - czy to mistrzów dzogczen, czy mistrzów tantry - tego, iż są oświeceni. Mistrz mego serca, na zadawane mu pytanie, przez jakąś istotę, czy jest oświecony... nie odpowiada.
W tej kwestii związanej z zen, nie mam nic do powiedzenia - nie praktykuję zen. Faktem jest, że różne szkoły buddyjskie w różny sposób opisują ścieżkę do nirwany, nie znaczy to jednak, że mówią o różnych nirwanach. Nirwana jest jedna i wspólna jako pogląd dla wszystkich szkół buddyjskich.
Z mej strony - w ramach rytu, którym podążam - jako oświecenie definiuje się nirwanę. W momencie śmierci, lub jeszcze za życia adepta, ma miejsce realizacja tzw tęczowego ciała i wtedy następuje nirwana - ten moment jest określany w dzogczen jako oświecenie. Rozpoznanie tzw naturalnego stanu, czy też przebywanie w nim przez jakiś okres czasu, nie jest uważne za oświecenie. Generalnie dzogczen specjalnie sobie głowy oświeceniem nie zawraca. Chodzi o wyzwolenie z kołowrotu wcieleń i albo to ma miejsce i mamy nirwanę, albo nie i... witamy z powrotem w supermarkecie ;)

Co Ty rozumiesz pod pojeciem oświecenie?
lepsze@wp.pl pisze:2.Kolejny podpunkt dotyczy wspołczucia i radości, ktore niby sa niodłączne od oswiecenia, co potwierdza sie na wielu zdjeciach mistrzów wiekszosci szkoł oprocz zenu (znowu).Czy ta szkoła w ogóle dotyczy tego samego co inne szkoły buddyzmu?
Wg mnie tak. Szkoły zen, mówią o tym samym co inne szkoły buddyjskie. Po prostu, realizuje się w tych szkołach stan buddy w innym stylu, niż w pozostałych. Na co innego też kładzie się nacisk.
Nie bardzo rozumiem, o co Tobie chodzi, gdy piszesz o zdjęciach. Masz na myśli to, że na większości zdjęć Tybetańczycy są uśmiechnięci a Japończycy nie?
lepsze@wp.pl pisze:3.I ostatnie pytanie. Jaki sens ma praktyka bez nauczyciela? Wystarcza ksiazki z instrukcjami medytacyjnymi?
Praktyka bez nauczyciela, pewnie jakiś sens ma, ale czy wyniknie z niej to, o co gra się toczy... ze swej strony wątpię. Książki z instrukcjami medytacyjnymi to mało. Każda z istot jest różna i to, co się z nią dzieje podczas praktyki, takoż bywa różne. Istotnym jest nauczyciel z którym możemy weryfikować naszą praktykę, by uniknąć błędów związanych z samą praktyką jak i utknięcia w tzw błędnych poglądach, których możemy się nabawić niewłaściwie interpretując to, co się z nami dzieje. Ot choćby uznać jakieś spektakularne doświadczenie medytacyjne za tzw oświecenie. etc
Wg mnie, tak jak żadna książka nie jest w stanie zastąpić żywego doświadczenia, choćby nie wiadomo jak pięknie owo doświadczenie opisywała, tak żaden podręcznik do medytacji nie jest w stanie nas poprowadzić poprzez meandry owej, jak może to uczynić nasz mistrz/nauczyciel.
lepsze@wp.pl pisze:Przecież podobno wystarczy byc cały czas skupionym, wiec nauczycie jest nie potrzebny.
Owo 'podobno' jest tu istotne. Przykładowo: podobno, gdy się praktykuje dzogczen to można czynić wszystko, gdyż wszystko jest dobre... jednak tak nie jest. Tak twierdzą ci, którzy opierają swą wiedzę na książkach, które niewłaściwie rozumieją. I tu, znowu pojawia się kwestia nauczyciela, który może nam owe niuanse przedstawić i pokierować nami tak, byśmy nie utknęli w błędnym poglądzie.
Bycie bez przerwy skupionym to, z jednej strony mało, a z drugiej to niepotrzebna strata energii. Chodzi o to, by dojść do stanu kontemplacji, który nie jest rozproszeniem, ale nie jest też jednoupunktowioną uwagą/skupieniem, czy też pozbawioną podpory uwagą/skupieniem. Stan ten jest bezwysiłkowy.
Tak to wygląda z mej strony.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
lepsze

Nauczyciele!!!

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

A mozna sie kontaktowac z nauczycielem powiedzmy przez internet?(tzn. nie bezpośrednio).A jak tak to znacie jakiegoś? Domyślam sie jednak ze odpowiedz bedzie przecząca, wiec moglibyscie mi powiedzieć jakie szkoły lub grupy działają w Toruniu, i jakie szkoły są dla jakiego typu ludzi najodpowiedniejsze. Kolejnym waznym pytaniem sa kompetencje nauczyciela-czy ktos nie oswiecony moze nauczac innych jak osiagnac oświecenie? Przecież pewność ,ze droga ktorą sie szło jest właściwa, osiaga sie dopiero gdy sie dotrze do celu.
lepsze

Kto to napisał?

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Juz wiem czego mi brakuje: wiary w buddyzm. To chyba przez ta telewizje, sekty i ksiązki w stylu "Oszuści w szatach" (chyba tak). Jednakże tylko buddyzm pozwala sprawdzic prawdziwosc nauk dzieki medytacji. Tu nie ma dogmatow. Jestem pełen zapału wiec prosze o wskazówki. Gdzie, u kogo w Toruniu, mozna sie czegos nauczyc? Jest ktos wiarygodny? W ogole jak wy sie kontaktujecie z waszymi nauczycielami? Przeciez taki lama ma z 2000 osrodków. Gdziez tu wiec jego doswiadczenie moze pomóc w problemach jednego człowieka. Nie znajdzie przeciez czasu dla wszystkich. ??????????????????
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Kto to napisał?

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Czołem

Miałem nic nie mówić, ale....

Po pierwsze, nie za bardzo rozumiem "stopnie" czy może "zagłębienia" oświecenia, znaczy że jest jakaś kategoria lepszych i gorszych oświeceń i mniejszych wiekszych, skrzydlatych czy płaskonogich? Widać jestem tak zagłebiony w samsarze że nie kumam tych stopni oświecenia... przykrosć.
Jak jednak są te stopnie (schody) oświecenia (a ja jestem nieuk, nieoświecony i w ogóle baran) to proszę o specyfikację, wymiary satori, oraz przyspieszenie ziemskie podzielone na szybkość myśli podczas oświecenia....

A tak poważnie to ludzie, którzy mówią że nie sa oświeceni dla mnie właśnie są (ale to logika paradoksu, do zrozumienia) np. wg mnie JŚ Dalajlama jest oświecony, choć nigdy z nim nie rozmawiałem widziałem tylko raz jak był w wawie, ale oceniam (sic!) na podstawie czynów (tego co robi, a nie mówi że jest) więc wybaczcie, ale jest on dla mnie tylko oświecony, czyli Vipaka jego czynów świadczy o nim samym (a że ponoć najlepiej jak czyny negatywne dojrzewają w tym życiu, to tym bardziej świadczy - inwazja Chin na Tybet, ogólna smuta na uchodźctwie, chyba sobie zdajecie sprawę, że "normalny" człowiek mając takie problemy idzie i się upija, a oświeceni (którzy mówią że nie są) radośnie i pokojowo dążą do perfekcji)

Po drugie, dla chcącego nic trudnego, chce sie być budystą - wystarczy troche poszukać, nikt nikogo za rękę nie będzie nigdzie prowadził do mistrza chyba nie o to chodzi. Masz linki, masz mnóstwo ośrodków również w Toruniu. Za rękę to prowadzą właśnie sekty, chcesz być buddystą to nie licz specjalnie na jakieś ręce, sam twórz lepszą karmę, nikt za ciebie jej poprawiał nie będzie.

A, i jak ktoś mówi szczerze i od serca choc trochę surowiej i mocniej (jak ja :)))) to nie ze względu na złośliwość czy wymądrzanie się ale cheć (samo) pomocy niesienia.

pzdrwm
p.
lepsze

Re: zagubiony w dharmie, czyli mnóstwo pytan

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

a co z tym powiedzeniem,ze gdy uczen jest gotowy to pojawia sie nauczyciel. :)
Mógłbym uczyć sie z własnego doświadczenia i obserwacji, ale to troche za duże ryzyko wyciagnięcia błednych wniosków lub ich przeoczenia.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: zagubiony w dharmie, czyli mnóstwo pytan

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
lepsze pisze:a co z tym powiedzeniem,ze gdy uczen jest gotowy to pojawia sie nauczyciel. :)
Cóż w takim razie znaczy, że szukasz sangi, nauczyciela... Pójdź tropem google - wielkiego mistrza ;) , lub linków ze stron buddyjskich... rozejrzyj się po postach na tym forum - namiary niejednokrotnie były podawane.

Tak, przez ciekawość kota, jeszcze raz spytam: co rozumiesz pod pojęciem oświecenie?

Powodzenia :)
kunzang
.
dane :580:
Gość

Re: zagubiony w dharmie, czyli mnóstwo pytan

Nieprzeczytany post autor: Gość »

Odpowiedź:
Gdybym wiedział co to jest to bym nie zadawał pytań na forum, tylko udzielał rad :).
"Moje" oświeceniu to wciąż tylko koncepcje przeczytane w książkach: "Szłam ulicą i nagle wszystko było mną" itd. Takie terminy jak zanik ego, wględ w nibbane, rozpoznanie przejrzystego światła (lub prawdziwej natury rzeczy i umysłu), niedualizm, (i moje ulubione->) niejaźń są mi znane tylko przez opisy. Nie mam pojęcia co znaczy oświecenie na prawde. Podobno oświecenie to zobaczenie ze nie było czego osiągać. Mam nadzieje ze dowiem sie tego jeszcze w tym zyciu co sobie i wam zycze. Znalazłem ośrodek diamentowej drogi w moim mieście.Co o nim myślicie?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: zagubiony w dharmie, czyli mnóstwo pytan

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Anonymous pisze:Znalazłem ośrodek diamentowej drogi w moim mieście.Co o nim myślicie?
To bez znaczenia, co o nim myślimy - wg mnie. Lecz, może to mieć jakieś znaczenie - pytanie: w jakim kontekście?
Z mej strony rada - udaj się tam... rozpocznij praktykę i... zapraszam do rozmowy tutaj o Twej /sic!/ praktyce. Jednak najpierw, po prostu ją zacznij :)

Powodzenia :)
kunzang
.
dane :580:
Sword

Re: zagubiony w dharmie, czyli mnóstwo pytan

Nieprzeczytany post autor: Sword »

lepsze@wp.pl pisze:Nie dawno zetknąłem się z buddyzmem (jego różnymi odmianami) i mam kilka pytan z tego powodu.
1.Oświecenie. Ile istnieje ludzi obecnie zyjących, ktorzy sa oswieceni?
Niestety nie spotkalem sie z "rejestrem oswieconych ludzi" ale smiem przypuszczac ze przez te 2500 lat praktyka buddyjska udoskonalila sie na tyle, ze mozemy przypuszczac iz jest ich bardzo bardzo duzo ;)
Wiele watpliwosci budzi sam fakt mozliwosci osiagniecia oswiecenia wspołczesnie. Czemu rozne szkoły buddyzmu tak roznie opisuja to doznanie (szkoły zen skupiaja sie na zaniku ego inne na wszechwiedzy itd.)? Czy tak na prawde tego doswiadczyl ktos inny oprocz Buddy?
Nie. Szkoly mowia o metodach, poszczegolnych stopniach. Zeby praktyka miala rece i nogi, przez te wszystkie lata od oswiecenia buddy Siakjamuniego, ukladano zestawy praktyk i segregowano je tak, aby jak najszybciej i najskuteczniej praktykujacy mogl osiagnac oswiecenie. Wraz ze zmianami cywilizacyjnymi, umiejetnosciami ludzi, kulturami w ktore buddyzm wkraczal, metody te ewaluowaly i ewaluuja nadal.
Czasami nawet myśle że to może byc po prostu autosugestia. Jak sie przez 20 lat cos sobie wmawia to sie w to uwierzy.
To dobra metoda na "zejscie na ziemie". Czlowiek czesto popada w przerozne stany, odlatuje. Moim zdaniem czesto powinien w ten sposob spojrzec na siebie i swoja praktyke, tak wlasnie jak piszesz. To umozliwi nieprzyleganie do zludzen, choc w dosc bolesny sposob od nich uwalnia, zapewnia dobre "zabezpieczenie".
I czemu w jednej szkole czas do doswiadczenia oswiecenia wynosi 5 lat a w drugiej trwa to cale zycie? (oczywiscie wiem ze to zalezy głowie od indywidualnej pracy itd.) Iczemu niktore pisma (zen) opiują ludzi ktorzy kilka razy doswiadczali oswiecenia?
Istnieje wiele rodzajow "wgladow". Sa to etapy uwalniania umyslu od zludzen, tudziez swoiste zrozumienia - prawa przyczyny i skutku, pustosci wszystkich zjawisk, rozpuszczenie ego etc. zaleznie od tradycji. Ludzie czesto nazywaja to "oswieceniami" lub "malymi oswieceniami", chociaz potocznie mowi sie ze sa to po prostu wglady (w zen kensio). Na tyle podnoszace na duchu, ze praktykujacy czesto mowia ze osiagneli oswiecenie, chociaz pozniej odkrywaja ze jeszcze nie jest to koniec.
2.Kolejny podpunkt dotyczy wspołczucia i radości, ktore niby sa niodłączne od oswiecenia, co potwierdza sie na wielu zdjeciach mistrzów wiekszosci szkoł oprocz zenu (znowu).Czy ta szkoła w ogóle dotyczy tego samego co inne szkoły buddyzmu?
Oczywiscie. Kazda szkola ma pewne zalozenia, dla przykladu w zen podstawa jest zazen. Czym bylo by zen bez tej podstawowej medytacji? a wiec mowi sie ze bez zazen nie jest mozliwe osiagniecie oswiecenia. Inne tradycje skupiaja sie na podobnych zalozeniach, ze musza byc spelniane pewne warunki, aby reszta praktyk miala odpowiedni grunt na ktorym mozliwy jest wlasciwy rozwoj.
3.I ostatnie pytanie. Jaki sens ma praktyka bez nauczyciela? Wystarcza ksiazki z instrukcjami medytacyjnymi?Przecież podobno wystarczy byc cały czas skupionym, wiec nauczycie jest nie potrzebny.
W zasadzie praktyka bez nauczyciela to czysty hardcore, nauczyciel jest bardzo przydatny, ale oczywiscie nie jest niezbedny. Potrzeba naprawde szczerego przekonania i duzej dynamiki w praktykowaniu, aby nie skonczyla sie ona po 2-3 "wgladach" - jak wiadomo, kazdy sadzi ze taki jeden wglad jest juz oswieceniem i nie ma sensu "wmawiac sobie ze tak nie jest". To naprawde trudna sprawa.
Sword

Re: Nauczyciele!!!

Nieprzeczytany post autor: Sword »

lepsze pisze:A mozna sie kontaktowac z nauczycielem powiedzmy przez internet?(tzn. nie bezpośrednio).A jak tak to znacie jakiegoś?
Lama Rinczen - lamarin@benchen.org.pl - ale fakt ze goscia ciezko zlapac.
Domyślam sie jednak ze odpowiedz bedzie przecząca, wiec moglibyscie mi powiedzieć jakie szkoły lub grupy działają w Toruniu, i jakie szkoły są dla jakiego typu ludzi najodpowiedniejsze. Kolejnym waznym pytaniem sa kompetencje nauczyciela-czy ktos nie oswiecony moze nauczac innych jak osiagnac oświecenie?
Podobno, jesli powtarza zaslyszane nauki slowo w slowo, jest w stanie oswiecic dzieki nim swoich odbiorcow, mimo ze jemu te nauki nie posluzyly tak dobrze.
Przecież pewność ,ze droga ktorą sie szło jest właściwa, osiaga sie dopiero gdy sie dotrze do celu.
Haha... kazdy czlowiek jest inny, te same nauki NIE znajda takiego samego odbiorcy. Inaczej bycie nauczycielem nie mialo by sensu, skoro identyczne nauki same w sobie byly by wystarczajace - w postaci na przyklad ksiazki.

Co z tego ze Ty osiagasz oswiecenie, skoro wiesz ze napewno nikt nie powtorzy tego w identyczny sposob? Tak patrzysz po roznych tradycjach, a de facto dla kazdego czlowieka z osobna powstaje taka mala, nowa tradycja, zbudowana na z grubsza odmiennych podstawach - intelektualnych wartosci, charakteru, mozliwosci, slabosci i mocnych stron, wiedzy itd.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”