Demony w Buddyzmie

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Yo, jestem ciekawy czy w buddyzmie mowi sie o demonach. Tylko nie w takim sensie ze jest to demon w umysle, np jakas zla faza albo stan demoniczny tylko czy natknol sie ktos z Was na jakis opis lub cos takiej swiadomej istoty, demona, jakiegos odrebnego od nas, chodzi mi o jakies istoty złe mogace np opetac czlowieka. Czy jest mowa w buddyzmie o takich istotach? Przypomniala mi sie jakas historia ktora cztalem kiedys, ze Budda przegonil demona smiechem czy cos takiego. Czy te demony wszytskie w historyjkach to jakies złe, swiadome odrebne istoty czy chodzi tylko o stany umyslu?
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: LordD »

Sutra Surangama, rodział: Piećdziesiąt stanów demonów skandh - tekst ten mówi zarówno o wewnętrznych i zewnętrznych demonach, więc jak masz ochotę to się z nim zapoznaj.
http://mahajana.net/teksty/sutra_surang ... angama.pdf
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Lol, dzieki. Troche trudny chyba dla mnie ten tekst, ale przeczytam, moze troche zrozumiem. Hmm i dziwne to jest juz od poczatku dla mnie bo sa tam opisy jakis zjaw i zazdrosnych demonow "ktorych palac sie trzesie" jak sie jest bliskim oswiecenia i ze przeszkadzaja pozniej. A kiedys czytalem ze Budda powiedzial ze nie ma zadnej istoty ktora przeszkadzala by w oswieceniu. Wiec sprzecznosc tu jest, chyba ze przekrecilem cos.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Zryty pisze:Yo, jestem ciekawy czy w buddyzmie mowi sie o demonach. (...)
Lista duchów
Zryty pisze:(...)A kiedys czytalem ze Budda powiedzial ze nie ma zadnej istoty ktora przeszkadzala by w oswieceniu. Wiec sprzecznosc tu jest, chyba ze przekrecilem cos.
Znaczy to tyle, że Ciebie jako istoty też nie ma - no bo nie ma żadnej istoty... Kwestią jest tu to, czy podejdziesz do tego /do owej ''istoty''/ od strony prawdy relatywnej, czy prawdy absolutnej. Tu: dwie prawdy - wprowadzenie do tych pojęć.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

LordD: tej sutry to nie mam szans zrozumiec. Musial bym znac te wszystkie pojecia, calkiem inny jezyk, a ja go nie znam.

A co do listy duchow to szkoda ze jest ich az tyle. Tylko mnie martwi taka rzecz "Istnieją rozmaite klasy duchów. Duchy owe mogą się nosić z zamiarem zemsty lub odwetu, żywić niechęć czy po prostu złośliwe albo szkodliwe intencje. Te są w życiu źródłem przeszkód (giek, bgegs) i choroby ponieważ blokują witalność osoby, która owe duchy uraziła. To karmiczny odwet na sile życiowej (sogi lenczak, srog-gi lan-chags). Poniżej widnieje częściowa lista takich duchów".

To jak moge te duchy wygnać, nie chce zeby mi blokowaly moją witalnosc a jestem niemal pewien ze sie do mnie przyssał jeden conajmniej i mowi ze bedzie we mnie siedzial 2000 lat. Troche długo i nie bardzo mi to robi. Mowie powaznie. Moj glos ktorego nazwalem zbyszek zadeklarowal sie uprzejmie ze bedzie mnie dreczyl rowno 2000 lat. Jest jeszcze drugi głos ale on bardzo rzadko do mnie przemawia, nazwałem go "ziomuś" bo mowi zupelnie jak jakis koles spod bloku ale on byl tylko kilka razy. No i jest jeszcze jedna młoda dama, troche złośliwa, nie powiem ale ona doskwiera mi tylko czasem, troszke częsciej niż ziomuś, jednak nmie slyszalem jej chyba juz z rok. Zbyszek natomiast to prawdziwy rak, jest złośliwy i nie chce odpuscic, sprawia wrazenie bardzo poteznej istoty takiej powiedzial bym pełnej "many", potencjału. Wydaje sie o wiele silniejszy odemnie, psychicznie w sensie. Zatruwa mi cala psychike, wkreca rozne duperele, slysze go zupelnie jak kogos kto by do mnie mowil, czasem podsyła rozne haluny dzwiekowe ale wiem ze to ciagle ten sam zbyszek moj. Twierdzi sam ze zrobilem mu cos, kiedys i za to sie msci. Ale nie chce powiedziec co. Na kazde moje pytanie odpowiada mniej wiecej tak "A w dupie cie mam... 2000 lat..." itd itd. Wiec ja sie od niego niczego nie dowiem bo to chyba zreszta nie w jego interesie zeby mowic mi po co ze mna jest. Jak mozna sie "odpętać" od takich duchów? Bo zycie z takim czyms w jednej glowie nie nalezy do atrakcji. Oczywiscie energii brak mi zupelnie i moze to byc przez to. A jak to mszczace sie jakies duchy na mnie i to jest zla karma to w ogole da sie je jakos wypedzic czy musze te 2000 lat przecierpiec? (Ja nie zartuje w takim piekle zyje codziennie). 24 godzinny monolog zbyszka, po kilku latach z kazdego twardzieja zrobil by wrak. Zrozumiec mozna to dopiero jak jakis taki zbych sie przyczepi. Ja go nie szanuje besztam go tak jak on mnie. Ostatnio troche jak by zbladl bo nie daje sie mu juz wkrecac co sprawia ze pewnie nie ma juz zbyt duzo pomyslow na to jak mi zycie uprzykrzyc. Ale ciagle jest czasem sie wlacza zeby mi jazde zrobic w stresowych momentach albo w takich kiedy mi na czyms zalezy i nie chce spieprzyc. Zbyszek wtedy przychodzi i probuje wszystko zrujnowac. Nie wazne. Sa jakies sposoby w bon lub w innej tradycji zeby przeganiac takie duchy?

Jade do krakowa, sa tam tsalungi i wszystko. Moze ktos ze mna tam pogada. Dzieki Kunzang.
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Zryty, mogę jedno pytanie? Czemu nazwałeś go Zbyszek? Czy on potrafi opowiedzieć o czymś czego byś nie wiedział? Gadać np. po łacinie czy coś? Wybacz, jeśli moje pytania są głupie.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: LordD »

Pewnie masz do czynienia z ludźmi którzy się zapętlili po śmierci na tym świecie i wciąż jeszcze żyją swoim starym scenariuszem i starym ja, takimi samymi jak za życia w ciele.
A ci muszą sobie przede wszystkim uświadomić że nie żyją, zobaczyć bezsensowność pozostawania tutaj, puścić przywiązania, które ich tu trzymają. Warto też polegać na ich własnych wierzeniach np. jeśli wierzyli w Boga to nakłaniać do udania się w stronę światła, do nieba itp. itd.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Zryty pisze:(...) Sa jakies sposoby w bon lub w innej tradycji zeby przeganiac takie duchy?
Są, np rytuał wykupu - acz nie jest to sprawa prosta
Zryty pisze:Jade do krakowa, sa tam tsalungi i wszystko. Moze ktos ze mna tam pogada.
W krakowie masz szefa instruktorów sangi garuda, lecz nie wiem jak tam u Niego z praktykami szamańskimi y.b., natomiast co do reszty /np tsa lung/, to trafisz w dobre ręce.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
LordD pisze:Pewnie masz do czynienia z ludźmi którzy się zapętlili po śmierci na tym świecie i wciąż jeszcze żyją swoim starym scenariuszem i starym ja, takimi samymi jak za życia w ciele. (...)
Niekoniecznie. Jeżeli już się wpuszczamy w takie rozważania, to rozpoznać to można, że tak powiem na ''żywca'' i tu raczej trzeba być szamanem ze sporym doświadczeniem.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: LordD »

kunzang pisze:Witam
LordD pisze:Pewnie masz do czynienia z ludźmi którzy się zapętlili po śmierci na tym świecie i wciąż jeszcze żyją swoim starym scenariuszem i starym ja, takimi samymi jak za życia w ciele. (...)
Niekoniecznie. Jeżeli już się wpuszczamy w takie rozważania, to rozpoznać to można, że tak powiem na ''żywca'' i tu raczej trzeba być szamanem ze sporym doświadczeniem.

Pozdrawiam
kunzang
Może nie jestem szamanem, ale w sumie wielokrotnie doświadczałem i kontaktowałem się. Acz faktycznie, nie jest to moja broszka. Zapomniałem dodać, iż to co napisałem to jest tylko moje gdybanie :)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
LordD pisze:Może nie jestem szamanem, ale w sumie wielokrotnie doświadczałem i kontaktowałem się. (...)
Nie wszystko to co się nam jawi jest tym czym się nam jawi. To, że jakaś istota jawi się Tobie tak a nie inaczej /lub przedstawia się tak a nie inaczej/, to wcale nie znaczy, że z tą istotą tak jest. Rzecz w tym, że nie jest to takim prostym i /np/ tak jak w realu jest się robionym w balona przez istoty ludzkie, tak i wykracza to poza real w tym sensie, że możesz swobodnie zostać zrobionym w balona przez daną istotę nieludzką, która będzie się zgrywać na zmarłą istotę ludzką.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
atomuse
Posty: 2817
Rejestracja: pn maja 14, 2007 11:24
Płeć: kobieta
Tradycja: Bön, Kagyu

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: atomuse »

LordD pisze:
kunzang pisze:Witam
LordD pisze:Pewnie masz do czynienia z ludźmi którzy się zapętlili po śmierci na tym świecie i wciąż jeszcze żyją swoim starym scenariuszem i starym ja, takimi samymi jak za życia w ciele. (...)
Niekoniecznie. Jeżeli już się wpuszczamy w takie rozważania, to rozpoznać to można, że tak powiem na ''żywca'' i tu raczej trzeba być szamanem ze sporym doświadczeniem.

Pozdrawiam
kunzang
Może nie jestem szamanem, ale w sumie wielokrotnie doświadczałem i kontaktowałem się. Acz faktycznie, nie jest to moja broszka. Zapomniałem dodać, iż to co napisałem to jest tylko moje gdybanie :)
No to czego doswiadczales i z kim kontaktowales sie wielokrotnie, bo nie kumam.
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: LordD »

kunzang pisze:Witam
LordD pisze:Może nie jestem szamanem, ale w sumie wielokrotnie doświadczałem i kontaktowałem się. (...)
Nie wszystko to co się nam jawi jest tym czym się nam jawi. To, że jakaś istota jawi się Tobie tak a nie inaczej /lub przedstawia się tak a nie inaczej/, to wcale nie znaczy, że z tą istotą tak jest. Rzecz w tym, że nie jest to takim prostym i /np/ tak jak w realu jest się robionym w balona przez istoty ludzkie, tak i wykracza to poza real w tym sensie, że możesz swobodnie zostać zrobionym w balona przez daną istotę nieludzką, która będzie się zgrywać na zmarłą istotę ludzką.

Pozdrawiam
kunzang
Racja, racja... trzeba to brać pod uwagę.
atomuse pisze:No to czego doswiadczales i z kim kontaktowales sie wielokrotnie, bo nie kumam.
Z tzw. "duchami" zmarłych osób i czasem też z innymi istotami których nie potrafiłem sklasyfikować. A w świetle tego o czym pisze Kunzang to nie wiem z kim lub czym. :)
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

LordD pisze: Z tzw. "duchami" zmarłych osób i czasem też z innymi istotami których nie potrafiłem sklasyfikować. A w świetle tego o czym pisze Kunzang to nie wiem z kim lub czym. :)
To bardzo ciekawe LordD :) Mógłbyś opowiedzieć trochę szczegółów w jaki sposób te różne istoty się przejawiały? :) Czy to raczej nie odpowiednie miejsce ? Może na prv?
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: LordD »

Lo'tsa'wa pisze:
LordD pisze: Z tzw. "duchami" zmarłych osób i czasem też z innymi istotami których nie potrafiłem sklasyfikować. A w świetle tego o czym pisze Kunzang to nie wiem z kim lub czym. :)
To bardzo ciekawe LordD :) Mógłbyś opowiedzieć trochę szczegółów w jaki sposób te różne istoty się przejawiały? :) Czy to raczej nie odpowiednie miejsce ? Może na prv?
Hmm.. nie wiem, to samo czasem przychodzi. I wtedy mam wybór, czy się na to otworzyć, czy nie. Czasem podczas praktyki ktoś/coś się pojawia i zazwyczaj czuję spore zdziwienie ze strony tego kogoś/czegoś. Jeśli ci chodzi o to jak to się odbywa, to nie umiem wyjaśnić, po prostu dzieje się. :)
Awatar użytkownika
airavana
Posty: 482
Rejestracja: pn paź 20, 2008 08:51
Kontakt:

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: airavana »

Mistrz Thich Thien Tam napisał taki oto esej na temat demonów. Wkrótce (mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu) przetłumaczę go na j. polski):
"Demons" are called "mara" in Sanskrit. In Chinese, the word has the connotation of "murderer" because demons usually plunder the virtues and murder the wisdom-life of cultivators. "Demons" also represent the destructive conditions or influences that cause practitioners to retrogress in their cultivation. Demons can render cultivators insane, making them lose their right thought, develop erroneous views, commit evil karma and end up sunk in the lower realms.

Those activities which develop virtue and wisdom and lead sentient beings to Nirvana are called Buddha work. Those activities which destroy good roots, causing sentient beings to suffer and revolve in the cycle of Birth and Death, are called demonic actions. The longer a practitioner cultivates, and the higher his level of attainment, the more he discovers how wicked, cunning and powerful the demons are. Although there are numerous demons, they can be divided into three types: demons of afflictions, external demons and celestial demons.

Demons of afflictions
These demons represent the afflictions of greed, anger, resentment, delusion, contempt, doubt and wrong views. They also include the demons of the Five Skandas, the Six Entrances, the Twelve Sense Fields [eyes, forms, ears ...] and the Eighteen Elements. These demons are also called "internal" as they are created by topsy-turvy, delusive states of mind. Therefore, they must be overcome by the bright, enlightened mind.

The human mind is easily moved, developing afflictions not only because of personal karma but also because of the common karma of living in an environment filled to a great extent with beings subject to evil karma. Some persons cannot resist the attractions of the five Dusts and thus fall into evil ways. Others, encountering adverse conditions, grow sad and mournful and lose their determination to progress. Such developments, depending on their severity, render the cultivator despondent, indignant and ill, or worse still, cause him to abandon the Buddhist Order or even to commit suicide out of despair. More harmful still, they can lead to loss of respect and good will toward other cultivators, sometimes even hatred and avoidance of clergy and lay people alike. Loss of faith in cause and effect, bad karma and finally, descent upon the three Evil Paths are the end result.

To counteract these demons, the practitioner should reflect that all afflictions are illusory, upsetting, suffocating, binding, evil and conducive only to suffering for both himself and others. To eliminate afflictions is to return to the True Mind, free and liberated, fresh and tranquil, bright and clear, happy and at peace, transcendental and wondrous. The cultivator should also meditate in the same way on all attachments, from the Five Skandas to the Eighteen Elements. In the Lotus Sutra, Sakyamuni Buddha said:

You should not be greedy and attached to gross and vile forms, sound, smell, taste, touch and dharmas. If you do, they will burn you up.

The Bodhisattva Manjusri once asked a female deity, "How do you see the Eighteen Elements?" The deity replied, "They are similar to the conic fire burning up the whole world." These are words of warning, reminding us to eliminate the demons of afflictions.

If the demons of afflictions (internal demons) are not subdued, they will attract "external demons" which wreak havoc. The ancients have said:

If behind the door there are mean-spirited people, mean-spirited people will arrive at the door; if behind the door there are virtuous, superior people, noble superior people will arrive at the door.

Furthermore, when thieves try to enter a house through the side door, if the owner calmly scolds them in a loud voice, they will naturally be frightened and leave. If, on the other hand, he is terrified and panic-stricken, and begs them to desist, he will unwittingly be inviting them into his house.

External demons

"External demons" take the form of various spirits, ghosts and deities. Once the cultivator has reached a certain level of attainment, he will be subject to demonic disturbances which will put him to the test. External demons may be divided into three groups.

1. Terrorizing Demons

These are ghosts that like to frighten and terrorize people. They usually take the form of tigers, wolves, deadly serpents, poisonous snakes or other ferocious beasts or hallucinatory, diabolic apparitions to scare the cultivator. Their forms change ad infinitum. They may have no head or many heads, many hands, many eyes, or a half-human, half-bestial body. They may brandish weapons or spit fire. If the practitioner is frightened, he loses his right thought and often goes insane.

Faced with these occurrences, we should reflect that all forms and marks are illusory, and that demons can only destroy the illusory body, not the True Mind. Meditating this way, we should remain calm and unafraid of death, peacefully concentrating on Buddha or Mantra Recitation. The demons will then retreat of their own accord.

2. Demons of Lust and Attachment

These are a type of demon which excites a range of emotions, from lust to delusive attachment to the realm of the five Dusts [i.e., this world]. They take the appearance of alluring, nude men and women or of parents, siblings or close relatives, as well as of Buddhas and Bodhisattvas with beautiful, adorned features, in order to entice the practitioner. If he is fond of good food, these demons bring him succulent, fragrant dishes. If he likes diamonds or gold, they take the appearance of strange animals holding precious stones in their mouths as offerings. They cause whatever the practitioner desires to appear. They can also use their psychic power to lead him into evil samadhi, evil wisdom and eloquence, giving him the mystic power to know the past and the future.

Those who do not understand will mistake these occurrences for evidence that the practitioner has attained Enlightenment, and thus believe in and trust him. In reality, however, the cultivator's mind is upside down and he spends all his time engaging in errant, demonic practices to deceive others.

Once there was a Vietnamese monk cultivating at a deserted temple in Laos. In one of his meditation sessions, he saw a group of beautiful, ethereal women, all naked, holding hands and dancing around. The monk, unable to calm his agitated mind, immediately recited the Buddha's name in all earnestness. Only then did this scene disappear.

Another story: Once, in China, there was a monk seated in meditation. Because he was cold and hungry, the thought of food arose in his mind. He suddenly saw a woman presenting him with an offering of food. The woman knelt, put food in his bowl, and respectfully asked him to eat immediately, before the food grew cold and lost all taste. The monk, being hungry wanted to eat at once but remembering that it was not yet noon [the prescribed mealtime for monks and nuns], he patiently told her to put the bowl aside for the time being. The woman left, appearing angry and upset. Some time later, at noon, he uncovered the bowl to discover that it was full of worms, crawling all around. He then understood that his false thought of food had attracted the demonic apparitions. Thanks to his power of concentration, however limited, he avoided consuming the dirty food and violating the precept against killing.

Yet another story concerns a Zen monk who practiced in a deserted mountain area. Lonely and isolated, he had a deluded thought, wishing to have some fellow-cultivators practicing along with him to make life more bearable. Immediately, an old woman appeared from nowhere, leading two beautiful young girls by the hand, who, she said, lived in the village down in the valley. They had come, they claimed, to seek guidance in the Way. The monk, unsuspicious, immediately gave a Dharma talk to the group. One day, after many such visits over a period of time, the old woman respectfully requested that the two girls be allowed to become attendants to the monk and relieve him of his daily chores. The monk, hearing this, became suspicious. He reprimanded the old woman severely and refused the offer. The three women left, apparently angry and ashamed.

The monk, intrigued, followed them discreetly until they disappeared around a bend in the road. When he reached the spot, he found it was a dead end with no habitation or anything else around, except for three very old trees, one big tree and two smaller ones. He thought it over and realized that he had been "tested." A fleeting thought occurred to him, that he should cut down the trees, start a bonfire, and burn them to the ground. At that moment, the three women reappeared, repentant, begging him to forgive them and spare their lives.

Therefore, the cultivator should remember: when the mind is still, all realms are calm; when delusion arises, demons are born.

3. Nuisance Demons

This type of demon concentrates on harassing and disturbing the practitioner. There is a certain species of spirits and ghosts which can be subdivided into many types, each appearing at a fixed time of the day. In general, each hour has three types of spirits ... For example, during the period between seven and nine in the morning, they take the appearance of dragons, fish and serpent-like creatures.

In his commentary Samatha and Vipasyana for Beginners, the Patriarch Chih-I mentioned a type of demon with a face like a pear-shaped lute, four eyes and two mouths, which enjoys disturbing cultivators. Waiting for the individual to begin practice, it takes the form of worms or tiny insects and crawls all over his head and face, penetrates into his mouth, nose, eyes and ears, or goes under his armpits or belly to sting him. At other times it shouts loudly into the practitioner's ears, creating a great disturbance and giving him a headache; or it suddenly embraces him tightly. If the practitioner attempts to seize it in return, nothing is there. This type of nuisance demon also causes scenes of the five Dusts to appear, either favorable or unfavorable, or neither favorable nor unfavorable. Such transformations are countless and can cause the practitioner to become agitated. As he does not know what to make of all this, he loses his concentration. The general way to subdue these nuisance demons is to "gather" the mind in correct samadhi, or diligently recite mantras or the Buddha's name -- they will then all disappear.

Speaking more broadly, the category of "external demons" also includes demons belonging to externalist cults and other false or quasi-Buddhist sects. According to the observations of this author and many of his colleagues, practitioners who have belonged to cults in this or previous lives but have now converted to Buddhism, as well as those who are themselves Buddhists but who come from families formerly active in other faiths and cults, tend to be bothered by external demons. This is because the cultivation methods of externalists are within the realm of worldly afflictions and are tainted with pride, ego attachment, power and fame. Therefore, they stick together and do not want people connected with them in some way to follow other teachings.

A case in point is a friend of the author, a Buddhist monk of gentle and peaceful disposition, who was continuously disturbed by externalist demons during his cultivation. Unfortunately, because of his "externalist" past seeds, he did not apply the Dharma wholeheartedly, but went instead from place to place, seeking help from externalists. In the end, he strayed completely from Buddhism. While taking the outside appearance of a Buddhist monk, he spent all his time "balancing energy currents" while denigrating such practices as bowing to the Buddhas and reciting sutras as attachments to forms. Thus, those who were once affiliated with externalist faiths and later returned to the Dharma, should reflect on this example and be cautious.

Celestial Demons

This refers to the type of demon that resides in the Sixth Heaven, also called the Heaven of Free Enjoyment of Others' Emanations. This type of demon possesses merits and blessings and enjoys the highest heavenly bliss in the Realm of Desire [of which our world is but a small part]. They then mistake such happiness and bliss as ultimate, and do not wish anyone to escape their influence.[66]

When a practitioner has attained a fairly high level of cultivation, his mind-light develops and shines up to the realm of the Sixth Heaven. It is then discovered by the celestial demons, who seek ways to sabotage his cultivation. Such action can take many forms, threatening or cajoling, or even helping the practitioner attain false samadhi, "wisdom" and spiritual power, with the aim of ultimately deceiving him. These demons take turns watching the practitioner constantly and without interruption, waiting for the opportune moment. If the practitioner has a delusive thought, they pounce on him or steer him toward things contrary to the Way. The practitioner's entire lifetime of cultivation is then over, for all practical purposes.

In his Awakening of the Faith Treatise, the Patriarch Asvaghosha admonished:

There may be some disciples whose root of merit is not yet mature, whose control of mind is weak and whose power of application is limited -- and yet who are sincere in their purpose to seek enlightenment -- these for a time may be beset and bewildered by maras and evil influences who are seeking to break down their good purpose.

Such disciples, seeing seductive sights, attractive girls, strong young men, must constantly remind themselves that all such tempting and alluring things are mind-made, and, if they do this, their tempting power will disappear and they will no longer be annoyed. Or, if they have visions of heavenly gods and Bodhisattvas and Buddhas surrounded by celestial glories, they should remind themselves that these, too, are mind-made and unreal. Or, if they should be uplifted and excited by listening to mysterious Dharanis, to lectures upon the paramitas, to elucidations of the great principles of the Mahayana, they must remind themselves that these also are emptiness and mind-made, that in their essence they are Nirvana itself. Or, if they should have intimations within that they have attained transcendental powers, recalling past lives, or fore-seeing future lives, or, reading others' thoughts, or freedom to visit other Buddha-lands, or great powers of eloquence, all of [these] may tempt them to become covetous for worldly power and riches and fame. Or, they may be tempted by extremes of emotion, at times angry, at other times joyous, or at times very kind-hearted and compassionate, at other times the very opposite, or at times alert and purposeful, at other times indolent and stupid, at times full of faith and zealous in their practice, at other times engrossed in other affairs and negligent.

All of [these] will keep them vacillating, at times experiencing a kind of fictitious samadhi, such as the heretics boast of, but not the true samadhi. Or later, when they are quite advanced [they] become absorbed in trances for a day, or two, or even seven, not partaking of any food but upheld by inward food of their spirit, being admired by their friends and feeling very comfortable and proud and complacent, and then later becoming very erratic, sometimes eating little, sometimes greedily, and the expression of their face constantly changing.

Because of all such strange manifestations and developments in the course of their practices, disciples should be on their guard to keep the mind under constant control. They should neither grasp after nor become attached to the passing and unsubstantial things of the senses or concepts and moods of the mind. If they do this they will be able to keep far away from the hindrances of karma.
(Wei-tao, tr., in Goddard, A Buddhist Bible, p.402-3.)

In summary and as a further generalization, there are only two types of demon, internal and external. Celestial demons are within the category of external demons; however, I have described them separately to alert the practitioner to the dangerous, subtle havoc they can cause. In addition to the demons of afflictions, external demons and celestial demons described above, Buddhist sutras also mention "disease demons" and the "demon of death." A bout of disease will usually wither the practitioner's efforts, while death in the midst of cultivation can make him retrogress. Thus, disease and death are called demons. In general, they represent obstacles to the Way that affect the physical body, but they cannot harm and destroy the Bodhi Mind in the true sense of the word "demon." For this reason, they are only mentioned in passing, but not elaborated upon here.

Considering the level of cultivation of today's practitioners, they generally face harassment only from demons of afflictions or external demons. Such cultivators are not advanced enough to arouse opposition from celestial demons. However, should the latter set their minds to destroying someone, that person has little hope of escaping harm, unless his cultivation is exemplary.

In the Surangama Sutra, Buddha Sakyamuni, out of compassion for cultivators faced with many dangers along the Way, advised those who practiced meditation to recite mantras at the same time. This would enable them to rely on the power of the Buddhas to escape harm from demons and achieve correct samadhi. The Patriarch Yin Kuang once said:

At first glance, it would appear that the Surangama Sutra has a different viewpoint from Pure Land. However, upon closer scrutiny, that Sutra, in its essence, actually praised and commended the Pure Land School. Why is this so? It is because, if even those who have attained the third level of sagehood can suffer retrogression caused by demons, we can see the crucial importance of Buddha Recitation and rebirth in the Pure Land: in the "gathering" and helping light of the Lord Amitabha Buddha, there is no more danger of demons.

While treading the Way but not yet reborn in the Pure Land, the practitioner of Buddha Recitation may also encounter demonic obstacles. However, in most cases, this is because he does not understand the Dharma and is not skillful at reining in his mind -- letting internal demons (afflictions) spring up, which, in turn, attract external demons. If he can keep his mind empty and still and recite the Buddha's name, external demons will be powerless and afflictions will gradually disappear. Thus, for the Pure Land practitioner, even if demonic obstacles do appear, they are few in number.

[Advanced] Zen practitioners, on the other hand, face many demonic occurrences because they rely only on their own strength and self-power. A Zen follower should fulfill the following five conditions to be successful: first, he should keep the precepts strictly; secondly, his nature and roots should be "quick" and enlightened; thirdly, he should have a clear understanding of the Dharma, skillfully distinguishing the correct from the deviant, the true from the false; fourthly, he should be firm and stable in his determination; and fifthly, he should be guided by a good advisor, who has a thorough understanding of the sutras and many years experience in meditation. If the practitioner does not meet these five conditions, he is very easily subject to harm from demons.


The ancients have said that "in Zen practice, there are many opportunities to go astray." Therefore, to be successful in meditation, it is necessary to possess superior capacities and intelligence. High-level Zen Masters of the past, in transmitting the Dharma to their disciples, would repeatedly warn them:

Be careful not to accept as a disciple anyone who does not have the deepest good roots and the highest capacities.

These words should serve as proof enough of the above observation.

In the Awakening of the Faith Treatise after summarizing the essential points of Mahayana doctrine and explaining the path of cultivation, the Patriarch Asvaghosha added:

Next, suppose there is a man who learns this teaching for the first time and wishes to seek the correct faith but lacks courage and strength. Because he lives in this world of suffering, he fears that he will not always be able to meet the Buddhas and honor them personally, and that faith being difficult to perfect, he will be inclined to fall back.

He should know that the Tathagathas have an excellent expedient means by which they can protect his faith: that is, through the strength of wholehearted meditation-recitation on the Buddha [Amitabha], he will in fulfillment of his wishes be able to be born in the Buddha-land beyond, to see the Buddha always, and to be forever separated from the evil states of existence.

It is as the sutra says: "If a man meditates wholly on Amitabha Buddha in the world of the Western Paradise and wishes to be born in that world, directing all the goodness he has cultivated toward that goal, then he will be born there." Because he will see the Buddha at all times, he will never fall back ... [If a cultivator follows this path], he will be able to be born there in the end because he abides in the correct samadhi.
(Asvaghosha, The Awakening of the Faith, p. 102 )

As explained above, diligent Buddha Recitation is a wonderful expedient to escape demonic dangers and swiftly attain correct samadhi.
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Lo'tsa'wa: odpowiem na Twoja pytanie. Kiedy bylem za granicą słyszałem głosy po angielsku. Kiedy wrocilem do polski, objawił mi sie zbyszek w pelnej okazalosci. On mi informacji nie udziela, jesli tak to tylko do wlasnego uzytku, najczesciej wprowadza w błąd zeby mną manipulować. Zwykle jak sie czegos obawiam np. to zbych juz podejmuje temat i wkręca coś. Na samym poczatku straszyl smiercią a ze nie znalem go wcale to skończyło sie nieciekawie, nie wiedzialem z kim mam do czynienia. Dalej nie wiem ale juz sie wkręcic nie daje. Co pozatym, ciekawa sprawa czasem sie dziala, przychodze do kuchni, szukam cukru, nie moge znalezc, zbyszek do mnie: po prawej masz cukier itd. Takie sytuacje dzialy sie czesto, jak by on wiecej widzial niz ja, moze bardziej swiadomy byl. Co do informacji ktore mi daje to same bzdury, jak zalezy mi na jakiejs informacji odnosnie jego to nic nie powie mi. Jest strasznie zatwardziały i trudny. Zreszta to jest stuprocentowy manipulator, czeka tylko na jakies wydarzenie zeby wprać mi w głowe paranoje. Swietnie wychodzila mu psychoanaliza jaką mi serwował na samym początku. Straszył mnie ze najpierw sprawi zebym pokochał zycie, ze mnie zreperuje tak ze smierc nie bedzie mi obojetna, a potem mnie zabije. Zreszta co noc slysze ze mnie zabije. Ale juz raczej nie robie z tego halo, tylko zwyczajnie mowie zeby mnie zabil i po sprawie :D . Myslalem na poczatku ze to jakis mag albo osoba z jakimis zdolnosciami nie wiem... Ale zrezygnowalem z tego pogladu bo musial by byc szalony zeby w kims siedziec 3 lata, nawet jezeli tacy ludzie są. Na samym poczatku jak sie go balem wkrecal mi ze przejmie moje cialo i bedzie sobie zyl moim zyciem a ja bede widzial tylko to co sie dzieje nie mogąc nic z tym zrobic, tak jak teraz on moze tylko patrzec. I tego balem sie najbardziej, bardziej niz smierci. W sumie nie wiem czym jest zbyszek. Jedno jest pewne, jest to osoba, zupelnie inna niz ja jestem. Ciezko to wyjasnic. Lekarze mowia ze to przez chemie w mozgu. Ciezko mi sie z takim stwierdzeniem pogodzic, kiedy slyszy sie zupelnie realnie prawdziwą osobe. Gdyby to byly jakies pojedyncze zdania lub dzwieki, owszem. Ale on jest zawiłą, podłą osoba i z moim charakterem nie ma nic wspolnego. To zupelnie ktos inny, w dodatku inteligentniejszy odemnie z pięć razy. Wlasnie cos sobie przypomnialem, jak on czasem mowi to uzywa słów ktorych ja nie znam, wyraza sie bardzo tak "na poziomie" powiedzmy. Kilka razy zdarzylo sie ze musialem siegnac do slownika polskiego zeby w ogole zrozumiec zdanie ktore powiedzial. I takim sposobem uczylem sie nowych polskich słów. Nie wykluczone ze znalem te slowa wczesniej, nie wiedzac o tym. Albo je zapomnailem, ale malo prawdopodobne wg mnie. Czemu nazwalem go zbyszkiem? Bo na początku sciemnał ze jest Zbyszkiem Nowakiem hahha (tym samym co w tv leczyl, wode magnetyzowal czy cos). On potrafi sie smiac, szydzic, ale zwykle sprowadza sie to wszysko do gnębienia psychicznego. Szkoda ze nie ma cieła bo bym mu przynajmniej łeb rozwalil, a tak to nic nie moge mu zrobic hehe.

Ten tekast o demonach czytam sobie wlasnie dzieki.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witaj Zryty :)
Zryty pisze:(...) To jak moge te duchy wygnać, nie chce zeby mi blokowaly moją witalnosc a jestem niemal pewien ze sie do mnie przyssał jeden conajmniej i mowi ze bedzie we mnie siedzial 2000 lat. Troche długo i nie bardzo mi to robi. Mowie powaznie. Moj glos ktorego nazwalem zbyszek zadeklarowal sie uprzejmie ze bedzie mnie dreczyl rowno 2000 lat. Jest jeszcze drugi głos ale on bardzo rzadko do mnie przemawia, nazwałem go "ziomuś" bo mowi zupelnie jak jakis koles spod bloku ale on byl tylko kilka razy. No i jest jeszcze jedna młoda dama, troche złośliwa, nie powiem ale ona doskwiera mi tylko czasem, troszke częsciej niż ziomuś, jednak nmie slyszalem jej chyba juz z rok. Zbyszek natomiast to prawdziwy rak, jest złośliwy i nie chce odpuscic, sprawia wrazenie bardzo poteznej istoty takiej powiedzial bym pełnej "many", potencjału. Wydaje sie o wiele silniejszy odemnie, psychicznie w sensie. Zatruwa mi cala psychike, wkreca rozne duperele, slysze go zupelnie jak kogos kto by do mnie mowil, czasem podsyła rozne haluny dzwiekowe ale wiem ze to ciagle ten sam zbyszek moj. Twierdzi sam ze zrobilem mu cos, kiedys i za to sie msci. Ale nie chce powiedziec co. Na kazde moje pytanie odpowiada mniej wiecej tak "A w dupie cie mam... 2000 lat..." itd itd. Wiec ja sie od niego niczego nie dowiem bo to chyba zreszta nie w jego interesie zeby mowic mi po co ze mna jest. Jak mozna sie "odpętać" od takich duchów? Bo zycie z takim czyms w jednej glowie nie nalezy do atrakcji. Oczywiscie energii brak mi zupelnie i moze to byc przez to. A jak to mszczace sie jakies duchy na mnie i to jest zla karma to w ogole da sie je jakos wypedzic czy musze te 2000 lat przecierpiec? (Ja nie zartuje w takim piekle zyje codziennie). 24 godzinny monolog zbyszka, po kilku latach z kazdego twardzieja zrobil by wrak. Zrozumiec mozna to dopiero jak jakis taki zbych sie przyczepi. Ja go nie szanuje besztam go tak jak on mnie. Ostatnio troche jak by zbladl bo nie daje sie mu juz wkrecac co sprawia ze pewnie nie ma juz zbyt duzo pomyslow na to jak mi zycie uprzykrzyc. Ale ciagle jest czasem sie wlacza zeby mi jazde zrobic w stresowych momentach albo w takich kiedy mi na czyms zalezy i nie chce spieprzyc. Zbyszek wtedy przychodzi i probuje wszystko zrujnowac. Nie wazne. Sa jakies sposoby w bon lub w innej tradycji zeby przeganiac takie duchy? (...)

Dobrze. Pełna zgoda z mej strony - sprawa jest poważna.
To co opisujesz to wcale nie musi być zewnętrzny demon, rozumiany jako jakaś istota. To może być także - wypisz wymaluj - wewnętrzny demon Twego umysłu, w którego włożyłeś nieświadomie wystarczająco dużo wizji, by zaistniał dla Ciebie. To może być wewnętrzna wizja Twego umysłu spersonifikowana jako zewnętrzny byt. Swobodnie może i tak być.

Tu - całkiem serio - radziłbym Tobie skontaktować się z jakimś kompetentnym terapeutą i podszedł do tego od strony psychologi Twego umysłu i tego co ma do powiedzenia i zaoferowania w ramach pomocy, podejście cywilizacji w której żyjesz, znaczy, zachodniej cywilizacji. To forum, nie jest władne by rozpatrywać to, od tej strony. Nie jesteśmy forum psychologicznym, na którym być może można by Tobie pomóc.

Natomiast, co do podejścia od strony buddyzmu, to tego typu kwestie są władni wyjaśniać kompetentni nauczyciele buddyjscy - twarzą w twarz - bo cytaty, to mało, bardzo mało. Możemy sobie tutaj pogaworzyć o demonach, dewach, duchach, ośmiu klasach istot i Twym nawiedzeniu, przyssaniu, czy opętaniu, bazując na tym co opisujesz, ale to - jak dla mnie - będą fantazje jeżeli miałoby być to, odniesione personalnie do Ciebie, definiując jak to z Tobą jest i jak powinieneś zadziałać w związku z Twa wizją.
Jeżeli chcesz ze swej strony oprzeć to, co Ciebie spotkało, o to jak postrzega się to w buddyzmie, tak serio, to, to forum nie jest dobrym miejscem do tego. To powinieneś skonfrontować z kompetentnym w takich sprawach nauczycielem buddyjskim.

Podchodząc do tego od strony szamanizmu, sprawa ze swej natury staje się poważna, ponieważ mówimy o wejściu w relację z istotą, która powszechnie się w naszym świecie nie manifestuje /nieprawdaż?/ i tu należy się właściwe rozpoznanie, znajomość środków, które należy zastosować... a do tego jest potrzebny szaman. Potrzebujesz fachowca, który funkcjonuje w wymiarach, które powszechnie uważa się za nieistniejące a dla Ciebie realne.
Tu /na tym forum/ luźno możemy sobie o tym porozmawiać w panelu towarzyskim, czy porozmawiać w ramach wierzeń i wizji ścieżki szamańskiej u bonpów, jest to jednak sfera poglądów i wierzeń, a nie diagnoz, czy porad jak sobie poradzić z taką wizją, która jest Twym udziałem.
Terapeutę szamana zostawiłbym jednak na Twoim miejscu na deser i raczej nie na to forum.

Na początek polecam właściwego terapeutę, przez jakiś czas - serio.
Nawet jeżeli przyjmę Twą wizję - a jestem skłonny ją przyjąć - to, to nie zaszkodzi a pomóc może, bo przynajmniej przekonasz się, /np/ jak to jest z relacjami między Tobą a Zbyszkiem. Kto wie, a może to jednak demony Twego umysłu.
Nie znam statystyk na ten temat od strony szamanizmu, ale na ile się z tym spotykam, to głównie manifestują się wewnętrzne demony umysłu. Co do takich demonów, jak tu z grubsza opisujesz, czyli duchów rozumianych tu jako istoty, to generalnie raczej rzadkość taka istota, jak ją w tym temacie przedstawiasz, istota która się ujawnia. Dodatkowo demony, które opętują i ćpają siłę życiową bezczelnie wchodząc w kontakt i informując swego żywiciela o tym, że są i ile to potrwa, gadatliwe takie, itd... to wielka rzadkość. Raczej z książek.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Wiem, spoko ja to tylko tak dla ciekawostki napisalem. To nie tak ze licze na to ze rozwiazemy tu moje problemy hehe. Bylem po prostu ciekawy jak Buddyzm patrzy na takie rzeczy czysto teoretycznie. A jezeli chodzi o terapie, to takie halucynacje sie raczej na terapie nie nadają, jedynie psychotropy , bo psycholog takimi rzeczami sie nie zajmuje. Zreszta psychologiczne podejscie do schizy jest raczej powierzchowne i w gruncie rzeczy sprowadza sie tylko to psychoterapii, wiec mnie to nie urządza. A celem psychiatrycznego leczenia nie jest eliminacja podobnych halunów, tylko umozliwienie osobie leczonej normalnego funkcjonowania z nimi. Psycholog moze jedynie pomoc mi zmienic podejscie do glosow, psychiatra troche je wyciszyc... Ale problem bedzie istnial dalej. Wiec to taka zabawa tylko a ja szukam rozwiazania. Nie chce forum zasmiecac. Tak tylko zapytalem o demony, z ciekawosci.

LordD: jak na moje oko to igrasz z ogniem. Co jak otworzysz kiedys tą "furtke" i nie bedziesz mogl jej zamknac?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Zryty pisze:(...) A jezeli chodzi o terapie, to takie halucynacje sie raczej na terapie nie nadają, jedynie psychotropy , bo psycholog takimi rzeczami sie nie zajmuje. Zreszta psychologiczne podejscie do schizy jest raczej powierzchowne i w gruncie rzeczy sprowadza sie tylko to psychoterapii, wiec mnie to nie urządza. A celem psychiatrycznego leczenia nie jest eliminacja podobnych halunów, tylko umozliwienie osobie leczonej normalnego funkcjonowania z nimi. Psycholog moze jedynie pomoc mi zmienic podejscie do glosow, psychiatra troche je wyciszyc... (...)
Jesteś po, lub w trakcie jakiejś terapii związanej z tym co opisujesz?

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Nie no, ja do wielu psychologow juz jezdzilem. Kilka lat mnie naprawiali ale nic z tego nie wyszlo. Jezeli chodzi o same haluny to nie. Zreszta gdyby byla mozliwosc reperowania czegos takiego psychologicznie to by mi lekarz o tym powiedzial. W szpitalu psycholog schizofrenikami np nie zajmuje sie w ogole. Oni tam przychodzą tylko łykać leki. Wiec zdanie takie mam o tym ze psychologia moze byc pomocna w depresji albo jakis lighowych fazach. Nikt sie nie bedzie babral w schizofrenicznym umysle bo to po prostu nie ma sensu. Psycholog jedyne co moze zrobic to pobudzic troche i umotywowac do jakiegos dzialania, pracy, zajec itd. Ale mi to nie jest potrzebne. Zreszta glownie dlatego zrezygnowalem z psychologow, mialem troche inne oczekiwania co do terapii. A bylem u wielu i kaska niestety tez na nich poleciala niemała. Teraz wole do przychodni isc, a nie prywatnie, u lekarzy kolejek wielkich nie ma. Odwrotnie z gabinetem psychologicznym, bo tam rwie kazdy na start, zeby tylko do psychiatry nie trafic. Bo wiadomo jak juz trafisz do psychiatry to świr :D
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Zryty pisze:(...) Psycholog jedyne co moze zrobic to pobudzic troche i umotywowac do jakiegos dzialania, pracy, zajec itd. Ale mi to nie jest potrzebne. Zreszta glownie dlatego zrezygnowalem z psychologow, mialem troche inne oczekiwania co do terapii. (...)
Rozumiem. A jak sądzisz, buddyzm pod tym względem - w związku z Twymi wizjami - może spełnić Twe oczekiwania? Chodzi mi o to, czy uważasz, że buddyzm jest w stanie Tobie pomóc i jeżeli tak, to dlaczego?
Zryty pisze:(...) Teraz wole do przychodni isc, a nie prywatnie, u lekarzy kolejek wielkich nie ma. Odwrotnie z gabinetem psychologicznym, bo tam rwie kazdy na start, zeby tylko do psychiatry nie trafic. Bo wiadomo jak juz trafisz do psychiatry to świr :D
Czyli jesteś w trakcie leczenia?

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Zawsze myslalem ze poznając siebie mozna uwolnic sie od takich problemow. Wiec tak mi sie zdaje ze wlasnie buddyzm mogl by mi pomoc. Jestem w trakcie leczenia.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Zryty pisze:Zawsze myslalem ze poznając siebie mozna uwolnic sie od takich problemow.
Także uważam, iż jest to możliwym, haczykiem jednak jest tu to, co się rozumie pod owym: poznaniem samego siebie - ale to już inna bajka i wpuszczał się w to nie będę :)
Zryty pisze:Wiec tak mi sie zdaje ze wlasnie buddyzm mogl by mi pomoc.
Możliwe, acz tu podobnie jak z terapią, czyli chop siup nie będzie, to sprawa na lata.
Zryty pisze:Jestem w trakcie leczenia.
To dobrze. Dzięki za odpowiedzi :)

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Bez znaczenia dla mnie, moze zajac i 40 lat. Jak bede jeszcze tyle zyl, to i tak warto. Dla mnie to raczej kwestia dobrania odpowiednich środków a nie czasu. Zwykla terapia po prostu nie jest dla mnie dobrym środkiem :D . Dlatego szukam alternatyw. Dzieki w kazdym razie za te pomoce naukowe :D Bywajcie.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

Zryty pisze:Nie no, ja do wielu psychologow juz jezdzilem. Kilka lat mnie naprawiali ale nic z tego nie wyszlo. Jezeli chodzi o same haluny to nie. Zreszta gdyby byla mozliwosc reperowania czegos takiego psychologicznie to by mi lekarz o tym powiedzial. W szpitalu psycholog schizofrenikami np nie zajmuje sie w ogole. Oni tam przychodzą tylko łykać leki. Wiec zdanie takie mam o tym ze psychologia moze byc pomocna w depresji albo jakis lighowych fazach. Nikt sie nie bedzie babral w schizofrenicznym umysle bo to po prostu nie ma sensu. Psycholog jedyne co moze zrobic to pobudzic troche i umotywowac do jakiegos dzialania, pracy, zajec itd.
Zryty, nie jest prawdą, że psychologowie nie zajmują się schizofrenikami i objawami wytwórczymi ich choroby (czyli halucynacjami wzrokowymi, słuchowymi, uczuciem depersonalizacji, czy innymi zaburzeniami percepcji). Zajmują się - jest też wiele metod terapeutycznych stosowanych w przypadku osób słyszących głosy. Jedną z bardziej nowatorskich form terapii jest np. metoda Sandry Escher i Mariusa Romme, autorów książki "Making sense of voices"lub Mike'a Smitha (autora książki "Psychiatric first aid in psychosis"). Tu znajdziesz więcej informacji na ten temat. Metoda ta jest nieco kontrowersyjna, ale możesz spróbować znaleźć kogoś, kto się w niej specjalizuje. Byleby był to doświadczony i wykwalifikowany terapeuta, a nie jakiś zaciekawiony zwolennik "pracy z głosami" - bo żaden kolega, znajomy, czy ktoś z rodziny, nie pomoże Ci w ten sposób (ani Ty sam nie pomożesz sobie tą metodą); może to być jedynie ktoś, kto ma doświadczenie i wiedzę - licencjonowany psychoterapeuta, itd.
Po drugie, zadaniem leków jest wyciszenie i likwidacja objawów wytwórczych, takich, jak halucynacje słuchowe i wzrokowe. Jest to możliwe - sama tego doświadczyłam. Musisz dobrze, z pomocą lekarza, dobrać leki - w tej chwili jest wiele możliwości, o wiele więcej, by pomóc ludziom z takimi objawami, niż np. kilka lat temu. To są leki II czy III generacji - np. solian, ketrel. Nie dają takich objawów ubocznych, jak np. rispolept, czy klozapol i są dobrze tolerowane przez organizm.
Podstawą leczenia jest jednak dobry, doświadczony i cierpliwy lekarz - znalezienie go może zając trochę czasu (u mnie trwało to 9 lat), warto jednak w to zainwestować czas i pieniądze. Dobrze dobrane leki wiele ułatwiają. Za pewne objawy winna jest biochemia mózgu i tego nie naprawi się żadną terapią - tu masz rację. Jednak terapia potrzebna jest do czegoś innego - każda choroba przewlekła, także choroby nerwowe i psychiczne, wymaga dyscypliny, samopoznania, samoobserwacji i dojrzałości - wtedy możliwe jest życie bez leków. Ciężko to osiągnąć samemu, w samotności - do tego potrzebny jest terapeuta i lekarz prowadzący (czasami udaje się znaleźć kogoś, kto jest lekarzem psychiatra i psychoterapeutą jednocześnie). Działa to tak, że po jakimś czasie, z pomocą prowadzącego lekarza, schodzisz do niższej dawki i potem jest już tylko dawka podtrzymująca - najniższa z możliwych. Wielu ludzi po jakimś czasie odstawia leki pod kontrolą lekarza i wraca do nich, gdy dzieje się coś niepokojącego. Niektórzy nie mają nawrotów choroby już nigdy.
Wydaje mi się, że zbyt sceptycznie podchodzisz do leczenia i nie ufasz lekarzom. Wierzysz w cud. Tymczasem cudem jest np. to, że bardzo sprawnie teraz funkcjonujesz i masz w miarę dobre samopoczucie, jak wnioskuję po tonie Twoich postów - mimo halucynacji słuchowych, piszesz i rozumujesz logicznie. W pewien sposób zawdzięczasz to prowadzącym Cię wcześniej lekarzom, więc miej do nich trochę więcej zaufania. I poszukaj takiego lekarza, z którym będziesz czuł się dobrze, któremu będziesz ufał i wierzył, że chce Twojego dobra, a nie jedynie Twoich pieniędzy.
Jeśli myślisz poważnie o praktyce buddyjskiej, to też raczej poszukaj jakiegoś ośrodka, w którym będziesz czul się dobrze, nie praktykuj w samotności. Wspólna praktyka lub pomoc kogoś doświadczonego, zaawansowanego w praktyce, jest zawsze czymś lepszym, niż samotne próby.

Pozdrawiam.m.
Zryty
Posty: 57
Rejestracja: sob maja 16, 2009 19:22

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: Zryty »

Moi :D . Jest jak jest. Dzieki za link :) . Nie smiecmy juz. To watek o demonach :D Jestem tylko ciekawy czy mnie w tym kraku przyjmą :)
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: moi »

Przyjmą na pewno :)
Powodzenia!

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
nataliablanka
Posty: 403
Rejestracja: ndz kwie 17, 2022 16:50
Płeć: kobieta
Tradycja: Bon

Re: Demony w Buddyzmie

Nieprzeczytany post autor: nataliablanka »

Dzięki za linka do sutry, przyda się.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”