moje pierwsze pytania jako początkującego

Wasze pierwsze pytania tyczące się buddyzmu

Moderator: forum e-budda team

Hachi

moje pierwsze pytania jako początkującego

Nieprzeczytany post autor: Hachi »

kochani, interesuję sie buddyzmem od jakiegoś dłuższego czasu ale chcę teraz sie wciągnąc w niego na poważnie i dlatego chcialabym poznac Wasze odpowiedzi na nurtujace mnie pytania. Z gory serdecznie dziekuje za Wasza pomoc:)


1) ile razy dziennie powinna trwac "domowa"medytacja dla osoby poczatkującej
2) jak osoby będące za buddyzmem powinny się zachowywac w święta? chodzi mi czy powinno się przełamywac oplatkiem jesli nie czuje sie katolikiem?
3)jakie mantry powinno sie odmawiac na mali?
4)jak zacząc na powaznie wdrazac sie w buddyzm? znalazlam juz szkole i zaczynam medytowac w grupie jednak chcialabym wiedziec co moglabym robic dla siebie,bedac w domu .
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: moje pierwsze pytania jako początkującego

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Witaj na forum, Hachi :)

ale jaką Ty szkołę znalazłaś? Bo wiesz, w dużej mierze rodzaj Twojej praktyki zależy właśnie od szkoły, w której jesteś.

EDIT:// Sorry, że tak bezpośrednio zapytałam o tę szkołę, mam na myśli oczywiście bardziej ogólnikowe informacje, zgodne mniej więcej z klasyfikacją stosowaną tutaj na forum.

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: moje pierwsze pytania jako początkującego

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Cześć,
Hachi pisze:2) jak osoby będące za buddyzmem powinny się zachowywac w święta? chodzi mi czy powinno się przełamywac oplatkiem jesli nie czuje sie katolikiem?
Zasadniczo uważam że każdy powinien się zachowywać tak, jak uważa za słuszne. Jeśli święta potraktujesz jako czas który możesz spędzić w domu w rodzinnej atmosferze, to czemu miałabyś nie łamać się opłatkiem? Z drugiej strony niektórzy uważają że święta mają wyłącznie religijny charakter, a nawet drobna forma ich "obchodzenia" jest "zdradą Buddyzmu".

Uważam że każdy jest inny, ma inną sytuację, jeśli żyjemy u rodziców lub mamy partnera (lub partnerkę) wyznania katolickiego, to siłą rzeczy zostaniemy jakoś "dotknięci" świętami, jeśli jesteśmy już samodzielni (oraz sami), lub nasz partner(ka) nie jest głęboko wierzącym chrześcijaninem, to równie dobrze można w ogóle nie obchodzić świąt.

Nie wiem jak jest u Ciebie, ale wiele osób zaczęło się interesować Buddyzmem jeszcze przed materialnym uniezależnieniem się od rodziców (a jesteśmy w dziale dla "początkujących").

Więcej wypowiedzi tutaj.

Pozdrawiam,
Damian
komar
Posty: 15
Rejestracja: pt maja 07, 2010 10:18
Tradycja: theravada

Re: moje pierwsze pytania jako początkującego

Nieprzeczytany post autor: komar »

Witaj,

Myślę, że przede wszystkim sama chęć "wciągnięcia się w buddyzm na poważnie" jest warta szczerej uwagi, gdy się ona w Tobie nasila. Często bywa tak, że gdy chcemy się w coś wciągnąć na poważnie - jest to nieświadoma ucieczka przed otaczającymi nas realnymi sprawami. Proponuję zbadać, czy nie jest tak i u Ciebie. Wówczas naprawdę dobrą praktyką jest życie tym co jest, uważnie i w pełni, nie szczędząc całego możliwego wysiłku - i uważność wobec lgnięcia do wszelakich "yzmów", które mogłyby zrobić coś "za nas".

Co do tego ile razy dziennie warto medytować gdy się zaczyna - dobrze jest nie przesadzić na początku i jeśli wdrażamy coś nowego do swojego życia, lepiej zacząć spokojnie, bez szaleństw. Z doświadczenia wiem, że zwykle pozostaje się wtedy przy tym dłużej i stopniowo można to rozwijać. Warto więc wyznaczyć sobie stałą porę w ciągu dnia nie kolidującą z poprzednimi obowiązkami i dołączyć do dotychczasowych spraw ulubiony rodzaj medytacji jeden raz dziennie (ale wywiązywać się z tego z samodyscypliną).

Górnych ograniczeń na medytację praktycznie nie ma. Nie trzeba wcale siedzieć, aby praktykować uważność, życzliwość i nieprzywiązywanie się w codziennym życiu, w pozostałym czasie. Stopniowo, właśnie kiedy tego nie akcentujesz, a jednak nie szczędzisz wysiłku, wszystko staje się praktyką.

Jeśli chodzi o zachowywanie się w święta - myślę, że warto być w nie szczególnie uważnym w stosunku do innych. Jest to czas, kiedy spędza się zwykle więcej czasu z bliskimi - jak miło jest spędzić go z nimi tak naprawdę, nie izolując się, nie szukając zastępczych zajęć, łagodząc zadawnione spory, wyjawiając ukryte urazy, przyznając się do błędów i egoistycznych pobudek, a w końcu ciesząc się, że można pobyć razem, w sposób w jaki się razem już nigdy więcej nie będzie!

Co do łamania się opłatkiem, można się nim łamać, nie będąc katolikiem. To wspaniałe doświadczenie, podejść do bliskiej osoby, której istnienia, pragnień oraz zmartwień na codzień się nawet nie zauważa, bo jest się pochłoniętym gonitwą za rozmaitymi sprawami. A opłatek to doskonały pretekst do nawiązania prawdziwego dialogu. Do spojrzenia w oczy, przytulenia osób, które tak już odwykły od bycia po prostu blisko tych, którzy są tak czy inaczej, ich najbliższymi na całym świecie...

Naprawdę warto spojrzeć poza "katolickość" opłatka i zobaczyć w nim kolejną, jedną z ciągle pojawiających się i odchodzących (jakże często niewykorzystanych) szans na okazanie miłości innym ludziom, i ocieplenia jej płomykiem także własnego, tak często zlęknionego, zamkniętego i zimnego serca.

Co do mantr, to tu Ci nie pomogę, bo nie mam o nich pojęcia.

A jeśli chodzi o wdrażanie się w buddyzm, to jestem pewien, że tak jak to robisz, robisz to całkiem dobrze. Na swój sposób, który znasz przecież najlepiej; )

Ogólnie, to myślę, że dobrze jest wstawać o podobnych, raczej wczesnych porach, tak aby móc posiedzieć w spokoju, nie spiesząc się, następnie uważnie i bez pośpiechu wykonać wszystkie poranne czynności, napić się ciepłej herbaty, zjeść coś zdrowego i z uśmiechem i życzliwością dla innych ruszyć w to co niesie dzień, pamiętając że to co jest, to właśnie - jest! I nigdy już nie będzie...: )

Reszta, jakoś się potoczy, lepiej lub gorzej, raz radośnie, raz smutno, tak jak to w życiu bywa. Gdy się nie szczędzi wysiłku, nie ma to aż takiego znaczenia.

Pozdrawiam serdecznie Hachi, miło mi było Ci odpowiadać: )
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze pierwsze pytania”