Bon i buddyzm?

dyskusje i rozmowy

Moderator: kunzang

samadza
Posty: 27
Rejestracja: ndz sie 10, 2014 14:57
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Bon i buddyzm?

Nieprzeczytany post autor: samadza »

Czy można praktykować buddyzm i elementy Yungdrung Bon np. jogę snu?
Czy można praktykować bonpowską jogę snu tylko wg książki i bez nauczyciela, w końcu po coś chyba publikowane są książki na ten temat?
Co na to buddyjscy nauczyciele, bo bonpowie chyba nie mają nic przeciw mieszaniu nauk bo sami nazywają Bon - buddyzmem bon z czym skolei nie zgadzają się buddyści?
W Nepalu żyje plemię Tamangów wyznajace buddyzm tybetański z elementami bon => https://pl.wikipedia.org/wiki/Tamangowie

Nowy Bön (bon sarma, tyb. bon gsar-ma) – szkoła powstała (około XIV wiek n.e.) po odnalezieniu tzw. term (ukrytych tekstów-skarbów takich jak Bon-tri) oraz wymuszonej przez realia polityczne konwersji religijnej, łącząca nauki Jungdrung Bön z naukami buddyjskimi (9 ścieżek buddyjskich uwzględniając dzogczen) wprowadzonymi z Indii do Tybetu m.in. przez Padmasambhawę (tyb. pad-ma mthong-grol) i obecnie bardzo zbliżona do szkoły Ningma. Niemniej tak jak i w poprzednich okresach zarówno Nyngmapowie jak i Bonpo mają wielu wspólnych tertonów i siddhów jak np. Drenpa Namkha, Shenchen Luga lub Dorje Lingpa, którzy odkrywali termy z naukami Bönu ukrytymi często kilka stuleci wcześniej w okresie prześladowań. => https://pl.wikipedia.org/wiki/B%C3%B6n
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Bon i buddyzm?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj
samadza pisze: czw wrz 14, 2017 23:11 Czy można praktykować buddyzm i elementy Yungdrung Bon np. jogę snu, w końcu po coś chyba publikowane są książki na ten temat?
tak, można - tylko po co?... mieszać już na samym starcie? :oczami:
zwłaszcza, że rzecz w tym, iż wszystkie tradycje tybetańskie nauczają jogi snu czy śnienia, a znaczy to tyle, że nie ma potrzeby mieszania tych nauk pomiędzy szkołami - wystarczy konsekwentnie podążać w ramach którejś ze szkół ścieżką... a okazuje się, że one wszystkie zawierają to samo, acz /fakt/ kładą nacisk na trochę inne podejście do danych praktyk i to jest bardzo istotne.

samadza pisze: czw wrz 14, 2017 23:11Czy można praktykować bonpowską jogę snu tylko wg książki i bez nauczyciela?
tak na start - w ramach nauki świadomego śnienia, które jest w określony sposób ukierunkowane - to tak... a dalej pojawią się konkretne pytania /bo wglady się jawią/, o ile jest to oparte na rzetelnej praktyce /a nie tylko intelektualnym mieleniu, któremu bywa, że końca nie ma/, no i wtedy książka okazuje się zbyt cienka :oczami:
publikacje takie jak: ''Tybetańska joga snu i śnienia'', Tenzina Wangyala Rinpocze - służą temu, by prezentować podstawy danych nauk w możliwie przystępny sposób, który pozwala rozpocząć /bezpiecznie/ samemu praktykę. jeżeli praktykujemy, a to zaczyna działać i nam odpowiada, to kontynuujemy ją już pod okiem wykwalifikowanego nauczyciela czy instruktora /to nie musi być tylko jeden nauczyciel - a bywa, że i z innej tradycji/.
no i np, w każdej książce Tenzina Wangyala Rinpocze /wydanej przez ''Rebis''/, która prezentuje i naucza określonych praktyk yungdrung bon, jest zawarta o tym właśnie tego typu informacja :)

samadza pisze: czw wrz 14, 2017 23:11Co na to buddyjscy nauczyciele, bo bonpowie chyba nie mają nic przeciw mieszaniu nauk bo sami nazywają Bon - buddyzmem bon z czym skolei nie zgadzają się buddyści?
bonpo nie mieszają nauk - bazują, jak każda ze szkół tybetański, na literze swych własnych. każda tybetańskie szkoła buddyjska, to konglomerat setek praktyk i nauk - mieszać ze sobą jeszcze to wszystko?... :oczami:

dodam cytacik:
''Ostatnio słyszałem że był w Polsce nauczyciel, buddyjski lub zen, prowadził odosobnienie i był taki warunek, że na to odosobnienie nie będzie wpuszczał bonpo. Jeśli ktoś ma schronienie w Bonie lub praktykuje Bon, nie zostanie wpuszczony chyba że przyjmie na nowo schronienie u niego albo jakiegoś innego Lamy. Słyszałem, że niektórzy z was byli tym zasmuceni. Moim zdaniem nie ma powodu do smucenia się. Czy wydaje się wam, że mimo tych okoliczności moglibyście skorzystać na jego naukach i odosobnieniu, które prowadził? Mimo to chcielibyście tam być? Jeśli tak, to pójdźcie. Jeśli nie jesteście gotowi na przyjęcie tych warunków, to nie smućcie się, jest całkowicie w porządku być tu gdzie jesteście. Jeśli zamiast tego zareagujecie, spowoduje to tylko więcej negatywności, negatywnych komentarzy, negatywnych myśli, negatywnego środowiska. To nie jest nic nowego dla bonpo, wiecie? Od VIII wieku mamy to ze sobą. Mówiłem wam wcześniej, jak nasze dzieci cierpiały przez to. Nasze reagowanie nic nie pomoże, mówienie, że to nie jest dobry mistrz itp. To tylko próba kontrolowania sytuacji, bycia górą. Nauki Bon nie mówią: powiedz coś złego tym, którzy tobie powiedzieli. Nauki mówią: wzbudzaj miłość i współczucie tak mocno, jak oni ciebie krzywdzą. Powinniście pamiętać o tym. Mamy taką modlitwę inspiracji, trzy zdania, które recytujemy codziennie. Kiedy recytujemy powinniśmy o tym myśleć. Dala czi sem niu czier cziala znaczy niezależnie jak oni są dla mnie podli i źli, sandzie dziurła ma jin par, znaczy: nie podejmując żadnych negatywnych działań ani negatywnych myśli jako reakcji, la ja pen tor szos życzę sobie abym mógł być jak najbardziej dla nich pożyteczny. To modlitwa. Skoro modlimy się takimi słowami, to po to, abyśmy pomyśleli nad ich znaczeniem i wprowadzili je w praktykę. Tak więc nie powinniśmy, w świetle naszej praktyki, myśleć ani czynić niczego negatywnego do tego lamy, możemy mu tylko spróbować wyjaśnić, czym są nauki Bon i rozwiać jego wątpliwości – jeśli umiemy. Kiedy nie ma wątpliwości, wówczas jest jasność. Inaczej, tylko blokować siebie i przeszkadzać sobie – to strata czasu. Ani Budda Siakjamuni ani Tonpa Szienrab nie powiedzieli, że jeśli otrzymałeś jedne nauki to nie wolno ci słuchać innych itp. Żadna z nauk Buddów nie zawiera takich ograniczeń. Gwarantuje wam to. Ich nauki są dla korzyści wszystkich bez żadnych ograniczeń. Jeśli są jakieś ograniczenia, to nie jest to z oryginalnych nauk. Również ta koncepcja samego-siebie-ponad-innymi (self-supreme conception) – jest to najniebezpieczniejsza część ignorancji i chwytania, lgnięcia. To nie bazuje na naukach, ale właśnie na lgnięciu, chwytaniu, które jest nieuświadomione – wg nauk Bon. Po tybetańsku mówimy dang zi. Chodzi o postrzeganie siebie jako najlepszego, najważniejszego, najmądrzejszego itp. To jest ignorancja. Musimy się nauczyć równego postrzegania, traktowania i szanowania wszystkich istot. Nieważne, czy to egoizm związany z naukami, czy też z jakimiś prywatnymi sprawami, nie robi to różnicy, podobnie jak nie ma znaczenia, czy jesteśmy skuci złotymi kajdanami, czy żelaznymi. Nie powiemy, że złoty łańcuch jest lepszy z powodu tego złota. Kajdany pozostają kajdanami i krępują naszą wolność niezależnie od tego, z czego są zrobione, czy z drogocennego kruszcu, czy ze stali. Tak więc ignorancja pozostaje ignorancją, niezależnie od tego, z czym jest związana. Celem naszej praktyki jest się od ignorancji uwolnić, na każdym poziomie. Żaden z naszych nauczycieli, przy których wzrastaliśmy, czy Jego Świątobliwość, czy Jongdzin Rinpocze, mimo, że przez lata i wieki byliśmy prześladowani, nigdy nasi nauczyciele nie powiedzieli nam, żebyśmy robili coś w odpowiedzi. Raz nawet sami próbowaliśmy coś zrobić, kiedy byliśmy młodzi i niedoświadczeni. Chcieliśmy napisać coś, aby oczyścić i wyjaśnić błędy buddyjskie na temat Bonu. Myśmy wtedy uczyli się dialektyki i poezji i byliśmy bardzo podekscytowani ideą napisania odpowiedzi, zwłaszcza że jeden z buddyjskich mistrzów napisał coś o Bonie, co dla nas było już za wiele – byliśmy źli i chcieliśmy napisać odpowiedź. Napisać, gdzie się myli, co jest źle. Zdecydowaliśmy się więc napisać wyjaśnienia i odpowiedź, ale nie mieliśmy pieniędzy, więc postanowiliśmy zrobić zbiórkę pieniędzy. Trzeba było jednak poprosić jego Św. o zgodę. Myśleliśmy, że to będzie wspaniałe. Ja i koledzy poszliśmy do Jego Św. i powiedzieliśmy, że chcemy napisać książkę o tym, jak Bon był źle interpretowany i nierozumiany. Czekaliśmy na odpowiedź, ale Jego Św. tylko jakoś tak patrzył na nas i nic nie mówił. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Zapytał nas, jak mamy zamiar napisać i powiedzieliśmy, że podzielimy się tą pracą, jeden napisze o tym, inny o tamtym itd. I Rinpocze nas zapytał, czy uważamy, że po napisaniu tej książki już wszystko będzie wyjaśnione na te tematy. Powiedzieliśmy, że tak. A On zapytał, czy po tym, jak oni napiszą nam odpowiedź, czy jesteśmy gotowi na napisanie następnej książki. A my myśleliśmy, że jedna wystarczy. A Rinpocze powiedział nam, abyśmy uczyli się, studiowali i nie myśleli o tych sprawach, ponieważ od VII wieku nic się nie wyjaśniło i to nigdy się nie skończy. Tylko doda to egoizmu i ignorancji i walki. Jeśli nie przestaniemy odpisywać na to, to nie uwolnimy się od naszej ignorancji. Wtedy byliśmy rozczarowani, że Jego Św. nie pozwolił nam napisać nawet jednej książki. Wtedy nie potrafiliśmy zrozumieć głębi jego nauk. Ale to były najgłębsze nauki, jakie otrzymaliśmy. Teraz czujemy się szczęśliwi, że wtedy nic nie napisaliśmy."

latri Nyima Dakpa Rinpocze - retrit ''Czerwonego Garudy'' z roku 2002

pozdrawiam
:14:

ps
samadza pisze: czw wrz 14, 2017 23:11Nowy Bön (bon sarma, tyb. bon gsar-ma) (...)
no tak - rzecz na forum wyjaśniana parokrotnie, np:
Mamy coś takiego jak:
- Bon
- Yungdrung Bon
- Sarma Bon
Sarma bon tu pominę /to tzw ''nowy bon'', polegający na naukach Padmasambhawy/.
Natomiast bon, często był i jest mylony, czy ''mieszany'' /wrzucany do jednego worka/ z yungdrung bon, co jest nieporozumieniem.
Bon to chtoniczne wierzenia tybetańczyków zanim pojawił się w tybecie indyjski, czy chiński buddyzm i zanim o wiele wcześniej do zachodniego tybetu /kraju szang szung/ z tazig przywędrował yungdrung bon.
Podania bonpów mówią, że Tonpa Szenrab Miłoczie /odpowiednik Gautamy Śakjamuniego/, odwiedził raz tybet /zachodni/, ale stwierdził, że tybetańczycy nie są jeszcze gotowi na przyjęcie wyższych nauk. Przekazał więc nauki przyczyny, które np eliminowały krwawe ofiary z praktyk szamańskich. Nie znaczy jednak to, że owe nauki przyjęły się w całym tybecie - że nastąpiła jakaś radykalna zmiana - po prostu i takie nauki zaczęły być obecne w tybecie. Następnie, gdy z tazig yundrung bon został przyniesiony do kraju szang szung niósł ze sobą owe pojazdy przyczyny, ale tak jak nauki wyższe /pojazdy rezultatu/ yungdrung bon nie stały się powszechne, tak i pojazdy przyczyny. Tak więc funkcjonowało obok siebie to, co nazywamy bonem, a co jest sprowadzane do szamanizmu jak i to, co nazywamy yungdrung bon, a co niesie w sobie też i pojazdy przyczyny, gdzie jednym z ich elementów jest to, co uważamy za szamanizm.
ps ps
samadza pisze: czw wrz 14, 2017 23:11W Nepalu żyje plemię Tamangów wyznajace buddyzm tybetański z elementami bon => https://pl.wikipedia.org/wiki/Tamangowie
fakt - i co w związku z tym?... nie rozumiem... :89:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Diamentum
Posty: 1026
Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
Płeć: kobieta
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Warszawa

Re: Bon i buddyzm?

Nieprzeczytany post autor: Diamentum »

kunzang pisze: pt wrz 15, 2017 00:11 dodam cytacik:
''Ostatnio słyszałem że był w Polsce nauczyciel, buddyjski lub zen (...)" latri Nyima Dakpa Rinpocze
Cześć kunzang,
Czy owe rozdzielenie 'buddyzm-zen' jest osobistym poglądem Rinpocze, czy ogólnoprzyjętym przez nauczycieli tradycji Bon?

Dodam, że jest to kwestia mało istotna, acz zaciekawiła mnie.

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Bon i buddyzm?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj
Diamentum pisze: pn paź 02, 2017 06:42 Czy owe rozdzielenie 'buddyzm-zen' jest osobistym poglądem Rinpocze, czy ogólnoprzyjętym przez nauczycieli tradycji Bon?
to nie jest tu jakiś pogląd - Rrinpocze mówi różnie, a tu usiłował skonkretyzować tradycję tego nauczyciela nie będąc jej pewnym. podobnie i inni nauczyciele y.b. mówią różnie /raz zen, raz buddyzm zen/.

pozdrawiam
:14:

EDIT
ps
nie jestem tak w stu procentach pewien, ale gdy Rinpocze powiedział, że jakiegoś nauczyciela buddyjskiego, to wtedy z sali padło, że zen, i stąd owo: czy zen
.
dane :580:
samadza
Posty: 27
Rejestracja: ndz sie 10, 2014 14:57
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Bon i buddyzm?

Nieprzeczytany post autor: samadza »

kunzang pisze: pt wrz 15, 2017 00:11
samadza pisze: czw wrz 14, 2017 23:11W Nepalu żyje plemię Tamangów wyznajace buddyzm tybetański z elementami bon => https://pl.wikipedia.org/wiki/Tamangowie
fakt - i co w związku z tym?... nie rozumiem... :89:
Jesli Tamangowie praktykują bon i buddyzm to czy jest to możliwe z punktu widzenia buddyzmu tybetańskiego (zakładam, że mają jakichś nauczycieli buddyjskich aprobujących to) czy może to tylko miejscowa herezja aprobowana tylko przez nauczycieli yungdrung bon nazywających bon - buddyzmem bon (jak to często spotyka się w opisach stron internetowych i książkach Wangyala Rinpocze)?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Bon i buddyzm?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj

dzięki za wyjaśnienie :)

samadza pisze: pn paź 02, 2017 20:31 Jesli Tamangowie praktykują bon i buddyzm to jest to możliwe z punktu widzenia buddyzmu tybetańskiego (zakładam, że mają jakichś nauczycieli buddyjskich aprobujących to) czy może to tylko miejscowa herezja aprobowana tylko przez nauczycieli yungdrung bon?
bon i buddyzm mieszały się już na stracie /patrz Padmasambhava/, a i dalej w wiekach ciemnych - może to właśnie pokłosie tych czasów. wbrew pozorom bonpo nie aprobują mieszania tradycji, np sarma bon nie jest uważane za bon, tu rozumiane jako yungdrung bon. ale... różni lamowie mogą do tego indywidualnie podchodzić - zgodnie z poglądem, że nie ma różnicy pomiędzy bon a czos.
jak ma się rzecz od strony innych tradycji w ich przypadku, też niestety mogę tu tylko przypuszczać - pewnie podobnie zależy to od danego lamy. no i pojawia się pytanie, jakiej konkretnie szkoły tybetańskiej zabarwienie niesie ów buddyzm Tamangów, czy może żadnej /wtedy cofamy się w wieki ciemne i wcześniej, gdy szkół nie było/.

pozdrawiam
:14:

ps
herezją bym tego nie nazwał - pewnie nie widzą różnicy pomiędzy bon a czos, albo po prostu ich elementy bon sprowadzają się do tzw praktyk szamańskich
.
dane :580:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Bon i buddyzm?

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witam

tak w nawiązaniu do zen, a konkretniej do czen - dygresja.
w tybecie, tuż przed okupacją chińską tego kraju, było obecnych co najmniej kilkanaście klasztorów chińskiej mahayany, niosących w sobie czen.
buddyzm tybetański był w relacji prostej odnośnie tego, co było buddyzmem z chin, czyli na: nie /polityka się tu kłania/. podstawę ku temu stanowiła pewna debata, gdzie to, co z chin było, reprezentowała tzw szybka ścieżka /długo dzogczen utożsamiano z szybką ścieżką jako zarzut przeciw niemu... wbrew pozorom dzoczen na dachu świata nie miał lekko/.
konkludując... tybetańczycy znali czen i polemizowali z nim przed wiekami, polemizowali z nim jeszcze nawet, gdy już w chinach czen zanikał, a odnosili się do tego co miało miejsce wieki temu i bywa, że obecnie z tym to co jest, tamto utożsamiają, niestety. obecnie tego do czego się odnosili już nie ma od dekad, jeżeli nie wieków. zatem, jest ciekawie, bo ma miejsce proces ustanawiania nowych relacji buddyzmu tybetańskiego poza polityką z tym, czym czen, son, zen, jest obecnie, no i do tego z buddyzmu apologetami zachodnimi w trzecim pokoleniu góra patrząc, z za ich pleców, komentującymi taką wizję buddyzmu, poprzez swą tendencję do szkiełka i oka, czy bożego ducha... :oczami:

pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Bon”