No ale po co? przeciez wszyscy wiemy o co chodzi i czym pachnie wychowanie w tej religii. Szkoda energiiNezz pisze:Intraneus napisał/a:
bo mi to nie odpowiada
Myślałem, że podasz jakieś stosowne argumenty np. że dziecko wychowuje się w poczuciu winy, itp. Smile
Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Moderator: iwanxxx
- Intraneus
- ex Moderator
- Posty: 3671
- Rejestracja: pt cze 25, 2004 13:03
- Tradycja: Youngdrung Bon
- Lokalizacja: Pless/Silesia
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Radical Polish Buddhism
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Odświeżam temat, bo mam do poruszenia kwestię która się w tych "klimatach" zawiera. Gdy zastanawiałem się nad drogą mnicha, przyszła mi na myśl kwestia takiego wyboru w świetle relacji z rodzicami. Mnich nie ma praktycznie nic swojego, a jak wygląda emerytura w naszym kraju każdy widzi (czyt. bida, bida i rozczarowanie). Do czego zmierzam? Ano do tego, że np. gdybym ja został mnichem, to potem nijak nie mógłbym pomóc rodzicom na starość gdyby mnie potrzebowali, bo np. straciliby zdrowie lub nie starczałoby im na utrzymanie. Nawet gdybym opuścił stan mnisi, to co perspektywy zawodowe przed czterdziesto-kilkulatkiem który swój wiek średni spędził na medytacjach są nikłe. Wiem, że ktoś kto chce osiągnąć stan buddy powinien się pozbyć wszelkiego przywiązania, także tego do rodziców, ale ta kwestia mi zwyczajnie nie gra. No bo jak można nazwać postawę gdy ktoś składa jakieś ślubowania bodhisattwy, postanawia osiągnąć oświecenie aby uwalniać czujące istoty od cierpienia, a jednocześnie ignoruje cierpienie własnych rodziców, którzy go wychowali i przez długi czas utrzymywali? Czy to nie jest hipokryzja?
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Hmm :) .... Z tego co mi wiadome relacja z Nauczycielem , jest o wiele glebsza niz z rodzicami . Poza tych rodzice czy inne osoby , to tylko aktualna konfiguracja ...Podobno podazenie droga mnisia to najwieksza forma synowskiego oddania ...ale ja tam nie wiem ;). Jako dzieci nasza powinnoscia jest zadbac o rodzicow , ale to nie jedyna powinnosc wynikajaca z racjii ludzkiego urodzenia .Jest chyba kilka opowiesci o rozlace z rodzina czy cierpieniem wynikajacym z niemoznosci pomagania rodzicom, czy towarzyszenia im przy smierci z racji uwarunkowan podazania mnisia sciezka . Ale jesli chcemy splacic rodzicielskie trudy , to uwazam ze mnisia praktyka jest jednak najlepsza forma .... mimo ,ze nie dokladasz sie do miski rodzicow - mysle, ze nie ma sie co umacniac w postawie , ze chleb i maslo to jedyne co potrzebuja rodzice . Pomysl , ze te istoty teraz sa Twoimi rodzicami , ale przyjdzie czas ze to sie zmieni i co potem ??Druga sprawa , ze rodzice bywaja rozni, i rozne jest ich zrozumienie spraw . Bywaja w rodzinie konflikty , toksyczne relacje czy wrecz patologie - trudno wtedy o zdrowe wspolzycie . Takze ,sa przeciez osoby , ktore zrzucily szaty mnisie i jakos sobie radza w zyciu . Bycie mnichem i szczery wysilek na tej drodze uwazam za najwyzsza i najbardziej pozyteczna aktywnosc z tych mozliwych :)).Ale jak zycie pokazuje w zyciu swieckim takze mozna osiagac najwieksze loty w praktyce - patrz na mistrzow zen z rodzinami w Kwan Um :) - z drugiej strony te zycie , takze nie jest pozbawione problemow ...Zycie, zycie ..........czasami is brutal . Pozdro
Sam Pan Buddha zostawil zone i syna .....
GS :)
Sam Pan Buddha zostawil zone i syna .....
GS :)
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
źrodło: Zen z krwi i kości, Zysk i S-ka, Poznań 1998101 OPOWIEŚCI ZEN pisze:15. Shoun i jego matka
Shoun został nauczycielem zen soto. Kiedy był jeszcze studentem, zmarł mu ojciec i na nim spoczęła troskę o starą matkę.
Ilekroć Shoun szedł do sali medytacyjnej, zabierał matkę ze sobą. Ponieważ towarzysyzła mu, kiedy odwiedzał klasztory, nie mógł mieszkać z mnichami. Postawił więc niewielki domek i tam się nią opiekował. Kopiował sutry, wiersze buddyjskie i w ten sposób zdobywał trochę grosza na jedzenie.
Kiedy Shoun kupował dla matki ryby, ludzie szydzili z niego, ponieważ mnich nie powinien jadać ryb. Shoun nie przejmował się jednak. Natomiast jego matkę bolało to, że inni wyśmiewają się z jej syna. W końcu powiedziała Shounowi: — Myślę, że zostanę mniszką. Ja również mogę być wegetarianką. — Została nią i studiowali wspólnie.
Shoun uwielbiał muzykę i mistrzowsko opanował harfę, na której grała także jego matka. Podczas pełni księżyca grywali razem nocami.
Pewnego wieczoru jakaś młoda dama przechodząc koło ich domu, usłyszała muzykę. Głęboko poruszona zaprosiła na następny wieczór Shouna, żeby dla niej zagrał. Shoun przyjął zaproszenie. Kilka dni później spotkał tę młodą damę na ulicy i podziękował za gościnność. Inni śmiali się z niego, ponieważ odwiedził dom ulicznicy.
Pewnego dnia Shoun wyruszył do odległej świątyni, żeby wygłosić tam wykład. Po kilku miesiącach wrócił do domu i dowiedział się, że matka nie żyje. Pzyjaciele nie wiedzieli, gdzie go szukać, więc uroczystości pogrzebowe już trwały.
Shoun zbliżył się do trumny i uderzył w nią laską. — Matko, twój syn wrócił — powiedział.
— Cieszę się, że wróciłeś, synu — odpowiedział za matkę.
— Ja także się cieszę — rzekł Shoun. I oświadczył zebranym ludziom: — Ceremonia pogrzebowa skończyła się. Możecie pogrzebać ciało.
Kiedy Shoun był już stary, wiedział, że bliża się koniec. Poprosił uczniów, żeby zebrali się przy nim rano i powiedział im, że odejdzie w południe. Zapaliwszy kadzidło przed obrazem swojej matki i swojego dawnego nauczyciela, napisał wiersz:
Przez pięćdziesiąt sześć lat żyłem najlepiej, jak potrafiłem,
Idąc swoją drogą przez ten świat.
Teraz deszcz przestał padać, chmury się rozstępują
Na błękitnym niebie pełna księżyca
Zebrani przy nim uczniowie wyrecytowali sutrę, a Shoun odszedł podczas inwokacji.
이 뭣고?
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Buddyzmem zainteresowałam się latem zeszłego roku, czyli "zielona" jestem. Dzień po dniu bliższa była mi praktyka zen, po przeczytaniu Shobogenzo Dogena ciarki przeszły mi po plecach - wybrać życie mnisie? To tak jakby usłyszeć "rzuć wszystko to jest twojś drogą" Takich decyzji nie podejmuje się na początku, na początku trzeba usiąść - ale jak, z kim? Poznałam małą grupę - 3-4os. i każda w innej szkole zen, zarazem żadna w soto zen - jednak dziękuję im za to że są.
Mieszkam z chłopakiem, który jest zielonoświątkowcem. Na początku nie byłam świadoma co mnie czeka, później sądziłam że to może wzmocnić moją praktykę, a dziś? Dziś wiem, że ... (chciałam się rozpisać a tak naprawdę nic nie wiem). Ciągle na cenzurowanym, ciągle z brakiem argumentów (bo to, że tak czuję - to żaden argument: BO MUSI BYĆ NAPISANE I TO NAJLEPIEJ W PIŚMIE ŚWIĘTYM), naśmiewanie się z moich znajomych i ..... - a z drugiej strony przecież jest dobrym człowiekiem.
Może i dobrze, że początek jest trudny, siedzieć, dojrzeć, przyjąć schronienia - a reszta, tak czy siak ułoży się - i nie będzie problemu z otoczeniem.
Dobrze móc napisać że ma się problem:) i dobrze poczytać, że innych początki też nie były łatwe.
Dobrego dnia życzę i Wam też dziękuję, że jesteście;)
Mieszkam z chłopakiem, który jest zielonoświątkowcem. Na początku nie byłam świadoma co mnie czeka, później sądziłam że to może wzmocnić moją praktykę, a dziś? Dziś wiem, że ... (chciałam się rozpisać a tak naprawdę nic nie wiem). Ciągle na cenzurowanym, ciągle z brakiem argumentów (bo to, że tak czuję - to żaden argument: BO MUSI BYĆ NAPISANE I TO NAJLEPIEJ W PIŚMIE ŚWIĘTYM), naśmiewanie się z moich znajomych i ..... - a z drugiej strony przecież jest dobrym człowiekiem.
Może i dobrze, że początek jest trudny, siedzieć, dojrzeć, przyjąć schronienia - a reszta, tak czy siak ułoży się - i nie będzie problemu z otoczeniem.
Dobrze móc napisać że ma się problem:) i dobrze poczytać, że innych początki też nie były łatwe.
Dobrego dnia życzę i Wam też dziękuję, że jesteście;)
czas leci szybciej niż strzała
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Witaj
Powodzenia
kunzang
Tym mnie trafiłaś w serce Ostatnio gdzieś traciłem owo poczucie.jasmin pisze:czas leci szybciej niż strzała
Powodzenia
kunzang
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
znowu stan hedela ?kunzang pisze:Tym mnie trafiłaś w serce Ostatnio gdzieś traciłem owo poczucie.
hm.. wez go na cierpliwosc to chyba jedyne rozwiazanie. Ale imho moze rowniez byc tak ze nigdy nie zaakceptuje tego ze jestes .. ekhmm... odmiencem :mrgreen:jasmin pisze: Ciągle na cenzurowanym, ciągle z brakiem argumentów (bo to, że tak czuję - to żaden argument: BO MUSI BYĆ NAPISANE I TO NAJLEPIEJ W PIŚMIE ŚWIĘTYM), naśmiewanie się z moich znajomych i ..... - a z drugiej strony przecież jest dobrym człowiekiem.
ale generalnie czy zielonoswiatkowcy nie sa tez odmiencami w stosunku do ogolnej formacji katolickiej?
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Katolickiej - tak. A pomiędzy protestantami, to nie wiem, bo oni są zdecentralizowani. Niby powinien zrozumieć, skoro jest w mniejszości, ale z Ludami Księgi ciężko się dogadać niezależnie od okoliczności.
The trick is to keep breathing.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Jeżeli formację katolicką weźmiemy jako główny nurt, to zielonoświątkowcy będą sektą (odłamem). Ale to jest troche niepoprawne, ponieważ zielonoświątkowcy mają tyle wspólnego z k.k. co to, że używają tej samej Księgi ale nie są odłamem wyłonionym z k.k.. Świadkowie Jehowy też używają tej samej księgi.jerez pisze:ale generalnie czy zielonoswiatkowcy nie sa tez odmiencami w stosunku do ogolnej formacji katolickiej?
Jeżeli jednak weźmiemy, dajmy Biblie, jako wykładnię, to wówczas formacja katolicka i zielonoświątkowa oraz Ś.Jehowy to będą sekty (odłamy ze swoją prezentacją tego, co podaje Biblia).
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
zaczyna mi brakować cierpliwości;), przynajmniej wybór jest prosty :lol:jerez pisze:hm.. wez go na cierpliwosc Smile to chyba jedyne rozwiazanie. Ale imho moze rowniez byc tak ze nigdy nie zaakceptuje tego ze jestes .. ekhmm... odmiencem Wink Mr. Green
życzę abyś nie musiał nigdy uczestniczyć z nimi w dyskusji, no chyba, że chcesz to wtedy jak najbardziej Ci życzę tegojerez pisze:ale generalnie czy zielonoswiatkowcy nie sa tez odmiencami w stosunku do ogolnej formacji katolickiej?
Dla zielonoświątkowców nie ma odmieńców. Są oni i reszta, czyli bałwochwalcy (oj nasłuchałam się tego na spotkaniu ich zboru :shock: :x :mrgreen: ) nie liczy się dla nich żadna!!! inna religia.
Powiedzenie zen: Zen jest drogą, jest drogą, jest drogą...
Czasem stanie się na kamień.
Pozdrawiam
czas leci szybciej niż strzała
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
przed chwilką znalazłam ten cytat:
Madhyam-agama-sutra mówi:
....
Cnotliwy człowieku! Jeśli ktoś działa nieczysto, ale mówi czysto, nie myśl o jego nieczystych działaniach. Myśl raczej o jego czystej mowie i myśli. Jeśli mądry człowiek widzi taką osobę i złości się, powinien wykorzenić swoją złość, tak jak to opisałem.
....
A teraz mi
Madhyam-agama-sutra mówi:
....
Cnotliwy człowieku! Jeśli ktoś działa nieczysto, ale mówi czysto, nie myśl o jego nieczystych działaniach. Myśl raczej o jego czystej mowie i myśli. Jeśli mądry człowiek widzi taką osobę i złości się, powinien wykorzenić swoją złość, tak jak to opisałem.
....
A teraz mi
czas leci szybciej niż strzała
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Brzmi znajomo. Kiedyś uwielbiałem się wykłócać z takimi gorliwcami na forach i czatach. W końcu przestało mnie to bawić. Ale potwierdzam - w kwestiach światopoglądowych są nieprzejednani, ale też ich optyka na to nie pozwala. Czasami bywa to naprawdę męczące.jasmin pisze:życzę abyś nie musiał nigdy uczestniczyć z nimi w dyskusji, no chyba, że chcesz to wtedy jak najbardziej Ci życzę tego
Dla zielonoświątkowców nie ma odmieńców. Są oni i reszta, czyli bałwochwalcy (oj nasłuchałam się tego na spotkaniu ich zboru :shock: :x :mrgreen: ) nie liczy się dla nich żadna!!! inna religia.
Trzymam kciuki, jasmin, jeżeli to coś może pomóc.
The trick is to keep breathing.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Droga Jasmin,
Myślę, że bardzo ważne jest, żebyś miała kontakt z grupką praktykującą w Twoim mieście, a w dalszej perspektywie z konkretną sanga. Twoja sytuacja może być bardzo trudna, z punktu widzenia praktyki i sama możesz nie znaleźć w sobie wystarczająco dużo siły. Nauki czasem bardzo idealistycznie mówią, z jaką to cierpliwością i życzliwością musimy podchodzić do każdej sytuacji, ale żeby to na prawdę umieć, trzeba bardzo dużo praktykować. Dlatego dużo praktykuj, żeby przepracować swoją zą sytuację i karmę.
Pozdrawiam,
Piotr
Myślę, że bardzo ważne jest, żebyś miała kontakt z grupką praktykującą w Twoim mieście, a w dalszej perspektywie z konkretną sanga. Twoja sytuacja może być bardzo trudna, z punktu widzenia praktyki i sama możesz nie znaleźć w sobie wystarczająco dużo siły. Nauki czasem bardzo idealistycznie mówią, z jaką to cierpliwością i życzliwością musimy podchodzić do każdej sytuacji, ale żeby to na prawdę umieć, trzeba bardzo dużo praktykować. Dlatego dużo praktykuj, żeby przepracować swoją zą sytuację i karmę.
Pozdrawiam,
Piotr
- stepowy jeż
- Senior User
- Posty: 1852
- Rejestracja: pn paź 23, 2006 18:58
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dzogczen, Zen
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Lekarstwem na to jest chyba tylko tolerancja. Ale jak być tolerancyjnym skoro się nim nie jest.jasmin pisze:życzę abyś nie musiał nigdy uczestniczyć z nimi w dyskusji, no chyba, że chcesz to wtedy jak najbardziej Ci życzę tego
Dla zielonoświątkowców nie ma odmieńców. Są oni i reszta, czyli bałwochwalcy (oj nasłuchałam się tego na spotkaniu ich zboru ) nie liczy się dla nich żadna!!! inna religia.
Może zaproś go na jakiś zbór buddyjski Skoro ty chodziłaś na jego ....
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Hm, Jaśmin, moja mama jest zielonoświątkowcem ale nie robi takich, powiedzmy "scen", jak Twój ukochany. Może po prostu jest bardzo wkręcony w swój temat, dlatego takie rzeczy się dzieją. Też na początku drogi miałem takie mini-jazdy z buddyzmem.
Czasami po prostu lepiej zostawić w spokoju tematy religijne - w przeciwnym wypadku może ucierpieć na tym związek dwojga osób...czasami też robimy tak, że staramy się przekonywać innych ludzi do swoich poglądów, by w ten sposób grono przekonanych dało nam przekonanie, ze to są słuszne poglądy
Parę tekstów w temacie:
Prawdziwy Bóg, prawdziwy Budda
Jak wytłumaczyć innym ludziom, co to jest praktyka Zen?
Pozdrawiam
/M
Czasami po prostu lepiej zostawić w spokoju tematy religijne - w przeciwnym wypadku może ucierpieć na tym związek dwojga osób...czasami też robimy tak, że staramy się przekonywać innych ludzi do swoich poglądów, by w ten sposób grono przekonanych dało nam przekonanie, ze to są słuszne poglądy
Parę tekstów w temacie:
Prawdziwy Bóg, prawdziwy Budda
Jak wytłumaczyć innym ludziom, co to jest praktyka Zen?
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
tak też zamierzam uczynić Blisko niestety nie będzieiwanxxx pisze:Myślę, że bardzo ważne jest, żebyś miała kontakt z grupką praktykującą w Twoim mieście, a w dalszej perspektywie z konkretną sanga.
Wiem, że sama nie dam rady stąd moja obecność tutaj - pożyczam trochę Waszej siły.
Pozdrawiam Halina
czas leci szybciej niż strzała
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
No, do Gdańska chyba aż tak daleko nie masz, nie?jasmin pisze: Blisko niestety nie będzie
Pzdr
Piotr
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
mój "kochany" robił jazdy nawet swojej mamie, która jest katoliczką - powiedziała mi o tym gdy się trochę poskarżyłambooker pisze:Hm, Jaśmin, moja mama jest zielonoświątkowcem ale nie robi takich, powiedzmy "scen", jak Twój ukochany. Może po prostu jest bardzo wkręcony w swój temat, dlatego takie rzeczy się dzieją. Też na początku drogi miałem takie mini-jazdy z buddyzmem. Wink
żebym to ja wszczynała te tematy, nawet gdybym zachowywała się prowokacyjnie - nie pisałabym o relacji z zielonoświątkowcembooker pisze:Czasami po prostu lepiej zostawić w spokoju tematy religijne - w przeciwnym wypadku może ucierpieć na tym związek dwojga osób...czasami też robimy tak, że staramy się przekonywać innych ludzi do swoich poglądów, by w ten sposób grono przekonanych dało nam przekonanie, ze to są słuszne poglądy Wink
za teksty dziękuję - "idę poczytać"
Pozdrawiam Halina
czas leci szybciej niż strzała
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Do Gdańska nie ale do Szczecina to już troszkę.iwanxxx pisze: No, do Gdańska chyba aż tak daleko nie masz, nie? Smile
Szukałam przez google grupy soto w Gdańsku ale niestety nic nie znalazłam a słyszłaam że jest może ktoś wie coś na ten temat.
Pozdrawiam Halina
czas leci szybciej niż strzała
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Jest grupa Kannon:Szukałam przez google grupy soto w Gdańsku ale niestety nic nie znalazłam a słyszłaam że jest może ktoś wie coś na ten temat.
http://www.pustka.pl/
Pzdr
Piotr
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
To niestety typowa żarliwość neofity, we wszystkich religiach tak jest że większość "przechrzt" całkowicie neguje wszystko inne naj ostrzej to widać wśród świeżych europejskich i amerykańskich muzułmanów, są bardziej ortodoksyjni niż ich bracia w wierze na bliskim wschodzie. Życzę dużo cierpliwości w wywalczeniu swojego miejsca.jasmin pisze: mój "kochany" robił jazdy nawet swojej mamie, która jest katoliczką - powiedziała mi o tym gdy się trochę poskarżyłam
za teksty dziękuję - "idę poczytać"
Pozdrawiam Halina
Pozdrawiam
Piotrek
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
A jeżeli odcinasz taką sprowokowaną rozmowę - po prostu "ciach, nie rozmawiam z Tobą na te tematy..." - to co się wówczas dzieje ?jaśmin pisze:żebym to ja wszczynała te tematy, nawet gdybym zachowywała się prowokacyjnie - nie pisałabym o relacji z zielonoświątkowcem
Wcześniej pisałaś, że
...bo akurat w buddyzmie też jest wiele świętych pism, i jeżeli by je tak wszystkie położyć na sobie, to na pewno kilkukrotnie będzie to większe niż tekst pisma Biblii. Jednak akurat takie bitki na wymachiwanie świętymi pismami to nie jest zbyt dobry pomysł - więcej z tego się robi zamieszania niż to w ogóle potrzebne.jasmin pisze:bo to, że tak czuję - to żaden argument: BO MUSI BYĆ NAPISANE I TO NAJLEPIEJ W PIŚMIE ŚWIĘTYM)
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
zawsze mozesz poszukac innego partnera podobno tego kwiata jest pol swiata .. :roll:jasmin pisze:zaczyna mi brakować cierpliwości;), przynajmniej wybór jest prosty
ooo... to az tacy zapalency sa z nich? takich to unikam z daleka bo kimbys nie byla jesli nie jestes od nich to jestes.... zua :twisted: zatem dziekuje nie skorzystam z propozycji dialogujasmin pisze:życzę abyś nie musiał nigdy uczestniczyć z nimi w dyskusji, no chyba, że chcesz to wtedy jak najbardziej Ci życzę tego
Dla zielonoświątkowców nie ma odmieńców. Są oni i reszta, czyli bałwochwalcy (oj nasłuchałam się tego na spotkaniu ich zboru ) nie liczy się dla nich żadna!!! inna religia.
booker pisze:Czasami po prostu lepiej zostawić w spokoju tematy religijne - w przeciwnym wypadku może ucierpieć na tym związek dwojga osób...czasami też robimy tak, że staramy się przekonywać innych ludzi do swoich poglądów, by w ten sposób grono przekonanych dało nam przekonanie, ze to są słuszne poglądy
a tak na powaznie jasmin , booki ma racje. Zostaw to. Ja rowniez mialem ze stronych starych dziwne miny i wysmiewania. Ale po paru latach :twisted: minelo :mrgreen:
cytaty z cesarza kapusniskiego chyba beda fajnym komentarzem:
"człowiek przyzwyczaja sie do wszystkiego jesli tylko osiagnie odpowiedni stopien uleglosci" C.G. Jung
"Obserwujac zachowanie sie poszczegolnych kur w kurniku przekonamy sie, ze nizsze ranga kury sa dziobane i ustepuja miejsce wyzszym ranga. W idelanym wypadku wystepuje jednoszeregowa lista rang, na poczatku ktorej stoi nadkura dziobiaca wszystkie innne, z kolei te, ktore sa w srodku listy, dziobia nizsze ranga, respektuja zas te wyzej postawione. Na koncu znajduje sie kura kopciuszek, ktora musi ustepowac wszystkim." Adlof Remane - swoiste drogi kregowcow.
imho, nie badz kopciuszkiem i nie walcz na slowa bo podsycisz atmosfere,
po prostu praktykuj.
jesli cel jest jasny to i droga jest jasna
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
myślałam co mam odpowiedzieć i bum! aż się zaśmiałam - mam rodziców i innych znajomych niebuddystów, oni również ulegali prowokacji i również zostali wrzuceni do że tak powiem do jednego koszabooker pisze:A jeżeli odcinasz taką sprowokowaną rozmowę - po prostu "ciach, nie rozmawiam z Tobą na te tematy..." - to co się wówczas dzieje ?
Chodzi o to że na początku nie sądziłam że tak będzie. Po prostu szanuję wybory innych i chcę by inni szanowali moje.
Nie uciekam się do różnych form szantażu, nie prowadzę potyczek słownych na tematy religijne - a ogólnie w rozmowie niezobowiązującej potrafię być uszczypliwa (teraz rzadziej i jeśli to i :twisted: na siebie). Jest to przywiązanie do zabawy słowem, by okazać zarówno złość jak i radość. Dzięki buddyzmowi zobaczyłam swoje ego :shock:
czasem pozwalam na to aby mnie dziobano - ale nie długojerez pisze:imho, nie badz kopciuszkiem i nie walcz na slowa bo podsycisz atmosfere,
po prostu praktykuj.
czas leci szybciej niż strzałajerez pisze:zawsze mozesz poszukac innego partnera Wink podobno tego kwiata jest pol swiata .. Rolling Eyes Wink
wszystko się zmienia, przeszłość hym wiadomo co było, teraźniejszość - ooo i już, przyszłość
nie zamierzam męczyć kogokolwiek, samej siebie również, szukanie partnera - odpuszczam - i się cieszę, że do Gdańska jest niedaleko , a złe duchy we mnie już się boją
Miłego dnia
Pozdrawiam Halina
czas leci szybciej niż strzała
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Ponieważ ostatnio zostałam zaatakowana przez jednego z użytkowników na pw za tą wypowiedź - próbuje on mnie zdemaskować i wydaje mu sie, że wie o kogo chodzi, oraz łączy wpisy o Mumon-Kai z moją sytuacją osobistą, chciałam dodać jeszcze jeden komentarz na temat występowania z kościoła katolickiego: żadna organizacja buddyjska nie ma prawa żądać wystąpienia z kościoła katolickiego, to powinna być autonomiczna decyzja każdego z Was.iriomote pisze:Poniewaz do katolicyzmu mialam stosunek obojetny od 15 roku zycia - postanowilam w wieku 21 po prostu wystapic.
W moim przypadku to była to autonomiczna decyzja w tym sensie, że rozważałam ją przez 2 lata, a kontaktu z kościołem katolickim nie miałam wtedy od 6 lat.
Faktem jest - że taki niedopuszczalny wymóg jest w Mumon-Kai, o czym zresztą piszę w wątku Mumon-Kai. Z tego co pamiętam nie są w tej kwestii restrykcyjni i nie żądają dowodu - w rodzaju wypisu z księgi chrztu.
Dodatkowo wymogiem księdza w moim przypadku było ponowne zgłoszenie się za pół roku, jeśli dalej będę zdecydowana. Co też uczyniłam dla siebie, tego nikt ode mnie nie wymagał.
Inna sprawa, że raczej na ten formalny pomysł bym nie wpadła w wieku 21 lat, kiedy to rzeczywiście uważałam, że jestem wystarczająco dojrzała, by się na to zdobyć, a całą sprawę uważałam za uczciwe postawienie priorytetów w swoim życiu, a nie bycie obiektem manipulacji i kurczowe trzymanie się Mumon-Kai.
Ponieważ jednak byłam obiektem manipulacji zrobiłam to wcześniej, a nie np. teraz - po ponad 10 latach, po rozważeniu przyjęcia Jukai i sensu, jaki Jukai ma dla praktyki duchowej.
"O tym, ze nie jesteś uczciwa i że zatajasz prawdę, przekonałem się poza tym, czytając Twoje posty na temat Twojego wystąpienia z Kościoła. Ani słowem nie zająknęłaś się, że zrobiłaś to nie z własnej inicjatywy, lecz że był to warunek narzucony przez Mumon-Kai. Publicznie piszesz na Forum, opowiadając barwnie o tym, jakie były okoliczności Twojego wystąpienia z Kościoła, i przedstawiasz się w takim świetle, jakbyś zrobiła to z własnej, dojrzałej inicjatywy"
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Iriomote, czy uważasz że właściwe jest cytowanie i odnoszenie się do, skierowanej do Ciebie prywatnej korespondencji, na publicznym forum?
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Witam -
nie podałam tutaj autora ani całego emaila - chciałam dać tylko namiastkę tego, z jakimi zarzutami się można spotkać po podaniu niewygodnych faktów, których sama organizacja dementować nie chce, a wysługuje się swoimi członkami poprzez personalne ataki na pw.
Nie uważam, że tekst w cudzysłowie jest to publikowanie prywatnej wypowiedzi osoby/osób, które można w łatwy sposób zidentyfikować. Poza tym ten fragment jest opinią na mój temat i nie rozumiem - dlaczego nie mogłabym się podzielić tym z innymi, żeby im dać namiastkę rodzaju ataku?
W odniesieniu osobistym ma to znaczenie dla postrzegania swoich poczynań przez innych i dlatego to umieściłam, ponieważ jest dosyć pouczające - czy ja manipuluję swoją historią, czy inni twierdząc, że byłam niedojrzała i sami manipulowali niedojrzałymi osobami.
nie podałam tutaj autora ani całego emaila - chciałam dać tylko namiastkę tego, z jakimi zarzutami się można spotkać po podaniu niewygodnych faktów, których sama organizacja dementować nie chce, a wysługuje się swoimi członkami poprzez personalne ataki na pw.
Nie uważam, że tekst w cudzysłowie jest to publikowanie prywatnej wypowiedzi osoby/osób, które można w łatwy sposób zidentyfikować. Poza tym ten fragment jest opinią na mój temat i nie rozumiem - dlaczego nie mogłabym się podzielić tym z innymi, żeby im dać namiastkę rodzaju ataku?
W odniesieniu osobistym ma to znaczenie dla postrzegania swoich poczynań przez innych i dlatego to umieściłam, ponieważ jest dosyć pouczające - czy ja manipuluję swoją historią, czy inni twierdząc, że byłam niedojrzała i sami manipulowali niedojrzałymi osobami.
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Mnie tez jakis czas temu bardzo zaskoczylo, ze warunkiem przystapienia do wspolnoty Mumon-Kai jest (m.in.) wystapienie z kosciola katolickiego.iriomote pisze:żadna organizacja buddyjska nie ma prawa żądać wystąpienia z kościoła katolickiego, to powinna być autonomiczna decyzja każdego z Was.
Czy w innych szkolach zen żądaja tego rowniez?
- chaon
- Posty: 799
- Rejestracja: czw wrz 06, 2007 00:36
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Soto Zen
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
W Soto nie.Czy w innych szkolach zen żądaja tego rowniez?
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Niezależnie od mojego poglądu na Mumon-kai oraz na akt, którego dopuścił się na tym forum goral70 vel Zenek Odbijacz, mam pogląd odmienny od Twojego jeśli chodzi o publiczne cytowanie prywatnej korespondencji.iriomote pisze:nie podałam tutaj autora ani całego emaila - chciałam dać tylko namiastkę tego, z jakimi zarzutami się można spotkać po podaniu niewygodnych faktów, których sama organizacja dementować nie chce, a wysługuje się swoimi członkami poprzez personalne ataki na pw.
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Witam - rozumiem Twój punkt widzenia, ale z mojej strony to była prowokacja, ponieważ ten email tak naprawde prywatny nie był (rozpętało się niezłe piekiełko - huuuuraaa, wreszcie ta moja pisanina w kimś wzbudziła odzew i może kilka osób stamtąd zdobędzie się na wystąpienie, chociaż przypuszczam, że nie mają innego pomysłu na życie i tam zostaną...).
Sytuacja wygląda tak: przystępując do Kręgu Wspierającego Mumon-Kai deklarujesz, że nie będziesz się próbował kontaktować z osobami stamtąd w razie wystąpienia i vice versa. Dodatkowo w czasach nagonki w Polsce na sekty biorąc udział w sesshin musiałeś deklarować, że organizacja żadnych sekciarskich zapędów nie ma i możesz z niej wystąpić kiedy chcesz.
Masz więc namiastkę tej paranoi. Niby wszystko ok - ale to zamknięty krąg. Osoba, która do mnie napisała nie zrobiłą tego w tonie - słuchaj, co Ty za bzdury wypisujesz. Nie szukała ze mną żadnego kontaktu od jakiś 5 lat! A emaila napisała pewnie z własnej woli - ale sterowanego! Znam tam osoby, które czasami próbują się kontaktować z byłymi członkami, ale jest to pod presją lęku, że ktoś się dowie...
Jeśli chodzi o przyjmowanie schronień budyjskich - można to wg mojej wiedzy zrobić w którejkolwiek ze szkół buddyjskich polecanych przez Misję Buddyjską bez rezygnacji z innego wyznania - inna sprawa jak to jest odbierane z drugiej strony np.w kościele katolickim (chyba ekskomunika za to nie grozi).
Pozdrawiam
Sytuacja wygląda tak: przystępując do Kręgu Wspierającego Mumon-Kai deklarujesz, że nie będziesz się próbował kontaktować z osobami stamtąd w razie wystąpienia i vice versa. Dodatkowo w czasach nagonki w Polsce na sekty biorąc udział w sesshin musiałeś deklarować, że organizacja żadnych sekciarskich zapędów nie ma i możesz z niej wystąpić kiedy chcesz.
Masz więc namiastkę tej paranoi. Niby wszystko ok - ale to zamknięty krąg. Osoba, która do mnie napisała nie zrobiłą tego w tonie - słuchaj, co Ty za bzdury wypisujesz. Nie szukała ze mną żadnego kontaktu od jakiś 5 lat! A emaila napisała pewnie z własnej woli - ale sterowanego! Znam tam osoby, które czasami próbują się kontaktować z byłymi członkami, ale jest to pod presją lęku, że ktoś się dowie...
Jeśli chodzi o przyjmowanie schronień budyjskich - można to wg mojej wiedzy zrobić w którejkolwiek ze szkół buddyjskich polecanych przez Misję Buddyjską bez rezygnacji z innego wyznania - inna sprawa jak to jest odbierane z drugiej strony np.w kościele katolickim (chyba ekskomunika za to nie grozi).
Pozdrawiam
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Widzisz, sek w tym, ze jak wystepujesz z tego Kregu, wtedy juz do niego nie nalezysz i nie jestes zwiazana zadnymi deklaracjami i mozesz sie kontaktowac z kim chcesz.iriomote pisze:przystępując do Kręgu Wspierającego Mumon-Kai deklarujesz, że nie będziesz się próbował kontaktować z osobami stamtąd w razie wystąpienia i vice versa.
Malo tego: z tych PW, ktore cytowalas, wynika, ze nawet osoby nalezace do Mumon-Kai olewaja te deklaracje, skoro pisza do Ciebie listy
A co stoi tym osobom na przeszkodzie, zeby sie wypisac?iriomote pisze:Znam tam osoby, które czasami próbują się kontaktować z byłymi członkami, ale jest to pod presją lęku, że ktoś się dowie...
- Ryu
- ex Global Moderator
- Posty: 1940
- Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Wyciągam trochę stary temat, ale mam taki mały problemik. Nikt akurat nie grozi mi piekłem, wodą święcona mnie nei polewają i na stosie spalić też nikt mnie nie chce. Po prostu moja mama jest święcie przekonana, ze jak jutro wyjdę z domu, aby pojechać do "kościoła buddystów" to już nie wróce... Jej zdaniem dam się tam wciągnąc do jakiejś sekty, zakręcą mną, oleję studia, pieniądze będę tylko przeznaczał na ten zen itp. Zna ktoś moze jakiś dobry patent jak wytłumaczyć bliskim, że w takiej buddyjskiej sandze nikt nas nie morduje/okrada/oszukuje/manipuluje itp? Wiadomo, ze mogę po prostu jutro tam pojechać, potem wrócić w jednym kawałku i się przekona, ale chciałbym jej oszczędzić niepotrzebnych stresów. Mógłbym nie powiedziec gdzie jade, ale nie lubię kłamać, a poza tym predzej czy później i tak bym musiał się przyznać. Chciałbym się tym jakąs zająć równiez dlatego, ze wiem, że podobne sytuacje czekaja mnie np. przy pierwszym YMJJ.
- lepsze
- ex Moderator
- Posty: 1895
- Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
- Tradycja: Brak
- Lokalizacja: Toruń
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
nich jedzie z tobą,
chociaż jak niektórzy forumowicze wiedzą - autorytetem w tych kwestiach nie pewno nie jestem
chociaż jak niektórzy forumowicze wiedzą - autorytetem w tych kwestiach nie pewno nie jestem
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1169
- Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: #
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Kluczem wydaje się być tutaj nie to "jak", ale poprzez kogo. Terapię poznawczą dobrze jest przeprowadzać przez jakiś autorytet. Szerszej edukacji i uświadomienia przez 'znaczącego innego' babce rozpaczliwie potrzeba, jeśli ona samodzielna niechętna jest aktywnemu wyjściu problemowi na przeciw Przykrym jest dla mnie - przyznam Ci - czytanie o takiej poznawczej bierności/nieumiejętności wielce zatroskanych, lękliwych rodziców-szkodników, bo sam jej doświadczyłem i otwierają się stare ranyRyuu pisze:Zna ktoś moze jakiś dobry patent jak wytłumaczyć bliskim, że w takiej buddyjskiej sandze nikt nas nie morduje/okrada/oszukuje/manipuluje itp?
Stres czasem dobra rzecz i niektórzy wydają się sami o jego doświadczanie swą ignorancją jak tutaj prosić ... ale niech spróbuje zazen, niech wydechy liczy w czasie Twojej nieobecności ;}Wiadomo, ze mogę po prostu jutro tam pojechać, potem wrócić w jednym kawałku i się przekona, ale chciałbym jej oszczędzić niepotrzebnych stresów.
Spróbujcie może kontaktu z Pracownią Dokumentacji Wyznań Religijnych w Polsce Współczesnej czy czymś w takim rodzaju, jakąś sensowną religioznawczą czy filozoficzną jednostką dydaktyczną/naukową, wiesz, czymś co zrobi na mamusi wrażenie i trudno jej będzie się czemuś tak opiniotwórczemu przeciwstawić. Z tego co pamiętam z zajęć z drem Paskiem, to przychodzą do niego czasem tacy rodzice, co swoje dziecko nawet do kaloryfera potrafią przykuć w takiej sytuacji jak Twoja no i on im tam coś jakoś stara się wytłumaczyć i opowiedzieć sensownego w tak konsternującym kontekście ...Mógłbym nie powiedziec gdzie jade, ale nie lubię kłamać, a poza tym predzej czy później i tak bym musiał się przyznać. Chciałbym się tym jakąs zająć równiez dlatego, ze wiem, że podobne sytuacje czekaja mnie np. przy pierwszym YMJJ.
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Ryuu, spróbuj zastanowić się nad motywacją Twojej mamy. Gdy dobrze zrozumiesz prawdziwe źródło jej niepokoju to łatwiej będzie Ci dobrać właściwe argumenty. Pamiętaj też, że dla wielu ludzi, którzy nie interesują się za bardzo buddyzmem, jest on praktycznie nieodróżnialny od przeróżnych dziwacznych i, rzeczywiście niebezpiecznych sekt religijnych. Prawdą jest też, że niektóre działania niektórych nauczycieli nie ułatwiają tego odróżnienia.
Z pewnością jesteś w stanie spróbować spokojnie przedstawić mamie ogólny zarys doktryny buddyjskiej (skupiłbym się na etyce) - może to być też dobra okazja byś sam lepiej usystematyzował sobie pewne rzeczy i, ewentualnie, poznał je głębiej. Możesz spróbować podrzucić mamie jakąś książkę, ale nie taką, która odnosi się do 'technicznych' kwestii związanych z praktyką, ale skupiającą się na etycznych zasadach związanych z Dharmą. Przywołaj, jako znanego buddystę, postać Dalajlamy (możesz tu nawiązać do jego wizyty w Polsce, która wkrótce będzie miała miejsce - nie ma chyba ludzi, u których Dalajlama wywoływałby negatywne skojarzenia.
Powiem Ci teraz co ja bym zrobił na Twoim miejscu, gdyby nic nie przekonało Twojej mamy i nie ukoiło jej niepokoju i lęku o Twoją przyszłość - na razie zrezygnowałbym i odłożył wizytę w ośrodku na później.
Z pewnością jesteś w stanie spróbować spokojnie przedstawić mamie ogólny zarys doktryny buddyjskiej (skupiłbym się na etyce) - może to być też dobra okazja byś sam lepiej usystematyzował sobie pewne rzeczy i, ewentualnie, poznał je głębiej. Możesz spróbować podrzucić mamie jakąś książkę, ale nie taką, która odnosi się do 'technicznych' kwestii związanych z praktyką, ale skupiającą się na etycznych zasadach związanych z Dharmą. Przywołaj, jako znanego buddystę, postać Dalajlamy (możesz tu nawiązać do jego wizyty w Polsce, która wkrótce będzie miała miejsce - nie ma chyba ludzi, u których Dalajlama wywoływałby negatywne skojarzenia.
Powiem Ci teraz co ja bym zrobił na Twoim miejscu, gdyby nic nie przekonało Twojej mamy i nie ukoiło jej niepokoju i lęku o Twoją przyszłość - na razie zrezygnowałbym i odłożył wizytę w ośrodku na później.
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Nie sadze, zeby miala ochote czytac cos grubego, bo pomysli, ze i ja chcesz wciagnac w "sekte". Ja dalbym broszurke Kanzena, lub cos rownie zwiezlego, ale tresciwego. Ewentualnie jakas publikacje popularno-naukowa, w stylu religie swiata, w ktorej byloby conieco opisane. Z Dalajlama tez dobry pomysl. Na moich rodzicow dziala wlasnie jego osoba.airavana pisze:Możesz spróbować podrzucić mamie jakąś książkę
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Moze powiedz swojej mamie po prostu, zeby zaufala Tobie i temu co robisz.Ryuu pisze:Po prostu moja mama jest święcie przekonana, ze jak jutro wyjdę z domu, aby pojechać do "kościoła buddystów" to już nie wróce... Jej zdaniem dam się tam wciągnąc do jakiejś sekty, zakręcą mną, oleję studia, pieniądze będę tylko przeznaczał na ten zen itp. Zna ktoś moze jakiś dobry patent jak wytłumaczyć bliskim, że w takiej buddyjskiej sandze nikt nas nie morduje/okrada/oszukuje/manipuluje itp?
Mysle, ze wiekszym stresem dla niej byloby przekonywanie jej do czegos, czego jeszcze sam nie wyprobowales.Ryuu pisze:Wiadomo, ze mogę po prostu jutro tam pojechać, potem wrócić w jednym kawałku i się przekona, ale chciałbym jej oszczędzić niepotrzebnych stresów.
To sa jej slowa?Ryuu pisze:Jej zdaniem dam się tam wciągnąc do jakiejś sekty, zakręcą mną, oleję studia, pieniądze będę tylko przeznaczał na ten zen itp.
Jak nie mowisz gdzie jedziesz, to nie klamiesz Klamiesz wtedy, gdy mowisz gdzie jedziesz, a jedziesz gdzie indziej.Ryuu pisze:Mógłbym nie powiedziec gdzie jade, ale nie lubię kłamać, a poza tym predzej czy później i tak bym musiał się przyznać.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Jak zobaczy jak wygląda kamienica, w której znajduje się ośrodek, do którego wybiera się Ryuu, to mogą zacząć się kłopoty Stawiam, że gdzieś przy wejściu do bramy może zacząć robić się gorącolepsze pisze:nich jedzie z tobą,
A tak serio, Ryuu, musisz to jakoś zręcznie zrobić ale odkładanie praktyki z grupą na później zarezerwowałbym dla na prawdę ekstremalnych sytuacji. Lepsze tak już odłożył 2 lata temu i do dzisiaj go nie widziano w żadnym ośrodku. Jesteś w wieku, w którym kształtują się nawyki na resztę życia - warto go nie zmarnować i dobrze wykorzystać. W Polsce zawsze ktoś z rodziny będzie miał jakieś obawy, lęki i awersje związane z Twoją praktyką, jak nie mama, to babcia, jak nie babcia, to sąsiad, jak nie sąsiad, to listonosz, jak nie listonosz to ksiądz po kolędzie, jak nie ksiądz to cała rodzina i wszyscy święci, jak odmówisz kościelnego ślubu albo ochrzczenia dziecka. A patent - zabierz mamę na Mowę Dharmy przy następnej okazji (30 września o 12.00 zapewne).
Podrzucanie książek też jest OK, szczególnie tych Dalajlamy - airavana ma rację. I wytłumacz dobrze, że ty nie idziesz tam podpisywać jakichś cyrografów, tylko idziesz sprawdzić ośrodek buddyjski - przecież będzie to prawda. No i wytłumacz, że to jedna z wielkich światowych religii, do cholery, ja już nie mogę słuchać tego jak Polacy wszystko inne niż katolicyzm biorą za sektę.
Pzdr
Piotr
- Karma Jesze
- Posty: 271
- Rejestracja: ndz paź 08, 2006 15:10
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kamtzang
- Lokalizacja: Częstochowa
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Powiedz mamie że Dalajlama to buddysta /może nie wiedzieć/ że był przyjacielem JP2, często się spotykali, rozmawiali o wierze i pokoju itd.
Praktykuj prawość poprzez trzy bramy!
- Ryu
- ex Global Moderator
- Posty: 1940
- Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Theravāda
- Lokalizacja: Zgierz
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Dzięki wszystkim za takie zainteresowanie.
Mówienie o Dalajlamie itp nic by nie pomogły. Mama może nie zna Dharmy, o 4 szlachetnych prawdach pewnie nigdy nie słyszała nawet ale wie, ze buddyzm nie jest niczym groźnym i dzisiaj przez telefon jak ze mną gadała to wyszło na to, ze ona się martwi, że akurat tam gdzie pójde nie bedzie prawdziwych buddystów tylko jacyś krętacze. Starczyło w sumie, ze wspomniałem o tym, że ta konkretna szkoła już od wielu lat jest w Polsce formalnie zarejestrowana przy MSW.
Tak, ale wypowiedziane z " " Ogólnie nie jest az tak źle jak to sie niektórym chyba zdaje Kobieta po prostu strasznie nadopiekuńcza jest i tyle. Skończyło sie na tym, ze jak ja dzisiaj tam wyjde z domu to ona jeszcze nie wróci z pracy, więc z taka wizyta za soba będzie mi łatwiej.To sa jej slowa?
Mówienie o Dalajlamie itp nic by nie pomogły. Mama może nie zna Dharmy, o 4 szlachetnych prawdach pewnie nigdy nie słyszała nawet ale wie, ze buddyzm nie jest niczym groźnym i dzisiaj przez telefon jak ze mną gadała to wyszło na to, ze ona się martwi, że akurat tam gdzie pójde nie bedzie prawdziwych buddystów tylko jacyś krętacze. Starczyło w sumie, ze wspomniałem o tym, że ta konkretna szkoła już od wielu lat jest w Polsce formalnie zarejestrowana przy MSW.
Z doświadczenia wiem, ze coś takiego nie skutkuje. Pierwszy raz o chęci pojechania do ośrodka wspominałem przed wakacjami i raz się ugiołem w ostatniej chwili praktycznie. Minęło sporo czasu a sytuacja sie powtarza. Takie odkładanie tylko podtrzymuje status quo i nie prowadzi do nikąd.airavana pisze:Powiem Ci teraz co ja bym zrobił na Twoim miejscu, gdyby nic nie przekonało Twojej mamy i nie ukoiło jej niepokoju i lęku o Twoją przyszłość - na razie zrezygnowałbym i odłożył wizytę w ośrodku na później.
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Chodzi mi raczej o to, że starałbym się, by moja ewentualna praktyka nie wywoływała niczyjego niepokoju (zwłaszcza rodziców) ani nie stała się przyczyną naruszenia rodzinnej harmonii. Rodzice mają szczególne znaczenie i porównanie ich opinii z opinią sąsiada lub listonosza, które się tu pojawiło, nie jest, w mojej opinii, najszczęśliwsze. Dokładanie zaś starań do pielęgnowania harmonii wewnątrz rodziny wydaje mi się szczególnie istotne w wieku, w którym kształtują się nawyki na resztę życia.Ryuu pisze:Z doświadczenia wiem, ze coś takiego nie skutkuje. Pierwszy raz o chęci pojechania do ośrodka wspominałem przed wakacjami i raz się ugiołem w ostatniej chwili praktycznie. Minęło sporo czasu a sytuacja sie powtarza. Takie odkładanie tylko podtrzymuje status quo i nie prowadzi do nikąd.
Pewne rzeczy możesz praktykować również bez kontaktu z ośrodkiem. Gdy Twoja mama dostrzeże, że stajesz się lepszym człowiekiem (a przecież o to tutaj chodzi ) dzięki inspiracji, która płynie z nauk Buddy, jej wątpliwości zaczną prawdopodobnie stopniowo słabnąć a zaufanie do Ciebie wzrastać co skutkować będzie brakiem zwątpienia w słuszność Twoich wyborów.
Ostatecznie sam musisz rozsądzić jakie wyjście jest najlepsze. Jeśli, tak jak mówisz, niepokój Twojej mamy budzi nie tyle buddyzm co brak zaufania do grupy buddyjskiej, którą jesteś zainteresowany, to myślę, że najlepszym pomysłem faktycznie jest namówienie jej na wizytę w ośrodku. Powodzenia
-
- użytkownik zbanowany
- Posty: 1169
- Rejestracja: ndz lip 09, 2006 15:26
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: #
Re: Praktyka buddyjska, a jej relacja z otoczeniem.
Aaaa to faktycznie nie jest z nią jeszcze tragicznie BTW: Trochę mnie tu bawi to mówienie o kształtowaniu się nawyków na całe życie w wieku 21 lat, które wedle profilu Ryuu skończył Ja z jego problemem na bardziej hardcorową i bezkompromisową skalę mierzyłem się w wieku lat 16 Szkoda że was wtedy przy mnie być nie mogło lolRyuu pisze: Starczyło w sumie, ze wspomniałem o tym, że ta konkretna szkoła już od wielu lat jest w Polsce formalnie zarejestrowana przy MSW.