Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

mushin
Posty: 53
Rejestracja: pt mar 05, 2004 00:38

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: mushin »

Leki.

M.
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

leki ciężko wymazać, czy leki jako alternatywa? :mrgreen:
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: moi »

mushin pisze:Leki.
Każdy lekarz psychiatra (tylko taki wg prawa może/powinien w Polsce zalecić leki psychotropowe, kurację litem itp.), któremu powiesz, że medytujesz, itd, zaleci powstrzymanie się od praktyki...Bez względu na to, czy będzie miał do czynienia z osobą o skłonnosciach depresyjnych, z lekką psychozą maniakalną, czy też z człowiekiem z b. dużymi i wielopostaciowymi zaburzeniami psychotycznymi...Rzekałabym,ze koło się w tym momencie zamyka, a i tych możliwości pomocy robi się jakby mniej...Tymczasem znam przynajmniej paru ludzi,którym przy zwalczaniu depresji (potwierdzonej diagnozą lekarską) bardzo pomocne były różne techniki medytacyjne (wykonywali je zgodnie ze swoją praktyką, zwykle z pomocą kogoś doświadczonego)... Wydaje mi się także ,że istneije pewna ilośc technik "uniwersalnych". które można stosować mimo terapii lekami...Wielką szkodą jest to, ze medycyna konwencjonalna nigdy nie próbowała się chyba nawet zbliżyć do tego typu technik medytacyjnych, zakladając z góry, ze stoją one niejako w sprzeczności z leczeniem farmakologicznym...Jeśli cos sie stosuje a propos medytacji we współczesnej psychiatrii, to jedynie pewne formy wizualizacji powstałe na gruncie treningu autogennego metodą Schulza (mam nadzieję, ze dobrze zapisałam to nazwisko, bo znam tylko ze słuchu) i...to chyba wszystko. Wdaje mi się, ze można by było osiągać zdecydowanie lepsze wyniki łącząc tradycyjne leczenie farmakologiczne z wybranymi technikami medytacyjnymi...Działanie takie nie przekreślałoby jednocześnie człowieka, jeśli chodzi o jego osobisty rozwój i własną praktykę. To tak mi się tu nasunęło na myśl przy lekturze powyższych postów.Jednakowoż nie jestem psychiatrą, a jedynie pedagogiem z małą orientacją na psychoterapię (a raczej jedną z jej form - biblioterapię)...Więc może to są jedynie moje wyobrażenia na ten temat, niestety...Takie pobożen życzenia, coby wszystkim się dobrze działo.Z drugiej strony cięzko mi uwierzyć, żeby choroba psychiczna wykluczyła człowieka z "normalnego" rozwoju ...Może to po prostu inna, mało poznana, czy mało opisana sfera wewnętrznych doświadczeń i dobry nauczyciel wiedziałby co z tym zrobić?

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

moi pisze:Może to po prostu inna, mało poznana, czy mało opisana sfera wewnętrznych doświadczeń i dobry nauczyciel wiedziałby co z tym zrobić?
Słyszałem iż Lama Ole ma ucznia, który miał kłopoty na tle psychicznym, praktykuje z powodzeniem pod jego okiem już od dłuższego czasu.

To znaczy jednak nie mniej więcej jak tyle, iż ludzie z różnymi psychozami, dla których to co się przejawia jest bardziej rzeczywiste niż dla nas i nie mają do tego dystansu, praktykowali u boku nauczyciela / mistrza medytacji. Inaczej efekty mogą i raczej będą gorsze od spodziewanych - zamiast poprawy zdrowia, pacjent jeszcze bardziej pogłębi się w doświadczaniu różnych zjawisk jako naprawde istniejących.

Generalnie Lama Ole dał kiedyś pokaz medytacji na encefalografie - przez kilka minut (ok 2,5) odnotowano wykres identyczny z momentem eplilepsji - normalnie, ten [maxymalny moment] trwa pare sekund i traci się po nim przytomność i pamięć o zdarzeniu :roll: ....

Pozdrawiam
/mk
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: moi »

booker pisze:Generalnie Lama Ole dał kiedyś pokaz medytacji na encefalografie - przez kilka minut (ok 2,5) odnotowano wykres identyczny z momentem eplilepsji - normalnie, ten [maxymalny moment] trwa pare sekund i traci się po nim przytomność i pamięć o zdarzeniu Rolling Eyes ....
Wiesz, booker, różne badania na medytującym mózgu robiono i bardzo różne rzeczy wychodziły...Zgadzało się właściwie jedno: podczas medytacji bardziej aktywna jest ta część mózgu, która na co dzień jest uruchamiana w bardzo niewielkim stopniu...bardzo aktywne podczas medytacji sa też np. płaty czołowe w mózgu...tam m.in. mieszczą się podobno ośrodki odpowiedzialne za odróżnianie dobra od zła. Udowodniono, ze ludzie, którzy na skutek wypadku mają uszkodzoną tę część mózgu są "amoralni" - nie z własnej winy...podobno są tez ludzie, którzy rodzą sie z takim "zubożeniem" w przedniej części mózgu...Jak myślisz, czy ludzie z uszkodzoną przednią częścią mózgu, biochemicznie "amoralni" byliby w stanie medytować? I jaki by to miało efekt? Wydaje mi się, ze w przypadku pewnych kwestii dopiero uczymy się stawiać odpowiednie pytania...Nauka moze być tu bardzo pomocnym narzędziem, choć czasami wywodzi tez zapewne na manowce ( wiele było takich eksperymentów)...Jedno wydaje się być słuszne:
booker pisze:To znaczy jednak nie mniej więcej jak tyle, iż ludzie z różnymi psychozami, dla których to co się przejawia jest bardziej rzeczywiste niż dla nas i nie mają do tego dystansu, praktykowali u boku nauczyciela / mistrza medytacji.
Wydaje mi się, że rzeczywiście rozsądniej jest zaufać w takim przypadku swojemu nauczycielowi (ktorego znamy i do ktorego czujemy duże zaufanie), niż lekarzowi, którego głównym zadaniem jest zlikwidowanie "objawów wytwórczych" (omamy, urojenia, itp). Bo likwidacja tych objawów niczego w gruncie rzeczy nie zmienia, prócz częściowej ( a często tylko chwilowej) poprawy samopoczucia. Okupionej zresztą dużą ilością efektów ubocznych, ktore spowodowane są zażywaniem lekarstw (silne drżenie rąk, uniemożliwiające wykonanie jakiejkolwiek czynności to jedna z najczęstszych dolegliwości... często dochodzi jeszcze ślinotok, dretwienie kończyn, zawroty głowy, itp). Wydaje mi się, że z objawami wytwórczymi, czy bez, człowiek , ktory ma problemy/zaburzenia w sferze psychiki/biochemii mózgu jest w ramach tradycyjnie pojmowanej psychiatrii pozostawiony zupełnie sam sobie...I w gruncie rzeczy od początku przegrany...Wiele zmienia się obecnie w psychoterapii, gdzie powoli odchodzi się od ujęcia jednostkowego, indywidualnego pacjenta w stronę ujęć i terapii systemowej (człowiek jako częśc większej całości). Zupełną rewelację pod tym względem jest dla mnie Bert Hellinger i jego metoda terapeutyczna, która zakłada, że istnieje coś takiego, jak "sumienie rodziny". Tym tłumaczy się np. choroby psychiczne członków danej rodziny - bo ktoś w przeszłości nie pozałatwiał czegoś do końca, rozegrała się jakas tragedia i obecnie ktoś ze współczesnych został oddelegowany do "wyrównania rachunków"...A ponieważ cała rzecz odbywa się w sferze nieświadomości ( wielu historii rodzinnych po prostu nie pamiętamy, inne zostały celowo zapomniane) - zaczynają się choroby psychiczne, itp..."Sumienie rodziny" w ujęciu Helllingerowskim brzmi prawie jak karma, nieprawdaż? Ale tradycyjnej psychiatrii daleko jeszcze od ujmowania człowieka jako większej całości. Liczy się osiągnięcie tzw. "normy".To przykre, ale starożytność i kultury pierwotne ze swoim uprzywilejowaniem dla jednostek innych, wykraczających poza normę jawią mi się tu, po prostu, jako mądrzejsze i dojrzalsze (starożytna Sparta jest wyjątkiem). W tradycyjnie pojmowanej psychiatrii była próba wskrzeszenia takiego myślenia - w ramach nowatorskiej refleksji nazwanej "antypsychiatrią"...Była.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

moi pisze:Jak myślisz, czy ludzie z uszkodzoną przednią częścią mózgu, biochemicznie "amoralni" byliby w stanie medytować? I jaki by to miało efekt?
Trzeba by spróbować pod okiem mistrza medytacji.

Druga sprawa to to czy osoba chce to wykonywać. Jeżeli ktoś jest chory i nie chce się leczyć to nie powinno się go zmuszać. Jak zwykle problem się komplikuje w ciężkich klinicznych przypadkach, gdzie pacjenta trzeba izolować aby nie zrobił sobie i innym krzywdy.
moi pisze:Bo likwidacja tych objawów niczego w gruncie rzeczy nie zmienia, prócz częściowej ( a często tylko chwilowej) poprawy samopoczucia. Okupionej zresztą dużą ilością efektów ubocznych, ktore spowodowane są zażywaniem lekarstw (silne drżenie rąk, uniemożliwiające wykonanie jakiejkolwiek czynności to jedna z najczęstszych dolegliwości... często dochodzi jeszcze ślinotok, dretwienie kończyn, zawroty głowy, itp). Wydaje mi się, że z objawami wytwórczymi, czy bez, człowiek , ktory ma problemy/zaburzenia w sferze psychiki/biochemii mózgu jest w ramach tradycyjnie pojmowanej psychiatrii pozostawiony zupełnie sam sobie..
Wiesz, w medytacji możesz rozpoznawać podstawę swoich urojeń. Czy ktoś jest zdrowy czy chory to nie ma znaczenia. Lekaż najpierw sam musiał by praktykować, aby pozbyć się podstawy własnych urojeń, dopiero to dało by mu zrozumienie czym i jaką istotę posiadają urojenia pacjenta.

Tak więc, kontrowersyjny punkt brzmi - najpierw trzeba wyleczyć lekarzy :mrgreen:

Pozdrawiam
/mk
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: moi »

booker pisze:Tak więc, kontrowersyjny punkt brzmi - najpierw trzeba wyleczyć lekarzy Mr. Green

Hehe - czyli jednak antypsychiatria na wierzchu ( "chorzy" są chorzy , bo to "zdrowi" są w rzeczywistości chorzy, "chorzy" zaś przez to, ze sa chorzy w potocznym rozumieniu tego słowa, sa jak najbardziej zdrowi) :twisted:

W gruncie rzeczy temat jest naprawdę b. pojemny i -jak dotąd- chyba raczej mało zbadany:dlaczego właściwie przedyspozycje lakarzy psychiatrow bada się tak bardzo jednowymiarowo (ocena ze studiow, zaliczona praktyka lekarska i specjalizacja)? Psychoterapeuci już bardziej wg mnie się "starają" gdyż "wymusza" to na nich charakter co poniektorych technik i metod terapeutycznych...dlaczego więc, dlaczego?

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

moi pisze:Hehe - czyli jednak antypsychiatria na wierzchu ( "chorzy" są chorzy , bo to "zdrowi" są w rzeczywistości chorzy, "chorzy" zaś przez to, ze sa chorzy w potocznym rozumieniu tego słowa, sa jak najbardziej zdrowi) Twisted Evil
Nie, nie ;) Chorzy i zdrowi są chorzy. :mrgreen:

moi pisze:Psychoterapeuci już bardziej wg mnie się "starają" gdyż "wymusza" to na nich charakter co poniektorych technik i metod terapeutycznych...dlaczego więc, dlaczego?
Jak ktoś chce, to się stara.

Pozdrawiam
/mk
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Pojawia się tu pytanie - czy jest coś więcej niż nasz mózg i jego twory (z oświeceniem włączenie)?
pozdr
Łukasz
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

Pojawia się tu pytanie - czy jest coś więcej niż nasz mózg i jego twory (z oświeceniem włączenie)?
...albo czy na przykład można zdjąć gacie przez głowę.

Pozdr
/bkr
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

booker pisze:...albo czy na przykład można zdjąć gacie przez głowę.
hehe nie do końca mi o to chodziło.
Bardziej miałem na myśli "czy jest coś więcej niż nasz mózg i jego twory (z oświeceniem włączenie)?"

No ale co chyba wiem o co Ci chodziło w tym retorycznym pytaniu (retoryczne bo to oczywiste przecież że da się zdjąć gacie przez głowe).
Pozdr
Łukasz
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

lepsze pisze:No ale co chyba wiem o co Ci chodziło w tym retorycznym pytaniu (retoryczne bo to oczywiste przecież że da się zdjąć gacie przez głowe).
Można sobie wyprodukować oświecenie, lepsze. Można stworzyć pustkę.Widzieć co chcesz. Co tylko zechcesz.
Mając nieograniczone możliwości można stwarzać nieskończone rzeczy i podążać za nimi w nieskończoność.

....ale chyba nie o to nam chodzi ? 8)

ed.
Kiedyś na Discovery pokazywali faceta, któremu z shootguna inny odstrzelił cały prawy płat.
Gościa uratowano. Skończył studia.

Pozdr
/mk
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
booker pisze:Można sobie wyprodukować oświecenie, lepsze. Można stworzyć pustkę.Widzieć co chcesz. Co tylko zechcesz.
Mając nieograniczone możliwości można stwarzać nieskończone rzeczy i podążać za nimi w nieskończoność.

....ale chyba nie o to nam chodzi ? 8)
Z mej strony, pokłon - retortyczny ;)

Pozdrawiam
kunzang
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

Cześć
kunzang pisze:Z mej strony, pokłon - retortyczny Wink
Z mej również - nie tylko merytoryczny :wink:

Pozdrawiam
/mk
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

booker pisze:Kiedyś na Discovery pokazywali faceta, któremu z shootguna inny odstrzelił cały prawy płat.
Gościa uratowano. Skończył studia.
Ach to Discovery! A kto z was słyszał o czymś takim jak pamięć komórkowa?
Tzn. jednej mysz wyszkolono do czegoś tam a potem przeszczepiono jej komórki (nie mózgowe) do innej dzięki czemu ta druga mimo braku "trningu" jakoś pamiętała pewne zachowania.
Daleko posuniętym wnioskiem z tego byłoby więc twierdzenie że całą nasza pamięć jest zapisana w naszych pojedynczych komórkach, a z kolei z tego można by wywnioskować że cały ten nasz umysł jest procesem fizjologicznym ;D.
Co wy powiecie na taką dość abstrakcyjną koncepcję.
booker pisze:....ale chyba nie o to nam chodzi ?
no chyba nie :P

Ale w ogóle czżbyś wreszcie odpowiedział na moje pytanie czy nie?
lepsze pisze:czy jest coś więcej niż nasz mózg i jego twory (z oświeceniem włączenie)
booker pisze:Można sobie wyprodukować oświecenie, lepsze. Można stworzyć pustkę.Widzieć co chcesz. Co tylko zechcesz.
Mając nieograniczone możliwości można stwarzać nieskończone rzeczy i podążać za nimi w nieskończoność.
to jak?


kunzang pisze:Z mej strony, pokłon
Ale te pokłony to na serio? :mrgreen: :mrgreen: :twisted:
Pozdr
Łukasz
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

lepsze pisze:to jak?
Sorry - nie rozumiem pytania :mrgreen: zwróć się może do tego, który pyta :lol:
...posypie odpowiedziami jak z rękawa 8)

Dla mnie mózg jest urządzeniem. Czymś poprzez co działa umysł. Im większy/bardziej skomplikowany mózg tym większe pole manewru.

Pozdr
/mk
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: moi »

booker pisze:Kiedyś na Discovery pokazywali faceta, któremu z shootguna inny odstrzelił cały prawy płat.
Gościa uratowano. Skończył studia.
Z intelektem to akurat jest najłatwiej - zawsze jakoś się go odzyskuje, nawet po najgorszych przejsciach :wink: Gorzej z innymi sprawami...chociażby z przykładowym poczuciem moralności. Ale co ja tam wiem - za rzadko chyba oglądam Discovery... <smutek i nostalgia i banał o niezrozumieniu>

Jednakowoż pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

moi pisze:za rzadko chyba oglądam Discovery...
a ja nie mam kablówki w ogóle... życie jest cierpieniem ;(
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: moi »

lepsze pisze:życie jest cierpieniem ;(
O tak, upijmy się, bo cóż nam pozostało na tym świecie bez kablówki, Diskovery i wrodzonego poczucia moralności...
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

Ale jaja ;>
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: moi »

booker pisze:Ale jaja ;>
Faktycznie...można upaść jeszcze niżej? Pewnie tak, ale ja już nie będę probować.Paaaa... <smutek, nostalgia i nieustanne poczucie niezrozumienia>

m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

moi pisze:<smutek, nostalgia i nieustanne poczucie niezrozumienia>
Spoko, też nie potrafie ogranąć poczucia własnego istnienia....okazuje się, że ogarnąć poczucie własnej wartości to za mało :?

Pozdrawiam
/mk
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Tusia1

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: Tusia1 »

Moi piszez , że "Każdy lekarz psychiatra (tylko taki wg prawa może/powinien w Polsce zalecić leki psychotropowe, kurację litem itp.), któremu powiesz, że medytujesz, itd, zaleci powstrzymanie się od praktyki...Bez względu na to, czy będzie miał do czynienia z osobą o skłonnosciach depresyjnych, z lekką psychozą maniakalną, czy też z człowiekiem z b. dużymi i wielopostaciowymi zaburzeniami psychotycznymi..."[/quote]


Moi czy byłaś/eś u psychiatry z takimi zaburzeniami i odradził Ci praktykę?. Niedobrze jest tak pisać. Psychiatrzy nie odradzają hurtowo praktyki. Każdy podchodzi do tego tematu inaczej. Również rodzaj zaburzeń ma znaczenie. Zaburzenia afektywne i psychozy to zupełnie różne rzeczy. Jeśli osoba mająca problemy psychiczne przeczyta na tym forum ,że lekarze odradzają praktykę to przypuszczalnie zniechęci sie do wizyty u lekarza i do leków a to tylko pogorszy jej stan. Z tego co do tej pory przeczytałam na temat opinii nauczycieli zen o praktyce osób z problemami psychicznymi to nie powinny praktykowac osoby psychotyczne natomiast osoby z zaburzeniami afektywnymi mogą skorzystać. Bywa, że nauczyciel sam doradza psychoterapię takiej osobie, lub ona sama już z niej korzysta. Myślę, że o tym czy dana osoba może praktykować sensownie wypowiedzieć się będzie mógł tylko nauczyciel i lekarz tej osoby. Chociaż zdaję sobie sprawę, że w tych sangach gdzie nauczyciel przyjeżdża zza granicy raz, dwa razy w roku jest to po prostu trudne a czasem niewykonalne.

Pisze się w tym temacie o "świrkach" , wiem , że potrafią być uciążliwi i że czasem nie wiadomo co z nimi zrobić a jednak coś ich ciągnie do zen i ośrodków. Ludzie głęboko zaburzeni nie mogą praktykować, psychotycy w tym życiu nie będą mogli, my możemy. Jesteśmy szczęściarzami. Dzisiaj, jutro może przyjśc epizod psychotyczny.

Pozdrawiam,
Szczęściara.
Awatar użytkownika
lepsze
ex Moderator
Posty: 1895
Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
Tradycja: Brak
Lokalizacja: Toruń

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: lepsze »

Tusia1 pisze:Ludzie głęboko zaburzeni nie mogą praktykować, psychotycy w tym życiu nie będą mogli, my możemy. Jesteśmy szczęściarzami. Dzisiaj, jutro może przyjśc epizod psychotyczny.
Hej Tusiu1, Możesz napisać dlaczego psychotycy nie będą mogli nigdy praktykować? Na czym polega to zaburzenie?
Pozdr
Łukasz
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: moi »

Tusia1 pisze:Moi czy byłaś/eś u psychiatry z takimi zaburzeniami i odradził Ci praktykę?.
Odp:Tak. Zarówno ja, jak i znajome mi osoby, które w chwilach różnych deficytów psychicznych (nie wnikajmy teraz w ich przyczyny) zwrócili się o pomoc do lekarzy psychiatrów i psychoterapeutów - taką własnię radę usłyszeli (-śmy, bo i ja również ją usłyszałam).

Tusia1 pisze:Również rodzaj zaburzeń ma znaczenie.
Oczywiście. Dziś, z racji wykonywanej pracy, zajmuję się biblioterapią (zarówno teoria, jak i praktyka) i miałam okazję poznać ten problem "z bliska". Co nie zmienia faktu, że znam bardzo niewiele sytuacji, w których choremu proponuje się coś poza leczeniem farmakologicznym i tradycyjnie pojmowaną psychoterapią (autoanaliza dokonywana z pomocą terapeuty/ew. grupy terapeutycznej, indywidualna lub grupowa). Sądze ,ze jest to sytuacja powszechna.
Tusia1 pisze:Jeśli osoba mająca problemy psychiczne przeczyta na tym forum ,że lekarze odradzają praktykę to przypuszczalnie zniechęci sie do wizyty u lekarza i do leków a to tylko pogorszy jej stan.
To nadinterpretacja. Nigdzie nie napisałam,że należy porzucić leczenie farmakologiczne na rzecz praktyki. Wręcz odwrotnie. Bolączką współczesnej psychoterapii jest jednakże "uprzedmiotowienie" pacjenta i powszechnie uznawana wyższość tradycyjnego leczenia (farmakologia i pobyt na oddziale zamkniętym), nad innymi formami pracy z pacjentem. Skąd się takie przekonanie bierze? - wg mnie z lenistwa, bo łatwiej kogoś "prowadzic" za pomocą leków, niż pracować z nim w inny sposób ( np. stosując proste formy relaksacji, wizualizacji, itp). Brak środków, ludzi i ...chęci ( odwagi?).
Tusia1 pisze:Myślę, że o tym czy dana osoba może praktykować sensownie wypowiedzieć się będzie mógł tylko nauczyciel i lekarz tej osoby.
Ja też tak myślę. Problem polega na tym,że w Polsce lekarze nie ufają innnym formom pracy z pacjentem, niż leki itp. O praktyce, medytacji zwykle nie mają wiele pojęcia i z góry zakładają, że to się "kłóci" z "leczeniem".

Tusia1 pisze:Pisze się w tym temacie o "świrkach" , wiem , że potrafią być uciążliwi i że czasem nie wiadomo co z nimi zrobić a jednak coś ich ciągnie do zen i ośrodków.
No właśnie, jak sądzisz dlaczego? Bo wg mnie chorzy podświadomie czują, że istnieje sposób, który mógłby im skutecznie pomóc. A nie tylko stłumić "objawy". Ale to moja prywatna opinia i można ją pewnie łatwo obalić.
Tusia1 pisze:Ludzie głęboko zaburzeni nie mogą praktykować, psychotycy w tym życiu nie będą mogli, my możemy.
To są potoczne sformułowania, którym łatwo się ulega pod wpływem powszechnie utartej opinii o ludziach "głęboko zaburzonych" ( z tego założenia wychodzą właśnie lekarze odradzający mieszanie praktyki z leczniem tradycyjnym).Czy zastanawiałaś się kiedyś nad etiologią chorób psychicznych? Czy aby na pewno jest to tylko "zaburzenie biochemii mózgu"? Wg mnie za każdą taką choroba stoi jakiaś dramatyczna historia, ktrora wymaga po prostu wyjaśnienia...Robi to np. Bert Hellinger.Robił Milton H. Erickson. Ten pierwszy jest w tej chwili wyklęty przez śrdodowisko psychoterapeutów i uważany za groźnego odszczepieńca - eksperymentatora, ten drugi zyskał sławę i uznanie, chociaz zarówno Hellinger i Erickson zajmowali sie z powodzeniem tzw. "przypadkami beznadziejnymi" (różne psychozy, itp też) i stosowali b. podobne metody leczenia ( z uprzywilejowaniem podejścia intuicyjnego do pacjenta, itp). Dlaczego tak jest - nie wiem.
Tusia1 pisze:Jesteśmy szczęściarzami. Dzisiaj, jutro może przyjśc epizod psychotyczny.
Tak to niestety jest, że w gruncie rzeczy można bardzo ufać samemu sobie i czuć się bardzo pewnie w tym, co robimy, a nasz mózg i tak może nas którego dnia zdradzić. I nie bardzo będzie wiadomo dlaczego.
Czego oczywiście nikomu tu nie życzę.
Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: booker »

moi pisze:Tak to niestety jest, że w gruncie rzeczy można bardzo ufać samemu sobie i czuć się bardzo pewnie w tym, co robimy, a nasz mózg i tak może nas którego dnia zdradzić
No no, i ogólnie ja to mam wrażenie, że ciągle mnie ktoś śledzi i mnie któregoś dnia zdradzi.

Nie wiedziałem tylko, że go trzymam między oczami a kością potyliczną. Wydłubać ? :wink:

Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
jerez
ex Moderator
Posty: 993
Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: jerez »

booker pisze:ie wiedziałem tylko, że go trzymam między oczami a kością potyliczną. Wydłubać ?
cyrklem go ! cyrklem !

... a ja zawsze mialem wrażenie że obserwuje mnie kaczka...

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Tusia1

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: Tusia1 »

Witajcie!

Do Lepsze
wrzuć sobie w google slowo psychoza, czy zaburzenia psychotyczne. (lub w inną wyszukiwarkę).

Do Moi
to faktycznie paskudnie kiedy psychiatra czy pschoterapeuta odradzają praktykę. Czy to był ten sam psychiatra, czy kilku różnych. Zastanowiłabym się czy skłania go do tego jego własne wyznanie czy wiedza medyczna.

Co do leczenia farmakologicznego to rzeczwiście lekarze psychiatrzy przepisują leki i mało który z nich jest jednocześnie psychoterapeutą. Raczej psycholodzy uczą sie psychoterapii. Psychiatrzy robią specjalizacje.

Jeśli chodzi o osoby zaburzone przybywające do ośrodków to ja mam takie prywatne zdanie, że pewnie ciągną je tam związki karmiczne ale niestety problemem jest ich stan psychiczny.

Moja wiedza na temat tego, że psychotycy nie mogą praktykować wzięła się z wypowiedzi nauczycieli zen cytowanych w różnych publikacjach, teraz nie pamiętam w jakich. Chodzi o to, że im akurat praktyka nie pomaga a szkodzi, psychoza się nasila.
Natomiast osoby z depresją i znerwicowane mogą odnieść korzyści z praktyki.
Na żywo usłyszałam od roshi Marii Monety-Malewskiej, która jest z zawodu lekarzem medycyny i pracuje jako psychoterapeutka- na spotkaniu z nią , że osoba psychotyczna może praktykować tylko w okresie remisji, ściśle współpracując z nauczycielem i jak to ona określiła "bardzo ostrożnie".
I tu bym się też zastanowiła nad tą remisją, jesli nastąpiła na skutek przyjmowania neuroleptyków i człowiek dalej jest na dawce potrzymującej czy leczniczej to ma też skutki uboczne przyjmowania leków. Może być np senny, otępiały, mieć trudności z koncentracją itp. Jeśli pojedzie na sessin czy jak to się w innych sangach nazywa to może się nie będzie wygłupiał, może będzie sprawnie pracował w czasie samu ale w czasie zazen będzie raczej smacznie spać.
A teraz moje własne doświadczenia:
psychozy nie mam, psychiatra mi praktyki nie odradza. Owszem, dokładnie wypytał o sessin i moje na nim samopoczucie ale nie odradzał zazen. Psychoterapeuta też nie. Nauczyciel wie o wszystkim, do praktyki zachęca, do psychoterapii też. Psychoterapeuta praktykujący w tej samej sandze także zachęcał mnie do praktyki.
I dlatego uważam, że mam dużo szczęścia.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Czy praktyka może zaszkodzić / psychoterapia a zen

Nieprzeczytany post autor: moi »

Tusia1 pisze:A teraz moje własne doświadczenia:
psychozy nie mam, psychiatra mi praktyki nie odradza. Owszem, dokładnie wypytał o sessin i moje na nim samopoczucie ale nie odradzał zazen. Psychoterapeuta też nie. Nauczyciel wie o wszystkim, do praktyki zachęca, do psychoterapii też. Psychoterapeuta praktykujący w tej samej sandze także zachęcał mnie do praktyki.
I dlatego uważam, że mam dużo szczęścia.
Pozdrawiam.
Faktycznie, dobrze sie to wszystko ułożyło :)
Pozdrawiam i życzę jeszcze większej wiary, wytrwałości i radości :)
m. (Półszczęściara)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”