Zadyma w Jogye

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

Awatar użytkownika
Niebieskiedrzewo
Posty: 58
Rejestracja: wt lis 26, 2013 18:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Seon

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: Niebieskiedrzewo »

@GreentTea Przede wszystkim Seoljeong i Seoljo Sunim to dwie osoby :hyhy:
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Niebieskiedrzewo pisze: pn sie 20, 2018 00:04 @GreentTea Przede wszystkim Seoljeong i Seoljo Sunim to dwie osoby :hyhy:

A, faktycznie, no to jeszcze inaczej wyszło. :)
No w każdym razie "sprawa" vs "działanie" nie wymagają korekty.


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Słowo "sprawa" (zespół okoliczności, które są przedmiotem czyjegoś zainteresowania - słownik) zostało wymienione na słowo "działanie". O ile "sprawa Seoljeong Sunima" może być przedmiotem polityki, o tyle "działanie" jego* [po korekcie: Seoljo] pozostaje "działaniem".
Po pierwsze, działania często są podejmowane w sprawie (słownik frazeologiczny) i jako takie także mogą mieć charakter polityczny. Istnieje kategoria pojęciowa "działania polityczne" (Wikipedia: "działania ludzi w polityce" https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzia%C5%8 ... prov=sfla1), co nie znaczy, że wszystkie działania są polityczne, ani nawet, że wszystkie działania podejmowane w sprawach politycznych są też polityczne. Co gorsza, "działania" także mogą stać się "sprawą".

Po drugie, działanie to nie taka prosta sprawa (wiem: używam tu słowa "sprawa" w innym znaczeniu). Filozofowie nieco na ten temat mają do powiedzenia. Przytoczę opis z zajęć Filozofia działania na UW:
Pojęcie działania stanowi swoisty pomost między sferą fizyczną a sferą racjonalną. Gdy Jan wychyla się, by nacisnąć przełącznik, w jego fizycznym ruchu ucieleśniona może być masa przemyśleń, rozważań, co do tego, co najlepiej zrobić, od wyników tego ruchu mogą zależeć losy całej ludzkości, ruch ten może być dobrowolny, a Jan może ponosić zań odpowiedzialność. Pojęcie działania uwikłane jest w siatkę pojęciową teorii moralnych, psychologicznych, społecznych, biologicznych, fizycznych. Nie dziwi zatem też rozpiętość poglądów na naturę działań.
https://usosweb.uw.edu.pl/kontroler.php ... 3501-FDZ-F

Skoro tak mocno akcentujesz tę kwestię, to czy mogłabyś przedstawić pogląd buddyjski na działanie?

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Zaznaczam, inspiracją do napisania postu był cytat Seung Sahn Sunima zestawiony z jego inną formułą
A ja jeszcze raz przypomnę swoje wcześniejsze zaznaczenie:
,,Język analizy intelektualnej odnosi się do relacji przyczynowo-skutkowych, czasowo-przestrzennych itp. Język zen odnosi się do doświadczenia zen. Cytowane stwierdzenie Seung Sahna to jest język zen. To są różne konwencje. Próby intelektualnego wyjaśniania stwierdzeń zen w kategoriach ,,zasięgu przestrzenno-czasowego" czy ,,że coś przestało być już prawdą tego momentu" moim zdaniem nie wróżą zbyt dobrze"
No jeżeli jestem zajęta czymś innym, a gdzieś toczy się walka w imię jakiegoś celu, to najpierw muszę się o tym dowiedzieć (zdobyć informację), czyli przerwać to, co robię i wejść w przestrzeń informacyjną. Jeśli tego nie uczynię, nie będę wiedzieć o niczym, tak często bywa na odosobnieniach. Gdy jednak uzyskam stosowne informacje, muszę podjąć decyzję, czy wracam do tego, co robiłam, czy też wchodzę w przestrzeń walki.
Czyli Twoim zdaniem doświadczenie zen ,,bez myślenia - po prostu rób to" da się w pełni opisać w psychologicznym języku przyczynowo-skutkowych ,,klatek" - najpierw to, następnie to, później to itd :).
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 21:10Czyli Twoim zdaniem doświadczenie zen ,,bez myślenia - po prostu rób to" da się w pełni opisać w psychologicznym języku przyczynowo-skutkowych ,,klatek" - najpierw to, następnie to, później to itd

Moment to jest moment, ciąg momentów to ciąg momentów – jeśli wydarza się w nim to, to nie wydarzy się tamto (mam na myśli perspektywę umysłu jednej osoby). Nie zajmowałam się doświadczeniem zen, nie zrozumiałam konieczności oceniania czyjejś praktyki w sytuacji, gdy każdy praktykujący z momentu na moment usiłuje w tej praktyce, najlepiej jak potrafi, dostrzegać to, co ma przed samym nosem i na to właśnie reagować, tutaj i teraz. Wydawało mi się, że w buddyzmie chodzi o te momenty tu i teraz, a nie o coś/gdzieś w przestrzeni i w czasie. Ponieważ Twoje przeformułowanie komentarza Seung Sahn Sunima zawierało ocenę, a sam komentarz nie, zadałam pytanie o sens tej oceny, jeszcze raz przytoczę cytaty, żeby nie odbiec zbyt daleko od sedna mojej wypowiedzi.

Niebieskiedrzewo pisze: sob sie 18, 2018 04:47Seung Sahn Sunim zapytany w latach 80tych o ówczesny konflikt w koreańskiej sandze skomentował krótko- „praktykujący mnisi praktykują, walczący mnisi walczą”
leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 21:10Tak więc zacytowane przez Ciebie zdanie można by sformułować również tak: walczący w obronie innych mnisi praktykują naprawdę, praktykujący lecz bierni wobec tego co dzieje się wokół nich nie praktykują właściwie.


pozdrawiam, gt



Ps. Wyjaśniam ciągle ten sam post, nie rozszerzam pola dyskusji i chciałabym, żeby tak to było zrozumiane.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37 Skoro tak mocno akcentujesz tę kwestię, to czy mogłabyś przedstawić pogląd buddyjski na działanie?

Nie kwestię działania akcentowałam w odpowiedzi na wybrane fragmenty Twojego postu, a kwestię pojawienia się w dyskusji słowa "polityka", bo napisałaś:
beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37Odnoszę wrażenie, że z jakiegoś powodu starasz się sprowadzić całą sytuację do "polityki"

Oczywiście, że działanie może być również "polityczne", ale skoro obaj rozmawiający doszli do wniosku, że działanie Seoljo Sunima polityką nie jest, pozostała tylko do rozważenia zasadność użycia słowa "polityka" w kontekście zbitki słownej "sprawa Seoljeong Sunima".


Co do działania, Beala, napisałam już wyżej w poście do Leszka: reagować najlepiej jak się potrafi na to, co ma się przed samym nosem, tu i teraz, z momentu na moment. Moment i ciąg momentów – to bardzo ważne pojęcia w naukach o karmie, zewnętrzny świat przejawia się właśnie z momentu na moment, wewnętrzne reakcje na te przejawienia są budulcem karmy. Na najwyższym poziomie rozwoju, według buddyzmu, zewnętrzny świat (przedmiot), ten, kto na ten zewnętrzny świat reaguje (podmiot) i reakcje (działanie) - są jednym.


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Oczywiście, że działanie może być również "polityczne", ale skoro obaj rozmawiający doszli do wniosku, że działanie Seoljo Sunima polityką nie jest, pozostała tylko do rozważenia zasadność użycia słowa "polityka" w kontekście zbitki słownej "sprawa Seoljeong Sunima".
Po pierwsze, do tego wniosku doszło troje rozmawiających.
Po drugie, słowa "polityka" można używać w różnych kontekstach. Sprawa Seoljeonga ma także wymiar polityczny, ale nie sprowadza się do niego. Dlatego o niej rozmawiamy.
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Działanie: reagować najlepiej jak się potrafi na to, co ma się przed samym nosem, tu i teraz, z momentu na moment. Moment i ciąg momentów – to bardzo ważne pojęcia w naukach o karmie, zewnętrzny świat przejawia się właśnie z momentu na moment, wewnętrzne reakcje na te przejawienia są budulcem karmy. Na najwyższym poziomie rozwoju, według buddyzmu, zewnętrzny świat (przedmiot), ten, kto na ten zewnętrzny świat reaguje (podmiot) i reakcje (działanie) - są jednym.
Czyli w rozumieniu buddyjskim jedyne właściwe działanie to "reagowanie na to, co ma się przed nosem, tu i teraz", przy czym należy to rozumieć dosłownie, w odniesieniu do fizycznej przestrzeni i czasu. A celem jest budowanie karmy.

Spróbuję to na swój dyletancki sposób odnieść do dwóch pierwszych paramit, żeby jakoś przetłumaczyć sobie na realia życia i praktyki.
Paramitę szczodrości (dana paramita) powinnam praktykować tylko wtedy, gdy tu i teraz, tuż przede mną pojawi się potrzebujący; pomoc tym, których właśnie nie widzę, a już zwłaszcza bardziej systemowa, jest wykluczona jako niewłaściwa, bo wykracza i poza to miejsce, i poza ten moment. Nauczanie, że w wyniku szczodrości nawiązujemy karmiczną więź z innymi istotami, a sami rozwijamy współczucie (zarazem gromadząc zasługę) oraz mądrość (jeśli dajemy bez przywiązania, rozwijamy zrozumienie pustki), możemy odrzucić jako wprowadzające w błąd. Chyba przestanę wspomagać sangę (w końcu widuję ich tylko od czasu do czasu) czy przekazywać środki na posiłki dla bezdomnych.

Paramita etyczności (śila paramita) obowiązuje mnie tylko do powstrzymywania się od niewłaściwych działań. Np. zalecenia Asangi (Stopnie bodhisattwy), czyli między innymi:
- wspieranie prawych czynów
- rozpraszanie cierpienia istot
- nauczanie metod tych, którzy ich nie znają
- pamiętanie o dobroci innych i odwdzięczanie się za nią
- otaczanie ochroną lękających się i pocieszanie załamanych
- dawanie wszystkiego, co potrzebne tym, którzy nie mają
- sprawianie, by inni stali się częścią społeczności Dharmy i wyjaśnianie nauk zgodnie z potencjałem
- sprawianie radości innym opowiadaniem o doskonałych właściwościach
- właściwe poprawianie tych, którzy niewłaściwie działają
należy ograniczyć wyłącznie do osób, które mam fizycznie tuż przed nosem i jedynie w tej chwili. Poza tym nie muszę tego wszystkiego robić ani się martwić o innych. Amnesty International czy ludzie i organizacje, które pomagają chorym, starym i niechcianym zwierzętom też nie dla mnie, bo to poza zasięgiem mojego nosa i mogą mieć problem ze wstrzeleniem się we właściwą chwilę.

W sumie wystarczy mi paramita medytacji (dhjana paramita), praktykowana dla niej samej, czyli samodoskonalenie się, by oczyścić własną karmę i zgromadzić jak najwięcej dobrej na zaś.

Popraw mnie, jeśli coś źle zrozumiałam :namaste:

Hmmm, z klasyki jednak bliższe jest mi podejście Śantidewy (Droga ku przebudzeniu, Warszawa 2016, s. 46-47):
Wszystko, co zrobiłem i co teraz czynię,
Całe dobro, które zdołałem zgromadzić,
Niech uspokoi i uśmierzy
Ból wszelki istnienia wszelkiego.

Niechaj więc stanę się lekiem i lekarzem
Dla wszystkich cierpiących i obolałych,
I dopóty na zawsze nie opuści ich choroba,
Będę ich opiekunem i sługą oddanym.

Strumieniami napojów i hojną strawą
Okiełznam udrękę głodu i pragnienia,
A w czasach suszy i nieurodzaju
Sam posłużę im za pokarm i wodę źródlaną.

Niechaj dla wszystkich skazanych na biedę
Stanę się skarbcem niewyczerpanym,
Niechaj będę zawsze w pobliżu gotowy
Zaspokajać ich różne potrzeby i wymagania.

Przeto dla dobra każdej żyjącej istoty
Porzucam bez chwili zastanowienia
Zasługi dawne, przyszłe i obecne,
Moje ciało oraz przyjemność wszelką.
A z podejść współczesnych buddyzm społecznie zaangażowany z jego naciskiem na aktywnie sprzeciwianie się złu i czynienie dobra. Przypomnę może jego podstawy, określone przez Thich Nhat Thana (lata 60. XX w.). Podstawowe zasady stanowią, że:
1. Buddyzm jest zawsze zaangażowany. Jeżeli nie jest, to nie jest to buddyzm.
2. Wgląd w współistnienie i nietrwałość są fundamentalne dla zaangażowanej buddyjskiej praktyki i pokojowych wysiłków.
3. Społecznie zaangażowana praktyka buddyjska zawiera praktykę uważności, pracę społeczną i bezstronne orędownictwo na rzecz redukowania i zatrzymania niesprawiedliwości.
4. Zaangażowany buddyzm jest sposobem, w jaki żyjemy. Pokój nie jest absencją wojny; pokój wymaga uczestniczenia w każdej akcji każdego dnia.
5. Nauki i praktyki muszą być dostosowane do czasu i miejsca.
6. Ciągle się uczymy i potrafimy uczyć się wszystkiego.
(cyt. za: R. Kossowski, Budda w kulturze konsumpcji, s. 238-239).

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: pn sie 20, 2018 16:03Popraw mnie, jeśli coś źle zrozumiałam :namaste:

Nie zamierzam robić wykładu z całego buddyzmu, który praktykuję. Wspomniałam już wcześniej o teorii dwóch prawd, a zatem praktyka odbywa się zarówno na odosobnieniu, jak i w przestrzeni poza nim. Jeżeli jednak jestem na odosobnieniu, nie ma mnie wtedy nigdzie indziej. Paramity praktykuję wówczas pomiędzy sesjami we wspólnocie, w której jestem, a nie na ulicy. Praktyka paramit odbywa się również z momentu na moment, jeśli jest się wystarczająco uważnym, i również przekłada się na reagowanie.

Zauważ, że "przed nosem" można mieć nie tylko drugiego człowieka, również własną myśl, pogląd, koncepcję, emocję – i w ogóle całego tego, który produkuje wszelkie reakcje. Gdyby było to niemożliwe, nie można byłoby na tę produkcję wpływać.


Napisałam poprzedni post jedynie po to, żeby dojaśnić, co miałam na myśli, pisząc wcześniejszy. Ten z kolei ma wyjaśnić poprzedni. I na tym koniec, bo robi się z tego neverending story. :)



Pozdrawiam, gt


EDIT:// Jeszcze to, bo teraz dopiero zauważyłam, a nie chciałabym tu jakichś przekłamań:
beala pisze: pn sie 20, 2018 16:03A celem jest budowanie karmy.
Celem jest tworzenie pozytywnej karmy, która pozwoli najpierw rozpuścić moc tej negatywnej, a w dalszej kolejności w ogóle karmy nie produkować, bo karma równa się samsara. Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Zauważ, że "przed nosem" można mieć nie tylko drugiego człowieka, również własną myśl, pogląd, koncepcję, emocję – i w ogóle całego tego, który produkuje wszelkie reakcje.
Zauważyłam :) W czasie medytacji - w zależności od stosowanej techniki - przed fizycznym i metaforycznym "nosem" można mieć przeróżne byty i zjawiska. Nie tylko siebie czy byty fizyczne, lecz także wszystkie czujące istoty albo i Wielką Wątpliwość. Na ten temat można dyskutować dość długo.

Paramity praktykuję wówczas pomiędzy sesjami we wspólnocie, w której jestem, a nie na ulicy.
Ja tam praktykuję także na ulicy - taki buddyzm uliczny, czasem też biurowy albo sklepowy.

celem jest budowanie karmy.
Celem jest tworzenie pozytywnej karmy, która pozwoli najpierw rozpuścić moc tej negatywnej, a w dalszej kolejności w ogóle karmy nie produkować, bo karma równa się samsara.
Edit: Czyli celem jest udoskonalanie własnej karmy aż do jej zniknięcia.
W buddyzmie są także inne ścieżki. Powtórzę cytat z Śantidewy:
Przeto dla dobra każdej żyjącej istoty
Porzucam bez chwili zastanowienia
Zasługi dawne, przyszłe i obecne,
Moje ciało oraz przyjemność wszelką.


Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: pn sie 20, 2018 22:21przed fizycznym i metaforycznym "nosem"
Nie metaforycznym. Nos ma dwie strony, o których można powiedzieć, że są "przed nosem" - tę na zewnątrz i tę wewnątrz.


beala pisze: pn sie 20, 2018 22:21
Paramity praktykuję wówczas pomiędzy sesjami we wspólnocie, w której jestem, a nie na ulicy.
Ja tam praktykuję także na ulicy - taki buddyzm uliczny, czasem też biurowy albo sklepowy.
Obcięłaś cytat, całość brzmiała tak: "(...) a zatem praktyka odbywa się zarówno na odosobnieniu, jak i w przestrzeni poza nim. Jeżeli jednak jestem na odosobnieniu, nie ma mnie wtedy nigdzie indziej. Paramity praktykuję wówczas pomiędzy sesjami we wspólnocie, w której jestem, a nie na ulicy".


beala pisze: pn sie 20, 2018 22:21Edit: Czyli celem jest udoskonalanie własnej karmy (...)
Nie. Ale nie będę tego dalej wyjaśniać.
Cytowany przez Ciebie Śantidewa to nie jest w buddyzmie Mahajany i Wadżrajany "inna ścieżka".


Pozdrawiam, gt


Ps.
Twój ostatni post był ewidentnym offem, odpowiedziałam, żeby innych nie wprowadzać w błąd, ale raczej dobrze byłoby trzymać się tematu. :)
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Moment to jest moment, ciąg momentów to ciąg momentów
,,Moment" to jest słowo, nazwa. ,,Ciąg momentów" to jest zwrot, nazwa. Twoje doświadczenie ,,momentu" jest Twoim doświadczeniem - jest tym co sobie pod tą nazwą (doświadczenie momentu) przypisujesz. Moje doświadczenie ,,momentu" jest moim doświadczeniem a doświadczenie momentu jeszcze kogoś innego jest jego doświadczeniem. To mogą być różne doświadczenia funkcjonujące tylko pod taką samą nazwą.
nie zrozumiałam konieczności oceniania czyjejś praktyki w sytuacji, gdy każdy praktykujący z momentu na moment usiłuje w tej praktyce, najlepiej jak potrafi, dostrzegać to, co ma przed samym nosem i na to właśnie reagować, tutaj i teraz
Jeszcze raz powtórzę to co pisałem wcześniej: mistrz Seung Sahn nauczał: z chwili na chwilę właściwie postrzegaj sytuację, swoją relację z tą sytuacją i właściwie działaj.
Jest tu użyte słowo ,,właściwie" to znaczy, że można to robić również niewłaściwie, więc to stwierdzenie mistrza Seung Sahna zawiera już potencjał oceny: właściwie - niewłaściwie.
Czy to, że ktoś coś usiłuje i ma wewnętrzne przekonanie, że usiłuje najlepiej jak potrafi automatycznie musi oznaczać, że praktykuje właściwie?

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Twój ostatni post był ewidentnym offem, odpowiedziałam, żeby innych nie wprowadzać w błąd, ale raczej dobrze byłoby trzymać się tematu.
Próby wyjaśnienia stanowisk i poglądów traktujesz jako off i odchodzenie od tematu, a zarazem wikłamy się tu w jakieś bezsensowne dywagacje (typu rozważania na temat stron nosa) - dalsza rozmowa nie ma zatem sensu.

Jedną rzecz chciałam jednak jeszcze wyjaśnić, bo użyte przez Ciebie sformułowanie jest niejasne i może osoby niezorientowane wprowadzać w błąd:
Cytowany przez Ciebie Śantidewa to nie jest w buddyzmie Mahajany i Wadżrajany "inna ścieżka".
Doprecyzowuję, jaki jest związek Śantidewy i ścieżki bodhisattwy z mahajaną (z tego, co wiem, jest ważny także dla wadżrajany):
Śāntideva (dosłownie "bóg pokoju") to imię nadane buddyjskiemu filozofowi buddyjskiemu z Indii, znanemu jako autor dwóch tekstów: Bodhicaryāvatāra i Śikṣāsamuccaya Obie te prace wyrażają ideał bodhisattwy - ideału osobowego buddyzmu mahajāyāna. Określenie mahāyāna, dosłownie "Wielki Pojazd", zaczęło być używane, aby wyrazić raczej dążenie do stania się samemu bodhisattwą (a w końcu buddą), niż tylko podążanie za naukami określonymi przez Siddhārtha Gautamę (uważanego za pierwotnego Buddę). (...).
W obu tekstach Śāntidevy ideał bodhisattwy jest traktowany jako ideał etyczny, ponieważ określają one, jak człowiek powinien właściwie żyć i podają powody, dla których powinien żyć w taki właśnie sposób. Śāntideva zwraca szczególną uwagę na etykę, co czyni go stosunkowo niezwykłym wśród filozofów indyjskich, dla których bardziej typowym zagadnieniem była metafizyka (lub, bardziej ogólnie, filozofia teoretyczna). Etyczna myśl Śāntidevy jest powszechnie znana, cytowana i kochana przez buddystów tybetańskich i coraz częściej dociera do zachodnich myślicieli. Metafizyka Śāntidevy jest interesująca przede wszystkim z uwagi na jej ścisły związek z etyką.
https://www.iep.utm.edu/santideva/
W kontekście tej rozmowy Śantidewa jest ważny właśnie ze względu na określenie pewnego wzorca etycznego.
Gwoli jasności zaznaczam: nie twierdzę, że tego nie wiesz, ale rzucona przez Ciebie uwaga jest mało zrozumiała i może być różnie interpretowana. Po raz kolejny nie wyjaśniłaś, o co Ci chodzi, a szkoda, bo może jednak dałoby się dojść do czegoś konstruktywnego.

Na tym kończę.
Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

beala pisze: wt sie 21, 2018 05:39
Twój ostatni post był ewidentnym offem, odpowiedziałam, żeby innych nie wprowadzać w błąd, ale raczej dobrze byłoby trzymać się tematu.
Próby wyjaśnienia stanowisk i poglądów traktujesz jako off i odchodzenie od tematu, a zarazem wikłamy się tu w jakieś bezsensowne dywagacje (typu rozważania na temat stron nosa) - dalsza rozmowa nie ma zatem sensu.

Jedną rzecz chciałam jednak jeszcze wyjaśnić, bo użyte przez Ciebie sformułowanie jest niejasne i może osoby niezorientowane wprowadzać w błąd:
Cytowany przez Ciebie Śantidewa to nie jest w buddyzmie Mahajany i Wadżrajany "inna ścieżka".
Doprecyzowuję, jaki jest związek Śantidewy i ścieżki bodhisattwy z mahajaną (z tego, co wiem, jest ważny także dla wadżrajany):
Śāntideva (dosłownie "bóg pokoju") to imię nadane buddyjskiemu filozofowi buddyjskiemu z Indii, znanemu jako autor dwóch tekstów: Bodhicaryāvatāra i Śikṣāsamuccaya. Obie te prace wyrażają ideał bodhisattwy - ideału osobowego buddyzmu mahajāna. Określenie mahājāna, dosłownie "Wielki Pojazd", zaczęło być używane, aby wyrazić raczej dążenie do stania się samemu bodhisattwą (a w końcu buddą), niż tylko podążanie za naukami określonymi przez Siddhārthę Gautamę (uważanego za pierwotnego Buddę). (...).
W obu tekstach Śāntidevy ideał bodhisattwy jest traktowany jako ideał etyczny, ponieważ określają one, jak człowiek powinien właściwie żyć i podają powody, dla których powinien żyć w taki właśnie sposób. Śāntideva zwraca szczególną uwagę na etykę, co czyni go stosunkowo niezwykłym wśród filozofów indyjskich, dla których bardziej typowym zagadnieniem była metafizyka (lub, bardziej ogólnie, filozofia teoretyczna). Etyczna myśl Śāntidevy jest powszechnie znana, cytowana i kochana przez buddystów tybetańskich i coraz częściej dociera do zachodnich myślicieli. Metafizyka Śāntidevy jest interesująca przede wszystkim z uwagi na jej ścisły związek z etyką.
https://www.iep.utm.edu/santideva/
W kontekście tej rozmowy Śantidewa jest ważny właśnie ze względu na określenie pewnego wzorca etycznego.
Gwoli jasności zaznaczam: nie twierdzę, że tego nie wiesz, ale rzucona przez Ciebie uwaga jest mało zrozumiała i może być różnie interpretowana. Po raz kolejny nie wyjaśniłaś, o co Ci chodzi, a szkoda, bo może jednak dałoby się dojść do czegoś konstruktywnego.

Na tym kończę.
Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Seoljeong złożył dzisiaj formalną rezygnację ze stanowiska. Podczas konferencji prasowej, która odbyła się w centrum Seulu, oświadczył: "Przyszedłem do tej szkoły religijnej, aby wprowadzić zmiany do skażonego buddyzmu koreańskiego, ale będę musiał powrócić w góry, ponieważ mi się to nie udało". Ponownie odrzucił większość zarzutów jako "bezpodstawne", jednocześnie krytykując przeciwników reformy. "Gdyby coś takiego miało miejsce, nie byłoby mnie tutaj. Jako głowa Zakonu Czogje chciałem osiągnąć to, do czego nie udało mi się doprowadzić podczas reformy z 1994 roku, ale kilku politycznie uwikłanych mnichów bardzo utrudnia te wysiłki... Musimy zmienić percepcję wiernych, aby uczynić z zakonu grupę religijną prowadzoną przez mnichów i świeckich".
Po krótkiej wizycie w głównej siedzibie zakonu i pożegnaniu się z wiernymi i urzędnikami wyjechał do świątyni Sudeok w Yesan w prowincji South Chungcheong, gdzie spędzi resztę życia.
Jutrzejsze zgomadzenie starszych zapewne zatwierdzi tę decyzję. Powinno zarazem zarządzić przeprowadzenie wyboru nowego przewodniczącego w terminie 60 dni.
http://m.yna.co.kr/mob2/en/contents_en. ... 000&mobile
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37
GreenTea pisze: czw sie 16, 2018 22:10 Cytowany przez Ciebie Śantidewa to nie jest w buddyzmie Mahajany i Wadżrajany "inna ścieżka".
(…)Po raz kolejny nie wyjaśniłaś, o co Ci chodzi

Wyjaśniłam tutaj:

GreenTea pisze: czw sie 16, 2018 22:10 Dlatego zapytałam, czy w szkołach zenowskich praktykuje się pogląd buddyjski. W tym poglądzie funkcjonuje coś takiego, jak teoria dwóch prawd, prawdy względnej i prawdy absolutnej. Adept szkoły buddyjskiej aspiruje w kierunku tej drugiej i jeśli akceptuje tę pierwszą, to właściwie dlatego, że z perspektywy tej drugiej pomiędzy obiema nie ma różnicy. Praktyka adepta szkoły buddyjskiej polega m.in. na tym, by doświadczenie uzyskiwane na ścieżce stopniowo przenosić na grunt świata konwencji (prawda względna/relatywna). Nie oznacza to rezygnacji ze świata konwencji, ale nie oznacza również osaczenia jego uwarunkowaniami, wręcz przeciwnie, w miarę rozwoju praktyki wpływ buddysty na to, co wydarza się wokół niego na relatywnym poziomie rośnie.

(…)

Można, a właściwie trzeba, bo to nieuniknione (konwencja oznacza nawyki) działać z poziomu konwencjonalnego. Gdy dostrzeżone zostaną na tym poziomie zachowania przekraczające przyjęte normy współżycia, nawykowo pojawi się aktywność adekwatna do przyjętych zwyczajów/prawa i adekwatna do własnych predyspozycji. Nie znaczy to jednak, że praktykujący buddysta nie stara się, tam, gdzie to możliwe, wprowadzić do poziomu konwencjonalnego (na tyle, na ile potrafi) działań zgodnych z kierunkiem rozwoju na ścieżce prowadzącej do oświecenia. Podejmowanie prób uwolnienia własnej intencji, stanów emocjonalnych i poglądów towarzyszących aktywności konwencjonalnej od awersji, lgnięcia, pomieszania, nieuwagi, niewiedzy (splamień) i wyposażanie tychże we współczucie, mądrość, bodhiczittę, a nade wszystko w uważność, bo to ona decyduje o jakości przyczyny wywołującej skutek – oznacza wtedy działanie z obu poziomów jednocześnie, łączenie doświadczeń uzyskanych w ramach praktyki z życiem codziennym, tak ja myślę


Rozwój oświeconej postawy jest podstawą praktyki, ale nie pojawia się na pstryk, przede wszystkim trzeba rozwijać uważność i opanować sztukę transformowania negatywnych emocji, nawyków, poglądów we współczucie i mądrość. Zatem, jeśli gdzieś ktoś doskonali się w medytacji i buddyjskim poglądzie, np. na odosobnieniu, rezygnując tym samym z udziału w niektórych przejawach życia codziennego (społecznego), nie może być oceniany z tego powodu negatywnie, bo potrzebne jest i to, i to – jedno wspiera drugie i stanowi nierozerwalną całość. Tymczasem tutaj w tym wątku spotkałam się z sugestiami, że taka ocena jest dopuszczalna. W imię świeckiego przekazu społeczno-politycznego tak. W imię buddyjskiej praktyki nie. No chyba, że komuś w miejscu, w którym odbywa praktykę, gwałtownie zmienia się sytuacja i trzeba adekwatnie do zmiany reagować. Po prostu, każdy robi swoje i jeśli towarzyszy temu życzenie przyniesienia pożytku wszystkim istotom, jest ok, każdy rodzaj działania z intencją rozwoju na ścieżce ma swoją wartość.



Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: pn sie 20, 2018 23:46Jeszcze raz powtórzę to co pisałem wcześniej: mistrz Seung Sahn nauczał: z chwili na chwilę właściwie postrzegaj sytuację, swoją relację z tą sytuacją i właściwie działaj.
Jest tu użyte słowo ,,właściwie" to znaczy, że można to robić również niewłaściwie, więc to stwierdzenie mistrza Seung Sahna zawiera już potencjał oceny: właściwie - niewłaściwie.

Nie przekonuje mnie to. Są jakieś inne wypowiedzi Seung Sahn Sunima, z których jasno wynika, że zachęcał do używania na poziomie mowy negatywnych ocen? Nauczyciele, których ja znam, nigdy tego nie robili. No, ale to buddyzm tybetański, może w zachodnim zenie jest inaczej.


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Obie zgadzamy się w punkcie:
Podejmowanie prób uwolnienia własnej intencji, stanów emocjonalnych i poglądów towarzyszących aktywności konwencjonalnej od awersji, lgnięcia, pomieszania, nieuwagi, niewiedzy (splamień) i wyposażanie tychże we współczucie, mądrość, bodhiczittę, a nade wszystko w uważność, bo to ona decyduje o jakości przyczyny wywołującej skutek – oznacza wtedy działanie z obu poziomów jednocześnie, łączenie doświadczeń uzyskanych w ramach praktyki z życiem codziennym
Dokładnie tak - osiągamy wtedy stan umysłu, z którym możemy podejmować właściwe działania. Możliwe jest też wtedy także prowadzenie protestów z umysłem medytacji - te dwie kwestie się nie wykluczają. Kiedy myślę o własnym rozwoju, faktycznie trudno myśleć mi (w tym samym momencie) o czymś innym. Ale kiedy osiągam właściwy stan umysłu, mogę z nim robić wiele różnych rzeczy: medytować, biegać, kaligrafować, układać kwiaty, zmieniać dziecku pieluchy, prowadzić samochód, brać udział w akcjach protestacyjnych. Jest taki ładny fragment u Małgorzaty Braunek, która wspominała, że to dzięki swojej córce Orin uzyskała
wspaniały wgląd w jedność dwóch rzeczywistości czy też, nazywając rzeczy precyzyjnie, jednej rzeczywistości, która ma dwie perspektywy: względną i absolutną. […] byłam pewna, że nie można doświadczać jednocześnie tej codziennej, względnej rzeczywistości, i tej przebudzonej – czyli absolutnej. Uważałam, że one są zasadniczo rozdzielone, podobnie jak sacrum i profanum, i w zależności od okoliczności przechodzimy z jednej do drugiej. Podczas którejś z sesji doświadczyłam całkowitej pustki, w której nie było myśli, zaniknęło poczucie «ja». Przebywając w tym bezjaźniowym błogim stanie, poza czasem i przestrzenią, nagle usłyszałam Orinkę płaczącą w pokoju na górze. Wstałam i zrobiłam to, co do mnie należało. Zajęłam się dzieckiem, które mnie potrzebowało, byłam z nim w całkowitym kontakcie. Te dwie perspektywy, dwa stany: stan względny, rozdzielenia na «ja» i «ty», i stan absolutny, stan zjednoczenia, który jest poza oddzieleniem na «ja» i «ty», przedmiot i podmiot, nie były rozdzielone
[M. Braunek, A. Cieślar, Jabłoń w ogrodzie, morze jest blisko, Kraków 2012, s. 165].
Decydujące jest zatem nastawienie umysłu. Jeśli szanowany mnich, Seoljo Sunim, decyduje się w wieku 88 lat na podjęcie długotrwałej głodówki, by wyrazić swój protest i sprzeciw wobec patologii, to trudno przypisywać mu kierowanie się "polityką" czy nawet "wizjami rozwoju buddyzmu jako całości" - wszystko wskazuje na to, że podjął tę akcję, kierując się dobrem sangi postrzeganym właśnie z obu poziomów jednocześnie, i dlatego Leszek miał rację mówiąc o tym jako o działaniu bodhisattwy.

Napisałaś też:
jeśli gdzieś ktoś doskonali się w medytacji i buddyjskim poglądzie, np. na odosobnieniu, rezygnując tym samym z udziału w niektórych przejawach życia codziennego (społecznego), nie może być oceniany z tego powodu negatywnie, bo potrzebne jest i to, i to – jedno wspiera drugie i stanowi nierozerwalną całość.
To oczywiste, że "potrzebne jest i to, i to". Wskaż jednak proszę, w którym miejscu padły zarzuty (czy nawet sugestie zarzutów) pod adresem osób będących na odosobnieniu? Do istoty takiej praktyki należy to, że w tym czasie człowiek wyłącza się z codziennego życia, w tym także z forum e-Budda czy Facebooka. I że reaguje tylko na to, co wydarza się w miejscu odosobnienia, bo po prostu nie ma dostępu do bieżących informacji.
Jednak większość mnichów i świeckich większość czasu spędza w normalnym, "relatywnym" świecie, w tym w świecie internetu. I mimo że mają dostęp do informacji (mniej lub bardziej pełny), to często starają się je ignorować, nawet w toku podejmowania decyzji, które wpływają na dalszy rozwój sytuacji. W przypadku Seoljeonga wybierający go na kierującego zakonem wiedzieli o wszystkich zarzutach, które ostatecznie przesądziły o odwołaniu go ze stanowiska. Decydującym argumentem nie była niestosowność jego czynów, dyskredytujących go i nie licujących z powagą przywódcy dużej organizacji religijnej, lecz nagłośnienie ich przez dziennikarzy, a następnie protest głosowy Seoljo. I dopiero w wyniku skandalu rozpoczęła się (kolejna już w Korei) publiczna dyskusja o zasadach funkcjonowania zakonu i standardach moralnych. W działania na rzecz zmian zaangażowały się znaczące grupy mnichów i świeckich, i to dzięki ich presji być może dojdzie do głębokich reform. Są jednak też grupy ludzi, którzy "nie interesują się polityką". Podjęcie świadomej decyzji o niezaangażowaniu się (w jakiejkolwiek formie) jest przejawem bierności wobec negatywnych zjawisk w sandze. Jej przyczyny to już inna sprawa, zapewne są różne.

Przywołam też Twój wcześniejszy wpis w ramach tej dyskusji:
Jak pokazują przykłady, nawet wysoko zrealizowani mistrzowie nie są wolni od pokus samsary. Dla jednych będzie to źródłem głębokiego rozczarowania, dla innych inspiracją do zmiany, a jeszcze dla innych po prostu przestrogą - okazją do pokorniejszego przyjrzenia się własnej praktyce.
Dla niektórych jest to powód do podjęcia działań, by zapobiec dalszemu krzywdzeniu ludzi i szkodzeniu sandze. A branie odpowiedzialności za innych, w tym zwłaszcza działanie na rzecz dobra całej sangi, JEST PRAKTYKĄ, i to bardzo wymagającą.

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: wt sie 21, 2018 16:42Wskaż jednak proszę, w którym miejscu padły zarzuty (czy nawet sugestie zarzutów) pod adresem osób będących na odosobnieniu?

Odosobnienie to mój przykład rodzaju praktyki. Nie mam na myśli zarzutów, mam na myśli zacytowaną wypowiedź Seung Sahn Sunima i jej inną formułę, podaną przez Leszka. Cała moja wymiana zdań z Leszkiem tego dotyczy, i właściwie do tej pory nie dowiedziałam się od niego, co miał na myśli, przeformułowując wypowiedź mistrza. Jeśli chcesz, proszę bardzo, możesz prześledzić cały ten komunikacyjny labirynt w tej sprawie, począwszy od postu, w którym pojawił się cytat. Ja już kolejny raz nie będę tego przedstawiać. Przedstawię tylko oryginalną wypowiedź i jej przeformułowanie. Mój zapał do dociekania, w czym rzecz, osłabł. :)

Niebieskiedrzewo pisze: sob sie 18, 2018 04:47Seung Sahn Sunim zapytany w latach 80tych o ówczesny konflikt w koreańskiej sandze skomentował krótko- „praktykujący mnisi praktykują, walczący mnisi walczą”
leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 21:10Tak więc zacytowane przez Ciebie zdanie można by sformułować również tak: walczący w obronie innych mnisi praktykują naprawdę, praktykujący lecz bierni wobec tego co dzieje się wokół nich nie praktykują właściwie.


Pozdrawiam, gt
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Nie przekonuje mnie to.
No trudno, czy oczekujesz, że Twoi dyskutanci będą Cię tak długo przekonywali aż uznasz, że jesteś już przekonana? :) Być może nie wszyscy muszą wszystko rozumieć.
Przede wszystkim ta dyskusją, która się między nami wywiązała ma już niewiele wspólnego z tematem tego wątku. W moim odczuciu drążysz jakiś zupełnie poboczny i niezbyt moim zdaniem interesujący temat.
Są jakieś inne wypowiedzi Seung Sahn Sunima, z których jasno wynika, że zachęcał do używania na poziomie mowy negatywnych ocen? Nauczyciele, których ja znam, nigdy tego nie robili. No, ale to buddyzm tybetański, może w zachodnim zenie jest inaczej.
Nie bardzo wiem o czym piszesz. O jakim zachęcaniu? Jeśli ktoś jest nauczycielem, mistrzem zen to używa różnych ,,zręcznych środków" w stosunku do swoich uczniów. Zacytuję fragment nauczania mistrza Linji Yixuan jednego z najsłynniejszych mistrzów chan:
,, Ślepi głupcy! Przez całe wasze życie trzymacie się takich poglądów, przecząc istnieniu swego jednego oka, trzęsąc się jak osły na lodzie, a wasze szczęki są zaciśnięte ze strachu. Nie boję się mówić przeciwko tym nauczycielom, nie obawiam się też tego, że moja mowa stworzy karmę. Podążający Drogą, tylko wielki nauczyciel ośmiela się poniżać Buddów i patriarchów, ośmiela się krytykować wszystko, przeciwstawiać się naukom trzech koszy i ubliżać niedojrzałym uczniom. Tak więc obojętnie, czy ktoś jest smukły czy garbaty, znajduję w nim człowieka."
Zgodzisz się chyba, że mistrz Linji używał w stosunku do swoich uczniów negatywnych ocen? :) Czy zachęcał do ich używania? Hmm, chyba w jakiś sposób tak - ,,tylko wielki nauczyciel ośmiela się poniżać Buddów i patriarchów, ośmiela się krytykować wszystko, przeciwstawiać się naukom trzech koszy i ubliżać niedojrzałym uczniom".
i właściwie do tej pory nie dowiedziałam się od niego, co miał na myśli
W moim odczuciu zostało to przeze mnie dość szczegółowo wyjaśnione.

Pozdrawiam
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Jako głowa Zakonu Czogje chciałem osiągnąć to, do czego nie udało mi się doprowadzić podczas reformy z 1994 roku, ale kilku politycznie uwikłanych mnichów bardzo utrudnia te wysiłki
Beala, o jakim rodzaju zmian jest tutaj mowa?
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Już o tym wspominałam, ale trochę rozszerzę :)
Ruch reform w buddyzmie koreańskim rozpoczął się na dobre w latach 90., wpisując się w demokratyzację państwa (w 1988 roku weszła w życie demokratyczna konstytucja i odbyły się demokratyczne wybory do parlamentu; w 1992 roku Kim Young-sam został pierwszym od 30 lat cywilnym prezydentem kraju).
Na początku lat 90. w Korei pojawiły się dążenia do wprowadzenia praktycznych reform w funkcjonowaniu szkół buddyzmu mahajany. Na tej fali zostało zwołane Forum Reformatorskie, które w 1994 roku przygotowało projekt reformy instytucjonalnej Zakonu Czogje.

Forum Reformatorskie określiło pięć następujących kierunków reformy:
(1) uwspółcześnienie ortodoksyjnych nauk Buddy
(2) niezależność buddyzmu
(3) demokratyzacja zarządzania Zakonem
(4) wdrożenie zasad czystej sangi
(5) zwiększenie społecznej roli buddyzmu.

Główna część koncepcji reformy instytucjonalnej obejmowała: wydzielenie Biura do Spraw Misyjnych, stworzenie systemu edukacji w ramach sangi, zakaz sprawowania więcej niż jednego urzędu (co było postrzegane jako klucz do demokratyzacji zakonu), bezpośrednie wybory dyrektora wykonawczego (głowy zakonu; funkcja do wczoraj sprawowana przez Seoljeonga), bezpośrednie wybory do Rady Głównej, zwiększenie udziału kobiet w Radzie Głównej, uaktywnienie rad okręgowych, utworzenie komitetów zarządzających w świątyniach, określenie relacji między organem nadzorującym kwestie administracyjne a Radą Główną. Celem tej reformy była stabilizacja zakonu poprzez jego demokratyzację, w szczególności demokratyczne wybory.

Nie wszystkie z tych propozycji zostały wdrożone. Jednak te zmiany, ktore zostały wówczas wprowadzone, obowiązują do dziś. Reformatorsko nastawieni mnisi w szczególności doprowadzili do osłabienia pozycji głowy zakonu i do zakazu łączenia stanowisk.

Jednak te rozwiązania nie do końca się sprawdziły. Ograniczenia reformy instytucjonalnej uwidoczniły się już w 1998 roku, gdy zakon pogrążył się w wewnętrznym sporze o wybór na trzecią kadencję dyrektora wykonawczego Song Wol-ju; konflikt został rozwiązany w oparciu o prawo świeckie. Co więcej, chociaż Forum Reformatorskie uściśliło społeczną rolę buddyzmu, nie zasugerowało jasno żadnej wizji przyszłości. Nie została także rozwiązana kwestia udziału świeckich w sprawowaniu nadzoru nad działaniami zakonu. W 1994 roku wiele świeckich organizacji buddyjskich domagało się prawa do posiadania swoich przedstawicieli w Radzie Głównej Zakonu. Forum Reformatorskie odmówiło jednak przyjęcia tej propozycji, ponieważ uznało udział świeckich buddystów w zarządzaniu Zakonem za przedwczesny. Zamiast takiego posunięcia Forum Reformatorskie przyjęło regulacje odnoszące się do komitetów zarządzających świątyniami, w których dopuszczono udział świeckich buddystów.

Na podstawie artykułu Yoon Seung Yong, The Movement to Reform Korean Buddhism and the Limits Thereof ["Korea Journal", Autumn 2012]
https://www.ekoreajournal.net/issue/vie ... m?Idx=3607

Jak było widać we wcześniejszych postach, nadal pozostają aktualne zwłaszcza postulaty przeprowadzania bezpośrednich wyborów (przez wszystkich mnichów) na stanowisko głowy zakonu oraz zwiększenia roli świeckich.

Pozdrawiam :hello:
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: pn maja 14, 2012 12:41W moim odczuciu drążysz jakiś zupełnie poboczny i niezbyt moim zdaniem interesujący temat.

Wygląda na to, że masz jakąś koncepcję tego wątku. Ja wróciłam do kwestii poruszanych przed laty, kiedy ten wątek powstał. Istotnych kwestii, bo decydujących o postawie buddystów wobec zaistniałych wydarzeń:

leszek wojas pisze: pn maja 14, 2012 12:41
Asti pisze: Robić to, co jest w danym momencie właściwe.
Zgoda. Tylko w moim odczuciu niewiele osób potrafi prawidłowo ocenić co jest w danej sytuacji właściwe. Ocenić jak faktycznie wygląda sytuacja (jakie są fakty) i jakie będą na przykład konsekwencje ich działania za jakiś czas. Czy przyniesie to więcej dobrego czy złego. Dość często ludzie kierują się w swoich działaniach emocjonalnymi impulsami (bo nie podoba mi się to, bo wkurza mnie to itp). Dlatego sądzę, że sporo osób poważnie traktujących to wskazanie ma właśnie wątpliwości jakie działanie będzie w danej sytuacji właściwe i wolą nie podejmować działań co do których brak im przekonania o słuszności.
leszek wojas pisze: pn maja 14, 2012 12:41
Asti pisze: W ten sposób można równie dobrze nie podjąć żadnego działania, ponieważ nigdy (bądź niemal nigdy) nie ma się 100% pewności, jakie będą dalekosiężne skutki i czy działanie ostatecznie okaże się właściwe.
Ale czy nie podjęcie żadnego działania w sytuacji gdy nie mamy odpowiedniej wiedzy czy rozeznania musi być czymś niewłaściwym? Czy zawsze musimy podejmować jakieś aktywne działania na zasadzie ,,albo w tą albo w tamtą"? Moim zdaniem niepodjęcie działania w sytuacji gdy mamy duże wątpliwości co do stanu faktycznego (nie mamy wystarczającej wiedzy, nie znamy szczegółów) może być właśnie tym właściwym działaniem w tej sytuacji.


Ponieważ kwestie te pojawiły się w nowej odsłonie, poświęciłam im nieco uwagi. I pozwól zatem, że ze swej strony dokończę wymianę zdań pomiędzy nami własnym głosem na temat postu, który stał się inspiracją do zapoczątkowania rozmowy.

Taka, a nie inna interpretacja wypowiedzi Seung Sahn Sunima, którą zaprezentowałeś, usprawiedliwia krytykę zachowań tych buddystów, którzy nie biorą udziału w całym zamieszaniu. W dodatku wywiodłeś interpretację z historyjki opisującej pewien moment w przestrzeni i czasie - ten moment przekształciłeś w formułę "dzieje się wokół nich". Moment rozrósł się do każdej przestrzeni i każdego czasu, w którym "bierni nie praktykują właściwie". Taka interpretacja wspierała słowa napisane kilka postów wcześniej, na przykład te:

Milczenie wobec niesprawiedliwości i zła jest objawem lęku, braku odpowiedzialności i dojrzałości ludzkiej. Można naturalnie skoncentrować się na własnej praktyce i pozostać na stanowisku, że nie chce się "mieć nic wspólnego z nagłaśnianiem problemów wewnątrzsangowych przez wzgląd na własną praktykę". Ale wtedy trzeba praktykować nie tyle indywidualnie, ile w samotności.

Gdy dopytywałam o szersze podłoże interpretacyjne, dostałam w odpowiedzi: "Być może nie wszyscy muszą wszystko rozumieć". Ok. Nie muszą.


Z mojej strony eot,
pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Milczenie wobec niesprawiedliwości i zła jest objawem lęku, braku odpowiedzialności i dojrzałości ludzkiej. Można naturalnie skoncentrować się na własnej praktyce i pozostać na stanowisku, że nie chce się "mieć nic wspólnego z nagłaśnianiem problemów wewnątrzsangowych przez wzgląd na własną praktykę". Ale wtedy trzeba praktykować nie tyle indywidualnie, ile w samotności.
Ponieważ wyrwałaś do tablicy mnie przypomnieniem tego fragmentu mojej wypowiedzi, to wyjaśniam, co miałam na myśli.
Decyzja o działaniu lub powstrzymaniu się od działania jest podejmowana świadomie (przez osobę, która wie, że coś się dzieje lub wydarzyło) i jako taka zawsze przynosi konkretny skutek, zarówno ogólny, jak i dla tej osoby. Nie bez powodu nie-czyny takie, jak: niezapłacenie rachunków, niedopełnienie obowiązków, nieudzielenie pomocy osobie napadniętej na ulicy, nieudzielenie pomocy ofierze wypadku, zaniedbanie opieki, spotykają się z sankcjami.
Jeśli dowiadujemy się, że coś złego dzieje się w sandze, także musimy podjąć decyzję i wziąć za nią odpowiedzialność. W tym konkretnym przypadku wysocy rangą mnisi wybrali na stanowisko głowy zakonu osobę, której kwalifikacje moralne budzą uzasadnione wątpliwości. Większość mnichów, którzy o tym wiedzieli, zdecydowała się milczeć; inni zbywali sprawę przez nadanie jej etykietki "polityka". Oni wszyscy ponoszą odpowiedzialność za niszczenie standardów w zakonie, skutki decyzji personalnych Seoljeonga (pojawiały się informacje o "kupowaniu" przez niego głosów - jakie kwalifikacje do sprawowania nadzoru nad świątyniami czy realizacją programów mają osoby, które wchodzą w tego typu układy?), odejścia mnichów (Hyon Gak to tylko jeden z przykładów; https://forum.e-budda.pl/viewtopic.php?f=87&t=8029, końcówka rozmowy), podważanie wiarygodności zakonu, wreszcie zrażanie ludzi do buddyzmu. W toczącej się w tym samym czasie sprawie w Chinach doszło do seksualnego wykorzystywania mniszek buddyjskich przez wpływowego mnicha - jak nazwać milczenie wobec tego czy wręcz próby zamykania ust pokrzywdzonym i osobom, które próbowały ich bronić? Krzywda kolejnych kobiet obciąża także tych, którzy postanowili odwrócić oczy i "zająć się własną praktyką".
I oczywiście brak pełnej wiedzy i niepewność co do skutków tego, co się robi (krótko- i długookresowych) określa warunki zarówno działania, jak i nie-działania. Zawsze warto dążyć do uzyskania jak największej ilości informacji, by wyrobić sobie możliwie pełny pogląd. Przydaje się też doświadczenie życiowe i wiedza o różnego typu mechanizmach. Prawdą jest, że czasem lepiej nic nie zrobić niż podjąć pochopne działania. Ale powtarzam: to zawsze jest decyzja, która ma swoją wagę, tak dla osoby ją podejmującej, jak i dla sangi, a zdarza się, że i w szerszym wymiarze.
Jeśli jesteśmy w sandze, to ją współtworzymy i ponosimy za nią odpowiedzialność. Wiąże się to także z reagowaniem na negatywne wydarzenia i zjawiska (w formie podejmowania różnego typu działań lub powstrzymania się od nich). Czerpanie stąd inspiracji do zmiany siebie lub potraktowanie jako przestrogi, by pokorniej przyjrzeć się własnej praktyce, jest właściwe, lecz ograniczanie się do tego już nie zawsze. Czasem trzeba podjąć konkretne kroki, by wyeliminować zło.
Kroki takie jak najbardziej mogą podejmować zarówno mnisi, jak i świeccy członkowie sangi. To nieporozumienie, że bycie mnichem jest tożsame z byciem na odosobnieniu. W klasztorach koreańskich od czasu do czasu odbywają się trzymiesięczne intensywne treningi zen (tzw. ango); wtedy mnisi medytują i nikt od nich nie oczekuje, że będą w tym czasie robili cokolwiek innego. Jednak poza tym robią wiele innych rzeczy i mają kontakt ze światem. Problemy Czogje ciągną się od kilkudziesięciu lat, a podejmowane do tej pory próby ich rozwiązania (wykraczające poza zajmowanie się własną praktyką) nie dały efektów. Teraz - dzięki determinacji Seoljo, a także wspierających go mnichów i świeckich - otwiera się kolejna szansa na zmiany i uzdrowienie sangi.
W sytuacji, kiedy jakieś problemy Cię nie dotyczą albo nie masz możliwości podjęcia działań, naturalnie masz święte prawo zająć się własną praktyką. Nie można jednak robić z tego ogólnej normy, odnoszącej się do właściwego sposobu reagowania buddystów na negatywne zjawiska w sandze. Są sytuacje, gdy praktyka może nie być praktyką, a walka może nią być. Wszystko zależy od tego, kto podejmuje dane działania, w jakiej sytuacji, z jakiego powodu i z jakim nastawieniem umysłu.

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Beala, pozostało jeszcze do wyjaśnienia, czy krytyka innego buddysty (negatywna ocena "sposobu reagowania buddystów na negatywne zjawiska w sandze"), w tym krytyka publiczna, jest praktyką. Ale ja już z wątku się wyłączam, dziękuję za rozmowę.


pozdrawiam, gt :)
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Przyznam, że nadal zupełnie nie rozumiem sensu zasady: "buddysta nie może krytykować buddysty".

Dziękuję za rozmowę i pozdrawiam :lowe2:
Sowy nie są tym, czym się wydają
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Wygląda na to, że masz jakąś koncepcję tego wątku.
Koncepcja wątku jest jasno określona poprzez tytuł wątku - ,,Zadyma w Jogye". Wątek dotyczy aktualnych wydarzeń w organizacji Jogye.
Taka interpretacja wspierała słowa napisane kilka postów wcześniej

To jest Twoja interpretacja, w moim odczuciu nieuprawniona o czym pisałem wcześniej.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Na nowego przywódcę Zakonu Czogje został wczoraj (28.09) wybrany Wonhaeng; jego kadencja rozpoczęła się natychmiast po ogłoszeniu wyników wyborów. Zastąpił on na tym stanowisku Seoljeonga, który w sierpniu odszedł w atmosferze skandalu po niespełna roku piastowania funcji. Wonhaeng uzyskał 235 z 315 oddanych głosów.
W przemówieniu wygłoszonym po wyborach obiecał podjąć wytężoną pracę na rzecz poprawy sytuacji mnichów buddyjskich, pojednania podzielonych buddystów i wypełnienia obowiązków społecznych. Powiedział, że czuje raczej poważną odpowiedzialność niż radość z wyboru. W jego ocenie Zakon Czogje nie poradził sobie w nieustannie zmieniającym się świecie, a buddyjscy przywódcy byli głusi na nasilające się wezwania opinii publicznej do przeprowadzenia reform. W efekcie "wciąż spada liczba ludzi, którzy identyfikują się jako buddyści, a my stoimy w obliczu kryzysu zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Zakonu Czogje".
Wybór nowej głowy zakonu nie kończy problemów Czogje. Po odejściu Seoljeonga zakon mocno podzielił się w kwestii procedury wyborów. Ci, którzy popierają obecną pośrednią procedurę (przez delegatów) wyboru jej lidera, nalegali, aby wybory odbyły się jak najszybciej, aby położyć kres próżni. Jednak zwolennicy powszechnych wyborów (przez wszystkich mnichów) dążyli do zmiany zasad, ponieważ ich zdaniem obecny system sprzyja korupcji i kupowaniu głosów.
Wybór Wonhaenga odbył się w dotychczasowej procedurze pośredniej. Początkowo o to stanowisko ubiegało się czterech kandydatów. Ale w środę (26.09) trzech z nich jednocześnie się wycofało, wydając oświadczenie, że byli świadkami nielegalnych działań podczas kampanii. "Zrozumieliśmy, że nasze pragnienia i starania, by zreformować Zakon Czogje, okażą się daremne, nawet jeśli jeden z nas zostanie wybrany. [...] Postanowiliśmy wspólne wycofać się z ubiegania się o wybór, aby poruszyć kwestię wadliwej procedury wyborczej". Oświadczenie to, w którym została zakwestionowana uczciwość i przejrzystość wyborów, jest kolejnym ciosem dla wiarygodności Zakonu Czogje.
http://m.koreatimes.co.kr/pages/article ... Idx=256182
Sowy nie są tym, czym się wydają
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”