Zadyma w Jogye

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witam

Niebieskiedrzewo pisze: sob sie 11, 2018 05:50Przepraszam, naprawdę jestem kiepski w przytaczaniu obiektywnych faktów. Moje komentarze są bardzo subiektywne :wstyd:
za Twe komentarze bardzo dziękuję :padam: szkoda, że nie ma ich więcej, znaczy, tu nie chodzi o to, byś miał w czymkolwiek tzw rację, tylko przedstawił, skoro tam jesteś, jak to jest w realu, a nie w spekulacjach teoretyków. to z jednej strony, a z drugiej, to może być jednak zły pomysł, ponieważ /jak dla mnie/, nie wesprze to Twej ścieżki, a będziesz musiał borykać się z innych komentarzami, zupełnie niepotrzebnie.

tak czy inaczej - jeszcze raz, dzięki :)

pozdrawiam
:14:

ps
chciałbym kiedyś poznać Cię w realu :)
.
dane :580:
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Po pierwsze, może zechciej mi Pan wyjaśnić, na czym owa radykalna "różność światów" miałaby polegać? (...)
nie, nie zechcę
Stawianie jakiejś zdecydowanej tezy bez uzasadnienia, a następnie odmowa jej rozwinięcia w poetyce "nie bo nie" nie jest przykładem rzeczowej argumentacji. Nie świadczy też o szacunku dla rozmówcy.

Życzę miłego dnia :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj

beala pisze: śr sie 15, 2018 14:40Stawianie jakiejś zdecydowanej tezy bez uzasadnienia, a następnie odmowa jej rozwinięcia w poetyce "nie bo nie" nie jest przykładem rzeczowej argumentacji. Nie świadczy też o szacunku dla rozmówcy.
dobrze - jak uważasz :)

pozdrawiam
:14:

ps
beala pisze: śr sie 15, 2018 14:40Życzę miłego dnia :)
dnia się wprawdzie nie da, ale popołudnia już tak... z Twym życzeniem z pewnością będzie ono miłe - dziękuję :)
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Niebieskiedrzewo
Posty: 58
Rejestracja: wt lis 26, 2013 18:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Seon

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: Niebieskiedrzewo »

@kunzang dyskusja nie jest już o sytuacji w Korei
(...) lecz o zasadach funkcjowania sangi
Myślę, że to kwestia opinii, a te szybko tracą świeżość.

Natomiast w kwestii zasad w Korei:
Mnisi mają możliwość opuszczenia danego klasztoru w każdej chwili, bez ponoszenia konsekwencji. Już samo to jest mechanizmem regulującym. Klasztory o zbyt luźnych regułach mają słabą renomę a zbyt surowe muszą je czasem złagodzić.
Kary cielesne dla Śramanerów są w tej chwili nie do pomyślenia. Przemoc psychiczna i brak podstawowego szacunku dla nowicjuszy również może być powodem usunięcia danego nauczyciela ze stanowiska. Wprowadzono też pewne zabezpieczenia przed nadużyciami wobec Haengjanimów.

Pamiętajmy, że sytuacja jest bardzo płynna. Sangha przechodzi ogromne zmiany z dekady na dekadę. Również formy i obyczaje zaostrzają się i łagodnieją. Obecnie łagodnieją.
Nie sądzę żeby patologie w Zgromadzeniu, na obecną chwilę, występowały częściej niż w świeckich rodzinach, czy to w Korei, czy w Polsce.

Sama centralizacja Zakonu w Korei jest dziwna. Jest wiele nurtów. Mnisi seon- medytują, mnisi sutr- recytują, mnisi filozofowie- studiują, mnisi winaji- nie wiem co robią, mnisi politycy... no właśnie. Poza tym wytyczne „z góry” wcale nie muszą przekładać się na funkcjonowanie konkretnych klasztorów (koreański duch niepokornym jest). Nie zauważyłem, żeby sprawa Seoljeong Sunima budziła zainteresowanie w moim otoczeniu. Można to odczytać jako bierność, ale Bogu dzięki nie każdy musi się interesować polityką :whistle:

Jak różne są światy mnichów i świeckich? Podobno bardzo (choć praktyka jest oczywiście taka sama), jednak tu brak mi kompetencji by się wypowiadać. Mówi się, że trzeba 10 lat, żeby naprawdę zostać mnichem, a do tego mi jeszcze daleko.

Pozdrawiam

@kunzang, ja również. Za jakieś 2 lata powinna nadejść przestrzeń z mej strony. Dam znać :)
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Rada Główna Zakonu Czogje przegłosowała w czwartek (16.08) odwołanie Seoljeonga ze stanowiska. Za usunięciem go głosowało 56 z 75 członków Rady, przeciw - 14, 4 wstrzymało się od głosu, a 1 głos został uznany za nieważny. Decyzja ta musi jeszcze zostać zatwierdzona przez wyższych rangą członków Zakonu, których posiedzenie odbędzie się 22 sierpnia.
Jest to pierwszy w historii przypadek przyjęcia przez Radę wotum nieufności wobec urzędującego szefa Zakonu.
http://m.yna.co.kr/mob2/en/contents_en. ... 000&mobile
Sowy nie są tym, czym się wydają
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

kunzang pisze: śr sie 15, 2018 14:37 tu nie chodzi o to, byś miał w czymkolwiek tzw rację, tylko przedstawił, skoro tam jesteś, jak to jest w realu, a nie w spekulacjach teoretyków
Jakich teoretyków? Dostajesz informacje na bieżąco dzięki wysiłkowi Beali, która poświęca swój czas na znajdowanie oficjalnych komunikatów i informuje nas wszystkich o tym co aktualnie dzieje się w Jogye. Doceń to.
Praktykuję w tej tradycji ponad 30 lat, na przestrzeni lat rozmawiałem na różne tematy z wieloma mnichami którzy spędzili lata w Korei. Uważasz, że jeśli ktoś jest początkującym mnichem mieszkającym w Korei to wie coś na temat tego co się aktualnie dzieje w organizacji, że jest informowany na bieżąco? Wie tyle ile mu powiedzą i to co chcą mu na dany temat powiedzieć. Uważasz, że w Jogye obowiązuje swoboda i jawność przepływu informacji?
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

beala pisze: czw sie 16, 2018 05:57 Jest to pierwszy w historii przypadek przyjęcia przez Radę wotum nieufności wobec urzędującego szefa Zakonu.
http://m.yna.co.kr/mob2/en/contents_en. ... 000&mobile
Myślę, że głębokie wyrazy uznania za postawę należą się przede wszystkim inicjatorowi protestu - Seoljo Sunimowi. To jest postawa dużej odwagi, determinacji a przede wszystkim wielkiej odpowiedzialności.
,,Starszy mnich wezwał społeczeństwo, aby w drodze protestów położyło kres korupcji wewnątrz organizacji buddyjskiej."
Seoljo Sunim nie uważał bynajmniej, że jest to wewnętrzna sprawa środowiska mnichów czy organizacji mnisiej tak jak w tym wątku było już sugerowane: ,,próby reformowania przez świeckich statusu mnisiego, jak dla mnie, są nieporozumieniem - znaczy, to jest mnichów sprawa, z wymiarem świeckim nie związana".
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Nie sądzę żeby patologie w Zgromadzeniu, na obecną chwilę, występowały częściej niż w świeckich rodzinach, czy to w Korei, czy w Polsce.
Wygląda na to, że w istocie podobnie jest np. w Chinach. Tam właśnie został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska mistrz Shi Xuesheng, opat klasztoru Longquan i sekretarz Chińskiego Stowarzyszenia Buddyjskiego, który został oskarżony o zmuszanie mniszek do seksu i sprzeniewierzenie całkiem sporych pieniędzy. Oczywiście wszystkiemu zaprzecza, oskarżając mnichów (którzy przygotowali dobrze udokumentowany raport) o "podrabianie dowodów, zniekształcanie faktów i rozpowszechnianie fałszywych informacji"
http://www.ejinsight.com/20180815-buddh ... legations/
(duży artykuł na ten temat jest w najnowszym "Newsweeku" 34/2018)
Pytanie tylko, czy na pewno na takie standardy się zgadzamy?
Nie zauważyłem, żeby sprawa Seoljeong Sunima budziła zainteresowanie w moim otoczeniu. Można to odczytać jako bierność, ale Bogu dzięki nie każdy musi się interesować polityką
Problem polega na tym, że gra idzie w tej chwili nie o to, kto zajmie jakie stanowisko we władzach i jak ukształtuje się układ sił między frakcjami, ale o zmianę reguł funkcjonowania zakonu i jego moralną odnowę. Wyraźna demoralizacja kierownictwa źle świadczy o kondycji całej organizacji, a filozofia moja-chata-z-kraja jeszcze nigdy nie przyczyniła się do wykorzenienia jakiejkolwiek patologii.

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Seoljo Sunim nie uważał bynajmniej, że jest to wewnętrzna sprawa środowiska mnichów czy organizacji mnisiej
Tu dochodzimy do rozumienia sangi: czy jest to jedynie grupa mnichów, którzy tworzą zamkniętą wspólnotę, przebywają w zamkniętych klasztorach i kontaktują się ze światem zewnętrznym jedynie sporadycznie, czy też wspólnota buddystów, mnichów i świeckich, którzy nawzajem wspierają się w praktyce i we wdrażaniu buddyjskich wartości w codziennym życiu, także w wymiarze społecznym czy politycznym. W tym drugim przypadku pojawiające się patologie, niezależnie od tego, czy dotyczą mnichów, czy świeckich, są wspólną sprawą całej sangi. Jak rozumiem, Seoljo rozumie sangę w taki właśnie sposób i dlatego odwołuje się do wspólnoty buddyjskiej poprzez publiczny protest głodowy, oświadczenia i wezwania, by także świeccy wywierali presję w celu odnowy całej wspólnoty, bo sanga stanowi wszak wspólny klejnot :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
Niebieskiedrzewo
Posty: 58
Rejestracja: wt lis 26, 2013 18:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Seon

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: Niebieskiedrzewo »

Tu dochodzimy do rozumienia sangi (...)
Dobrze postawione pytanie :lowe2:
Nie uważam, żeby istniał jeden uniwersalny model, dla wszystkich szkół. Podoba mi się wizja równoległego funkcjonowania różnych rozwiązań. Sam praktykuję w dwóch- Kwanumowskim i koreańskim systemie. Oba cenię, choć za różne rzeczy.

Pozdrawiam :)
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Niebieskiedrzewo pisze: czw sie 16, 2018 12:49 Sam praktykuję w dwóch- Kwanumowskim i koreańskim systemie. Oba cenię, choć za różne rzeczy.
Witaj, ale jaki jest Twój aktualny status?
Jesteś mnichem w ordynacji Jogye i członkiem Kwan Um?
Pozdrawiam
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Niebieskiedrzewo pisze: czw sie 16, 2018 12:49 Sam praktykuję w dwóch- Kwanumowskim i koreańskim systemie. Oba cenię, choć za różne rzeczy.
Witaj, ale jaki jest Twój aktualny status?
Jesteś mnichem w ordynacji Jogye i członkiem Kwan Um?
Kary cielesne dla Śramanerów są w tej chwili nie do pomyślenia. Przemoc psychiczna i brak podstawowego szacunku dla nowicjuszy również może być powodem usunięcia danego nauczyciela ze stanowiska. Wprowadzono też pewne zabezpieczenia przed nadużyciami wobec Haengjanimów.
Jak sądzisz, dlaczego nastąpiły takie zmiany?

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

,,Starszy mnich wezwał społeczeństwo, aby w drodze protestów położyło kres korupcji wewnątrz organizacji buddyjskiej."
Odwoływał się przede wszystkim do ruchów świeckich, w tym Ruchu na rzecz Reformy Buddyzmu (Buddhism Reform Movement). Jego szef, Kim Young-kuk, właśnie zaapelował: "Wzywamy do rezygnacji całej starej gwardii, nie tylko przewodniczącego Seoljeonga, ale wszystkich członków Rady Głównej, aby utorować drogę reformom i demokracji". W jego ocenie frakcja Jaseunga chciała poświęcić Seoljeonga, aby powstrzymać krytykę dotyczącą korupcji. "To jak jaszczurka odgryzająca własny ogon, żeby uciec przed drapieżnikiem".
Przypomina się wydarzenia z 1994 roku, kiedy w świątyni Jogyesa (głównej świątyni Zakonu Czogje) doszło do gwałtownych starć między rywalizującymi ze sobą frakcjami mnichów o kontrolę nad władzą wykonawczą zakonu, w wyniku których rannych zostało wielu mnichów i funkcjonariuszy z oddziałów specjalnych. Po tym starciu zakon przyjął reformatorską konstytucję, ale dążenie do zmian szybko straciło impet.
https://www.straitstimes.com/asia/east- ... llegations
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Ruch reform w buddyzmie koreańskim rozpoczął się na dobre w latach 90., wpisując się w demokratyzację państwa (w 1988 roku weszła w życie demokratyczna konstytucja i odbyły się demokratyczne wybory do parlamentu; w 1992 roku Kim Young-sam został pierwszym od 30 lat cywilnym prezydentem kraju).
Fragment z konkluzji interesującego artykułu Yoon Seung Yong, The Movement to Reform Korean Buddhism and the Limits Thereof ["Korea Journal", Autumn 2012]:
Wysiłki te przyniosły Zakonowi Czogje wiele zmian w zakresie administracji, edukacji i szerzenia wiary. Nadal jednak istnieją problemy. Tożsamość buddyzmu koreańskiego, charakteryzującego się powrotem do tradycji i świata nadprzyrodzonego, kolidowała z wysiłkami na rzecz modernizacji buddyzmu koreańskiego i przejścia do buddyzmu życia codziennego. W następstwie powstania Ruchu Oczyszczania Buddyzmu (Buddhism Purification Movement), buddyzm koreański jako całość był nadmiernie skoncentrowany na uzasadnianiu swoich przekonań statusem i autorytetem sangi. Zakon Czogje musi jednak teraz określić swoją przyszłość w oparciu o niezależny Ruch Reformatorski (Reformist Order), a nie buddyjski Ruch Oczyszczania stworzony przez państwo. [...] Nadszedł czas, aby buddyzm koreański wyszedł poza buddyjski ruch oczyszczania i odważnie złagodził ograniczenia, z jakimi borykają się świeccy buddyści, jeśli chodzi o ich udział w zarządzaniu Zakonem Czogje.


Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Całość artykułu w języku angielskim udostępniam tutaj:
https://drive.google.com/file/d/1t1KWxm ... p=drivesdk
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37Tu dochodzimy do rozumienia sangi: czy jest to jedynie grupa mnichów, którzy tworzą zamkniętą wspólnotę, przebywają w zamkniętych klasztorach i kontaktują się ze światem zewnętrznym jedynie sporadycznie, czy też wspólnota buddystów, mnichów i świeckich, którzy nawzajem wspierają się w praktyce i we wdrażaniu buddyjskich wartości w codziennym życiu (…)

Jeśli sangą jest wspólnota buddystów, mnichów i świeckich, to co mają do tego media reprezentowane w większości przez ludzi spoza sangi i dla takich też ludzi tworzone? Wymiana informacji pomiędzy mnichami i świeckimi dokonuje się za ich pośrednictwem, nie w relacji bezpośredniej, efekt tego jest taki, że to nie buddyjskie wartości wdrażane są w codzienne życie, a odwrotnie, wartości życia codziennego barwią swoim klimatem buddyjską praktykę. Pisałam już o tym w wątku Nadużycia i zakłamanie.


Pozdrawiam, gt

Ps.
Czy w szkołach zenowskich wykłada się pogląd buddyjski? Mam wrażenie, że w tej rozmowie został on sprowadzony głównie do problemu etycznych zachowań mnichów i to nie z perspektywy wiedzy buddyjskiej (np. wojskowy dryl vs. medytacja, rozpoznanie natury umysłu, oświecona postawa, rozwój na ścieżce), a z poziomu wyłącznie wiedzy konwencjonalnej, tej znanej z codziennego życia.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

GreenTea pisze: czw sie 16, 2018 22:10 to co mają do tego media reprezentowane w większości przez ludzi spoza sangi i dla takich też ludzi tworzone?
Media wykonują po prostu swoją pracę. Tak samo jak policja, sądy wykonują swoją pracę gdy dochodzi do przestępstwa wewnątrz zakonu. Sangha nie ma swojej lokalizacji na pustyni tylko jest częścią społecznej struktury co implikuje pewne uwarunkowania. Na przykład do przestrzegania prawa w tym prawa dziennikarskiego do informacji.
bebokk
Posty: 28
Rejestracja: pn cze 30, 2008 00:37
Płeć: mężczyzna
Tradycja: zen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: bebokk »

Jeśli sangą jest wspólnota buddystów, mnichów i świeckich, to co mają do tego media reprezentowane w większości przez ludzi spoza sangi i dla takich też ludzi tworzone?
o tyle chyba mają w tym przypadku, że zakon Jogye jest największą buddyjską szkołą w Korei, w sensie ma najwięcej świeckich wyznawców, ponad 11 mln

to tak, jakby w Polsce główny zwierzchnik Kościoła Katolickiego postąpił w podobny sposób
ogólnopolskie media świeckie relacjonowałyby taką aferę
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: czw sie 16, 2018 22:32 Sangha nie ma swojej lokalizacji na pustyni tylko jest częścią społecznej struktury co implikuje pewne uwarunkowania.

Dlatego zapytałam, czy w szkołach zenowskich praktykuje się pogląd buddyjski. W tym poglądzie funkcjonuje coś takiego, jak teoria dwóch prawd, prawdy względnej i prawdy absolutnej. Adept szkoły buddyjskiej aspiruje w kierunku tej drugiej i jeśli akceptuje tę pierwszą, to właściwie dlatego, że z perspektywy tej drugiej pomiędzy obiema nie ma różnicy. Praktyka adepta szkoły buddyjskiej polega m.in. na tym, by doświadczenie uzyskiwane na ścieżce stopniowo przenosić na grunt świata konwencji (prawda względna/relatywna). Nie oznacza to rezygnacji ze świata konwencji, ale nie oznacza również osaczenia jego uwarunkowaniami, wręcz przeciwnie, w miarę rozwoju praktyki wpływ buddysty na to, co wydarza się wokół niego na relatywnym poziomie rośnie. Tymczasem Ty mówisz do mnie wyłącznie o zależności buddysty od świata konwencji, to nie ma nic wspólnego z buddyjskim poglądem.

Wspomniałam o mediach, ponieważ na poziomie mowy są bardzo niebuddyjskie, wywołują również negatywne emocje i utwierdzają w sztywnych poglądach. Użycie ich jako narzędzia, według mnie, nie ma żadnego związku z praktyką. Odpowiadałam Beali, pisała o "wdrażaniu buddyjskich wartości w codziennym życiu", nie sądzę, by na tym mogło polegać "wdrażanie".


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

bebokk pisze: czw sie 16, 2018 23:51
Jeśli sangą jest wspólnota buddystów, mnichów i świeckich, to co mają do tego media reprezentowane w większości przez ludzi spoza sangi i dla takich też ludzi tworzone?
o tyle chyba mają w tym przypadku, że zakon Jogye jest największą buddyjską szkołą w Korei, w sensie ma najwięcej świeckich wyznawców, ponad 11 mln

to tak, jakby w Polsce główny zwierzchnik Kościoła Katolickiego postąpił w podobny sposób
ogólnopolskie media świeckie relacjonowałyby taką aferę

Ok, to akurat jest zrozumiałe, media od tego są, żeby informować, robią swoje. Mnie natomiast bardziej chodzi o to, co z informacją medialną robią buddyści, jak na nią reagują, do czego wykorzystują i jak ją... współtworzą.


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Jeśli sangą jest wspólnota buddystów, mnichów i świeckich, to co mają do tego media reprezentowane w większości przez ludzi spoza sangi i dla takich też ludzi tworzone? Wymiana informacji pomiędzy mnichami i świeckimi dokonuje się za ich pośrednictwem, nie w relacji bezpośredniej, efekt tego jest taki, że to nie buddyjskie wartości wdrażane są w codzienne życie, a odwrotnie, wartości życia codziennego barwią swoim klimatem buddyjską praktykę.
Media są tworzone przez ludzi spoza sangi, bo chyba nie ma gazet buddyjskich w Korei - w każdym razie publikujących po angielsku. Oficjalny portal Zakonu Czogje udaje, że nic się nie dzieje - jedyny wkład informacyjny z ich strony ograniczył się do wykasowania z oficjalnej biografii Seoljeonga informacji o ukończeniu przez niego wyższych studiów. Nadal jednak figuruje tam jako "czcigodny", a życie sangi zdaje się płynąć w idealnej harmonii...
Natomiast media przekazują informacje o faktach i przytaczają wypowiedzi, oświadczenia i komunikaty jak najbardziej ludzi z sangi, zarówno z Zakonu Czogje, jak i świeckich zaangażowanych w rozwiązywanie kryzysu. We współczesnym świecie raczej trudno byłoby sobie wyobrazić zgromadzenie się w jednym miejscu wszystkich buddystów koreańskich, by mogli ze sobą porozmawiać bez pośrednictwa mediów. A ludzie mają prawo wiedzieć, co się dzieje w sangach buddyjskich, tak samo, jak mają prawo wiedzieć, co się dzieje w Kościele Katolickim. Jeśli są to struktury aspirujące do ustanawiania standardów tak na poziomie społecznym, jak i indywidualnym, muszą liczyć się także z zainteresowaniem i krytyką.
Ta sprawa zresztą dobrze pokazuje, że bez zaangażowania mediów nikt w sandze by z problemem nadużyć i łamania zasad (i zwykłej przyzwoitości, i ślubowań) nic nie zrobił. Seoljeong został wybrany na stanowisko MIMO ŻE było już wiadomo, że nie jest postacią krystalicznie czystą. Ale karnie dochowano milczenia albo też była to kwestia dla wielu kompletnie obojętna.
Mnie uczono, że buddyjska praktyka ma służyć przede wszystkim temu, by być dobrym, uczciwym człowiekiem. Coraz częściej mówi się też o tworzeniu dobrego społeczeństwa. To oznacza, że wartości buddyjskie i wartości życia codziennego powinny co najmniej pozostawać ze sobą w harmonii.
Czy w szkołach zenowskich wykłada się pogląd buddyjski? Mam wrażenie, że w tej rozmowie został on sprowadzony głównie do problemu etycznych zachowań mnichów i to nie z perspektywy wiedzy buddyjskiej (np. wojskowy dryl vs. medytacja, rozpoznanie natury umysłu, oświecona postawa, rozwój na ścieżce), a z poziomu wyłącznie wiedzy konwencjonalnej, tej znanej z codziennego życia.
Mówimy o buddyzmie koreańskim: jak już pisano w tym wątku, praktyka obejmuje tu różne formy, w tym medytację i studiowanie sutr.
W tym wątku mówimy też o nadużyciach władzy wykonawczej zakonu, więc jego działalności najbardziej związanej z "normalnym" życiem i regulowanej przez ogólnospołeczne zasady: Seoljeong był (jest?) odpowiedzialny za kwestie administracyjne, finansowe, personalne, nadzór nad szkoleniem. Są to obowiązki związane z funkcjonowaniem wspólnoty buddyjskiej w świecie zewnętrznym lub na granicy z nim. Tworzą one jednak ramy, umożliwiające praktykę, rozwój na ścieżce, uprawianie medytacji... Seoljeong w wykonywaniu tych obowiązków zawiódł, łamiąc przy tym powszechnie obowiązujące zasady etyczne (tak, te konwencjonalne) oraz zasady obowiązujące go jako buddyjskiego mnicha. Z tego punktu widzenia nie interesuje mnie jakość jego medytacji czy głębia wglądów, acz mogę z dużym prawdopodobieństwem zakładać, że zapewne pozostawiają dużo do życzenia.

Pozdrawiam :lowe2:
Sowy nie są tym, czym się wydają
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

GreenTea pisze: pt sie 17, 2018 00:03 Dlatego zapytałam, czy w szkołach zenowskich praktykuje się pogląd buddyjski. W tym poglądzie funkcjonuje coś takiego, jak teoria dwóch prawd, prawdy względnej i prawdy absolutnej.
To jest ogólnobuddyjski pogląd czy raczej bardziej tybetański? Być może są nauczyciele zen, którzy używają w swoim nauczaniu i takiego podziału. W zen praktykuje się pogląd jednej prawdy - prawdy tego właśnie momentu.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Mnie natomiast bardziej chodzi o to, co z informacją medialną robią buddyści, jak na nią reagują, do czego wykorzystują i jak ją... współtworzą.
Większość przekazywanych tu informacji to albo oficjalne oświadczenia przekazywane dziennikarzom, albo relacje z konferencji prasowych. Zatem buddyści - wszystkich szczebli, od kierowniczego poczynając - owe informacje medialne zaiste "współtworzą". Kilka próbek:
Pokryty niesławą Seoljeong, szef wykonawczy Zakonu Czogje Buddyzmu Koreańskiego, powiedział podczas briefingu prasowego w piątkowe popołudnie, że jak najszybciej zadecyduje o swoim stanowisku w sprawie żądań rezygnacji.
"Czuję się bardzo odpowiedzialny za to, że postawiłem zakon w tej trudnej sytuacji" - powiedział. "Szczerze przepraszam za rozczarowanie i zmartwienie ludzi".
http://m.yna.co.kr/mob2/en/contents_en. ... 000&mobile
Milun, który kieruje tymczasową komisją specjalną nadzorującą zakon:
"Jeśli przywódca, który został wybrany zgodnie z obowiązującymi zasadami wyborów w sposób przejrzysty i uczciwy, zostanie zmuszony do złożenia dymisji w wyniku polowania na czarownice, zada to cios władzy Zakonu Czogje" - powiedział podczas konferencji prasowej, która odbyła się w zeszłym tygodniu.
http://m.koreatimes.co.kr/pages/article ... Idx=253762
Seoljo: "W oświadczeniu, które jego rzecznik przeczytał w jego imieniu, starszy mnich nazwał niektórych przywódców buddyjskich zamieszanych w skandale korupcyjne "pasożytami żywiącymi się kosztem karmiciela (Zakonu Czogje)".
http://m.koreatimes.co.kr/pages/article ... Idx=253762

Mam wrażenie, że mimo tego, iż źródłem owych wypowiedzi są wysocy rangą mnisi buddyjscy, nadal należy czytać je krytycznie. I nawet zwykli buddyści mają do tego prawo. Tym bardziej, że widać w nich i negatywne emocje, i sztywność poglądów, i chęć ucięcia dyskusji, i generalizowanie, być może nadmierne...

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37Mnie uczono, że buddyjska praktyka ma służyć przede wszystkim temu, by być dobrym, uczciwym człowiekiem. Coraz częściej mówi się też o tworzeniu dobrego społeczeństwa. To oznacza, że wartości buddyjskie i wartości życia codziennego powinny co najmniej pozostawać ze sobą w harmonii.
Jasne, zgadzam się, wartości buddyjskie i wartości życia codziennego powinny pozostawać ze sobą w harmonii, jednak metoda budowania tej harmonii miałaby, według Ciebie, pochodzić z praktyki buddyjskiej (a przynajmniej nie pozostawać z nią w sprzeczności) czy też reprezentować świat konwencji?


beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37Ta sprawa zresztą dobrze pokazuje, że bez zaangażowania mediów nikt w sandze by z problemem nadużyć i łamania zasad (i zwykłej przyzwoitości, i ślubowań) nic nie zrobił.
(…)
Ale karnie dochowano milczenia albo też była to kwestia dla wielu kompletnie obojętna.
Te zdania wyżej (jest ich więcej w tym wątku) stanowią dobry argument, żeby obronić media, jednak wyraźnie kierowane są przeciwko sandze, są jej krytyką, są jej oceną z perspektywy świata konwencji, zaprzeczysz?

Można, a właściwie trzeba, bo to nieuniknione (konwencja oznacza nawyki) działać z poziomu konwencjonalnego. Gdy dostrzeżone zostaną na tym poziomie zachowania przekraczające przyjęte normy współżycia, nawykowo pojawi się aktywność adekwatna do przyjętych zwyczajów/prawa i adekwatna do własnych predyspozycji. Nie znaczy to jednak, że praktykujący buddysta nie stara się, tam, gdzie to możliwe, wprowadzić do poziomu konwencjonalnego (na tyle, na ile potrafi) działań zgodnych z kierunkiem rozwoju na ścieżce prowadzącej do oświecenia. Podejmowanie prób uwolnienia własnej intencji, stanów emocjonalnych i poglądów towarzyszących aktywności konwencjonalnej od awersji, lgnięcia, pomieszania, nieuwagi, niewiedzy (splamień) i wyposażanie tychże we współczucie, mądrość, bodhiczittę, a nade wszystko w uważność, bo to ona decyduje o jakości przyczyny wywołującej skutek – oznacza wtedy działanie z obu poziomów jednocześnie, łączenie doświadczeń uzyskanych w ramach praktyki z życiem codziennym, tak ja myślę.


Jest to trzeci czy czwarty wątek, w którym staram się obronić praktykę buddyjską przed zakusami sprowadzania jej na poziom obowiązujących konwencji. Naprawdę nie po to ludzie medytują, żeby wikłać się w związki oddalające od właściwego celu medytacji. Trudno jest mi o tym pisać, bo argumenty tkwią w poglądzie buddyjskim i trzeba byłoby najpierw ten pogląd w sposób zrozumiały wyłożyć. W gruncie rzeczy najbardziej niepokoi mnie presja medialna wywierana na tych buddystów, którzy nie chcą mieć nic wspólnego z nagłaśnianiem problemów wewnątrzsangowych przez wzgląd na własną praktykę. Sanga jest grupą, fakt, ale praktykuje się indywidualnie, w związki z nauczycielem również wchodzi się indywidualnie, niektórym buddystom przestaje odpowiadać ten indywidualny rozwój na ścieżce, przestają go rozumieć, gdy zagraża ich wizjom rozwoju buddyzmu jako całości. I co najważniejsze, przestają chronić innych buddystów, a w to miejsce ich oskarżają, np. o milczenie, brak zaangażowania, poparcie dla szerzącego się w sandze zła, itd. Gdy tymczasem w praktyce zmierzającej do osiągnięcia wyzwolenia (poziom absolutny) nie stosuje się ocen w sensie oskarżeń, bo istoty są różne i różnie ze sobą karmicznie powiązane. Także nie stosuje się kategorii winy w takim sensie, jak jest ona rozumiana na poziomie konwencji. Negatywne skutki przynoszące cierpienie własne i innych to, według buddyzmu, ogólna specjalność samsary dotycząca wszystkich posiadających z nią jakiekolwiek związki, nawet te minimalne (patrz: nauczyciel), gdyż całkowita wolność od samsary oznacza, że istota z niej po prostu znika. Zatem, nawet jeśli kogoś się ukarze, należałoby to zrobić w taki sposób, żeby nie blokować rozwoju na ścieżce: własnego, cudzego, sangi.

beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37We współczesnym świecie raczej trudno byłoby sobie wyobrazić zgromadzenie się w jednym miejscu wszystkich buddystów koreańskich, by mogli ze sobą porozmawiać bez pośrednictwa mediów.
Trochę to dziwne, że w dobie rozwiniętej komunikacji elektronicznej nie jest możliwe komunikowanie się wewnątrzsangowe.


Pozdrawiam, gt

Ps.
beala pisze: pt sie 17, 2018 12:15Mam wrażenie, że mimo tego, iż źródłem owych wypowiedzi są wysocy rangą mnisi buddyjscy, nadal należy czytać je krytycznie. I nawet zwykli buddyści mają do tego prawo. Tym bardziej, że widać w nich i negatywne emocje, i sztywność poglądów, i chęć ucięcia dyskusji, i generalizowanie, być może nadmierne...

No właśnie. :)
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: pt sie 17, 2018 09:53To jest ogólnobuddyjski pogląd czy raczej bardziej tybetański? Być może są nauczyciele zen, którzy używają w swoim nauczaniu i takiego podziału. W zen praktykuje się pogląd jednej prawdy - prawdy tego właśnie momentu.

No o takie całkiem ogólnobuddyjskie to raczej trudno, ale miałam na myśli np. Mahajanę, bo jakoś zen z Mahajaną mi się kojarzy.


pozdrawiam, gt


Ps. Dwie prawdy
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witam

Niebieskiedrzewo pisze: czw sie 16, 2018 02:12 Natomiast w kwestii zasad w Korei: (...)
dzięki za przedstawienie tego z Twej perspektywy :)

Niebieskiedrzewo pisze: czw sie 16, 2018 02:12@kunzang, ja również. Za jakieś 2 lata powinna nadejść przestrzeń z mej strony. Dam znać :)
super... no to - do zobaczenia :)

pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

@greentea

Odniosę się do tego w dwóch wymiarach: kwestii dopuszczalności i kryteriów oceny zachowań kierownictwa sangi oraz kwestii podejmowania działań, gdy stwierdza się nieprawidłowości.
nie stosuje się kategorii winy w takim sensie, jak jest ona rozumiana na poziomie konwencji
Jeśli chodzi o dopuszczalność i kryteria oceny zachowań kierownictwa sangi, to trzeba pamiętać, że czym innym jest zaobserwowanie niewłaściwego postępowania szeregowego członka sangi, a czym innym - osób z jej kierownictwa. W tym pierwszym przypadku można próbować skupić się na tym, co w tej osobie dobre i wartościowe, ewentualnie zastanowić się, jakie problemy czy wewnętrzne rozterki mogły stać się przyczyną nieodpowiednich czynów i sprawdzić, czy nie możemy pomóc, z całym współczuciem i miłującą dobrocią. Można uznać, że ten człowiek krzywdzi przede wszystkim siebie, a zakres jego negatywnego oddziaływania na otoczenie jest niewielki i łatwy do opanowania, szczególnie w zdrowym środowisku. W drugim przypadku skutki negatywnych czynów są znacznie bardziej rozległe i mogą wiązać się z krzywdą wielu osób. W tej konkretnej sytuacji mówimy o człowieku zarządzającym dużą organizacją (kilkanaście tysięcy mnichów, ponad półtora tysiąca świątyń) - człowieku, który decyduje o wielu wewnętrznych sprawach sangi (m.in. rozdział środków finansowych, decyzje personalne, proces szkolenia mnichów, kierunki działalności), a także reprezentuje ją na zewnątrz (w kontaktach z przedstawicielami innych sang i kościołów, dyplomatami, politykami, zleceniobiorcami). Dopuszczenie się przez niego kłamstw, przekupstwa, defraudacji środków finansowych zakonu to nie jest do końca coś, co możemy zbyć wezwaniem, by nie stosować "ocen w sensie oskarżeń, bo istoty są różne i różnie ze sobą karmicznie powiązane. Także nie stosuje się kategorii winy w takim sensie, jak jest ona rozumiana na poziomie konwencji". Tu mamy winę i na poziomie prawa karnego, i narażenia na szwank dobrego imienia całej sangi, i odgórnego wprowadzania chorych mechanizmów. Klasyczne powiedzenie, że ryba psuje się od głowy, ma tu zastosowanie. Nie przeszkadza to zupełnie, by z miłującą dobrocią i współczuciem odnosić się do samego Seoljeonga i jemu podobnych, zastanawiać się nad możliwością udzielenia mu pomocy, ale po odsunięciu go od władzy nad innymi ludźmi i wpływu na sprawy sangi.
Podejmowanie prób uwolnienia własnej intencji, stanów emocjonalnych i poglądów towarzyszących aktywności konwencjonalnej od awersji, lgnięcia, pomieszania, nieuwagi, niewiedzy (splamień) i wyposażanie tychże we współczucie, mądrość, bodhiczittę, a nade wszystko w uważność, bo to ona decyduje o jakości przyczyny wywołującej skutek – oznacza wtedy działanie z obu poziomów jednocześnie, łączenie doświadczeń uzyskanych w ramach praktyki z życiem codziennym
Jeśli chodzi o to, jakie działania można i należy podejmować, gdy stwierdza się nieprawidłowości, to akurat pod tym względem bliskie jest mi bibiblijne "upomnienie braterskie". "Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!" (Mt 18, 15-17).
Zatem mamy tu cztery kroki upomnienia. Najpierw w cztery oczy. W wielu przypadkach szczera i przyjacielska rozmowa wystarcza, a jeśli sprawa zostanie rozwiązana w dyskretny sposób, bez mieszania do niej innych, łatwiej uzyskać pojednanie. Jeśli nie jest to możliwe, warto pomyśleć o mediacji mądrych i dyskretnych osób, które mogą w sposób bezstronny ocenić sytuację i zaproponować jakieś rozwiązanie. Kolejnym krokiem jest włączenie całej wspólnoty i podjęcie działań zgodnie z przyjętymi procedurami i zwyczajami. Jeśli wszystkie środki zawiodą, powinniśmy nadal okazywać maksimum cierpliwości i miłości i szukać nowych dróg dotarcia do człowieka, jednak zarazem egzekwować reguły obowiązujące we wspólnocie.
Nie chodzi tu więc o "nawykowe" moralizowanie, wytykanie błędów, krytykowanie, osądzanie, stanowiące przejaw braku tolerancji, sztywności i arbitralności, ale o łączenie wrażliwości na drugiego człowieka z poczuciem odpowiedzialności za wspólnotę. I są sytuacje, gdy to nie kara "blokuje rozwój na ścieżce: własny, cudzy, sangi", lecz jej brak.
Przypomnę, że w tym przypadku konieczny był aż publiczny i trwający ponad miesiąc protest głodowy starego człowieka (88 lat!), by zakon zaczął reagować. Inne mechanizmy nie zadziałały, bo najwyraźniej wszyscy zajęli się swoją praktyką albo nie chcieli mieć kłopotów, a niektórzy - utracić źródła wpływów i korzyści. Twierdzenie, że "media kierowane są przeciwko sandze, są jej krytyką, są jej oceną z perspektywy świata konwencji", jest pomijaniem prostego faktu, że doszło do obiektywnego złamania podstawowych zasad, a wewnętrzne mechanizmy w ramach sangi nie zadziałały. Dopiero upublicznienie sprawy dało jakiś efekt - nie wiemy jeszcze, jaki i na jak długo. Nie było to działanie "przeciw sandze", tylko przeciw nieprawidłowościom i braku reakcji na nie.
Milczenie wobec niesprawiedliwości i zła jest objawem lęku, braku odpowiedzialności i dojrzałości ludzkiej.
Można naturalnie skoncentrować się na własnej praktyce i pozostać na stanowisku, że nie chce się "mieć nic wspólnego z nagłaśnianiem problemów wewnątrzsangowych przez wzgląd na własną praktykę". Ale wtedy trzeba praktykować nie tyle indywidualnie, ile w samotności.

Pozdrawiam :serce:
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: pt sie 17, 2018 17:14Twierdzenie, że "media kierowane są przeciwko sandze, są jej krytyką, są jej oceną z perspektywy świata konwencji" (...)
Te słowa wyżej odnosiłam akurat nie do mediów, a do sposobu formułowania zdań w postach.


Co do reszty Twojej wypowiedzi, no, nie mam, Beala, stuprocentowego poczucia, że rozmawiamy o tym samym. Ja próbuję pisać głównie z punktu widzenia praktykującego buddysty, Ty posługujesz się kryteriami i argumentacją, które stosowane są w świeckim przekazie społeczno-politycznym. Nie neguję potrzeby takiego przekazu w uzasadnionych sytuacjach, ale twierdzę, że nie może to być jedyny przekaz, bo wówczas przestaje mieć związek z buddyzmem. Zaproponowałam rodzaj przenikania wzajemnego tych obu perspektyw, żeby mieć odrobinę złudzenia, że czymś jednak organizacja buddyjska od innych się różni i na tym chyba skończę. :)


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
Niebieskiedrzewo
Posty: 58
Rejestracja: wt lis 26, 2013 18:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Seon

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: Niebieskiedrzewo »

Seung Sahn Sunim zapytany w latach 80tych o ówczesny konflikt w koreańskiej sandze skomentował krótko- „praktykujący mnisi praktykują, walczący mnisi walczą”

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

nie mam, Beala, stuprocentowego poczucia, że rozmawiamy o tym samym. Ja próbuję pisać głównie z punktu widzenia praktykującego buddysty, Ty posługujesz się kryteriami i argumentacją, które stosowane są w świeckim przekazie społeczno-politycznym
Rozmawiamy o tym samym. Zupełnie inaczej rozumiemy praktykę buddyjską, a zwłaszcza jej przełożenie na codzienne życie.

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Niebieskiedrzewo pisze: sob sie 18, 2018 04:47 Seung Sahn Sunim zapytany w latach 80tych o ówczesny konflikt w koreańskiej sandze skomentował krótko- „praktykujący mnisi praktykują, walczący mnisi walczą”
Witaj,
poruszyłeś moim zdaniem ważną kwestię.
Słuchałem mistrza Seung Sahna na żywo, brałem udział w odosobnieniach przez niego prowadzonych. Seung Sahn miał takie ulubione historyjki, które często powtarzał. Jedna z nich była następująca:
jesteś w kawiarni, pijesz kawę, wpada szaleniec z bronią i zaczyna strzelać do ludzi, ty masz broń przy sobie, co zrobisz? Jakie jest prawidłowe działanie w takiej sytuacji?
W tej historii chodzi o właściwe rozumienie wskazań (kiedy są zamknięte a kiedy otwarte) i o prawidłowe funkcjonowanie w życiu - postawę bodhisatwy.
Otóż prawidłowe działanie według mistrza Seung Sahna to zastrzelić tego człowieka by ratować ludzi w kawiarni. Czy jest to walka? Oczywiście tak. Strzelasz do człowieka i zabijasz go. Czy właściwym działaniem w tej sytuacji jest: skupienie się na własnej praktyce lub bierne przyglądanie się tej całej sytuacji czy też ucieczka z kawiarni (bo ja poświęcam swoje życie praktyce i nie chcę ryzykować utraty życia)? Nie.
Mistrz Seung Sahn wielokrotnie powtarzał: najważniejsze jest jak funkcjonujesz w życiu. To jest prawdziwa weryfikacja naszej praktyki.

Tak więc zacytowane przez Ciebie zdanie można by sformułować również tak: walczący w obronie innych mnisi praktykują naprawdę, praktykujący lecz bierni wobec tego co dzieje się wokół nich nie praktykują właściwie.
Nie zauważyłem, żeby sprawa Seoljeong Sunima budziła zainteresowanie w moim otoczeniu. Można to odczytać jako bierność, ale Bogu dzięki nie każdy musi się interesować polityką
Nazwałbyś działanie Seoljo Sunima zajmowaniem się polityką?? W żadnym wypadku nie użyłbym takie określenia do tej sytuacji. To nie jest ,,polityka" tylko właściwa postawa - działanie bodhisatwy. Zakon jest zżerany od wewnątrz korupcją i ktoś stara się temu przeciwdziałać - rozpoczyna głodówkę. To jest ,,polityka"? Kilka lat temu jeden z mnichów po ,,aferze
pokerowej" w Jogye powiedział: zakon jest jak osoba chora na raka a my nie mamy lekarza by to uzdrowić.
Rozumiem, że nie każdy jest bohaterem, nie każdy ma w sobie odpowiednio dużo odwagi, determinacji i poczucia odpowiedzialności, ale pokrywanie własnej bierności stwierdzeniem - nie interesuję się polityką jest w moim odczuciu stanowczo nie na miejscu.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Niebieskiedrzewo
Posty: 58
Rejestracja: wt lis 26, 2013 18:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Seon

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: Niebieskiedrzewo »

Tak więc zacytowane przez Ciebie zdanie można by sformułować również tak: walczący w obronie innych mnisi praktykują naprawdę, praktykujący lecz bierni wobec tego co dzieje się wokół nich nie praktykują właściwie.
Nie w takim kontekście padło.
Nazwałbyś działanie Seoljo Sunima zajmowaniem się polityką??
Nie

Pozdrawiam :pray:
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Niebieskiedrzewo pisze: sob sie 18, 2018 04:47 Seung Sahn Sunim zapytany w latach 80tych o ówczesny konflikt w koreańskiej sandze skomentował krótko- „praktykujący mnisi praktykują, walczący mnisi walczą”
leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 11:29walczący w obronie innych mnisi praktykują naprawdę, praktykujący lecz bierni wobec tego co dzieje się wokół nich nie praktykują właściwie.
leszek wojas pisze: pt sie 17, 2018 09:53W zen praktykuje się pogląd jednej prawdy - prawdy tego właśnie momentu.


O jaką przestrzeń chodzi w sformułowaniu wokół nich? Co właściwie oznacza prawda tego właśnie momentu?
W Twoim przykładzie oznacza bycie w tym właśnie miejscu i czasie, nie później/wcześniej i nie gdzie indziej. Moment trwa ułamki sekund i oczywiście, zgadzam się, właściwa momentalna reakcja sprzężona z tym, co dzieje się tu i teraz, to clou praktyki, po to ćwiczy się uważność. Jednak, gdy czytam informację o wydarzeniu odległym w przestrzeni (i czasie), to rozumiem, że prawdą tego właśnie momentu będzie to, że czytam. Wokół mnie nikt nikogo nie zabija, więc nie walczę. Mam natomiast sto myśli na sekundę w związku z tym, co czytam i wiele emocji, pomieszania, koncepcji. To są te moje momenty z chwili na chwilę podczas czytania. I chyba oczywistym jest, że w takiej sytuacji najlepsze, co mogę zrobić, to usiąść na poduszce medytacyjnej, uspokoić umysł i wysłać kilka dobrych życzeń w kieunku walczących, gdy czytany tekst właśnie walki dotyczył. Rozumiem też, że jeśli ktoś jest zajęty w danym momencie praktyką medytacyjną, to nie znajduje się na polu bitwy.


I jeszcze: bierność jest przede wszystkim stanem umysłu, nieporuszone ciało nie musi oznaczać bierności. Tak naprawdę z zewnątrz nie widać, kto jest bierny, a kto nie.


Pozdrawiam, gt


Ps. Czy Seung Sahn Sunim nakazywał ocenianie innych buddystów? Bardzo dużo w tym wątku jest ocen.
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

gdy czytam informację o wydarzeniu odległym w przestrzeni (i czasie), to rozumiem, że prawdą tego właśnie momentu będzie to, że czytam
W tym wątku rozmawiamy o wydarzeniach, które się właśnie dzieją. Systematycznie wrzucam na forum informacje nierzadko sprzed kilku godzin, byśmy byli na bieżąco. I nie jest to wydarzenie tak odległe w przestrzeni, jakby mogło się wydawać. W rozmowie uczestniczy mnich z Zakonu Czogje; Seoljeong był w Polsce i niektórzy z uczestników dyskusji spotkali się z nim osobiście; mamy kontakt z mnichami buddyjskimi z Korei (niektórzy z naszych znajomych przechodzą mnisi trening pod ich kierunkiem) i chcielibyśmy mieć pewność, że są to osoby tak godne zaufania, jak sugerują to ich szaty. Wydarza się to wokół nas, a na pewno wokół mnie. Nie piszę kolejnych postów na ten temat, żeby się ekscytować czy wprawiać czytelników w pomieszanie, lecz dlatego, że dotyczy to i mnie, i - jak sądzę - każdego buddysty. Oczywiście przymusu czytania i angażowania się w dyskusję nie ma. I oczywiście każdy reaguje na informacje na swój sposób.
Czy Seung Sahn Sunim nakazywał ocenianie innych buddystów? Bardzo dużo w tym wątku jest ocen.
Coraz bardziej mi się rozjaśnia, także dzięki tej dyskusji, że bycie buddystą nie zwalnia ani od odpowiedzialności za świat, ani od podlegania ocenom, zwłaszcza w odniesieniu do działań, które wpływają na sytuację innych ludzi. W tym przypadku mówimy o wpływie na całą wspólnotę buddyjską w Korei, i - co za tym idzie - na grupy praktykujące zen koreański w Polsce. Z tego powodu Rada Główna Zakonu Czogje (czyli grupa 75 wysokich rangą mnichów) przyjęła przytłaczającą większością decyzję o uchwaleniu wotum nieufności, zamiast spokojnie siedzieć na poduszkach.
Powtórzę się: rozmawiamy o działaniach w przestrzeni społecznej, czyli takich, które z jednej strony mają wpływ na funkcjonowanie całej sangi (w tym tworzenie warunków do praktyki i pobierania nauk), z drugiej zaś - przyczyniają się do kształtowania się jej wizerunku na zewnątrz, pośrednio więc wizerunku buddyzmu w ogóle. Takie działania jak najbardziej podlegają ocenie i mamy po temu odpowiednie instrumenty: prawo, zasady moralne, wewnętrzne standardy organizacji, dobre obyczaje. I co ważne: możemy także tę sytuację potraktować jak naukę, jak postępować nie wolno, a jak można i należy. Jakie wnioski wyciągnięmy, zależy od nas.
A dla przypomnienia, jak to jest z tymi ocenami w buddyzmie, przytoczę tekst Nagardżuny: "Jeżeli niegodni synowie są karani bez życzenia uczynienia z nich godnych, karanie powinno być wspierane przez współczucie, a nie przez nienawiść czy chęć zysku. Jeśli tylko oszacuje się srogość morderców i osądzi ich sprawiedliwie, powinno się załatwić sprawę bez zabijania czy torturowania ich" (cyt. za: R. Kossowski, Budda w kulturze konsumpcji, s. 248). Hmmm, jednak buddyści mogą osądzać, a nawet wymierzać karę...

I zawsze warto pamiętać o podejmowaniu działań adekwatnych do sytuacji. Siedzenie na poduszce w sytuacji nadużywania władzy i łamania zasad w większości przypadków nie prowadzi do rozwiązania.

Pozdrawiam :)

PS A tak na marginesie: czy pytanie o dopuszczalność oceniania buddystów miałoby znaczyć, że mogę swobodnie oceniać katolików czy muzułmanów, ale braci i sióstr w dharmie już nie? ;)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37Siedzenie na poduszce w sytuacji nadużywania władzy i łamania zasad w większości przypadków nie prowadzi do rozwiązania.

Beala, czy ja o tym piszę? Ja po prostu pytam o rozumienie prawdy tego właśnie momentu, a konkretniej cytatu: "praktykujący mnisi praktykują, walczący mnisi walczą". Leszek podał adekwatny do cytatu przykład, ale pozostający, według mnie, w sprzeczności do stwierdzenia "nie każdy musi się interesować polityką". Tymczasem odpowiedź ze strony Leszka padła taka: "pokrywanie własnej bierności stwierdzeniem - nie interesuję się polityką jest w moim odczuciu stanowczo nie na miejscu". Chcę wiedzieć, co to znaczy w kontekście cytatu, w kontekście prawdy tego właśnie momentu i też w kontekście oceny ("bierność"). Polityka to rozległy teren, rozciągnięty w czasie i przestrzeni, przy tym, gdy się nie jest politykiem, a fanem polityki, polegający głównie na gromadzeniu informacji. Zdarzenie i informacja o nim (udział w zdarzeniu i przeczytanie o zdarzeniu w gazecie) są tym samym? Przeczytaj uważniej mój post.


beala pisze: wt sie 14, 2018 06:37 (…) bycie buddystą nie zwalnia ani od odpowiedzialności za świat, ani od podlegania ocenom, zwłaszcza w odniesieniu do działań, które wpływają na sytuację innych ludzi.

Absolutnie się z tym zgadzam, jednak mam też na uwadze wiedzę o karmie, czyli staram się działać w taki sposób, by mojej sytuacji karmicznej nie pogorszyć. Czy w zen uwzględnia się nauki o karmie?


Pozdrawiam, gt
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

GreenTea pisze: sob sie 18, 2018 20:36 Leszek podał adekwatny do cytatu przykład, ale pozostający, według mnie, w sprzeczności do stwierdzenia "nie każdy musi się interesować polityką". Tymczasem odpowiedź ze strony Leszka padła taka: "pokrywanie własnej bierności stwierdzeniem - nie interesuję się polityką jest w moim odczuciu stanowczo nie na miejscu". Chcę wiedzieć, co to znaczy w kontekście cytatu, w kontekście prawdy tego właśnie momentu i też w kontekście oceny ("bierność").
Green Tea, nie bardzo rozumiem o czym piszesz. Jeśli chcesz uzyskać ode mnie odpowiedź postaraj się wyjaśnić swoje wątpliwości tak by były dla mnie zrozumiałe.
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

odpowiedź ze strony Leszka padła taka: "pokrywanie własnej bierności stwierdzeniem - nie interesuję się polityką jest w moim odczuciu stanowczo nie na miejscu". [...] Polityka to rozległy teren, rozciągnięty w czasie i przestrzeni, przy tym, gdy się nie jest politykiem, a fanem polityki, polegający głównie na gromadzeniu informacji.
Chyba nieco pogubiłaś się w przebiegu rozmowy. Co najmniej trzy razy - w tym w wypowiedzi, którą cytujesz - padło wyraźne stwierdzenie, że przedmiotem tej dyskusji nie jest polityka.

Przypomnę stosowne cytaty, żebyś nie musiała szukać:
Nie zauważyłem, żeby sprawa Seoljeong Sunima budziła zainteresowanie w moim otoczeniu. Można to odczytać jako bierność, ale Bogu dzięki nie każdy musi się interesować polityką
Problem polega na tym, że gra idzie w tej chwili nie o to, kto zajmie jakie stanowisko we władzach i jak ukształtuje się układ sił między frakcjami, ale o zmianę reguł funkcjonowania zakonu i jego moralną odnowę.
Nazwałbyś działanie Seoljo Sunima zajmowaniem się polityką?? W żadnym wypadku nie użyłbym takie określenia do tej sytuacji. To nie jest ,,polityka" tylko właściwa postawa - działanie bodhisatwy. Zakon jest zżerany od wewnątrz korupcją i ktoś stara się temu przeciwdziałać - rozpoczyna głodówkę. To jest ,,polityka"? [...] Rozumiem, że nie każdy jest bohaterem, nie każdy ma w sobie odpowiednio dużo odwagi, determinacji i poczucia odpowiedzialności, ale pokrywanie własnej bierności stwierdzeniem - nie interesuję się polityką, jest w moim odczuciu stanowczo nie na miejscu.
Nazwałbyś działanie Seoljo Sunima zajmowaniem się polityką??
Nie

Odnoszę wrażenie, że z jakiegoś powodu starasz się sprowadzić całą sytuację do "polityki", i to wąsko rozumianej: jako spektakl medialny albo personalna walka o władzę. Ale nie traćmy nadziei, może na tym forum znajdzie się także jakiś "fan polityki", żebyś miała z kim porozmawiać.

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 21:10Green Tea, nie bardzo rozumiem o czym piszesz. Jeśli chcesz uzyskać ode mnie odpowiedź postaraj się wyjaśnić swoje wątpliwości tak by były dla mnie zrozumiałe.

Dobrze, jeszcze raz, ale już ostatni. Zakładam, że rzeczywiście coś nie było jasne.
Odpowiedziałeś na cytat:
Niebieskiedrzewo pisze: sob sie 18, 2018 04:47 Seung Sahn Sunim zapytany w latach 80tych o ówczesny konflikt w koreańskiej sandze skomentował krótko- „praktykujący mnisi praktykują, walczący mnisi walczą”
historyjką podczas picia kawy w kawiarni, do której wpadł szaleniec z bronią i zaczął strzelać do ludzi, wszystko działo się w tym samym miejscu i czasie - zrozumiałam, że picie kawy przestało być wtedy piciem kawy, bo prawdą tego właśnie momentu zaczęło być już coś całkiem innego. Taki sens historyjki mi się wyświetlił po wcześniejszym Twoim wyjaśnieniu, że w zen praktykuje się pogląd jednej prawdy - prawdy tego właśnie momentu.


Ale do cytatu, historyjki i zrozumiałego jej komentarza dokleiłeś akapit:
leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 21:10Tak więc zacytowane przez Ciebie zdanie można by sformułować również tak: walczący w obronie innych mnisi praktykują naprawdę, praktykujący lecz bierni wobec tego co dzieje się wokół nich nie praktykują właściwie.
Zapytałam w związku z tym o zasięg przestrzenno-czasowy sformułowania wokół nich – czy jest ten sam, co we wcześniejszej historyjce, czyli w miejscu i czasie praktyki pojawia się nagle ktoś, z kim trzeba walczyć. Bo gdyby nie, gdyby w przestrzeni praktyki nie toczyła się żadna walka, to nie można wtedy być walczącym, prawdą tego właśnie momentu jest praktyka, a zatem "praktykujący mnisi praktykują".


Z kolei końcowy komentarz w sprawie "nie interesowania się polityką" sugerowałby wręcz konieczność przerwania praktyki i wyjścia z własnej medytacyjnej przestrzeni, by szukać tej wypełnionej walką. I tego właśnie nie rozumiem, dlaczego trzeba przerywać to, co się robi - wychodzić i szukać walki - żeby nie zostać pomówionym o "bierność"? Cytat Seung Sahn Sunima, według mnie, wyraźnie wskazuje na to, że walczą ci, dla których walka jest prawdą tego właśnie momentu, czyli "walczący mnisi walczą".


Pozdrawiam, gt
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witaj,

mam wrażenie, że w tym wątku użyte były czy też przemieszane zostały dwie konwencje mowy - język intelektualnej analizy i język zwrotów typowy dla zen. Język analizy intelektualnej odnosi się do relacji przyczynowo-skutkowych, czasowo-przestrzennych itp. Język zen odnosi się do doświadczenia zen. Cytowane stwierdzenie Seung Sahna to jest język zen. To są różne konwencje. Próby intelektualnego wyjaśniania stwierdzeń zen w kategoriach ,,zasięgu przestrzenno-czasowego" czy ,,że coś przestało być już prawdą tego momentu" moim zdaniem nie wróżą zbyt dobrze :).
Z kolei końcowy komentarz w sprawie "nie interesowania się polityką" sugerowałby wręcz konieczność przerwania praktyki i wyjścia z własnej medytacyjnej przestrzeni, by szukać tej wypełnionej walką. I tego właśnie nie rozumiem, dlaczego trzeba przerywać to, co się robi - wychodzić i szukać walki - żeby nie zostać pomówionym o "bierność"?
Kto twierdził, że trzeba coś przerywać by szukać walki, żeby nie zostać pomówionym o bierność?? :) Pierwsze słyszę.
Mistrz Seung Sahn nauczał: z chwili na chwilę właściwie postrzegaj sytuację, swoją relację z tą sytuacją i właściwie działaj - z chwili na chwile pomagaj wszystkim istotom. Właściwe działanie jest spontanicznym działaniem opartym na współczuciu - tylko pomagasz innym istotom. Właściwie postrzegając dostrzegamy to co się wydarza wokół nas, dostrzegamy cierpienie, nie ignorujemy tego. Bierność oznacza, że albo ktoś nie dostrzega tego co się wydarza albo też dostrzega ale uznaje, że to go nie interesuje.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Niebieskiedrzewo
Posty: 58
Rejestracja: wt lis 26, 2013 18:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Seon

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: Niebieskiedrzewo »

Myślę, że ważne jest to co GreenTea napisała o związkach karmicznych. Seung Sahn, na przykład, nie angażował się w ówczesny konflikt w koreańskiej sandze, ale zdziałał mnóstwo dobra propagując w tym czasie Dharmę na zachodzie. Mam nadzieję, że również Seoljo Sunim zdziała mnóstwo dobra swoim protestem.

Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że czasem bierność wobec nadużyć jest naganna. Myślę też, że wszyscy się zgodzimy, że nie wobec wszystkich nadużyć mamy obowiązek reagować. Z różnych powodów. Na przykład dlatego, że nie jesteśmy powiązani z daną sytuacją na tyle i w taki sposób, by móc naprawdę pomóc.

Rozumiem, że opinie są podzielone na temat tego gdzie leży granica pomiędzy tymi sytuacjami gdzie powinno się reagować, gdzie nie powinno a gdzie nie trzeba. Jak również różne są opinie co do tego jakie formy reakcji są dopuszczalne w kontekście Sanghi.

Uważam, że w odniesieniu do obecnej sytuacji w Jogye i w związku z moimi obecnymi uwarunkowaniami, w tej chwili mogę pozwolić sobie na brak reakcji.

To tak na zakończenie z mojej strony. Dziękuję za rozmowę :serce:
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witaj,
Myślę, że ważne jest to co GreenTea napisała o związkach karmicznych. Seung Sahn, na przykład, nie angażował się w ówczesny konflikt w koreańskiej sandze, ale zdziałał mnóstwo dobra propagując w tym czasie Dharmę na zachodzie.
czy mógłbyś rozwinąć kwestię tych związków karmicznych i nie angażowania się Seung Sahna?
Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że czasem bierność wobec nadużyć jest naganna. Myślę też, że wszyscy się zgodzimy, że nie wobec wszystkich nadużyć mamy obowiązek reagować. Z różnych powodów. Na przykład dlatego, że nie jesteśmy powiązani z daną sytuacją na tyle i w taki sposób, by móc naprawdę pomóc.
W moim odczuciu to jest bardziej odruch serca niż chłodna kalkulacja skuteczności. Czy warto organizować na przykład protesty, podpisywać się pod listami protestującymi przeciwko czemuś? Trudno jest tak naprawdę ocenić czy dana forma protestu przyniesie jakiś efekt czy też nie, czy jesteśmy w stanie naprawdę pomoc. A ludzie i tak to robią bo ich to jakoś porusza nawet gdy ich związek z daną sytuacją jest niewielki. Z drugiej strony natomiast myślenie ,,i tak to nic nie da, nie mam z tym nic wspólnego" bywa też takim usprawiedliwianiem się samemu przed sobą.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
beala
Posty: 90
Rejestracja: pt wrz 22, 2017 07:03
Płeć: kobieta
Tradycja: Soen

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: beala »

Jeszcze kilka słów na temat relacji między walką a medytacją. Decyzja o podjęciu właściwych działań w danym momencie zależy od oceny wartości zagrożonego dobra oraz naszego wewnętrznego przekonania, czy powinniśmy się zaangażować, czy też nie. Przesłanki mogą być bardzo różne - przewidywana skuteczność działań nie jest jedyną możliwą. I - jak zwrócił uwagę Leszek - podejmowanie działań w świecie nie wyklucza tego, czy robić to nadal z umysłem medytacji. Sugestie, że osoby angażujące się w jakieś działania nie rozumieją nauk buddyjskich, są bezpodstawne, a często zwyczajnie niesprawiedliwe.
W Korei to dość oczywiste ze względu na pozostawanie od kilkudziesięciu lat w stanie wojny. Przytoczę fragment wspomnień Stephena Batchelora z pobytu w Korei:
Niekiedy - nawet podczas trzymiesięcznych odosobnień - młodzi mnisi koreańscy zamieniali habity na mundury polowe, ładowali się na ciężarówkę i jechali na całodzienne szkolenia wojskowe. [...] Większość mnichów godziła się na służbę w rezerwowych siłach zbrojnych. Być może przypominało im to klasztorne oddziały stworzone przez Sosana, mistrza zenu, który odegrał wielką rolę w odparciu japońskiej armii podczas najazdu na Koreę w 1592 roku.
Gdy zapytałem mojego koreańskiego przyjaciela [...] o jego moralny stosunek do udziału w państwowej machinie do zabijania, spojrzał na mnie i spytał ze zdziwieniem: "A ty nie walczyłbyś za swoją ojczyznę?". [...] odpowiedziałem - "Nie. Nie walczyłbym". Podkręcił głową ze zdziwienia i pomaszerował z innymi mnichami w mundurach na szkolenie wojskowe, zostawiając wyzbytych patriotyzmu Kinolców, by skruszeli na swoich poduszkach do medytacji.
(Wyznania buddyjskiego ateisty, s. 94-95).
Także mistrz Seung Sahn, będąc już mnichem, odbył służbę wojskową.
Walka nie musi być zawsze tak dosłowna ani w imię wartości podzielanych przez większość. Oczywiście, nie każdy z nas musi angażować się we wszystko - nikomu nie starczyłoby na to sił i czasu. To nasza indywidualna decyzja, w co i w jakiej formie chcemy się angażować. Jednak jeśli już ktoś uznaje, że jakieś wartości są dla niego na tyle ważne, by podejmować na ich rzecz jakieś działania, a już zwłaszcza dawać temu świadectwo narażając na szwank swoje zdrowie i życie (jak w przypadku Seoljo), nie należy z góry przypisywać mu złych lub płytkich intencji ani deprecjonować tego, co robi.
Zauważę przy okazji, że nie-działanie też jest działaniem, gdyż jest efektem świadomego wyboru i przynosi bardzo konkretne skutki. I ponosimy za to odpowiedzialność, jak za każdy inny wybór w życiu i na ścieżce.

Pozdrawiam :)
Sowy nie są tym, czym się wydają
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 21:10Kto twierdził, że trzeba coś przerywać by szukać walki, żeby nie zostać pomówionym o bierność??

No jeżeli jestem zajęta czymś innym, a gdzieś toczy się walka w imię jakiegoś celu, to najpierw muszę się o tym dowiedzieć (zdobyć informację), czyli przerwać to, co robię i wejść w przestrzeń informacyjną. Jeśli tego nie uczynię, nie będę wiedzieć o niczym, tak często bywa na odosobnieniach. Gdy jednak uzyskam stosowne informacje, muszę podjąć decyzję, czy wracam do tego, co robiłam, czy też wchodzę w przestrzeń walki. Jeśli wybiorę to pierwsze, ktoś oceni to jako "bierność". Tak właśnie zrozumiałam wymianę zdań z postu, który mnie zainteresował. Nie ma w tej wymianie miejsca na "to i to" ("praktykujący mnisi praktykują, walczący mnisi walczą"), jest "to, albo to" ("walczący w obronie innych mnisi praktykują naprawdę, praktykujący lecz bierni wobec tego co dzieje się wokół nich nie praktykują właściwie").


Zaznaczam, inspiracją do napisania postu był cytat Seung Sahn Sunima zestawiony z jego inną formułą, przez Ciebie podaną, a także informacja o "prawdzie tego właśnie momentu" oraz poniższa wymiana zdań:
Niebieskiedrzewo pisze: sob sie 18, 2018 04:47nie każdy musi się interesować polityką
leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 21:10pokrywanie własnej bierności stwierdzeniem - nie interesuję się polityką jest w moim odczuciu stanowczo nie na miejscu.

Sorry za precyzję, wiem, że nuży, ale czasem może warto rozłożyć na czynniki pierwsze proces tworzenia wypowiedzi.

Dziękuję za wyjaśnienia :)
Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Zadyma w Jogye

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

beala pisze: sob sie 18, 2018 21:49Przypomnę stosowne cytaty, żebyś nie musiała szukać:

Przestawiłaś nieco, dokładnie było tak:
leszek wojas pisze: sob sie 18, 2018 11:29
Nie zauważyłem, żeby sprawa Seoljeong Sunima budziła zainteresowanie w moim otoczeniu. Można to odczytać jako bierność, ale Bogu dzięki nie każdy musi się interesować polityką
Nazwałbyś działanie Seoljo Sunima zajmowaniem się polityką??
Słowo "sprawa" (zespół okoliczności, które są przedmiotem czyjegoś zainteresowania - słownik) zostało wymienione na słowo "działanie". O ile "sprawa Seoljeong Sunima" może być przedmiotem polityki, o tyle "działanie" jego* pozostaje "działaniem".


beala pisze: sob sie 18, 2018 21:49Odnoszę wrażenie, że z jakiegoś powodu starasz się sprowadzić całą sytuację do "polityki", i to wąsko rozumianej: jako spektakl medialny albo personalna walka o władzę. Ale nie traćmy nadziei, może na tym forum znajdzie się także jakiś "fan polityki", żebyś miała z kim porozmawiać.
Sporo było w tym wątku o kierowaniu organizacją, o autorytaryzmie, demokracji, a więc o "polityce" (słownik), co oczywiście, nie znaczy, że przedmiotem tej dyskusji jest polityka. Ja akurat próbowałam zająć się poglądem buddyjskim.


Pozdrawiam, gt


EDIT:// * zamiast "jego" powinno być: "Seoljo Sunima" - poprawka po uwadze Niebieskiedrzewo
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”