syndrom Guru

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

AdamW
użytkownik zbanowany
Posty: 132
Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen Rinzai

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: AdamW »

108Adamow pisze:
leszek wojas pisze: A czytałeś ten artykuł Piotrze:
http://www.bbc.co.uk/news/world-asia-18482726 ?
Cóż, tempora mutantur et nos mutamur in illis.

Z drugiej strony morza, ze tak powiem, jak to wygląda w Japonii? Relacja z pierwszej ręki, cytowana zresztą juz na forum gdzieś przeze mnie:
In Japan things are different. I found that most of my “normal” (ie, not involved in Buddhism) friends had no respect at all for Zen masters. The general feeling seemed to be that Zen masters were lazy rich people, driving around in fancy cars and working only when necessary to do funerals and other such ceremonies. They were seen as taking advantage of the poor and uneducated.

How much of this is actually valid, I do not know. Some of it surely must be true because the stereotype was quite common among people I knew over there. The people I knew who held this stereotype were generally young, educated artistic types. They viewed Zen masters in much the same way that same segment of the US population views televangelists.

PL: W Japonii jest nieco inaczej (w stosunku do USA): odkryłem, ze większość moich normalnych (= niezaangażowanych w Buddyzm) przyjaciół nie wykazywało żadnego szacunku wobec mistrzów zen. Ogólna opinia jest taka, że mistrzowie zen to leniwi bogaci ludzie jeżdżący w ekskluzywnych samochodach i pracujący jedynie, gdy zmusi ich do tego okoliczność: pogrzeb lub coś w tym stylu. Uważa się, że wykorzystują biednych i nieuczonych ludzi.

(Adam: ktoś pamięta spot wyborczy Palikota? Skąd my taki opis znamy...)

Nie wiem, do jakiego stopnia odzwierciedla to prawdę, do jakiegoś stopnia na pewno, gdyż ten stereotyp był całkiem popularny wśród osób, które tam znałem: głównie młodych, wykształconych, "dusz artystycznych". Postrzegali mistrzów zen w ten sam sposób, jak u nas (w USA) postrzega się teleewangelistów.
Można to i owo mówić o Bradzie Warnerze, ale akurat na tym, co powyżej się zna, mieszkał tam w końcu X lat i wrósł mocno w środowisko Japończyków, szczególnie takie, jakie wzmiankuje: artystyczno-młodzieżowo-inteligenckie.

Smutna konstatacja z tego wątku wynika...

A.
Właśnie, ja też nie wiem na ile te słowa odzwierciedlają prawdę. Chyba trzeba pojechać samemu do kraju w którym powszechną religią jest Buddyzm, np. do Japonii, by móc uchwycić jaka jest proporcja prawdy w takim stwierdzeniu. Na całym świecie w znaczącym stopniu przejawia się tendencja do laicyzacji, z co za tym idzie krytycznego spojrzenia na własną tradycję religijną. Ciekawe, że często jest to powiązane z fascynacją kulturą zachodu.
Mówienie o "upadku dharmy" w krajach buddyjskich ma swoją rację. Jednak stan rzeczy wynikający z tego "upadku" jest kilkadziesiąt razy w lepszej kondycji niźli stan "rozwoju dharmy na zachodzie", nadal i wciąż, może kiedyś to się zmieni. Mam głębokie przeświadczenie, że przy odrobinie szczęścia, w jednej - średniej wielkości japońskiej czy koreańskiej wiosce można spotkać więcej "poważnie praktykujących osób" niż w całej Polsce...
No i znów mamy tych "mistrzów zen", o kim tu mowa? Domyślam się, że chodzi o kapłanów, i to takich którzy posiadają pieczę nad cmentarzem, to dochodowy interes, a w dodatku rodzinny - przecież w Soto najczęściej najstarszy syn kapłana dziedziczy po ojcu świątynię. Nie zawsze ma to negatywne znaczenie, wielu jest bardzo zaangażowanych w praktykę i to, że dziedziczą taką schedę dodaje tylko mocy i wigoru. Spotkałem tak wielu skromnie żyjących mnichów/kapłanów, oddanych pracy dla społeczeństwa, np. doradców rolników, ludzi światłych i wykształconych, którzy dzielą się tym jak tylko mogą, a żyją bardzo skromnie mając do jedzenia głównie plony ze swego małego ogródka. Jest w Japonii tyle pięknych i prawdziwych historii o mnichach (mistrzach zen), którzy oprócz formalnego nauczania, pomagali lokalnej społeczności, zbierając pieniądze rozdając żywność. Takiego typu owoców praktyki trudno jeszcze na zachodzie spotkać, ale na pewno pojawią się.
Nie ma co tracić czasu na porównywania, korzystać z tego co dobre i nośne dla Dharmy z każdej z tych kultur, bez zbędnych wzorów kulturowych, oddzielić ziarno od plew...
Wygłaszanie takich "komunałów" niczemu nie służy, równie dobrze japończyk słysząc o jednym księdzu pedofilu może posądzać wszystkich katolickich kapłanów o to samo.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: lwo »

AdamW pisze: Na całym świecie w znaczącym stopniu przejawia się tendencja do laicyzacji, z co za tym idzie krytycznego spojrzenia na własną tradycję religijną. Ciekawe, że często jest to powiązane z fascynacją kulturą zachodu.
Jest to zapewne związane z rozwojem nauki i technologii które zmieniły i zmieniają sposób życia większości ludzi na świecie. Każdy może naocznie zweryfikować prawdziwość tych odkryć korzystając na co dzień z wynalazków nauki i techniki. W porównaniu z tym propozycje religijne są znacznie bardziej enigmatyczne, trudniej weryfikowalne. A współczesna nauka i technika powstała w zdecydowanej większości właśnie na Zachodzie.
AdamW pisze: Jest w Japonii tyle pięknych i prawdziwych historii o mnichach (mistrzach zen), którzy oprócz formalnego nauczania, pomagali lokalnej społeczności, zbierając pieniądze rozdając żywność. Takiego typu owoców praktyki trudno jeszcze na zachodzie spotkać, ale na pewno pojawią się.
Na Zachodzie też są porządni ludzie którzy robią wiele pozytywnych rzeczy. Ale zasadniczym pytaniem jest według mnie: czy to ma albo też musi mieć jakiś związek z religijną praktyką? Czy nie można robić tego rodzaju działań bez praktyki religijnej? Moim zdaniem skandale o których jest mowa w tym wątku pokazują, że można być zaawansowanym w praktyce i robić negatywne rzeczy. Jaki z tego morał?
AdamW
użytkownik zbanowany
Posty: 132
Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen Rinzai

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: AdamW »

leszek wojas pisze:
AdamW pisze: Na całym świecie w znaczącym stopniu przejawia się tendencja do laicyzacji, z co za tym idzie krytycznego spojrzenia na własną tradycję religijną. Ciekawe, że często jest to powiązane z fascynacją kulturą zachodu.
Jest to zapewne związane z rozwojem nauki i technologii które zmieniły i zmieniają sposób życia większości ludzi na świecie. Każdy może naocznie zweryfikować prawdziwość tych odkryć korzystając na co dzień z wynalazków nauki i techniki. W porównaniu z tym propozycje religijne są znacznie bardziej enigmatyczne, trudniej weryfikowalne. A współczesna nauka i technika powstała w zdecydowanej większości właśnie na Zachodzie.
AdamW pisze: Jest w Japonii tyle pięknych i prawdziwych historii o mnichach (mistrzach zen), którzy oprócz formalnego nauczania, pomagali lokalnej społeczności, zbierając pieniądze rozdając żywność. Takiego typu owoców praktyki trudno jeszcze na zachodzie spotkać, ale na pewno pojawią się.
Na Zachodzie też są porządni ludzie którzy robią wiele pozytywnych rzeczy. Ale zasadniczym pytaniem jest według mnie: czy to ma albo też musi mieć jakiś związek z religijną praktyką? Czy nie można robić tego rodzaju działań bez praktyki religijnej? Moim zdaniem skandale o których jest mowa w tym wątku pokazują, że można być zaawansowanym w praktyce i robić negatywne rzeczy. Jaki z tego morał?
"Rozwój nauki i tech..." a co za tym idzie dla przecietnego użytkownika - w większości wypadków - konsumpcjonizm, za którym stoi brak jakiejkolwiek refleksji poza tą jak to dostać...aaaa, ja też chcę.
Moje słowa o Japonii, nie są zaprzeczeniem "zachodu", ale odpowiedzią na zbędne, rażąco ogólnikowe stwierdzenia "jako tam na wschodzie źle się dzieje", na bark, nawet nie tytle pamięci ale świadomości tego jak ten "wschód" posiada wspaniałą historię praktyki Dharmy.
Osoby na tzw. "wysokim poziomie rozwoju" mają swoje problemy, na to odpowiedzią jest między innymi Sutra Surangama, z wielkich Samadhi rodzą się "Wielkie Demony", bez właściwego kierunku...tak się dzieje.
A może czas stwierdzić, że te osoby nie są, aż tak zaawansowane w praktyce.
Dobrze działać może każdy, to chyba zrozumiałe, przynajmniej dla mnie, beż żadnej religii, choć tu na forum, w tym panelu już w domyśle mówimy w "kontekście" praktyki, tak czy nie? Czy za każdym razem przy wypowiedzi trzeba zaznaczać, że działania takie i takie, są postrzegane w całym świecie, a nie tylko wyjatkowe dla Buddyzmu, by nie być posadzonym o zafiksowanie religijne, Leszku?
Morał: Uważaj na każdy swój krok.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: lwo »

AdamW pisze:"Rozwój nauki i tech..." a co za tym idzie dla przecietnego użytkownika - w większości wypadków - konsumpcjonizm, za którym stoi brak jakiejkolwiek refleksji poza tą jak to dostać...aaaa, ja też chcę.
Mam wrażenie Adamie, że ja o czym innym a Ty o czym innym. Pisałem o prawdopodobnej przyczynie laicyzacji a nie o jej jakiś społecznych konsekwencjach. A konsumpcjonizm to występuje w każdym wydaniu. Również religijnym i też nie ma w tym refleksji.
AdamW pisze:A może czas stwierdzić, że te osoby nie są, aż tak zaawansowane w praktyce.
A jakie są Twoim zdaniem kryteria bycia zaawansowanym w praktyce zen?
AdamW pisze:Morał: Uważaj na każdy swój krok.
Dla kogoś może być taki morał a dla kogoś innego taki by się w to w ogóle nie angażować. To zresztą była jedna z puent artykułu który podesłałem:
And for someone to be affected by the recent events? "I don't think they would have been willing to take that decision in the first place."
,,Nie sądzę by byli chętni podjąć taką decyzję na pierwszym miejscu."

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

leszek wojas pisze: Na Zachodzie też są porządni ludzie którzy robią wiele pozytywnych rzeczy. Ale zasadniczym pytaniem jest według mnie: czy to ma albo też musi mieć jakiś związek z religijną praktyką? Czy nie można robić tego rodzaju działań bez praktyki religijnej? Moim zdaniem skandale o których jest mowa w tym wątku pokazują, że można być zaawansowanym w praktyce i robić negatywne rzeczy. Jaki z tego morał?
Przypomniał mi się niezwykle ciekawy art. na temat pewnego profesora, który miał dość głębokie wglądy, co doprowadziło go do psychiatry. Art. był na blogu Tomka, ale nie mogę znaleźć już samego bloga, wujek Gógle go nie pokazuje, czyżby Tomek pozwijał się zupełnie? (BTW on sam to kolejny przykład z ogródka "praktyka a życie")...

A.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
108Adamow pisze:Przypomniał mi się niezwykle ciekawy art. na temat pewnego profesora, który miał dość głębokie wglądy, co doprowadziło go do psychiatry. (...)
Jest spory wątek na ten temat, na forum - TUTAJ

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

kunzang pisze:Witam
108Adamow pisze:Przypomniał mi się niezwykle ciekawy art. na temat pewnego profesora, który miał dość głębokie wglądy, co doprowadziło go do psychiatry. (...)
Jest spory wątek na ten temat, na forum - TUTAJ

Pozdrawiam
:14:
O dzięki, to wątek doskonale uzupełniający to, co dzieje się tutaj. Pzy okazji odkopałem tam link do Tomkowego bloga, a tam (uwaga dla osób, które nie wiedzą, o co chodzi: ten blog namiesza wam mocno w waszych koncepcjach i oczekiwaniach dotyczących zen... według mnie w dobrym kierunku, ale nie wszyscy to zdanie podzielają) tekst Nauczycielki mojej Nauczycielki, też dobrze pasujący: http://dharmaiokolice.blogspot.com/2011 ... rytet.html

A.
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

Offtop alert, może lepiej do wątku Buddyzm a nauka?
leszek wojas pisze: Jest to zapewne związane z rozwojem nauki i technologii które zmieniły i zmieniają sposób życia większości ludzi na świecie. Każdy może naocznie zweryfikować prawdziwość tych odkryć korzystając na co dzień z wynalazków nauki i techniki. W porównaniu z tym propozycje religijne są znacznie bardziej enigmatyczne, trudniej weryfikowalne. A współczesna nauka i technika powstała w zdecydowanej większości właśnie na Zachodzie.
Wooooahhhhh, wpadłem w blog Tomka na ament, ratujcie!!!!
Ironią losu wydaje się być to, że buddyści zetknęli się z nauką prawdopodobnie pod postacią chrześcijaństwa. Atakując buddyzm misjonarze, począwszy od Francisa Xaviera w XVI wiecznej Japonii, po Spence'a Hardy'ego na Sri Lance w XIX wieku, głosili chrześcijaństwo jako coś lepszego od buddyzmu, ponieważ jak twierdzili, posiadało ono naukową wiedzę szczegółowo opisującą świat, coś czego buddyzmowi brakowało. Zatem dla misjonarzy, nauka nie była przeciwniczką religii, a przynajmniej prawdziwej religii, lecz jej sprzymierzeńcem. Nauka służyła więc misjonarzom jako narzędzie oraz jako powód do nawrócenia. Później, nauka przedstawiana była w bardziej ogólnym ujęciu, jako wytwór „cywilizacji europejskiej”, jako coś co ta cywilizacja rozpowszechniała na całym świecie. Środkiem umożliwiającym tą popularyzację był kolonializm.

Wysiłki XIX i XX wiecznych buddyjskich elit, czynione po to, aby przeciwstawić się tym tezom i aby dowieść, że jest wprost przeciwnie, że to właśnie buddyzm jest prawdziwie naukową religią (argument, który ostatecznie według nich zwyciężył) były bezpośrednią reakcją na chrześcijańskie ataki. W pewnym sensie, buddyści wyrwali broń nauki z rąk chrześcijan i skierowali ją przeciwko nim. Nauka okazała się dla buddystów bronią idealną. Umożliwiła przeciwstawienie się zarówno zarzutom misjonarzy, że buddyzm był przesądem oraz bałwochwalstwem, jak i twierdzeniom kolonialistów, że Azjaci mieli skłonność do fantastycznych umysłowych odlotów i bezsensownych rytuałów cielesnych. Buddyści argumentowali, że to nie chrześcijaństwo lecz buddyzm faktycznie był religią naukową, religią najlepiej przystosowaną do nowoczesności, nie tylko w Azji, lecz na całym świecie. Buddyzm stał się przeciwieństwem chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo ma Boga stwórcę a buddyzm Boga nie posiada; chrześcijaństwo posiada wiarę, buddyzm z kolei ma rozum; Chrystus jest pochodzenia boskiego, Budda jest człowiekiem. To właśnie ten człowiek, ten Azjata, ten Budda jest tym, który ponad dwa tysiące lat temu wiedział to, co Europejczycy dopiero teraz zaczęli odkrywać.
http://dharmaiokolice.blogspot.com/

No mocny ten artykuł jest...

A.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

108Adamow pisze:Wooooahhhhh, wpadłem w blog Tomka na ament, ratujcie!!!!
No nie mów, że Cię tam wcześniej nie było :D

pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
108Adamow
Posty: 343
Rejestracja: ndz kwie 18, 2010 23:50
Tradycja: amerykańskie soto zen
Lokalizacja: Kraków

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: 108Adamow »

GreenTea pisze:
108Adamow pisze:Wooooahhhhh, wpadłem w blog Tomka na ament, ratujcie!!!!
No nie mów, że Cię tam wcześniej nie było :D

pozdrawiam, gt
Byłem, byłem, oczywiście, ale, jak widać, dawno, i ścieżka zarosła... Czasem, szeptem przyznam, brakuje mi Tomka tutaj... w tym konkretnym wątku o guru miałby używanie :) wystarczy poczytać u niego teksty o kulcie guru...

A.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

tabletki zaordynowane przez Amogha są do wzięcia w cafe Off Topic
.
dane :580:
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Poruszajace oświadczenie :
http://sasakiarchive.com/PDFs/20130111_Open_Letter.pdf
,,we bow our heads low in apology and ask for the forgiveness of those whom
we have hurt over the years through our neglect"
,,chylimy nasze głowy w akcie przeprosin i prosimy o wybaczenie tych których zraniliśmy poprzez lata przez nasze zaniedbanie"
(ze strony http://sasakiarchive.com/)
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

leszek wojas pisze:Poruszajace oświadczenie :
Mocne, pokorne, właściwe - sadhu!

metta&peace
H-D
AdamW
użytkownik zbanowany
Posty: 132
Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen Rinzai

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: AdamW »

leszek wojas pisze:
AdamW pisze:"Rozwój nauki i tech..." a co za tym idzie dla przecietnego użytkownika - w większości wypadków - konsumpcjonizm, za którym stoi brak jakiejkolwiek refleksji poza tą jak to dostać...aaaa, ja też chcę.
Mam wrażenie Adamie, że ja o czym innym a Ty o czym innym. Pisałem o prawdopodobnej przyczynie laicyzacji a nie o jej jakiś społecznych konsekwencjach. A konsumpcjonizm to występuje w każdym wydaniu. Również religijnym i też nie ma w tym refleksji.
AdamW pisze:A może czas stwierdzić, że te osoby nie są, aż tak zaawansowane w praktyce.
A jakie są Twoim zdaniem kryteria bycia zaawansowanym w praktyce zen?
AdamW pisze:Morał: Uważaj na każdy swój krok.
Dla kogoś może być taki morał a dla kogoś innego taki by się w to w ogóle nie angażować. To zresztą była jedna z puent artykułu który podesłałem:
And for someone to be affected by the recent events? "I don't think they would have been willing to take that decision in the first place."
,,Nie sądzę by byli chętni podjąć taką decyzję na pierwszym miejscu."

Pozdrawiam
Tak Leszku rozmawiamy o czym innym, to pewne, że gdzieś się mijamy w swych rozważaniach, ale nie ma co juz tego dociekać. Ja chciałem pisać o "syndromie guru" jedynie ze swojego doświadczenia, a nie nurzać się w zasłyszanych historiach, akademickich rozważaniach (ale to trudne na tym forum, gdzie poważna część uczesników to jedynie "gawędziarze", a nie aktywnie praktykujący), bardziej mnie interesuję czy np. nie ma takich historii w Kwan Um, lub innych polskich sanghach? I jak z tym sobie poradzić.
Zaawansowany w Praktyce: nie robi takich rzeczy jak Sasaki, jesli robi to nie jest "zaawansowany" w Dharmie, masz juz odpowiedź kogo uznaję za taką osobę. Wskazania to nie moralne przykazania, nie dekalog, i zabawa w sąd "ostateczny przed bogiem", nie służą do osądzania innych, ale do praktyki osobistej, obrazują jedynie "naturalny sposób działania Przebudzonego Umysłu".
Pozdrawiam.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Witaj,
AdamW pisze: a nie nurzać się w zasłyszanych historiach, akademickich rozważaniach (ale to trudne na tym forum, gdzie poważna część uczesników to jedynie "gawędziarze", a nie aktywnie praktykujący), bardziej mnie interesuję czy np. nie ma takich historii w Kwan Um, lub innych polskich sanghach?
No ale czy rozmowa o polskich sanghach nie będzie również ,,nurzaniem się" w zasłyszanych historiach? Nasza wiedza na jakiś temat jest na ogół wypadkową tego co sami widzieliśmy, co usłyszeliśmy od innych, czego się domyślamy itp.
Moi zdaniem warto znać fakty i o nich głośno mówić pod warunkiem, że potrafimy oddzielić fakty od pogłosek i domysłów.
AdamW pisze:I jak z tym sobie poradzić.
Historia której dotyczy ten wątek jest moim zdaniem pouczająca bo pokazuje jak ważne są demokratyczne struktury. Jeśli w sandze wszystkie struktury organizacyjne są mianowane a nie wybierane w wyborach demokratycznie przeprowadzanych to małe są możliwości przeciwdziałania tego rodzaju nieprawidłowościom. Mistrz mianuje swoich uczniów - dając im przekazy czy jakieś funkcje a ci z kolei bronią mistrza bo są wdzięczni i chcą być lojalni i wmawiają ,,szarym członkom", że jeśli mają jakiś problem z mistrzem to jest to ich problem a nie mistrza.
AdamW pisze:nie robi takich rzeczy jak Sasaki, jesli robi to nie jest "zaawansowany" w Dharmie
Zastanawiam się, czy faktycznie tak jest, czy też staramy się podtrzymywać nasze idealistyczne wyobrażenia o nieskazitelnych mistrzach.

Pozdrawiam :)
AdamW
użytkownik zbanowany
Posty: 132
Rejestracja: czw sty 05, 2012 09:17
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen Rinzai

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: AdamW »

Leszku, ale przynajmniej coś "widzieliśmy" i "słyszeliśmy' jak świadkowie, rozmowa w takim gronie może być bardziej realistyczna także pouczająca dla innych, ale chyba taka debata na forum nie jest najlepszym rozwiązaniem.
Także zastanawiam się na "idealistycznym wyobrażeniem" tzw. mistrzów. Dla mnie tym wyobrażeniem jest utożsamianie "zaawansowania" w Dharmie z osobą która, nosi tytuł "nauczyciela", posiada gromadkę uczniów, głosi fajne mowy, pisze interesujące książki, egzotyczne ciuszki, zachowuje się jak "extraordinary person", ma biegłość w metodzie nauczania np. koanów - to tylko metoda!, jest uznana w jakiejś "szkole"... to wszystko może nie mieć wiele wspólnego z Żywą Dharmą.
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: syndrom Guru

Nieprzeczytany post autor: lwo »

108Adamow pisze: Mój komentarz: Swoją drogą niezależnie od pzelecianych studentek, jakim on był sku..em wobec żony, ten mistrz zen...
Natknąłem się na taki fragment w wikipedii na temat prostytucji w Japonii:
Wszelkie klasy prostytutek obsługiwały mężczyzn zupełnie legalnie. Zaspokajały one te ich potrzeby, których nie mogła zaspokoić żona. Pozycja kobiety w Japonii była zbyt niska, żeby mogła się ona przeciwstawić postępowaniu męża. Dawniej zgodnie z tradycją żona Japończyka nie miała więc mężowi za złe, że idzie do prostytutki. Często pomagała mu ubierać się, aby ładnie wyglądał. Bywało, że rachunek za pobyt w domu publicznym przesyłany był na ręce żony. Z żoną bowiem Japończyk się "rozumiał".
Nie twierdzę, że to kogokolwiek usprawiedliwia ale może rzuca trochę światła na różnice kulturowe.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”