Nie ty jednamonaszi pisze:(mam trudności w znajdowaniu najtrafniejszych słów)
Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Moderator: iwanxxx
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Dla mnie przekaz monaszi był wystarczająco czytelny i zrozumiały.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Chyba monaszi chodziło o kierunek - i jest mi to uczucie dobrze znane - kiedy zacząłem praktykować pod okiem dobrych nauczycieli, nagle rozjaśniło się bardzo wiele rzeczy.KROOLIK pisze:aha, no i- Droga Monaszi- w czym kraul lepszy od pieska jesli mowisz ze nie liczy sie meta?? nie rozumiem twojego przekazu
Pzdr
Piotr
PS. Kroolik - zaczynałeś praktykę w krakowskim ośrodku? Pojawiasz się tam jeszcze? Spotkałeś się z nauczycielem?
- monaszi
- Senior User
- Posty: 547
- Rejestracja: wt cze 27, 2006 16:23
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen/Kwan Um
- Lokalizacja: Łódź
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Chyba mamy tych samych nauczycieliiwanxxx pisze:Chyba monaszi chodziło o kierunek - i jest mi to uczucie dobrze znane - kiedy zacząłem praktykować pod okiem dobrych nauczycieli, nagle rozjaśniło się bardzo wiele rzeczy.
10 razy upaść... 11 razy wstać
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
tak, bardzo sobie cenie- choc moge byc tylko raz na tydzien-dwa na praktyce niedzielnej- porannej. wieczory w tygodniu mam zajete.iwanxxx pisze: PS. Kroolik - zaczynałeś praktykę w krakowskim ośrodku? Pojawiasz się tam jeszcze? Spotkałeś się z nauczycielem?
bylem juz na jednym ymjj i za tydzien ide na drugi- tym razem z A.Piotrowskim
pozdr
ps. nawiasem- dowiedzialem sie ze tenze pan Piotrowski to brat tego slynnego Marka Piotrowskiego (slynnego kiedys, w pewnych kregach)...jednak chyba widac ze do zen tez trzeba stalowej motywacji i silnego charakteru:)- co mozna wnioskowac ze jako bracia obaj mają
dla tych ktorzy nie wiedza o czym pisze:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Piot ... -bokser%29
w kazdym razie czytalem kiedys ksiazke o tym czlowieku- robi wielkie wrazenie, szkoda ze Marek tak kiepsko skonczyl:(
- lepsze
- ex Moderator
- Posty: 1895
- Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
- Tradycja: Brak
- Lokalizacja: Toruń
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
sam hajlajf w tym kwanum
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
- jikjol
- Posty: 127
- Rejestracja: wt sty 16, 2007 19:17
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Sŏn Kwan Um
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Witam
CZYM JEST SANGHA?
Jeśli powziąłeś myśl o praktyce buddyjskiej, wprowadzasz ją w czyn, i angażujesz czas i energię-to już jest sangha. Ty jesteś sanghą, inni praktykujący nią są, w tzw.przeszłości i przyszłości-to jest sangha. Seungh Sahn powiedział: "dawniej uczniowie spotykali raz nauczyciela, zadawali pytanie, być może dostawali odpowiedź i szli praktykować". Nie wisieli wiecznie na kasa nauczyciela. Nie angażowali jego cennego czasu swoimi problemami.
Pozdrawiam JIKJOL
CZYM JEST SANGHA?
Jeśli powziąłeś myśl o praktyce buddyjskiej, wprowadzasz ją w czyn, i angażujesz czas i energię-to już jest sangha. Ty jesteś sanghą, inni praktykujący nią są, w tzw.przeszłości i przyszłości-to jest sangha. Seungh Sahn powiedział: "dawniej uczniowie spotykali raz nauczyciela, zadawali pytanie, być może dostawali odpowiedź i szli praktykować". Nie wisieli wiecznie na kasa nauczyciela. Nie angażowali jego cennego czasu swoimi problemami.
Pozdrawiam JIKJOL
"Bądź po prostu dżdżownicą, która zna wyłącznie dwa słowa: odpuść, odpuść." Ajahn Sumedho
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
w zen sangi sa bardzo ok, wiele praktyki i poswiecenia
ale praktykowac mozna tez samemu, rowniez na poczatku, nie sadze zeby to bylo gorsze ani
lepsze
czasami trzeba isc do mistrza zen na dokusan, czy to na odosobnieniu z sanga czy prywatnie
i tyle, trzeba dalej robic to co sie robi
ale praktykowac mozna tez samemu, rowniez na poczatku, nie sadze zeby to bylo gorsze ani
lepsze
czasami trzeba isc do mistrza zen na dokusan, czy to na odosobnieniu z sanga czy prywatnie
i tyle, trzeba dalej robic to co sie robi
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Praktykuję samotnie. Co mi grozi?Nezz pisze:Cytat:
Chciałbym usłyszeć Wasze opinie w pewnej kwestii: czy powinno się praktykować zen samemu, z książek i bez kontaktu z grupą.
Wg. mnie można sobie tylko w ten sposób zaszkodzić, lepiej nie zaczynać samemu, nawet liczenia oddechów. Wink Jak ktoś mieszka daleko od ośrodka, a chce praktykować zen, to oczywiście może na własne ryzyko rozpocząć "praktykę", ale musi wiedzieć, że "praktykując" na własną rękę do niczego nie dojdzie. Lepiej już więc nie zaczynać.
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Dodam jeszcze, że mam naturę buntownika i samotnika
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Witam
Grozi Ci replay :mrgreen:
Pozdrawiam
kunzang
Kiedy skumasz co Tobie grozi, owo pytanie nie będzie miało znaczenia, jak każe pytanie w tym momencie - momencie śmierci.matman pisze:Praktykuję samotnie. Co mi grozi?
Grozi Ci replay :mrgreen:
Pozdrawiam
kunzang
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Witam
Pozdrawiam
kunzang
To jesteś wyjątkiem w ramach reguły, bo cała reszta istot ludzkich ma naturę buddymatman pisze:Dodam jeszcze, że mam naturę buntownika i samotnika
Pozdrawiam
kunzang
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
moim zdaniem praktyka samemu jest ok ale pod warunkiem ze jestesmy zdyscyplinowani . jezeli tego brakuje to warto albo ja sobie wyrobic poprzez jakis plan praktyki albo po prostu zamieszkac w osrodku zen . acha no i najwazniejsza rzecz - tak jak napisal jikjol - lepiej wiecej praktyki niz pytan bo w koncu chodzi o odkrycie swojej natury a nie nauczyciela lol
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Witamy na forum SoengUm
Proszę, skróć swą sygnaturkę pod avatarem - jest za długa i niepotrzebnie poszerza ramkę wszystkich autorów.
Pozdrawiam
kunzang
Proszę, skróć swą sygnaturkę pod avatarem - jest za długa i niepotrzebnie poszerza ramkę wszystkich autorów.
Pozdrawiam
kunzang
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
1) przywiązanie do radości wynikającej z medytacjimatman pisze:Praktykuję samotnie. Co mi grozi?
2) błędne poglądy na rzeczywistość
3) arogancka postawa
wdłg Hokyo- ki
Ja także na skutek wyborów jakich dokonywałem w życiu jestem oddalony na tyle od najbliższej sanghi, by ze spokojnym sumieniem stwierdzić że samotna praktyka jest moją jedyną możliwością, sposobem na jakąkolwiek praktykę.
Wszystkie z tych trzech punktów były i moim udziałem (być może są nadal) , dopóki nie zdałem sobie sprawy że bez mistrza (transmisji dharmy) jestem tylko nie- buddystą.
Dzisiaj podczas ciężkiej fizycznej pracy siedział we mnie ten problem, samotnej praktyki. I nagle mi błysło. Trudno oświecenia w tym życiu nie będzie, ale tak jest ok. Żyć w taki sposób by zawsze zachować spokój ducha, nie przywiązywać się do tego co rodzi umysł i robić swoje, ufny w:
chwała naszemu wielkiemu dobroczyńcy i panu doktryny
pierwotnemu nauczycielowi Siakjamuniemu Buddzie
chwała wysokiemu patriarsze Dogenowi
chwała nadzwyczajnemu patriarsze Keizanowi
zbieramy i otrzymujemy wasze wielkie współczucie
obyśmy napotkali i otrzymali je
z życia na życie w każdym świecie
wielkie współczucie wydaje się być kluczowe we wszystkim co chcę robić
ps. Zdając sobie sprawę że to kolejna z moich iluzji jutro ruszam dalej zbierać polne kamienie pozdrawiam
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Chodzi o Kaisena ?zenza pisze:chwała nadzwyczajnemu patriarsze Kaisanowi
Pozdr
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
już poprawiłem
Keizan Jokin Zenji urodził się w 1264 roku ery zachodniej, a zmarł w 1325 roku. Niektóre źródła podają późniejszą datę narodzin na 1268 rok. Pochodził z potężnej arystokratycznej rodziny Fujiwara, która do XII wieku praktycznie sprawowała władzę w Japonii przez kilkaset lat.
Keizan Jokin Zenji urodził się w 1264 roku ery zachodniej, a zmarł w 1325 roku. Niektóre źródła podają późniejszą datę narodzin na 1268 rok. Pochodził z potężnej arystokratycznej rodziny Fujiwara, która do XII wieku praktycznie sprawowała władzę w Japonii przez kilkaset lat.
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Odnośnie samego tematu wątku - jeśli dobrze rozumiem to mistrz jest po to, aby pilnować żebyśmy nic nie osiągnęli, czy tak?
Pozdrawiam
Maverick
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- lepsze
- ex Moderator
- Posty: 1895
- Rejestracja: ndz paź 16, 2005 21:52
- Tradycja: Brak
- Lokalizacja: Toruń
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
mistrz jest po to zeby Ci przywalic kijem kiedy myslisz ze juz tego nie potrzebujeszMaverick pisze:Odnośnie samego tematu wątku - jeśli dobrze rozumiem to mistrz jest po to, aby pilnować żebyśmy nic nie osiągnęli, czy tak?
"Rozkradzione krople
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
jej skóra
czyni wodę wiosną. "
by Har Dao _/|\_
- monaszi
- Senior User
- Posty: 547
- Rejestracja: wt cze 27, 2006 16:23
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen/Kwan Um
- Lokalizacja: Łódź
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
abyśmy nie myśleli, że coś osiągneliśmy. Abyśmy nie przywiązywali się do własnych poglądów i opinii. Nie trwali w zadufaniu - mam takie wielkie zrozumienie, nic więcej już nie potrzebuję. Umysł cżłowieka ma tendencję do tego aby czegoś się trzymać. Mistrz używa każdego środka aby nie pozwolić umysłowi trzymać się czegokolwiek. Gdy umysł niczego się nie trzyma jest w stanie widzieć rzeczy takimi jakie są.Maverick pisze:mistrz jest po to, aby pilnować żebyśmy nic nie osiągnęli
Mistrz jest po to, aby pilnować, żebyśmy osiągneli nic :mrgreen:
10 razy upaść... 11 razy wstać
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Idź zapytać mistrzaMaverick pisze:jeśli dobrze rozumiem to mistrz jest po to, aby pilnować żebyśmy nic nie osiągnęli, czy tak?
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
No to przecież mówię.monaszi pisze:Mistrz jest po to, aby pilnować, żebyśmy osiągneli nic
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- monaszi
- Senior User
- Posty: 547
- Rejestracja: wt cze 27, 2006 16:23
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen/Kwan Um
- Lokalizacja: Łódź
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
monaszi pisze:osiągneliśmy; osiągneli
może ja najpierw zacznę od osiągania poprawnej ortografii
A merytorycznie - na jednej z mów Dhramy była podobna sytuacja. Opat naszego ośrodka w czasie mowy wstępnej powiedział, że w Zen chodzi o to, żeby nic nie osiągać. Mistrzyni Zen skorygowała te słowa mówiąc, że chodzi o to, aby osiągać nic. Po czym dodała "tylko to nic, to jest wszystko".
Czyste skojarzenie skłoniło mnie do napisania tej notki, choć najsensowniej
gdyż moja relacja może być zabarwiona przez moje postrzeganie i opinie, a mowa jest o bardzo subtelnych różnicach znaczeniowych, które jednocześnie IMHO są fundamentalne.booker pisze:Idź zapytać mistrza
10 razy upaść... 11 razy wstać
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Nasze rozumienie jest takie samo.
Pozdrawiam
Maverick
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Tylko, że czasami odnosi się do czego innegoMaverick pisze:Nasze rozumienie jest takie samo.
Co to oznacza "żebyśmy nic nie osiągnęli" ?
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
W moim rozumieniu chodzi o to, żeby zmieniać się w taki sposób aby nie robić z tego wielkiej sprawy. Bo z punktu widzenia innego człowieka może się zmienić nasze zachowanie i postawa, możemy się stać bardziej uprzejmi, spokojniejsi, życzliwsi, ale jeśli widać te zmiany z punktu widzenia samego praktykującego, jeśli przynosi to korzyści medytującemu i medytujący je widzi to jest to droga prowadząca wprost do piekła bowiem nie jesteśmy w tym momencie życzliwi dla innych tylko dla siebie, spokój osiągamy dla zdobycia uznania a nie po to, żeby nikogo nie krzywdzić. Tym sposobem cokolwiek osiągamy i tak kręci się to wokół nas.booker pisze:Tylko, że czasami odnosi się do czego innego
Co to oznacza "żebyśmy nic nie osiągnęli" ?
A nauczyciel jest chyba po to, żebyśmy się do tych zmian nie przywiązywali, żebyśmy ich nie zauważali, żebyśmy nie różnicowali na dobrą postawę i złą postawę, słowem - żeby z naszego punktu widzenia nie było żadnych "osiągnięć". Albo żeby poza "nic-nieosiąganiem" osiągnąć nic.
Jak dla mnie te dwa wyrażenia (osiągnąć nic - nic nie osiągnąć) wskazują na ten sam punkt.
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- monaszi
- Senior User
- Posty: 547
- Rejestracja: wt cze 27, 2006 16:23
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Zen/Kwan Um
- Lokalizacja: Łódź
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
osiągnąć wszystko - wszystkiego nie osiągnąćMaverick pisze:osiągnąć nic - nic nie osiągnąć
może i to faktycznie to samo ?
a tam - idę szukac półkolonii dla syna
10 razy upaść... 11 razy wstać
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Maverick, czy chodzi Ci o to,że mistrz jest po to, żeby pilnował aby uczniowi nie urosła duma, pycha, zarozumiałośc, wszechmędrkowość, najmojszość, wszechwizdenie i podobne tak ?
Pozdrawiam
/M
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
...jedyność, słuszność, racyjność, itd...booker pisze:Maverick, czy chodzi Ci o to,że mistrz jest po to, żeby pilnował aby uczniowi nie urosła duma, pycha, zarozumiałośc, wszechmędrkowość, najmojszość, wszechwizdenie i podobne tak ?
Tak.
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Dobra, pytanie jest takie - dlaczego uczeń, skoro już wie, że wspomniane przywary są wadami, sam nie postara się w tym siebie przypilnować a z mistrza skorzystać, kiedy naprawdę będzie miał poważny problem ?Maverick pisze:...jedyność, słuszność, racyjność, itd...booker pisze:Maverick, czy chodzi Ci o to,że mistrz jest po to, żeby pilnował aby uczniowi nie urosła duma, pycha, zarozumiałośc, wszechmędrkowość, najmojszość, wszechwizdenie i podobne tak ?
Tak.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
bo to samsara.booker pisze:Dobra, pytanie jest takie - dlaczego uczeń, skoro już wie, że wspomniane przywary są wadami, sam nie postara się w tym siebie przypilnować a z mistrza skorzystać, kiedy naprawdę będzie miał poważny problem ?
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Dopóki ma umysł herbata jest dla niego za gorąca. Mistrz jest po to, żeby ją studzić.booker pisze:Dobra, pytanie jest takie - dlaczego uczeń, skoro już wie, że wspomniane przywary są wadami, sam nie postara się w tym siebie przypilnować a z mistrza skorzystać, kiedy naprawdę będzie miał poważny problem ?
Albo z innej strony...
Skoro się nie pilnuje to znaczy, że nie wie. Jeśliby naprawdę wiedział to by się pilnował. Wydaje mi się, że wiedza z postępowaniem ściśle się tu łączy.
Lecz jeśli zmienimy kontekst i przyjmiemy, że sama wiedza jeszcze człowieka buddą nie czyni to możemy spróbować posiłkować się cytatem:
Skłaniam się mojemu nauczycielowi!
Wielki Mistrz z Oddijany rzekł:
Nie badaj natury rzeczy,
badaj naturę Umysłu.
Kiedy ją odnajdziesz
będziesz wiedział jedno,
lecz zrozumiesz wszystko.
Jeśli nie uda ci się odnaleźć natury Umysłu,
będziesz wiedział wszystko,
lecz niczego nie zrozumiesz.
(http://www.buddyzm.edu.pl/cybersangha/page.php?id=287)
W tym ujęciu z Twojej hipotetycznej sytuacji wynika, że koleś wie wszystko ale niczego nie rozumie, gdyż nie odnalazł natury umysłu.
Ja też niby mam w głowie pełno książkowej wiedzy o buddyjskiej pustce zjawisk, ale przy moim bracie wychodzę z siebie. Karma, panie, karma.
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Wiedzieć co trzeba robić a robić to, są to sprawy podobne ale jest różnica w myśleniu o robieniu a robieniu tego.Maverick pisze:Skoro się nie pilnuje to znaczy, że nie wie. Jeśliby naprawdę wiedział to by się pilnował.
Tak jak pisałeś, "wiedza z postępowaniem ściśle się tu łączy".
Ja pytałem, dlaczego nasz hipotetyczny uczeń wie, ale nie robi, tylko chce, żeby ktoś za niego robił (czyli pilnował go)
a on sam nie będzie się pilnował, bo sądzi, że od tego, żeby go pilnować jest mistrz
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
A! Wiem, o czym mówisz. Hmmm... Bo nie dostrzega nic złego w dumie, arogancji, przemądrzałości, itd...? Bo nie widzi swojej dumy, arogancji i zarozumialstwa...? Bo nie utożsamia siebie z dumą, arogancją i zarozumialstwem...? Sądzi, że to dotyczy tylko innych, nie dopuszcza myśli, że on może mieć z tym coś wspólnego...? Czyli generalnie traktuje wskazania jak narzędzie potwierdzania swojej wyjątkowości...? A tym samym odrębności...? I nie bierze na poważnie wniosków mówiących, że życie jest cierpieniem i dotyczy wszystkich...? Wyłącza z tej zasady siebie...? Z czego może wynikać, że ma słabo rozwiniętą umiejętność samoobserwacji...? A ma słabo rozwiniętą umiejętność samoobserwacji bo nigdy jej nie ćwiczył...? A nie ćwiczył dlatego, że może umiejętność zastanowienia nad sobą nigdy nie była mu potrzebna, co oznacza, że nie doświadczył w swoim życiu przykrości i niepowodzeń, czego powodem może być zebranie wielu zasług w poprzednich życiach...? :mrgreen:booker pisze:Ja pytałem, dlaczego nasz hipotetyczny uczeń wie, ale nie robi, tylko chce, żeby ktoś za niego robił (czyli pilnował go)
a on sam nie będzie się pilnował, bo sądzi, że od tego, żeby go pilnować jest mistrz
Czyli podsumowując, taki hipotetyczny uczeń jest pełen wątpliwości i niezdecydowany, gdyż z jednej strony cierpi i chęć uwolnienia się od cierpienia gdzieś tam na horyzoncie mu majaczy, ale z drugiej strony jego cierpienie nie jest jasne. Jego cierpienie jest nieukierunkowane. Uczeń znajduje się w takiej koleinie bowiem brak mu motywacji. I będzie trwał w tym stanie ospałości i bezradności dopóki albo jego cierpienie nie stanie się jasne (wyraźniejsze), albo nie zniknie (na pewnien czas) z przyczyny przydarzających się okoliczności.
Moim zdaniem wyjściem z takiej sytuacji jest większe cierpienie. Żeby móc się od dna odbić najpierw trzeba do niego dotrzeć.
Pozdrawiam
Maverick
Przebywając na tym forum automatycznie daje świadectwo swojej ignorancji i niezrozumieniu nauk Buddy, tym samym moje słowa są nic nie warte.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Nie ma problemu, prawo przyczyny i skutku jest bardzo jasne, tak więc cierpienie naszego hipotetycznego ucznia również wkrótce stanie się jasne, aczkolwiek hipotetycznie, tylko, ponieważ wcale nie musi czekać na tego "życiowego kopa", którego skutki mogą być opłakane,a kopnąć się samemu i zakasać rękawy. A jak nie rozumie czegoś z Dharmy to uda się do mistrza.Maverick pisze:Moim zdaniem wyjściem z takiej sytuacji jest większe cierpienie. Żeby móc się od dna odbić najpierw trzeba do niego dotrzeć.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
A jak będzie sądził, że rozumie, to tym bardziejbooker pisze: A jak nie rozumie czegoś z Dharmy to uda się do mistrza.
Pozdrawiamopowiastka pisze: Pewnego razu uczeń przyszedł do mistrza zen Hyang Bonga i powiedział:
- Mistrzu, naucz mnie proszę, Dharmy.
Hyang Bong powiedział:
-Przykro mi, ale moja Dharma jest bardzo droga.
- Ile kosztuje ?
- A ile możesz zapłacić?
Uczeń włożył rękę do kieszeni i wyjął kilka monet.
-To wszystkie pieniądze, jakie mam.
- Nawet gdybyś ofiarowali mi bryłę złota wielką jak góra - powiedzial Hyang Bong - moja Dharma byłaby wciąż zbyt droga.
Tak wiec uczeń odszedł by mocno praktykować zen. Po kilku miesiącach wytrwałego treningu wrócił do Hyang Bonga i powiedział :
- Mistrzu, oddam ci moje życie, będę robił wszystko, co mii każesz, będę twoim niewolnikiem. Proszę naucz mnie.
Hyang Bong powiedział:- Nawet gdybyś ofiarował mi tysiąc żywotów moja Dharma byłaby nadal zbyt droga.
Uczeń odszedł bardzo przygnębiony. Po kilku miesiącach
surowego treningu powrócił i powiedział: Oddam ci mój umysł. Czy teraz będziesz mnie uczył ?
Hyang Bong powiedział:- Twój umysł to wiadro cuchnących śmieci ! Nie miałbym z niego żadnego pożytku. Nawet gdybyś ofiarował mi dziesięć tysięcy umysłów, moja Dharma byłaby nadal zbyt droga.
Uczeń ponownie odszedł i cwiczył wytrwale. Po pewnym
czasie zrozumiał, że cały wszechświat jest pusty. Powrócił wiec do mistrza i powiedział:
- Teraz rozumiem jak droga jest twoja Dharma.
Hyang Bong rzekł: - Jak droga ?
Uczeń krzyknął:- KAAATZ !
Hyang Bong powiedział:- Nie, nie, ona jest droższa niż to.
Tym razem uczeń odszedł całkowicie zdezorientowany i pogrążony w rozpaczy. Poprzysiągł, ze nie pójdzie do mistrza, dopóki nie osiągnie doskonałego przebudzenia. W końcu przyszedł ten dzień i uczeń powrócił.
- Mistrzu, teraz na prawdę rozumiem: niebo jest niebieskie, trawa jest zielona.
- Nie, nie, nie - odparł Hyang Bong - moja Dharma jest nawet droższa od tego...
Uczeń wpadł w furie:- Już zrozumiałem ! Nie potrzebuje twojej Dharmy, możesz sobie ja wziąć i wsadzić do dupy !
Hyang Bpong roześmiał się. To jeszcze bardziej rozzłościło ucznia. Właśnie wtedy, gdy przekraczał próg, Hyang Bong zawołał do niego:
- Hej, Ty !
Uczeń odwrócił głowę...
- Nie zgub mojej Dharmy ! - powiedział Hyang Bong.
Usłyszawszy te słowa, uczeń osiągnął oświecenie.
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- jerez
- ex Moderator
- Posty: 993
- Rejestracja: wt lut 24, 2004 14:30
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: Sosnowiec
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
booker pisze:booker napisał/a:
A jak nie rozumie czegoś z Dharmy to uda się do mistrza.
A jak będzie sądził, że rozumie, to tym bardziej
hehhee booki cytujesz samego siebie juz ? :twisted:
popraw a moda prosze o usuniecie potem tego posta 8)
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Chodziło o to, że kontynuowałem poprzednią wypowiedź.jerez pisze: hehhee booki cytujesz samego siebie juz ? :twisted:
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Witam wszystkich, to mój pierwszy post na tym forum.
Wypowiadam się tu, bo właśnie jestem w trakcie czytania serii nauczania wielkich dawnych mistrzów Zen (wydanej przez projekt wydawniczy "miska ryżu"). Ci wielcy mistrzowie wiele razy mówili swoim uczniom, że nie mają żadnej Dharmy aby im przekazać, karcili ich że niepotrzebnie szukają jej w ich klasztorach zamiast po prostu dać umysłom odpocząć i niczego więcej nie poszukiwać. Nauczali oni, że aby osiągnąć oświecenie człowiek powinien jedynie nauczyć się nie zatrzymywać swojego umysłu na niczym, nie dopuszczać by to czego doświadcza wywoływało w nim myśli, by nie postrzegać dualistycznie. Mówili że nawet buddowie nie doprowadzą nikogo do oświecenia, koniec końców każdy musi sam przemienić swoje postrzeganie.
Bodajże we "Wprowadzeniu do buddyzmu Zen" D.T. Suzukiego czytałem, że niegdyś więcej było wielkich mistrzów i więcej osób doświadczało oświecenia, bo raz na jakiś czas pytali się o coś mistrza a potem sami praktykowali, dziś zaś wiele osób grzęźnie w schematach nauk i tradycji, zamieniając jedne pojęcia na drugie.
Jeśli wielcy mistrzowie z dawnych wieków nauczają, że mamy niczego nie poszukiwać, do niczego się nie przywiązywać a jedynie ćwiczyć swój umysł aby pozostawał w doskonałym spokoju i nieporuszeniu, to czemu sangha miałaby być konieczna?
Wypowiadam się tu, bo właśnie jestem w trakcie czytania serii nauczania wielkich dawnych mistrzów Zen (wydanej przez projekt wydawniczy "miska ryżu"). Ci wielcy mistrzowie wiele razy mówili swoim uczniom, że nie mają żadnej Dharmy aby im przekazać, karcili ich że niepotrzebnie szukają jej w ich klasztorach zamiast po prostu dać umysłom odpocząć i niczego więcej nie poszukiwać. Nauczali oni, że aby osiągnąć oświecenie człowiek powinien jedynie nauczyć się nie zatrzymywać swojego umysłu na niczym, nie dopuszczać by to czego doświadcza wywoływało w nim myśli, by nie postrzegać dualistycznie. Mówili że nawet buddowie nie doprowadzą nikogo do oświecenia, koniec końców każdy musi sam przemienić swoje postrzeganie.
Bodajże we "Wprowadzeniu do buddyzmu Zen" D.T. Suzukiego czytałem, że niegdyś więcej było wielkich mistrzów i więcej osób doświadczało oświecenia, bo raz na jakiś czas pytali się o coś mistrza a potem sami praktykowali, dziś zaś wiele osób grzęźnie w schematach nauk i tradycji, zamieniając jedne pojęcia na drugie.
Jeśli wielcy mistrzowie z dawnych wieków nauczają, że mamy niczego nie poszukiwać, do niczego się nie przywiązywać a jedynie ćwiczyć swój umysł aby pozostawał w doskonałym spokoju i nieporuszeniu, to czemu sangha miałaby być konieczna?
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Cóż, pięknie się czyta te słowa i pięknie się myśli-o-tymChaon pisze:Ci wielcy mistrzowie wiele razy mówili swoim uczniom, że nie mają żadnej Dharmy aby im przekazać, karcili ich że niepotrzebnie szukają jej w ich klasztorach zamiast po prostu dać umysłom odpocząć i niczego więcej nie poszukiwać. Nauczali oni, że aby osiągnąć oświecenie człowiek powinien jedynie nauczyć się nie zatrzymywać swojego umysłu na niczym, nie dopuszczać by to czego doświadcza wywoływało w nim myśli, by nie postrzegać dualistycznie. Mówili że nawet buddowie nie doprowadzą nikogo do oświecenia, koniec końców każdy musi sam przemienić swoje postrzeganie.
Widzisz, to rozumienie zjada samo siebie.Chaon pisze:Jeśli wielcy mistrzowie z dawnych wieków nauczają, że mamy niczego nie poszukiwać, do niczego się nie przywiązywać a jedynie ćwiczyć swój umysł aby pozostawał w doskonałym spokoju i nieporuszeniu, to czemu sangha miałaby być konieczna?
Skoro chcesz podążać za tym nauczaniem (wyżej przez Ciebie przytoczonym), oznacza, że przyjmujesz tą naukę, potem ją trzeba praktykować. Mistrz jest takim samym elementem sanghi jak nowicjusz, skoro więc chronisz się w słowie mistrza, chronisz się w sandze.
Pozdrawiam
/M
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Oczywiście osoba mistrza/nauczyciela jest konieczna choćby w postaci jednego zdarzenia, bo inaczej osoba nawet nie dowiedziałaby się o istnieniu buddyzmu. Jednak o ile dobrze pamiętam to na początku tego tematu skonfrontowano uczenie się z książek (a wiadomo, że nie chodzi o książki kucharskie, tylko książki autorstwa mistrzów ) z nauką od spotykanej w świecie rzeczywistym społeczności żywych ludzi. Ja oczywiście uznaję traktowanie mistrzów, choćby tych zmarłych 1000 lat temu jako swoją sanghę, jednak jeśliby rozszerzyć definicję sanghi do takiego zakresu to wcześniej wspomniana konfrontacja przestaje mieć sens, zupełnie jak pytanie "czy można jeść kurczaka zamiast jeść mięso?".
Re: Samotna praktyka, praktyka poza sangą.
Powyżej booker wkleił opowieść, a w niej:Chaon pisze:Ci wielcy mistrzowie wiele razy mówili swoim uczniom, że nie mają żadnej Dharmy aby im przekazać,
Hyang Bong pisze:Nawet gdybyś ofiarowali mi bryłę złota wielką jak góra - powiedzial Hyang Bong - moja Dharma byłaby wciąż zbyt droga.
Chaon pisze:(...) karcili ich że niepotrzebnie szukają jej w ich klasztorach zamiast po prostu dać umysłom odpocząć i niczego więcej nie poszukiwać.
No to w końcu jak - ćwiczyć czy dać odpocząć?Chaon pisze:Jeśli wielcy mistrzowie z dawnych wieków nauczają, że mamy niczego nie poszukiwać, do niczego się nie przywiązywać a jedynie ćwiczyć swój umysł aby pozostawał w doskonałym spokoju i nieporuszeniu, to czemu sangha miałaby być konieczna?
Imho pytanie brzmi bardziej: "czy można czytać jak ktoś tysiąc lat temu jadł kurczaka zamiast jeść kurczaka?" Nie uważasz, że kontakt z żywym człowiekiem działa silniej niż z literkami?Chaon pisze:Ja oczywiście uznaję traktowanie mistrzów, choćby tych zmarłych 1000 lat temu jako swoją sanghę, jednak jeśliby rozszerzyć definicję sanghi do takiego zakresu to wcześniej wspomniana konfrontacja przestaje mieć sens, zupełnie jak pytanie "czy można jeść kurczaka zamiast jeść mięso?".
이 뭣고?