sidhi

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

sidhi

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Witam,
Szkoła Zen Kwan Um to jedna ze szkół buddyjskich którą biorę pod uwagę przy wyborze swojej drogi. Ostatnio miałem okazję w internecie zobaczyć nagranie z mowy dharmy Mistrza Dharmy Andrzeja Steca.mowa o tym
W myśl pierwszego zdania tego wykładu: "Nie ma głupich pytań, sa tylko głupie odpowiedzi" postanowiłem założyć ten temat.

Wcześniej już spotkałem się z pojęciem sidhi ale nie sądziłem, że usłyszę z ust kogoś kto jest mistrzem (a zatem w dużym stopniu jakimś autorytetem w zen), że a to spotkał kobiete która jest sidhi i patrząc na ludzi "widzi" ich przeszłośc i do pewnego stopnia przyszłość, oraz że zna syna sidhi który RĘKĄ ZATRZYMUJE W MIEJSCU POCIĄG. Nie zakładam, że jest to niemożliwe. W końcu wszystko jest podobno możliwe. Nie wiem, może te opowieści nie miały dosłownego znaczenia tylko były jakimiś metaforami, a ja po prostu głupi jestem i tego nie zrozumiałem. Tylko, że jeżeli powazny człowiek mówi, że coś widział to albo on w to wierzy, albo kłamie (nie mówię oczywiście, ze Andrzej Stec kłamie). To jeżeli są ludzie którzy są sidhi to czemu tego nie pokażą światu? Pewnie zaraz ktoś zacytuje to pytanie i spyta "czemu miałby się ktos taki chwalić?" więc od razu odpowiem. Człowiekowi, a już szczególnie wychowanemu w kulturze zachodniej od razu rzuca się na myśl jakiś sekciarski guru, który mówi, ze potrafi czynić "cuda" i żeby iść za nim. Możliwość zostania sidhi jest jednym z założeń w zen. Wiem, że nie może być to motywacą do praktyki. Osobiście nie chcę siadać na poduszce po to żeby potem móc lewitować, albo zatrzymywać pociągi, ale jakbym zobaczył, że ten "skutek uboczny" który według mojego dotychczasowego światopoglądu jest niemożliwy jest możliwy to wyzbyłbym się wielu wątpliwości. To religie takie jak katolicyzm opierają się na slepym wierzeniu. Tam nie powinno się szukać dowdów. Budda jednak nauczał żeby nei wierzyć w cos tylko dlatego, że inni w to wierzą. Dlaczego w buddyzmie nie mogę być takim "niewiernym Tomaszem" (z resztą mam na imie Tomasz) i na własne oczy zoaczyć lewitującego człowieka, albo takie zatrzymanie pociągu? W Zen celem jest przyniesienie szczęścia wszystkim ludziom (jezeli coś przekręciłem to przepraszam) no to niech sidhi pokażą co potrafią całemu światu i na pewno wiele osób przestanie wątpić w to co zakłada buddyzm, zapragną osiągnąć oświecenie, zaczną czytać sutry, medytować, uwolnić się od samsary itd. Nawet jakby to była tylko jedna osoba, to czy nie warto?

...a moze ja po prostu na prawdę nic jeszcze nie rozumiem?
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Cześć Ryuu,

Zwróć, proszę, uwagę na jedną rzecz. Takie założenie:
Ryuu pisze:Możliwość zostania sidhi jest jednym z założeń w zen.
nie jest spotykane w zen. Mówi się, że sidhi mogą się pojawić jako produkt uboczny, co sam piszesz. Ale co to ma do praktyki? Po co Ci to? To tak jakbyś lekarstwa oceniał po tym, czy pojawią się efekty uboczne. Czy taka jest funkcja lekastwa? Pół wykładu Andrzeja Steca było przeciez o tym - tak są siddhi, ale zupełnie nie o to chodzi. Ludzie, o których mówił praktykowali taoizm w odmianie, gdzie magia jest integralną cześcią ścieżki, a wniosek z historii był taki, że im to niewiele pomagało w kwestii osiągnięcia jasnego życia i swojej właściwej funkcji. Dlatego w zen nie zajmujemy się magią. Jeśli chcesz magii, są inne ścieżki. W Kwan Um są dwa typy podejścia nauczycieli do pytań o magię. Jedni, jak Andrzej Stec JDPSN chętnie opowiadają o różnych cudach, a drudzy, np. Ci, który łatwiej spotkasz w Polsce od razu ucinają rozmowy o takich sprawach.
Ryuu pisze: W Zen celem jest przyniesienie szczęścia wszystkim ludziom (jezeli coś przekręciłem to przepraszam) no to niech sidhi pokażą co potrafią całemu światu i na pewno wiele osób przestanie wątpić w to co zakłada buddyzm, zapragną osiągnąć oświecenie, zaczną czytać sutry, medytować, uwolnić się od samsary itd. Nawet jakby to była tylko jedna osoba, to czy nie warto?
Odpowiedź na dokładnie tak zadane pytanie jest w "Strzepując popiół...". Seung Sahn odpowiada, że, gdyby mistrzowie zen czynili cuda, to ludzie zajmowali by się cudami i osobami nauczycieli, a nie właściwą praktyką. Nie chcieliby osiągnać oświecenia i pomagać wszystkim istotom, a chcieli by czynić cuda. Z resztą po sobie powinieneś już widzieć, że przywiazać się do cudów jest bardzo łatwo, chociaż żadnych jeszcze nie widziałeś :)

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

W zasadzie masz rację. W sumie to praktycznie w zupełności się zgadzam. Po prostu przynajmniej mi po usłyszeniu o magii czasami załącza mi sie takie czerwone światełko ostrzegawcze. Nie znam Cię, więc nie wiem czy zanim zacząłeś praktykować to czy byłeś ateistą, katolikiem, czy po prostu z domu to wziąłeś, ale jeżeli którekolwiek poza tym ostatnim to pewnie też wcześniej kojarzyły Ci się tego typu opowieści o rzeczach które uważałeś za "nadludzkie" z jakimś sekciarskim wciskaniem kitów, opowiadaniem bajek albo czymś tym stylu. Może chciałbyś (albo ktoś inny zainteresowany, jezeli Ty nie miałeś z tym żadnych problemów) powiedzieć co pomogło Ci pozbyć się tego skojarzenia? Rozmawiałeś o tym z jakimś mistrzem, przeczytałeś o tym jakąś książkę, a moze po prostu ignorowałeś, a potem dzięki praktyce wyrobiłeś swój pogląd?
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Ryuu pisze:Może chciałbyś (albo ktoś inny zainteresowany, jezeli Ty nie miałeś z tym żadnych problemów) powiedzieć co pomogło Ci pozbyć się tego skojarzenia? Rozmawiałeś o tym z jakimś mistrzem, przeczytałeś o tym jakąś książkę, a moze po prostu ignorowałeś, a potem dzięki praktyce wyrobiłeś swój pogląd?
Zanim przyszedłem do zen uważałem się za agnostyka. Niezwykle irytowały mnie obecne w buddyzmie opowieści nadprzyrodzone, nie wierzyłem w nie kompletnie, więc szukałem szkoły, w której nie przywiązywano by do tego wagi. Taki stosunek do cudów ma właśnie szkoła zen - w zen nie polegasz na innych istotach, na cudownych mocach buddów, polegasz tylko na sobie.

Potem zdecydowanie wyluzowałem z tym wszystkim i uznałem, że wiele z tych nadprzyrodzonych opowieści może być prawdziwych, ale dalej nie ma to większego znaczenia dla ścieżki, którą praktykuję, ani nie jest częścią nauczania w mojej tradycji.

Pozdrawiam,
Piotr
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Dzięki za szybką odpowiedź. Chyba po prostu za mało wiedziałem na temat zen i stąd troche źle do tego podszedłem. Po prostu muszę się w końcu umówić na rozmowę w ośrodku i potem zobaczyć co dalej.

pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za pomoc
Ryuu
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Ryuu,

W tym wątku znajdują się dwa linki do Mowy Dharmy i warsztatów prowadzonych przez Andrzeja Piotrowskiego JDPSN. Ze względu na bardziej systematyczne podejście do tematu wprowadzenia w zen (szczególnie podczas warsztatów) oraz to, że tego Andrzeja JDPSN (w przeciwienistwie do A. Steca) łatwo spotkać w Polsce (np w Łodzi), polecam Ci obejrzenie tych dwóch filmów.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

No to może być szczególnie przydatne, szczególnie że właściwie to do Łodzi mam rzut beretem.
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
Anatman
Posty: 103
Rejestracja: czw lut 28, 2008 14:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravada
Lokalizacja: Sprang-Capelle, NL

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Anatman »

Ryuu pisze:No to może być szczególnie przydatne, szczególnie że właściwie to do Łodzi mam rzut beretem.
No ja dodam, że ostatnio (30 marca b. r.) byłem właśnie na Mowie Dharmy Andrzeja Piotrowskiego i nie ma to jak być na takim czymś na żywo. To był mój pierwszy raz :hyhy: Bezpośrednio po tym wydarzeniu stwierdziłem, że po co palić fajki, w sumie niedużo minęło, bo dopiero tydzień, ale coś tam się we mnie zmieniło jednak, więc naprawdę warto i polecam.

P.S. Mowa była nagrywana na kamerę, więc być może się niedługo znajdzie w necie (albo już gdzieś jest.
Wszystko jest do przeżycia...oprócz śmierci.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Anatman pisze:Bezpośrednio po tym wydarzeniu stwierdziłem, że po co palić fajki, w sumie niedużo minęło, bo dopiero tydzień, ale coś tam się we mnie zmieniło jednak, więc naprawdę warto i polecam
Kiedy Yong Maeng Jong Jin? :)

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Anatman pisze:Bezpośrednio po tym wydarzeniu stwierdziłem, że po co palić fajki, w sumie niedużo minęło, bo dopiero tydzień, ale coś tam się we mnie zmieniło jednak, więc naprawdę warto i polecam.
ja cos takiego odczułem jak wczoraj obejrzałem nagranie o którym mówiłem na samym poczatku (szczególnie, że tam jest również o tych nałogach). Szkoda tylko, że teraz pisząc tego posta trzymam w ręku czerwonego L&Ma... oj czuje, że zanim poza mysleniem dojdzie do działania to zdążę swoje odsiedzieć na poduszce i wypocić przy pokłonach. Jakby co, od jutra oficjalnie zaczynam, jestem już umówiony na wprowadzenie w ośrodku.
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
Anatman
Posty: 103
Rejestracja: czw lut 28, 2008 14:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravada
Lokalizacja: Sprang-Capelle, NL

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Anatman »

iwanxxx pisze:Kiedy Yong Maeng Jong Jin? :)
jeśli ci chodzi w pierwszym kontekście który mi przyszedł do głowy to: "tak wtedy"
a jeśli w drugim to "nie wiem jeszcze" ;)
Ryuu pisze:oj czuje, że zanim poza mysleniem dojdzie do działania to zdążę swoje odsiedzieć na poduszce i wypocić przy pokłonach
Wiesz myślę, że niekoniecznie. WYDAJE MI SIE, że możesz do bólu sobie medytować i to ci nic nie da jeśli nie będziesz miał odpowiedniego nastawienia. Widzisz ja nie praktykuje "formalnie"(medytacja, pokłony itd.)[narazie ;) ] mi to "kopa" dają właśnie jakieś wykłady, rozmowy na ten temat, czytanie książek. Znalazłem ostatnimi czasy taką swoją praktykę;
-zmywanie naczyń - może się wydaje śmieszne, ale zawsze uciekałem od tego jak od najgorszej kary, a teraz zadeklarowałem się robić to przez tydzień, ojciec mi powiedział, że powinienem to robić do końca życia, ja go wtedy wyśmiałem, ale chyba obejmę ten obowiązek na dłużej, bo to dla mnie masa samodyscypliny oraz przynosi mi to szczęście odciążając barki rodziców
-utrzymywanie porządku nie tylko w swoim pokoju, ale i w całym domu - podobna sytuacja
-i trzecia rzecz walka z nawykami - fajki, alkohol, internet, lenistwo, słomiany zapał przy każdej sposobności - to jest dopiero sroga jazda :hyhy:

Taka moja "domowa praktyka". Być może, że bez medytacji, pokłonów, mantr i śpiewów daleko nie zajadę, ale jak się zastanowię nad tym to uważam, że staram się urzeczywistnić to do czego medytacja i pokłony mają prowadzić, a wydaje mi się, że o to w tym chodzi, a nie o medytację dla medytacji.

Zapoznaj się też z tematem Zakład z Panem Buddą, żebyś nie oczekiwał cudów ;)
Wszystko jest do przeżycia...oprócz śmierci.
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Anatman pisze:Znalazłem ostatnimi czasy taką swoją praktykę;
-zmywanie naczyń - może się wydaje śmieszne, ale zawsze uciekałem od tego jak od najgorszej kary, a teraz zadeklarowałem się robić to przez tydzień, ojciec mi powiedział, że powinienem to robić do końca życia, ja go wtedy wyśmiałem, ale chyba obejmę ten obowiązek na dłużej, bo to dla mnie masa samodyscypliny oraz przynosi mi to szczęście odciążając barki rodziców
-utrzymywanie porządku nie tylko w swoim pokoju, ale i w całym domu - podobna sytuacja
-i trzecia rzecz walka z nawykami - fajki, alkohol, internet, lenistwo, słomiany zapał przy każdej sposobności - to jest dopiero sroga jazda :hyhy:
Z tego co zrozumiałem z tego co widziałem/czytałem ostatnio to na przykład zazen pomaga właśnie uspokoić się w swoim "tantiemie" (nie mam pojęcia jak to sie pisze, ale chodzi o to miejsce 4 palce pod pępkiem) i skupiać się na "tu i teraz". Na pewno przydaje się chociażby właśnie zmywając naczynia, zmywać je na 100% a nie uciekać myślami do tego, że mógłbym teraz siedzieć przed komputerem, albo oglądać TV i przy okazji palić papierosa (wychodzi na to, że pomogłoby Ci w twojej praktyce i to we wszystkich 3 częściach)

Co do nastawiania to chyba jednak jakaś dodatkowa motywacja jest potrzebna. Znam kolesia który mimo problemów z watrobą nie mógł skończyć całkowicie z piciem, a jak zaczął chodzić na siłownie to pomyślał, że jak wydaje na to pieniądze, poświęca swój czas i wkłada w to dużo wysiłku to nie będzie sobie psuł osiągniętych wyników przez jakieś głupie piwo. To jak budowanie rzeźby jest wazniejsze od nałogu to chyba osiągnięcie szczęścia i oświecenia tym bardziej
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
Anatman
Posty: 103
Rejestracja: czw lut 28, 2008 14:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravada
Lokalizacja: Sprang-Capelle, NL

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Anatman »

Ryuu pisze:(...)Co do nastawiania to chyba jednak jakaś dodatkowa motywacja jest potrzebna. Znam kolesia który mimo problemów z watrobą nie mógł skończyć całkowicie z piciem(...)

no bo widzisz miał źle ukierunkowane nastawienie
Ryuu pisze:(...)a jak zaczął chodzić na siłownie to pomyślał, że jak wydaje na to pieniądze, poświęca swój czas i wkłada w to dużo wysiłku to nie będzie sobie psuł osiągniętych wyników przez jakieś głupie piwo(...)
a tutaj zmienił nastawienie z powodu zmieniających się okoliczności
sam pomyśl czy ważniejsza jest zdrowa wątroba, czy ładna figura? czy nadal uważasz że "motywacja". Według mnie pierwsza jest o wiele silniejsza.

Wytłumaczę ci to na przykładzie:
Mój najbliższy przyjaciel jakieś 5 lat temu wpadł w dragi. Zawsze się dobrze uczył, był grzeczny; no wzór dla innych. Zaczął sobie popalać ziółko raz w miesiącu. Po roku, dwóch już palił codziennie. Po pewnym czasie zaczęły się już mocniejsze dragi. Teraz ci wymienię jego motywacje:
schudł jak szkapa, sprawa w sądzie, kurator, zdrowie w rozsypce, wyglądał czasem jak lump, stracił szkołę, chciał ze sobą nawet skończyć(ale mu odwagi brakowało na szczęście) rodzina mu tłumaczyła, znajomi mu tłumaczyli [osiągnął dno], ale on dalej ćpał.
Pewnego dnia usłyszał Nauki Buddy i stwierdził, że dlaczego on ćpa, po co on to robi, to jest puste, bez sensu, wszystko tylko zniszczył, wszyscy cierpią dookoła itd. Nie ćpa już któryś miesiąc i widzę, że zaczyna żyć. Starcza mu nawet sił żeby ze mną próbować fajki rzucić (i nie pali na razie).

Teraz odpowiedz sobie na pytanie: motywacja czy nastawienie? (ta sprawa jest z życia wzięta; nie, że sobie wymyśliłem)

Nie szukaj motywacji gdzieś na zewnątrz, bo tam jest ciężko znaleźć. Każdy Twój problem ma źródło w Twoim umyśle, a kto może kontrolować Twój umysł? Zmieniając wnętrze zmienia się także otoczenie.
Wszystko jest do przeżycia...oprócz śmierci.
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Anatman pisze:Nie ćpa już któryś miesiąc i widzę, że zaczyna żyć.
gratuluję
Anatman pisze:a tutaj zmienił nastawienie z powodu zmieniających się okoliczności
sam pomyśl czy ważniejsza jest zdrowa wątroba, czy ładna figura? czy nadal uważasz że "motywacja". Według mnie pierwsza jest o wiele silniejsza.
A kiedy ja powiedziałem, że jakaś dodatkowa motywacja jest ważniejsza? Kluczem jest nastawienie, ale dodatkowa motywacja, czy okoliczność może pomóc w utrzymaniu, lub wzmocnić to nastawienie. W końcu to co wymieniłeś o swoim znajomym (prblemy, tłumaczenia) były same w sobie silnie motywujące, jednak z tego co zrozumiałem to dopiero gdy pojawiła się ta nowa okoliczność (poznanie nauk Buddy), udało mu się odbić od tego dna. Buddyzm stał się dodatkową podporą i - na całe szczęście dla niego - udało mu sie odbić od dna.
Anatman pisze:Twój problem ma źródło w Twoim umyśle, a kto może kontrolować Twój umysł?
Wiem to doskonale, ale chcę tylko powiedzieć, że czasami jak jesteś bardziej chory to przyda się troche więcej lekarstw.
Anatman pisze:(ta sprawa jest z życia wzięta; nie, że sobie wymyśliłem)
odniosłem wrażenie, ze pijesz do mnie, że niby mój przykład jest wyssany z palca, a tak nie jest.
Awatar użytkownika
nayael
Posty: 479
Rejestracja: pn paź 30, 2006 19:33
Tradycja: Seon (Szkoła Zen Kwan Um)
Kontakt:

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: nayael »

Ryuu pisze:Z tego co zrozumiałem z tego co widziałem/czytałem ostatnio to na przykład zazen pomaga właśnie uspokoić się w swoim "tantiemie" (nie mam pojęcia jak to sie pisze, ale chodzi o to miejsce 4 palce pod pępkiem) i skupiać się na "tu i teraz". Na pewno przydaje się chociażby właśnie zmywając naczynia, zmywać je na 100% a nie uciekać myślami do tego, że mógłbym teraz siedzieć przed komputerem, albo oglądać TV i przy okazji palić papierosa (wychodzi na to, że pomogłoby Ci w twojej praktyce i to we wszystkich 3 częściach)
Uciekanie myślami do czegoś też jest częścią "tu i teraz", można być tego świadomym tak samo jak rąk, ciepłej wody, piany i naczyń.
Ryuu pisze:Szkoda tylko, że teraz pisząc tego posta trzymam w ręku czerwonego L&Ma...
Przynajmniej wiesz, co dobre :cwaniak:
이 뭣고?
Awatar użytkownika
Anatman
Posty: 103
Rejestracja: czw lut 28, 2008 14:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravada
Lokalizacja: Sprang-Capelle, NL

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Anatman »

Ryuu pisze:dopiero gdy pojawiła się ta nowa okoliczność (poznanie nauk Buddy), udało mu się odbić od tego dna. Buddyzm stał się dodatkową podporą i - na całe szczęście dla niego - udało mu sie odbić od dna.
No ja właśnie nie uważam, że buddyzm stał się dla niego podporą czy motywacją. To było coś innego chyba. To było raczej uświadomienie sobie stanu rzeczy w jakim się znajdował i dzięki temu zmienił nastawienie do otaczającego świata. Ale po co ja to piszę to tylko puste wyrazy...
Ryuu pisze:Wiem to doskonale, ale chcę tylko powiedzieć, że czasami jak jesteś bardziej chory to przyda się troche więcej lekarstw.

No jeśli tak uważasz to ok. Tylko widzisz Ty praktykę widzisz jako lekarstwo, a ja jako zestaw witamin, które mają mnie wzmocnić i doprowadzić do pełni swoich możliwości. Lekarstwo jest dla mnie czymś innym, jest we mnie, więc nie staram się go szukać gdzieś na zewnątrz. Chociaż w sumie choroby przebiegają zazwyczaj różnie u różnych ludzi i różnie muszą być leczone, więc się nie czepiam.
Ryuu pisze:odniosłem wrażenie, ze pijesz do mnie, że niby mój przykład jest wyssany z palca, a tak nie jest.
Nie no złe wrażenie oczywiście. Tak mi się napisało, jakbyś był dłużej na forum to byś wiedział pewnie o co kaman ;)
Wszystko jest do przeżycia...oprócz śmierci.
Awatar użytkownika
Ryu
ex Global Moderator
Posty: 1940
Rejestracja: sob kwie 05, 2008 23:04
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Zgierz

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Ryu »

Anatman pisze:No jeśli tak uważasz to ok. Tylko widzisz Ty praktykę widzisz jako lekarstwo, a ja jako zestaw witamin, które mają mnie wzmocnić i doprowadzić do pełni swoich możliwości. Lekarstwo jest dla mnie czymś innym, jest we mnie, więc nie staram się go szukać gdzieś na zewnątrz. Chociaż w sumie choroby przebiegają zazwyczaj różnie u różnych ludzi i różnie muszą być leczone, więc się nie czepiam.
Każdy może ubierać zen w inne metafory. Dla mnie to co jest we mnie to zdrowie, a zen to lekarstwo (witaminy tez są w sumie lekami) - "palec wskazujący na księżyc" - które ma mi pomóc je osiągnąć. Obaj opisujemy to trochę inaczej, ale to co opisujemy moim zdaniem jest takie samo.

Pozdrawiam,
Ryuu
Jestem właścicielem mojej kammy, spadkobiercą mojej kammy, zrodzony z mojej kammy, związany z moją kammą, istnieję wspierany przez moją kammę. Jakąkolwiek kammę stworzę, czy dobrą czy złą, będę jej spadkobiercą.
Obrazek
Awatar użytkownika
Anatman
Posty: 103
Rejestracja: czw lut 28, 2008 14:18
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravada
Lokalizacja: Sprang-Capelle, NL

Re: sidhi

Nieprzeczytany post autor: Anatman »

No tak myślałem, że w końcu w ten sposób dojdziemy do sedna. Choroby są różne, różnie się objawiają, różne są sposoby leczenia, ale cel jest jeden - wyzdrowieć :)

P.S. Drugi raz dzisiaj oglądam wykład Andrzeja Steca, bardzo mi się podoba. Jak ktoś nie widział to polecam (link w pierwszym poście jakby się ktoś zagubił ;) )
Wszystko jest do przeżycia...oprócz śmierci.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”