Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

poszukiwanie
Posty: 16
Rejestracja: czw sie 20, 2009 01:32
Płeć: mężczyzna
Tradycja: karma kagyu

Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: poszukiwanie »

Co to właściwie oznacza w buddyzmie? Czy np. właściwym jest pogląd lamy Ole Nydahla, że powinien odwlekać wejście w pełną nirwanę i odradzać się, dopóki każda istota nie otrzyma pomocy ku wyzwoleniu? Czy też samo osiągnięcie przez kogoś oświecenia, przynosi tyle samo pożytku innym istotom?
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Cześć, Poszukiwanie,

niedawno rozmawialiśmy na ten temat tutaj. Dobrze byłoby, żebyś najpierw zapoznał się z tym wątkiem, który wskazałam, a potem ewentualnie podyskutujemy dalej tutaj lub tam.

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: amogh »

GreenTea pisze:Cześć, Poszukiwanie,

niedawno rozmawialiśmy na ten temat tutaj. Dobrze byłoby, żebyś najpierw zapoznał się z tym wątkiem, który wskazałam, a potem ewentualnie podyskutujemy dalej tutaj lub tam.

Pozdrawiam, gt
Przepraszam, ale odpowiadasz jak kurczak obracający się na rożnie.

Tyle w temacie wzajemnych prowakacji, siostro ;)
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

amogh pisze:Przepraszam, ale odpowiadasz jak kurczak obracający się na rożnie.
No, dobrze:
GreenTea pisze:niedawno rozmawialiśmy na ten temat
Na podobny temat.
Sam widzisz, Amogh, że z moim poświęceniem coś nie tak. ;)


Poszukiwanie, linkowany wątek powinien w jakiejś części odpowiedzieć na Twoje pytania. Nie czekając na dalszy ciąg rozmowy, mogę w tym miejscu jeszcze przypomnieć (wielokrotnie było mówione na forum), że rozwijanie buddyjskiego współczucia (bodhiczitty) nie ma nic wspólnego z "poświęceniem", jest to ważny element praktyki integralnie związany z jej całością. Ponadto, czyjeś "oświecenie" wcale nie oznacza z automatu "oświecenia" innych. Inni sami muszą do niego dojść, a jeśli pod czyimś kierunkiem, to pozostaje do rozważenia kwestia komunikacji z istotami „nieoświeconymi” – na tyle skutecznej, by wskazać drogę do wyzwolenia i nauczyć praktyki. Gdyby wystarczyło tutaj jakieś magiczne „pstryk” ze strony „oświeconych”, to już wszyscy dawno osiągnęlibyśmy ten stan.

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: booker »

poszukiwanie pisze:Co to właściwie oznacza w buddyzmie? Czy np. właściwym jest pogląd lamy Ole Nydahla, że powinien odwlekać wejście w pełną nirwanę i odradzać się, dopóki każda istota nie otrzyma pomocy ku wyzwoleniu?
O ile rozumiem, w tym poglądzie nie wchodzisz w parinirwanę tylko kontynuujesz scieżkę do osiągnięcia stanu buddy (aka oświecenia). Opcja w stanie buddy przynosi najwięcej porzytku.
poszukiwanie pisze: Czy też samo osiągnięcie przez kogoś oświecenia, przynosi tyle samo pożytku innym istotom?
Mozliwe ze kwestia terminologi - czy mówimy o oświeceniu jako stanie buddhy, czy tu raczej chodziło o wyzwolenie (stan arahata) czy może poziomy stanu bodhisattvy?. Tak czy siak wszystkie one przynoszą innym bardzo wiele porzytku, ale zasadniczo tylko stan buddy potrafi zamanifestować pełnie opcji.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
karmadorje
Posty: 39
Rejestracja: wt maja 17, 2011 12:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: karmadorje »

Wejście w pełną nirwanę jest rzeczą na tyle głęboką i nie-do-ogarnięcia przez nasz nieoświecony, pojęciowy umysł, że trudno jest się na ten temat wypowiadać. Obietnica bodhisattvy, która stanowi podstawę Wielkiej i Diamentowej Drogi, którą praktykujący może złożyć, bądź też nie :) oznacza tyle, że nawet po osiągnięciu oświecenia, będziemy świadomie odradzać się, by pomagać innym istotom na ścieżce do oświecenia. Tak postępują wysoko urzeczywistnieni tulku (np. Karmapa). Samo osiągnięcie oświecenia, jeżeli oświecona istota praktykowała tylko z myślą o własnym wyzwoleniu z koła narodzin i śmierci i nie zamierza swojego oświecenia wykorzystać do pomocy innym, nie przynosi pożytku nikomu, poza nią samą.
Być może ktoś to lepiej wytłumaczy. W tradycji Wadżrajany mówi się, że Budda Siakjamuni, który wszedł po śmierci w nirwanę, wypromieniowywał się w różnych formach (np. Dordże Czang), by przekazywać nauki. Bodhisattvowie, będący poza narodzinami i śmiercią, przebywający w czystych krainach również pomagają istotom
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
karmadorje pisze:(...) Samo osiągnięcie oświecenia, jeżeli oświecona istota praktykowała tylko z myślą o własnym wyzwoleniu z koła narodzin i śmierci i nie zamierza swojego oświecenia wykorzystać do pomocy innym, nie przynosi pożytku nikomu, poza nią samą.
Jesteś tego pewien?... bo wiesz - Budda Gautama Śakjamuni nie praktykował ku pożytkowi innych, a ku zrozumieniu siebie, a mimo to... :oczami:

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: booker »

kunzang pisze:bo wiesz - Budda Gautama Śakjamuni nie praktykował ku pożytkowi innych, a ku zrozumieniu siebie, a mimo to... :oczami:
..a mimo to nie stał się Pratyekabuddhą :oczami:
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
karmadorje
Posty: 39
Rejestracja: wt maja 17, 2011 12:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: karmadorje »

kunzang pisze:Budda Gautama Śakjamuni nie praktykował ku pożytkowi innych, a ku zrozumieniu siebie, a mimo to
Budda Śakjamuni po osiągnięciu oświecenia nauczał. Wylicza się "Pięć zewnętrznych pomyślnych warunków" (opisane np. w książce Khandro Rinpocze Nasze cenne życie). Obok tego, że Budda pojawił się w naszym świecie, musiał on nauczać. Budda wszedł w parinirwanę dopiero po 40 latach od momentu oświecenia i przez cały ten okres nauczał. Niektórzy mówią, że buddyzm to nie tylko Budda Śakjamuni. Według tradycji Wadżrajany, Budda przekazywał głębokie nauki, ukazując się w promieniujących formach z energii i światła, wizjach, poprzez Dakinie itd. joginom. Jeśli w ujęciu Hinajany historyczny Budda praktykował "dla siebie", to moim zdaniem mówimy tu tylko o postaci historycznej, czyli jednym z przejawów "trzech ciał buddy". Tradycja mówi też, że przez wiele wcieleń Budda Śakjamuni był bodhisattvą.
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

edit: Co do postu otwierającego wątek, polecam lekturę Sutry Diamentowej. Podkreśla ona, iż błędnym jest wytwarzać pojęcia jednostki, która swoją świadomą wolą odradza się raz za razem w samsarze, aby ratować czujące istoty. To rozumienie konwencjonalne, które wiedzie na manowce zwłaszcza buddyjskich początkujących, konstruuje ethos superbohatera.

I Błogosławiony rzekł do Subhutiego te słowa: ― „Tu, Subhuti, ten, kto wstąpił na wóz bodhisattwów, w ten sposób niechaj wzbudza myśl: ‘Ile jest istot objętych zbiorowo nazwą istot, czy to powstałych z jaja, czy to powstałych z łona, czy to powstałych z ciepła i wilgoci, czy to powstałych w nadnaturalny sposób, czy to mających postać, czy to niemających postaci, czy to obdarzonych świadomością, czy to nieobdarzonych świadomością, czy też ani obdarzonych, ani nieobdarzonych świadomością; ile jest światów istot rozpoznawalnych jako światy istot ― te wszystkie istoty ja doprowadzę całkowicie do nirwany, w sferę nirwany pozbawionej jakichkolwiek pozostałości zespołów elementów istnienia’.

Doprowadziwszy w ten sposób całkowicie niezmiernie liczne istoty do nirwany, żadna istota nie jest doprowadzona całkowicie do nirwany – tak niechaj wzbudza myśl.

A to dlaczego? ― Subhuti, jeśliby bodhisattwa nadawał komukolwiek miano ‘istoty’, to nie mógłby się zwać ‘bodhisattwą’. (Sutra Diamentowa, 3


Jeśli w ujęciu Hinajany historyczny Budda praktykował "dla siebie", to moim zdaniem mówimy tu tylko o postaci historycznej, czyli jednym z przejawów "trzech ciał buddy".

Brzydkie słowo wytłuszczyłem, proponuje wyrugować je ze swojego słownika.

Czy Budda praktykował "dla siebie" nie jest tak jasnym, jest to raczej dalece uogólniający i koniec końców, niewiele znaczący pogląd. W ogóle pogląd o praktyce "dla siebie" wydaje mi się dalece ideologiczny, będący owocem sporów i nie dotykający faktycznej motywacji Buddy. Mi się wydaje, że Gautama w pewnym momencie uświadomił sobie beznadzieję i pułapkowość ogólnie pojętej codzienności, nasyconej cierpieniem, stąd pojawiła się w nim intencja znalezienia realnej alternatywy, która wynikała z jego jasnego postrzegania. Wobec odpowiednio jasnego wglądu w to, jak się rzeczy mają, praktyki medytacyjne jawią się jako po prostu jedyne sensowne wyjście. I nie jest to wniosek rozumowy, tylko doświadczalne rozpoznanie. Wtórne jest w tym kontekście roztrząsanie, czy Budda zrobił to dla siebie czy dla czujących istot. Innymi słowy, na poziomie zaawansowana Buddy, mierzonego nie tylko osiągnięciami życia Gautamy, ale też żywotów wcześniejszych, wątpie czy potrzebna mu była podpórkowa intencja w rodzaju "muszę chronić siebie", albo "muszę pomóc innym" - on po prostu "robił swoje".

"Opowiem ci
w jaki sposób
doświadczyłem
samvega.
Zobaczyłem ludzi brnących
niczym ryby w bajorach,
rywalizujących pomiędzy sobą.
Gdy to ujrzałem,
opanował mnie strach.
Cały świat był całkowicie
pozbawiony substancji.
Wszystkie kierunki
były wytrącone ze swego miejsca.
Pragnąc nieba dla siebie,
nie znalazłem niczego,
co byłoby wolne od roszczeń innych ludzi.
Nie widząc w końcu niczego
oprócz rywalizacji,
poczułem niezadowolenie.
(...)
"I wtedy ujrzałem
tutaj strzałę,
tak trudną do dostrzeżenia,
tkwiącą w sercu.
Owładnięty przez tę strzałę biegasz we wszystkich kierunkach.
Choć po prostu
wyciągając ją,
nie biegasz,
nie toniesz.""

(Snp 4:15)

Sutra Diamentowa powtarza wielokrotnie, że poświęcenie dla dobra wszystkich czujących istot jest autentyczne dopiero wówczas, gdy praktyk nie popada w wyodrębniania i reifikacje "czujących istot". Wcześniej możemy mówić o współczuciu wzbudzonym przez emocjonalne, uczuciowe, ogólnie mówiąc reakcyjne, a więc karmiczne działania, które stanowi napęd, ożywcze paliwo do wybicia się poza sferę, w której potrzebne są emocjonalne motywacje. Sutra dyscypliny człowieka świeckiego również rozróżnia tu współczucie i Wielkie Współczucie. To drugie, powstałe dzięki wejściu na Drogę, widzi istoty jako nie-istoty, no i siebie (bodhisattwę) jako nie-siebie. Podkreślenie tego kładzie kres dyskusjom nt. powołania bodhisattwy prowadzonego z poziomu konwencjonalnego, zachodniego rozumienia, które są po prostu niedorzeczne.

Edit:
rozwijanie buddyjskiego współczucia (bodhiczitty) nie ma nic wspólnego z "poświęceniem", jest to ważny element praktyki integralnie związany z jej całością.

W teorii czy praktyce? W tej pierwszej to spór o słowa, w drugiej, nawiązując do tego co pisałem wyżej, uważam że człowiek do pewnego momentu musi właśnie zdobyć się na poświęcenie - musi w ziemski, nieraz skonfliktowany ze sobą sposób poświęcić się dla innych, utrzymując percepcję "siebie" i "innych". Jak była mowa w innej dyskusji, wszyscy zaczynamy z tego samego miejsca, i to miejsce jest takie samo dla wszystkich dlatego, że utrzymuje podziały zakorzenione w umyśle, które - ponieważ są z istoty błędne - prowadzą do wewnętrznych konfliktów (w rodzaju dylematu brata łaty), do afektywnej ascezy, do zaniechania, cierpienia z powodu odbierania sobie przyjemności, etc. Te ciernie są dla mnie czymś koniecznym, aby nadać swojej postawie autentyczny i zdecydowany wymiar, pięknie mówią o tym mistycy chrześcijańscy, chociażby Tomasz a Kempis. Nie jestem zwolennikiem asekurowania się od samego początku poglądami w rodzaju "i tak niczego nie ma, więc mogę se robić co chce", minimalizujących stres i tarcie, oblegających buddystę w kokon dobrego samopoczucia. O nie! Jestem za krwią, potem i łzami, za upadkami, porażkami, poświęceniem realizowanym przez afektywne współczucie, budującym wolę zabrania sobie czegoś pomimo utyskiwań ego, które chce to coś dla siebie! :laugh:

W Dharmie/Dhammie :namaste:
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

W temacie bardzo polecam ksiazke "A Garland of Jewels: The Eight Great Bodhisattvas" Dziamgon Mipam Rinpocze

o Bodhisattwie Mandziusrim:
"Ten opiekun, ten Pan Madrosci jest ucielesnieniem niekonceptualnej pierwotnej madrosci (awerness) wszystkich Buddow trzech czasow.
Pozostanie on w formie Bodhisattwy tak dlugo jak dlugo istniec bedzie sfera darmadathu.
Dla niektorych pojawia sie on w formie Buddy ktorego wszystkie wlasciwosci sa kompletne. Dla niektorych manifestuje sie jako wziosly syn zwyciezcow (inne okreslenie wielkich Bodhisattwów).
Dla innych jeszcze pojawia sie on jako uczeń na ścieżce którego własciwosci sa niekompletne. A jeszcze dla innych manifestuje sie jako zwykła istota.
Dlatego tez w Sutrze Heroicznego Samdhi nauczane jest ze osiągnał on juz pełny stan Buddy. W Sutrze dla pozytku Angulimali naucza się sie jest juz zyjacym Budda wlasnie teraz. Natomiast w Sutrze Ozdoby Czystej Krainy Mandzisriego naucza sie ze po upływie niezliczonej ilości kalp Mandziursri zademonstruje osiagniecie stanu Buddy i bedzie znany jako Budda Wszystko Widzący."


Rowniez fragment z tej ksiazki ktory cytuje fragment z Sutry Ozdoby Czystej Krainy Mandzisriego:
"Wtedy Bodhisattwa Moc Lwa zapytał głośno - Mandzusri, kiedy osiagniesz stan Buddy?
Mandziusri odpowiedzial: KIedy przestrzeń stanie się formą, osiągnę stan Buddy. KIedy ludzie stworzeni przez magów osiągną stan Buddy, ja rownież osiągnę stan Buddy. Manjdzusri jest oświeceniem. Oświecenie jest Manjdzusrim. Pustka jest oświeceniem"

i tutaj jest jeszcze fragment z Wiki bardzo wazny: [postaram sie przetlumaczyc jutro - dzis juz nie mam sily :)]

"There are a variety of different conceptions of the nature of a bodhisattva in Mahāyāna. According to some Mahāyāna sources a bodhisattva is someone on the path to full Buddhahood. Others speak of bodhisattvas renouncing Buddhahood. According to the Kun-bzang bla-ma'i zhal-lung, a bodhisattva can choose any of three paths to help sentient beings in the process of achieving buddhahood. They are:
king-like bodhisattva - one who aspires to become buddha as soon as possible and then help sentient beings in full fledge;
boatman-like bodhisattva - one who aspires to achieve buddhahood along with other sentient beings and
shepherd-like bodhisattva - one who aspires to delay buddhahood until all other sentient beings achieve buddhahood. Bodhisattvas like Avalokiteśvara and Śāntideva are believed to fall in this category.
According to the doctrine of some Tibetan schools (like Theravāda but for different reasons), only the first of these is recognized. It is held that Buddhas remain in the world, able to help others, so there is no point in delay. Geshe Kelsang Gyatso notes:[13]
In reality, the second two types of bodhicitta are wishes that are impossible to fulfill because it is only possible to lead others to enlightenment once we have attained enlightenment ourself. Therefore, only king-like bodhicitta is actual bodhicitta. Je Tsongkhapa says that although the other Bodhisattvas wish for that which is impossible, their attitude is sublime and unmistaken.
The Nyingma school, however, holds that the lowest level is the way of the king, who primarily seeks his own benefit but who recognizes that his benefit depends crucially on that of his kingdom and his subjects. The middle level is the path of the boatman, who ferries his passengers across the river and simultaneously, of course, ferries himself as well. The highest level is that of the shepherd, who makes sure that all his sheep arrive safely ahead of him and places their welfare above his own"
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
karmadorje pisze:
kunzang pisze:Budda Gautama Śakjamuni nie praktykował ku pożytkowi innych, a ku zrozumieniu siebie, a mimo to
Budda Śakjamuni po osiągnięciu oświecenia nauczał. (...)
Dokładnie - byłbym więc ostrożnym z twierdzeniem, jak to jest w ramach podążania ścieżką i co w konsekwencji z tego wynika.
Bhakta zwrócił Tobie uwagę na pojęcie ''hinayana'', a Iwanxxx wyjaśnia w czym rzecz z hinayaną w tym temacie: ''Sutry Mahajany w optyce mahajanistów''. Polecam ten temat :)

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Karinos pisze:i tutaj jest jeszcze fragment z Wiki bardzo wazny: [postaram sie przetlumaczyc jutro - dzis juz nie mam sily :) ]
Dzięki :namaste:

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

kunzang pisze:Witam
Karinos pisze:i tutaj jest jeszcze fragment z Wiki bardzo wazny: [postaram sie przetlumaczyc jutro - dzis juz nie mam sily :) ]
Dzięki :namaste:

Pozdrawiam
:14:
nabralem sil przed północą, ale przepraszam jesli sa błedy - dodalem kilka swoich komentarzy wstawionych miedzy trzykropki

Istnieje różnorodność koncepcji dotyczącej natury bodhisattwy w Mahajanie. Wg niektorych zrodel Mahajany bodhisattwa to ktos na scieżce do pełnego stanu Buddy. Inni mówią o tym że bodhisatwowie rezygnują ze stanu Buddy. Wg “Słowa mojego doskonałego nauczyciela” ... Patrula Rinpoczego ... bodhisattwa moze wybrac jedna z trzech sciezek pomocy czujacym istotom w osiaganiu stanu Buddy.

Sa to:
- Bodhisattwa jak Król – to taki ktory aspiruje do stania się Buddą najszybciej jak to mozliwe a następnie pomaga innym w najdoskonalszy sposób ...(np. Milarepa)....
- Bodhisattwa jak Kapitan – to taki który aspiruje do osiągnięcia stany Buddy jednocześnie z innymi czyjącymi istotami,
- Bodhisattwa jak Pasterz – to taki który pragnie odroczyć osiągniecie stanu Buddy tak długo aż wszystkie czujące istoty osiągną ten stan. Wierzy się ze Bodhisattwowie tacy jak Awalokiteswara (Czenrezig) czy Szantideva ... czy tez Mandzusri ... należą do tej kategorii.

Wg doktryny niektorych tybetanskich szkol (podobnie jak w Therawadzie ale z innych powodow) tylko pierwszy typ jest rozpoznawany (wymieniany). Mowi sie ze Buddowie pozostaja w tym świecie, pomagajac innym, w zwiazku z czym nie ma sensu odraczac osiagania stanu Buddy.
Gesze Kelsang Gjatso (Nowa Kadampa) uważa że w rzeczywistosci dwa ostatnie typy bodhiczitty to życzenia których nie da sie spelnic, gdyz możliwe jest prowadzenie innych do oświecenia tylko wtedy kiedy samemu się osiągneło ten stan. Dlatego też uważa on że tylko bodhiczita “jak Król” jest właściwą bodhiczittą. Dzietsyn (Dzie) Tsongkapa mowił że mimo iż życzenia pozostałych typowo bodhisattwow (drugi i trzeci) sa niemożliwe do zrealizowania, ich życzenia są wzniosłe i nieomylne.
...rozumiem ze mozna to uznac jako wykladnie szkoły Gelug, ale byłbym ostrozny z tym Gesze ...

W szkole Ningmapa natomiast, uważa się ze najniższy poziom “jak Król” to taki gdzie motywacją jest własny pożytek ale gdzie ...bodhisattwa... rozpoznaje ze własny pozytek zalezy w sposob zasadniczy od “krolestwa i poddanych” ...a wiec innych czujacych istot...
Środkowy poziom to scieżka “jak kapitan” ktory przewozi swoich pasażerów przez rzekę ...samsary... i jednoczesnie przewozi siebie również ... do stanu Buddy...
Najwyzszy poziom to “jak pasterz” ktory upewnia się sie ze wszystkie owce ...czujace istoty... dotarły bezpiecznie przed nim, i stawa on ich dobro przed swoim.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

:namaste:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Najwyzszy poziom to “jak pasterz” ktory upewnia się sie ze wszystkie owce ...czujace istoty... dotarły bezpiecznie przed nim, i stawa on ich dobro przed swoim.

Nawiązując ogólnie do powyższego posta odnoszę wrażenie, że powyższe koncepcje są zaludnione przez reifikacje sprowadzające rozważania na niebezpieczne, bo grożące metafizyczną jałowością, tory. Przepraszam za to brzydkie zdanie! Analizowanie przeróżnych postaw, wyłanianie typologii bodhisattwów śmierdzi mi przeteoretyzowaniem. Dla jednostek osadzonych w percepcji świata wyróżniających "ja", "istotę", "życie", "osiąganie", etc stanowią takie typologie napewno łakomy, intelektualny i motywogenny kąsek. Po co jednak? Aby dokonać wyboru w cichości własnej poduszki? Przecież byłby to rozumowy wybór. Dalej uważam, że wgłębianie się w takie typologie czyni już i tak wielki Wóz tak rozległym, że podatnym na grząskie bagna relatywizowania, które (bagna), jak wiadomo...raczej opóźniają jazdę wozem, koła chlupią w błoto, trzeba pchać...etc

Patrzę na te typologię optyką religijną, nie literaturoznawczą czy religioznawczą. Bo wówczas faktycznie można by wyodrębnić z tekstów przeróżne postawy, jednakże uogólnienia właściwe typifikowaniu (Weber się kłania) nie mówią o realnych jednostkach i postawach, są redukcją służącą przejrzystości naukowych wywodów...

Mogę przyjąć, że świat duchowy, perspektywa rozpościerająca się po przekroczeniu pojęć w rodzaju "ja", "istoty", "życia", "istot" etc zakłada pewną autonomię woli wyzwolonej z takich tłamszących reifikacji. Z drugiej strony jednak powracam do wrażenia, iż po wstąpieniu na Drogę kroczenie nią jest czymś raczej naturalnym, pewnym, samoistnym, podobnie jak w osiągnięciu stanu sotapanny. Tym samym bodhisattwa działa w sposób spontaniczny, nie wybiera jednej albo drugiej odnogi Drogi. Nie podejmuje decyzji "ok, teraz będę się odradzał w samsarze, rezygnuję z nirvany"; raczej otwiera swoje istnienie na pierwotną, prawdziwą Drogę, rozpoznając ją intuicyjnie, rozpoznając jasnym wglądem co nią nie jest. Wkracza w strumień zawsze prawdziwego działania, płynącego z wglądu.

Staram się nie traktować bodhisattwy jako jakiegoś superbohatera, geniusza dobra, etc - to jest raczej coś, co w Sutrze Sila Upasaki jest określone "bodhisattwą tylko z nazwy". Bodhisattwa jawi mi się raczej jako kwiat, który może rozkwitnąć tak, jak wszystkie inne kwiaty, jeżeli usunie się przeszkadzające okoliczności. Natomiast rozważania na temat rodzajów bodhisattwów wydają mi się szkodliwym konwencjonalizowaniem tego rodzaju istoty, co gryzie się, u podstaw, w tym co jest zawarte w Sutrze Diamentowej.


W Dhammie/Dharmie
:namaste:
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

Wybacz Bhakta, prawdopodobnie nie zrozumiałem 80% tego co napisałeś, jest to zbyt wysublimowany język jak dla mnie.
W temacie klasyfikowania, to jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej.
Tybetańczycy mieli 1000 lat na rozwijanie filozofii i klasyfikacji wszystkiego co tylko można w buddyzmie :)
Na przykład kiedy mówi się o 84.000 negatywnych emocji to naprawdę są one sklasyfikowane.
Ja uważam że skoro takie klasyfikacje powstały tzn że były potrzebne. są miliony róznych jednostek o milionach róznych potrzeb duchowych. Byc moze dla kogoś ta właśnie klasyfikacja jest niezwykle ważna w jego/jej praktyce. Innemu może wystarczy wpatrywanie się w białą ścianę.

:namaste:
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

No widzisz...stosujesz ten rodzaj retoryki, który często gęsto jest przystawiany do New Age - skoro powstał, widocznie był potrzebny. Jakby nie powstał, to wniosek, że by nie był potrzebny. Istnieje miliard miliardów osób, więc jakaś się trafi. Co z tymi, którym to zaszkodzi? Przecież dana nauka skrojona do umysłu danej osoby nie trafia tylko do niej. Autorzy nośnych tekstów powinni mieć tę świadomość. Nadto, argument o miliardzie osób ucina wszelką krytykę tych tekstów - rzekomo w wymiarze praktycznym, bo niby komuś się przydadzą. Dla mnie jest to wąskie myślenie. Takie myślenie sakralizuje tybetańską, czy każdą inną scholastykę i filozofię; a to nie spadło z nieba, to jest twór ludzki i ułomny.

Często myśl ludzka, sprzęgnięta z religijną sferą wyrodnieje do stert scholastyki i teoretyki, która jest potem potrzebna o tyle, że wzbudza ruchy reformatorskie. Wiele religii zaczynało od proroczego olśnienia, potem stopniowo utonęło w sporach i roztrząsaniach, potem pojawiły się praktyczne i ogólnoludzkie konsekwencje tych sporów i roztrząsań, potem nastąpiła jakaś reformacja, bunt, negująca >>skutki<< przeteoretyzowania, manifest reformacyjny zostaje przyjęty, po jakimś czasie wzburzenia i olśnienia znów powoli ludzie pogrążają się w teoretycznych sporach (vide to, co się stało z reformacją w USA)...

Odzwierciedla to w skali makro nawyki umysłu; bo osiągnięciu jakiegoś przełomu, wglądu czy katharsis umysł stopniowo topi owe doświadczenie w przemyśleniach, zagospodarowuje je racjonalizacjami, które przykrywają kontakt z samym doświadczeniem. Stąd tak często podkreśla się ryzyka płynące z przeteoretyzowania swojej praktyki i postawy. Budda mówił, że wie bardzo wiele, ale nie mówi wszystkiego, bo nie wszystko wiedzie do świętego życia (SN LVI.31); Jego zawężenie, koncentrujące się na uwagach praktycznych, zawsze bardzo do mnie trafiało. Myślę, że utworzył się tym samym pewny proto-dyskurs, który jest czymś swoiście buddyjskim.

A że mamy do czynienia z nieskończoną ilością światów, a czujące istoty są bezgraniczne, to każdy rodzaj nauczania, także niebuddyjski, w tym multiwszechświecie odnajdzie swojego wiernego śwarakę. Ale czy każdy rodzaj nauczania jest "dobry na początku, dobry w środku, dobry na końcu"? Czy każdy wiedzie do wyzwolenia? Czy każdy jest wreszcie nie-nauczaniem? Jestem przeciwko rozpuszczaniu buddyzmu w relatywizmach.

W Dharmie/Dhammie
:serce: :namaste:
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: ethan »

bhakta pisze:No widzisz...stosujesz ten rodzaj retoryki, który często gęsto jest przystawiany do New Age - skoro powstał, widocznie był potrzebny. Jakby nie powstał, to wniosek, że by nie był potrzebny. Istnieje miliard miliardów osób, więc jakaś się trafi. Co z tymi, którym to zaszkodzi?
Hej Bhakta, nie rozumiem czemu sie tak spinasz tymi wszystkimi klasyfikacjami i dlaczego myslisz ze mialoby to komus zaszkodzic? Przeciez jesli ktos nie chce to wcale nie musi studiowac tych wszystkich szczegolowych nauk. Ponadto kiedy mowisz w ten sposob to troche jakby powiedziec ze przedstawianie buddyjskich nauk w formie czterech szlachetnych prawd, szlachetnej osmiorakiej sciezki, pieciu skandh, dwunastoczlonowego lancucha przyczyn powstawania zywej istoty, szeciu paramit itd. itd. mozna wymieniac w nieskonczonosc, sa nieprzytatne lub niepotrzebne. Dla mnie na przyklad te wszystkie klasyfikacje sa bardzo uzyteczne poniewaz znam swoj sposob rozumowania i dla mnie naprawde wszystko jest prostsze, jesli w jasny sposob, od a do z, rozpisane jak na dloni.
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Karinos pisze:Na przykład kiedy mówi się o 84.000 negatywnych emocji to naprawdę są one sklasyfikowane.
Karinos, to chyba jednak bajka ;) Interesowałem się jogaczarą a to oni się zajmowali tym klasyfikowaniem emocji. Naliczyli ich coś koło setki ;)

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

iwanxxx pisze:Karinos, to chyba jednak bajka ;) Interesowałem się jogaczarą a to oni się zajmowali tym klasyfikowaniem emocji. Naliczyli ich coś koło setki ;)

Pzdr
Piotr
powiedziano mi ze tantra Kalaczakry klasyfikuje je wszystkie. niestety nie mam mozliwosci sprawdzenia tego :)


****************

Bhakta niestety znowu nie zrozumialem polowy, wybacz, moja inteligencja jest ograniczona, ale wydaje mi sie ze dyskusje o klasyfikacjach to juz jest offtop, wiec zapraszam do powrotu do oryginalnego tematu.
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

moja inteligencja jest ograniczona

Twoja inteligencja jest nieograniczona, to raczej kwestia uwagi i otwartości, hieroglifami nie piszę;) Wystrzegajmy się syndromu DL;DR.

Hej Bhakta, nie rozumiem czemu sie tak spinasz tymi wszystkimi klasyfikacjami i dlaczego myslisz ze mialoby to komus zaszkodzic?
Nie spinam się. Napisałem także, czemu; ponieważ klasyfikowanie stanowi rozumową działalność, która, pojęta ogólnie, jest przeszkodą na ścieżce. W intelektualistycznej kulturze, w jakiej żyjemy, jest to jedna z głównych przeszkód. Umysł ma tendencję do uporczywego zarzucania swojego właściciela nazwami, co uniemożliwia bezpośrednie doświadczenie tego, czego nazwy są desygnatami. Natomiast obcowanie z samymi nazwami jest tylko iluzją wiedzy, nie przynosi wglądu. Wydaje mi się, że jest to jasne dla każdego, kto siedzi w tym dłuższy czas.
Przeciez jesli ktos nie chce to wcale nie musi studiowac tych wszystkich szczegolowych nauk

Niestety, sprawa nigdy nie była taka prosta. Umysłowość nie podlega woli, a kurczowe kontrolowanie umysłowości prowadzi do nerwic i stłumień. Człowiek nie zna siebie, zwłaszcza na początku praktyki medytacyjnej, nie wie co mu szkodzi a co nie; dopiero poznaje swoje usposobienie poprzez pozbywanie się wizji na swój temat. Wówczas dopiero wchodzi w realny kontakt z własną kondycją. Wcześniej poznanie i działania nie posiadają jasnego wglądu; dlatego poznanie i działania są uskuteczniane w dużej mierze na czuja, na ślepo, pod wpływem emocji, wpływu innych ludzi, bliżej nieokreślonych afektów; natomiast realne konsekwencje tego co się robi doświadczane są później, gdy owoc działania dojrzeje.
Ponadto kiedy mowisz w ten sposob to troche jakby powiedziec ze przedstawianie buddyjskich nauk w formie czterech szlachetnych prawd, szlachetnej osmiorakiej sciezki, pieciu skandh, dwunastoczlonowego lancucha przyczyn powstawania zywej istoty, szeciu paramit itd. itd. mozna wymieniac w nieskonczonosc, sa nieprzytatne lub niepotrzebne.

To nieprawda; w żadnym wypadku nie jest "troche tak jakby". Nauczanie Buddy, które wymieniasz, różni się od szczegółowej klasyfikacji stanów emocjonalnych czy dywagacji na temat typów bodhisattwów. Większość z tego, co wymieniłeś, stanowi podstawę buddyjskiego nauczania, ja natomiast odnosiłem się do pobocznych (i może ubocznych) produktów refleksji i piśmiennictwa, które nigdy nie były trzonem Nauk Buddy, a które nawarstwiają się niejako dookoła owego trzonu. Mam nadzieję, że widzisz różnicę między Czterema Szlachetnymi Prawdami a typologiami bodhisattwy. Jakościowa różnica jest ogromna, co czyni Twój zarzut niedorzecznym.
Dla mnie na przyklad te wszystkie klasyfikacje sa bardzo uzyteczne poniewaz znam swoj sposob rozumowania i dla mnie naprawde wszystko jest prostsze, jesli w jasny sposob, od a do z, rozpisane jak na dloni.

Funkcjonujesz - jak zdecydowana większość ludzi - w "bańce" wiedzy na swój temat, która nie jest czymś doskonałym, pełnym i jasnym. To po pierwsze. Po drugie: od samego początku tej rozmowy mówię o kwestiach praktycznych; rozumowanie do nich nie należy. Osiąganie stanu bodhisattwy nie dokonuje się przez rozumowanie; praktyka buddyjska jest trans-racjonalna i prostsze mogą stać się najwyżej nasze wyobrażenia na jej temat, nasze konceptualne rusztowanie stojące obok tej praktyki. Ale to są dwie odrębne sfery. Tu też zawiera się całe ryzyko. Jak w Sutrze Upasaki: są bodhisattwowie tylko z nazwy i bodhisattwowie prawdziwi.

Zdaję sobie sprawę, że większość ludzi potrzebuje pewnego intelektualnego pokarmu, który jest czymś motywującym, uładzającym światopogląd, etc; to jest jednak zaledwie przedsionek buddyjskiej praktyki, coś, co umożliwia przekonanie siebie samego, że ta praktyka ma sens, etc.

Reasumując, teksty są czymś inicjacyjnym, asekuracyjnym, wstępnym. Potem przede wszystkim trzeba się nauczyć nieprzywiązywania się do tekstów, nie czepiania się treści tekstów na rzecz ukrytego w nich znaczenia. Sutty palijskie, pełne powtórzeń i napisane w rytmicznym tempie, stanowią dla mnie tekst, który nie jest do końca dyskursywny i racjonalistyczny. Od lat zajmuję się antropologią słowa pisanego i wyczuwam tego rodzaju subtelności. A co dopiero traktaty mistrzów zen, taki mistrz Foyan; to już w ogóle nie jest dyskursywny tekst, to tekst-jako-upaya, tekst koaniczny, to jest coś innego od detalicznych, rozbudowanych i stricte >>scholastycznych<< klasyfikacji, typologii, roztrząsań, etc.

W Dharmie/Dhammie
:namaste:
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: booker »

bhakta pisze:edit: Co do postu otwierającego wątek, polecam lekturę Sutry Diamentowej. Podkreśla ona, iż błędnym jest wytwarzać pojęcia jednostki, która swoją świadomą wolą odradza się raz za razem w samsarze, aby ratować czujące istoty. To rozumienie konwencjonalne, które wiedzie na manowce zwłaszcza buddyjskich początkujących, konstruuje ethos superbohatera.
Chyba zaczyna się tu problem niedoceniania, czy nawet odrzucania wartości prawdy konwencjonalnej, co jest tu i tam znane jako popadanie w skrajność..no ale..

Wydaje mi sie, że zupełnie nie. Ze nie chodzi o etos superbohatera tylko o to, ze u podstawy ścieżki należy położyć fundament współczucia.

Buddha najpierw
- mówi co należy zrobić w ramach prawdy konwencjonalnej : "te wszystkie istoty ja doprowadzę całkowicie do nirwany, w sferę nirwany pozbawionej jakichkolwiek pozostałości zespołów elementów istnienia’. (zatem jest tu powstanie koncepcji doprowadzania istot do wyzwolenia).

- a konczy z poziomu prawdy ostatecznej "doprowadziwszy w ten sposób całkowicie niezmiernie liczne istoty do nirwany, żadna istota nie jest doprowadzona całkowicie do nirwany" (dlatego ze z poziomu prawdy ostatecznej nie ma zadnych istot, i nikogo do wyzwolenia)

To po pierwsze. Po drugie mozna podejsc do tego zagadnienia z innym wyjasnieniem, czy jak kto woli, łapiąc słonia za inną nogę. Mistrz Hui-Neng swego czasu fajnie wyjaśnił czym są "wszystkie istoty"-

Istoty wewnątrz umysłu są tymi, które zwane są błądzącym i zwiedzionym umysłem, występnym umysłem, oszukańczym i fałszywym umysłem, przywiązanym i zazdrosnym umysłem, złym i zatruwającym umysłem. Wszystkie takie rodzaje umysłów są „wszystkimi istotami”. Każdy musi uwolnić je ze swej własnej natury. To jest zwane prawdziwym wyzwalaniem.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Chyba zaczyna się tu problem niedoceniania, czy nawet odrzucania wartości prawdy konwencjonalnej, co jest tu i tam znane jako popadanie w skrajność.

Nie chodzi o samą prawdę konwencjonalną, tylko o chwytanie się jej. A konwencji chwytamy się od zawsze...słowem kluczem jest tu reifikacja.

Mi się wydaję, że można na cytaty, które przytoczyłeś, spojrzeć także inaczej. Mianowicie; wyzwalanie istot jest po prostu czymś pozakonwencjonalnym, samoistnym, płynącym z wglądu, jednak nie da się tego przekazać inaczej, niż poprzez słowa. Zaprzeczenie więc nadaje jakość "nie-" temu, co właśnie zostało powiedziane. Jakość "nie-" to nie chwytanie się pojęcia "istot", w ogóle żadnego pojęcia. Coś jednak ma miejsce i jakoś jednak trzeba to przekazać. I stanowi to dobry sposób na przekazanie czym jest droga bodhisattwy poprzez tekst, który jest obciążony splamieniami. Cały czas w tej sutrze kolejne wątki zjadają same siebie, zawijają się do samych siebie negując siebie, etc, stąd widzę sens w recytowaniu tej sutry jako codziennej praktyki.

A ten cytat z Hui-nenga świetny. Czy oznacza to, że "istoty" należy rozpatrywać jako coś wyłącznie wewnętrznego? (to jest pytanie z haczykiem:))
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: ethan »

bhakta pisze:Funkcjonujesz - jak zdecydowana większość ludzi - w "bańce" wiedzy na swój temat, która nie jest czymś doskonałym, pełnym i jasnym. To po pierwsze. Po drugie: od samego początku tej rozmowy mówię o kwestiach praktycznych; rozumowanie do nich nie należy. Osiąganie stanu bodhisattwy nie dokonuje się przez rozumowanie; praktyka buddyjska jest trans-racjonalna i prostsze mogą stać się najwyżej nasze wyobrażenia na jej temat, nasze konceptualne rusztowanie stojące obok tej praktyki.
Mysle ze nie masz kompetencji do okreslania w jakim stanie kto funkcjonuje :) Piszesz ze rozumowanie nie nalezy do kwestii praktycznej, hmm. Wedlug mnie rozumowanie jest jak najbardziej praktyczne. Gdyby nie rozumowanie byc moze funkcjonowalibysmy cos jak zwierzeta tylko, za pomoca instynktu bardziej, i nawet jesli pojawilby sie nauczajacy Budda to nic z tego bysmy nie zrozumieli. Mozesz na przyklad czytac caly dzien nauki buddyjskie swojemu psu lub kotu, jaki jednak bedzie tego efekt? Zasiejesz pewnie ziarno oswiecenia ale czy on/ona cos z tego zrozumie? Jednym z osiemnastu warunkow umozliwiajacych swiadome podazanie droga Dharmy (nawiasem kolejna klasyfikacja :) ) jest nieodrodzenie sie z fizycznym lub umyslowym uposledzeniem, uniemozliwiajacym zrozumienie i praktykowanie nauk. Dzieki rozumowaniu poznajemy nauki, aby nastepnie umiec je zastosowac. Jak mowi moj nauczyciel "Uzywamy umyslu, azeby wyjsc poza umysl".

Oczywiscie, ze nazbyt intelektualne rozumowanie moze stac sie przeszkoda na sciezce, zapewne sa czeste tego przypadki, jednak gdyby nie zdolnosc rozumowania, w ogole nie bylibysmy poznac istoty nauk. Kwestia odpowiedniego balansowania, tak jak mowi buddyzm tybetanski o odpowiednim zastosowaniu dwoch aspektow prowadzacych do stanu buddy: medytacji i madrosci (znow klasyfikacja, btw takich klasyfikacji sa dziesiatki, wtedy wmymienilem tylko te najwazniejsze). Ze zacytuje Padmasambhawe:

"Bez zjednoczenia metod i mądrości, Droga Tajemnej Mantry stanie się błędną ścieżką. Co to znaczy? Metody odnoszą się do bezbłędnej zasady tego co się praktykuje bez względu na to czy jest to faza rozwojowa (budowanie wizualizacji) czy spełniająca (spoczywanie w naturze umysłu). Mądrość odnosi się do poglądu, znaczenia pustej Dharmaty, samoistnej świetlistości. Bez urzeczywistnienia, że pogląd jest samoistną pustą świadomością w tobie, nie wejdziesz na ścieżkę mądrości. Sama mądrość pozbawiona metod nie da ci żadnych doświadczeń, natomiast metody pozbawione mądrości uniemożliwią zastosowanie Dharmaty w praktyce. Dlatego też koniecznie należy je połączyć, nie pozwalając na ich oddzielenie. Ogólnie, oddzielenie metod i mądrości przypomina ptaka, który próbuje latać z jednym skrzydłem. W ten sposób nie osiągniesz Stanu Buddy. Zachowaj to w umyśle."
bhakta pisze:Reasumując, teksty są czymś inicjacyjnym, asekuracyjnym, wstępnym. Potem przede wszystkim trzeba się nauczyć nieprzywiązywania się do tekstów, nie czepiania się treści tekstów na rzecz ukrytego w nich znaczenia.
Oczywiscie masz calkowita racje. Jest nawet taka nauka buddyjska mowiaca o tym, zeby nie podazac za slowami, ale za ich znaczeniem. Jednak w takim swiecie zyjemy, ze bez slow trudno odkryc by nam bylo znaczenie, a bez uzyskania nauk i ich zrozumienia, trudno by nam bylo odkryc istote nauk (nature umyslu).
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

bhakta pisze:
moja inteligencja jest ograniczona

Twoja inteligencja jest nieograniczona, to raczej kwestia uwagi i otwartości, hieroglifami nie piszę;) Wystrzegajmy się syndromu DL;DR.
niestety jak dla mnie to są właśnie hieroglify, nadużywanie pojęć i terminów które być może dla Ciebie są w powszechnym codziennym użyciu ale ja ich nie rozumiem, ani tez nie czuję potrzeby dokształcania się. W internecie można również ćwiczyć szczodrobliwości i współczucie, i wypowiadać się w języku zrozumiałym dla większości, byłoby miło ...
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Mysle ze nie masz kompetencji do okreslania w jakim stanie kto funkcjonuje

Owszem, dlatego odnoszę się do kondycji ogólnie pojętej, nieoświeconej istoty.
Piszesz ze rozumowanie nie nalezy do kwestii praktycznej, hmm. Wedlug mnie rozumowanie jest jak najbardziej praktyczne.

Śledź kontekst. Wielokrotnie na tym forum pisałem o praktycznym wymiarze rozumowania (thinking is also part of your clarity -> sam uczestniczyłeś w tych dyskusjach). Tu jednak chodzi mi stricte o praktykę medytacyjną. A ona nie zawiera w sobie rozumowania. Dlatego też pisałem wyżej o funkcjonalności czytania tekstów (jako czegoś inicjującego do praktyki per se)
Gdyby nie rozumowanie byc moze funkcjonowalibysmy cos jak zwierzeta tylko, za pomoca instynktu bardziej, i nawet jesli pojawilby sie nauczajacy Budda to nic z tego bysmy nie zrozumieli.

Z jednej strony głupio mi, że wypowiedziałem się zbyt ogólnie ("kwestia praktyczna") z drugiej strony musisz brać mnie za idiotę, skoro piszesz takie truizmy. Ale to wina moich ogólników. Uściśliłem wyżej. Przepraszam.
nawiasem kolejna klasyfikacja
Ale innego rodzaju. Jakościowo różna. Gdzieś jest granica klasyfikowania, i do niej się odnosiłem. A także granica klasyfikowania w kontekście buddyjskiej praktyki. W ogóle sam akt klasyfikacji, podobnie jak sam akt rozumowania, pojęciowania nie jest czymś niewłaściwym >>sam w sobie<<. To absurdalne myślenie, skrajnie zewnętrzna atrybucja szukająca winy w procesie myślowym. Chodzi o to, że ów proces ktoś uskutecznia; kondycja tego kogoś jest tu istotna. Także w kontekście recepcji nauk polegających na drobiazgowej klasyfikacji. To jest po prostu scholastyka. Jak pisałem wyżej, każda tradycja/szkoła/religia przechodzi przez etap nadmiernej scholastyki.
niestety jak dla mnie to są właśnie hieroglify, nadużywanie pojęć i terminów które być może dla Ciebie są w powszechnym codziennym użyciu ale ja ich nie rozumiem, ani tez nie czuję potrzeby dokształcania się. W internecie można również ćwiczyć szczodrobliwości i współczucie, i wypowiadać się w języku zrozumiałym dla większości, byłoby miło ...


W porządku, napisz mi na privie jakie moje wyrażenia zabrnęły zbyt głęboko w hermetyczny język. Polecam i podkreślam tylko jedno z nich: REIFIKACJA. Jest to pojęcie absolutnie kluczowe w wypowiedziach na temat buddyzmu.

W Dharmie/Dhammie
:namaste:
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
Karinos
Posty: 731
Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wadżrajana
Lokalizacja: Dublin/Irlandia

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: Karinos »

bhakta pisze: W porządku, napisz mi na privie jakie moje wyrażenia zabrnęły zbyt głęboko w hermetyczny język. Polecam i podkreślam tylko jedno z nich: REIFIKACJA. Jest to pojęcie absolutnie kluczowe w wypowiedziach na temat buddyzmu.
dziękuję bardzo ale jednak wolę poćwiczyć inteligencję czytając książki mistrzów, no offence :]

zwracam po prostu uwagę ze ostatnio wiele topików, nawet z najprostszymi pytaniami zamieniają się w zintelektualizowaną dysputę na poziomie wysoko akademickim, podczas gdy wystarczy dać prostą odpowiedź codziennym językiem :lowe2:
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: booker »

bhakta pisze: A ten cytat z Hui-nenga świetny. Czy oznacza to, że "istoty" należy rozpatrywać jako coś wyłącznie wewnętrznego? (to jest pytanie z haczykiem:))
Wspomniany fragment to pojecie o Czterech Wielkich Ślubowaniach wg. 6 Patriarchy Chan Hui-nenga.

[...]Obecnie, kiedy dokonaliśmy tego aktu skruchy, powinniśmy wszyscy uczynić cztery wielkie ślubowania. Każdy z was powinien oddać swój umysł całkowitej uwadze.

Ślubujemy wyzwolić wszystkie istoty w naszych własnych umysłach. Ślubujemy odciąć nieskończone namiętności w naszych własnych umysłach. Ślubujemy poznać nieograniczoną Dharmę w naszej własnej naturze. Ślubujemy osiągnąć najwyższy stopień stanu Buddhy w naszej własnej naturze.

Szlachetni i uczeni słuchacze, jeżeli posiadacie wielkie współczucie, jak możecie nie ślubować wyzwolenia wszystkich istot bez ograniczeń? Ale czyniąc tak, to nie ja, Hui Neng, jest tym który je wyzwala.3
Istoty wewnątrz umysłu są tymi, które zwane są błądzącym i zwiedzionym umysłem, występnym umysłem, oszukańczym i fałszywym umysłem, przywiązanym i zazdrosnym umysłem, złym i zatruwającym umysłem. Wszystkie takie rodzaje umysłów są wszystkimi istotami. Każdy musi uwolnić je ze swej własnej natury. To jest zwane prawdziwym wyzwalaniem.

Co oznacza samo-wyzwolenie wewnątrz swojej własnej natury? Jest to wyzwolenie wypaczonych poglądów, namiętności, niewiedzy, chwytania, i wszystkich takich istot wewnątrz czyjegoś własnego umysłu za pomocą doskonałego wglądu. Kiedy tylko posiadacie doskonały wgląd, wówczas mądrość bodhi zniszczy te niewiedzące, chwytające, łudzące się, oraz pełne pragnień istoty. Każda wyzwalana jest za pomocą odpowiednich środków: błąd wyzwalany jest poprzez prawowierność; ułuda wyzwalana jest poprzez urzeczywistnienie; niewiedza wyzwalana jest poprzez wiedzę; zło wyzwalane jest poprzez cnotę. Bycie wyzwolonym w ten sposób zwane jest prawdziwym wyzwoleniem.

Co do ślubowania odcięcia bezgranicznych namiętności, polega to na użyciu mądrości pradżni własnej natury dla wykorzenienia z umysłu próżnego i błędnego myślenia.

Co do ślubowania studiowania bezgranicznej Dharmy, to jest to konieczność stałego praktykowania prawowiernej Dharmy wglądania w swoją własną naturę. Oto znaczenie prawdziwego uczenia się.

Co do ślubowania osiągnięcia najwyższego stanu Buddhy, oznacza to, że kiedy potraficie mieć zawsze wasz umysł poddany dyscyplinie prawdziwej, prawowiernej /Dharmy/, puszczając zarówno złudzenia jak i przebudzenie, i kiedy posiadacie zawsze powstającą pradżnię, porzucając zarówno rzeczywiste jak i nierzeczywiste [...] wówczas ujrzycie naturę Buddhy, wówczas osiągniecie Stan Buddhy, gdy tylko to słowo zostanie wspomniane. Sposób praktykowania tych ślubowań, to czynienie tego bezustannie z chwili na chwilę.
[...]

http://mahajana.net/teksty/sutra_szoste ... ra6_6.html
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Tu jednak chodzi mi stricte o praktykę medytacyjną. A ona nie zawiera w sobie rozumowania.
Oj nie! Istnieje coś takiego jak medytacja analityczna.
A poza tym moim zdaniem znów przedkładasz formę nad treść. Za dużo słów ze słowńika obcych wyrazów, za mało jasno wyrażonej treści. A ta reifikacja to w jakim znaczeniu ma być taka kluczowa dla buddyzmu?
zwracam po prostu uwagę ze ostatnio wiele topików, nawet z najprostszymi pytaniami zamieniają się w zintelektualizowaną dysputę na poziomie wysoko akademickim, podczas gdy wystarczy dać prostą odpowiedź codziennym językiem
. Nic dodać, nic ująć. Niestety to jest metoda, by pokazać " jestem mądry" a nie "chcę porozmawiać".
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: booker »

bhakta pisze:Coś jednak ma miejsce i jakoś jednak trzeba to przekazać. I stanowi to dobry sposób na przekazanie czym jest droga bodhisattwy poprzez tekst, który jest obciążony splamieniami.
Myślę, iż tekst zadadniczo nie jest obciążony splamieniami, bo nie ma jak tego osiągnąć - w swojej naturze jest ograniczony, ale jest tylko narzędziem. Umysł bywa splamiony.

Mówisz, że rozumowanie nie należy do rzeczy praktycznych. Kiedyś też tak myślałem, jednak po czasie doszedłem do wniosku (nie samodzielnie bynajmniej :) ), że nie rozumowanie, a przywiązanie do rozumowania jest problemem.

Nie rzeczy są problemem, problem leży gdzieś pomiedzy włosami na głowie a paznokciami na stopach. Dlatego, jak sądze, 6 Patriarcha (jak i zresztą cała jego linia następców) starała się sprowadzić patrzenie "do wewnątrz", na siebie. To przekazuje się rozumowaniem, rozumiemy co znaczy "tu ja", "ty tam". Niepraktyczne? Hm. Zasadniczo więc, rozumiejąc naturę danej rzeczy - tu: rozumowania, można postąpić dalej, by zaopatrzonym w taką wiedzę przestać się go czepiać. Praktykując, można doświadczyć czym jest wiedza, która "nie-" pochodzi z rozumowania. Ale to trzeba zrozumieć :)

Rozumowanie, się okazuje przydatne nie tylko na wstępie buddyjskiej praktyki. Studiujesz antropologię języka. Nauczyciele buddyjscy przez całe życie nauczają używając języka - historie buddyzmu tybetańskiego, chińskiego, japońskiego, koreańskiego, a nawet palijskiego (jeżeli można tak nazwać nauczanie z Kanonu Pali) pokazuje, że częstokroć potrafili użyć go tak iż posłuchujacy go uczeń na miejscu dostawał olśnienia na jakiś temat, a nawet osiągali nibbanę (Sutta o Bahii na przykład, gro zapisów wspomnianych linii Chan/Zen, Turkusowa Grzywa Śnieżnego Lwa z buddyzmu. tyb. ). Ale znali też jego ograniczenia, i potrafili to przekazać.

Każdy z nas ma swoje ograniczenia, i nie jest niczym nadzwyczajnym, że mowa o Dharmie potrafi czasem ponieść w elaborowanie nie mające końca. Znamy to tutaj od wielu lat ;) To nie jest problem, imho, o ile się tylko na tym nie poprzestaje, ale też praktykuje.

''To nie zjawiska wiążą nas w samsarze, ale nasze lgnięcie do nich, Naropo''. Tilopa .
Nie rozumowanie, ale nasze lgniecie do niego - oto kłopot...ale nie tylko o rozumowanie chodzi, chodzi lgnięcie do świata. Odrazu przychodzi na myśl izolacja - bynajmniej. Zdrowe życie, to życie jego pełnią, z absencją lgnięcia. Próba jakiejś ideologi tego co ma być a co ma nie być mówione to tylko czyjaś ograniczona wizja. Jednak osoba wolna od tego działa tak, że przynosi innym pożytek. Nie jest "mądra", jest mądra. Nie jest w stanie "nie lgnę, ogarnąłem - i ja wam to zaraz bardzo ładnie pokaże; otóż_ ty i ty mówisz za dużo, a ooo, ty to coś fajnego przytoczyłeś, no, a Dharma buddy to jest..", ....taka osoba jest raczej w stanie pustki, w stanie braku tego, co lgnie, a więdząc trochę o tym czym jest niewiedza widzi w innych siebie, jest współczująca i w rozmowie z nią to co było zakryte, się rozjaśnia. Możemy nauczyć się nieprzywiązywania do tekstów, ale co z nieprzywiązywaniem się do innych - tego co mówią, robią?

"Obcowanie z samymi nazwami nie przynosi wglądu" - ok, ale właściwie użyte nazwy potrafią prowadzić do wglądu - o tyle, czy rozumie się, że mapa nie jest terenem, tylko mapą. Czyli defakto obcowanie z nazwami przynosi wgląd. :) A mieć dobrą mapę to skarb jest, w sumie. Klasyfikacje są formą takiej mapy. Żyjemy w intelektualistycznej kulturze - Ty to widzisz jako przeszkodę. A co jeżeli spojrzymy na to jako na narzędzię? Z problemu można uczynić metodę. Nie raz problem w buddyzmie nauczyciele transformowali w metody. I to były o wiele większe problemy, niż intelektualizowanie.

Różnica między Czterema Szlachetnymi Prawdami a typologią bodhisatwów w kontekście nawarstwień czy ubocznych produktów jest imho małoz trafiona, bo klasyfikacja bodhisatwów opisuje stany i możliwości w zależności od poziomu nagromadzeń i zniwelowania splamień, a Cztery Szlachetne Prawdy mówią o tym jak w praktyce dochodzi się do wyzwolenia. Mało tego, CZP mogą być wygłaszane na różne sposoby. W kanonie pali sa długie teksty dokładnych wyjaśnień - Buddha uznał za konieczne by je wygłosić dla swoich uczniów, ale dla kogoś gotowego do osiągnięcia wyzwolenia Buddha potrafił dać CZP w paru dokadnie zdaniach, czym słuchający osiągał wyzwolenie. Jest to ponownie przykład z Sutty o Bahii. http://sasana.wikidot.com/uda-10-kow Bahia pozbył się lgnięcia (aka przywiązania). Ale Buddha użył języka, a słowa nie były wcale trans-racjonalne, były bardzo ale to bardzo racjonalne. Co w tym tekscie było asekuracyjne, czy wstępne - było to tekst jak najbardziej końcowy.

Z pozdrowieniami
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: amogh »

Witam
bhakta pisze:Co do postu otwierającego wątek, polecam lekturę Sutry Diamentowej. Podkreśla ona, iż błędnym jest wytwarzać pojęcia jednostki, która swoją świadomą wolą odradza się raz za razem w samsarze, aby ratować czujące istoty. To rozumienie konwencjonalne, które wiedzie na manowce zwłaszcza buddyjskich początkujących, konstruuje ethos superbohatera.
(...)
Sutra Diamentowa powtarza wielokrotnie, że poświęcenie dla dobra wszystkich czujących istot jest autentyczne dopiero wówczas, gdy praktyk nie popada w wyodrębniania i reifikacje "czujących istot". Wcześniej możemy mówić o współczuciu wzbudzonym przez emocjonalne, uczuciowe, ogólnie mówiąc reakcyjne, a więc karmiczne działania, które stanowi napęd, ożywcze paliwo do wybicia się poza sferę, w której potrzebne są emocjonalne motywacje.
Pozwolę sobie skorzystać z prawa do bycia kurczakiem obracającym się na rożnie i przywołać tekst Leszka Wojasa - Sprawiedliwość a miłosierdzie wraz z późniejszą na jego temat (tekstu) dyskusją. Mam wrażenie, że ten problem jest nadal bardzo niejasny w kontekście tego, jaki pogląd oraz działanie jest właściwe względem innych ludzi, którzy z buddyjskiego punktu widzenia obarczeni są niewiedzą odnośnie swojej niewiedzy. Bo z tego, co zostało do tej pory powiedziane, a przynajmniej przeze mnie odebrane i zrozumiane, to z jednej strony jest mowa o wyższości aryów (szlachetnych) nad puthujjana'mi (przeciętnymi), z drugiej pewna wykalkulowana karmicznie bojaźń, powściągliwość i delikatność, która z kolei kontrastuje z pewną spontaniczną gwałtownością, żeby nie powiedzieć, nachalnością w objaśnianiu właściwego poglądu.

@Bhakta, jak znajdziesz czas i ochotę, to może zapoznasz się z tekstem Leszka i dodasz coś od siebie.

Odnośnie tematu wątku wykręcę się cytatem:
[quote="L. Carrol "Alicja w Krainie Czarów""]- Zerknij no na drogę i powiedz mi, czy nie widzisz któregoś z nich?
- Widzę, że Nikogo nie ma na drodze - powiedziała Alicja.
- Jakże chciałbym mieć takie oczy! - powiedział król strapionym głosem. - Widzieć, że Nikogo nie ma na drodze! I to z takiej odległości! Przy tym świetle zaledwie jestem w stanie stwierdzić, że nie ma tam prawdziwych osób!
[/quote]

Pozdrawiam
:namaste:
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

dziękuję bardzo ale jednak wolę poćwiczyć inteligencję czytając książki mistrzów, no offence :]

To zbędne lubię-nielubię. I po co...zresztą czytanie a prowadzenie dialogu to zupełnie różne treningi inteligencji. Czasami nie wystarczy dać "prostej odpowiedzi codziennym językiem"; chociażby dlatego, że owe proste słowa są obciążone potocznością, rozdrabniającą i rozkładającą ich znaczenie. Stąd, jak sądzę, tak często podkreślana w buddyzmie ostrożność wobec słów i potępienie "gadania", tj. próżnej mowy. Natomiast niechęć pozostaje niechęcią niezależnie od swego przedmiotu.
Oj nie! Istnieje coś takiego jak medytacja analityczna.
A poza tym moim zdaniem znów przedkładasz formę nad treść. Za dużo słów ze słowńika obcych wyrazów, za mało jasno wyrażonej treści. A ta reifikacja to w jakim znaczeniu ma być taka kluczowa dla buddyzmu?

Tak Miluszko, pisałem o takiej medytacji w oddzielnych wątkach. Co pisałem i w tym wątku...czy to nie przedkładanie ogółu nad kontekst? Bez myślenia kontekstowego nie da się dyskutować. Nie musisz mnie oceniać. Reifikacja jako krystalizowanie procesów myślowych w pojęcia, zamrażanie, uprzedmiotawianie. To główna choroba umysłu człowieka.

A potem dalsze imputacje. Ja chcę rozmawiać. Odnoszę się do kwestii, które mają dla mnie osobiste znaczenie. Nie masz prawa mnie w ten sposób oskarżać. Spójrz lepiej, jakie splamienia przejawiają się przez takie oskarżenia. Niech każdy przygląda się sobie. Wszelkie tego rodzaju oskarżenia są z samej istoty wybiórcze. Ja piszę tak, jak piszę w sposób naturalny, posługuję się językiem precyzyjnie, nie ozdobnikowo. Używam różnych form wyrazu zależnie od kontekstu; czasami przydaje się język akademicki, czasami poetycki. Inni wykazują się nieakceptacją, nietolerancją, alergią na jakiś sposób pisania, która rozkwita niechęcią i personalnymi zarzutami. To nie jest w porządku. Ja, jak czegoś nie rozumiem, albo coś mnie odrzuca, to staram się zrozumieć i nauczyć, nie mnożę zarzutów wobec tego, który piszę. Widzę: to jest moja niechęć, moja słabość.
Myślę, iż tekst zadadniczo nie jest obciążony splamieniami, bo nie ma jak tego osiągnąć - w swojej naturze jest ograniczony, ale jest tylko narzędziem. Umysł bywa splamiony.

A wszystko jest umysłem. A tekst jest wytworem umysłu, i jako taki jest obciążony splamieniami twórcy; człowieka. Tekst i logika tekstu odbija piętno ignorancji w swojej dualistycznej konstrukcji. Poza tym, tekst dla człowieka nie istnieje jako coś obiektywnego, prawda? Chyba, że jako znaczki na kartce.
Mówisz, że rozumowanie nie należy do rzeczy praktycznych. Kiedyś też tak myślałem, jednak po czasie doszedłem do wniosku (nie samodzielnie bynajmniej :) ), że nie rozumowanie, a przywiązanie do rozumowania jest problemem.

Co za głuchy telefon! Przecież nic takiego nie napisałem. Większość mojej działalności na forum w tym kwartale koncentruje się na sprzeciwu wobec popularnobuddyjskiego antyintelektualizmu...
Różnica między Czterema Szlachetnymi Prawdami a typologią bodhisatwów w kontekście nawarstwień czy ubocznych produktów jest imho małoz trafiona, bo klasyfikacja bodhisatwów opisuje stany i możliwości w zależności od poziomu nagromadzeń i zniwelowania splamień, a Cztery Szlachetne Prawdy mówią o tym jak w praktyce dochodzi się do wyzwolenia.

Osobiście traktuje Cztery Szlachetne Prawdy jako coś do osiągnięcia, a nie do zrozumienia. To znaczy, że ich fundamentalność można postrzec w sposób pozarozumowy. Praktykuję i widzę: Aha, to jest cierpienie (na najbardziej uogólnionym poziomie). Potem: Ok, więc dlatego cierpienie powstaje! Potem: a więc możliwe jest ustanie cierpienia! Etc. Natomiast powątpiewam to, iżby scholastyczne typologie miały być na równi wkorzenione w rzeczywistość, ukryte w doświadczeniu; wierzę raczej, że istnieje Droga Bodhisattwy, który każdorazowo jest taki sam, nie dochodzi do "wyboru postaci", konwencjonalne typy bodhisattwy nie są tym samym, co osiągnięcie Drogi Bodhisattwy poprzez naturalną praktykę. Sam o tym piszesz niżej; słowa posiadają funkcję wzbudzającą, wzbudzają oświecenie, dobrze wykładane przez nauczyciela. Scholastyka nie posiada takiej funkcji. Btw, aktualny cytat na górze forum dobrze mówi o tym, o czym piszę. Jest to wskazanie na słabości intelektualizmu czynione właściwie, bez antyintelektualizmu. Pytanie więc, czy owe typy bodhisattwów także można znaleźć w umyśle, a nie tylko w książkach. I czy w ogóle podpada to pod Dharmę.
Ale Buddha użył języka, a słowa nie były wcale trans-racjonalne, były bardzo ale to bardzo racjonalne

Przeczysz sam sobie. Jeżeli ktoś osiąga wgląd poprzez słowa, to jest to świadectwem, że są one wykładane przez nauczyciela, który ukrywa w nich treść znajdującą się poza samymi słowami. W zenie widać to chyba najbardziej wyraziście. Słowa są >>nie tylko<< racjonalne. Przekraczają racjonalność ale i zawierają ją w sobie. Mogą sobie być "bardzo racjonalne". Przedrostek trans- nie oznacza regresu ani negacji.

Amogh, przeczytam to co zalinkowałeś niedługo i postaram się odnieść. Dzięki.
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: booker »

bhakta pisze:
booker pisze: Mówisz, że rozumowanie nie należy do rzeczy praktycznych. Kiedyś też tak myślałem, jednak po czasie doszedłem do wniosku (nie samodzielnie bynajmniej  ), że nie rozumowanie, a przywiązanie do rozumowania jest problemem.
Co za głuchy telefon! Przecież nic takiego nie napisałem. Większość mojej działalności na forum w tym kwartale koncentruje się na sprzeciwu wobec popularnobuddyjskiego antyintelektualizmu...

To nie wiem o co Ci chodzi w tej kwestii, bo wcześniej w obecnym temacie pisałeś:

Po drugie: od samego początku tej rozmowy mówię o kwestia[ch praktycznych; rozumowanie do nich nie należy.
http://forum.medytacja.net/viewtopic.ph ... 78#p151178


Twoje słowa.

Co do Twojej działalności tuaj, już kolejna osoba zauważa Twoje zapędy oratorskie. Pouczasz, ale sam pouczony podajesz wady takiego działania.
Pytanie więc, czy owe typy bodhisattwów także można znaleźć w umyśle, a nie tylko w książkach. I czy w ogóle podpada to pod Dharmę.
Mozna ich znaleźć w samym sobie, kiedy w praktyce dochodzi się na dany poziom, wówczas osiąga się wymieniane tam możliwości.
bhakta pisze:
booker pisze: Ale Buddha użył języka, a słowa nie były wcale trans-racjonalne, były bardzo ale to bardzo racjonalne
Przeczysz sam sobie. Jeżeli ktoś osiąga wgląd poprzez słowa, to jest to świadectwem, że są one wykładane przez nauczyciela, który ukrywa w nich treść znajdującą się poza samymi słowami.
W instrukcji którą dostał Bahiia nie było ukrytej żadnej tresci poza słowami. Czytałeś ją w ogóle (linkowałem)?

– A więc, Bahijo, powinieneś praktykować tak: co się tyczy widzianego, niech istnieje tylko to, co widziane. Co się tyczy słyszanego, niech istnieje tylko to, co słyszane. Co się tyczy odczuwanego, niech istnieje tylko to, co odczuwane. Co się tyczy uświadomionego, niech istnieje tylko to, co uświadomione1. Powinieneś praktykować tak, aby to osiągnąć. Gdy już będzie istnieć jedynie to, co widziane, jeśli chodzi o to, co widziane; jedynie to, co słyszane, jeśli chodzi o to, co słyszane; jedynie to, co odczuwane, jeśli chodzi o to, co odczuwane i jedynie to, co uświadomione, jeśli chodzi o to, co uświadomione; wtedy, Bahijo, nie będzie już ciebie w odniesieniu do tych rzeczy. Kiedy nie będzie już ciebie w odniesieniu do tych rzeczy, nie będzie już ciebie w owym miejscu. Gdy zaś nie będzie już ciebie w owym miejscu, nie będzie już ciebie ani tu, ani tam, ani nigdzie indziej. To, tylko to, jest końcem udręki.

Czysto racjonalny tekst 1) do zrozumienia co-do-wykonania, 2)wykonać, 3)end of story. Jak instrukcja do łopaty - wziąć w grabie, wbić w ziemię, odrzut pac ziemię na kupkę.
bhakta pisze: Osobiście traktuje Cztery Szlachetne Prawdy jako coś do osiągnięcia, a nie do zrozumienia. To znaczy, że ich fundamentalność można postrzec w sposób pozarozumowy. Praktykuję i widzę: Aha, to jest cierpienie (na najbardziej uogólnionym poziomie). Potem: Ok, więc dlatego cierpienie powstaje! Potem: a więc możliwe jest ustanie cierpienia! Etc. Natomiast powątpiewam to, iżby scholastyczne typologie miały być na równi wkorzenione w rzeczywistość, ukryte w doświadczeniu; wierzę raczej, że istnieje Droga Bodhisattwy, który każdorazowo jest taki sam, nie dochodzi do "wyboru postaci", konwencjonalne typy bodhisattwy nie są tym samym, co osiągnięcie Drogi Bodhisattwy poprzez naturalną praktykę. Sam o tym piszesz niżej; słowa posiadają funkcję wzbudzającą, wzbudzają oświecenie, dobrze wykładane przez nauczyciela. Scholastyka nie posiada takiej funkcji.
Jak dla mnie właściwa scholastyka to jedynie taka, która przynosi jakąś korzyść na ścieżce. Jak dla mnie stawiasz obok siebie formę instrukcji praktyki obok czegoś, czego nią nie jest i próbujesz wykazać zbędność tej drugiej. Jest to mało trafione.
bhakta pisze: W zenie widać to chyba najbardziej wyraziście. Słowa są >>nie tylko<< racjonalne. Przekraczają racjonalność ale i zawierają ją w sobie. Mogą sobie być "bardzo racjonalne". Przedrostek trans- nie oznacza regresu ani negacji.
Jak dla mnie są identyczne do całej reszty nauczania - są jak palec, instrukcja do łopaty - mówią "to jest tam" oraz "zrobisz to tym".... ale dotrzeć do księżyca, czy tez dokopać się trzeba już samemu.
bhakta pisze:
booker pisze: Myślę, iż tekst zadadniczo nie jest obciążony splamieniami, bo nie ma jak tego osiągnąć - w swojej naturze jest ograniczony, ale jest tylko narzędziem. Umysł bywa splamiony.
A wszystko jest umysłem.{..}
Skoro wszystko jest umysłem to w czym problem, tak naprawdę, nie rozumiem?
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Bhakta, ja Cię nie oskarżam, tylko zwracam uwagę, że Twoja chęć, jak twierdzisz, do precyzyjnego wyrażania się prowadzi do jego przeciwieństwa. I mam jak najbardziej do tego prawo, jestem przecież uczestnikiem dyskusji. Mogę oczywiście nie mieć racji, natomiast w kwestii Twoich wypowiedzi moje zdanie jest takie, że używajac swojego specyficznego języka zaciemniasz je ,a nie wyjaśniasz .
Natomiast nadal nie wiem, co takiego kluczowego jest w tej reifikacji. Dla mnie większym problemem jest konceptualizacji, czy inaczej mówiąc tworzenie mentalnych konstruktów.
karmadorje
Posty: 39
Rejestracja: wt maja 17, 2011 12:46
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kagyu

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: karmadorje »

bhakta pisze:Podkreśla ona, iż błędnym jest wytwarzać pojęcia jednostki, która swoją świadomą wolą odradza się raz za razem w samsarze, aby ratować czujące istoty. To rozumienie konwencjonalne, które wiedzie na manowce zwłaszcza buddyjskich początkujących, konstruuje ethos superbohatera.
A to dlaczego? ― Subhuti, jeśliby bodhisattwa nadawał komukolwiek miano ‘istoty’, to nie mógłby się zwać ‘bodhisattwą’. (Sutra Diamentowa, 3 [/i]
Obietnica bodhisattwy w tekście pierwszej części Nyndro (w Diamentowej Drodze) wyraźnie wspomina o rozwijaniu Oświeconej Postawy dla dobra wszystkich istot.
Być może jest to rozumienie konwencjonalne, ale wydaje mi się, że na czymś trzeba się jednak oprzeć. Poziom relatywny przeplata się z absolutnym. Nawet oświeceni mistrzowie używają mowy na poziomie relatywnym (konwencjonalnym), by móc się porozumiewać z troszkę mniej urzeczywistnionymi istotami :) W każdym razie myślę, że i słowa sutry nie powinny być opacznie odebrane. Stoi za tym drugie dno. Wiemy, że na poziomie "absolutnym" nie sposób znaleźć tak trwałych, immanentnych istot, jak i oddzielenia między działającym, aktem działania i przedmiotem/podmiotem działania, aczkolwiek wszystko to się wydarza i nasza "relatywna" percepcja tak to widzi (poznaje). Pewnie, żeby ogarnąć to w sposób pozapojęciowy i niekonwencjonalny, musielibyśmy praktykować Mahamudrę czy inną bezpośrednią metodę. Podobnie jest z medytacjami foremnymi przecież. Jakkolwiek nasza percepcja przyzwyczajona jest do różnych koncepcji, materializmu czy trwałości, w wyjaśnieniach podkreśla się na każdym kroku, że są to jedynie metody, a nie nic ostatecznego. Formy budujemy w umyśle, stapiamy się z nimi i gdy rozpuszczamy wszystko, przez chwilę pozostajemy w bezforemnej przestrzeni, z której dopiero wyłania się nasze ciało i powracamy do świata relatywnego. Gdzie jest to oddzielenie między samsarą i nirwaną? Gdzieś słyszałem, że to jak dwie strony jednego medalu.
Być może cała ta kwestia bodhisattwy jest różnie postrzegana w różnych szkołach... Ostatecznie chodzi o to samo i jest to tylko kwestia 'głębokości' naszego poglądu.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

bhakta pisze: stanowią takie typologie napewno łakomy, intelektualny i motywogenny kąsek. Po co jednak? Aby dokonać wyboru w cichości własnej poduszki? Przecież byłby to rozumowy wybór.
Więc, według Ciebie, przedstawiona typologia nie odnosi się do rzeczywistych zachowań społecznych przejawianych w relacjach międzyludzkich? Nie da się doświadczyć siebie samego w roli „króla”, „kapitana” i „pasterza”? Według mnie, niczego tutaj sztucznie nie wymyślono, jedynie pokazano jak pod wpływem praktyki może przebiegać transformacja naturalnych skłonności przejawianych w grupie w zachowanie przynoszące pożytek. Tych skłonności nie da się zunifikować, są różne, tak jak różni są ludzie. Nie podlegają one również (moim zdaniem) unicestwieniu, bo stanowią bazę wyjściową, w oparciu o którą dokonuje się rozwój na ścieżce bodhisattwy. Wcześniejsze predyspozycje transformowane są w umiejętności do wykorzystania w praktyce. Tak to rozumiem. A w związku z tym, trudno jest mi sobie wyobrazić, że buddyzm ma komuś coś zabrać, że coś trzeba tutaj oddać, poświęcić. Owszem, pojawi się konieczność dokonywania wyborów, podejmowania decyzji, ale nie jest to specyfika buddyzmu – zawsze to musimy robić, ilekroć podejmujemy działania zmieniające nasze życie.

bhakta pisze:wierzę raczej, że istnieje Droga Bodhisattwy, który każdorazowo jest taki sam
Masz na myśli stan umysłu bodhisattwy czy kontekst społeczny, z którego bodhisattwa wyrasta lub w który się wtapia, dokonując własnego rozwoju na ścieżce?

bhakta pisze:Te ciernie są dla mnie czymś koniecznym.
W którym miejscu nauk buddyjskich twierdzi się, że cierpienie ma moc wyzwalającą, że prowadzi do końca cierpienia?

bhakta pisze: Reifikacja jako krystalizowanie procesów myślowych w pojęcia, zamrażanie, uprzedmiotawianie. To główna choroba umysłu człowieka.
No proszę i zrobił się z tego krótki wykład o tym, jak powstał świat. ;)
Tak, umysł ma skłonność do reifikowania i nie wyobrażam sobie, żeby nie miał, bo pływać (płynąć) w procesach (jako proces) to raczej, my ludzie, nie potrafimy. Kto wie, czy nie stoi za tym ta sama skłonność, która przekształca pośmiertny stan umysłu w materialną rzeczywistość kolejnego życia. ;)

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
GreenTea pisze:(...) Tak, umysł ma skłonność do reifikowania i nie wyobrażam sobie, żeby nie miał, bo pływać (płynąć) w procesach (jako proces) to raczej, my ludzie, nie potrafimy. Kto wie, czy nie stoi za tym ta sama skłonność, która przekształca pośmiertny stan umysłu w materialną rzeczywistość kolejnego życia. ;)
No więc właśnie - dzięki :namaste:

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
GatoNegro
Posty: 503
Rejestracja: śr lis 24, 2010 19:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Re: Poświęcenie się dla dobra wszystkich czujących istot

Nieprzeczytany post autor: GatoNegro »

A propos tematu polecam świetną mowę Ajahn'a Brahm o tym "Kto to jest Bodhisattva" :ok:
Ajahn Brahm - Kto to jest Bodhisattva (youtube)
Kwan Seum Bosal
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”