Jeszcze kilka slow refleksji ode mnie w temacie tego watku.
1. Jesli kogos interesuje ta tematyka- polecam lekture: Łukasz Trzciński, Problem woli w buddyzmie, czyli o niebezpieczeństwach poważnego potraktowania etyki w: Politeja 2011, nr 18: Studia buddyjskie
red. Bogdan Szlachta
http://www.akademicka.pl/index.php?deta ... &id=117779
Niestety nie ma wersji online wiec trzeba siegnac do wersji papierowej.
Trzcinski zwraca uwage na ciekawy fakt, ze w historii filozofii Zachodu wiele uwagi poswiecono problemowi 'wolnej woli' a w buddyzmie niezbyt duzo.
2.
Samopodobny pisze:Z tego co mi wiadomo o niektórych założeniach;
1. Każdy posiada swoją karme
2. Każdy kształtuje swoją karme
3. Karma determinuje wszystko czego doświadczamy w życiu
4. Nie istnieje trwałe indywiduum
5. Każdy podąża swoją ścieżką, przebywając swój cykl wcieleń
Z tego co mi z kolei wiadomo karma w buddyzmie nie determinuje wszystkiego czego doswiadczamy w zyciu. Buddyzm to nie solipsyzm, ze poza moim umyslem nic nie ma. W buddyzmu niezliczona liczba istot czujacych siedzi w jednej zupie ("zewnetrznej ramie" jaka jest swiat nieozywiony) i z karmy nas wszystkich razem ten swiat powstaje. I mozna powiedziec, ze caly wszechswiat w jakims stopniu determinuje to czego doswiadczamy w zyciu. To ze pisze teraz na komputerze to wynik miedzy innymi tego, ze ktos madry go kiedys wymyslil. A wynik mojej karmy to fakt, ze sie odrodzilem jako czlowiek i moge korzystac teraz z komputera. Ale to nie ja stworzylem ten komputer, z ktorego teraz korzystam.
Samopodobny pisze:Jak każda jednostka może posiadać swoją karme i swój cykl wcieleń skoro nie istnieje żadne trwałe indywiduum?
A gdyby istnialo trwale indywiduum to jak wtedy mogloby sie zmieniac i czegos doswiadczac ? Musialaby to byc zastygla na wiecznosc monada, jakis byt Parmenidesa, svabhava.
To, ze krzeslo na ktorym siedze nie ma, wg filozofii buddyjskiej w sobie trwalej istoty, zadnej niezmiennej "krzeslowatosci" nie sprawia, ze nie moge tego krzesla uzywac i na nim wygodnie sobie siedziec.
Samopodobny pisze: Jak każdy może kształtować swoją karme, skoro wszystko co zastaje w obecnym życiu jest przechodnim skutkiem poprzednich wcieleń, nie może więc o niczym decydować czyli kształtować swojej karmy na przyszłość.
Gdyby bylo tak, jak mowi zalozenie w tym pytaniu "wszystko co zastaje w obecnym życiu jest przechodnim skutkiem poprzednich wcieleń" niczego nie mozna by ksztaltowac. Ale buddyzm czegos takiego nie postuluje, nie twierdzi.
Samopodobny pisze:
Nie ma tam niestety przedstawionych argumentów, jest tylko zaprzeczenie podstawowemu prawu logiki zwanemu prawem wyłączonego środka.
Po pierwsze, nie przywiazywalbym sie za bardzo do prawa wylaczonego srodka. Sa rozne logiki. Po drugie, moze istniec historia spojna wewnetrznie, logicznia i ... nieprawdziwa. To, ze oskarzony przed sadem przedstawia jakas swoja story i nie ma w niej sprzecznosci jeszcze nie swiadczy o tym, ze mowi prawde.
Po trzecie, o jakie zaprzeczenie prawa wylaczonego srodka chodzi ? W pytaniu nie jest to sprecyzowne.
Domyslam sie tylko, ze prawdopodobnie chodzi o opozycje determinizm vs indeterminizm.
Jesli tak, to mam krotka uwage na ten temat.
W filozofii madhjamaki stosowana jest nastepujaca strategia:
- nieposiadanie wlasnej tezy,
- wyciaganie konsekwencji z atakowanych tez filozoficznych i wskazywanie na nich nielogicznosc (są to tzw. argumenty reductio ad absurdum).
Zwolennicy madhjamaki twierdzą, że skoro nie posiadają żadnego stanowiska filozoficznego, nie mogą być w błędzie. Oczywiście przeciwko takiemu stanowisku argumentowano, że skoro odrzuca się pogląd X, jest to równoznaczne z przyjęciem poglądu przeciwnego (nie-X). Jednak madhjamikowie bronili się czyniąc rozróżnienie między tzw. negacją przekreślającą, nieimplikatywną (prasaya-pratisedha, dosłownie negacja [obejmująca] konsekwencję, całkowita, przyorzecznikowa ) i negacją nieprzekreślającą, implikatywną (paryudasa-pratisedha, dosłownie negacja wykluczająca, negacja wykluczenia, przyrzeczownikowa). Zdaniem orędowników filozofii środkowej drogi negacja przekreślająca nie wymusza przyjęcia tezy sprzecznej z tezą negowaną.
Zatem odrzucenie determinizmu - nie powoduje z automatu przyjecia indeterminizmu.
I tak samo odrzucenie indeterminizmu - nie powoduje z automatu przyjecia determinizmu.
Co wiec pozostaje ? Srodkowa droga miedzy skrajnosciami: determnizmu i indeterminizmu.
Samopodobny pisze:Igo pisze:Na poziomie relatywnym "każda jednostka może posiadać swoją karme i swój cykl wcieleń " a na poziomie absolutnym "nie istnieje żadne trwałe indywiduum". Na poziomie absolutnym nie istnieje rowniez czas wiec nie ma zadnego cyklu wcielen.
Jeżeli na jakimś poziomie nie istnieje indywiduum, co jest świadome istnienia tego poziomu?
Czy "swiadomosc bezczasowa" o ktorej mozna posluchac np. tutaj: Artur Przybysławski: Uważność w tybetańskiej tradycji, filozofii i medytacji
http://vimeo.com/44874568 , ktora nie jest rzecza - jest jakims "ego", "indywiduuum" ? No nie jest, bo to w niej dopiero moze sie pojawic taki pomysl jak "ego".
Czy "swiadomosc bezczasowa" moze rozpoznac sama siebie ? No wlasnie o to chodzi w buddyzmie. By wreszcie ta "swiadomosc bezczasowa", ktora od niemajacego poczatku czasu spogladala tylko na "swiat zewnetrzny" i wewnetrzne zoo mysli, koncepcji i uczuc rozpoznala sama siebie