Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

podroznik28
Posty: 315
Rejestracja: pn lut 20, 2012 10:27
Płeć: mężczyzna
Tradycja: -

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: podroznik28 »

Piotrek pisze:
podroznik28 pisze: (...)

Więc tak:
Powinniśmy zrozumieć o co chodzi w przesłaniu Buddy, głoszącym nietrwałość, cierpienie i nie-ja. „Ja” jest nierozerwalnie związane z procesem identyfikacji. Obszar identyfikacji to pięć agregatów utrzymywania: materia, uczucie, percepcja, determinacje, świadomość. Wszystkie one są nietrwałe, cierpieniem i nie-ja, zatem nasza identyfikacja z nimi jest błędna i powinniśmy je wszystkie widzieć tak: „To nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja”.

W buddyjskiej praktyce, chodzi o wyrobienie sobie percepcji nietrwałości, cierpienia i nie-ja. Puthujjana nie posiada tej percepcji co zezwala mu na identyfikowanie się z nietrwałymi rzeczami, przez co styka się on z cierpieniem, gdy dana identyfikacja w końcu okazuje się fałszywą. Ariya w treningu, choć wciąż utrzymuje się u niego postawa „jestem”, z uwagi na percepcję nietrwałości powstrzymuje się od wszelkich identyfikacji.
(...)
A skąd jest ten cytat, podróżniku? Jakiego autora?
http://www.metta.lk/polish/Ja-czym-jest.html - tutaj jest a czy autorem jest Bhikku Varapanyo czy Nanavira tego nie jest pewien ale raczej Varapanyo...bo jeśli autorem był ktoś inny to Varapanyo pisał notkę na końcu podając nazwę autora (zauważyłem, że jeśli on coś pisał to nie podpisywał się).
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 266
Rejestracja: śr wrz 08, 2010 23:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Buddyzm a demony

Nieprzeczytany post autor: Piotrek »

iwanxxx pisze:
podroznik28 pisze:szczególnie dla wyznawców tradycji judeo-chrześcijańskiej i innych baśni.
Cześć podroznik28,

Już któryś raz z kolei wypowiadasz się pogardliwie o chrześcijaństwie. Przypominam o regulaminie forum:

1. Tolerujemy wszystko, za wyjątkiem:
- Prowokowania do waśni między religiami i szkołami.

Proszę, żebyś zostawił w spokoju chrześcijaństwo na tym forum. Kolejne tego typu wypowiedzi spowodują wkroczenie na ścieżkę ostrzeżeń.


Chciałbym powiedzieć, że specjalnie nie dotknęło mnie to, co napisał tutaj podróżnik28.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Buddyzm a demony

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Piotrek pisze:Chciałbym powiedzieć, że specjalnie nie dotknęło mnie to, co napisał tutaj podróżnik28.
Dobrze - z tymże, my tu w ''wojenki religijne'' po prostu się nie bawimy :]

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
UCD1born2B34U
użytkownik zbanowany
Posty: 115
Rejestracja: pn kwie 13, 2009 22:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dharma

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: UCD1born2B34U »

Piotrek pisze:Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku, to dlaczego mówimy: idę dziś tam, zrobię dziś to. Czy mnich zrealizowany nie myśli: idę tu, teraz chcę tego? Jak, nie wierząc w jaźń, miałbym chodzić do pracy? Kto chodzi do pracy? Czy można iść do pracy i zarobić pieniądze na czynsz, nie myśląc: jutro pójdę do pracy? Czy w tym "pójdę", "muszę zarobić pieniądze", nie jest zawarte "ja"? Moim zdaniem jest.

Mam prośbę. Jeśli ktoś zdecyduje się odpowiedzieć na tego maila, proszę odpowiedzieć na każdy z wątków. Mam na myśli dwa wątki przeze mnie tu poruszone: pierwszy dotyczący nazewnictwa i wszczepionego, naturalnego myślenia i posługiwania się zwrotami "idę", "ja idę", "co robisz?", bez których nie można funkcjonować. Jeśli takie zwroty (nazwy) istnieją, to musi im odpowiadać coś w rzeczywistości, czyż nie? Drugi wątek dotyczy konkretnych działań, jakie w życiu podejmujemy, jak zarobienie na chleb i mieszkanie, gdzie strach o "ja" jest chyba prowodyrem tych działań.
Buddyzmu nie sposób pojąć bez zrozumienia, że istnieją 2 poziomy prawdy: prawda względna (konwencjonalna) i Prawda absolutna. Budda (Przebudzony), w przeciwieństwie do zwykłych istot, zna oba poziomy (poziom snu i poziom przebudzenia). Nauczając w krainie snu (Samsara) używa pojęć znajomych mieszkańcom snu ale patrzy na nie z perspektywy przebudzenia. Jego celem jest zainspirować śpiące istoty do wkroczenia na drogę do przebudzenia.

Ci, którzy są w stanie rozróżnić dwie prawdy,
Nie będą mylić Słów Buddy,
Gromadząc całą zasługę i mądrość,
Osiągną doskonałość i zdobędą drugi brzeg.

- Dżnianagarbha

jeśli nie ma jaźni ...to dlaczego mówimy: idę dziś tam, zrobię dziś to. - dlatego że tak jest praktycznie! Dlaczego nie miałbym używać takich pojęć skoro otaczający mnie świat "umówił się na tę grę" ? Będzie mi łatwiej w nim funkcjonować. Zatem, nawet jeśli nie ma jaźni to i tak "istnieje" ona przynajmniej w sposób konwencjonalny i opłaca się korzystać z tej konwencji.

Czy mnich zrealizowany nie myśli: idę tu, teraz chcę tego? - nawet jeśli tak myśli to postrzega to inaczej (nie wierzy, że jest to w 100% prawdziwe jak czynią to śpiące istoty), widzi to z perspektywy przebudzenia jako konwencję (prawdę względną). Ponieważ tak postrzega "ja" nie jest przez nie ograniczany/ Nie wiąże to go z Samsarą.

Jak, nie wierząc w jaźń, miałbym chodzić do pracy? Kto chodzi do pracy? - moim zdaniem, trudno jest to zrozumieć z perspektywy Therawady. Tłumaczenia tego zagadnienia w kanonie palijskim są zawiłe. Zwykle Budda odbywa długie rozmowy z braminami tłumacząc tę kwestię, gdyż niełatwo im zrozumieć ten punkt. Najlepszą radę jaką mogę Ci dać jest: postaraj się nie mówić: "ja idę do pracy" tylko "mam ja, które musi iść do pracy". Po co takie rozróżnienie? W celach praktycznych: myśląc "mam ja" zamiast "jestem ja" wprowadzasz dystans do "ja" i zamiast być jego niewolnikiem staje się ono Twym narzędziem (sługą)! Po prostu jesteś wolny! Jeżeli utożsamiasz się z "ja cierpię" to jesteś tym problemem; jeżeli tego nie robisz to pomyślisz: "to jest to co ludzie nazywają cierpieniem" - staje się ono wtedy neutralnym doświadczeniem (ani dobrym ani złym) może nawet ciekawym i inspirującym. Oczywiście tu nie chodzi o zwykłem pozytywne myślenie ale o doświadczenie tego - po to istnieje w buddyzmie medytacja, która (wraz z pozostałymi elementami ścieżki) pomoże doświadczyć tej prawdy tak, że stanie się ona tak samo realna jak obecnie doświadczenie prawdziwości "ja".
Albo zapoznaj się z naukami o Naturze Buddy (wadżrajana i częściowo mahayana). Tłumaczą one, że to co w nas prawdziwe to ukryta Mądrość (zalążek Oświecenia), które rozwinięte na ścieżce staje się wszechwiedzą (Oświeceniem) które dostrzega ,że to co iluzoryczne (uwarunkowane "ja") cały czas się zmienia (nie tylko w momencie śmierci ale z chwili na chwilę) . To również nieograniczona miłość, która pojawia się we wszystkich miejscach gdzie istoty potrzebują pomocy i zgodnie najwyższą Mądrością przybiera taką formę jaka będzie najbardziej skuteczna dla tych istot. Jeśli Budda lub bodhisattwa emanuje swe różnorodne formy w wielu miejscach i czasach i każda z nich przybiera jakąś postać po czym wszystkie one wchodzą w Parinirwanę (wracają do Pustki) to nie utożsamia się z żadną z nich jako "ja". Z punktu widzenia mahayany/wadżrajany ograniczone i egoistyczne "ja" to głupota, pożądanie, gniew (i inne atrybuty niewiedzy), która będzie na ścieżce przekształcona w nieograniczoną mądrość, miłość i inne przymioty nieśmiertelnej Trikayi (doktryna o Trzech Ciałach Buddy).

Czy można iść do pracy i zarobić pieniądze na czynsz, nie myśląc: jutro pójdę do pracy? - jak najbardziej można! Gdyby było inaczej to buddyści byliby bezrobotni i poumieraliby z głodu :171:

Czy w tym "pójdę", "muszę zarobić pieniądze", nie jest zawarte "ja"? Moim zdaniem jest. - to żaden problem! Problemem jest jaki jest do tego twój stosunek! Jeśli wierzysz, że jesteś "ja" to będziesz na tę pracę patrzył przez ten pryzmat Twego "ja". Zacznie Cię ta praca ograniczać: albo się do niej przywiążesz i stanie się Twym "narkotykiem" i może z tego powodu staniesz się pracoholikiem i zaczniesz zaniedbywać inne sfery życia. A gdy jej nagle zabraknie poczujesz straszny cios - jakby Ci ktoś amputował coś bardzo cennego - nogę, albo nawet głowę :171: Jeśli praca Ci nie odpowiada, bo nie było innej to może ją znienawidzisz i popadniesz w zniechęcenie i zacznie Cię ona męczyć i obciążać po pewnym czasie aż staniesz się wypalony...Tak na prawdę będąc "ja" bardzo trudno, wręcz niemożliwe jest bycie neutralnym bo to pułapka która ciągle tworzy lubię/nie lubię i praktycznie jak magnes odpycha lub przyciąga w zależności od ładunku emocjonalnego wszystko co postrzega...

Nie chodzi więc o to, że "ja" jest dla nas jedynie konwencjonalne; chodzi o coś więcej - staje się dla nas jedyną prawdą podczas gdy jest do tej prawdy największą przeszkodą. Można by to porównać do sytuacji jakby ktoś na siłę trzyma się tezy, że jest jedynie nędznym, brudnym i słabym bezdomnym mieszkającym pod mostem gdy tak na prawdę ma nieskończone bogactwa bo pochodzi ze szlachetnego rodu. Powinien jedynie uwierzyć w to i wyruszyć w drogę po swoje skarby zamiast jak idiota przywiązywać się do swej nędzy...Podobnych porównań używa Budda w mahayanie.

Z działań systemu umysłu powstaje idea duszy-ego i wszystkiego, co do niej należy; różnicowanie, przywiązanie i idea duszy-ego powstają jednocześnie niczym słońce i promienie jego światła.

Z powodu zróżnicowania czegoś, co ze swej natury jest nierzeczywiste i złudne, pojawiają się fałszywe wyobrażenia i błędne rozumowanie, a po nich następują działania i gromadzi się energia ich nawyku, kalając czystą powierzchnię Uniwersalnego Umysłu; skutkiem tego system umysłu zaczyna działać i powstaje ciało fizyczne. Lecz różnicujący umysł nie jest świadom tego, iż przez swe różnicowanie i przywiązania warunkuje on całe ciało (...), budując świat przedstawień z aktywności swej wyobraźni.
- Lankavatara Sutra

Czy Buddowie pojawiają się na świecie, czy nie, natura buddy wszystkich istot jest wieczna i niezmienna. To jest tak, że jest ona zasłonięta splamieniami. Kiedy Tathagata pojawia się na świecie, szeroko propaguje Dharmę, aby usunąć ich ignorancję i cierpienie i oczyścić ich uniwersalną mądrość.
- Tathagatagarbha Sutra
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 266
Rejestracja: śr wrz 08, 2010 23:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Piotrek »

Dziękuję za odpowiedź.
Awatar użytkownika
UCD1born2B34U
użytkownik zbanowany
Posty: 115
Rejestracja: pn kwie 13, 2009 22:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dharma

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: UCD1born2B34U »

Piotrek pisze:Dziękuję za odpowiedź.
Drobiazg. Miło było napisać coś dla Ciebie bo widać, że jesteś inteligentny, gdyż zadajesz głębokie pytania! :namaste:
Piotrek108
Posty: 62
Rejestracja: ndz mar 17, 2013 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: buddyzm

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Piotrek108 »

edytowane przez kunzanga na prośbę Piotrek108

Ciekawy temat :-)

Co myślicie o takim wytlumaczeniu...
w wypowiedzi użyto elementów wykładów Alana Wattsa pisze:Jeśli utożsamiam sie ze swoją jaźnią (=atman, pierwotne JA świadome posiadania ciała, emocji i uczuć, myśli i co tam jeszcze fabryka dała) to znaczy ze nie chce sie wyzbyc swojego ego, przywieram(Trishna) do tego JA i chce wyzbyc sie swojego ciała bo sie starzeje, mysli bo sa np głupie i uczuć bo sa niewygodne. Nie znaczy to ze nie jestem swoim ciałem, emocjami, myślami, jaźnią albo ze one nie istnieją. Znaczy tylko tyle ze do jakiego JA bym nie przylgnął nie będzie ono tym prawdziwym....bo za Trishna stoi Avidya czyli ignorancja ktora sprawia ze myślimy iż jesteśmy tylko TYM i niczym wiecej.
Pozdrawiam, P. :oczami:
ikar
Posty: 1083
Rejestracja: pn lis 21, 2005 14:20
Tradycja: Theravada

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: ikar »

Piotrek108 pisze:Co myślicie o takim wytlumaczeniu...

Jeśli utożsamiam sie ze swoją jaźnią (=atman, pierwotne JA świadome posiadania ciała, emocji i uczuć, myśli i co tam jeszcze fabryka dała) to znaczy ze nie chce sie wyzbyc swojego ego, przywieram(Trishna) do tego JA i chce wyzbyc sie swojego ciała bo sie starzeje, mysli bo sa np głupie i uczuć bo sa niewygodne. Nie znaczy to ze nie jestem swoim ciałem, emocjami, myślami, jaźnią albo ze one nie istnieją. Znaczy tylko tyle ze do jakiego JA bym nie przylgnął nie będzie ono tym prawdziwym....bo za Trishna stoi Avidya czyli ignorancja ktora sprawia ze myślimy iż jesteśmy tylko TYM i niczym wiecej.
w rzeczywistości jedynie 5 khandha powstaje i rozpada się. Lgniemy do nich z niewłaściwym poglądem, jako trwałe, pełne satysfakcji, piękne i bierzemy je za Ja, za to czym ja jestem , za moje.
W rzeczywistości to co nazywamy naszą jaźnią, naszym ja, duszą czy osobowością, to jedynie te 5 khandha. Jakie pięć?

formy materialne, ruupa khandha.
uczucia mentalne i cielesne, vedana khandha.
postrzegania, pamięci, sa~n~na khandha.
formacje mentalne, to co aktywnie formuuje osobowość, sankhara khandha np. gniew, lub metta lub intencja.
świadomości, to co mentalnie doznaje, doświadcza. vi~n~nana khandha.

pozdrawiam
ikar
"Chcemy iść łatwą drogą, ale jeżeli nie ma cierpienia, to nie ma mądrości. By dojrzeć do mądrości, musisz na swojej ścieżce naprawdę załamać się i zapłakać co najmniej trzy razy" Ajahn Chah
Piotrek108
Posty: 62
Rejestracja: ndz mar 17, 2013 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: buddyzm

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Piotrek108 »

ikar pisze: w rzeczywistości jedynie 5 khandha powstaje i rozpada się. Lgniemy do nich z niewłaściwym poglądem, jako trwałe, pełne satysfakcji, piękne i bierzemy je za Ja, za to czym ja jestem , za moje.
W rzeczywistości to co nazywamy naszą jaźnią, naszym ja, duszą czy osobowością, to jedynie te 5 khandha. Jakie pięć?

formy materialne, ruupa khandha.
uczucia mentalne i cielesne, vedana khandha.
postrzegania, pamięci, sa~n~na khandha.
formacje mentalne, to co aktywnie formuuje osobowość, sankhara khandha np. gniew, lub metta lub intencja.
świadomości, to co mentalnie doznaje, doświadcza. vi~n~nana khandha.
Twoja wypowiedź jest wyczerpującym rozwinięciem tej oto części mojej wypowiedzi:
(=atman, pierwotne JA świadome posiadania ciała, emocji i uczuć, myśli i co tam jeszcze fabryka dała)
Przeczytałem hasło "Anatman" w wikipedii i myślę że rozumiem już jaki pogląd na to ma szkoła Therawady:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Anatman
Anatman (skr. nie-ja, w języku pali anatta) – doktryna buddyjska, według której nie istnieje nic takiego jak atman, który języków dewanagari आत्म‍ oraz sanskrytu आत्मा można tumaczyć jako dusza (dosłownie oddech), która jest pojedyncza, niezależna i niezmienna, choć podlega reinkarnacji (w odróżnieniu do pojęcia duszy używanego w chrześcijaństwie).

Pojęcie anatmana w buddyzmie rozpatruje się w stosunku do nawykowej i błędnie przyjmowanej tożsamości "ja", źródła cierpienia dukkha, tożsamości która wydaje się być pojedyncza, niezależna i niezmienna, pomimo, że wszystkie mentalno-materialne, czynniki na bazie których owa tożsamość jest projektowana, tj. pięć skupisk: forma materialna (pali, sanskryt rūpa), uczucia (pali vedanā), percepcja (pali saññā), formacje mentalne (pali sankhāra), świadomość (pali viññāna), nie są w żaden sposób pojedyncze, niezależne i niezmienne. Taki pogląd jest zgodny z doktryną głoszoną przez szkołę Therawady.
Dalsza część dotycząca hasła traktuje o tym jak to jest w Mahajanie
Pojęcie anatmana można również rozpatrywać zgodnie z mahajaną według doktryny madhjamaki, gdzie jest kluczowym teminem jest siunjata w odniesieniu zarówno do tożsamości "ja", jak i do tożsamości wszelkich innych zjawisk oraz według doktryny czittamatry, gdzie dochodzi się istnienia "tylko Umysłu" (często w tym znaczeniu pisany dużą literą), gdzie wszelkie doświadczania są tylko jego manifestacją. Trwała, inherentna tożsamość "ja" według tej doktryny przypomina tylko jedną z "fal na morzu Umysłu" - tymczasowy kształt, które wkrótce rozpływa się w oceanie, jednak powodując zrodzenie ciągu kolejnych fal. Pojedyncza fala nie ma trwałej indywidualności tożsamości (doktryna anatman), lecz jednocześnie nie można powiedzieć, że nic z niej nie zostanie (doktryna reinkarnacji). Doktryny te rozwinęły sie na bazie dwóch kluczowych przekazów mahajany: przekazu Nagardżuny o madhjamace o „Środkowej Ścieżce” oraz przekazu Asangi o „naturze Buddy”.
Widzę to tak: Przy przejściu od postaci Arhata (w Therawadzie) do postaci Bodhisattwy (w Mahajanie) który ma zdobyć kilka cnót... najważniejsza to pradżnia - mądrość która polega na tym żeby doświadczyć wszystkich skupisk i uwarunkowanych nimi zjawisk dokładnie tak (tatha) jakimi są..i wtedy można powiedzieć o sobie że poznaliśmy takość(tathata). Takość miała być esencją wszystkich skupisk i zjawisk i została pustką (siunjata) ze względu na większą trafność tego określenia. Dalej mamy synonim pojęcia anatman i jest on już teraz czystą negacją. Dalsze rozważania nad takością i dwoistością natury rzeczywistości (że ani byt ani niebyt nie są odpowiednimi interpretacjami rzeczywistości) doprowadziły do wniosku że istnieje tylko Umysł/ świadomość w rozumieniu szerszym niż procesy mentalne jednostkowego podmiotu jako świadomość-złoże który jest jak ocean a poszczegolne istoty niczym fale na jego powierzchni. Dalej już leci gładko i wszysciutko można wytłumaczyć.
Przydałby się ktoś ze szkoły/szkół Mahajany kto to rozumie i życzliwie by się wypowiedział, bo przeleciałem po łebkach rozumowanie a to ładny kawał czasu.
ens0
Posty: 1
Rejestracja: pn mar 18, 2013 15:17
Płeć: mężczyzna
Tradycja: soen

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: ens0 »

Stwierdzenie, że nie ma jaźni jest błędne. Należy odróżnić ego ja, zrodzone i oparte na nietrwałych skandach od pierwotnej natury/jaźni/prawdziwego ja. Utożsamione ego, stan przywiązania do ja/mnie/moje Tomka/Ani/Zbyszka jest naturalnie rzeczą zmienną, nietrwałą, która ma początek i koniec. Czasem wystarczy mocniej dostać w głowę lub zażyć jakiś środek chemiczny, aby na własnej skórze przekonać się, że to ego jest iluzoryczne i nietrwałe. Jednak Budda nigdy nie zaprzeczał istnienia duszy/prawdziwego ja (atman-sansk. atta-pali). Posługiwał się metodą już w jego czasach starą i znaną (neti neti - czyli ani to, ani to [nie jest jaźnią] lub via negativa), mianowicie negowaniem czym jaźń/dusza NIE jest, aby odrzucić wszystko co nie jest Twoją prawdziwą naturą, wszystko co jest nietrwałe. Stwierdzenie, że skoro Budda mówił, że 5 skand jest anatta (nie jaźnią), to znaczy, że jaźni nie ma, jest błędem logicznym. Tak samo jakbym stwierdził, że w mojej szufladzie nie ma tygrysa, w mojej wannie nie ma tygrysa, pod łóżkiem nie ma tygrysa, to znaczy, że tygrysów nie ma. Pytanie dlaczego Budda posługiwał się tą metodą? Dlatego, że na atmana/atta nie można bezpośrednio wskazać, skonceptualizować. Nie możesz wskazać palcem i stwierdzić, to jest atman/atta/prawdziwa jaźń/dusza, gdyż jest niezrodzona/niezmanifestowana tzn. nie ma lokacji, formy, koloru, zapachu itp. Jest ciszą, absolutem, który ma naturę bardziej przestrzeni (wiem, to uproszczenie), w której wszystkie zjawiska zachodzą. Więc tak naprawdę, błędem są dwa stwierdzenia, że jaźń istnieje i nie istnieje. Gdyż w potocznym rozumieniu istnienie jest związane z manifestacją w 3 wymiarowej przestrzeni, pewną formą. Ale tak samo błędne jest stwierdzenie, że jej nie ma, tzn. jak rozpłynie się 5 skand, nic nie pozostaje, a nirwana, to całkowity niebyt (unicestwienie).
Piotrek108
Posty: 62
Rejestracja: ndz mar 17, 2013 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: buddyzm

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Piotrek108 »

ens0 mógłbyś bardziej przejrzyście wyrazić to co napisałeś? :-) Szczerze to niewiele zrozumiałem, nie wiem czy jestem malo pojetny, mam za mala wiedze albo moj umysl jest niezbyt wnikliwy...używasz wielu terminów takich jak dusza, albo nirwana i innych i nie wiem co dla Ciebie znaczą.
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: ethan »

Ze strony Wspólnoty Buddyjskiej Triratna http://www.buddyzm.info.pl/
I tu powstaje bardzo ważne pytanie: kto lub co się odradza? To pytanie jest często stawiane. Ludzie lubią zadawać podchwytliwe pytania, a szczególnie, kiedy mówi się o anatmanie (pali: anatta, doktryna „nie-ja” czyli braku niezmiennej duszy), zadają bystre w swoim mniemaniu pytanie: jeśli nie ma „ja”, to kto lub co się odradza? Należy unikać dwóch skrajności. Pierwsza skrajność, to utrzymywanie, że osoba w poprzednim życiu i osoba w obecnym życiu to ta sama osoba. Jeśli ktoś się odradza, to jest to ten sam Zbychu czy Krzychu, ta sama Kasia czy Basia, którzy byli przedtem; ten sam stary umysł w nowym ciele. Tego rodzaju wierzenie znajdziemy na przykład w Bhagawad-gicie, gdzie Sri Kriszna mówi: „Czym jest odrodzenie? To jak zmiana ubrania. W taki sam sposób, jak wstajesz rano i postanawiasz założyć nowe ubranie, tak porzucasz stare ciało i bierzesz nowe”. Ty sam niejako pozostajesz niezmieniony.

Drugą skrajnością jest twierdzenie, że osoba w poprzednim życiu i osoba w obecnym życiu, to zupełnie różne osoby. Ten pogląd utrzymuje, że uwarunkowanie pochodzące z ciała jest tak podstawowe, że nie można mówić o tej samej osobie: to całkowicie różna osoba. Te dwie skrajności polegają więc na tym, że albo odrodzona osoba jest tą samą osobą, która zmarła, albo różną od tej, która zmarła.

Skrajności te związane są historycznie ze starym hinduskim sporem o naturę przyczynowości. W Indiach istniały, i istnieją nadal, dwie szkoły. Jedna szkoła, satkarjawada, utrzymuje, że przyczyna i skutek są identyczne. Zwolennicy tej szkoły mówią, że kiedy powstaje tak zwany skutek, to naprawdę tylko przyczyna zmieniła swoją formę. Twierdzą, na przykład, że jeśli miałeś bryłę złota (przyczyna), z której zrobiono ozdoby (skutek), to jest to samo złoto, czy nazwiesz je przyczyną, czy skutkiem: jest jedno, jest to samo, nieprzerwane. Z drugiej strony, szkoła asatkarjawada twierdzi, że przyczyna jest jedną rzeczą, a skutek inną. Oba te poglądy, logicznie biorąc, czynią przyczynowość niemożliwą. Jeśli przyczyna i skutek są identyczne, nie można mówić o przyczynie i skutku. Z drugiej strony, jeśli przyczyna i skutek są całkowicie różne, jak można je ze sobą powiązać? W tym wypadku również nie ma przyczynowości. Buddyzm unika tego całego sporu, uważając, że wynika z błędnych przesłanek. Buddyzm nie uczy ani satkarjawady, identyczności przyczyny i skutku, ani asatkarjawady, różnicy między przyczyną i skutkiem, tylko pratitja-samutpady, warunkowości. Mówi, symbolicznie lub abstrakcyjnie, że w oparciu o A powstaje B. Mówi, że związek między tymi dwoma terminami A i B nie może być opisany w terminach identyczności ani różnicy: te dwie kategorie są po prostu nieodpowiednie.

Ten sam pogląd stosuje się też do kwestii odrodzenia. Buddyzm mówi, że nie ma sensu pytać, czy odradza się ta sama, czy inna osoba. Ten, kto się odradza, ani nie jest taki sam, ani różny od tego, który zmarł. Jeśli ująć to formie paradoksu, to prawdziwie buddyjski pogląd brzmi, że następuje odrodzenie, ale nie ma tego, kto się odradza.

Z tego powodu buddyzm unika takich pojęć jak reinkarnacja. Inkarnacja to wejście w ciało; reinkarnacja to ponowne wejście w ciało. Termin reinkarnacja implikuje, że tak jak w przypadku fragmentu z Bhagawad-gity, który przytoczyłem, masz duszyczkę (albo trwałą jaźń), która wskakuje do jednego ciała po drugim, sama pozostając niezmieniona. Właściwym buddyjskim terminem jest punarbhawa (pali: punabhawa), co oznacza ponowne stawanie się, stawanie się znów, a więc nawet nie ,,odrodzenie”.
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: ethan »

Idac za ciosem, wklejam dalsze bardzo pomocne nauki na temat braku ja, tym razem autorstwa Buddhadasa Bhikkhu.
Źródło http://sasana.wikidot.com/anatta-i-odrodzenie :namaste:
Teraz dochodzimy do kolejnego ważnego pytania. Po pierwsze, jeżeli nie ma „ja”, czym jest ta rzecz, którą nazywamy „osobą”? Czym jesteśmy? Możemy powiedzieć, że jest to nagromadzenie składników lub różnych części zebranych razem. Jeżeli chcemy, możemy mówić o umyśle i ciele, tych dwóch głównych składnikach. Możemy mówić o pięciu khandha: ciele, uczuciach, percepcji, myśli i świadomości. Możemy mówić o elementach (dhātu), zarówno fizycznych jak i nie fizycznych. To, co nazywamy „osobą” jest tymi składnikami, częściami, które się zeszły. Jednak wciąż są one anattā (pozbawione ja). Jeżeli każde z tych części, khandh i elementów jest wolne od „ja”, wtedy ich połączenie jest także wolne od „ja”. To, że istnieje połączenie pewnych rzeczy trzymających się razem przez jakiś czas, nie oznacza, że posiadamy „ja”.

Drugie pytanie może brzmieć: jeżeli nie ma „ja”, w takim razie kto działa? Kto wytwarza wszystkie te fizyczne, werbalne i mentalne kammy (działania) i uzyskuje rezultaty tych działań (owoce kammy)? Kto doświadcza szczęścia i dukkha? Ten „ktoś” to „nikt”. Nie ma potrzeby by ktokolwiek istniał. W rzeczywistości wcale nie musimy stosować słowa „kto”. Umysł może czuć, być świadomym i myśleć. Ma on swoje potrzeby i może sprawić by ciało działało a usta mówiły. Umysł myśli i w wyniku tego myślenia powstaje działanie: fizyczne, werbalne lub mentalne działanie (kamma). Umysł, który myśli jest wolny od „ja”, ciało, które działa nie jest „ja”, usta, które mówią nie są „ja”, także działania nie są „ja”. Następnie istnieje reakcja, która wydarza się jako owoc kammy. Jeżeli wpływa on na coś, jedynie ta rzecz jest odbiorcą owocu kammy. Jednak naprawdę, jeżeli mamy mówić w zgodzie z prawdą i wprost, nie istnieje nikt, kto otrzymuje owoce kammy. Choć pojawia się reakcja, dzieje się ona względem kolejnego przedmiotu. Jest to proces jednej rzeczy lub wydarzenia, który warunkuje kolejną.

Jeżeli przyjrzymy się uważnie, dostrzeżemy, że jest pewien rodzaj umysłu, który myśli i działa powodowany intencją. Jednak skutek jest już doświadczany przez inny umysł. Z jednej chwili do następnej są to zupełnie inne umysły. Nie jest to nigdy ten sam umysł, nie wspominając już nawet o „ja” lub „kimś” („ktoś” sugeruje „ja”). To citta (umysł) jest sprawcą kammy, owoc kammy przydarza się (kolejnej) citta. Nie jest to już ta sama citta. Jednak wciąż, bez żadnej attā, citta może wytwarzać kammę i może działać. Zatem citta która nie jest attā doświadcza owocu kammy. Nieważne czy odczuwane będzie szczęście czy cierpienie, wszystkiego doświadczał będzie umysł, nie potrzebujemy do tego attā, istnieje jedynie doświadczenie. Istnieje jedynie lekkomyślność lub inteligencja. Doświadczacie szczęścia, jest szczęście (sukha), doświadczacie dukkha, jest dukkha. Umysł samodzielnie czuje sukha i dukkha, nie potrzebuje attā. W ten sposób mówimy, że „nikt” nie czyni kammy. Hołdując poglądowi zgodnemu z zasadami buddyzmu powiemy: “nikt nie czyni kammy”. Choć istnieje działanie kammy, nie ma tego kto ją tworzy lub tego kto doświadcza jej owoców, czy to szczęśliwych czy bolesnych. Istnieje jedynie citta wraz z ciałem; to jest wszystko co jest potrzebne do doświadczania. I wszystko to jest wolne od „ja”.

Teraz dochodzimy do trzeciego pytania, które ciśnie się na usta: skoro nie ma attā, co się odrodzi? Co lub kto się odradza? Wybaczcie, że jestem zmuszony użyć kolokwializmu, ale to pytanie jest absurdalne i szalone4. W buddyzmie nie ma sensu zadawać takich pytań. Nie ma dla nich miejsca w buddyzmie. Jeżeli pytacie co się później odradza, jest to najbardziej szalone i niedorzeczne pytanie. Jeżeli nie ma duszy, osoby, „ja” lub attā, jak może być „ktoś”, kto przechodzi i odradza się? Dlatego nie można pytać „kto się odrodzi”. Dlatego też ta sama osoba nigdy się nie odradza. Mimo to narodziny zdarzają się cały czas. Dzieje się to często i nieustannie, jednak nie ma odrodzenia. W rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak odrodzenie lub reinkarnacja. Gdyby istniała jedna osoba, jedno „ja” lub „ty”, wtedy odrodzenie się takiej osoby byłoby tym co nazywamy reinkarnacją. Jednak gdy wszystko jest anattā, wtedy nie ma nic co by mogło się odrodzić. Istnieją narodziny, narodziny, narodziny cały czas. To jest oczywiste. Narodziny zdarzają się cały czas, jednak nigdy ta sama osoba nie rodzi się dwa razy. Każde narodziny są nowe. A więc są nieskończone narodziny, cały czas , jednak nie nazwiemy tego odrodzeniem, czy reinkarnacją.

Skoro mamy ku temu sposobność, odsłońmy wszystkie karty – nie zostało nam wiele czasu – nie ma „osoby” lub „istoty” (satva). To co nazywamy osobą jest jedynie chwilowym nagromadzeniem, które nie trwa długo. Nie ma ono żadnego rzeczywistego istnienia i jest jedynie strumieniem lub procesem przyczyn i skutków, które jest nazywane „współzależnym powstawaniem 'nie-osoby'”. Buddyzm naucza współzależnego powstawania, czyli procesu przyczyn i skutków, rzeczy nieustannie powstających z przyczyn, przyczyn zależnych od wcześniejszych przyczyn, całego strumienia powstającego wciąż i na nowo. Tak więc buddyzm jest nauczaniem o „braku człowieka”, nauczeniem o „braku osoby”. Nie ma osoby, która by żyła i umierała. Tu i teraz nie ma osoby. Jest to jedynie nagromadzenie ciała i umysłu lub pięciu khandh, lub jakkolwiek to nazywacie. Jednak to nagromadzenie, które pojawia się zgodnie z przyczynami i warunkami nie jest osobą. Proszę zrozumcie, że nie ma osoby, która czyni kammę, otrzymuje jej owoce, która jest szczęśliwa, która doświadcza dukkha, która umiera i która się odradza. To życie nie funkcjonuje w taki sposób. Nie ma narodzin i inkarnacji tej samej osoby.

Błogosławiony Budda zakazywał swoim uczniom wierzyć w to, że świadomość lub duch (Viññāṇa) przechodzi by się odrodzić. Pewien bhikkhu o imieniu Sāti powiedział: “Według tego jak rozumiem Dhammę, jaka jest nauczana przez Błogosławionego, to jest ta sama świadomość, która trwa i podróżuje przez samsārę (cykle narodzin i śmierci), nie inna." Gdy inni mnisi sprzeciwili się, Sāti zatwardziale trwał przy swym „zgubnym poglądzie”. Gdy powiedziano o tym Buddzie, on sam zapytał Sāti. Ten ostatni jednak powtarzał swój pogląd, na co Buddha bardzo go złajał: „Człowieku o błędnym poglądzie, czy kiedykolwiek słyszałeś, abym kogokolwiek nauczał Dhammy w ten sposób? Człowieku o błędnym poglądzie, czy nie głosiłem w wielu mowach, że świadomość powstaje w zależny sposób, ponieważ bez warunków nie ma powstawania świadomości?”5 Wyraźnie widać więc, że Buddha nie uznawał, że „ta sama świadomość” odradza się z życia na życie.

Teraz dochodzimy do istotnego zagadnienia. Buddha powiedział „Nauczam tylko jednej rzeczy: dukkha i zagaszenia dukkha.” To jest to, o co chodzi we wszystkich naukach: dukkha i zagaszenie dukkha. Błogosławiony nie mówił o innych rzeczach. To czy istnieje, czy nie istnieje odrodzenie nie jest tak fundamentalnym zagadnieniem, ponieważ gdy już ktoś się urodził tu i teraz, istnieje dukkha i trzeba jej położyć kres. Nawet jeżeli urodzicie się ponownie, istnieje dukkha i musi być ona zgaszona w taki sam sposób. Po co więc mówić o narodzinach lub braku narodzin? Mówimy jedynie o tym, jak dukkha powstaje i w jaki sposób ją wygasić. Tylko tyle wystarczy. Dlatego Buddha nauczał o anattā. Gdy anattā jest w pełni zrozumiana, nie istnieje dukkha. Gdy nie ma attā, dukkha już więcej nie powstaje. Dlatego nauczał on zagaszania dukkha, to znaczy nauczał braku „ja”. Nauka o anattā jest niezbędna do wygaśnięcia dukkhi. Argumenty i dyskusje na temat tego czy istnieje odrodzenie, czy też nie, to strata czasu. Niezależnie od tego czy „to” będzie narodzone czy nie, wciąż istnieje zadanie wygaszenia dukkhi. Zamiast tego lepiej jest mówić na temat gaszenia cierpienia. Tym zagaszeniem dukkhi jest prawda, że nie istnieje attā, zrozumienie, że wszystko jest anattā.

Możemy podsumować stwierdzeniem, że jeżeli właściwie i dogłębnie zrozumiecie anattā, sami odkryjecie, że nie ma narodzin i reinkarnacji.
Ps. Nauka o "braku ja" jest scisle powiazana z naukami o pieciu skandha'ch, tzw. skupiskach, ktorych funkcjonowanie stanowi podstawe dla wyobrazenia wlasnego "ja" jako indywidualnej i niezależnej (wrodzonej; takiej, która istnieje sama z siebie) tożsamości. Takze wszystkich zainteresowanych zrozumieniem buddyjskiej doktryny anatman'a zachecam do przestudiowania tematu. Tutaj jest troche w wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Skandhy ale jestem pewien ze sa tomy nauk w necie na ten temat.
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
Piotrek108
Posty: 62
Rejestracja: ndz mar 17, 2013 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: buddyzm

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Piotrek108 »

Dziękuje ethan, ewidentnie widzę że musze z tym pracować... zrozumienie anatmana się wymyka :89:
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 266
Rejestracja: śr wrz 08, 2010 23:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Piotrek »

Myślę, że jestem ("ja"), ale nie jestem trwały. To znaczy doświadczam różnych rzeczy, ale one się zmieniają. Trwały jest jedynie ekran, na którym się ten zmienny film toczy. Co o tym sadzicie? Buddyzm północny mówi o zwierciadle, które przyjmuje każde odbicie, ale samo pozostaje wciąż czyste. Może w buddyzmie chodzi o to, że nie ma trwałej jaźni, a nie o to, że w ogóle jej nie ma.
Awatar użytkownika
piotr
ex Global Moderator
Posty: 3569
Rejestracja: pn cze 30, 2003 08:02
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: piotr »

Piotrek pisze:Co o tym sadzicie?
Że to gąszcz poglądów. :fait:
Piotrek108
Posty: 62
Rejestracja: ndz mar 17, 2013 19:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: buddyzm

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Piotrek108 »

Piotrek pisze:Myślę, że jestem ("ja"), ale nie jestem trwały. To znaczy doświadczam różnych rzeczy, ale one się zmieniają. Trwały jest jedynie ekran, na którym się ten zmienny film toczy. Co o tym sadzicie? Buddyzm północny mówi o zwierciadle, które przyjmuje każde odbicie, ale samo pozostaje wciąż czyste. Może w buddyzmie chodzi o to, że nie ma trwałej jaźni, a nie o to, że w ogóle jej nie ma.
Stworzyłeś "ekran" ale czy to jesteś Ty ?
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: ethan »

Piotrek pisze:Myślę, że jestem ("ja"), ale nie jestem trwały. To znaczy doświadczam różnych rzeczy, ale one się zmieniają. Trwały jest jedynie ekran, na którym się ten zmienny film toczy. Co o tym sadzicie? Buddyzm północny mówi o zwierciadle, które przyjmuje każde odbicie, ale samo pozostaje wciąż czyste. Może w buddyzmie chodzi o to, że nie ma trwałej jaźni, a nie o to, że w ogóle jej nie ma.
Wedlug mnie to dobry tok rozumowania. Kiedy w tym kontekscie mowisz o ekranie lub lustrze moze to wskazywac na Nature Buddy, podstawe ktora posiada kazda czujaca istota a ktora umozliwia uzyskanie oswiecenia. I chociaz czasem mowi sie o niej jako o od poczatku czystej, niezrodzonej, istniejacej poza czasem i przestrzenia, niezmiennej, czasem porownuje sie ja do czystego swiatla lub niewyczerpanej swietliscie pustej swiadomosci itd. to jednak w buddyzmie nie powinno sie jej uprzedmiotawiac i uwazac za istniejaca sama z siebie, tutaj rozumie sie ją po prostu jako stan czy kondycje kazdej czujacej istoty. I kiedy porownuje sie Nature Buddy do lustra, to bez wzgledu na odbicia jakie sie w nim pojawiaja (samsaryczny umysl i zjawiska) sama natura lustra pozostaje nietknieta.

Jesli chodzi o "ja" to chociaz na relatywnym poziomie kazda istota ma wrazenie posiadania niezaleznej tozsamosci czy jazni, to jednak w momencie kiedy probuje sie ją uchwycic, okazuje sie ze nie ma niczego do odnalezielnia. Jest to po prostu proces doswiadczania zjawisk i blednego sie z nimi utozsamiania, tak jak to wyjasnia nauka o pieciu skandhach. W wielkim uproszczeniu piec skandh to:
1. forma (cialo i zmysly),
2. odczucia (ktorych sie doswiadcza na skutek zmyslow)
3. percepcja (czyli postrzeganie przedmiotow pieciu zmyslow i umyslu)
4. mysli (ktore powstaja na skutek percepcji)
5. swiadomosc (calego procesu)

czyli na przyklad
forma - moje cialo i zmysly
odczucia - odczuwam zimno
percepcja - postrzegam to, ze jest mi zimno
formacje mentalne - chce sie ubrac cieplej
swiadomosc - jestem swiadomy calego procesu, biore cos cieplejszego do ubrania

lub
forma - moje cialo i zmysly
odczucia - czuje sie szczesliwy i zrelaksowany w swoim ciele
percepcja- postrzegam ten szczesliwy stan mojego umyslu
formacje mentalne - pragne taki pozostac
swiadomosc - jestem swiadomy calego procesu

Ktos moglby powiedziec ze jazn, poczucie "ja" to swiadomosc, jednak swiadomosc nie moze istniec bez odczuc, postrzegania itd. Umysl jest czyms nieuchwytnym, zaleznym od tego co sie pojawia w jego percepcji, nie mozna znalesc miejsca z ktorego przychodza mysli i dokad sie udaja, tak jak nie mozna znalesc srodka, centrum czy istoty swiadomosci itd. I to w tym kontekscie mowi sie ze jazn, chociaz relatywnie funcjonuje to jednak nie istnieje, poniewaz wymyka sie wszelkim probom opisu i uchwycenia tak jak w buddyzmie mowi sie, ze chociaz wszystkie zjawiska sa puste, to jednak bezustannie sie pojawiaja.
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
benali
Posty: 20
Rejestracja: wt sty 26, 2016 12:59
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: benali »

Teraz dochodzimy do trzeciego pytania, które ciśnie się na usta: skoro nie ma attā, co się odrodzi? Co lub kto się odradza? Wybaczcie, że jestem zmuszony użyć kolokwializmu, ale to pytanie jest absurdalne i szalone4. W buddyzmie nie ma sensu zadawać takich pytań. Nie ma dla nich miejsca w buddyzmie. Jeżeli pytacie co się później odradza, jest to najbardziej szalone i niedorzeczne pytanie. Jeżeli nie ma duszy, osoby, „ja” lub attā, jak może być „ktoś”, kto przechodzi i odradza się? Dlatego nie można pytać „kto się odrodzi”. Dlatego też ta sama osoba nigdy się nie odradza. Mimo to narodziny zdarzają się cały czas. Dzieje się to często i nieustannie, jednak nie ma odrodzenia
no właśnie, skoro nie ma odradzania, to dlaczego calkiem sporo osob uwazajacych sie za buddystów nadal uzywa terminologi typu: odradzanie, reinkarnacja ? Do tej pory uwazałem że strumień świadomości to tylko przyczyna inicjujaca stawanie się innej, choć podobnej, nowej istoty czującej. Hmmm..?
W związku z powyższym nasuwa sie kolejne pytanie - Czy zatem istnieje jakiś niezależny od 5 czynników Obserwator? Czy umysl i obserwacja to dwa różne i niezależne od siebie procesy, coś jak scena teatralna (umysł) na ktorej grają aktorzy (myśli, emocje, uczucia) i widownia czyli Obserwator??

Mam nadzieje, ze to, mi prostemu wieśniakowi :zonked: ktoś wytłumaczy. Pozdrawiam.
benali
Posty: 20
Rejestracja: wt sty 26, 2016 12:59
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: benali »

Tytuł: Brak ja czy nie ja?

autor: Thanissaro Bhikkhu
Jedną z pierwszych przeszkód, jaką ludzie Zachodu spotykają, gdy poznają buddyzm, jest nauczanie o anatta, często przetłumaczane jako „brak ja”. Jest to bariera z dwóch powodów. Po pierwsze, pomysł, że nie ma „ja”, nie pasuje dobrze do innych buddyjskich nauk, takich jak doktryna o kammie i ponownych narodzinach: jeśli nie ma mnie, to co doświadcza rezultatów kammy i ponownie się odradza? Po drugie, pojęcie to nie pasuje dobrze do naszego własnego judeo-chrześcijańskiego tła, które – jako podstawowe – przyjmuje założenie o istnieniu wiecznej duszy lub własnego „ja”: jeśli nie ma mnie, to co jest celem duchowego życia? Wiele książek próbuje odpowiedzieć na te pytania, jednak jeśli spojrzycie do kanonu pāḷijskiego – najwcześniejszego istniejącego zapisu nauk Buddhy – nie znajdziecie ich tam w ogóle podniesionych. W rzeczywistości, w jedynym miejscu, gdzie Buddha został zapytany wprost, czy „ja” istnieje, bądź nie – odmówił odpowiedzi. Spytany później dlaczego, odparł, iż utrzymywanie, że „ja” jest lub go nie ma, to popadnięcie w skrajną formę błędnego poglądu, sprawiającego, że praktyka buddyjskiej ścieżki jest niemożliwa. Dlatego to pytanie powinno być odłożone na bok. Aby zrozumieć, co mówi nam milczenie Buddhy o znaczeniu anatta, powinniśmy najpierw zajrzeć do nauk o tym, jak zadawać i odpowiadać na pytania, oraz jak interpretować odpowiedzi.

Buddha podzielił pytania na cztery grupy: takie, które zasługują na kategoryczną odpowiedź (proste „tak” lub „nie”); takie, które zasługują na odpowiedź analityczną, definiującą i kwalifikującą terminy zawarte w pytaniu; takie, które zasługują na pytanie ripostujące, odbijające z powrotem piłeczkę na pole pytającego oraz takie, które powinny być odłożone na bok. Ostatnia grupa pytań zawiera te, które nie prowadzą do końca cierpienia i stresu. Pierwszą powinnością pytanego nauczyciela jest pojąć, do której grupy należy zadane pytanie, a następnie odpowiedzieć na nie we właściwy sposób. Na przykład: nie odpowiadacie „tak” lub „nie” na pytanie, które powinno być odłożone na bok. Jeśli jesteście osobą zadającą pytanie i dostajecie odpowiedź, powinniście ustalić, jak daleko odpowiedź może być interpretowana. Buddha powiedział, że są dwa typy ludzi, którzy go zakłamują: ci, którzy wyciągają konkluzje z wypowiedzi, z której nie powinno się ich wyciągać oraz ci, którzy nie wyciągają wniosków z wypowiedzi, z których powinno się to robić.

Są to podstawowe zasady interpretowania nauk Buddhy, jednak jeśli zobaczymy, w jaki sposób większość autorów traktuje doktrynę anatta, zobaczymy, że te zasady są ignorowane. Niektórzy próbują ograniczyć interpretację braku „ja”, mówiąc, że Buddha zanegował istnienie wiecznego lub oddzielnego „ja”, jednak jest to udzielenie analitycznej odpowiedzi na pytanie, które powinno być odłożone na bok. Inni próbują wyciągnąć konkluzję z kilku wypowiedzi rzuconych w rozmowie, które zdają się implikować, że nie ma „ja”; jednak bezpieczniej wydaje się przypuszczać, że narzucanie tych stwierdzeń, gdy odpowiada się na pytanie, jakie powinno być odłożone na bok, jest wyciąganiem wniosków, których nie powinno się wyciągać.

Więc zamiast odpowiadać „nie” na pytanie, czy istnieje, bądź nie istnieje „ja” – połączone lub jednostkowe, wieczne lub nie – Buddha czuł, że to pytanie od początku wprowadzało w błąd. Dlaczego? Niezależnie od tego, jak zdefiniujecie różnicę pomiędzy „sobą” a „innym”, to wrażenie „siebie” zawiera w sobie cząstkę samo-identyfikacji i lgnięcia, a zatem cierpienia i stresu. Podobnie jest z połączonym „ja”, które nie rozpoznaje „innego”, jak to robi „ja” jednostkowe. Jeśli ktoś identyfikuje się z całą naturą, to jest raniony przez każde upadające drzewo. Odnosi się to także do całkowicie „innego” wszechświata, w którym poczucie wyobcowania i daremności byłoby tak osłabiające, że poszukiwanie szczęścia – własnego lub dla innych – stałoby się całkowicie niemożliwe. Z tych powodów Buddha zalecił, by nie przykładać wagi do takich pytań jak: „czy istnieję?” lub „czy nie istnieję?”, ponieważ bez względu na to, jak na nie odpowiecie, nieuchronnie prowadzą one do cierpienia i stresu.

Aby uniknąć cierpienia ukrytego w pytaniach o „siebie” i „innych”, Buddha zaoferował alternatywną drogę dzielenia doświadczenia: Cztery Szlachetne Prawdy stresu, jego przyczyny, wstrzymania, oraz ścieżki prowadzącej do tego wstrzymania. Zamiast postrzegać te prawdy, jako odnoszące się do „siebie” lub „innych”, powinno się zwyczajnie rozpoznać, po co one istnieją same w sobie, tak jak są bezpośrednio doświadczane, a następnie wykonać powinność przypisaną do każdej z tych prawd. Stres powinien być zrozumiany, jego przyczyna porzucona, wstrzymanie zrealizowane, a ścieżka do wstrzymania rozwinięta. Te powinności formują kontekst, w którym doktryna o anatta jest najpełniej pojmowana. Jeśli rozwiniecie ścieżkę moralności, skupienia i mądrości do stanu spokojnej błogości i użyjecie tego ukojonego stanu, aby popatrzeć na dane doświadczenie w kontekście terminów użytych w Czterech Szlachetnych Prawdach, to pytania, które się pojawią w umyśle, nie będą brzmiały: „Czy jest tu ja? Czym jest moje ja?”, ale raczej: „Czy doznaję stresu, ponieważ trzymam się określonego zjawiska? Czy to jest naprawdę ja, ja sam lub moje? Jeśli jest to stresujące, jednak nie do końca ja lub moje, to dlaczego się tego trzymać?”. Te ostatnie pytania zasługują na szczere odpowiedzi, gdyż tylko wtedy pomogą wam zrozumieć stres i wycofać się z przywiązania i lgnięcia – reszty poczucia samo-identyfikacji – czynników które ten stres powodują, aż w końcu wszystkie ślady samo-identyfikacji znikną, a tym, co pozostanie, będzie bezgraniczna wolność.

W tym sensie, nauczanie o anatta nie jest doktryną o braku „ja”, a raczej strategią „nie-ja”, wykorzystywaną przy porzucaniu cierpienia poprzez puszczenie jego przyczyny, prowadzącą w efekcie do najwyższego, niegasnącego szczęścia. W takim miejscu pytania o „ja”, „brak ja” i „nie-ja” zostają odsunięte na bok. Czy w momencie przeżywania takiej całkowitej wolności, byłaby możliwa jakakolwiek troska o to, co jej doświadcza? Lub czy to jest albo nie jest „ja”?
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

benali pisze:no właśnie, skoro nie ma odradzania, to dlaczego calkiem sporo osob uwazajacych sie za buddystów nadal uzywa terminologi typu: odradzanie, reinkarnacja ? Do tej pory uwazałem że strumień świadomości to tylko przyczyna inicjujaca stawanie się innej, choć podobnej, nowej istoty czującej. Hmmm..?
Kunzang zamieścił kiedyś tutaj taki cytat, który może coś wyjaśni:
kunzang pisze:''Buddyzm ujmuje odradzanie się nie jako transmigrację niezmiennej materialnej istoty (atmana) od jednego fizycznego ciała do drugiego, lecz w sposób głębszy i subtelniejszy. Dokładnie tak jak w trakcie obecnej egzystencji poprzedzający stan umysłu staje się warunkiem następnego po nim, tak samo pierwszy moment-myśl przyszłego życia zrodzi się jako następstwo ostatniego momentu-myśli życia obecnego. Związek łączący obydwa żywoty, podobnie jak relacja zachodząca pomiędzy kolejnymi stanami umysłu, jest związkiem przyczynowej ciągłości. Odpowiednia ilustracja takiego stanu rzeczy jest nie tyle obraz człowieka, które zmienia jedno ubranie po drugim sam pozostając niezmienionym, co wyobrażenie płomienia karmiącego się w swym pochodzie kolejnymi wiązkami paliwa. (...)
Twierdzić, że w chwili śmierci wraz z życiem ciała kończy się również życie psychiczne, to jedna skrajność. Druga, to pogląd, zgodnie z którym każdy element psychiczny, taki jak nieśmiertelna dusza, posiada zdolność przetrwania śmierci w niezmiennym stanie. Buddyzm, jak wszędzie zresztą, kroczy tu ścieżką środkową nauczając, że istota z jednego żywota nie jest ani dokładnie taka sama, ani też zupełnie odmienna od istoty z żywota kolejnego. Chociaż buddyzm przystał na termin odradzanie się, wyklucza możliwość błędnej interpretacji podkreślając, że nie ma nikogo, kto zostałby odrodzony.''

Bhikszu Sangharakshita

I jeszcze fragmenty z wypowiedzi A. Berzina, żeby lepiej zrozumieć to, co wyżej:
Mamy też takie kontinuum, które po prostu trwa, nie mając początku ani końca; jest wieczne. To kontinuum, które nazywamy kontinuum umysłu czy mentalnym kontinuum. Kiedy w buddyzmie mówimy o umyśle, nie mamy na myśli żadnego przedmiotu. Mentalne kontinuum to nie trwanie jakiegoś przedmiotu, jakiejś rzeczy. Mówimy raczej o kontinuum aktywności. Tą aktywnością jest doświadczanie. Nie mówimy o fizycznym przedmiocie, dzięki któremu doświadczamy, i nie mówimy też o jakimś narzędziu czy jakimś ja, które czegoś używa, żeby doświadczać rzeczy. Chociaż często popularnie tak się mówi, np. po angielsku, tłumacząc dosłownie, mówimy rusz umysłem, czyli pomyśl nad czymś, użyj umysłu; my powiedzieliśmy rusz głową. Mówimy tutaj o umyśle tak, jak byśmy mieli użyć śrubokręta czy czegoś takiego. Tymczasem chodzi o aktywność, samą aktywność. Nie to, co jest treścią tej aktywności, tylko samą aktywność. To coś indywidualnego i subiektywnego. Moje doświadczenie zimna jest moim doświadczeniem, a nie np. twoim. To, co dla mnie jest doświadczeniem zimna, nie musi być odbierane jako zimno przez ciebie.

Mamy rozmaite indywidualne, subiektywne kontinua doświadczania rzeczy. Każde z nich jest nieprzerwane. To nie jest tak, że coś się wyłącza, kiedy idziemy np. spać. Gdy śpimy, mamy kolejne doświadczenia. Nie jest też tak, że to się wyłączy w momencie śmierci. Mamy wtedy następne doświadczenia.
(...)
Skąd się ta indywidualność bierze? (...) W buddyzmie tłumaczy się to raczej w kategoriach filmu. W przypadku filmu nie chodzi tutaj o plastik, o błonę filmową, ale o film, który oglądamy. Jest pewne kontinuum klatek, obrazów. One zmieniają się z chwili na chwilę i jest pewna ciągłość. Z filmem jest tak, że nie widzimy całego filmu naraz, widzimy go tylko klatka po klatce. Na te wszystkie obrazy nakładamy jedną nazwę - film. Mówimy np. to Gwiezdne wojny, ale całości nie widzimy naraz. To wszystko dzieje się z chwili na chwilę i na pewną ciągłość nakładamy nazwę film.

To jest też dość dziwaczne. W danym momencie, w danej chwili widzimy tylko jeden moment. Jak możemy powiedzieć, że to Gwiezdne wojny? Skąd to wiemy? W danym momencie widzimy tylko jedną klatkę. Czy jest tam gdzieś napisane, przez cały czas widzimy gdzieś w rogu napis Gwiezdne wojny, klatka nr tyle i tyle? Jak to jest? W jednym momencie nie widzimy przecież całości, widzimy tylko fragment po fragmencie, klatka po klatce. Gwiezdne wojny to tylko etykietka, to tylko nazwa nałożona na to wszystko.

To samo dzieje się w odniesieniu do naszego ciała i doświadczania rzeczy.
(...)
Ciągłość jest podtrzymywana faktem, że jest coś takiego, jak przyczyna i skutek. Prawo przyczynowo-skutkowe podtrzymuje ciągłość. Zastanówmy się, co takiego trwa, z punktu widzenia buddyzmu, kiedy mówimy o odradzaniu się. To, co trwa, to indywidualne, subiektywne doświadczanie rzeczy. Gdzie można wyróżnić coś takiego jak konwencjonalne ja, dzięki któremu możemy jakoś działać? Po prostu nazywamy coś ja po to, żeby funkcjonować. Niemniej to ja nie ma żadnej trwałej, solidnej, wiecznej tożsamości. Doświadczanie, które odbywa się z chwili na chwilę, bez przerwy, jest możliwe czy trwa dlatego, że jest coś takiego jak karma - przyczyna i skutek.

Pozdrawiam, gt
benali
Posty: 20
Rejestracja: wt sty 26, 2016 12:59
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: benali »

Dzięki GreenTea. Twoja odpowiedź dużo mi wyjaśniła. Rozumiem, że to kontinuum „ja”, to tylko proces mentalny zachodzący nieustannie z chwili na chwile w czasie tu i teraz.

Podroznik28 napisał:
Odnośnie tego JA, to: http://sasana.wikidot.com/paticcasamuppada-czesc-1 (przeczytaj też cz. 2 i 3) pozwoli Ci zrozumieć jako tako + inne artykuły. Musisz sam szukać i czasu poświęcić na zapoznanie się z Dhammą - nikt na tacy chop siup nie poda Ci zrozumienia.
Współzależne powstawanie, to jest to. Proces stawania się „ja” Można samemu obserwować i doświadczać w każdej chwili. Dzięki.
PS. dla lepszej rozkminki przeczytam se te 3 części jeszcze kilka razy
Nieoswieconyumysl
Posty: 5
Rejestracja: sob maja 07, 2016 18:33
Płeć: kobieta
Tradycja: Brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Nieoswieconyumysl »

Wszystko w porządku, lecz spytam z ciekawości: Jak, drodzy Buddyści, wyobrażacie sobie owo stale, niezmienne, nie mające poczatku "kontinuum",czy jak to nazywacie"wieczny strumień"świadomości? Czy wg was ma to jakakolwiek formę? Wyobrażam to sobie jak jakis świadomy oblok w szerokim wszechświecie, strumień energicznego swiatla, który ,jesli pragnie, lgnie do jakies zaplodnionej komórki i odradza sie ponownie w samsarze, a te oświecone obloki trwają wiecznie w pustce, moze się rozplywaja : Czy to kontinuum świadomości ma jakakolwiek formę, czy tak naprawde nie istnieje? Jesli nie istnieje, dlaczego sie odradza? Z pragnienia, wiec cos jednak istnieje..? Lecz takie cos , czy jest świadome tego ze jest świadomością? Juz wkraczam na pojecia czystej abstrakcji zapewne, polegajac tylko na mojej wyobraźni, lecz chciałam sie podzielić tylko i wyłącznie moimi wyobrażeniami. Zastanawiam sie od tym juz od dłuższego czasu, i nie daje mi to spokoju, bardzo bym była wdzieczna gdyby ktos podzielił sie swoimi koncepcjami, bo zapewne ponownie cos zle zrozumiałam:
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Nieoswieconyumysl pisze:Wszystko w porządku, lecz spytam z ciekawości: Jak, drodzy Buddyści, wyobrażacie sobie owo stale, niezmienne, nie mające poczatku "kontinuum",czy jak to nazywacie"wieczny strumień"świadomości?
Cześć :)

ponieważ link do tekstu, z którego pochodzą cytaty na temat „kontinuum”, nie działa, podrzucam raz jeszcze ten wykład. Wiele tłumaczy i można byłoby po zapoznaniu się z nim zadać pytania szczegółowsze.


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
ethan
Senior User
Posty: 842
Rejestracja: sob maja 23, 2009 16:01
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Wspólnota Dzogczen
Lokalizacja: Czysta Kraina

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: ethan »

Nieoswieconyumysl pisze:Wszystko w porządku, lecz spytam z ciekawości: Jak, drodzy Buddyści, wyobrażacie sobie owo stale, niezmienne, nie mające poczatku "kontinuum",czy jak to nazywacie"wieczny strumień"świadomości? Czy wg was ma to jakakolwiek formę? Wyobrażam to sobie jak jakis świadomy oblok w szerokim wszechświecie, strumień energicznego swiatla, który ,jesli pragnie, lgnie do jakies zaplodnionej komórki i odradza sie ponownie w samsarze, a te oświecone obloki trwają wiecznie w pustce, moze się rozplywaja : Czy to kontinuum świadomości ma jakakolwiek formę, czy tak naprawde nie istnieje?
Mysle, ze nie ma potrzeby aby wyobrazac sobie jak wyglada strumien swiadomosci. Tak jak juz wspomnial Kunzang w innym watku, cytuje: "strumień świadomości'' /w tym kontekście/ - to jest koncepcja, która ma ułatwić w praktykach tantrycznych zrozumienie zagadnienia energii i świadomości". Wedlug buddyzmu tybetanskiego, karma gromadzona jest w ósmej swiadomosci zwanej alaja widżniana, a swiadomosc, jak wiadomo nie ma ksztaltu ani koloru :) Wiecej o tym mozesz przeczytac np. tutaj:
III KARMAPA RANGDZIUNG DORDŻE - Świadomość Zwyczajna, Świadomość Przebudzona

Nieoswieconyumysl pisze:Jesli nie istnieje, dlaczego sie odradza? Z pragnienia, wiec cos jednak istnieje..? Lecz takie cos , czy jest świadome tego ze jest świadomością? Juz wkraczam na pojecia czystej abstrakcji zapewne, polegajac tylko na mojej wyobraźni, lecz chciałam sie podzielić tylko i wyłącznie moimi wyobrażeniami. Zastanawiam sie od tym juz od dłuższego czasu, i nie daje mi to spokoju, bardzo bym była wdzieczna gdyby ktos podzielił sie swoimi koncepcjami, bo zapewne ponownie cos zle zrozumiałam:
Odradza sie pod wplywem zludzenia, ze jest czyms oddzielym od doswiadczanych zjawisk. Powstaje dualizm i doswiadcznie ego, ktore wiklajac sie w kolejne mysli i emocje, gromadzi coraz to wiecej karmy, dajecej poczatek coraz to nowym odrodzeniom.

Cytaty z ksiazki: "Krysztal i sciezka swiatla" Namkhai Norbu Rinpocze:
/.../ uważa się, że wszechświat jest spontanicznie powstającą grą energii pierwotnego stanu, którą można się cieszyć jako taką, jeśli zintegruje się ze swoim istotnym, wewnętrznym warunkiem. Ma to miejsce w stanie Dzogczen, który wyzwala sam z siebie, będąc sam w sobie doskonały. Jeśli jednak wskutek błędnego postrzegania rzeczywistości, popada się w pomieszania dualizmu, wówczas pierwotna świadomość, która w istocie jest źródłem wszystkich manifestacji, zostaje schwytana w swoje własne projekcje, przyjmując je następnie za rzeczywistość zewnętrzną, istniejącą oddzielnie od niej. Z tej zasadniczej, błędnej percepcji, powstają różnorakie namiętności i emocje, prowadzące jednostkę do popadnięcia w dualizm."

"Na poziomie, który sami doświadczamy w naszym życiu, jest oczywiste, gdzie zaczyna się transmigracja: zaczyna się ona w każdej chwili, w której popadamy w dualizm. Podobnie: kończy się ona wtedy, kiedy wchodzimy w pierwotny stan, który znajduje się poza wszelkimi ograniczeniami, włączając w to ograniczenia czasu, słów i pojęć."
http://www.jasnesny.wordpress.com
„Nie oce­niaj suk­ce­su człowieka po tym jak wy­soko się wspiął, lecz jak wy­soko od­bił się od dna.”
benali
Posty: 20
Rejestracja: wt sty 26, 2016 12:59
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: benali »

z wypowiedzi A. Berzina pisze: Z buddyjskiej perspektywy, gdzie uznaje się przeszłe i przyszłe żywoty, są one nieskończone i odradzamy się od zawsze.
Mamy też takie kontinuum, które po prostu trwa, nie mając początku ani końca; jest wieczne. To kontinuum, które nazywamy kontinuum umysłu czy mentalnym kontinuum.
Lubie czasami obserwować swoje odczucia i po przeczytaniu tego fragmentu czuje jakby moje ego zaczęło rosnąć :D
a i bez tego mam z nim nie mały kłopot :D
Idea nieskończonego odradzania się pomaga w tym, żeby otworzyć się na innych, na inne formy życia. Skoro odradzamy się od zawsze, to byliśmy wszystkim - byliśmy kobietami, mężczyznami, byliśmy w każdym wieku, byliśmy młodzi, byliśmy starsi, należeliśmy do różnych kultur itd. W związku z tym jesteśmy w stanie znaleźć jakąś płaszczyznę porozumienia z innymi, np. ludźmi, czy w ogóle, patrząc szerzej, z innymi istotami.
Nie wiem jak Wy, ale ja nic nie pamiętam abym wcześniej materialnie odradzał się jako kobieta, mężczyzna, archanioł, zwierze czy jako inna istota, dlatego taka mowa na mnie nie działa. Od dziecka wychowywałem się na łonie przyrody i od zawsze miałem/mam duży szacunek dla przejawów Życia w każdej formie bez potrzeby uciekania się w ezoterykę.

Wiedza ma sens, wtedy, kiedy można ją praktycznie zastosować, dlatego zdecydowanie wolę czytać teksty Bodhi Bhikku i gdyby nie to : http://sasana.wikidot.com/paticcasamuppada-czesc-1 (oraz2,3)
i to >> Szlachetna 8-raka ścieżka Droga ku zakończeniu cierpienia
(sasana.pl)
to dałbym se spokój z Buddyzmem i wrócił do leśnego chramu czcić immanentnego twórce życia
vide: Lamarkizm. pozdrawiam
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Hej, Benali,
zmobilizowałeś mnie do podzielenia się tym, w jaki sposób ja rozumiem wypowiedź A. Berzina. :)

benali pisze:
Mamy też takie kontinuum, które po prostu trwa, nie mając początku ani końca; jest wieczne. To kontinuum, które nazywamy kontinuum umysłu czy mentalnym kontinuum.
Lubie czasami obserwować swoje odczucia i po przeczytaniu tego fragmentu czuje jakby moje ego zaczęło rosnąć :D
a i bez tego mam z nim nie mały kłopot :D
Wszystko zależy od tego jak rozumiane jest słowo 'wieczność'. W naukach buddyjskich pojawia się czasem wyrażenie "od nie mającego początku czasu" wskazujące na niemożność wyznaczenia początku pojawienia się samsary, czyli tej przestrzeni, w której wydarzają się odrodzenia. Zauważ jednak, że buddyzm mówi nie tylko o samsarze, także o nirwanie, a nirwana jest z kolei przestrzenią bez odrodzeń. I żeby było dowcipniej, można przyjąć, że nirwana znajduje się dokładnie tu, gdzie samsara, o czym mówi słynne zdanie z Sutry Serca: „Forma jest pustką, pustka jest formą. Forma nie jest różna od pustki, pustka nie jest różna od formy”.


Warto też zwrócić uwagę na ten fragment:
Zagadnienie odradzania się to po prostu konsekwencja tego, że zachodzi pewna ciągłość doświadczenia. Mówi się też o tym, że doświadczanie nie pochodzi z kontinuum materii ani nie bierze się z niczego. Nie jest tożsame, nie jest tym samym, co kontinuum materii i energii. Skoro przed nim mogą być tylko momenty z tej samej kategorii zjawisk i po nim również jest taka ciągłość, to cała idea odradzania się ma sens.
W świetle tego fragmentu można byłoby powiedzieć tak, jest materia, energia i … doświadczanie. O ile te dwie pierwsze współdziałają ze sobą w dziele tworzenia ciągłości materialnej świata, to ciągłość umysłową tworzyłoby właśnie doświadczanie, a ściślej „indywidualne, subiektywne doświadczanie rzeczy”. ‘Indywidualne’, bo nie można doświadczać nie-indywidualnie - myśli, uczucia, wrażenia, wyobrażenia są zawsze światem jednostki i w dodatku światem subiektywnym, pozostającym właściwością osoby, która doświadcza.

Jednak wraz ze słowem ‘indywidualne’ łatwo jest połknąć haczyk osobowego ujmowania doświadczania. A 'osoba’ z buddyjskiego punktu widzenia jest iluzją, w tym sensie, że coś takiego, jak ‘ja’ stanowi przydatną za życia umysłową konstrukcję, bez której niemożliwe byłoby sensowne funkcjonowanie, ale z chwilą śmierci konstrukcja ta rozpada się i nie ‘osoba’ (ja, ego) jest tym, co ‘przenosi’ kontinuum doświadczania do kolejnego życia. A zatem nie należy spodziewać się ‘pamięci’ poprzednich żywotów, bez szczególnych umiejętności dostrzegania sieci karmicznych powiązań – bez wglądu w to, co tworzy karmę, bo to właśnie karma podtrzymuje ciągłość „indywidualnego, subiektywnego doświadczania rzeczy”. Ale karma nie jest zamiennikiem ‘osoby’, a jedynie czynnikiem, który z jednej strony spaja ‘indywidualność’ doświadczenia z wielu żywotów w taki sposób, że można w karmicznym ‘indywiduum’ wyróżnić jakieś znaczące tendencje (nawyki?), które w ostatecznym rachunku przeważą i zdecydują o miejscu i formie przyszłych narodzin, z drugiej natomiast pozostaje żelazną konsekwencją ogólnie działającego prawa przyczynowości i zasady współzależnego powstawania.


Tak bym to wyjaśniła po swojemu. Przy czym, istotna jest uwaga Ethana, karma to tylko koncepcja, za pomocą której domyka się w sposób logiczny kwestię umysłu w taki sposób, żeby nie wymknął się przyczynowości i prawu współzależnego powstawania - pozostawał, pomimo wędrówek z życia do życia, w swojej istocie tak samo pusty, jak cała samsara. Karma również jest pusta – przejawia się tylko w przestrzeni samsary, w przestrzeni nirwany znika. Tak rozumiem to, co zawiera wypowiedź A. Berzina.


Pozdrawiam, gt
benali
Posty: 20
Rejestracja: wt sty 26, 2016 12:59
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: benali »

GreenTea pisze:Hej, Benali,
zmobilizowałeś mnie do podzielenia się tym, w jaki sposób ja rozumiem wypowiedź A. Berzina. :)

benali pisze:
Mamy też takie kontinuum, które po prostu trwa, nie mając początku ani końca; jest wieczne. To kontinuum, które nazywamy kontinuum umysłu czy mentalnym kontinuum.
Lubie czasami obserwować swoje odczucia i po przeczytaniu tego fragmentu czuje jakby moje ego zaczęło rosnąć :D
a i bez tego mam z nim nie mały kłopot :D
Wszystko zależy od tego jak rozumiane jest słowo 'wieczność'. W naukach buddyjskich pojawia się czasem wyrażenie "od nie mającego początku czasu" wskazujące na niemożność wyznaczenia początku pojawienia się samsary, czyli tej przestrzeni, w której wydarzają się odrodzenia. Zauważ jednak, że buddyzm mówi nie tylko o samsarze, także o nirwanie, a nirwana jest z kolei przestrzenią bez odrodzeń. I żeby było dowcipniej, można przyjąć, że nirwana znajduje się dokładnie tu, gdzie samsara, o czym mówi słynne zdanie z Sutry Serca: „Forma jest pustką, pustka jest formą. Forma nie jest różna od pustki, pustka nie jest różna od formy”.


Warto też zwrócić uwagę na ten fragment:
Zagadnienie odradzania się to po prostu konsekwencja tego, że zachodzi pewna ciągłość doświadczenia. Mówi się też o tym, że doświadczanie nie pochodzi z kontinuum materii ani nie bierze się z niczego. Nie jest tożsame, nie jest tym samym, co kontinuum materii i energii. Skoro przed nim mogą być tylko momenty z tej samej kategorii zjawisk i po nim również jest taka ciągłość, to cała idea odradzania się ma sens.
W świetle tego fragmentu można byłoby powiedzieć tak, jest materia, energia i … doświadczanie. O ile te dwie pierwsze współdziałają ze sobą w dziele tworzenia ciągłości materialnej świata, to ciągłość umysłową tworzyłoby właśnie doświadczanie, a ściślej „indywidualne, subiektywne doświadczanie rzeczy”. ‘Indywidualne’, bo nie można doświadczać nie-indywidualnie - myśli, uczucia, wrażenia, wyobrażenia są zawsze światem jednostki i w dodatku światem subiektywnym, pozostającym właściwością osoby, która doświadcza.

Jednak wraz ze słowem ‘indywidualne’ łatwo jest połknąć haczyk osobowego ujmowania doświadczania. A 'osoba’ z buddyjskiego punktu widzenia jest iluzją, w tym sensie, że coś takiego, jak ‘ja’ stanowi przydatną za życia umysłową konstrukcję, bez której niemożliwe byłoby sensowne funkcjonowanie, ale z chwilą śmierci konstrukcja ta rozpada się i nie ‘osoba’ (ja, ego) jest tym, co ‘przenosi’ kontinuum doświadczania do kolejnego życia. A zatem nie należy spodziewać się ‘pamięci’ poprzednich żywotów, bez szczególnych umiejętności dostrzegania sieci karmicznych powiązań – bez wglądu w to, co tworzy karmę, bo to właśnie karma podtrzymuje ciągłość „indywidualnego, subiektywnego doświadczania rzeczy”. Ale karma nie jest zamiennikiem ‘osoby’, a jedynie czynnikiem, który z jednej strony spaja ‘indywidualność’ doświadczenia z wielu żywotów w taki sposób, że można w karmicznym ‘indywiduum’ wyróżnić jakieś znaczące tendencje (nawyki?), które w ostatecznym rachunku przeważą i zdecydują o miejscu i formie przyszłych narodzin, z drugiej natomiast pozostaje żelazną konsekwencją ogólnie działającego prawa przyczynowości i zasady współzależnego powstawania.


Tak bym to wyjaśniła po swojemu. Przy czym, istotna jest uwaga Ethana, karma to tylko koncepcja, za pomocą której domyka się w sposób logiczny kwestię umysłu w taki sposób, żeby nie wymknął się przyczynowości i prawu współzależnego powstawania - pozostawał, pomimo wędrówek z życia do życia, w swojej istocie tak samo pusty, jak cała samsara. Karma również jest pusta – przejawia się tylko w przestrzeni samsary, w przestrzeni nirwany znika. Tak rozumiem to, co zawiera wypowiedź A. Berzina.


Pozdrawiam, gt
Witam. GreeTea dzięki za odpowiedź, ale póki nie nauczę się właściwie interpretować poezji, to na razie pozostanę przy Thera.
Tak osobiście :D uważam, że z perspektywy zachodzącego procesu „Ja” będącego zespoleniem materii i umysłu, słowo wieczność brzmi dość absurdalnie, ale już po przekroczeniu tego stanu, z pozycji anatta wieczność staje się być oczywistą oczywistością :D, czyli niemającą początku ani końca serią nieustannie następujących po sobie „tu i teraz” . Tak ja ogarniam słowo „wieczność”,gdzie czas jest tylko złudzeniem powstałym z obserwacji ruchu czyli zmian powodowanych prawem przyczyna-skutek
Ps. uważam że stwórcą czasu jest zegarek :D
Awatar użytkownika
Diamentum
Posty: 1026
Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
Płeć: kobieta
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Diamentum »

benali pisze:Ps. uważam że stwórcą czasu jest zegarek :D
Osoba patrząca na zegarek :D 10:46.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Diamentum pisze:
benali pisze:Ps. uważam że stwórcą czasu jest zegarek :D
Osoba patrząca na zegarek :D 10:46.

Kurczę, są wszędzie, jak tu nie patrzeć :D
Benali, poezję możesz poćwiczyć w panelu Zen, tam jest wątek 'Haiku' ;)


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
Diamentum
Posty: 1026
Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
Płeć: kobieta
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Diamentum »

GreenTea pisze:
Diamentum pisze:
benali pisze:Ps. uważam że stwórcą czasu jest zegarek :D
Osoba patrząca na zegarek :D 10:46.

Kurczę, są wszędzie, jak tu nie patrzeć :D
Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że mrugasz? :peace:

Pozdrawiam :)
benali
Posty: 20
Rejestracja: wt sty 26, 2016 12:59
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: benali »

GreenTea pisze: Benali, poezję możesz poćwiczyć w panelu Zen, tam jest wątek 'Haiku' ;)


Pozdrawiam, gt
Dobra, powiem inaczej, texty mahajanistyczne są zbyt inteligentne jak na mój poziom. pozdrawiam
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

benali pisze:Dobra, powiem inaczej (...)
To był żart, mam nadzieję, że tak to odebrałeś. :)

Diamentum, na szczęście mrugam znacznie częściej. ;)


Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
Diamentum
Posty: 1026
Rejestracja: ndz mar 30, 2014 07:10
Płeć: kobieta
Tradycja: Szkoła Zen Kwan Um
Lokalizacja: Warszawa

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Diamentum »

benali pisze:Dobra, powiem inaczej, texty mahajanistyczne są zbyt inteligentne jak na mój poziom.
Hej benali. Podział buddyzmu istnieje nie bez powodu, lecz bycie otwartym na teksty z innych szkół wzbogaca nas, bo nauczyciele wyjaśniają to, co leży u podstaw każdej szkoły. Tak na dobrą sprawę, nie wiesz z której strony przyjdzie zrozumienie. Teraz nie rozumiesz, lecz pewnego dnia informacje schodzą się ze sobą i ta wiedza stanie się dla Ciebie bardzo jasna.
GreenTea pisze:Diamentum, na szczęście mrugam znacznie częściej. ;)
:D :super:

Pozdrawiam.
benali
Posty: 20
Rejestracja: wt sty 26, 2016 12:59
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: benali »

Witam. Dzięki Diamentum ,masz racje i być może będzie tak jak piszesz. Niewykluczone .
Jest moc w tym co hardkorowy Bodhi Bhikkhu bez owijania głosi, bo to działa, a skoro działa, to po co psuć. Pozdrawiam.
Jeden
Posty: 104
Rejestracja: śr maja 16, 2018 11:33
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Humanizm
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Jeden »

Budda milczy w kwestii istnienia/nieistnienia jaźni. To milczenie zostało później zinterpretowane negatywnie. Oto fragment gdzie Budda się na ten temat wypowiada:

" Wtedy wędrowny mnich Waczczhagotta zwrócił się do Wzniosłego w te słowa, czcigodny Gotamo, czy istnieje jaźń? I w dalszym ciągu Wzniosły zachował milczenie. Wtedy wędrowny mnich Waczczagotta powstał ze swego siedzenia i odszedł. Lecz czcigodny Ananda rzekł do Wzniosłego: Dlaczego, o Panie, Wzniosły nie dał odpowiedzi na pytanie wędrownego mnicha Waczczhagotty? O Anando, gdybym odpowiedział na pytanie wędrownego mnicha Waczczhagotty: Czy istnieje jaźń? słowami: Jaźń istnieje to potwierdziłbym doktrynę samanów i braminów, którzy wierzą w nieprzemijalność. Gdybym odpowiedział Jaźni nie ma, tobym potwierdził o Anando doktrynę samanów i braminów, którzy wierzą w unicestwienie"
"Czy potrzeba choćby jednej strony świętej księgi w świetle lampy?" Kido(1185-1269)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj :)
Jeden pisze: śr maja 16, 2018 21:42(...) Oto fragment gdzie Budda się na ten temat wypowiada: (...)
mamy tu taki zwyczaj, że gdy się podaje jakiś cytat, to także podaje się źródło cytatu, np: ''Buddyzm'', str. 59, Biblioteka Pisma Literacko-Artystycznego, Kraków 1987.
proszę :) byś miał to na uwadze, następnym razem, gdy jakiś cytat zamieścisz.

pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Jeden
Posty: 104
Rejestracja: śr maja 16, 2018 11:33
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Humanizm
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Jeden »

Nie trafiłeś kunzang. :P Cytat pochodzi z Sarvepalli Radhakrishnan "Filozofia indyjska'.
"Czy potrzeba choćby jednej strony świętej księgi w świetle lampy?" Kido(1185-1269)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj
Jeden pisze: śr maja 16, 2018 23:13 Nie trafiłeś kunzang. :P
cóż, to bez znaczenia - znaczenie ma to, byś podawał źródło cytatu. dziękuję :)

pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
Damian907
Posty: 809
Rejestracja: pn paź 13, 2008 15:44
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Ta sama co na początku.
Lokalizacja: Kielce

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Damian907 »

Jeden pisze: śr maja 16, 2018 21:42 Budda milczy w kwestii istnienia/nieistnienia jaźni. To milczenie zostało później zinterpretowane negatywnie. Oto fragment gdzie Budda się na ten temat wypowiada:

" Wtedy wędrowny mnich Waczczhagotta zwrócił się do Wzniosłego w te słowa, czcigodny Gotamo, czy istnieje jaźń? I w dalszym ciągu Wzniosły zachował milczenie. Wtedy wędrowny mnich Waczczagotta powstał ze swego siedzenia i odszedł. Lecz czcigodny Ananda rzekł do Wzniosłego: Dlaczego, o Panie, Wzniosły nie dał odpowiedzi na pytanie wędrownego mnicha Waczczhagotty? O Anando, gdybym odpowiedział na pytanie wędrownego mnicha Waczczhagotty: Czy istnieje jaźń? słowami: Jaźń istnieje to potwierdziłbym doktrynę samanów i braminów, którzy wierzą w nieprzemijalność. Gdybym odpowiedział Jaźni nie ma, tobym potwierdził o Anando doktrynę samanów i braminów, którzy wierzą w unicestwienie"
Widzisz 3 możliwość? Taką poza istnieniem (eternalizmem) i nieistnieniem (nihilizmem)? Co powiedziałby na to Twoim zdaniem Budda?
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 266
Rejestracja: śr wrz 08, 2010 23:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Piotrek »

Jeden pisze: śr maja 16, 2018 23:13 Nie trafiłeś kunzang. :P
Ale kunzang napisał, że to przykład.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

witaj

Piotrek pisze: pt maja 18, 2018 09:35
Jeden pisze: śr maja 16, 2018 23:13 Nie trafiłeś kunzang. :P
Ale kunzang napisał, że to przykład.
no więc właśnie, ale co tu wyjaśniać - ktoś czyta z uwagą, bądź nie - pal to demon, to nieistotne :)

pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

kunzang pisze: pt maja 18, 2018 17:12
Piotrek pisze: pt maja 18, 2018 09:35
Jeden pisze: śr maja 16, 2018 23:13 Nie trafiłeś kunzang. :P
Ale kunzang napisał, że to przykład.
no więc właśnie, ale co tu wyjaśniać - ktoś czyta z uwagą, bądź nie - pal to demon, to nieistotne :)

Ja to odczytałam jako żart :P
Ale offa zrobiliśmy, pozdrawiam, gt
:fokus:
Jeden
Posty: 104
Rejestracja: śr maja 16, 2018 11:33
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Humanizm
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jeśli nie ma jaźni, jak pisze Bodhi Bhikku...

Nieprzeczytany post autor: Jeden »

Damian907 pisze: czw maja 17, 2018 19:02
Jeden pisze: śr maja 16, 2018 21:42 Budda milczy w kwestii istnienia/nieistnienia jaźni. To milczenie zostało później zinterpretowane negatywnie. Oto fragment gdzie Budda się na ten temat wypowiada:

" Wtedy wędrowny mnich Waczczhagotta zwrócił się do Wzniosłego w te słowa, czcigodny Gotamo, czy istnieje jaźń? I w dalszym ciągu Wzniosły zachował milczenie. Wtedy wędrowny mnich Waczczagotta powstał ze swego siedzenia i odszedł. Lecz czcigodny Ananda rzekł do Wzniosłego: Dlaczego, o Panie, Wzniosły nie dał odpowiedzi na pytanie wędrownego mnicha Waczczhagotty? O Anando, gdybym odpowiedział na pytanie wędrownego mnicha Waczczhagotty: Czy istnieje jaźń? słowami: Jaźń istnieje to potwierdziłbym doktrynę samanów i braminów, którzy wierzą w nieprzemijalność. Gdybym odpowiedział Jaźni nie ma, tobym potwierdził o Anando doktrynę samanów i braminów, którzy wierzą w unicestwienie"
Widzisz 3 możliwość? Taką poza istnieniem (eternalizmem) i nieistnieniem (nihilizmem)? Co powiedziałby na to Twoim zdaniem Budda?
Słowa wyznaczają zakres poznania. Jeśli dochodzimy w rozumowaniu do sprzeczności to albo coś negujemy albo wymazujemy to ze słownika.
"Czy potrzeba choćby jednej strony świętej księgi w świetle lampy?" Kido(1185-1269)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”